- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 163
Przebudził mnie ostry dźwięk z modlitwą płynącą w sercu: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Niech będzie uwielbione Imię Jezusa, Syna mojego Prawdziwego Ojca." Sam zacząłem wołać w ciemności: "Panie mojego serca, gdy Ty zawołasz biegnę, Jezu mój, Przyjacielu, Bracie mój!"
W tej tęsknocie złapałem okazję (spotkanie w Krakowie z Janem Pawłem II), gdzie korowca Robura (samochodu ciężarowo-osobowego) włączył kasetę z kapelą. Przez chwilkę byłem tym zdenerwowany, ponieważ planowałem modlitwę. Razem ze słowami miłosnej melodii zacząłem wołać do Jezusa: "Powiedz Jezu mój czy też mnie kochasz? Powiedz...powiedz!"
Oczy zalały łzy, a zakochany śpiewał: "miłość jest piękna (..) może gdzieś znajdę Cię od tej chwili" z odpowiedzią Pana Jezusa do mnie: "wrócisz znów i będziesz blisko Mnie (..) nasze serca muszą się połączyć!" Poprzez Miłosierdzie Zbawiciela właśnie wracam do Niego...po upadku. Zobacz jak Pan Jezus rozmawia ze Swoim uniżonym sługą!
Nie dziw się, ponieważ wszystkie środki techniczne, cały świat i jego wydarzenia dają możliwość rozmowy. Dla mnie jest to jasne i proste. Pan Jezus prowadzi każdego jak chce! Teraz wiem, że: "wrócisz Ty, Miłość Twa, będziesz blisko mnie." W podziękowaniu za wczorajsze postawione pod krzyżem kwiaty...popłyną: "Chryzantemy złociste"! Pan daje mi więcej niż się spodziewam...
Mijamy domy, pochylone słoneczniki, piękne krajobrazy, wstające słońce, które odbija się żółtym blaskiem...radość...radość! Przed kierowcą przesuwam paciorki różańca, a podczas skocznych melodii płynie cz. radosna tej modlitwy.
Wprost widzę starca Symeona trzymającego malutkiego Jezusa w Świątyni. Razem z nim cieszę się z tego wydarzenia. Podniosłem głowę, a tu matka niesie takie właśnie dzieciątko (g. 6.00). Zwykły człowiek powie, że to głupstwa, a ja widzę łączność świata przyrodzonego i nadprzyrodzonego!
Na rozwidleniu dróg w Kielcach zawołałem: "Bądź uwielbiony Jezu za wszystko, co mi dajesz! Bądź pochwalony Jezu!" Teraz przesiadłem się do "Fiacika" z ateistą...nie wiem, co w nim zostanie z mojego świadectwa wiary, ale w Krakowie nie chciał przyjąć zapłaty.
Teraz zbliżam się do klasztoru s. Faustyny. Na pustej ulicy głośno wołałem: "Zdrowaś Maryjo! Matko Boża. Matko Jezusa. Matko moja i ludzi oraz świata! Przekaż Jezusowi i Stwórcy, że tylko o nich trzeba mówić i tylko do nich wołać, bo cała reszta jest dodana!"
Radość prawie rozrywała serce, a już w klasztorze uzyskałem pełnię ukojenia. Tam przed Jezusem Miłosiernym odmawiałem modlitwę przebłagalną, prosiłem o pokój dla żony oraz dar wiary dla córki. Na środku kościoła modliła się zakonnica z uniesionymi do góry rękoma, a ja zabrałem mały różaniec, który "ktoś zostawił dla mnie", bo bardzo chciałem mieć coś od s. Faustyny...to wprost dar od Niej! Przyda się podczas dyżurów w pogotowiu.
Te prośby ponowiłem u groby s. Faustyny, aby objęła swoją opieką córkę. Jakiż tam pokój, cisza i dobro. Wracałem w uniesieniu, a dusza wołała: "Jezu mój" z powtarzaniem. Zapomniałem o tym, że dzisiaj prowadzi mnie Pan Jezus. Niby "przypadkowo" zajrzałem do jakiegoś kościoła, gdzie usłyszałem pukanie płynące od konfesjonału z delikatnym poleceniem: "podejdź!"
