Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

28.04.1989(pt) Codzienna mieszanka ziemi i nieba...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 kwiecień 1989
Odsłon: 931

     Dzień w dzień ciężka praca z sukcesem, bo już czwarty dzień bezinteresowna. To wielka rzecz...prawie zadanie mojego życia. Propaganda telewizyjna szerzy kult bogactwa, ale jak mam się bogacić?...kosztem innego, chorego i biednego?

   W moim wypadku jest to nieprzyjemna szarpanina z pacjentami, a kocham swoje powołanie...i dopiero przebudzony duchowo zrozumiałem ten dar. Z jednej strony narzekam na nadmiar pracy, ale dużo pracy oznacza dużo dobra.

   Z wielką miłością patrzę na pacjentkę, która z powodu ostrej dyskopatii przerwała ciąg alkoholowy z otrzymaniem renty, a miała dobrą pracę. Powiedziałem, że wyszła z niej dziewczynka i zaznaczyłem, że to samo stało się ze mną w 43 rż!

   Teraz w rozmowie z bogatą wskazuję, że nie jest trudno trafić do Nieba, ale trzeba najpierw uwierzyć, że ono istnieje! Później trzeba uwierzyć w Miłosierdzie Jezusa Chrystusa i Jego Ojca Niebieskiego! Lekko kiwała głową i uśmiechała się...

   Przyznała rację, że diabeł dobrze wykonuje swoją pracę, bo Boga Ojca przedstawia jako srogiego Sędziego. Przy tym pojawiają się ostre podziały: lewica / prawica, kara / nagroda, Niebo / Piekło. Tak nie jest, bo Bóg bardziej kocha złych i odwróconych, a do tego dochodzi Jego Miłosierdzie.

   Łatwo to pojąć na własnych dzieciach. Nagle wraca córka pijaczka i prostytutka, która uciekła z domu...wszystko zrozumiała, bardzo cierpi, stwierdza, że to co było zostawiła za sobą i prosi o przebaczenie. Przyjmuje ją pani czy nie?

- Oczywiście...przyjmuję!

   Pocieszam bardzo dobrą i miłą pacjentkę, która jest leczona dermatologicznie z powodu uczulenia skóry. Natomiast dziadek ze zwyrodnieniem stawów biodrowych i po zawale szukał pomocy prywatnie, naraził się na koszty i teraz jest niezadowolony.

- Przecież to, co pan szuka otrzyma pan u mnie za darmo! Nawet sprowadzili pana tutaj, co nie jest przypadkowe! Musi pan ujrzeć siebie na tle innych chorych, w tym wieku...

    Teraz jest u mnie posiadający wszystko, który nie widzi daru: żony, domu i samochodu...sądzi się o alimenty!

Napłynął ciężki niż, a pół godziny przed ulewą mam zawsze śmiertelną senność w której pomaga nawet sekundowe zaśnięcie. Z przychodni dobiegłem do łóżka w pokoju lekarskim pogotowia!

- Proszę do pacjenta w ambulatorium!

   Radość zalała serce, bo to był mój starszy pacjent z bólami brzucha, ale trzeba też wykluczyć zawał serca (postać brzuszną). Ekg prawidłowe, poprawił się po zastrzyku i drżąca ręką łapał się za kieszeń. Kategorycznie odmówiłem papierkowej „wdzięczności”! Pomyślałem o tym jak wcześniej mogłem brać od niego pieniądze.

   Serce zalała tęsknota za żoną, bo mam dużo dyżurów (pogotowie i oddział wewnętrzny). Nagle ujrzałem, że jesteśmy połączonymi cząstkami Boga...

Serce twe bije pełne lęku, myśli się kłębią od poranka.

Koszmar sen przerwał, a radość krzyk.

     Czasem ptaszek ucieszy

     drobiazg, który inny wyrzuci

     pęk kwiatów...co raj przypomina!

Co On połączy to miłość znaczy, poważanie i szacunek.

On jest we mnie i w tobie. On Jest w nas.

To świętość ze świętością zlana...

                                                                                                             APeeL

27.04.1989(c) ZA NARÓD KOREAŃSKI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 kwiecień 1989
Odsłon: 1444

    Pan dał  mi zapis przeżyć duchowych z początku mojego nawrócenia. Nie chodziłem wówczas do kościoła, bo byłem jeszcze w fazie błędnego poszukiwania drogi (chrześcijaństwo + reinkarnacja).

