- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1247
Żona została wysłana na szkolenie, ale źle znosi dalekie podróże. Jej lęk przeniknął moje serce, które zawołało: „Matko Najświętsza! Proszę Cię o jej ochronę. Spraw, aby wszystko się ułożyło”.
Nie mogłem spać, bo „czuwałem” i tak dotrwałem do modlitwy „Anioł Pański". Za oknem śpiewały ptaszki, bo budził się dzień z piękną pogodą. Podziękowałem Panu Jezusowi za wczorajszy dzień i poprosiłem o prowadzenie, bo przyjąłem od kolegi dyżur w pogotowiu.
Ludzie nie korzystają z pomocy Boga i nie wsłuchują się w duchowe natchnienia. Koledzy psychiatrzy nawet negują ich istnienie, ponieważ reprezentują materialistyczny pogląd na świat.
Dam przykład. Nie mogłem poradzić sobie z reperacją zamka. Po zawołaniu: „Jezu pomóż”...całkowicie się zaciął! Okazało się, że miałem lepszy, chromowany w którym brakowało jednej części właśnie z tego! Dla niewierzących to głupstwa, ale poszukujący może zobaczyć jak przebiega pomoc Boga.
Na Mszy św. Pan Jezus powiedział do faryzeuszów: „Ja odchodzę /../ Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie. /../ Wy jesteście z tego świata, /../ jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach /../ Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy /../ Ja zawsze czynię to, co się Jemu się podoba. J 8,21-30
Natychmiast wiedziałem, że jest to intencja modlitewna dnia. Dreszcz prawdy przepłynął przez ciało, a wzrok przykuł wielki obraz Trójcy Świętej. Ja wiem, że tylko garstka uwierzy i powróci do Boga Ojca.
W wielkim bólu przekazałem Bogu, Panu Jezusowi oraz Matce Najświętszej żonę, dzieci, wszystkich z rodziny, kolegów i współpracowników z otoczenia, bo wokół jest morze niewiary.
To, co czynię jest wynikiem polecenia, posłania jako wynik wybrania. Do tego nie możesz dojść poprzez studiowanie świętych ksiąg lub rozmyślania. To łaska, która daje rozterki wpuszczane przez demona. Ludzie negują istnienie rzeczywistości nadprzyrodzonej i z takich jak ja żartują. Kolega-kierownik właśnie stwierdził, że jestem a g e n t e m Pana Jezusa. Nie negowałem...
Trafiłem na dobry dyżur i rozpocząłem modlitwę w intencji dnia, która wypadła także za mnie! Podczas „św. Osamotnienia” przeżywam współcierpienie z Panem Jezusem, bo także jestem odrzucony wśród swoich, którzy służą, ale władzy ziemskiej.
W pokoju lekarskim wzrok zatrzymała „Ostatnia Wieczerza”, bo Apostołowie to pierwsi posłani. Niektóre stacje drogi krzyżowej powtarzałem, ale najwięcej bólu sprawiła „św. Agonia" ze słowami Jezusa na krzyżu, które odmawiałem „dziesiątkami”. Napłynął obraz kapłana zamordowanego przez mafię, któremu strzelono prosto w twarz oraz tacy, którzy upadają podczas kuszenia przez bestię.
W sercu miałem słowa Pana Jezusa: „/../ Oni są tymi, którzy zamykają królestwo niebieskie przed ludźmi /../ Głoszą kazania przeciw złodziejstwu, a sami kradną Mi dusze, zabraniają cudzołóstwa, a tymczasem sami je popełniają /../ uważają, że gardzą bożkami, a plądrują Moją Świątynię”.
„Spojrzał” przekaz do Vassuli, gdzie Pan Jezus też mówił o kapłanach i hierarchach, którzy wymagają nawrócenia, bo Go zdradzili, Przyjaciela i Boga. Pan stwierdza, że mimo ich niegodziwości i grzechów powodujących rozprzestrzenianie się bezbożności jest gotowy wybaczyć im i zapomnieć.
