Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

18.04.1989(w) Pielgrzymi i tułacze...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 kwiecień 1989
Odsłon: 1009

   Na wyjeździe karetką trafiłem do pacjenta, który pierwszy raz w życiu miał zatrzymanie moczu. Ja wówczas nie spieszę się z cewnikowaniem. Podaję fenactil, papawerynę i pyralginę...w 1/3 zawsze puszczało i tak było tym razem.

   Personel twierdził, że pacjent cierpi i zalecał cewnikowanie, ale każda taka ingerencja stanowi pewne niebezpieczeństwo (szczególnie możliwość infekcji). Na miejscu, bo wówczas zabieram pacjenta chirurg pochwalił to działanie...napoił chorego i pacjent oddał mocz normalnie. Dodam, że była przy tym jego córka...nauczycielka moich dzieci!

    W tym czasie rozmyślałem o naszej wędrówce na ziemi i podzieliłem ludzkość na dwie grupy:

1. pielgrzymów, którzy wiedzą jaki jest cel ich życia i dokąd zdążają

2. wiecznych tułaczy, którzy błądzę w poszukiwaniach i często w nich umierają.

    Ja jestem pielgrzymem ze ściśle określonym celem ziemskiego bytu. Tułacze czyli zbłąkani wymagają pomocy, cierpią, nie mogą odnaleźć tego czego pragną i umierają w smutku i niedoli.

   Dziwne, bo Pan dał ten zapis właśnie dzisiaj (12 kwietnia 2018 r.), ponieważ podczas wymiany opon w samochodzie spotkałem się z moim pacjentem sprzed lat.

   W rozmowie okazało się, że błąkający się trafił na wiedzącego, że wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. Nie wiem czy spotkanie było przypadkowe czy był „nasłany”, ale pasuje tutaj nasza dyskusja.

   Ja na początku mojej drogi też mieszałem wiedzę z wiarą, mądrość ludzką z Mądrością Bożą (determinizm, chrześcijaństwo + reinkarnacja, itd.). 

- Och! Dawno pana nie widziałem doktorze...co słychać, jak zdrowie, itd.

- Nie interesuje mnie to życie...tylko prawdziwe czyli duchowo, a dokładnie wieczne.

- No tak, ale zdrowie…

- Zdrowie ma trzy poziomy: duchowe, psychiczne i fizyczne. Ludzie życzą sobie „100 lat”, a to dotyczy ciała, które grzybieje i na nic się nie przyda...”z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Zdrowie duchowo jest podstawą (nawrócenie, codzienne życie wiarą). Jaki jest cel naszego życia?

- Chyba życie szczęśliwe...no, no...

- Celem naszego życia jest świętość z powrotem duszy do Boga Ojca. Duszy nie zadowoli życie w opakowaniu i grzeszne radości ludzkie...to jest zesłanie, uwięzienie, trwanie w „śmierci”.

- Czy wolno robić in vitro?

- Nie wolno, ponieważ sztuczne dzielenie zygoty (tworzeni istot ludzkich) sprawia, że mamy do czynienia z ludobójstwem, ponieważ do każdej jest wcielana dusza. Jest to w moim instruktażu na stronie internetowej.

- Skąd pan to wie?

- Richard Dawkins w swojej książce „Bóg urojony”, którą wyrzuciłem na śmietnik dał dobry podział ludzkiej duchowości:

a) obojętni duchowo

b) agnostycy w dwie strony („chyba tam coś jest” i „chyba tam nic nie ma”)

c) niewierzący (zróżnicowani)...od zwykłych do głupich Wojewódzkich i Urbanów

d) wiedzących, że Boga nie ma (Richard Dawkins)

e) wierzący z wielkim rozrzutem

f) wiedzący, że Bóg Jest (moja osoba)…

- A stworzenie wszystkiego, teoria wielkiego wybuchu, ewolucja

- Cud stworzenia powstał z wielkiego wybuchu?...ten wybuch dopiero nastąpi, a po nim pan stwierdzi, że jesteśmy, bo nie jest pan przekonany, że mamy duszę. Od małpy też nie pochodzimy, bo mają inny kod genetyczny, a nasz sięga Adama i Ewy.

