- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 959
Dzisiaj jest piękny dzień...aż chce się żyć. Wczoraj, po zawołaniu do Pana Jezusa nic nie wyszło z szykowania się do gry w pokera oraz „wzmacniania się”. Teraz mam wielką chęć do pracy, a zastępuję kolegę w oddziale wewnętrznym.
Właśnie jest chwilka czasu i w pustej izolatce rozmyślam o naszej lojalności (dobrowolnym służeniu z późniejszą nagrodą). Powinna być tylko jedna...w stosunku do Boga. Jeszcze asceza, gdzie z własnej woli zaczynasz dążyć (wspomagany łaską) do prostoty, skromności, chętnego wypełniania codziennych obowiązków...z pragnieniem cnotliwego życia! Przypomina to wchodzenie na schody.
Jednak sam nie dasz rady w kuszenie. Przykładem jest wczorajszy dzień z dowodem na otrzymaną pomoc. Asceza i kontemplacja jest związana z mistyką...
Na ten moment pasuje refleksja po czytaniu Thomasa Mertona (1915-1968) o jego poszukiwaniu Boga, ale dzisiaj, gdy to przepisuję (16.09.2018) wiem, że jest to droga na księżyc, ponieważ Bóg jest przy nas, a nawet w nas (dusza).
Ty, który to czytasz natychmiast zawołaj: „Tato (Abba)”...powołaj się na mnie, a zobaczysz, co się stanie. Patrz na „mowę Nieba” (znaki Boże), bo Stwórca mówi do każdego z nas inaczej. Przecież nie mogę do małego dziecka mówić językiem mistyka-teologa (św. Pawła), a takim jest budzącego się ze snu duchowego.
Dzisiaj wiem, że niewierny Tomasz lubił pisać, ale nie wrócił do prawdziwej wiary katolickiej. Nie ma tam wzmianki o Chlebie Życia, Eucharystii. Gdzie dojdziesz w swoich poszukiwaniach? Szatan będzie podsuwał takiemu wielkość, poczucie bycia nauczycielem i przewodnikiem.
Brat Tomasz pisze o modlitwie odpocznienia, a u mnie są to napady tęsknej miłości za Bogiem z modlitwą serca. Natchnienia Ducha Świętego nie pojawiają się jako „zapracowanie”, bo sama asceza nic nie da...to też jest dar Boga Ojca. Przecież znamy bezbożników, którzy poświęcają się dla swojego ciałka, urody, sławy, itd.
Tak też jest w religiach wschodnich, a u nas pragnienie modlitwy to działanie Ducha Świętego. To jest nagły napływ dobrej energii zalewającej duszę, która powoduje uniesienie, lekkość, radość i pokój. Chcesz wówczas krzyczeć „Jezu!” To nie jest wynik kontemplacji, bo skupienie z nieopisanym pokojem wewnętrznym pojawia się nagle i wówczas czujesz obecność Boga Ojca! Jeden raz to przeżyjesz i będziesz wiedział.
Jest to wielki dar Boga, bo największa ludzka miłość jest tylko namiastką tego uczucia z często towarzyszącą podejrzliwością i zazdrością.
Nic nie dadzą dyskusje i czytania z marnowaniem czasu. Zawołaj, bo Bóg Ojciec na to czeka. Dlatego trafiłeś tutaj. Co i po co szukasz? Prawda jest tam gdzie dzwonią. Nie patrz na namaszczonych kapłanów...oni mają tylko wykonać to, co sprawia Cud Ostatni (Eucharystię)!
To działanie Ducha Świętego może spotkać każdego w różnych sytuacjach...wówczas oślepiony Jego Światłem zobaczysz, że Bóg Ojciec przenika wszystko. Nagle poczujesz się lekkim, wolnym i radosnym...człowiekiem duchowym!