W tej samej sekundzie zły uderzył we mnie z całą mocą: "Jaki jest sens takich podróży? Tyle wysiłku! Po co to? Kapłani. Kościoły. Figura...mówienie jeden drugiemu!" Każdy normalny człowiek wyjdzie natychmiast z kościoła po zalaniu duszy diabelskim zniechęceniem i zwątpieniem. Zrozum każdy! Sam nie zauważyłem kuszenia, bo całkiem zapomniałem o tym, że nade mną czuwa "przyjaciel ciała" - wróg nr 1 mojej duszy! Ja, wezwany dzisiaj tutaj przez Jezusa zapomniałem o tym wrogu! To jego wielki sukces, przecież powinienem natychmiast; krzyknąć: "żegnam cię krzyżem w Imieniu Jezusa!"
Moja myśl uciekła do s. Faustyny (prawdopodobnie nadeszła pomoc), która miała zalecenie stałego uczęszczania do spowiedzi, bo przez usta kapłana mówi Jezus! Nawet powiedziałem o tym kapłanowi i poprosiłem o radę dotyczącą gadania, poczucia się lepszym (pycha duchowa), chęcią nawracania innych...
Mam przyjmować próby w dobrym i złym...nawracać innych cichością, uniżeniem, delikatnością z pokornym sercem..."dużo módl się za córkę, nie ustawaj - tak czyniła matka św. Augustyna". Trzeba akceptować innych, takimi jakimi są!
Teraz szukam miejsca na odmówienie "pokuty" i tak trafiłem do maleńkiego pomieszczenia z wielką figurą Jezusa z Gorejącym Sercem i obrazem Jezusa Miłosiernego. Usiadłem jak urzeczony - to przecież w moich odbitkach połączyłem te dwie postacie Jezusa!
Zarazem zauważyłem pomoc w drobnych sprawach: zdobycie zaproszenia na spotkanie z Janem Pawłem II, skorzystanie z WC (dano klucz do pięknej łazienki), zdobyłem wodę święconą w pojemniczku, a nawet małe krzesełko.
Przyjazd papieża poprzedziło czytanie dzienniczka Anieli Salawy, która w dniu dzisiejszym zostanie wyniesiona na ołtarze....
- zwykłym pyłkiem jest dusza wobec Boga
- o cierpieniach nigdy nikomu nie wspominaj!
- miałam pokazane wiele dróg, a dusza rwała się do cierpień...ale brak było odwagi do wielkiej męki
- Boże zlituj się i wyrwij z więzienia ciała!
- Pan Jezus też potrzebuje naszej pociechy!
Wreszcie łaska spotkania zastępcy św. Piotra: "och, jakże warto było żyć!" Łzy zalały oczy, a serce słodycz, której nie wypowie ludzkie słowo. Żałuję jednego, że papież w momencie przejazdu nie zrobił znaku krzyża!
Foto Maryla
Ta Miłość, ofiara i pociecha - to przyjęcie cierpienia i zupełne zapomnienie o sobie! "Matko przekazuję Ci moje cierpienie oddalenia od papieża, za złe nagłośnienie, brak możliwości skupienia", bo dla mnie najważniejsze jest przyjęcie Komunii Św. z otrzymaniem błogosławieństwa od następcy św. Piotra.
W tym czasie starszy pan wyciągał żonę: "po co tu siedzieć...w telewizji lepiej widać...ja idę do domu, jedzenie jest w lodówce!" Teraz mam jedno pragnienie, abym mógł odczuć serce papieża, aby nasze serca połączyły się. Czy to nastąpi? Da Bóg...to wszystko jest możliwe! Popłynie Słowo...
1. Mojżesz przekazał, że (Pwt 31,1-8) Pan Bóg będzie prowadził naród wybrany. Do niego samego padną słowa: "Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci".
2. Pan Jezus wskazał na największego w królestwie niebieskim (Ewangelia: Mt 18,1-5.10.12-14): "przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego."
Kapłan wkroczył ze Św. Hostią, padłem na kolana, a papież wypowiedział w tym momencie: "nie jestem godzien"...otrzymałem Ciało Pana Jezusa! Jak wielka to łaska...
