- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1091
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i o 2.00 w nocy nasz zespół wyjechał do dalekiego wezwania. Ucieszyłem się, ponieważ chciałem odmówić modlitwy za "czwarty rozbiór Polski"...wynik paktu o nieagresji Ribbentrop - Mołotow (z 23 sierpnia 1939 r.).
Modlitwa "nie szła", bo po zjedzeniu solonej ryby wystąpiło straszliwe pragnienie i pomyślałem o Panu Jezusie podczas Bolesnej Męki i jego słowie na krzyżu: „Pragnę”, które dotyczyło naszego i mojego zbawienia.
Napłynęło natchnienie, abym się nie martwił, bo napiję się (”zobaczysz”!). Daleko...daleko, kręte dróżki pełno mgły i kurzu...”och, jak ludzie są porozrzucani na naszym zesłaniu”! W wiejskiej chatce dorośli byli „na nogach”, a z łóżek wystawały głowy dzieci.
Chorą okazała się 17-letnia dziewczyna o przepięknej twarzy! Byłem tak zaskoczony i zadziwiony jej pięknością, że wprost nie mogłem na nią patrzeć. Miała wielki ból zęba, który ustępował po podanym zastrzyku...w tym czasie gasiłem pragnienie podarowanym kompotem.
Moja prośba sprawiła nieoczekiwana radość, bo stwierdzono, że wieczorem ktoś zostawił włączoną grzałkę, która mogła spowodować pożar...mieli już taki przypadek w tym domu! Przypuszczam, że proszono Boga o ochronę i stąd ten cały ciąg zdarzeń!
Podczas powrotu odmawiałem cz. radosną różańca. To świadectwo jest przykładem działania Boga w naszej codzienności, bo nawet nie wolno modlić się wg woli własnej! Nie mogłem odmawiać modlitwy pełnej bólu, bo moje serce było zalane wdzięcznością Matce Bożej za dzień wczorajszy.
Zły przeszkadzał w sposób perfidny, bo podsuwał jątrzące pytania w stylu: czy Matka i Jezus też "mieli takie części ciała (pośladki)...jak wyglądały i czy były owłosione?” Większość kuszonych wstydzi się takiego świadectwa, bo uważa, że te świństwa to ich myśli!
Odrzuciłem te „niezwykłości” i podczas odmawiania cząstki: „Narodzenie Pana Jezusa”, a przez moje serce i duszę jak błyskawica przepłynęło odczucie zachwytu Aniołów...zachwytu w momencie Narodzin Zbawiciela. Wówczas całe Niebo cieszyło się, że Bóg Ojciec zesłał Maleńkiego na ziemię w celu naszego i mojego zbawienia! Tego nie można wyrazić, a przeżycia wytrzymać dłużej niż przez ułamek sekundy!
Około 9.20, podczas pracy w oddziale wewnętrznym napłynęło polecenie, abym posiedział w samotności (”idź, idź!”). Uciekłem od personelu i czekałem na polecenie, a właściwie zaproszenie do odmawiania odpowiedniej modlitwy (rozmowy z Bogiem).
Nie dziw się, ale zrozum, że każdy dzień naszego życia jest ułożony, ale trzeba odczytać swoją wolę Bogu Ojcu! Wówczas nasze codzienne życie staje się uświęcone ("bądź wola Twoja), a w jego przebiegu będzie pasowała różna rozmowa (modlitwa).
Mnie jest trudno to przekazać, ale wówczas stajemy się wysłannikami Pana, a to jest wielki dar, który oznacza źle rozumiane w y b r a n i e (w sensie ziemskim). Nie jest łatwo oddać swoją wolę, zrezygnować z zachcianek, bo szatan jest niezmordowany i szczególnie atakuje słabych...tuż po nawróceniu! Niech każdy sprawdzi to na swojej osobie...