Jak przekazać moje cierpienie, którego szczyt nastąpił podczas odmawiania koronki do 5-u św. Ran Pana Jezusa? Cała modlitwa trwała 3 godziny! Trafiłem też na relację z Watykanu, gdzie J.P.II spotkał się z kapłanami z całego świata i ostrzegał ich jako sługi Pana Jezusa!
Do pogotowia na zastrzyk przybył syn i na pewno dziwił się, że na ścianie pokoju lekarza dyżurnego mam zdjęcie Pana Jezusa Miłosiernego, któremu później podziękuję na kolanach za ten dzień... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 938
Zaczynam opracowywać ten zapis (05.04.2017), z TVP Historia płyną obrazy („Sensacje XX wieku”) podtrzymujące kult ludobójcy Stalina. To typowy przykład człowieka, który zestarzał się w przewrotności...mordował swoich do końca.
W tamtym czasie zmarło małżeństwo „dziadków” z mojej klatki...on był wiernym do końca komunistą aż do pogrzebu katolickiego. Z jego wyrzuconych na śmietnik rzeczy mam książkę: „Ostatnie myśli i wyznania” Jana Władysława Dawida, która dotyczyła mojej wiary: mistycyzm i umieranie. Nawet otworzyła się na mistykach, którzy „stwierdzają bezpośrednio realność bytu duchowego”.
Napisał też rozważania o „Rzeczywistości duchowej”, ale jego metamorfoza została określona przez Dąbrowskiego jako: „Dezintegracja typu pozytywnego wzbogaca całe życie jednostki /../. Ma ona natomiast charakter negatywny, jeżeli nie daje efektów rozwojowych, albo jeżeli powoduje ich inwolucję.”
Specjalnie przytaczam ten bełkot, bo kojarzy się z badaniem mojej duchowości (2008-2013) przez psychiatrów radzieckich, ateistów w służbie władzy ludowej: mistyka to psychoza, a ekstaza po Eucharystii jest „brakiem krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”.
Prof. Marek Jarema, były konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii autorytarnie stwierdził, że nie istnieją natchnienia. To oznacza, że nie ma rzeczywistości nadprzyrodzonej, a wiara w Boga Objawionego jest chorobą! Zdrowi są tylko komuniści, racjonaliści, masoneria, okultyści i wszelkiej maści ateiści z kolegami psychiatrami włącznie!
Właśnie zmarł taki kolega, który bez badania napisał, że moja wiara to: zespół urojeniowy. Miał bardzo uroczysty pogrzeb w świątyni Boga naszego. Nigdy tam nie wszedł...wnieśli go i tradycyjnie mówiono, że „cierpiał z Panem Jezusem”.
W tamtym czasie żona wspomniała o Magdzie Umer, która mówiła o swoim ojcu ateiście...przed śmiercią miał spotkanie ze zmarłą, ale nie przyjął tego znaku z Nieba.
Wówczas była piękna pogoda, a ja z radością biegłem do Domu Pana. Nawet napłynęła bliskość Boga Ojca, którego wielkim darem jest Msza św. a właśnie w czytaniach (Dn 13,41-62) Daniel ocala niewinną Zuzannę, gdzie woła do oskarżającego ją starca: „zestarzałeś się w przewrotności /../ skłamałeś na swą własną zgubę /../ żądza uczyniła twoje serce przewrotnym”. Natychmiast wiedziałem, że jest to dzisiejsza intencja modlitewna.
Później z mszy radiowej padnie zdanie o „zapatrzeniu w materię i hołdowaniu zachciankom”! To cała prawda ateizmu, bo wiara jest pójściem za Panem Jezusem i wykonywanie Woli Boga Ojca! Jakże to dla mnie jasne..
Ojciec rekolekcjonista mówił o śmierci i przeczytał scenę ożywienia Łazarza, a moje oczy zalały łzy, bo ja byłem takim Łazarzem i teraz mam łaskę uczestniczenia w Życiu Prawdziwym!
