Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

19.08.1994(pt) ZA PRAGNĄCYCH SŁUŻENIA JEZUSOWI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 sierpień 1994
Odsłon: 509

   W śnie miałem piękne przeżycia duchowe: niebo, pełnia księżyca, a serce zalewała radość. Właśnie popłynie melodia "Anioł" ze słowami o Bogu, "którego trzymam za rękę,  a Pan sprawi, że kiedyś będziemy razem w Raju!"

   Napłynęła wielka chęć do życia, ale nie tutaj, ale dla Pana i Jego spraw. W każdej chwilce chcę Mu służyć. Na ten moment padną słowa z "Prawdziwego życia w Bogu" (t 6, str. 119): "Wierni otrzymają wieniec życia. Pozostań we mnie, a osiągniesz doskonałość".

   Na dodatek popłynęła nagrana homilia Jana Pawła II na Węgrzech: "Nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Mojego Ojca!"

  Ja wiem, że obecnie Pan Jezus traktuje mnie jako Swojego, najbliższego przyjaciela. Przypomniało się słuchowisko „Ostatnia Wieczerza” w dwójce radiowej, gdy poczułem się małym apostołem Pana Jezusa.

  Nawet miałem marzenie, aby założyć agencję Pana Jezusa. Taki agent miałby specjalną odznakę z obowiązkiem napierania z wiarą: w porę i nie w porę! Czynią to marnie św. Jehowy, którzy nie mają łaski wiary i gadają, co im kazano...w tym głupoty, że będą żyli w raju na ziemi. 

   Sprawił to art. sprzed roku w "Niedzieli" o tytule: "Komunizm Niebieski", gdzie zrealizowano ten pomysł, ale od Szatana. Tam nie odgrywa roli łaska Boga (powołanie i wybranie), ale egzamin przed Alfa i Omegą czyli przed Bernardem Wilkiem.   

   Ja dodam, że dzisiaj nie ma z kim pogadać o jedynie prawdziwej wierze katolickiej...tak samo stwierdziła s. Faustyna. Dalej z kasety Jan Paweł II z mówił o kapłanach: "z ludu wziętych", a za namaszczonego kapłana "niech będą dzięki Chrystusowi (co oznacza namaszczony)". Od tych słów Pan Jezus rozpoczął swoje mesjańskie posłannictwo (w rodzinnym mieście, Nazarecie).   

   W drodze do pracy rozpocząłem moją modlitwę, ale nagle musiałem wystawić kartę zgonu pacjentowi z wczorajszej wizyty. Napór chorych trwał do 15.00. Trafiła się też rozmowa z trzema alkoholikami. Tylko jeden z nich miał otwarte serce i słuchał pełen zadziwienia, że po śmierci istniejemy, a niebo otwierają nawróconym, a to oznacza, że mamy dążyć do świętości.

  Innemu powiedziałem: "po co Pan wszystko roztrząsa?" Przecież to ewidentne służenie demonowi. Trzeba mówić "tak lub nie". Służysz Bogu lub demonowi. Nie ma: "tak, ale".

   Na Mszy św. serce zalała zaduma i poczucie łaski posiadania wiary i Kościoła św. Napłynęła także osoba św. s. Faustynki, a każde słowo kapłana zalewało moją duszę wielką tęsknotą. Do Eucharystii szedł przede mną niewidomy, którego podprowadziłem. Później padłem na kolana i popłakałem się.

   Moja wdzięczność jest wielka, ponieważ Pan Jezus pokazał mi prawie wszystko. Ja nie potrzebuję cudów, bo "błogosławieni, którzy nie widzieli". Cuda są potrzebne budzącym się do wiary lub niewierzącym, którzy potrzebują dowodów na istnienie Boga. Tacy nie widzą cudów stworzenia wokół, a przez to ich Stwórcę.