- Dlaczego Bóg objawił się „niedawno”, bo w istnieniu świata kilka tysięcy lat nic nie oznacza...musiała być ewolucja!

- Ewolucja jest prawdziwa, ale w ramach gatunku ludzkiego, a nie wśród zwierząt. Przecież Bóg nie mógł objawić się człowiekowi dzikiemu.

- Jak to wszystko stworzono?

- Bóg Ojciec stwarza wszystko myślą i ta tajemnica jest już odkryta. Nasz mózg jest wykorzystywany dopiero w 10-20%, a już stwarzamy w drukarkach 3D ubytki kości czaszki.

- A inne religie?

- Możemy zebrać się w kilka osób i stworzyć jakiś kościół (on dodał, że „latającego spaghetti”). W Królestwie Bożym nic się nie zmienia. To, co krzyczy psalmista jest dzisiaj w moim sercu. Nasza wiara jest jedynie prawdziwa: zapraszam na www.gazeta.pl forum religia, gdzie daję świadectwo wiary i wracam do kontynuowania dyskusji. Co pan ma na własność od Boga Ojca?

- Nie wiedział…

- Jest to wolna wola oraz czas (ten dar ma różny wymiar: od chwilki do „stu lat”). Po co mamy rozum?

- Aby szukać…

- Po to, aby każdy szukał Boga i Go odnalazł, bo cud stworzenia każdy widzi. Mnie nie interesują cuda wiary, ponieważ błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Cudem Ostatnim jest Eucharystia i żadnego większego już nie będzie.

   Zaprosiłem go na Msze św. w dniu powszednie i ostrzegłem, bo szatan działa szczególnie w kościele, ale tylko do czasu Eucharystii. Czyni to szczególnie na tych, którzy są na początku drogi...

   Chodzi o to, aby odwieźć ich od Kościoła Świętego. W poszukiwaniach i zwątpieniu trzeba wołać do Ducha Świętego, a podsuwane „mądrości” odpędzać wyświecaniem pomieszczenia ze słowami „idź precz Szatanie”. Specjalnie to dodałem, ponieważ wcześniej pytał przekornie: po co święcić wodę, gdy wszystko, co Bóg stworzył jest święte?

- Idź precz Szatanie, przeżegnałem go tym bardziej, że przypomniał mój żart sprzed lat o rusku z plecakiem, który pił wodę z Wisły. Przed tym ostrzegał go dziadek, któremu odpowiedział, że nic nie pojmuje. Wówczas ten zalecił, aby pił dalej...

                                                                                                                                   APeeL

 

17.04.1989(p) Pragnienie ukojenia duszy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 kwiecień 1989
Odsłon: 908

     Na dyżurze w pogotowiu czytałem zestawienie dotyczące kłopotów w rozpoznawaniu raka żołądka: może zmylić prześwietlenie radiologiczne, gastroskopia, młody wiek, nietypowe objawy, opóźnienie z przerzutami powodującymi śmierć pacjenta! „Panie mój na czym się oprzeć w rozpoznawaniu tak prostej choroby?”

   Późnym wieczorem poczułem tęsknotę za Panem Jezusem i pragnąłem jej ukojenia. Dobrze, że w samochodzie miałem książkę: „Droga do Chrystusa"! Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.04.2018) z płaczem słuchałem piosenki:

   „Okaż nam Panie, Dobry Boże, Ojcze nasz, otwarte Serce, które życie daje nam, gdzie Miłość Twoja wierna jest i ukojenie naszych dusz, okaż nam, okaż nam, okaż nam”...

    Stanu ukojenia duszy nie można opisać...to musisz sam przeżyć z łaską wiary. Na nic tu techniki wyciszające ciało! Jeżeli jesteś na początku mojej ówczesnej drogi i nie wiesz na czym się oprzeć oraz wahasz się czy uwierzyć w Zbawiciela...to ja mówię Ci, że - poza Panem Jezusem, Synem Boga Żywego - nie osiągniesz prawdziwego szczęścia!

   Co oznacza prawdziwe szczęście? Musisz zrozumieć, że to pragnienie powrotu naszej duszy do Boga Ojca. To zarazem jest celem naszego życia. Szukanie szczęścia ciała fizycznego na tym świecie jest ułudą!