Teraz klęczę na środku szerokiego chodnika okalającego Stary Rynek w Krakowie; "Cóż Ci Jezu dam, za Twych łask promienie?" - przecież to najwyższa łaska na ziemi! Po długim modlitewnym skupieniu uniosłem głowę, a tam ślad po samolocie - biała wstęga od ziemi do Nieba! Wielu wychodziło przed Komunią Św. To ci, co odwracają się do Jezusa!
Jak wielkim cierpieniem jest łaska wiary! Dzięki tym wcześniejszym wyjściom mogłem zbliżyć się do Ołtarza św. gdzie Jan Paweł II wspominał słowa Anieli Salawy "Niech będzie Pan Jezus tak uwielbiony, jak został wyniszczony".
Po błogosławieństwie...nic już nie było ważne! Powrót, kłopoty, ale wiem, że Pan Jezus pomoże. Tak będzie (pięć przesiadek) ze spotykaniem różnych ludzi, którym mówiłem o Jezusie, Bogu i Matce! Z Polski wyjeżdżają na misje...tam często ludzie są spragnieni wiary, a u nas mara i wątpliwości.
W środku nocy, w zimnie odmawiałem cz. Bolesną Różańca i to cierpienie przekazałem Panu Jezusowi. "Ty, Jezu nie miałeś domu, cierpiałeś zimno, wygnanie, śledzenie...przyjmij moje cierpienie". W takim momencie rozumiesz łaskę posiadania domu - to miejsce, gdzie jesteś bezpieczny, to wprost Niebo na ziemi!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 154
Wstałem zlany potem, zrzuciłem piżamę, napiłem się i pomyślałem, że oddzielny pokój i własne łóżko to wielki dar Boga. Zaspany padłem na kolana i zawołałem do Jezusa, aby był ze mną w czasie urlopu: "wiem Jezu, że to cały miesiąc, wiem też, że zawsze Jesteś ze mną, ale proszę..."Ojcze nasz. Zdrowaś Maryjo."
Dalej przeżywam sen o typie eksterioryzacji: byłem w Belwederze...nawet widziałem żonę Lecha Wałęsy, który był przygaszony, niepewny. W tym czasie kręcili się ludzie, wnosili skrzynki z płynami.
W śnie zwróciłem się do Wałęsy, aby przyjął mnie do komitetu doradców! Dodałem, aby nie pytał o moją osobę, bo to tak jakbym ja pytał o niego pana Jaruzelskiego!
Żona wróciła z kościoła, w domu nastał pokój...na granicy smutku i tęsknoty za Jezusem. Z tego powodu trzy razy odmówiłem cały różaniec.
12.00 zabrałem się do pisania modlitwy (modyfikacja wg św. Brygidy), ale zły umoczył palec i wylała się cała szklanka kawy. W zamieszaniu pojechałem na działkę.
"Panie Jezu pomóż". Udało się i wszystko skończyłem o 19.00. Podczas przepisywania jasno ujrzałem, że najwyższą wartość ma rozważanie Męki Jezusa z której płynie Moc Boża, rady na każdą chwilkę naszego życia. W Męce widać, że wszystko zostało pięknie u ł o ż o n e przez Boga Ojca. Każde Słowo Jezusa nigdy nie ulegnie zmianie i będzie trwało nawet po zakończeniu świata!
Jak się okaże u Wałęsy będzie obradował Komitet Doradczy! Gdzie byłem w nocy? W relacji z Częstochowy pokazują ożywiony Kościół Jezusa...oto zwykli ludzie dają świadectwa swojej wiary i miłości do Jezusa. Tego właśnie brakuje w naszym kościele - większość chodzi do kościoła z powodu "obowiązku", wymogu oraz tradycji. Słowo powinien głosić każdy wezwany! Kończę modlitwy z nastawieniem budzika na godz. 4.00!
Dzisiaj Mojżesz powiedział do ludu (Pwt 10,12-22), że Pan Bóg pragnienie, abyśmy chodzi Jego drogami, "miłował Go" i służyli z całego swojego serca i z całej swej duszy" oraz strzegli Jego praw...
