Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

10.04.1994(n) ZA OPUSZCZONYCH I ZAPOMNIANYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 kwiecień 1994
Odsłon: 947

Niedziela Miłosierdzia Bożego

   W śnie krążyłem po korytarzu Belwederu, gdzie trafiłem na grupę Muzułmanów, która prosiła o wybudowanie meczetu. Obudziło mnie pragnienie powrotu do domu, ale w bocznej uliczce trafiłem na dwóch bandytów z wielkimi psami. Na jawie też nie czekało mnie nic przyjemnego, bo mam dodatkowy dyżur w pogotowiu, który przyjąłem za chorego kolegę.

    Wyszedłem ze świątyni z Panem Jezusem (Eucharystią) w ustach i tak dojechałem do stacji pogotowia,...przyniosłem Boga do miejsca cierpień, gdzie jest raczej zapomniany!

   Później napłynie refleksja, że w momencie przyjęcia Ciała Pana Jezusa...On rodzi się w nas! Jak wielka jest i nieskończona „informacja Boża”, a to przecież początek mojego nawrócenia!

    Żadnym językiem nie można przekazać stanu mojego serca zalanego Pokojem Bożym, a właśnie za oknem śpiewają ptaszki...to namiastka Raju, ale bardziej w duszy.

   Od razu ruszyliśmy na czekający mnie wyjazd. Trafiłem do nędznej chatki z gliną w przedsionku i całą ścianą obrazów. Chorą babcię zapytałem o telefon i śmieliśmy się, a po przekazaniu jej na oddział wewnętrzny wyświęciłem pokój lekarza dyżurnego i w bólu zawołałem: „Ojcze! jeżeli ten dyżur nie jest zgodny z Twoją Wolą to spraw, abym poświęcił go Tobie!” 

    Jak nigdy słuchałem radiowego koncertu życzeń ze słowami z różnych piosenek: „dziś będzie tak jak chcesz...znów tylko Ja i ty” oraz jakby moja odpowiedź: „Nim świt blady wstanie do Nieba mnie wznieś”. Bóg Ojciec dodatkowo poprosił: „daj z siebie dziś wszystko, co w sercu masz i o tym jednym wiedz, że dla Mnie"...

   Popłakałem się podczas właśnie śpiewanej pieśni „Sancta Maryja”, a moja dusza prawie omdlewała, ponieważ napłynął obraz Matki Bożej z naszego kościoła z Jej Rycerzem o. Kolbe.

   Myśl sobie, co chcesz, ale ja wiem, że z Królestwa Bożego mówią do nas przez wszystko! Tylko my w swojej "mądrości" ograniczamy nieskończoność możliwości działania Stwórcy!

    Na ponownym wyjeździe trafiłem do bardzo biednych w pochylonej chatce, gdzie zdziwienie wzbudził piękny obraz Pana Jezusa z Apostołami. Z samego rana prosiłem, abym otrzymał jakiś smutek w intencji pocieszenia żony.

   Tak właśnie się stało, bo odczułem ból Serca Pana Jezusa, który miał podczas „św. Osamotnienia” w Getsemani i podczas ukrytych cierpień w ciemnicy (w mojej modlitwie jest to koronka UCC). To stanie się zrozumiałe po odczycie intencji modlitewnej tego dnia.

   W czasie wołania do Boga Ojca z radia karetki płynęła informacja o wojnie domowej w Rwandzie z ewakuacją białych oraz o zapomnianych i opuszczonych ofiarach wojny w b. Jugosławii. Skuliłem się w sobie, łzy zalały oczy, chwyciłem twarz w dłonie, aby ukryć mój stan przed personelem.

   W dzisiejszej modlitwie byłem wyraźnie prowadzony przez Boga Ojca, bo od g. 10.00 -15.00 w ambulatorium nie było żadnego pacjenta. Bardzo pasowało odmawianie cz. radosnej różańca z towarzyszącym jej pokojem, a podczas wyjazdu doznałem pocieszenia, ponieważ spotkałem wyjeżdżająca żonę (moje „opuszczenie”).

    Tak będzie przez cały dzień: przy figurze Matki Bożej w koronie wypadnie "Ukoronowanie NMP”, a podczas „Podniesieniu krzyża” znajdziemy się karetką obok Sanktuarium, gdzie jest wielki i oświetlony krzyż Pana Jezusa.

