Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

03.05.1989(ś) Czas miotania się...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 maj 1989
Odsłon: 890

    W porannej rozmowie żona powiedziała: „sam nie wiesz ile modliłam się za ciebie w okresie, gdy czyniłeś zło”...zaskoczyła mnie, bo nie wiedziałem o tym, że wyjednała moją łaskę przemiany!

    Dzisiaj jest „święto dyszla” (dzień targowy) oraz święto NMP Królowej Polski, a to sprawia nawał chorych, kłótnie, wpadanie uprawnionych („chorych przed chorymi”) z moim złym poczuciem przed wyżem za 2.5 dnia (zawroty głowy z migreną). W środku zamieszania przybyła wdzięczna pacjentka...

   Ja miałem nadzieję, że otrzymam coś duchowego i w tym momencie zrozumiałem zesłańców pragnących świętego obrazka. W jej torbie było zawiniątko...pomyślałem o świątku, a tam były węgorze. Smutek zalał serce, bo pragnę bezinteresowności, ale nie chciałem jej zranić i przyjąłem ten podarunek.

   Z drugiej strony każdy rozumie ludzką wdzięczność i nieprzyjemne jest odmawianie, a wręcz szarpanie się z takimi pacjentami...szczególnie z ciężko chorymi. Szkoda, że na świecie nie ma krainy w której w kolejkach stoi się po dobra duchowe...ta myśl dotarła do mnie po obejrzeniu ludzi stłoczonych przed sklepem meblowym.

   Na dyżurze zaczytałem się („Pielgrzym”) i zapomniałem o zapisaniu tego dnia, a później graliśmy w „tysiąca” na forsę do 3.00 rano...wzmacniając się od czasu do czasu. Tak właśnie byłem miotany w tym czasie...jak Apostołowie podczas sztormu na jeziorze dodatkowo wystraszeni przybyciem Pana Jezusa po falach!

   Już wówczas zauważyłem spustoszenie, które dokonał Książę Ciemności w naszej ojczyźnie. Większość nie wierzy w jego istnienie, a takich jak jak uznaje się za nawiedzonych. Nic mnie to nie obchodzi, bo wiem, że mam ujawniać tajemnice Przeciwnika Boga z których korzystała u nas władza ludowa (wejdź: 45 zasad zniewolenia). Niektóre obowiązują dotychczas...

                                                                                                                                APeeL

 

 

02.05.1989(w) Światełko w ciemności...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 maj 1989
Odsłon: 798

    W śnie ujrzałem Pana Jezusa z czapką żołnierską w prawej ręce. Nie wiedziałem co to oznaczało, ale to było związane z moim pragnieniem zwolnienia się z dodatkowej pracy w jednostce wojskowej...

   Demon zaczął podsuwać „dobro”, bo tam realizowałem kartki żywnościowe, ale chodziło o to, abym padł z przepracowania (tak będzie w 2008 r.). Podanie przyjęto, a radość zalała serce z poczuciem, że Pan daje mi czas na zapisywanie przeżyć duchowych.

   Można powiedzieć, że swoje odrobiłem...podanie uzasadniłem nieopłacalnością w stosunku do odpowiedzialności oraz dojazdami (ok. 8 km).

   Bardzo lubiłem żołnierzy i przynależność do trzymających władzę, bo ze względu na wadę serca nie byłem przysposabiany do wojny ze zgniłym Zachodem. Oficer polityczny mówił mi po imieniu...nawet nie drażniło mnie jego siadanie w kościele tuż za mną!

   W przychodni był wyjątkowy spokój, a właśnie wdowa mówiła odwiedzeniu jej przez zmarłego męża:„siedziałam na lepce, zachciało mi się spać, położyłam się do łóżka po zgaszeniu światła. Wtem usłyszałam dwukrotne skrzypnięcie drzwi, które były zamknięte i poczułam zimny powiew, skrzypnięcie łóżka i ucisk męża na moją pierzynę. Po chwili ucisk ustał...ponownie skrzypnęły drzwi...”.

   Pacjentka opowiadała to ze łzami w oczach, wstydziła się, bo nikt jej nie wierzył stwierdzając, że coś jej się „przewidziało”. Dodała, że po jego śmierci nagle zmarł 40-letni syn, który nigdy nie chorował...