    Bóg czeka na drgniecie każdego serca. Po odkryciu Prawdy zdziwisz się, że żyłeś normalnie, a Pan był cały czas blisko. Nagle przestaniesz bać się śmierci, którą faktycznie jest oddalenie od Boga czyli nasze długie życie („Sto lat. Sto lat!”).

   Ujrzysz też, że Bóg nie jest groźnym sędzią, ale miłosiernym Ojcem, a zarazem stwierdzasz, że celem naszego istnienia jest zbawienie z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej.

  Od tego momentu - przy pomocy działania Ducha Świętego - zaczniesz dążyć do doskonałości...skończy się twoje błądzenie, bo cel życia stanie się jasny! Wejdziesz na drogę prowadzącą do Pana Jezusa!

   Zbawiciel zawsze był delikatny, troskliwy, czuły, nie zadawał niepotrzebnego bólu i nie wymawiał niepotrzebnych słów. Słabość ludzką, obłudę, niesprawiedliwość, niewiarę ganił ze wzruszeniem i drżeniem głosu.

   W każdym widział zagubionego, współczuł mu, płakał nad nim. Takie właśnie było Jego Serce - serce serc! On pokazał, że ci, którzy w Niego uwierzą staną się dziećmi Boga!

   Podczas dyżuru z dużą żarliwością dyskutowałem z kolegą lekarzem...mocnym ateistą. W końcu był zły, bo zbliża się do kresu życia, a nie wie na czym stoi.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że nie wolno tego czynić, ale trzeba się za takich modlić, bo tak było ze mną. Pacjentki, oprócz modlitw zamawiały za mnie Msze św. w różnych Sanktuariach. Teraz to wszystko muszę odrobić...

                                                                                                                                  APeeL

16.04.1989(n) ZA CHRONIONYCH PRZEZ PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 kwiecień 1989
Odsłon: 915

Niedziela Dobrego Pasterza

    Pan dał do ręki ten zapis (22 kwietnia 2018 r.), bo dzisiaj jest Ew. (J10, 11-18) o Jezusie Dobrym Pasterzu. Ksiądz proboszcz w kazaniu wspomniał o historii budowy naszej świątyni, którą przerwała II Wojna Światowa. Zadziwia prowadzenie przez Boga, bo w Ołtarzu Świętym mamy wielką figurę Chrystusa Dobrego Pasterza z barankiem na ręku i laską pasterską.

   W tamtym czasie Pan Jezus mówił do ludu pasterskiego, że jestem dobrym pasterzem, a taki oddaje życie w obronie swoich owiec…nie tak jak najemnik.

   Zważ, że to był czas początku mojego nawrócenia. Wówczas zostałem zawołany, a nawet wybrany przez Boga Ojca. Wybranie kojarzy się z naszymi wyborami, a tu: Szaweł (prześladowca chrześcijan) Szaweł, Maria Magdalena (prostytutka, która wytrwała z Matką Boża pod krzyżem) oraz ja (pijak i hazardzista).

    Wskazanie na mnie sprawiło:

1. odnalezienie Jezusa, Syna Bożego, Mistrza, Brata, Przyjaciela...Drogę, Prawdę i Życie!

2. pragnienie modlitwy (odmawiałem cały różaniec) z pojawianiem się modlitwy serca (duchowej, wewnętrznej), a są to krótkie zawołania typu: "Dziękuję Ci, Panie! Chwała Ci, Panie!”

3. potrzebę zapisywania tych przeżyć, dzielenia się z innymi otrzymaną łaską, dawanie świadectwa (zacząłem prowadzić dziennik duchowy) z ewangelizowaniem (gadaniem „wciąż o tym samym”)...

   Wówczas widzisz garstkę chrześcijan wierzących, a najlepiej obrazuje to drzewo pełne owoców z pojedynczymi, które są dojrzałe. Te dwie grupy bardzo się różnią:

a) to „chodzący” do kościoła z obowiązku, nawyku, z powodu różnych uroczystości kościelnych i w rodzinie...nie porozmawiasz z takimi o Panu Jezusie.

b) nawróceni pragnący Mszy św. z Eucharystią, szukający woli Boga Ojca, widzący różnicę pomiędzy działaniem Boga i Szatana, pragnący oczyszczenia po zgrzeszeniu (Sakramentu Pojednania), itd.