    Wszystkie zawołania umierającego na krzyżu Zbawiciela powtarzałem dziesiątkami, a po powrocie do pogotowia padłem na kolana i całą modlitwę przekazałem Bogu Ojcu za opuszczonych i zapomnianych oraz za dusze takich.

   Tuż po kolacji pędziliśmy do utopionego chłopczyka, który zsiniał, ale sam wrócił do życia i trząsł się z zimna przy przestraszonej rodzinie!

    Przed północą w pokoju lekarskim przed Panem Jezusem Miłosiernym skończyłem koronkę do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa. Płomyk zapalonej lampki tańczył, a serce zalał nagły błysk, bo ”Przebicie Boku Zbawiciela” to czas wypłynięcia dla nas morza łask!

       Dziękuję Panie Jezu...dziękuję Boże Ojcze za ten dzień.

                                                                                                                                          APEL

 

08.04.1994(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH POMOCY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 kwiecień 1994
Odsłon: 849

    Przepływa świat zniewolonych ludzi, bo każde stanowisko to „zatrudnienie przez zniewolenie”. Nie wiedziałem, że jest to atak Szatana. Nawet nie zbudziło mnie zalecenie, abym wszystkim śledzącym mówił: „dzień dobry towarzyszu”...od towarzyszenia mi!

    „Anioł Pański”, a Pan Jezus zaprasza, abym wszedł do Serca Jego i tam uzyskał pokój. Zaplanowałem Mszę św. o 7.00, ale samochód nie chciał zapalić (padł akumulator). Nawet dobrze, bo mogę się modlić: za potrzebujących pomocy. Dzisiaj, gdy to przepisuję (06.02.2018) za oknem młody człowiek od dwóch dni próbuje zapalić swój samochód. Zniszczy dodatkowo akumulator...

   Właśnie Pan Jezus pomaga Apostołom w połowie ryb, a sam w tym momencie potrzebuję pomocy, bo samochód jest niezbędny w mojej pracy (wizyty domowe). Kapłan także prosi o modlitwę dla potrzebujących pomocy. Ja dodałem do tego córkę, żonę i syna, a jakby dla kontrastu napłynęły obrazy wojny w Jugosławii.

    Podczas wychodzenia z kościoła serce zalewała wielka radość. Dodatkowo pojawiło się słońce, które po wielu dniach ulewy sprawia ukojenie. Podczas modlitwy wprost biegnę w podskokach (jak mała dziewczynka). Tak jest zawsze, gdy nad ciałem przeważa nasza dusz (tutaj zjednana z Panem Jezusem w Eucharystii).

    W czasie przyjęć pacjentów pojawiają potrzebujący różnej pomocy (także duchowej):

  • nie macie ślubu, a on ma żonę...musicie żyć jak pan z gospodynią i wówczas będzie pani mogła uczestniczyć w życiu kościoła (chora ma raka piersi)

  • nie wolno rozpaczać po śmierci syna i męża, bo oni są i proszą, abym to przekazał...rozpacz jest od demona. Proszę cierpienie rozłąki przekazać na ręce Matki Bożej.

   Od g. 9.00-11.00 serce zalewała wielka radość Boża, którą w następnych latach będę nazywał „słodyczą wzmacniającą”. Wołałem tylko: "Boże Ojcze mój. Panie Jezu. Mateczko„ Po wyjściu z przychodni w tej radości odmawiam „Wniebowzięcie” i "Ukoronowanie” NMP.

    Przez chwilkę wołam też do Pana Jezusa, że chętnie oddam moje życie...naprawdę tak czuję. To jest trudne do przekazania, ale jest to dalej trwająca przewaga duszy, a wówczas Pan Jezus jest bardzo blisko.

   W domu żona poprosiła o pomoc, bo zaplątała się taśma w magnetofonie, a słuchała piosenek religijnych. Ja natomiast proszę sąsiada o pomoc przy samochodzie...po godzinie miałem założony nowy akumulator.

    Na dyżurze w pogotowiu od 15.00 miałem trochę spokoju (wówczas zapisywałem przeżycia, nawet z kilku dni). Nagle pędzimy do wypadku w którym młody człowiek ma zmiażdżone podudzie i dziurę w głowie. Wciąż pyta: czy będę żył? Natomiast w ambulatorium czekała zraniona ręka, złamania...także u dzieciątka, poród, zawał u znajomego i wariatka rozbijająca weselne przygotowania u własnego syna.