    Natenczas Pan Jezus powie z "Prawdziwego życia w Bogu": gdy wiele dana człowiekowi, wiele się od niego żądać będzie. Daję Ci dowód ogromnego zaufania". Na razie przeważa we mnie ciało i jego pragnienia. Nie zdecydowałem się jeszcze w pełni na bój o świętość.

    Popłynęła moja modlitwa, dająca ukojenie...

                                                                                               APeeL

 

 

18.08.1994(c) ZA SPRAWCÓW PRZEMOCY I DUSZE TAKICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 sierpień 1994
Odsłon: 513

   W środy i piątki p o ś c i m y w intencji pokoju w byłej Jugosławii (Orędzie Matki Bożej Pokoju). Wczoraj spożyłem tylko 2 kawałki chleba i piłem kawę, a dodatkowo nie przyjmowałem płynów...

    Zerwaliśmy się z żoną o 4.00 z powodu pragnienia, później w środku nocy rozmawialiśmy o wyrzeczeniach, których nie zaleca się w naszej wierze: postach duchowych i świadomym wykluczaniu zachcianek.

   Na ten czas wzrok zatrzymało zdjęcie o. Kolbe. Wczoraj była migawka dotycząca zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Napłynęły osoby generałów: Płatka i Ciastonia oraz Piotrowskiego, mordercy na zlecenie.

   To też ofiary przemocy, bo ktoś im dał taki rozkaz. Natomiast w "Ekspresie reporterów" dano relację o śmierci studenta Pyjasa oraz listę zaginionych w niejasnych okolicznościach. W nagły jasności ujrzałem intencję za sprawców przemocy różnego typu. 

   Ile jest różnych form przemocy w naszym życiu, przypomniał się pacjent, którego jako kierowcę zawodowego ("wypracowanego") zwolniono lekką ręką (zredukowano)...tuż przed emeryturą. Wróciła osoba pacjentki z dzisiejszych przyjęć...porzucona przez męża alkoholika, a ma dwójkę dzieci! 

   Dzisiaj sam przeżywam horror, bo trwa posiedzenie Sejm RP, a co ja mam do tego? Mój dzień z modlitwami będzie także za sprawców tego stalkingu: "Panie Jezu zmiłuj się nad nimi". Ile można trwać w fałszu; czy aż do śmierci?

   Jednak to wszystko w stosunku do bolesnej męki Pana Jezusa to błahostki. W dzisiejszej Dobrej Nowinie Zbawiciel wyjaśnił pojęcie Królestwa Niebieskiego do którego zaprasza Bóg. Ja mam świadomość tego, bo jako lekarz stykam się codziennie z tymi, którzy są na granicy życia i śmierci.

    Pod drzwiami gabinetu nawał i kłótnie. Wyszedłem i zapytałem niewiasty jak będą się czuły - podczas spotkania w niebie - jako siostrzyczki? W tym czasie płynęły kojące melodie radiowe:  jak pięknie jest moje obecne życie.

   Pomagałem wszystkim z serca, nikomu nie odmawiałem, a zarazem prosiłem o przekazywanie swoich cierpień na ręce Matki Bożej (uświęcaniem). Wskazując  na niebo wyjaśniałem, gdzie trzeba szukać pomocy...

   Na wizycie domowej trafiłem do bogatej, starszej pani, którą poprosiłem, aby rozpoczęła życie modlitewne, bo niepotrzebnie szuka zdrowia ciała fizycznego, a nie duszy. Ma 58 lat, atrakcyjna radna, zdrowa na swój wiek. Co szuka?

     Dla odmiany byłem u umierającego, gdzie wszyscy wiedzieli o tym, a także on sam. W jego pomieszczeniu czuć zapach odchodów ludzkich, a w sercu i duszy poczucie świętości tego miejsca. Jego żona potwierdziła przychodzenie zmarłych  (w tym właśnie czasie). Poprosiłem ją, aby przekazywała każdy dzień tego cierpienia na ręce Matki Bożej. Jeszcze babuszka przestraszona śmiercią, a jej mąż chcę mieć pewność czy będzie żyła!