Sam zapragniesz ciszy, zamknięcia w sobie i zauważysz, że - bez ćwiczeń ciała - trwa w tobie: „błogostan, ciepło, pokój i wytchnienie z odejściem ważnych spraw”. To jest odwrotność kontemplacji czyli szukania tego wszystkiego w samym sobie…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 879
W porannej krzątaninie po głowie chodziła Modlitwa Pańska („Ojcze Nasz”) na tle pięknej muzyki, którą słyszałem w Mszy Św. radiowej. Dzieciom dałem drobne pieniądze z karteczkami: „Bądź dobry, bądź dobra i ucz się.”
Dzisiaj mam złe poczucie z brakiem siły, a serce zalewa niechęć do pracy...zrozumiałem podobnie zniechęconych, a zarazem pozbawionych Boskiej pomocy.
W oddziale przypomniała się babcia, która o północy pytała o kolację i krzyczała do pielęgniarek: „czy ruszy się jaka?”.Powtórzyłem te słowa i rozluźnieni poszliśmy na obchód.
Pod koniec pracy (udręczenia) - przed dyżurem w pogotowiu - wypiłem lampkę wina. Ciepło przepłynęło przez serce, a z duszy wyrwało się podziękowanie: „Dobry jest Pan. Dobry jest Pan.”
Druga lampka była niepotrzebna...to wielkie zło, bo napłynęła chęć picia i gry w karty z którymi czekał drugi dyżurny. Położyłem się i poprosiłem Pana Jezusa o pomoc, bo nie chciałem tego. Z opresji uratował mnie daleki wyjazd do babci z ciężką biegunką.
Zadowolony pochwaliłem kierowcę i samochód, a ten stwerdził, że: „już nim jebłem.” Skąd takie słowo i jak się takie tworzy? Wpisz w wyszukiwarce, a zobaczysz obrazy...
Teraz w środku nocy - stojąc pod szpitalem - napłynęło pocieszenie od Ducha Świętego z poczuciem obecności Boga Ojca. Wzrok przykuły gwiazdy, a z serca wyrwał się krzyk:
<<Nigdy Cię nie widziałem - zobaczę!
Nigdy Cię nie słyszałem - usłyszę!
Nigdy Cię nie czułem - teraz wiem, że Jesteś!
Boże Mój. Ojcze Prawdziwy. Dobroci i Miłości Nieskończona!
Ty Byłeś, Jesteś i Będziesz!
Na gwiazdach stoisz, a ziemia jest Twoim podnóżkiem.
Ja - Twoja cząstka >>.
W tym czasie z wysokiego piętra dobiegał krzyk dziecka i wymiotował jakiś chory, a kierowca, który zajrzał przez szybę do gabinetu lekarskiego powiedział: „rozebrały babę, cała trzęsie się z zimna.” Uśmiechnąłem się z miłością, bo tak zmieszał się ten i tamten świat.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 837
Wczoraj - podczas dyżuru - modliłem się do Ducha Świętego o światło dla córki i syna oraz pocieszenie żony. Dzisiaj dowiedziałem się, że właśnie w tym czasie była awantura w której córka krzyczała, że nie ma Boga (coś w tym stylu).
Powiedziałem żonie, że uratuje nas tylko modlitwa. Ostrzegłem żonę, że ataki demona będą jeszcze większe. My mamy być dobrzy i wciąż prosić Ducha Świętego o Światłość Bożą. W tym czasie poprosiłem córkę, aby była dobra. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.09.2018) wiem, że tak właśnie się stało.
W drodze do pracy słuchałem nagrania pastora zielonoświątkowców Johna Osteena, który ładnie mówił, ale teraz wiem, że tam są ładne celebracje z dzieleniem się chlebem na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy.
To wielki błąd...dobrze, że ominąłem ten lepszy Kościół w który wpadł kolega z którym specjalizowałam się w Słupsku. Po latach spotkaliśmy się k. Warszawy...specjalnie pojechałem do niego, aby to sprawdzić.