W naszej wierze nie mówi się o duszy i fakcie jej wyzwolenie w momencie śmierci (życia wiecznego). Nie ma śmierci, a to jest wielka tragedia ludzkości. Szatan wie o tym, ale rekolekcjonista nie wspomniał o nim! Nasza nadzieja jest w naszej śmierci dającej zmartwychwstanie, ale świat kocha to życie, przedłuża je i boi się śmierci. Po Eucharystii i wielkim bólu otworzyłem oczy i zastałem kościół zalany światłością!
W przychodni trafiłem na nawał chorych i wezwanie do zgonu babuszki. W drodze, aby obejrzeć zwłok mówiłem do jej wnuczka o moich doświadczeniach duchowych, odczytywaniu Woli Ojca, braku śmierci i tragedii wszystkich ludzi niewierzących, a także jego obecnej wyższej odpowiedzialności, bo nie będzie mógł powiedzieć: nie wiedziałem!
Do mojej duszy i serca falami napływała Wszechogarniająca Miłość Boża z wielkim pragnieniem niesienia pomocy bliźnim. Tego nie wyrazisz naszym językiem...chwilkami musiałem wołać „Jezu! Jezu! Ojcze!”. Właśnie musiałem interweniować u kolegi chirurga, bo murarzowi po operacji przepukliny nie przedłużył zwolnienia lekarskiego!
Jakże chciałbym każdego przytulić do serca...zrozum teraz co czuje Pan Jezus, gdy widzi nasze zagubienie! Dziadkowi zalecam zerwanie z handlem, bo „kusi go materializm”, a ciężko choremu życie modlitewne z przekazywaniem każdego dnia życia w jakiejś intencji.
Nawał chorych trwał, aż do 15.00, a zacząłem o 7.30 (wcześniej). W drodze do domu odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego „za zestarzałych w przewrotności”, a właśnie spotykałem takich z mojego otoczenia!
W telewizyjnym „Pulsie dnia” potwierdzono odczyt intencji tego dnia, bo utrzymano świadczenia kombatanckie dla pracowników byłego aparatu ucisku Polaków. Gestapo męczyło obcych, a ci swoich! Nawet dano wywiad z takim „zestarzałym w przewrotności”.
Te świadczenia mają być skasowane teraz, gdy to opracowuję (2017) i oprawców czeka ciężki czas, bo „trudno jest wyżyć za 10 tysięcy”...nie mówiąc o średniej emeryturze!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1255
Dyżur w pogotowiu. Położyłem się około 2.00, ponieważ było trochę bałaganu z pobitym, a pragnę wstać na „Anioł Pański"...i udało się! Z włączonego radia płynie piękny śpiew z cerkwi, bo u nich jest pierwsza niedziela Wielkiego Postu (prawidłowa). Moją uwagę przykuły słowa...s ł a w i ą c y Boga!
W bólu padłem na kolana i odmówiłem za takich ludzi cz. bolesną różańca. Zalała mnie wzmacniająca radość, która zawsze wyprzedza nadejście różnych cierpień duchowych lub ciężkiej pracy. Później, gdy będę na emeryturze to doznanie duchowe zaniknie.
Przesuną się sławiący Boga i ich kłopoty, a wśród nich moja osoba, bo budzimy uśmiech politowania. Dla większości krzyż Pana Jezusa to głupstwo! Wielki ból zalał serce i w modlitwie doszedłem aż do stacji: „Pan Jezus pociesza i ostrzega niewiasty jerozolimskie”...
"Jezu! miej miłosierdzie nad sławiącymi Ojca...miej miłosierdzie nad sławiącymi Ciebie, zmiłuj się nad nami”. „Patrzy” Pan Jezus w koronie o cierniowej, a ból Zbawiciela przepływa na mnie. To współcierpienie z Panem Jezusem.
Dzień święty, a w telewizji obok informacji o zamordowaniu kapłana krytykującego włoską mafię serwuje się poradę o stylizacji paznokci: „Jezu! Jezu!". Płynie różaniec Pana Jezusa i moja prośba do Boga, abym zawsze wypełniał Jego Wolę.