    W domu napadła na mnie żona z córką...w czasie, gdy pisałem na maszynie o modlitwie serca. Dzisiaj wiem, że był to atak Szatana, a świadczyła o tym demoniczna nienawiść...najgorsza z możliwych, bo do osoby najbliższej, którą wyrażały ich twarze.

   Pomyślałem, że w takim ataku trzeba paść na kolana i wołać o pomoc do Boga z twarzą w dłoniach, ale nie miałem wówczas swojego pokoju...zamknąłem się w kuchni, gdzie z płaczem przepraszałem Pana Jezusa, bo wielu jest bezdomnych. Przypomniał się chłop z „Pielgrzyma” (I AM PILGRIM Terry Hayes), który miał tylko worek z Biblią! Napadli go i zabrali mu ten worek!!

   W tej złości napłynęła refleksja, że o naszej wielkości świadczą nasze myśli! Przypomniało się zapytanie syna: czy ćwiczenie ciała daje coś duszy?

- Jeżeli ćwiczysz ciało (kulturysta, aby się pokazać) to służy tylko ludzkiej pysze. Wyobraź sobie człowieka pokręconego przez chorobę...wielkiego w myślach! Ciało trzeba ćwiczyć w ograniczeniu tego co lubi, a nie dla jego przyjemności (makijaże i tatuaże, szokujące ubiory, itd.). Przyzwyczaiłeś się do późnego wstawania, bo tak lubisz...zerwij ciałko, aby się pomodlić.

   Zdziwisz się, ale często te zapiski (zebrane na karteczkach) przepisywałem na maszynie po „wzmacnianiu się”...żona uważała, że są nieważne. Słuchaj się żony i rób odwrotnie! Dzięki temu wiesz co wyprawiał Szatan z tym, który ujrzał światełko w ciemności...

                                                                                                                                    APeeL

01.05.1989 (p) Za pielgrzymujących do Nieba...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 maj 1989
Odsłon: 786

   Wróciłem do czytania „Opowieści pielgrzyma” nieznanego autora z drugiej połowy XIX wieku, który wędrował po sanktuariach, czytał Biblię i odmawiał Modlitwę Jezusową. Potrzeba nam takich wyznawców...może powinna być taka wieczna pielgrzymka w naszej ojczyźnie, która jest naszą Ziemią Obiecaną  przed powrotem do Królestwa Bożego.

   Ja wiem, że modlitwa serca daje ukojenie, a przeszkadza w niej świat widzialny oraz złe duchy z ich szefem: upadłym Archaniołem o nadprzyrodzonej inteligencji. Szatan ma nieskończony repertuar kuszenia...żyjących wg ciała odciągnie najmniejszą pokusą. Najgorsze jest to, że ludzie lekceważą jego istnienie.

   W modlitwie wewnętrznej (serca) pojawiają się łzy...dlatego pragniemy intymności. Czasem trzeba ukryć twarz w rękach, zamknąć oczy, przyjąć pokorną postawę, zewnętrznie zesmutnieć przy słodyczy duchowej...trzeba wzdychać, czasem głośno krzyknąć.

   Ten wymyślony chłop rosyjski („nawiedzony" podobnie do mnie) trafił w swojej wędrówce do bardzo bogatych i bogobojnych ludzi. Na noc dali mu koszulę i białe pończochy! Wcześniej tłumaczył gospodarzom co oznacza modlitwa „Ojcze nasz”. Pasują tutaj słowa Pana Jezusa (Łk 11, 1-40) na prośbę jednego z uczniów: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów".

     A On rzekł do nich: "Kiedy się modlicie, mówcie: 

«Ojcze, święć się imię Twoje,  przyjdź królestwo Twoje. 

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj  i przebacz nam nasze grzechy, 

bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił;  i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»".

   Modlitwa w wielkiej złości służy uspokojeniu, przywołaniu dobrych myśli i wreszcie ukojeniu. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwą modlitwą mistyczną. Ta modlitwa płynie od nas do Boga (my Go wzywamy)...tamta płynie od Boga do nas. Zauważyłem, że ten stan to pewna ekstaza...

   Nagle wyciszają się zmysły...zamykam oczy i pogłębia się oddech. Ta faza często rodzi dużo zaskakujących mnie obrazów, myśli, zdań wypowiadanych (przez kogo?) z poczuciem odłączenia duszy od ciała...