   Po powrocie do domu w telewizji popłyną informacje o zabójstwach: skatowanie dziewczynki ośmioletniej przez pijanych rodziców, niebezpieczeństwo na plantach w Krakowie, zagarnięcie mienia, a na końcu program "Gliny"  z dopełnieniem informacji o ofiarach przemocy: zbrodnie, podpalenia, transport serca (profanacja zwłok).

   Na Mszy św. przed Eucharystią wzrok zatrzymał kielich z komunikatami, a w serce wpadły słowa konsekracji. Duszę zalała czysta miłość do Boga. Napłynęły osoby wpędzanych w nałogi wszelkiego typu, wśród których jest jest córka. Natomiast "Kurier Polski" donosił o zabójstwach prostytutek oraz o mordercach współpracujących z kapłanem. 

   Padłem na kolana i odmawiałem moją modlitwę, a gdy zasnąłem napłynął obraz Katynia! "Jezu! Jezu!"...mają się tam rozpocząć ekshumacje. Pan Jezus powiedział do Vassuli, że ma modlić się bez przerwy, a to znaczy być w doskonałej jedności z Bogiem...być świadomym Bożej obecności. Krótko mówiąc trzeba żyć prawdziwym życiem w Bogu.

   Napłynęło pragnienie napicia się alkoholu, ale po przeżegnaniu się zapragnąłem jogurtu, a to pragnienie było większe od napicia się piwa!

                                                                                           APeeL

17.08.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DZIĘKUJĄ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 sierpień 1994
Odsłon: 535

    W śnie ujrzałem trzech świętych ze złożonymi dłońmi. Dzisiaj mamy rocznicę ślubu, a ja mam poczucie świętości tego czasu. Właśnie dobiegają słowa piosenki: "uśmiechem przywitaj dzień, dzień niepodobny do dnia"...

   Wczorajszy dzień spędziłem w bólu, a dzisiaj faktycznie mam dobry dzień i to od rana. Jest to wynik poczucia istnienia Boga Ojca. Z radością płynie wołanie do Pana Jezusa.

   Kończę dyżur w pogotowiu w niepokoju, ponieważ kolega pojechał karetką na lewy wyjazd golić się i zjeść śniadanie. Nigdy nie odważyłbym się uczynić takiego podwójnego przestępstwo, a w jego wypadku to odległa wioska. Nie było go od 6:40 do 7:20.

   W tym czasie pragnąłem zdążyć na Mszę św. od 7:30. Pan sprawił, że tak się stało, a ja nie mogę wyrazić stanu mojej duszy...musisz przeżyć to sam. Poproś, a Pan ci to pokaże. Bóg Ojciec nic nie ukrywa, ale czeka na nasze prośby.

   Moją uwagę przykuł Pan Jezus - Dobry Pasterz, a właśnie tego będzie dotyczyło czytanie  Słowa Ezechiela (34,7 do 11 i Ps 23): "Pan mym pasterzem nie brak mi niczego". Już wiem, że Eucharystia ma być w intencji tych, którzy za nic nie dziękują...

   Ja wiem, że wszystko jest od Pana - od naszego poczęcia do dnia dzisiejszego. Z kościoła wyszedłem zjednany z Panem Jezusem, skupiony i bez chęci do pracy ("straciłem" ciało fizyczne), a trafiłem na typowy nawał chorych, kłótnie z wchodzeniem po dwóch - trzech pacjentów. Każdemu dawałem, co mu się należy, nikomu nie odmawiałem, nie patrzyłem też na jego status społeczny.

   Tak to trwało do końca, a moje serce cały czas zalewała słodycz, którą podkreśliła babuszka. Pogłaskała mnie po głowie ze słowami: "Niech Pan Jezus błogosławi panu doktorze i pana żonie".

   Koronka do Miłosierdzia Bożego była w intencji tych, którzy za nic nie dziękują. Jakże cieszy słońce, w tym czasie płynie moja modlitwa. Ten dzień zszedł się z postem w intencji pokoju w b. Jugosławii. Nic nie jedliśmy i nie świętowaliśmy...bardzo smakował mi kawałek chleba.