     Zły atakował mnie wówczas na różne sposoby, bo ma dostęp do informacji o naszym losie. Po latach mogę powiedzieć, że chciał mnie zabić.

    Tamtego dnia miałem dyżur w pogotowiu, a w śnie spotkałem Koreańczyka, który zapraszał mnie do swojego domu, aby pokazać życie w luksusie. Odmówiłem i rozmowę chciałem skierować na prawdziwe wartości, ale on nie rozumiał o co mi chodzi.

     Dzisiaj, gdy to opracowuję 20.09.2013 jest wspomnienie męczenników koreańskich:      

Andrzeja Kim Tae-gŏn, który był pierwszym kapłanem koreańskim (ur.1821 r.). Z powodu wiary został aresztowany, ponad 10 lat spędził w więzieniu i po torturach został ścięty blisko Seulu 16 września 1846 r.

Pawła Chŏng Ha-sang współpracownika i tłumacza kapłanów. W wieku 44 lat jako kleryk seminarium poniósł śmierć męczeńską, ścięty mieczem 22 kwietnia 1839 r.

    Jan Paweł II podczas swojej wizyty apostolskiej w Korei w 1984 r. kanonizował ich oraz wszystkich męczenników koreańskich. Ból zalał moje serce i natychmiast wiedziałem, że dzisiejszy dzień mojego życia mam poświecić za tych braci.

    Zobacz jak Pan Jezus poprowadził mnie, a to będzie świadectwo wiary także dla Ciebie. Właśnie żona została zadziwiona pokazywanym w „Dzień dobry” TVN komfortem życia w Korei Południowej. Polacy, którzy tam trafiają stwierdzają, że Koreańczycy są bardzo mili, a szokuje ich wszechobecna technika...nawet w WC nie wiesz jak się zachować. 

    Postanowiłem, że wieczorem pójdę na ponowną Msze św. w intencji tego podzielonego narodu, bo w Korei Północnej oficjalnie nie ma ani jednego księdza katolickiego księdza. Przypomniał się art. w „Naszym dzienniku” z tytułem: „Głód metodą rządzenia” (6-7 kwietnia 2013).

    To wywiad z uciekinierem, który wskazał, że oficjalną imitacją religii jest tam ideologia dżucze z „trójcą” (Kim Ir Sen z żona i synem Kim Dzong Ilem). Paranabożeństwa odbywają się co tydzień w budynkach przypominających kościoły! Podczas takich sesji samokrytyki Koreańczycy z Północy śpiewają pieśni i „modlą się” patrząc w górę z nabożna czcią na portrety swoich  umiłowanych przywódców.

    Wyszedłem, aby odmówić moją modlitwę, ale nie znałem dokładnej intencji. W „przypadkowej” rozmowie ze spotkaną właścicielka sklepu dowiedziałem się, że była w obu tych państwach. Poprosiłem ją, aby też przybyła na Msze św. wieczorną, bo mieszka w pobliżu kościoła. Tak wyklarowało się wołanie za ten naród podzielony przez szatana.

    Podjechałem rowerem po "mój" krzyż i zapaliłem znicz Panu Jezusowi za ten naród. Przez 1.5 godziny prawie krzyczałem do Boga, aby odmienił ich los. 

     Wówczas, przed zakończeniem dyżuru w pogotowiu trafił się wyjazd do glinianej chatki, gdzie sanitariusz głową dotykał belki stropu. Nad łóżkiem chorej staruszki wisiał wielki i piękny wizerunek Pana Jezusa z Najśw. Sercem. Nie ma już takich siedzib. 

    Podczas powrotu z tamtego dalekiego wyjazdu zamyśliłem się, a z duszy popłynęło wołanie: „Jeszcze przyjdzie czas...! Nie podniesie ręka noża. Nie zabierze dziecka wróg. Żołnierz matce rękę poda...”.

    Może wreszcie Bóg odmieni los tego narodu, a szczególnie katolików w Korei Północnej, którym strażnicy w obozach skaczą po głowach, a oni w tym czasie chwalą naszego Boga Ojca... APEL

26.04.1989(ś) ZA PRAGNĄCYCH BEZINTERESOWNOŚCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 kwiecień 1989
Odsłon: 1380

    Rozpoczyna się zwykły dzień pracy w której  przeszkadza szarpanie się z pacjentami, którzy pragną płacić za moje usługi. Jest to bardzo nieprzyjemne, bo ja pragnę bezinteresowności.