Modlitwa jest wielkim pocieszeniem na tym zesłaniu, a jak nigdy przez godzinę nie było żadnego pacjenta! Napłynęła moc do pracy, a ja wiem, że to było działanie Matki Bożej, bo dzisiaj rano także poprosiłem o prowadzenie. Przez ten czas pokazano mi, że mam być cichym i modlącym się za innych, a takim podobam się także sobie.
Po przejściu do przychodni trafiłem na nawał chorych, ale wszystko znosiłem z pokojem. Podczas załatwiania pacjentki, której zmarł mąż napłynęło, aby oddać wcześniej otrzymane pieniądze...do kartki z ordynacją leków włożyłem 5 dolarów, a to sprawiło radość i pokój w moim sercu. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 553
Tuż po wyjściu żony do kościoła padłem na kolana, aby odmówić moją modlitwę, a zły zaczął szydzić; „patrzcie, jeszcze się nie umył"...w sensie "brudny, a już się modli". Nie posłuchałem jego nawoływania do "dobra" czyli mycia się, które rozproszy i stracę czas! Nawet napłynął obraz Jezusa z Uczniami specjalnie nie myjącego się przed jedzeniem!
To dla mnie jest jasne, ale dla słabych niezła sztuczka, przecież Żydzi tkwią w tym dalej. Podczas modlitwy zauważam że "Ojciec nigdy nie opuścił Pana Jezusa”. To jest mylnie rozumiane, bo Pan Jezus moc uzyskał podczas modlitwy w Getsemani...tuż przed Męką!
Ja wiem dzisiaj o tym, ponieważ taką siłę znajduję w modlitwie przed różnymi sprawami i ciężką pracą. Ponadto słowa Zbawiciela na krzyżu; „Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił” dotyczą tylko braku poczucia Obecności Boga Ojca (dodatkowe cierpienie). Podczas Drogi Krzyżowej „znalazłem się” w środku szalejącego z nienawiści tłumu!
W drodze do pracy Szatan zalał mnie rozdrażnieniem, a nawet złością na pacjentów...aż chciało się kląć. Na ten moment z kasety popłyną zawołania dające wielką moc; "Matko Boga, Królowo Świata, Matko ludzi...módl się za nami...prowadź nas. Maryjo, prowadź mnie w każdy dzień!” Nagle zrozumiałem, że Matka Boża modli się za nami. Nawet proszę, aby modliła się za mnie!
Sprawnie przeszedł obchód i już około 9.15 napłynęła słodycz do serca z zachęceniem do modlitwy. Przechodzę obok izolatki, a tam puściutkie łóżka i cisza. Zażartowałem, że jest to sala mojego imienia i udałem się na modlitwę za współpracowników.
"Matko jaka Ty Jesteś Dobra! Dajesz każdemu to o czym marzy”...zacząłem cz. radosną Różańca. Jakże pięknie wyglądają drzewa z lekko pożółkłymi liśćmi, które spadają na ziemię z różnych wysokości. Czy możesz pojąć moją radość w tych chwil? Podczas całej modlitwy nikt nie przeszkadzał.
W tym momencie zrozumiałem, że; Królową Tego Świata jest Matka. Ten świat poddany jest Szatanowi, ale Jego Królową jest Maryja, która wszystkim rządzi! Co może Szatan?...to na co mu pozwolą! Przełożę to na nasz język. Ja jestem szefem mafii...zezwalam komuś wybić szyby - nic więcej! Ten może zrobić tylko to, nic więcej!
Tak samo Szatan może uczynić to, co dopuszcza Bóg Ojciec, Pan Jezus i Matka. Wszystko jest poddane Woli Boga! Zarazem nie bierz tego dosłownie, bo wielu wybiera Boże "przekleństwo", oddaje dusze Szatanowi i staje się osobistymi wrogami Stwórcy. Ich nie dotyczy Opatrzność Boska!
Zobacz to na przykładzie mojego wyjazdu do pracy, gdy Zły uderzył z mocą, bo wiedział, co się stanie. Nadeszła pomoc Matki w postaci pokoju, modlitwy za współpracowników (Szatan nie lubi tego...zaleca wołanie za siebie i najbliższych oraz za swoje zdrowie), a także pragnienie posługi (Bestia tego też nie znosi).