Dalej była mowa o wybraniu Izraela: "Dokonajcie więc obrzezania waszego serca, nie bądźcie nadal ludem o twardym karku, albowiem Pan, Bóg wasz, jest Bogiem nad bogami i Panem nad panami, Bogiem wielkim, potężnym i straszliwym, który nie ma względu na osoby i nie przyjmuje podarków".
Natomiast Pan Jezus powie w Ewangelii: Mt 17,22-27, że "będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie".
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (26.06.202s) poprosiłem Boga Ojca, aby był ze mną. To zawsze jest zadanie, aby być cichym, nie rozmawiać o niczym i nie żartować. Całkowicie zapomniałem o tym i gadałem z wnuczkiem, pracujemy na jednej fali, łapie moje żarty i sam takie opowiada.
Około pięciu razy wzrok przykuwała figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej. Nie rozumiałem dlaczego, ale teraz przypomniałem sobie o zaproszeniu Boga Ojca...tak jak wówczas Pana Jezusa. Nawet obecne słowa Mojżesza pasują do dzisiejszej intencji modlitewnej: za skrzywdzonych, którzy czekają na sprawiedliwość...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 155
Z natchnienia idę do kościoła inną drogą niż zazwyczaj, bo chodzi o ominięcie towarzyszy ("od towarzyszenia"). Oni maja plan łapania szpiegów, a ja jestem takim, ale fałszywym. To wielka klęska, bo mimo poranka wszystkich zerwano do udawania.
Zobacz wierność władzy (wciąż okupacyjnej)...z zaprzedaniem się. Przecież mamy być wierni tylko Bogu Ojcu, bo służenie Przeciwnikowi oznacza utratę wolnej woli i wolności dzieci Bożych. "Jezu mój! Jezu! To przecież zatrata d u s z y".
W złości i wielkim smutku zatrzymałem się przed kościołem z pragnieniem ciszy, a z duszy wyrwało się wołanie: "Jezu mój, dziękuję Ci za łaskę współuczestnictwa w Twojej Męce. Ty też musiałeś kluczyć, unikać zasadzek, które groziły śmiercią...nie miałeś spokoju, Sam przeciw wszystkim!"
Nagle Pan dał pocieszenie, ponieważ od Ołtarza św. popłyną słowa: "łaska wam i pokój". Oparty o drzwi kościoła z zamkniętymi oczami wołałem: "Ojcze! Ojcze!", a przez moje ciało przepływał dreszcz.
Zły nie dawał za wygraną...ponownie podsuwał wypaczone obrazy z nocnego snu o Matce Bożej i rozpraszał: "idź precz Szatanie...w Imię Krzyża Jezusa Chrystusa". Ponieważ wracał poprosiłem dodatkowo o pomoc Pana Jezusa i Matkę Bożą!
Msza św. to wielki dar naszego Boga Ojca. Kapłan mówił o Dekalogu...to, że nawet prawa ziemskie zabraniają czynienie zła! Para obchodzi 25-lecie małżeństwa, padły słowa, że przez te lata żyli zgodnie z Wolą Boga Ojca. Ja wiem, że trudno jest przeżyć jeden taki dzień!
Dotychczas nic nie wiedziałem o Eliaszu (tyle, że ukazał się podczas Przemienienia Pańskiego). Ten prorok z Tiszbe (Jordania) żył za czasów króla Achaba i królowej Izebel w czasach 874-853 przed Chrystusem. Jego imię oznacza po hebrajsku: "Bogiem jest Jahwe"...miał moc czynienia cudów (opisaną w Księdze Królewskiej).
Królowa krzewiła kult bożka Baala, a Eliasz jawnie występował przeciw temu i znalazł się w niebezpieczeństwie. Pan go prowadził i ocalił...ratował się ucieczką na górę Synaj (1 Krl 19, 4-8).
Dalej będzie zalecenie: zamiast wad - cnoty (Ef 4, 30-5,21): "Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. (..) Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane (..)"...
Natomiast Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi (Ewangelia: J 6,41-51) dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił». (..) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto <we Mnie> wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia".
Po przyjęciu Eucharystii serce zalała wielka radość i pokój...nawet uśmiechnąłem się! W tym stanie mam moc dawania świadectwa wiary. Nagle wszyscy ludzie są moimi braćmi, chciałbym biec do nich i rozmawiać.