    Tuż przed wyjściem na dyżur Pan Bóg dał mi próbę, bo zgłoszono wizytę domową i przybyła pacjentka, która zadarła ze wszystkimi lekarzami. Jej córka, namiętna palaczka tytoniu zmarła na nowotwór płuca. Nie została przyjęta do oddziału wewnętrznego, ponieważ miała skierowanie do oddziału płucnego, gdzie zmarła po dwóch dniach.

    Wielki żal napłynął do mojego serca, bo z krótkiej rozmowy wynikało, że jest osoba  wierzącą. W imieniu zmarłej poprosiłem ją, aby dała spokój jej duszy, bo niepotrzebnie szuka sprawiedliwości ziemskiej. Wypełniłem jej druk na rentę wyjątkową i zapisałem bezpłatne leki bezpłatne na jakiegoś zbowidowca. Może dobry Bóg zlituje się nad nią.

    Pan dał też pocieszenie, bo z Zakopanego nadeszło potwierdzenie rezerwacji wczasów, a w pogotowiu trafiłem na ciszę w której słuchałem nagranej audycji radiowej "Nurt” szkolącej nauczycieli. 

    Podczas śpiewu kanonicznego moje serce zalał duch poświęcenia i miłości, a właśnie padły słowa, że posiadają go wszyscy, którzy naśladują Pana Jezusa. Nagle zrozumiałem jak wielkie znaczenie ma wykonywanie naszej pracy w poczuciu całkowitej bezinteresowności.

    Każdy czyn...naprawdę płynący z serca przynosi nieoczekiwane korzyści po latach. Żona podarowała dla dziecka koleżanki kurtkę syna. Dzisiaj się odwróciło...ona sprzedaje jej tanio piękne rzeczy, bo jej mąż jest za granicą.

<Jeżeli w twoje serce przeniknie duch pracy Chrystusowej zaczniesz promieniować dobrocią, bezinteresownością, pocieszeniem, uniżeniem i prawdziwą  słodkością. Nikt nie będzie musiał tłumaczyć ci, że w pracy masz być spokojny, łagodny, opanowany, wytrwały, pozbawiony egoizmu...

    Wielu będzie traktować ciebie z uśmiechem, będą żartować...ale czas i owoce twojej pracy pokażą, że jesteś czysty, bezinteresowny, chcesz im pomóc i sami stwierdzą, że ty jesteś inny...ty należysz do Niego!

    Wszystko co robisz musisz wykonywać w cichości, wielkiej radości...tak jak robiłbyś to dla Niego! Zapłatą dla ciebie jest wielka radość z wykonywanej posługi. Ty jesteś tym potrzebującym i ty jego rozumiesz. Ty jesteś tym cierpiącym i ty jego rozumiesz.

    Nie musisz jechać na żadne misje...twoja misja jest już ustalona. Czyń dobro wokół...tam gdzie jesteś, tu i teraz! Ktoś niewierzący zarzuci ci, że ty pracujesz w oczekiwaniu na ostateczną zapłatę, ale ty wiesz, że nigdy nie myślisz o żadnej zapłacie. >

    Zdziwiłem się, bo tego pragnę i bardzo często nawet najmniejsze wysiłki przekazuję Jezusowi! Któregoś dnia w takim poświeceniu wyczyściłem piwnice w bloku po wylewie szamba.

     Nagle wyrwano mnie na wyjazd do samobójstwa przez powieszenie (mężczyzna 29 lat). Żaden lekarz nie lubi takich sytuacji, bo najgorsze jest ratowanie w wypadku przeżycia ofiary. Po dojechaniu stwierdziłem, że młody mężczyzna leży na wznak i nie żyje.

    Matka przytulała jego zwłoki i krzyczała z rozpaczy. Głośno płakała też jego babcia z którą się pożegnał przed tą śmiercią. Specjalnie ją odwiedził i powiedział, że nigdy się już nie zobaczą.

    Rozmawiam z ludźmi i tłumaczyłem im, że każdy z nas ma wolną wolę i można przyjąć cierpienie i je ofiarować lub popełnić błąd. On już wie o tym, bo nie ma śmierci. Dla sił ciemności wystarczy tylko jedna myśl o chęci popełnienia samobójstwa. Skąd to wówczas wiedziałem, bo tak jest naprawdę...?                                                                                                                                         APEL

 

25.04.1989(w) ZA TYCH, KTÓRYM ODMÓWIŁEM SPEŁNIENIA PROŚBY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 kwiecień 1989
Odsłon: 865

    Obudziłem się o 1.30 i w fazie półsnu „zobaczyłem” Spiżową Bramę z wjeżdżającym przez nią Panem Jezusem na osiołku! Państwo Watykańskie jest symbolem Królestwa Bożego na ziemi i nie powinno ulegać ludzkim pragnieniom. Po latach ks. Piotr Natanek słusznie powie, że „Watykan trzeba odbić”.