Nic nie ukoi tego bólu „Jezu! Jezu! Jezu!!”. Siedzę w smutku, pełen zadziwienia, bo nie spodziewałem się takiego przebiegu niedzieli. Ten ból wynika z tego, że nikt nie mówi i nie sławi Ojca Prawdziwego (poza liturgią w kościele).
To tak, jakby ktoś ojcu ziemskiemu schematycznie wysyłał pocztówkę z gotowym nadrukiem życzeń. Bóg Ojciec także pragnie naszej Prawdziwej Miłości, przecież to pokazane na naszych dzieciach.
Ja wiem, że jestem duszą wynagradzającą i przyjmuję ten ból. Wolno i z naciskiem powtarzam słowa modlitwy „Ojcze nasz” mówiąc „Ojcze mój”. Moje codzienne modlitwy to wielka łaska Boga! „Jezu mój! Synu Ojca! Ty też modliłeś się - Święty Świętych”!
Na końcu dnia padłem na kolana z obrazkiem znalezionym na miejscu wypadku samochodowego ze słowami: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść..."! To prawda, bo zostałem uwiedziony przez własnego Ojca Prawdziwego!
Pasują tutaj słowa z Ps 100, gdy to opracowuję: „My ludem Pana i Jego owcami. /../ On sam nas stworzył. Jesteśmy Jego własnością /../”. Podziękowałem Bogu za ten dzień i umęczony wcześniej poszedłem spać. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 609
Św. Józefa
Od wieczora w czwartek nic nie jadłem (posty w środy i piątki)...w intencji pokoju w b. Jugosławii i na świecie. W pragnieniu „mówię” na zebraniu lekarskim;
"Wszystkim firmom farmaceutycznym, które mają swoje interesy zależy na intensywnym leczeniu ciała...najlepiej schematycznie. Tak też postępują lekarze. Od czasu uzyskania łaski wiary...wiem, że wszystko jest prawdziwe w naszej wierze, mam duszę i jestem tuż po śmierci (odrzuceniu ciała)."
To nie kazanie, ale przeciwwaga do wystąpień lekarzy, którzy leczą tylko ciało fizyczne. Ich zadaniem jest przedłużanie na siłę tego życia, a później eutanazja. Ja traktuję pacjenta jako całość i staram się przekazać każdemu cierpiącemu, aby uwierzył, że jego byt nie kończy się śmiercią.
Moc do wytrwania w cierpieniach daje Eucharystia, której działanie promieniuje z duszy do ciała. Cierpienia należy przyjąć i ofiarować w jakiejś intencji, bo przed nami jest nadzieja. Cóż może choremu bliskiemu śmierci dać porada kogoś z IPiN-u?
To przepłynęło w ciągu kilku minut, a ja nie wiem dlaczego? Nawet pomyślałem sobie, że jakaś firma mogłaby zatrudnić mnie w charakterze konsultanta duchowego (wolontariat ku chwale Pana). Dla przeciwwagi pomyślałem o przeciwnikach Boga; Jerzym Urbanie z jego tygodnikiem walczącym z Kościołem Rzymskokatolickim.
Łzy zalały oczy, ponieważ wiele dzieci Boga Ojca mówi Mu; „Nie!” W intencji tego dnia - na kolanach - popłynie moja modlitwa. W tej intymności żona wkroczyła w złości (5.30), aby zamienić budziki, bo jej głośno chodzi. Na pocieszenie odebrałem natchnienie, że „za ten ból nikt nie zrobi mi krzywdy, bo otrzymam ochronę”. Potwierdzam to dzisiaj, gdy to przepisuję (18.11.2019 r.).
Przed Mszą św. serce zalała radość, bo wzrok zatrzymał wizerunek św. Józefa z Dzieciątkiem...ochrona każdej rodziny. To uprzytomniło mi, że dzisiaj jest Jego wspomnienie. Zabrałem żonie obrazek i ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu.