   W czasie wyjazdów popłynie cz. bolesna różańca z wielkim pragnieniem przejechania obok „mojego” krzyża Pana Jezusa, który podniosłem, a dzisiaj tam wysprzątałem i zapaliłem dwie wielkie lampki. Pan sprawił, że jedziemy do maleńkiego dzieciątka...płynie 10 x „Weronika ociera Twarz Jezusa”, a później ból ściskał serce podczas wołania w koronce do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa.

   Zbliża się północ...zrywają do porodu, a przed nami pędzący "Polonez” zabija zająca, który natychmiast ląduje w karetce. Tuż przed snem powtarzałem wielokrotnie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".

                                                                                                                                  APeeL

04.04.1994(p) ZA GŁOSZĄCYCH DOBRĄ NOWINĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 kwiecień 1994
Odsłon: 988

    Na dyżurze w pogotowiu minęła północ, a ja mówię dyspozytorce o pięknie życia duchowego. Nawet przeczytałem jej słowa o krzyżowaniu się mądrości ludzkiej z Mądrością Bożą! „Spojrzał" Pan Jezus z Całunu, a z „Poematu Boga-Człowieka” płynie zalecenie: „Ewangelizuj z miłości dla Miłości" (t III str.51).

   Nagle zaczął się nawał: napad duszności, zawał serca i uraz oka, u młodej dziewczyny z cukrzycą wystąpiły drgawki, a jej ojca wzywającego pogotowie ciężko zranił pies...3.00!

    Przymrozek, ale zachowały się kwiaty pod „moim” krzyżem, gdzie zapaliłem lampkę. Płynie modlitwa, a w wyobraźni widzę Pana Jezusa Miłosiernego. Ból zalał serce i zawołałem: „Ojcze odpuść im, ponieważ nie wiedzą co czynią! Jezu! miej miłosierdzie nad dającymi świadectwo, którzy upadają”.

    Właśnie spotkałem rzeźbiącego święte figurki, a w kościele młody człowiek całował figurę Pana Jezusa! Napłynęła postać zmarłego ojca, który szczycił się krzyżem w warsztacie stolarskim. Po procesji znalazłem się pod stacjami drogi krzyżowej z Szymonem i Weroniką. Płyną słowa św. Piotra o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a łzy zalewają oczy przy słowach Daniela „Mam Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy".

    Przepływają patriarchowie, prorocy, kapłani, Apostołowie i powoływani dzisiaj, a wśród nich ja! „Tyś jest Panem moim. Błogosławię Pana. Stawiam Pana przed oczy. On jest po mojej prawicy i ukazuje mi ścieżkę życia”...

     Moje serce i duszę zalała miłość do Pana Jezusa i Ojca Prawdziwego, a podczas podchodzenia do Eucharystii wołałem „Jezu! Jezu” i musiałem ukrywać łzy, bo jestem wśród znajomych. „Zmartwychwstał Pan. O! śmierci, gdzie jesteś o śmierci”? Wołam w intencji du­sz, którzy dawały świadectwo wiary i upadały, a teraz cierpią w Czyśćcu.

    Znowu jestem pod Szymonem i Weroniką, a nade mną Bóg Ojciec oraz\ wypędzenie z Raju oraz Kain i Abel! Na stoliczku wzrok zatrzymało pismo „Ave”, gdzie był wierszyk niewidomej Emilki ”Czarny krzyżyk”, a  ja mam taki i stale noszę go przy sobie. Z płaczem wychodzę z kościoła, a za mną szedł  niewidomy! Poprosiłem znajomego, aby go podwiózł, ale odpowiedział, że „on dobrze zna drogę” !

15.00 Koronka do Miłosierdzia w intencji dających świadectwo wiary, w bólu płyną moje modlitwy, a Pan ukazuje mi Swój ból, bo dla wielu nie istnieje, nie ma Go! „Dziękuję Panie Jezu za współuczestniczenie w Twoim cierpieniu. Przyjmuję wszystko Panie Jezu w intencji dusz dających świadectwo i raniących Ciebie”. Przypomina się Pan Jezus w koronie cierniowej z Mszy św.

   Przepływają kardynałowie, jacyś kapłani, siostry zakonne i całe rzesze, a w ręku otwarta książka o św. M. Kolbe, który dał tak piękne świadectwo wiary! To jego prosiłem o pomoc przed podejmowaniem postów! Nie interesuje mnie ten świat, jedzenie, telewizja, prasa - nic! To wszystko nicość! „Jezu mój! Jezu! To wszystko Twój Krzyż".