Teraz wszystko czynię dla Pana Jezusa, który poprzez moją osobę wyprowadza w pole służących Szatanowi...może pociągnę innych do tego zadania. To zarazem jest wielka łaska Boża! Napłynęło natchnienie, że mam być na spotkaniu z papieżem Janem Pawłem II w dniu 13 VIII 91 r. (w Krakowie).
Nic dziwnego, ponieważ prosiłem Jezusa, aby sprawił odwiedzenie grobu mojej przewodniczki duchowej s. Faustyny. Wiedziałem, że to się stanie...to dar Pana dla mnie, nędznika z nędzników!
W domu napadła mnie chęć modlitwy - odmówiłem cz. radosną różańca oraz różaniec Jezusa, gdzie było zawołanie: "aby spełniła się Wola Boża".
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 155
Na dyżurze w pogotowiu minęła północ. W chwilce przerwy w przyjęciach pacjentów po zapytaniu wewnętrznym: od czego zacząć modlitwę i w jakiej intencji? Podpowiedziano: że "przebłagalna", a okaże się, że dzisiaj wypadnie także za mnie (pobożny i wierny).
Podczas powrotu do gabinetu napłynęła pokusa gadania z rejestratorką, ale od Anioła Stróża napłynęło: "Nie!" Tak właśnie działa Boży wysłaniec. Sprawdź na sobie (realizuj własne decyzje i sprawdzaj), a zobaczysz, że nic nie wyjdzie po takim "nie!' Tutaj chodziło o rozproszenie z odciągnięciem od wołania do Boga Ojca. W ciszy gabinetu lekarskiego padłem na kolana...to ostatni dzień pracy przed urlopem.
Modlitwa to wielki dar Boga, który dał mi znak, że "Jestem"...teraz wołam do Niego. Udało się odmówić dwie cząstki różańca. To był czas odmawiania całego różańca z cz. Bolesną jako ukoronowaniem lub odmawianiem tylko w różnych codziennych cierpieniach (w tym w rozdrażnieniach i smutkach).
Jakże wówczas pasują ofiarowane Bogu Ojcu cierpienia Pana Jezusa z odczytanej intencji. To modlitwa wymodlona przeze mnie (połączenie cz. Bolesnej Różańca z Drogą Krzyżową i św. Agonią). Podczas rozważań współcierpię ze Zbawicielem: "Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się"...
Po czasie zaczął się normalny nawał chorych: pobity, zawał, potłuczony na motorze, angina, muszka w uchu, ciąża i duszność, dziadek z brakiem chęci do jedzenia, biegunka, nerwica, uraz oka, nawet trafił się kolega mojej matki..wszystko zakończone nagłym wyjazdem do wypadku.
Wielkim darem Boga Ojca jest skrawek zielonej kuli ziemskiej (działka)...z twarzą na ziemi odmawiałem Biczowanie Zbawiciela (u mnie to "św. Rany i św. Krew"). Za trzy dni przybywa do nas papież, towarzysze zwiększyli czujność, dalej trwa przewodnia rola Partii...w fałszu i zbrodni!
To bardzo przeszkadza w normalnym życiu, bo Szatan podsuwa mi nienawiść do tych braci, zaćmionych duchowo "członków"...zaprzedanych diabłu faryzeuszy i judaszów.
O 21.00 pokażą spotkanie z uczestnikami zlotu chrześcijan w Częstochowie...nagle ujrzałem, że w naszym Kościele brakuje życia! Chodzi o spotkania wiernych pragnących wymiany swoich doświadczeń, a jest to miejsce wciągania ludzi niewierzących, słabych, oziębłych i poszukujących. Tacy nie wiedzą, że jest to wynik tęsknoty duszy ludzkiej za Stwórcą. Dowodem na to są powołania (podobne do mojego) na całym świecie u ludzi różnych ras i koloru skóry. Czarny jak heban mówi, że: "on już nie żyje dla siebie, tylko dla Pana Jezusa."