    Myśli uciekły do obrony Westerplatte, którego załoga liczyła 207 żołnierzy i do majora Mieczysława Mikołaja Słabego, lekarza ur. 9 grudnia 1905, który dzielnie pomagał rannym podczas 7 dni nawałnicy. Później trafił do niemieckiego stalagu, a po wojnie  został podstępnie aresztowany (1 listopada 1947 r.), a później katowany w UB (bity butelkami po nerkach)...w stanie agonalnym dostarczony do szpitala, gdzie zmarł 15 marca 1948.

   Sekcja wykazała, że miał małe nacięcie w dole łokciowym (skrwawienie?). Został pochowany w nieznanym miejscu. Dopiero teraz wykryto, że pod murem cmentarnym, który w tamtym czasie był uznawany jako miejsce hańby. Z serca wyrwało się wołanie do Pana Jezusa: „Panie Jezu. Ty wiesz jak było. Proszę Cię, wspomóż bliskiego mojemu sercu dr. M. M. Słabego”.

   Poprosiłem też Pana Jezusa i Jego umiłowanego ucznia Jana o wyprostowaniu drogi mojej córki. Przepłynęły moje odmowy pomocy, ponieważ większość chorych chce, abym grzeszył: upije się taki, nie pójdzie do pracy i biegnie po zwolnienie lekarskie, a mnie jest bardzo trudno odmawiać.

   Pomyślałem o Panu Jezusie, bo On da mi to, co potrzebuję: muszę tylko oddać moją wolę, porzucić plany: zwolnię się z dodatkowej pracy, sprzedam działkę pod budowę domu (bezsens) i zrealizuję bezinteresowność w pracy.

  • Urodziłam bliźniaki...nie pokazano mi ich (zmarły po 12 godzinach).

  • Mąż rzucił pracę, a teraz mnie zwolniono...mamy dwójkę dzieci, kobieta płacze i prosi o pomoc

  • Wynajęłam mieszkanie, a ci ludzie zachowują się okropnie, w mojej głowie jest jeden huk!

    Ogarnij cały świat proszących o coś, rozczarowanych i skrzywdzonych. Prawdziwy Ojciec czeka na ich zawołanie, ale garstka prosi o cokolwiek, nie wierzą w Jego Istnienie!

   Poprosiłem Boga Ojca, aby wynagrodził w jakiś sposób tych, którym odmówiłem spełnienie ich próśb: Panie daj im coś w zamian, wspomóż dusze takich zmarłych...

                                                                                                                         APeeL

24.04.1989(p) PROGRAM PORZUCENIA STAREGO CZŁOWIEKA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 kwiecień 1989
Odsłon: 918

   Pan obudził mnie o 5°°! Skończył się tydzień wypoczynku, ale w pracy nad sobą nie ma wolnego, bo: muszę opanować gadulstwo, przestać się buntować, być całkowicie bezinteresownym w pracy. Marzę o tym, aby  na drzwiach gabinetu napisać: <<Proszę nie przynosić podarunków i nie płacić za moją służbę!>> To się nie uda, bo będą dopisywali czego nie przynosić...

    Pan Jezus też nie miał odpoczynku! Myśl zaczęła krążyć wokół ankiety o treści:

1. Imię i nazwisko...Jezus Chrystus

2. Miejsce zamieszkania...brak stałego zameldowania

3. Majątek...nic nie posiada

4. Stan zdrowia...brak wzmianki o chorobach i dbaniu o swoje zdrowie

5. Cechy na zasadzie przeciwieństwa: pycha-pokora, władza-podległość, wierność (aż do śmierci), miłość, przebaczanie, pojednanie, świętość, przyjmowanie cierpień, łagodność, delikatność, pokój serca, itd.

    Rada na teraz: zostaw stare życie za sobą! Jesteś człowiekiem z krwi i kości, który ma za różne wady i nawyki, grzeszy także w myśli, słowie i uczynkach...będzie ciężko! W życiu codziennym będziesz miał do wyboru: dobra doczesne (namacalne) i duchowe z odległą przyszłością z argumentem, że „jeszcze nikt nie wrócił i nie powiedział jak tam jest”...