   Nasz post pasuje jako dodatkowe dziękczynienie Bogu Ojcu oraz Mateczce Najświętszej. Na ten czas "Prawdziwe Życie w Bogu" (Vassuli Ryden) otworzyło się na słowach, że: "jedność znajduje się tylko w bliskim małżeństwie". Żona, która nie znała mojej intencji powiedziała, że za wszystko trzeba dziękować.

       "Dziękuje Panie Jezu! Dziękuje!"

                                                                                                        APeeL

16.08.1994(w) ZA IDĄCYCH ZA PANEM JEZUSEM NA KALWARIĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 sierpień 1994
Odsłon: 544

Św. Rocha

    Zerwałem się przestraszony snem, a przez ułamek sekundy Pan Jezus z krzyża wyciągał do mnie prawą rękę (jak na wczorajszym obrazie w Sanktuarium MB w Lewiczynie). W ciemności zawołałem tylko:

    "Tato! Tatusiu! Ja już mam wszystko, bo Ciebie. Proszę tylko o ochronę Świętego Michała Archanioła, a zarazem dziękuję za wszystko co otrzymałem. Dziękuję za Kościół święty i za pokój w ojczyźnie". To wołanie płynęło prosto z duszy i trudno jest je przekazać bez nagrania na dyktafon.

     5:50 czas na Mszę świętą, a pod kościołem usłyszałem początek modlitwy: "W Imię Ojca". Natomiast w Ew (Mt 19,23-30) Pan Jezus powie: "Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi".

   Przepłynęły osoby żyjące dla Pana Jezusa, a sam poczułem się takim, ponieważ wszystko opuściłem w sercu. Pragnę nieść krzyż Pana Jezusa i tak się stanie po latach. Zarazem napłynęło określenie Vassuli, że jest wyrzutkiem.

    Podczas Eucharystii, którą przyjąłem w intencji tego dnia; za porzucających ten świat, służących Panu Jezusowi oraz ostatnich na ziemi. Na ten czas otrzymałem znak: przede mną szło dwoje utykających, pochylona babulinka, a z boku podszedł niewidomy, którego pokierowałem.

    Zjednany z Panem Jezusem padłem na kolana i nie mogłam wyjąć twarzy z rąk, a później wyjść z kościoła. Wkoło powtarzałem: "Niech będzie pochwalony Najświętszy Sakrament" dodając słowa z pieśni, aby Zbawiciel wziął moją duszę i serce.

   Podczas pracy w przychodni byłem łagodny z sercem zalanym pragnieniem pomagania, obdarowywania...przekazałem biednym leki otrzymane od firm. Zaleciłem, aby dziękowali Bogu, a nie mnie. W tym czasie z kasety popłynie pieśń: "Ty, Panie tyle czasu masz, mieszkasz w chmurach i w błękicie, a ja na głowie mam tyle spraw...Ja się nie skarżę na swój los". Serce zalała bliskość Boga Ojca, a zarazem smutek rozstania.

    Teraz na dyżurze w pogotowiu mam daleki wyjazd, a to czas na modlitwy z kojeniem przez widoki mijanych krzyży oraz figury Matki Bożej. Pocieszyłem przestraszoną oraz zbadałem 90-latka. Jakże smutna jest jego życie w obskurnej chacie, samotności w oczekiwaniu na dom starców.

   Ile cierpień ludzie doznają, bo właśnie zostałem wezwany do zabitego odłamkiem drzewa...wbity w oczodół przeszył czaszkę na wylot! Pocieszyłem znajome małżeństwo, które prowadzi życie modlitewne, a zarazem zostało zaskoczone takim nieszczęściem - to nie jest kara, ale próba, bo zabity wymaga modlitw.