   Teraz zrozumiały stał się smutek i skupienie trwające od rana...to wzmocnienie przed atakiem szatana! Zrozum „moc” i nieskończoność sztuczek szatana, ale ta „moc” jest ograniczona i dozwolona przez Ojca: „i nie wwódź nas na pokuszenie".

    To całkowicie niepojęte dla normalnych ludzi, którzy inne próby przyjmują jako coś normalne­go: zawody sportowe i zmagania różnych zawodowców oraz szczególne sytuacje z użyciem służb publicznych.

    Ojciec Prawdziwy także daje podobne próby, które mają wyjaśnić czy jesteś zdolny wrócić do Prawdziwej Ojczyzny, a to: pokora, posłuszeństwo, umartwienia, przyjmowanie cierpień, odrzucenie nienawiści i buntu.

    W dzisiejszym ataku szatana pościłem, cały czas trwała modlitwa, milczenie, zawiozłem kwiaty pod krzyż. Atak ustawał, zły wyraźnie tracił moc. „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"...

                                                                                                                             APEL

 

 

03.04.1994(n) ZA DUSZE NIJAKIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 kwiecień 1994
Odsłon: 818

 Wielka Niedziela

   W środku nocy - podczas wichury i ulewy z waleniem deszczu o rynnę - padłem na kolana z wołaniem: „Panie Jezu! przyjmij moje czuwanie w intencji dusz śpiących i nijakich”…

    Przepłynęły obrazy ludzi z mojego otoczenia: „katolików”, sklepikarzy, kolegów lekarzy i współpracowników, także moje dzieci, chłopiec źle zachowujący się w kościele oraz kard. Józef Glemp, który poplątał się we wczorajszym wystąpieniu telewizyjnym.

    W wielkim bólu zacząłem odmawiać moją modlitwę...z powtarzaniem zawołań przy Słowach umierającego Zbawiciela („dziesiątkami”). To zawsze trwa 1-1.5 godziny. Wierz mi, że moje wołania nie pójdą na marne...popłakałem się podczas przepisywania tego w Wielkim Tygodniu 2019 r.

   Wczoraj pragnąłem otrzymać Ciało Pana Jezusa...od biskupa, ale nie wytrzymałem „nerwowo”, a później będzie przechodził obok mnie! Pan pomaga, a człowiek psuje! Dzisiaj mam dyżur w pomocy doraźnej...z piosenki  „To były piękne dni” odczułem, że słowo „ty” oznacza „My” (ja i Zbawiciel). Wówczas współcierpię z Panem, a On prowadzi mnie w mojej pracy. 

    Początek dyżuru był spokojny i mogłem moje przeżycia przepisać z karteczek, a wiedz, że jest to wielki wysiłek. W tym czasie słuchałem audycji z radia katolickiego o grzechu z rozważaniem dobra i zła...nie wspominając o Szatanie.

   Podobnie było teraz (14 kwietnia 2019 r.) w art.  teologa świeckiego, prof. Michała Wojciechowskiego: Polonia Christiana styczeń luty 2019 („Obecność Zła”). Szatan swoim strukturom, a także w Watykanie - gdzie uwił sobie gniazdko - zaleca milczenie na jego temat. Wielokrotnie wskazywałem na to proboszczowi, ale widzę, że słucha się rozkazu jakiegoś agenta Bestii!

    Teraz Pan Jezus sprawił, że mam serce tych za których wołam: puste, „nijakie”, o modlitwie nawet nie mogę pomyśleć, a nawet spojrzeć na Twarz Pana Jezusa z Całunu! Obecność Pana wróci po czasie z poczuciem, że „nie wolno ich winić, bo oni nawet nie wiedzą - tak jak ty poprzednio – czego mają szukać, gdzie się zwrócić i łapani są na sztuczki Szatana."

   Z kasety popłynie rozważanie o rachunku sumienia oraz piękny śpiew Ewy Błoch. Jezus witany z palmami w rękach, pod Jego nogi kładziono płaszcze, klaskano, a owacjom nie było końca. On sam wiedział, że wjeżdża do miasta z którego już nie wróci! Na ten moment zaśpiewa mi Włodzimierz Wysocki: „Nie lubię”: 

Nie lubię gdy pod włos mnie głaszczą czule /../

A honorowy człek dziś budzi wstręt /../

Nie żal mi gdy drań woła w głos: pomocy! A przedtem ludzkie dusze wbił na pal.