Zły próbuje nas skłócić, ale ja wiem o tym i unikam konfrontacji, skuliłem się i cichutko czekam na zupę mleczną. Wybiegłem na spotkanie z Panem Jezusem, a "towarzysze" pilnujący Polski Ludowej już są na stanowiskach. Jednego pytam żartobliwie; czy w poście chodzi pan drogami Boga Ojca?
Podjechałem pod kościół i w oczekiwaniu na Mszę św. czytałem słowa pieśni do św. Józefa; „On wybrany, niezrównany...w świętości i czystości po Maryi pierwszym był. Józefie święty, Patronie, ku prośbom naszym się skłoń..zleć nas Zbawcy naszemu i prowadź, prowadź ku Niemu”.
Łzy zalały oczy, a tu cicha Msza św.! „Jezu mój! Jezu! Dzisiaj powinny grać gitary.” Moje serce zalał ból, a powiększały go czytania (2Sm7,4-5a.12-14a,16) zapowiadające nadejście Mesjasza, który „zbuduje dom Imieniu Memu, a ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu Ojcem, a on, będzie Mi Synem."
Bóg jest Ojcem każdego! Pojękiwałem tylko; "Jezu! Jezu! Jezu!” Kapłan szybko przeczytał Ps 89, gdzie zwróciły uwagę słowa; "Tyś jest Ojcem moim”. Teraz, gdy to zapisuję z radia popłyną słowa piosenki; „tyś dzieckiem mym”. W Ew (Mt 1, 16, 18-21.24a) Józef poznaje tajemnicę wcielenia Zbawiciela. Eucharystia w intencji dnia, a serce i duszę zalał pokój Pana i Jego miłość oraz Radość Boża.
W pokoju lekarskim proszę św. Józefa o prowadzenie w dzisiejszym dniu, a Jego wizerunek będzie towarzyszył mi na dyżurze w pogotowiu...wyświęciłem pomieszczenia, a w tym czasie na parapecie usiadł ptaszek, który sprawił radość rozcierającą serce. Pierwszy pacjent przybył z parafii, gdzie patronem ich kościoła jest św. Józef!
Teraz mam dalekie wezwanie do dwóch domów, a to sprawia, że mogę odmówić cz. radosną różańca w której radują krzyże i przydrożne kapliczki. Tyle lat żyłem normalnie! Co to znaczy żyć normalnie? Widzisz wówczas tylko ten świat - królestwo Szatana.
Trafiam do babuszki na rzut oka krwawienie do przewodu pokarmowego. Nad nią wisiał wielki obraz Pana Jezusa i Ojca Prawdziwego z insygniami władzy! Tak rzadko malują obraz Ojca! W następnej, nędznej chatce powtarza się obraz Boga Ojca z Panem Jezusem (inna formuła). Po przewiezieniu chorej do szpitala wracałem w uniesieniu duchowym, a właśnie płynęło „Wniebowstąpienie Pana Jezusa”...
W ręku mam art. prof. A. Brodziaka "Dwa testy na myślenie magiczne”, a to potwierdzenie intencji, bo prof. jest tym, który mówi Bogu Ojcu; „Nie”. Wołam za różne osoby, w tym za moją córkę.
Podczas odmawiania drogi krzyżowej trafiłem do pacjentki z obrazem Pana Jezusa padającego trzeci raz pod krzyżem! Napłynął też św. Józef obejmujący moją zmarłą córeczkę!
Napłynęła refleksja; „co Bóg Ojciec pokazuje przez tomograf komputerowy? „Dałem wam możliwość ujrzenia narządów wewnętrznych, a kiedyś sprawię, że ujrzycie duszę! Ja tak właśnie przenikam wasze dusze!”
Myślenie realistyczne? Cóż to za idiotyzm - dokąd zaprowadzi nas umysł? Proszę bardzo...daję ci dobrą głowę, ale zabieram Światło! Dokąd dojdziesz bez Mojego Światła? Dokąd doszedłeś!? Moich ośmieszasz, że „nawiedzeni” maniacy. Napisałem do profesora;
„Panie Profesorze. Wciąż tkwi Pan we własnym urojonym świecie, a Szatan, którego działania Pan nie zna omamia Pana umysł na wszystkie możliwe strony; lubi naukowców, ludzi z mocną głową...otwartych na wszystkie opowieści, ale zamkniętych na Boga Ojca, mówiących Mu; „Nie!” Wskazuje przy tym, że nie mamy duszy i straszy śmiercią.