   Na tym tle są niewierzący, którzy uważają, że wszystko zależy od ich działania, a wraz ze śmiercią kończy się ich byt. To wielka pułapka…

     W intencji tego dnia po 29 latach odmówiłem całą moją modlitwę, a podczas wołania do Boga Ojca przepłynęło moje życie w którym wielokrotnie byłem w śmiertelnych opałach…

                                                                                                                           APeeL

 

 

15.04.1989(s) Dzisiaj stałem się uczniem Pana Jezusa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 kwiecień 1989
Odsłon: 1041

      Ten zapis został połączony przez czas, bo 10.11.2015 r. zaprosiłem do mojej izdebki Boga Ojca, a wówczas w Niepokalanowie otrzymałem dwa małe wizerunki:

1. Pana Jezusa z kulą ziemską...bardzo podobnego do obrazu Deus Abba, Omnipotens Pater, który objawił się s. Eugenii Elizabett Ravasio w 1932 roku i przekazał Orędzie ze Swoim wizerunkiem.

                                                                                Pan Jezus jak Bóg Ojciec

    To było zarazem potwierdzenie Słów Zbawiciela:

„Kto Mnie widzi, widzi Ojca Mojego." (J 14,9)

„Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie." (J 14,11)

„Nikt nie przychodzi od Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie." (J 14,6)

„Każdy kto jest ze Mną jest także z Ojcem Moim." (J 1,3) itd.

2. Matki Bożej z Najświętszym Sercem...

    Na obu jest adnotacja: „Pamiątka z mojego ostatecznego powrotu do Jezusa Chrystusa”. Niepokalanów. 15.04.1989 r. To jest zarazem dowód na niezmienność przeżyć duchowych związanych z naszą wiarą.

     Wróćmy do tamtego czasu, bo wówczas miałem wielką radość z wyjazdu do Niepokalanowa (zjazd grupy SOS z W-wy), gdzie chciałem ogłosić, że jestem wyznawcą Pana Jezusa!

    Na drogę miałem różne nagrania z wzniosłą pieśnią "Ojcze nasz" i psalmów „Zbawienie prawych pochodzi od Pana! Miłosierny jest Pan i łaskawy. Nie skory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie postępuje z nami wg naszych grzechów, ani wg win naszych nam nie odpłaca” !

    Teraz jest łatwiej, bo znamy to z książeczki: „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”. Tata od zawsze lituje się nad nami, bo wie, że nasze dni są policzone...jesteśmy „prochem, trawą” lub „kwiatem polnym” po którym nie zostaje żaden ślad, a Jego łaska jest wieczna! Powtarzam to za psalmistą, bo tylko na ziemi obowiązują zmienne doktryny pragnących władzy nad tym światem.

    Ci ludzie nie widzą, że realizują przewrotne natchnienia Lucyfera, Księcia Ciemności, który jest symbolem Nienawiści. Wszystko poznasz po owocach, bo bolszewicy zostawiali po sobie spaloną ziemię, teraz mamy ISIS i potęgi pękające w szwach: Chiny, Koreę Północną, Fed. Rosyjska...Apokalipsa zbliża się milowymi krokami!

     Płynęły też słowa: „potrzebuje Ciebie łaskawy Panie mój (...) muszę mieć Cię zawsze! Błogosław mi! Ty Jesteś Drogą mą, Ty Jesteś Światłem mym. Daj mi też miłość Swą przez wszystkie życia dni".

    Z audycji o św. Augustynie padły słowa: „O! jakże wielki Jesteś Panie. Jak wspaniała jest moc Twojej Mądrości. Czymże Ty jesteś dla mnie? Racz sprawić, abym umiał to wyrazić i kochał Cię (...)”.

    Zły sprawił, że pojechałem dłuższą i krętą trasą, a w Niepokalanowie trafiłem na szum i zakupy. W Sanktuarium było mało ludzi, a na ślub z kilkunastoma osobami śpiewano z gitarą: „Panie Jezus jest moim zbawieniem. Idę z Nim. Nie lękam się, bo w moim sercu gości pewność, że mój Pan jest dziś ze mną”!

     W przerwie kupiłem książeczkę o moim patronie św. Andrzeju Apostole i znalazłem się nad rzeką Jordan płynącą zakolami, bo był uczniem Jana Chrzciciela, a nazajutrz poszedł za Jezusem...