   Różnica między tymi modlitwami jest wielka. Wyobraź sobie przez chwilę, że ty jesteś ojcem dziecka, które opuściło cię i źle robi. O tobie całkowicie nie pamięta, a ty wiesz od ludzi, że czyni źle. Nadchodzi dzień jej opamiętania, bo opuścili jej „przyjaciele”. Może wróci, a ty czekasz. Tak właśnie jest z Bogiem Ojcem, bo „ostatni będą pierwszymi”. Przecież tak stała się ze mną...synem marnotrawnym!

   Czy możesz zrozumieć jak wielkie są Jego Cierpienia! My nie wiemy dlaczego tak urządzony jest ten świat...wg mnie jesteśmy na zesłaniu z Miłości („Obóz Ziemia”). Jest też odwrotnie, gdy nawaliłeś szereg razy, a nie prosisz o przebaczenie...

   Bóg Ojciec zna każdego z nas i poddaje próbie zwątpienia lub zsyła pokusy. W ten sposób badany jest nasz postęp w dążeniu do świętości. To hierarchia z nagrodami na drabinie prowadzącej do Nieba. Najlepiej byłoby to przedstawić rycinami, ale nie potrafię edytować.

   Modlitwa serca to wołanie do Boga jak do ojca ziemskiego i słyszenie Jego Głosu w sercu. Często dochodzi do tego w różnych cierpieniach: jednych zbliżają do Boga, a innych odwracają. Jest to pokazane na Dobrym Łotrze (pierwszym świętym) i Złym, który złorzeczył Jezusowi do końca!

   Musisz zrozumieć, że najważniejsze są nasze myśli, bo tam jest prawdziwa wolność, ale są odbierane przez Boga. Ktoś w myślach zaplanował zbrodnię, która nie udała się...ta zbrodnia została dokonana. Strzelec wyborowy miał zabić oficera SS...wybiegła dziewczynka, a on strzelił. W jego myślach on ją zamordował…mimo, że upadła po potknięciu się.

  Ci, którzy dążą do świętości i ci którzy się modlą poddawani są pokusom, która nie przekracza ich możliwości (poprzeczka jest ustawiona na odpowiedniej wysokości). Musisz pamiętać, że z Panem Jezusem dasz radę.

   Podczas dyżuru opisywałem historię choroby pacjenta przy jednej z pielęgniarek. Nagle zalała mnie dobra energia z łagodnym ciepłem w sercu oraz w nadbrzuszu z promieniowaniem jak u Pana Jezusa. Odwrotnie jest przy złej energii, bo wówczas pojawia się forma kurczu z niepokojem, a nawet rozdrażnieniem...

   Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję do edycji (12.09.2018) Apostoł Paweł mówił na Mszy Św. (1 Kor 7, 25-31), aby żonaci żyli w czystości, płaczący lub radujący się nie czynili tego, a posiadający dobra i używający tego świata nie korzystali z nich. To program dla dążących do świętości czyli przywróceniu naszej niewinności (”jeżeli nie staniecie się jak dzieci”)…

                                                                                                                      APeeL

30.04.1989(n) Modlitwa serca...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 kwiecień 1989
Odsłon: 862

    Z łaski Pana jestem chrześcijaninem. Pragnę podkreślić, że nie ty wybierasz, ale jesteś wezwany i ewentualnie wybierany! Jeżeli wybór nie padnie na ciebie to masz otworzyć swoje serce. Dopiero po zawołaniu zaczynasz szukać Boga i wówczas mówisz do swojego Prawdziwego Ojca!

   Właśnie trafiłem na rozterki chłopa rosyjskiego, który w „Opowieściach pielgrzyma” przeczytał o pielgrzymującym do sanktuariów i szukał wyjaśnienia co oznacza określenie: „módlcie się nieustannie”.  Co oznacza - w życiu codziennym - modlenie się nieustanne?

    Dla człowieka niewierzącego lub normalnego nie oznacza to nic! Modlitwy można się nauczyć i dla niewierzącego będzie to zestaw słów, czasami pięknych: matka, ojciec, syn, a to zawsze wywołuje jakieś uczucie w każdym człowieku.