W ciemności pokoju skończyłem "Drogę Krzyżową i św. Agonię Pana Jezusa", a przed snem przeczytałem świadectwo wiary: "Chrystus w moim życiu."
Podczas snu na niebie pojawiło się tysiące tysięcy świecących punkcików z których w stop-klatkach wyłoniła się piękna postać Matki Bożej! Podczas snu krzyknąłem z zadziwienia z powodu tak wielkiej łaski.
Pojawiła się też podpowiedź demona z zaleceniem zapisywania bezsensownych wywodów teologicznych. Jeszcze po przebudzeniu miałem podsuwane sprawy świata. Strona Boża przekazała: "zostaw świat!"
To wielka prawda, ponieważ interesuje mnie dociekanie dotyczące Boga i Jego Ojcostwo dla mnie, ciebie i wszystkich...to przecież jest teologia! Jakże wszystko jest proste! Bóg jest Ojcem...resztę zostaw. Ilu wielkich Zły atakuje z wściekłością - wpuszcza w duszę nienawiść, rozprasza myśli i sprowadza na manowce...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 152
Tuż po północy na całe osiedle popłynął śmiertelny krzyk kobiety. Czy to moja pacjentka...starsza panna, której trafił się rozwodnik (jego żona po uderzeniu straciła rozum). Stoję w kracie drzwi balkonu z wołaniem do Boga Ojca, aby "sprawił pokój w tym domu."
Padłem na kolana i tak znalazłem się z Panem Jezusem w Getsemani. Natomiast przed przebudzeniem o 6.00 ktoś czytał mi piękne modlitwy, które trudno powtórzyć. Tam padły słowa: "przyjdź do Mnie"...w sensie zaproszenia na Mszę św.!
- Panie Jezu...nie planowałem, nie wiem, co to oznacza? Dlaczego i jaki cel?
- Dla Mnie,,,
Zobacz nędznika, który targuje się z Jezusem i śmie pytać dlaczego jest zapraszany do kościoła...przecież powinien tam biegać z radością codziennie! Po chwili napłynęło wyjaśnienie, że, wielu nie chodzi na Msze św. dla Pana Jezusa, który pragnie ich miłosierdzia!
W kościele trafiłem na koniec poprzedniej Mszy św., a Pan Jezus - przez usta śpiewającej siostry zakonnej - powiedział: "nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie pociągnie go Ojciec!" Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego Pan Jezus jest tak dobry dla mnie! Ile zła dla mojej duszy wywołałaby odmowa przyjścia na tę Mszę św.! Nie koniec na tym, bo dalej płyną słowa do mnie: "wielu tu stojących nie zazna śmierci!"
Z Ewangelii w serce wpadną słowa Zbawiciela (Mt 16,24-27): "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Natomiast w modlitwie padnie zawołanie: "Ty znasz moje serce...prowadź mnie drogą zbawienia".
Podczas przyjmowania Św. Hostii zauważyłem, że Matka Boska Częstochowska obwieszona jest votami...różańcami! Gdyby zebrać te różańce i wysłać na wschód.
Dzisiaj dużo gadałem...po wyjściu ostatniego pacjenta wzrok zatrzymał "Pan Jezus Gliniany", którego podarowała mi pacjentka w Instytucie Reumatologicznym (Jezus w koronie cierniowej trzymający się za głowę). "Przepraszam Panie Jezu...wiem, że trzeba pracować w ciszy i modlić się!"
Dalej mam dyżur w pogotowiu, który zacząłem modlitwę serca w cieniu drzewa. To raj na ziem - Królestwo Niebieskie w nas! Nagły wyjazd do kapłana - jakże inaczej rozmawia się z człowiekiem duchowym, to staruszek (73 lata), ciężko chory.
Pan Jezus wysłał mnie do niego, abym mu przekazał, że ma zakończyć posługę duchową dla innych, a czas przeznaczyć dla własnej duszy...przecież kapłani mają wiele pokus! Zarazem zauważyłem, że u mnie wypada modlitwa przebłagalna za dusze kapłańskie.