On wie, że istniejemy dalej i naszym jedynym zadaniem całego życia - jest powrót do Boga! Mam nadzieję, że Bóg da Panu profesorowi Swój znak. Wierzę w to i proszę zwracać uwagę. Z tego powodu przekazuję na ręce Pana Profesora duchowy zapis dzisiejszego dnia. Opanowałem technikę odczytywania Woli Ojca i z jego polecenia to czynię. Pragnę przedstawić moje doświadczenie na fest. „Nieznanego Świata”, ale Kłamca nie sprzyja takim jak ja...lubi Pana Profesorze; za wiarę w nieśmiertelność jako matematyczną powtórkę zestawu atomów!
Teraz czytam artykuł o aktorce Stanisławie Celińskiej, która wpadła w alkoholizm. Wyrwała się i wspomina babcię, która zabrała ją do kościoła (rodzina ateistyczna); „oniemiałam z zachwytu...Msza św. wprowadziła ją w inny świat do którego tęsknimy (ja dodam, że tęskni za nim nasza dusza)...do harmonii, świętości i prawdziwych wartości.
Przed północą z woli Pana znalazłem się w ludzkiej norze, gdzie był bardzo chory młody człowiek. Pędzimy do szpitala, płyną modlitwy wieczorne z dziękczynieniem św. Józefowi, aby przekazał podziękowanie Panu Jezusowi. Poprosiłem także w intencji tego biednego chorego.
Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego na obraz Jezusa Miłosiernego padło światło zza okna. „Dziękuje Panie Jezu za rodzinę, pracę, Kościół i ojczyznę, proszę o pokój w Jugosławii...pragnę czynić wszystko z Twojej Woli!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 297
Tuż po przebudzeniu popłynie "Anioł Pański", a zza kwiatka wyłania się postać Pana Jezusa niosącego krzyż (figurka). Wieczorem syn oddał w złości; "Ilustrowaną Biblię dla młodych", która teraz otworzyła się na dwóch obrazach; 12-letni Pan Jezus naucza w Świątyni Jerozolimskiej oraz na skruszonej niewieście obmywającej nogi Zbawiciela.
Łzy zalały oczy i w tym stanie zacząłem odmawiać cz. radosną różańca i ze zdziwieniem stwierdziłem, że ta Biblia otworzyła się na; "Zwiastowaniu, Narodzeniu Jezusa i Jego Ofiarowaniu. Serce zalał pokój i wiem, że jest prowadzenie, bo syn otrzymał inną Biblię od żony.
Bardzo miła była kontemplacja tego zdarzenia duchowego; pastuszkowie, baranki, gołębie, Józef i Matka. Pan wie, że to lubię; "Jezu mój!"
W pracy byłem zalany radością i miłością Bożą do ludzi, a to oznaczało pragnienie niesienia pomocy, udzielania porad i pomagania z serca. To nie jest równoznaczne z chęcią do pracy. W tym momencie jest u mnie biedny, ale tak się złożyło, że nic nie mam; "Jezu mój! Jezu!"
Jakże rozumiem teraz Pana Jezusa, który oddał nam wszystko...w tym Swoje Życie. Wielki ból sprawiają kłótnie ludzi przy laboratorium oraz na moim korytarzu. Cały czas, falami (jak wachlarzem w upał) napływało pocieszenie Boże...
Niepotrzebnie nakrzyczałem na dziadka z rozrusznikiem serca (inwalida pierwszej grupy), ale to nie było przypadkowe, ponieważ to jeden z niewielu modlących się. Poprosiłem go o ofiarowywanie każdego dnia w jakiejś intencji. Babuszkę ostrzegam, że grzeszy pokusą pracy, innej tłumaczę, że nie wolno zabijać dzieci nienarodzonych, a wielu starszych pocieszam, że mają krótszy czas wygnania.