- Mistrzu, gdzie mieszkasz?

- Chodź i zobacz.

    Poszedł i zobaczył, że jest z trędowatymi, niemymi, chromymi, zatroskanymi. Tak towarzyszył Zbawicielowi, był z Nim podczas cudu w Kanie, podczas nakarmienia rzeszy i na Górze Oliwnej! Przypuszcza się, że prowadził działalność apostolską w Grecji. Zginął ukrzyżowany w kształcie litery X (30 XI 60 r.).

    Andrzej znaczy - męski, mężny, a obecnie: pociesza każdego dla kogo życie nie ma sensu, chodzi, tam, gdzie jest nienawiść, zanosi Światło, tam gdzie panuje ciemność, podaje dłoń potrzebującym, idzie za Jezusem Chrystusem, aby zobaczyć Jego mieszkanie czyli serce ludzkie.

   Przybywa do chorych, cierpiących. W kaplicy na modlitwie popłakałem się i wielka szkoda, że nie było ze mną córki...zagubionej „samej z sobą".

    Podczas dyskusji na Zjeździe przedstawiłem się i powiedziałem, że łaskę wiary mam od 3 lat. Wspomniałem o moim pacjencie z uszkodzoną przez nowotwór szczęką, który w śnie uśmiechał się do mnie pokazując, że wszystko ma.

    << Jaka jest miara wierzących? Miarą jest życie wieczne...wiara w nasze dalsze istnienie, a konstrukcja myślowa jest prosta: zmarli są po śmierci, ja też będę, a to oznacza, że Bóg Jest! Chodzi o to, że 50-70% chodzących do kościoła nie wierzy w życie wieczne...nawet tacy są też kapłani. Nie ma to jednak większego wpływu na owoc ich posługi.

   Pan Jezus uczył o Miłości i Miłosierdziu, Prawdzie, Sprawiedliwości, Wolności i Pokoju. Ze względu na fakt, że TVP pokazuje wartości typu materialnego (seks, witalność, zdrowie i urodę, władzę z siłą przebicia, posiadania) musimy mówić o wartościach, które głosił Zbawiciel!

   Człowiek wierzący żyje czasem dzisiejszym, a człowiek niewierzący przeszłością (ile mógł dokonać?) i przyszłością (co jeszcze dokona!).

    Ks. prof. E. Krzyżanowski słusznie stwierdził, ze wiary nie można się nauczyć, bo to jest łaska. Wiara to góra lodowa...na jej szczycie są mistycy, a u podstawy zwykli ludzie, którzy w modlitwach proszą o sprawy materialne i tylko w okresie zagrożenia. Ci ludzie nie modlą się w każdej chwili życia i nie dziękują! Znam to z gabinetu lekarskiego.  >>

     W ten sposób sprawdziła się moja prośba o to, aby wobec innych ludzi (czyli oficjalnie) oświadczyć, że jestem wyznawcą Jezusa Chrystusa!

     Poszedłem do Sanktuarium, gdzie przystąpiłem do Sakramentu Pojednania. Przeczytałem jako „pokutę" litanię do Najświętszego Imienia Jezus i do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

    Przy sobie miałem książeczkę "Wierzę w Ciebie Boże Żywy", która „otworzyła się” na "Modlitwie do swego patrona". Zawołałem: „Panie Jezu! Andrzej Apostoł poszedł w Twoje ślady. Pomóż mi, abym uczynił to samo"...

     Przystąpiłem do Komunii św. i usiadłem przez wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, a patrząc w Jego Serce przesyłałem dobrą energię do serca żony, córki i syna. Prosiłem o. M.M. Kolbe o wspomożenie - poprzez Matkę Marię Niepokalaną - mojej rodziny. On uświęcił to miejsce poprzez swoje modlitwy, pracę i pokutę.

    Wyszedłem z Sanktuarium już jako uczeń Pana Jezusa i wracałem z sercem zalanym wielką radością...pędziłem jak na skrzydłach i do dzisiaj zachował się mandat karny! Zabrałem dwie dziewczyny, którym mówiłem o prawdzie naszej wiary oraz dwójkę umorusanych zmywaczy szyb.