Po obiedzie zaczęła się udręka w pogotowiu, która trwała do wieczora - z dodatkowym wzywaniem - do oddziału wewnętrznego, ale Pan Bóg może pocieszyć nas w różny sposób. Właśnie zauważyłem księżyc w pełni (taki jak dzisiaj, gdy to przepisuje 05.12.2019)...zatrzymałem się urzeczony i wprost uśmiechałem się do tej „lampy nocnej”!
Chorej nic nie było, ale napatoczył się ateista którego nawracałem z ostrzeżeniem, że nie będzie mógł wytłumaczyć się przed Bogiem („nie wiedziałem”)! A miał już ostrzeżenie, bo przeszedł śmiertelny wstrząs podczas częstoskurczu komorowego! Nagle przypomniałem sobie, że ten dzień i pracę poświęciłem w celu nawracania pacjentów!
Zły podsunął "karty i wódkę” oraz zapewniał w mojej osobie, że „dzisiaj wygram”. Skąd wiem, że jest to od Przeciwnika Boga? Przecież Matka Boża, którą prosiłem o pomoc nie czyni tego. Rywal miał talię kart, brakowało tylko wódki...
Nagle napłynęła pomoc, bo serce zalało wielkie pragnienie modlitwy! Wyszedłem z pogotowia i na ławeczce, w ciemności popłynął Różaniec...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 591
NMP Bolesnej
W środku nocy po załatwieniu weselnika (cewnikowanie z powodu zatrzymanie moczu) położyłem się z prośbą; „Matko nie chcę od nich wódki (pojechali w celu poczęstowania), ja pragnę tylko tego, co Tobie się podoba.” Facet wrócił, chodził po korytarzu i poszedł sobie, a ja zawołałem;
„Matko łąk i kwiatów, pól zielonych i ptaków.
Matko Ładna, Cicha i Prosta.
Matko moja, wszystkich i całego świata…
Matko słabych, starych i brzydkich.
Matko nasza!"
Poprosiłem o pokierowanie w byciu na Mszy św. Napłynęło, że mam być na sumie, a później zrobić wizytę w oddziale oraz kupić kwiaty i znicze pod „mój” krzyż Pana Jezusa. Jadę z pięknymi różami i sześcioma zniczami (za pieniądze weselnika od wódki). Tak się złożyło, że jest to jego podziękowanie i to Panu Jezusowi. Ja mam tylko miłosny ucisk w sercu z powodu samej myśli o zapalaniu zniczy. Pojmie to osoba w rozłące z osobą najbliższą.
Jak piękne jest życie w cieniu Krzyża Jezusa. Ziemia, ateizm, satanizm, ludzie nie przyjmują tego, co jest Boże! Teraz prawie z mojego serca płynie prawda; kocham Krzyż Jezusa i pragnę, aby był wywyższony ponad wszystko. Wczoraj było św. Podniesienia Krzyża. To Podniesieni Krzyża kojarzy mi się z natchnieniem Ducha Św. podczas układania mojej modlitwę, gdzie umieranie Pana (św. Agonia) to „dziesiątka";
- rozciąganie i przybijanie Pana Jezusa do krzyża
- podniesienie Pana Jezusa na krzyżu
- siedem słów Zbawiciela
- przebicie św. Boku Pana Jezusa…
Nadal trwa mordowanie Zbawiciela; myślą, słowem, a nawet krzykiem i czynami. Większość jest obojętna duchowo lub bierna, sami starsi w świątyni, bo wykształceni traktują wiarę jako głupstwo. Garstka szła i idzie za Panem Jezusem niosącym krzyż. Zawsze jest przy nim Matka Boża Bolesna, a wyraża to Pieta (litość)!