Nie lubię ja przemocy i niemocy Chrystusa zwłaszcza mi na krzyżu żal! /../.”

    Popłakałem się i sercem wróciłem do Pana Jezusa...padłem na kolana, a przy słowie Jego: "Pragnę" napłynie poczucie naszej nędzy, nijakości wszystkich i mojej...wobec naszej duchowości. Teraz, gdy to przepisuje (15 kwietnia 2019 – w Wielkim Tygodniu) łzy płyną po twarzy podczas mojej ulubionej piosenki Zingarella Enrico Maciasa.

   Nawet ten dzień będzie tego dowodem, bo przez szereg godzin byłem pusty w sercu (w ramach cierpienia zastępczego). Kierowca karetki z premedytacją zabił przebiegającego zająca, a w rowie  znalazł się weselnik w czarnym garniturze:

- Kim pan jest i jak się nazywa?

- Pan Nic!...w sensie panicz!

    Jeszcze pijany policjant w cywilu kierujący samochodem oraz staruszek „prowadzący” gospodarstwo. Dzisiaj, gdy to przepisuję napływa postać Donalda mniejszego z jego określeniem:  l i p a! Wiedział, że w kościółku „Amber Gold” nabierano Polaków. Strać wszystko dla jego szubrawców, którzy go wysforowali.

    Niech uważa, bo za dużo wie o zamachu w Smoleńsku i może „zasłabnąć”. Jeszcze ma czelność wracać tutaj! Ja aresztowałbym go na granicy, odebrał mu obywatelstwo polskie...niech drze się Franc Timmermans!

    Wszystko to wielka p r o w i z o r k a (tymczasowość)! Nawet pojawił się „sztywniak” Wojtek Jaruzelski jako szczyt ludzkiego poddaństwa innemu śmiertelnikowi oraz „żartujący” prezio Boleksław Wałęsa („na emeryturze będzie czyścił ordery”).

   „Ojcze Przedwieczny przyjmij - przez Niepokalane Serce Naj. Matki – św. Pragnienie Pana Jezusa zbawienia wszystkich. Miej miłosierdzie nad duszami nijakimi, Matko Miłosierdzia módl się nad nimi."

   To wszystko trwało od 18-24.00. „Dziękuję Panie Jezu za współcierpienie z Tobą”...

                                                                                                                       APeeL 

 

 

 

02.04.1994(s) ZA SZCZEGÓLNIE RANIĄCYCH BOGA OJCA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 kwiecień 1994
Odsłon: 716

 Wielka Sobota

    Wróciły wczorajsze manipulacje telewizyjne (Wielki Piątek i Prima Aprilis), które dla ateistów były okazją do wygłupów. Ja płacę za telewizję i jestem dyskryminowany. Wówczas odpowiadają się, że można telewizor wyłączyć. Przecież to samo może uczynić „u r b a n e k” obrażający się na duchowość Wielkiego Piątku!

    To był dzień próby dla Walendziaka, a pojawiały się obrazy profanujące w tym dniu naszą wiarę.

  • Zamachowski małpował czarnego śpiewaka i chwytał się za narządy...

  • DTV zaczęto od wygłupów Wachowskiego...

  • W „Panoramie” przed Drogą Krzyżową pokazano żałosne obrazy chrapiących "św. Mikołajów" (ośmieszanie duchowości)...aż prosi się pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich.

    W moim pobliżu usiadł kapłan, a z nim przybył wielki ból Pana Jezusa...10 x powtarzałem słowa Pana Jezusa na krzyżu, a wszystko zakończyłem koronką do 5-u św. Zbawiciela. Ile jest piękna w liturgii: „Boże, Ty w dniu dzisiejszym przez Twojego Syna pokonałeś śmierć i otworzyłeś nam bramy życia wiecznego." 

    Po wyjściu z kościoła spotkanego organistę - z innego kościoła, który „gra w dwóch orkiestrach” - zapytałem czy nie zestarzał się w przewrotności, bo wielu podszywa się pod Kościół Pana, rozmywa, czyni szarą strefę...dla nich powinno istnieć dalej Święto 22 Lipca!

    Na czas palenia ognia...ustała ulewa! Podczas litania do Wszystkich Świętych poproszę o najbliższych: „Mario Magdaleno módl się nad moją córką, a także za syna, rodziców chrzestnych i wszystkich z rodziny...także z rodziny żony."