    W domu przywitała mnie cisza i pokój, bo naprawdę w moim życiu stało się coś wielkiego...

                                                                                                                                   APeeL

14.04.1989(pt) Trud nawracania się...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 kwiecień 1989
Odsłon: 894

    Wyczuwam, że czeka mnie ciężki dzień pracy w przychodni, bo nie było mnie kilka dni. Muszę przeczytać „Litanię do Imienia Jezus!” jako pokutę. Mam czas, a wciąż ćwiczę się w odróżnianiu natchnień od Boga i pokus.

   Szatan czuwa nade mną: „golenie” - ogoliłem się, „kolacja na dyżur” - tak trzeba zrobić kolację na dyżur! Dopiero teraz w spokoju siadam do litanii, a tu telefon: „przepraszam, że przeszkadzam, ale proszę o przyjechanie na wizytę domową!"

- Tak, bardzo pan przeszkadza, bo właśnie modliłem się! Proszę dzwonić do przychodni, a jak sprawa pilna to do pogotowia. Już wiesz, że „golenie” i „kolacja” oznaczały odłożenie modlitwy i sprawienie rozproszenia. Cóż oznacza dla Szatana dać natchnienie potrzebującemu pomocy, aby - prawie o świcie - zadzwonił do domu lekarza.

    Nic, muszę przeczytać...trudno spóźnię się do pracy. Popłakałem się przy zawołaniach:

Jezu najcierpliwszy

Jezu najposłuszniejszy

Jezu cichy i pokornego serca

Jezu, cnót przykładzie

   Jak trudno jest być cichym i pokornym...wykonaj tylko to, a już będziesz na drodze prowadzącej do Zbawiciela!

    W przychodni trafiłem na „młyn”...cały czas prosiłem Pana Jezusa o pomoc, bo dzisiaj od 15.00 mam dyżur w pogotowiu, a zgłoszono trzy wizyty domowe. Bardzo lubię odwiedzać chorych w domach, ale to wymaga czasu i pokoju.

   Pacjentka porażoną ręką podaje mi pieniądze i jest zrozpaczona, że nie chcę przyjąć daru jej serca. Ja w tym czasie wołałem do Jezusa: „Panie, Ty w niej Jesteś! Jak mam jej to powiedzieć? Przecież nie zrozumie tego i uzna mnie za wariata!”

   Pan pomógł, bo wizyty załatwiłem w czasie dyżuru w pogotowiu. Pan pomógł także w kuszeniu, ponieważ miałem wielką chęć na piwo, ale nigdzie nie było! Na ten moment w czytanej książce „Życie Jezusa” wypadł rozdział Betania. Tam właśnie Chrystus wskrzesił Łazarza! Ja takim jeszcze jestem, bo bój o moją duszę wciąż trwa.

   Dyżur był spokojny z wyjazdem dopiero rano. Z serca wyrwała się prośba: „Boże Ojcze oświeć umysły tych, którzy zabili swoje dzieci i nie zwracają się do Ciebie o przebaczenie i miłosierdzie.”

    Większość ludzi nie czyni tego i z trudem je uzyskuje (wstawiennictwo innych). To tak jak w naszych sprawach: nie odwołujesz się, a przez to twoja sprawa nie jest rozpatrywana…

                                                                                                                                  APeeL

  1. 13.04.1989(c) Betania...
  2. 12.04.1989(ś) Każda łza ludzka waży 15 miligramów...
  3. 11.04.1989(w) Inspirator chrześcijaństwa...
  4. 10.04.1989(p) Głos zza muru...
  5. 09.04.1989(n) Judaszowe srebrniki...
  6. 08.04.1989(s) Poszukiwanie sensu istnienia...
  7. 07.04.1989(pt) Cierpienie przed powrotem do Królestwa Bożego...
  8. 06.04.1989(c) ŻYCIE W ZAMĘCIE...
  9. 05.04.1989(ś) POROZUMIENIE SAMYCH SWOICH
  10. 04.04.1989(w) Złe dobrego początki...

Strona 2231 z 2288

  • 2226
  • 2227
  • 2228
  • 2229
  • 2230
  • 2231
  • 2232
  • 2233
  • 2234
  • 2235

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 246  gości oraz jeden użytkownik.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?