Przed wyjściem do pracy postanowiłem, że będę omijał jednego człowieka, a teraz muszę go zabrać do samochodu. Nagle zrozumiałem, że mam nie wstydzić się Pana Jezusa. Przypomniały się czasy z dzieciństwa, gdy wstydziłem się swoich rodziców. Ludzie nie wstydzą się czynionego zła, a nawet nim się chwalą.
Podczas pracy było ciężko, trwało zamieszanie, ale wszystko znosiłem cierpliwie. Pojechałem na działkę, aby poczytać o duchowości, gdzie temu sprzyjała cisza i słońce. Tam padły święte słowa, które stały się zrozumiałe dla mnie po latach od nawrócenia:
- Bóg Sam nas wzywa i powołuje do świętości…
- mistyka prowadzą natchnienia Ducha Św. w tym wszechogarniająca Miłość Boża.
Stajesz się wówczas samotnikiem pragnącym ciszy, a zarazem wiesz, że Bóg kocha cię mniej niż wszystkich, bo jesteś obdarowany! To jest pokazane na rodzicach i dzieciach...bardziej kochane są chore i słabe.
Każdy brak kontaktu z Bogiem wywołuje poczucie opuszczenia...wówczas staję się normalnym i pytam: dlaczego zostałem opuszczony. To zarazem wyjaśniają słowa Pana Jezusa na krzyżu: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?”
Wyobraź sobie to cierpienie Pana Jezusa, gdy tego kontaktu nie miał aż do śmierci! To była ostatnia i największa próba z Jego pierwszym żaleniem się. Tak wówczas potrzebował chwilki pocieszenia, a ja wiem, co oznacza ten kontakt z Bogiem Ojcem…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1034
Trwa ciężki dzień pracy na "dwóch frontach", bo oprócz przychodni zastępuję ordynatora w oddziale wewnętrznym (jeden budynek), ale wszystko czynię z radością i miłością...nawet zauważyła to chora, która stwierdziła, że: „Bóg to widzi”.
Sama ma ciężką wadą serca (67 lat) z którą żyje już 20 lat. Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (21.09.2017) sam jestem dowodem cudu Boga naszego, bo kończę 74 lata, a mam poreumatyczną wadę serca od 14 roku życia!
Pacjent po udarze mózgowym wszystko rozumie, ale może powiedzieć tylko „tata i mama” oraz „kurwa”. Mówię do niego „tata" - tak, „mama" - tak...oraz Jezus, ale on powtarza swoje wywołując wesołość chorych na sali.
Podczas powrotu do domu - w wielkiej radości - mówiłem do Pana Jezusa o nienależnych mi łaskach, którymi jestem zalewany. Jednak największą z nich jest łączność ze Zbawicielem, która sprawia wielkie uniesienie duchowe...z przykrymi chwilami Jego oddalenia. Ja stawiam pierwsze kroki na drodze do Boga i nie potrafię tego wytłumaczyć.
Właśnie czytałem o Duchu Świętym w książce „Poszukiwanie Boga” Tomasza Mertona. Trzeba wyjaśnić co oznacza:
1. kontemplacja (łac. contemplatio - przypatrywanie się, rozważanie), co wg słownika oznacza:
a) pogrążenie w myślach, rozpamiętywanie, medytacja; przyglądanie się w skupieniu i podniosłym nastroju
b) filozoficznie jest to środek najdoskonalszego poznania lub najwyższy rodzaj poznania (intuicyjny)
c) proces biernego poznawania rzeczywistości przez jednostkę.
2. mistycyzm (gr. mysticos - tajemny)...możliwość ponadzmysłowego bezpośredniego kontaktu duszy człowieka z Bogiem.