    Ty będziesz poddany próbom (kuszeniom) nie ci, którzy pragnąć żyć krótko, dobrze i ładnie wyglądać w trumnie! Oni idą za tym, co można dotknąć, zbadać („niewierni Tomasze”). Zwątpienie podsuwa im Szatan.

    W porzuceniu starego człowieka...jednemu wystarczy błysk Światłości Bożej, a innemu nie starczy życia lub nie wytrzyma prób! Pomyśl, ile czasu trzeba poświęcić na trenowanie psa…

    Te próby to: modlitwa, miłość, przebaczeni, pojednanie, pokuta, uświęcona praca, przyjmowanie dodatkowego wysiłku, gorliwość w czynieniu dobra, cierpienia i współcierpienia (wartości umiłowane przez Boga), ofiara codziennej pracy, dawanie więcej niż możesz…

    W tym czasie masz pamiętać o Panu Jezusie, codziennie słuchać głosu powołania, otwarcia serca z osądem samego siebie. Zapamiętaj jedno: jeżeli wybierzesz Jezusa, On cię nie zdradzi. Poeta Bruno Jasieński wybrał ZSRR jako swoją ojczyznę. W 1936 r. został aresztowany, niesłusznie oskarżony i zmarł na wygnaniu. Za wierność zapłacono mu śmiercią!

    Pan Jezus rozwiąże twoje problemy dotyczące:

  • sensu życia i szczęścia...

  • zła i dobra

  • ascezy (wyrzeczenia) i sensu cierpień

  • wskaże na twoje wady i przywary

  • pokaże ułudę urody, różnych idei, fortuny, władzy i seksu

  • rozwijania doskonałości, odpowiedzialności i bezinteresowności

  • na końcu ujrzysz, że Miłość jest najwyższym prawem!

    Musisz zachować dziecięcą ufność w pomoc Pana Jezusa. Jakby na znak przed moim wyjściem do pracy córka zrobiła awanturę...nie idzie do szkoły i krzyczy, aby nas urazić, że nie wierzy w Boga! W oczach mam łzy i trzykrotnie proszę ją o zmianę postawy, ale jest nieugięta. „Panie Jezu pomóż: ześlij na nią jasność.” To wyjaśnia nasz bunt w Niebie...dlatego jesteśmy tutaj. Bóg Ojciec powiedział: proszę masz wolną wolę i czas na naprawę!

    Przez jej bunt spóźniłem się do pracy, gdzie był szczególny nawał pacjentów, ponieważ drugi lekarz z przychodni miał ciężki wypadek samochodowy! To była wielka próba, bo radzić jest łatwo. Dzisiejsze zło córki i nagły wypadek kolegi wywołały chęć czynienia dobra...byłem całkowicie bezinteresowny.

   Właśnie starowinka, której przed miesiącem zmarł mąż ma łzy w oczach, bo nie chcę przyjąć pieniędzy i wspomina, że podarowałem jej kakao. Poprosiłem ją o modlitwę. Na wizycie domowej trafiłem do dziecka z zespołem Downa, którego matka ma dodatek opiekuńczy 3000 zł., a najwyższa renta III grupy – specjalna dla specjalnych – wynosi powyżej 700.000 (siedemset tysięcy)!

    Dzisiaj, gdy to edytuję (09.05.2018) muszę stwierdzić, że miałem zdrowie do pisania, a wówczas jeszcze nie uczestniczyłem w codziennej Mszy św. z Eucharystią (źródłem naszej mocy)…

                                                                                                                            APeeL

  1. 23.04.1989(n) Cel życia: zjednanie z Panem Jezusem...
  2. 22.04.1989(s) Dni - miny, które mogą wybuchnąć...
  3. 21.04.1989(pt) Przyjaźń wymagająca paktu i podpisu...
  4. 20.04.1989(c) Instytut Osiągania Ludzkich Możliwości...
  5. 19.04.1989(ś) Słowa uwielbienia Syna Bożego...
  6. 18.04.1989(w) Pielgrzymi i tułacze...
  7. 17.04.1989(p) Pragnienie ukojenia duszy...
  8. 16.04.1989(n) ZA CHRONIONYCH PRZEZ PANA JEZUSA
  9. 15.04.1989(s) Dzisiaj stałem się uczniem Pana Jezusa...
  10. 14.04.1989(pt) Trud nawracania się...

Strona 2229 z 2288

  • 2224
  • 2225
  • 2226
  • 2227
  • 2228
  • 2229
  • 2230
  • 2231
  • 2232
  • 2233

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 264  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?