Jakże dobrze jest w pustym kościele przed Mszą Św. oraz później (po wyjściu wiernych). Podczas podchodzenia do Eucharystii doznałem wstrząsającego przeżycia duchowego, bo przede mną szedł o kulach mój pacjent (po złamaniu szyjki kości udowej) i dostojnie klęknął; „Jezu mój...tak właśnie trzeba zachowywać się w tym czasie”. Ja wiem, że jest to pokazane dla mnie; „zobacz...to inwalida, a ty i inni macie zdrowe nogi i wstydzicie się Mnie?"
Pan Jezus wie, że padłbym na twarz w takim momencie, ale nie tutaj i nie wśród znajomych. To przeszyło wprost moje serce. Po latach przeczytam relację z egzorcyzmu w którym demon krzyczał przez pacjenta; „gdybyście wiedzieli, co oznacza Eucharystii wszyscy powtarzalibyście 3 razy; nigdy nie byłem godny, nie jestem i nigdy nie będę godny, abyś wszedł do serca mego, ale rzeknij tylko Słowo, a będzie zbawiona dusza moja”. Obecnie nie obchodzą mnie znajomi, przed Eucharystią żegnam się na kolanach, a później po przyjęciu Ciała Pana Jezusa!
Podczas słuchania melodii moje serce przeniknęła Miłość do Boga Ojca, a w tym czasie żona wciągała mnie w dyskusję o islamie! "Jezu mój, Jezu, jakże Szatan jest groźnym przeciwnikiem!" Jest to zarazem wynik Mądrości Bożej.
Na zawołanego wypuszcza się psa o różnej siły i wielkości! Jak inaczej można nas wypróbować. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.12.2019) papież Franciszek chce zmienić modlitwę „Ojcze nasz”, bo Bóg nie wwodzi nas na pokuszenie. Tak jest, gdy słowo bierzesz po ludzku, a kuszenie to próby zawierzenia, posłuszeństwa i odrzucenia tego świata.
W atakach demona - wg słów piosenki; „Pan Jezus pomoże, do Niego trzeba się zwracać”…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 521
Podniesienie Krzyża
Rano serce zalała radość po 30 godzinach postu! Myśl uciekła do Matki i ujrzałem Mądrość Bożą. W moim mieście jest dużo św. Jehowy, a na mnie, lekarza spadła łaska wiary prawdziwej. Mówię im z mocą o Matce Pana Jezusa, której nie uznają...ja jestem przeciwwagą dla nich!
Nagle napływa sprawa listu w którym radziłem, aby z Piastowa przenieśli do nas ośrodek dla chorych na AIDS.
- Czy ty jesteś od tego?...przecież w Mądrości Bożej chodzi o próbę dla tamtej społeczności, a w ministerstwach odpowiedni ludzie wiedzą, że są różne wolne ośrodki! Każdy odpowie za swoje decyzje. Dzisiaj, gdy to przepisuję w tym miejscu, które proponowałem jest kaplica Miłosierdzia Bożego z s. Faustyną i relikwiami Jana Pawła II.
Podczas przejazdu do pracy napływało natchnienie, abym czynił tylko dwie rzeczy; uczył się i modlił, bo reszta to marnowanie czasu! Dzisiaj zastępuję lekarza w oddziale wewnętrznym i ten dodatkowy wysiłek mam przeznaczyć w intencji; „nawracania tych chorych i ich zbawiania”. Wchodząc do oddziału, przeżegnałem jego drzwi z prośbą; „Matko, spraw, aby nikt nie umarł!”
Wszystko szło sprawnie, a w przychodni było mało ludzi...nawet miałem nagły wyjazd do wypadku. To praca na trzech frontach (jeden budynek), bo jestem niewolnikiem i popychadłem. Taki mój los...
Zarazem Pan obdarowuje ujrzeniem piękna stworzenia wszystkiego, a w sercu pojawiała się radość z pasującym odmawianiem cz. radosnej różańca. Młody pijany smacznie śpi w samochodzie, luz, gadam, a nie opisałem pacjentów, których powinienem dokładnie zbadać...marnowałem czas!