Zawołałem z żarliwością: "Proszę Cię Jezu! Przyjmij dusze Swoich sług...oni mają słabości, ale całe zło, które uczynili w życiu jest niczym w stosunku do dobra wiecznego dobra. Przez ich ręce trafiasz Jezu do dusz różnych grzeszników...Ty, Jezu Litościwy i Miłosierny pragniesz ich zbawienia, a ja proszę Ciebie, Jezu o przyjęcie ich!"
W wielkim uniesieniu duchowym chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem, świat dla mnie nie istniał! Przed tym wołaniem trzy razy byłem zrywany: "dzień dobry...gdzie jest kierowca karetki, o co się pan martwi?"
Na dalekim wyjeździe do mojej duszy napłynęła refleksja dotyczące słów modlitwy: "wszystkie Swoje Rany znacz drogocenną krwią w moim sercu, abym mógł w nim ustawicznie czytać boleść i miłość Twoją". Niby słowa zrozumiałe, ale prosiłem Jezusa o wyjaśnienie tego w mojej duszy.
Nagle moje serce zalała wielka boleść oraz niewyobrażalny smutek z powodu "braku Jezusa na ziemi...niemożliwość spełnienia smutku rozstania. Nie ma Go na ziemi...nie będzie, jak Był!
"Och, Jezu, Jezu niech będzie uwielbione Imię Twoje...niech cała ziemia pęknie i chwali Twoje Dzieło. Niech wszystkie ptaki zatrzymają się w locie Niech wszystkie części Ciała Jezusa będą błogosławione na wieki za to, że Był tutaj, chodził, nauczał, cierpiał i otworzył mi Niebo!"
W żaden możliwy sposób nie mogę wyrazić tych uczuć, chciałbym mówić wierszem, bo nie pojmie nikt tej rozłąki. Nagle przy zamkniętych oczach ujrzałem kroplę św. Krwi Zbawiciela spadającą na moje serce!
Może nie wierzysz, że jest to mój zapis (dam zwiarun)...
Teraz jestem w nędznej chatce, w "letniej kuchni" z rojem much" u chłopca po operacji guza mózgu (choruje od 11 lat)! Jakże chciałbym rozmawiać z nim o Panu Jezusie, poprosić, aby każdą chwilkę życia przekazywał, ale na moje pytanie o modlitwę uśmiechnął się zdziwiony...
W TVP podano, że przewróciła się wieża telewizyjna w Gąbinie. Słowo Boże od Jana Pawła II z Częstochowy nie dotrze na cały świat! Czy to przypadek?
Na ponownym wyjeździe Pan zaprowadził mnie do innej chaty, gdzie pod wielkim obrazem Jezusa w Ogrójcu leżał młody chłopak, który złamał sobie podstawę czaszki podczas wypadku na motocyklu. Czuć alkohol, pacjent pojękuje, rodzina płacze, a jemu płynie stróżka krwi z ucha. To groźny objaw - nie wiadomo czy będzie żył! Przed każdym urlopem mam takie przypadki...nawet boję się, że może mi umrzeć w karetce!
"Panie Jezu! Ty go kochasz...bądź z nim Jezu. Ratuj! proszę Cię!". Umierający pojękuje, próbuje wymiotować, a zły kierowca, który też lubi wypić zawołał: "będzie mi tu rzygał...morda zachlana...tylko przywalić w łeb!"
- Jeżeli Bóg przyjmie do pana tą samą miarę...będzie pan zgubiony!
Pacjenta dowieźliśmy. Minęła północ...koniec postu, a dzisiaj byłem wyjątkowo słaby z powodu nawału pracy.
APeeL
- 08.08.1991(c) Dobra naturalne...
- 07.08.1991(ś) Boży świat...
- 06.08.1991(w) ZNALAZŁEM SIĘ NA VIA DOLOROSA..
- 05.08.1991(p) Błogosław swoim prześladowcom…
- 04.08.1991(n) Nocna rozmowa z Jezusem...
- 03.08.1991(s) ZA MAMIONYCH SZATAŃSKIMI DOBRAMI
- 02.08.1991(pt) ZA POBOŻNYCH MĘŻCZYZN
- 01.08.1991(c) Łaskę zrozumiesz, gdy odbiorą...
- 31.07.1991(ś) Pan Jezus pochodził z dziadostwa...
- 30.07.1991(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH WODY ŻYCIA