   Przepłynęły też osoby: kierowcy do którego mam niechęć, a później wołałem za Urbana, Michnika, Kuronia. Sierakowską, Kuratowską, Kwaśniewskiego i Oleksego. Tak, ponieważ oni szczególnie ranią Boga Ojca. Dodałem do nich Chińczyków, Wietnamczyków, Żydów, Koreańczyków i Japończyków.

   Wprost ujrzałem rozłożoną ziemię i królestwo Szatana! Jak wielkie jest zagrożenie świata. To wszystko widział także Pan Jezus przed męką.  Przykro mi, że kapłan, któremu opowiedziałem o dzisiejszym odczycie intencji nie przekazał zawołania modlitewnego za tych, którzy szczególnie ranią Boga Ojca.

   Przytuliłem się do ściany, chwyciłem twarz w dłonie: „Jezu! Jezu!”, a teraz stoję na końcu, tuż przed otwartymi drzwiami kościoła. Właśnie padną słowa wdzięczności Panu Jezusowi; "za otworzenie drzwi Kościoła.” 

   Teraz niosę z Nim krzyż, a podczas podchodzenia do Eucharystii powtarzałem zawołania do Boga Ojca...nagle otwieram oczy, a tam: „Ciało Chrystusa”. Po powrocie do domu „spojrzał” Pan Jezus w koronie...syn wyganiał mnie z pokoju, a prymas męczył się w orędziu telewizyjnym i mówił o kurze ogrzewającej jajko! Tak dobry czas, można uderzyć mieczem Pana, a tu nic.

    W filmie pokażą zdobywaniu szczytu K2...tak samo jest w dążeniu do świętości! Podchodzisz, przeszkoda...spadasz i jesteś niżej niż byłeś!

    Teraz Pan Jezus mówi do mnie poprzez Vassulę Ryden (zeszyt 42 z dnia 24 kwietnia 1190 r.):

    <<Mój umiłowany, wszystko, co ci dałem, służyło do przyciągnięcia cię bliżej Mnie i przyzwyczajenia cię do przebywania ze Mną. Udzieliłem ci tej łaski, ponieważ tak Mi się podoba../../..ty jesteś Moim ołtarzem i pragnę, aby Mój ołtarz był czysty. /../''>>.

    <<To  było zaledwie wczoraj, kiedy znalazłem cię złapanego w pułapkę Szatana i dziś, widzisz? jesteś wolny. Ja, Twój Zbawiciel, uwolniłem cię i nie tylko uwolniłem, ale również dałem ci Życie ./../ Twoje kolano nigdy się nie zgięło, aby Mnie uwielbiać /../">>.

   <<Nigdy nie usłyszałem twojego głosu sławiącego Mnie ani nie zobaczyłem cię wchodzącego świadomie dla Mnie, do Mojego Domu /../ Zatem wesel się w Mojej Obecności duszo! /../ Wypocznij teraz nie zapominając o Mojej Obecności. My?">>.

    Taka jest prawda, bo  nigdy nie wstąpiłem świadomie do Domu Pana, a dzisiaj miałem otworzo­ne drzwi...

    „Dziękuję Ci, Panie Jezu za ten dzień"...

                                                                                                                               APeeL 

 

 

 

  1. 01.04.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY UNIESZCZĘŚLIWIAJĄ BOGA OJCA
  2. 31.03.1994(c) ZA POŚWIĘCAJĄCYCH ŻYCIE DLA INNYCH
  3. 30.03.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DZIĘKUJĄ ZA LUDZKĄ EGZYSTENCJĘ
  4. 29.03.1994(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ, ŻE JESTEŚMY PO ŚMIERCI
  5. 28.03.1994(p) ZA MOICH WINOWAJCÓW
  6. 27.03.1994(n) ZA ODRZUCONYCH PRZEZ SWOICH
  7. 26.03.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ POWROTU DO OJCA
  8. 25.03.1994(pt) ZA NIECZYSTE SŁUGI BOŻE
  9. 24.03.1994 ZA RODZINĘ ZIEMSKĄ I DZIECI BOŻYCH
  10. 23.03.1994(ś) ZA NIEWOLNIKÓW GRZECHU

Strona 1982 z 2399

  • 1977
  • 1978
  • 1979
  • 1980
  • 1981
  • 1982
  • 1983
  • 1984
  • 1985
  • 1986

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1765  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?