Pod koniec dnia zrobił się nawał, ale spojrzałem na zawieszony w oddziale wizerunek Matki Bożej; „wiem...wiem Matko, że Jesteś ze mną!" Napadła mnie wielka chęć modlitwy i popłynie Różaniec. Z podarowanych przez sanitariusza kaset słucham słowa; „przyjdźcie do Mnie tacy, jacy w głębi serc jesteście...Ja zawsze czekam!”
Naprawdę tak jest, bo Pan Jezus i Matka wciąż czekają i zaskakują Swoją delikatnością i trafianiem prosto w nasze serca! Matka Boża dała spokój i ten czas był przeznaczony dla chorych, nauki i modlitwy! Zmarnowałem go na „nauczanie" i zwykłe gadanie!
Dalej zadziwiony słuchałem słów z kasety, które potwierdzały to, co już wiem; Zapamiętaj, że mamy tylko dwa dary; wolną wolę i czas z którego zostaniemy osądzeni! Ilu wokół nudzi się, a nie wejdzie do kościoła i nie odmówi żadnej modlitwy. Proszę Cie zastanów się nad tym, bo mnie to pokazano! Niedługo staniesz przed Bogiem staniesz i zawstydzisz się. Nie czekaj do jutra, bo jeszcze dzisiaj możesz wiele naprawić. Zapragnij tego, a Pan Jezus da siłę, bo kocha każdego!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.12.2019) wszem i wobec to głoszę. W wolnej chwilce pojechałem na działkę po winogrona, a podczas ich zrywania Pan Jezus mówił do mnie słowami piosenki, że ja jestem światłem i solą ziemi! Moje czyny mają chwalić Ojca, który Jest w Niebie! Dzisiaj to potwierdza się. Nie jest to egoizm i ważniactwo, bo niesienie krzyża z Panem Jezusem to wielkie cierpienie.
Na środku działki powaliły mnie słowa pieśni; „to nie gwoździe Cię przybiły, lecz mój grzech...to nie ludzie Cię skrzywdzili, lecz mój grzech!” Popłakałem się z wołaniem; "Panie to ja Ciebie biczuję, wkładam koronę cierniową i podaję ocet z żółcią!"
Napadła mnie wielka tęsknota za modlitwą i zbawianiem pacjentów, ale trwają rozproszenia, wzywają do oddziału, zagaduje lekarz dyżurny. Z trudem oderwałem się od świata i wołałem z zamkniętymi oczami, aby Pan Jezus przyjął wszystkich leczonych przez mnie!
Teraz; „mój Mistrzu, czy mogę iść za Tobą na miejsce samotne...to ja Jezu przywiązuję Cię teraz do słupa i biczuję z czwórką oprawców!” Po godzinie wróciłem do świata! Właśnie wchodzi ojciec upitego chłopaka, zabiera go i daje za opiekę 10 dolarów! Jego syn też ma być zbawiony...Matka pomoże!
Nagły wyjazd karetką (mam dyżur z „praca w oddziale...jeden budynek). W tej sytuacji wołam; "Ojcze. Ojcze...do Ciebie wołał Jezus. Ty nie opuściłeś Go nigdy! Patrz Ojcze...wokół tyle niechęci do Ciebie i Twego Syna...ta ziemia jest pełna śmieci! Tylko z Tobą, z Synem i Matką...tylko z Wami jest mi dobrze w tej izolacji”!
Spojrzałem na przebiegającą linię pobocza, do serca przyłożyłem krzyżyk od s. Faustyny i zawołałem; „bądź ze mną s. Faustynko i pociesz. Panie Jezu, Ty dzisiaj pokonałeś Szatana, Zmartwychwstałeś, bądź teraz ze mną Jezu, zmartwychwstań w moim sercu. Ojcze daj Pokój i odpuść nam nasze winy!"