   Dzisiaj jest wspomnienie św. Rocha, który żył w XIV wieku i opiekował się zarażonymi na dżumę...został zabity po torturach posądzony o szpiegostwo. Na następnym wyjeździe z radia popłynie wiadomość o bestialskim zamordowaniu kapłana, a także o dalej trwającej rozprawie nad okrutnikami księdza Jerzego Popiełuszki. To przykłady idących za Panem Jezusem, którzy często tracą swoje życie. To jest potwierdzenie odczytanej intencji i moich modlitw.

    Na wizycie u babci zauważyłem figurkę Pana Jezusa z barankiem na rękach. Pomyślałem, że taką owieczką jestem sam: "serce moje weź, duszę moją weź". Poprosiłem Pana, aby smutki żony przelał na mnie. Pojawiło się drżenie, przygnębienie bez powodu, zwątpienie i zniechęcenie.

   Właśnie kończy się moja "św. Agonia" przed Panem Jezusem Miłosiernym. Późno, całe niebo w gwiazdach, świeci księżyc, a koi dar Boga: modlitwa!

    W pokoju lekarza dyżurnego przeczytałem słowa z "Prawdziwego Życia w Bogu": "Moi przyjaciele i Moi pasterze, nie bójcie się, idźcie za Mną. (...) Podążajcie za Mną aż na Kalwarię po skąpanych we krwi śladach Moich kroków".

   Zgasiłem światło, a Pan Jezus Miłosierny "patrzył" oświetlony latarnią zza okna...jakże to niesamowite! "Jezu mój! Jezu! Spraw, proszę, abym pozostał ci wierny, wytrwał, nie bał się dawania świadectwa, ponieważ widzę to, co Ty - morze obojętności i niewiary, a czas się kończy!"

Na koniec zostałem wezwany do bogatej pani, którą uspokoiłem...umówiliśmy się, że zbiorę jej wszystkie schorzenia i pobierane leki. Niespodziewanie zostałem obdarowany, a to sprawi, że będę miał na prezent dla żony z okazji jubileuszu ślubu. Zdziwiony kręciłem głową wiedząc, że jest to dar od Pana Jezusa...

     Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień mojego życia...

                                                                                                                        APeeL

 

15.08.1994(p) ZA TYCH, KTÓRZY ODRZUCAJĄ MATKĘ PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 sierpień 1994
Odsłon: 542

    Dzisiaj mam zaproszenie od Matki Bożej Lewiczyńskiej Pocieszycielki Strapionych na Jej Święto. Aby zrozumieć moją wdzięczność musisz przeczytać dwa świadectwa dotyczącego mojego ostatecznego nawrócenia:

18.07.1988(p) za pragnących spowiedzi.

15.08.1988(p) za powracających do Boga Ojca

    Płyniemy samochodem, jest zimno i  pada, a ja w tym czasie odmawiam moją modlitwę (na witrynie). Zły nie znosi Matki Bożej i zalewał mnie dziwną "radością". Tak stanęliśmy w przedsionku Sanktuarium, a dochodzący pielgrzymi śpiewali: "Serdeczna Matko".

  Moje serce i duszę zalało poczucie świętości tego miejsca na ziemi. Tutaj kazał zamurować swoje serce generał Błędowski. "Och! Matko! Jeżeli twoje życzenie, a tutaj mnie przeprowadziłaś, gdzie wróciłem do Boga...może pragniesz mieć świętego związanego z tym miejscem. Może tak się stać, jeżeli wola Twoja - to mogą być tutaj pochowany, a ty to sprawisz".

    Przepisuję to wstrząśnięty moim pragnieniem (18.10.2021), a wówczas wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa upadającego po krzyżem. Silne i twarde były ręce oprawców. 

    To rocznica mojego powrotu do Boga. Nawet opowiadałem o tym strażakom stojącym na parkingu Sanktuarium. Tam czułem świętość tych chwil i tego miejsca. Dziękowałem za wszystko, a szczególnie za łaskę nawrócenia.   