Okazuje się, że są trzy dary Ducha Świętego doskonalące duszę w kontemplacji i mistycznym zjednoczeniu z Bogiem:
Dar wiedzy - wszystko widzisz...od Boga
Dar mądrości - jasno widzisz Bożą Prawdę
Dar rozumienia - wszystkie tajemnice (w tym wiary) przenikasz, a twoje sądy są jasne i proste...prawdy przyjmujesz bez wahania, wątpliwości i błędu. Dar zrozumienia wynosi serce i doprowadza je do wysokiej świadomości...pozwalając przenikać rzeczy Boże. To poznanie wymyka się wszelkim porównaniom i daje nieopisaną radość i uwielbienie Boga...
Dzisiaj, gdy to edytuję (21.09.2017) muszę dodać, że koledzy psychiatrzy to wszystko negują, a tych, którzy mają taki charyzmat uważają za chorych psychicznie...oderwanych od ziemskiej rzeczywistości czyli mających psychozę. Zważ, że leczą psyche, a sami są ciężko chorzy...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 731
Po wczorajszych obchodzeniu imienin żony jestem pusty duchowo. Personel rozpalił ognisko i pieką się kartofle. Źle się czuję i nie chcę "leczyć" się alkoholem. Patrzę w żar i mówię
-
Gdzie jest piekło...może w głębi ziemi, gdzie mamy 3000°C?
-
Powiem doktorze, odzywa się jeden z ateistów; naprawdę nic nie ma, to tak jak ze świnią, wszystko wyparuje z ziemi...tam nikt nie był i nic nie wiadomo, szkoda na to czasu - pożyjemy, zobaczymy!
Te prymitywne argumenty wyznaje sześciu ludzi z zespołu. Może w ciszy i w swoim wnętrzu myślą inaczej. To rozczarowuje, bo garstka pragnie Boga. Nikt poważny - na większym forum - nie powie inaczej!
Atak złego - w czasie moje słabości duchowej - był celny. Jak jest to z innymi? Wróciłem zdenerwowany do gabinetu lekarskiego, gdzie z otwartego "Dialogu" św. Katarzyny padną słowa;
<<Na ziemi nieskończone są dwie rzeczy (ważne dla każdego); uczucia i pragnienia. Tutaj nie zaznamy pełni zadowolenia, bo albo masz niedosyt, albo przesyt. Wynika to z tego, że jako człowiek jesteś nieśmiertelny i przeważnie pragniesz rzeczy skończonych (tylko pragnienie Boga jest nieskończone)>>.
To wyjaśnia mój obecny stan; pragnę Boga, a bliżej miłości Ojca Prawdziwego, a nie czuję Jego obecności...jestem opuszczony! To tak jak matka małego dziecka; jest, ale jej nie ma! Brak osoby ukochanej w najbliższym otoczeniu!
Większość ludzi ubóstwia rzeczy i ludzi (istoty) - to wielka szkoda dla ciała i duszy. Śmierć kończy cierpienie związane z pragnieniem zbliżenia się do Stwórcy. Wówczas pragnienie jest zaspokojone w pełni i bez przesytu. Zapamiętaj - tutaj możesz nasycić się i odpocząć tylko w Bogu Ojcu!
Napłynęła wielka chęć pozostania w ciszy i spotkania z Bogiem, a tu wyjazd! Na ten moment kolega zgłosił chęć zastępstwa! "Dziękuję Ci Panie Jezu, dziękuję!"
APeeL
- 02.09.1989(s) Z łaską wiary wszystko jest inne...
- 01.09.1989(pt) Nie wwódź na pokuszenie...
- 31.08.1989(c) Ojcze mój...
- 30.08.1989(ś) Pan Jest Dobry...
- 29.08.1989(w) Śmierć wyzwoleniem...
- 28.08.1989(p) ZA NIEWIERZĄCYCH I NIEPRAKTYKUJĄCYCH
- 27.08.1989(n) Jezusku...
- 26.08.1989(s) Bój duchowy w środku głowy...
- 25.08.1989(pt) Chory psychicznie czy opętany...
- 24.08.1989(c) Ścieżka donikąd...