   Wydawałoby się, że pamiętanie o Bogu w życiu codziennym...to rzecz łatwa. Początkowo wymaga to przypominania sobie o tym. Z biegiem czasu zauważasz, że myślisz o Bogu coraz częściej, jest ci z tym łatwiej żyć i lekko znosisz wszelkie przeciwności. Sprawia to kontakt z Bogiem Ojcem, który powoduje to, że mięknie twoje serce i wszystko widzisz inaczej!  

   Wzywaj Boga w tęsknej miłości i mów tak, jak do swego ziemskiego ojca. To jest najpiękniejsza modlitwa! Nie można wejść na szczyt góry...ot, tak sobie! Modlitwa to wielki dar, a każda chęć modlenia się napotka na przeszkody.

   Demon wie, że nasze serce wówczas zalewa miłość, myśli stają się czyste, a ludzie bliscy nam i mili, itd. Sam nie poradzisz sobie z działaniem demona, który wywołuje zwątpienie. Ten, co chce zerwać z nałogiem ma podsuwane okazje...tak jak interesujący się seksem. 

    Z mojej obserwacji (świeżo nawróconego) wynika, że modlitwa odbywa się poza moim ciałem. Dzisiaj (20.05.2018) wiem, że jest to działanie Ducha Świętego. W dobieraniu myśli nie biorę udziału...one spływają do mnie! Najbliższe prawdy jest porównanie takiego stanu z chęcią spania...coś zostaje wyłączone w mózgu!

   Taka modlitwa (rozmowa z Bogiem) odbywa się w mojej duszy...często leżę z zamkniętymi oczami, chociaż mam chęć w ciemnościach paść na kolana. Wówczas pojawia się tęskna miłość do Boga, nawet w wielkim szumie i zgiełku świata.

   Modlitwa serca jest wielką bronią dla świata ciemności...nasilają się przeszkody...za wolą Boga! Są to zwykłe próby: tor przeszkód, ćwiczenia, które mają za zadanie wywołać w osobie ludzkiej pokorę. Takiej modlitwie często towarzyszą łzy...czasami obfite.

   Nie można modlić się tylko ciałem: klękasz, starasz się skupić uwagę, mówisz wyuczone zdania i w końcu ziewasz. Ładnie pokazują to udający, którzy śledzą „chodzących do kościoła” (wrogów okupantów).

   Podczas zapisania tego musiałem zamknąć oczy, pogłębił się i zwolnił oddech, padłem twarzą na poduszkę i zawołałem: „Jezu, słodki Jezu jakże wielkie jest Twoje Serce!”. To było raptem 5 minut: gdzie byłem w tym czasie wyrwany z szumu życia, bo w telewizji „leciał” serial, a w dyspozytorni pogotowia ratunkowego (dyżur) prowadzono głośne rozmowy i grano na akordeonie.

   W każdym kłopocie, smutku, przykrości, chorobie módl się...wołaj własnymi słowami lub jakimś aktem. W nagłym napadzie modlitwy wewnętrznej muszę znaleźć kąt ze względu na potrzebę samotności, a nawet intymności...bycia sam na Sam z Bogiem. Wątpię, aby zdarzyło się to przy modleniu się tylko ustami.

    Moje wrażenia można nazwać modlitwą wewnętrzna (mistyczną). Można spróbować w samotności, a szczególnie w cierpieniu...w milczeniu skierować myśli do wewnątrz i w nich wypowiadać: „Panie, Jezu Chryste zmiłuj się nade mną”. 

    Ja długo ćwiczyłem się w w odróżnianiu myśli dobrych od złych, które natychmiast odsuwałem, a dobre podtrzymywałem. Walka jest ciężka, bo myśli płyną także ze świata niewidzialnego (podstępne, perfidne lub niby dobre). Trzeba ćwiczyć się w rozróżnianiu podszeptów świata ciemności. Głównym zadaniem tego świata jest budzenie zwątpienia...nawet w najbardziej wierzącym człowieku.

   Najważniejsza rada...w zdenerwowaniu natychmiast odrzucaj chęć zemszczenia się, użycia złych słów...do nienawiści. Właśnie o to walczy świat niewidzialny: zdenerwować i doprowadzić swoją ofiarę do złego!

                                                                                                                               APeeL

 

29.04.1989(s) Jezus zawsze był ze mną

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 kwiecień 1989
Odsłon: 831

 

   Na dyżurze w pogotowiu -  po powrocie z wyjazdu o 4°° - nie mogłem zasnąć, a z serca wyrwało się:

                                                                           Panie Jezu! 