Nagle ujrzałem siebie po spowiedzi życia, gdy stałem w Sanktuarium w Lewiczynie...zapłakanego i zawstydzonego, ale szczęśliwego z powrotu do Boga! Niech będzie Chwała Ojcu i Synowi”. Powtarzałem to siedem razy...jakby w podziękowaniu za łaskę Ojca! W modlitwie przebłagalnej za kapłanów pojawiły się obrazy ich pokus. „Spraw Jezu, aby nie zbłądzili. Jezu...Jezu...Jezu!"
Na koniec tego dnia wdałem się w dyskusję duchową z kolegą, ale wszyscy są przeciw mnie, wierze i Kościołowi Świętemu! „Panie Jezu, proszę Cię o otwarcie serc tych ludzi, których kochasz bardziej ode mnie”!…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 531
Tuż po północy w stanie upojenia alkoholowego padłem na kolana...czuję, że Ojciec nie odrzuci mojego wołania. Kiedyś uczyniłem to w sensie odmówienia „obowiązkowych” modlitw, ale sam wyczułem obrzydliwość tego.
Teraz z serca wyrwało się wołanie; „Panie mój, ja wiem, że Ty nie odrzucasz pijaków. Nie czynisz tak jak ludzie, bo jesteś Sercem z każdy cierpiącym. Ja wiem, że nie wypada, tym bardziej przy mojej łasce. Przecież wiem, że Jesteś, Jezu mój, ale jeszcze jestem słaby, bardzo słaby!” Ta modlitwa "pijanego serca" została przyjęta z natchnieniem, że w pracy mam odebrać wolny dzień!
W śnie brat żony prosił o modlitwę. Tak się złożyło, że jej siostra i brat żyją w małżeństwach niesakramentalnych. Tak też będzie w mojej rodzinie. W nędznej budce działkowej, na kolanach, sam na Sam z Panem Jezusem zawołałem;
„Panie Jezu proszę, a Ty mi nie odmówisz...daj im wiarę, daj natchnienie...Matko, cóż to dla Ciebie, przecież te małżeństwa...nic im nie stoi na przeszkodzie. Daj im Matko natchnienie, daj, proszę.”
Serce zalał straszliwy bój. Chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem w cierpieniu, które nazywamy „pragnieniem zbawiania dusz”. Zważ jak cierpiał Pan Jezus, ale pomnóż to przez wszystkie dusze na ziemi wymagające zbawienia. Jakże cierpiało i cierpi Serce Pana Jezusa! W tej intencji przekazałem ten dzień mojego życia oraz moją modlitwę!
- Czy chcesz mieć ładniejszą budkę?...napływa zapytanie!
- Matko, przecież to zbyteczne...ktoś powie, że w ładnym domku na działce jest cała nasza przyjemność, a o. Pio modlił się w szałasie!
Mądrość Boża dar wiary kieruje raczej ku prostaczkom...nie otrzymują jej "mądrale" podobni do mnie! Naprawdę nie wiem dlaczego ta łaska spadła na mnie? To zapewne są tysiące kombinacji; pomieszane dary ziemskie i niebieskie, a wszystko jest wynikiem modlitw innych za mnie. Po latach dowiem się o tym od moich pacjentek.
W domu w niechęci skończyłem modlitwy, a sekundowa radość zalała serce, ponieważ „spojrzał” Pan Jezus Miłosierny z moim odczuciem, że było "dobrze”!…
APeeL
- 12.09.1991(c) ZA ŚWIADKÓW MIŁOŚCI I POKOJU W TYM NIESPOKOJNYM ŚWIECIE
- 11.09.1991(ś) Bój to jest mój...nie ostatni
- 10.09.1991(w) Bądź Mateczko ze mną...
- 09.09.1991(p) Piękno ludzkich dusz...
- 08.09.1991(n) ZA ZIEMSKIE SIEROTY…
- 07.09.1991(s) Jesteśmy poczwarkami...
- 06.09.1991(pt) Sens naszego cierpienia...
- 05.09.1991(c) Akt oddania się Matce Bożej...
- 04.09.1991(ś) Matka Boża jest ze mną...
- 03.09.1991(w) Miłość bez słów...