Teraz idę w drodze krzyżowej ze świecą i wołam w mojej modlitwie w intencji tego dnia, a ból zalewa serce. Nie wypowiem tego wszystkiego, bo moja modlitwa trwała godzinę (tyle, co rozważania drogi krzyżowej).
Rano miałem pokusę pójścia na Mszę św. a teraz pięknie śpiewał chór ("Spójrz na krzyż")...wyszło trzech kapłanów, a czwarty miał imieniny. W czytaniach padną słowa o spisku bezbożnych, którzy przygotowują Zbawicielowi haniebną śmierć, bo jeżeli jest Synem Bożym to zostanie ocalony!
Takie jest myślenie ludzi zaślepionych nienawiścią, która trwa dotychczas! Łzy zalały oczy podczas Ps 34; "Pan zawsze jest bliski dla skruszonych w sercu"...właśnie mam takie serce, siedzę malutki, skulony, a łzy lecą na ziemię.
Pan Jezus wskazuje na swoje posłanie od Boga Ojca i uchodzi od pojmania. Popłynie pieśń; "Panie, Ty widzisz krzyża się nie wstydzę." To słowa wprost ode mnie do Pana Jezusa. Naprawdę z radością uczestniczyłem w drodze krzyżowej po kościele! Przypominają się słowa Vassuli, że słowami nie można wyrazić naszej miłości do Pana Jezusa, do Jego łask i dobroci! Takie jest teraz moje serce.
Chwilkami chwytam się za twarz, cały czas mam zamknięte oczy, zalane łzami. Te łzy lecą strumieniami, ponieważ dziewczęta śpiewają; "Wystarczyła ci uboga sutanna" (dla kapłana), a w moim sercu i myślach biały fartuch, który dał mi Pan Bóg! Nagle przed Eucharystia ból duchowy ustąpił, a serce zalała wielka radość Boża!
Z miłością mogłem patrzeć na Pana Jezusa z Sercem, obraz Matki oraz piłę przy nogach św. Józefa przypominającą mi zmarłego ojca ziemskiego. Zaczynam wołać; "za tych, którzy nie kochają Ciebie, Panie Jezu". To ogrom ludzi z rodziny, otoczenia i ze świata.
"Jezu! Jezu! Proszę Cię...przyjmę za nich jakieś wyrzeczenia, bo wiara ojca kończyła się na krzyżyku i obrazku, a dziadek był alkoholikiem."
Kapłan z Ciałem Pana Jezusa podszedł z boku do kolejki...wprost do mnie! Nawet nie zdążyłem uklęknąć i przeżegnać się. Ponownie popłakałem się, ale teraz ze szczęścia z krzykiem, że; "Pan Jezus podszedł do mnie. Sam Pan Jezus podszedł do mnie. Jezu mój. Jezu!"
W radość Bożej wzrok zatrzymał wizerunek Ducha Świętego nad ołtarzem, a z wdzięczności zapaliłem lampki pod moim krzyżem. "Dziękuję Panie Jezu za ten dzień."
ApeeL
- 17.03.1994(c) ZA ODMAWIAJĄCYCH POMOCY BOŻEJ
- 16.03.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NEGUJĄ ISTNIENIE KRÓLESTWA BOŻEGO
- 15.03.1994(w) ZA PIJĄCYCH Z ZATRUTEGO ŹRÓDŁA
- 14.03.1994(p) ZA ODRZUCAJĄCYCH ODKUPIENIE
- 13.03.1994(n) ZA ZNIEWOLONYCH PRZEZ SZATANA
- 12.03.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE KORZYSTAJĄ Z POMOCY NIEBA
- 11.03.1994(pt) ZA POTRZEBUJĄCYCH POWROTU DO BOGA
- 10.03.1994(c) ZA SZERZĄCYCH NIEWIARĘ
- 09.03.1994(ś) ZA ZNIEWALAJĄCYCH NARODY
- 08.03.1994(w) ZA KOBIETY Z MOJEGO ŻYCIA