      Ty trzymasz w ręku przebieg życia każdego z nas. Wiesz jak było i jak będzie. Ty byłeś ze mną, jesteś i będziesz! Twa Wola Święta niewzruszona, miłość nieprzebrana, a moc miłosierdzia nieznana!

    Ty czekasz na nasze zawołanie, pora ani chwila jest dla Ciebie nieważna. Ty nad każdym się pochylasz jak zatroskany Ojciec.

    Ty chcesz przebaczać i pomagać, zabliźniasz nawet stare rany. Ty nie chcesz nic więcej! Dasz wszystko w podzięce! Radość Twa jest wielka, gdy syn się zbudzi i na kolanach w ręce Twe składa:

  • los swój nieznany

  • swoją wolę

  • myśli, słowa i czyny...

   Nie wiem jak mógłbym sam coś takiego stworzyć...pisałem to zrywami, w ciągu kilkunastu minut (pod kołdrą, aby nie zbudzić drugiego dyżurnego). 

   Trafiłem na kolejkę po wodę mineralną, a w sercu pomyślałem o tych, którzy w upał poją spragnionych. Ból zalał serce na widok alkoholiczki obrzękniętej na twarzy...napłynęło też pragnienie rozmawianie z porażonym na wózku inwalidzkim. Bóg jest przy takich, często „gorszych” i odrzuconych.

   Szatan jest niezmordowany, widział moje rozmodlone serce, odbierał tęskne myśli skierowane do Pana Jezusa i dlatego  w domu trafiłem na szczyt awantury żony z córką. Bestia wie, że wówczas nie chcę być w domu i podsuwa wódkę i karty.

   Żona uciekła na działkę, gdzie zmokła, bo trafiła na ulewę. Łzy zlały oczy, napłynęło, aby pojechał po nią samochodem...nie miała nawet kluczyka do budki. Wróciliśmy do domu, gdzie była cisza...

   Próby napływają do nas z dwóch przenikających się rzeczywistości: 

- świata widzialnego (władza, złoto czyli posiadanie, witalność, która jest ćwiczona)

- świata nadprzyrodzonego (dominacja miłości i miłosierdzia, wyrzeczenie się posiadania, uległość, pokora, milczenie, współczucie, itd.).

    Ten podział jest tylko sygnałem wskazującym na istnienie wysłanników od Boga oraz od Przeciwnika (zbuntowanego Archanioła). Przepisuję to (11.05.2018), a z radia Maryja płynie czytanie „Dzienniczka” s. Faustynki. Jest to potwierdzenie przenikania się sił dobra i zła.

   Z mojej obserwacji wynika, że 60-95 % ludzi - w zależności od stanu świadomości - ulega pokusom świata widzialnego. Z nimi nawet nie można dyskutować, bo taki „chodzi do kościoła i daje na tacę”, a to jest dla niego równoznaczne z wiarą w Boga Ojca.

   Pamiętaj, że Pan Jezus jest cały czas przy nas: widzi, słyszy, zna nasze myśli, cierpi z nami i czeka na nasze zawołanie! 

                                                                                                                     APeeL


 

  1. 28.04.1989(pt) Codzienna mieszanka ziemi i nieba...
  2. 27.04.1989(c) ZA NARÓD KOREAŃSKI
  3. 26.04.1989(ś) ZA PRAGNĄCYCH BEZINTERESOWNOŚCI
  4. 25.04.1989(w) ZA TYCH, KTÓRYM ODMÓWIŁEM SPEŁNIENIA PROŚBY
  5. 24.04.1989(p) PROGRAM PORZUCENIA STAREGO CZŁOWIEKA
  6. 23.04.1989(n) Cel życia: zjednanie z Panem Jezusem...
  7. 22.04.1989(s) Dni - miny, które mogą wybuchnąć...
  8. 21.04.1989(pt) Przyjaźń wymagająca paktu i podpisu...
  9. 20.04.1989(c) Instytut Osiągania Ludzkich Możliwości...
  10. 19.04.1989(ś) Słowa uwielbienia Syna Bożego...

Strona 2228 z 2288

  • 2223
  • 2224
  • 2225
  • 2226
  • 2227
  • 2228
  • 2229
  • 2230
  • 2231
  • 2232

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 244  gości oraz jeden użytkownik.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?