    W telewizji pokazano spalony kościół z napisem: "Bóg nie istnieje". Ten, który to uczynił nie wie, że istnieje Szatan. Właśnie kolega chciał oddać dyżur w pogotowiu, abym nie przybył tutaj.

    W Słowie Bożym będzie widzenie z Apokalipsy Świętego Jana: ujrzał Niewiastę obleczoną w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej Głowie wieniec z gwiazd dwunastu. Psalmista przekazał pean o Matce Boga i ludzi (Ps 45):

   "Stoi Królowa po Twojej prawicy. (...) Córa królewska wchodzi pełna chwały, odziana w złotogłów. W szacie wzorzystej prowadzą ją do króla, za nią prowadzą do ciebie dziewice, jej druhny".

    Kapłan w kazaniu mówił z mojego serca, ponieważ widzi podobnie do mnie: od Boga i Pana Jezusa. Popłyną słowa o Matce Zbawiciela, a każdy wywoływało ból, ponieważ większość ludzi jest odwrócona, obojętna, niechętna i wyśmiewająca. Odrzucenie matki jest pokazywane na dzieciach odwracających się od matek ziemskich.

    Nawet pomógł w odczycie intencji modlitewnej, ponieważ zaznaczył: "Błogosławieni, którzy nie odrzucają Matki"!  Dodał jeszcze, że Matka i Syn wiedzieli wszystko i dlatego pierwszy Cud stał się w Kanie.  

    Przypomniały się słowa Vassuli Ryden do Pana Jezusa: "do Ciebie wznosi się moja dusza, tęsknię za Tobą.  Twoja Obecność jest moją radością".  

    W tym czasie tylu odrzuca Matkę Zbawiciela...to ludzkie sieroty: od mojej córki poprzez znajome małżeństwo lekarskie z Kościoła Zielonoświątkowego i protestantów. Nawet w prawosławiu rani się Bogurodzicę negując istnienie Czyśćca i całego dzieła pomocy duchowej, którą opisała Maria Simma ("Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi").

    Jak wielką łaską jest Msza św. z Eucharystią, a podchodzi tylko garstka. Właśnie szedłem jako ostatni, a przede mną znalazła się staruszka o wzroście 90 cm. Później spotkamy się podczas Procesji Eucharystycznej.

    W tym czasie wołałem z płaczem: "Jezu! Jezu Chryste! Nie chcą Twojej Matki, odrzucają". Poczułem bliskość Nieba i nagle znalazłem się na Ostatniej Wieczerzy, gdzie Pan Jezus trzymał Chleb, a ja byłem wśród Jego uczniów. Przypomniały się słowa z pieśni: "O! Panie, to Ty na mnie spojrzałeś". Tak Pan spojrzał, zawołał i wybrał! Teraz ukazuje mi Swoje Tajemnice.

    To sekundowe błyski Światłości, które powalają nasze słabe ciało fizyczne, a łzy wówczas same płyną na posadzkę kościoła...sprawiając ulgę w tęsknej rozłące. Pięknie śpiewała aktorka: "w bieli się rodzimy i w bieli umieramy". 

   Podczas powrotu z Sanktuarium zabraliśmy znajomą dziewczynkę, która opowiadała o swojej miłości do Matki Bożej, o jej prowadzeniu, modlitwach, a nawet ukazaniu się zmarłego z wypadku. Ja jej przekazałem swoje rady duchowe.

   Nie mam swojego pokoju i dopiero późnym wieczorem - na kolanach popłynie moja modlitwa - aż do słów Pana Jezusa: "Ojcze! Wybacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią" oraz "Oto Matka twoja, oto syn Twój", które powtarzałem dziesięciokrotnie.

    W wielkim bólu będę wołał w intencji odrzucających Matkę Bożą. Popłakałem się podczas wołania: "Nie chcą Ciebie, Matko, nie chcą". Przypomniała się figura Pana Jezusa na krzyżu z którego odpiętą ręką wskazywał na tak modlącego się...

                                                                                                                  APeeL

  1. 14.08.1994(n)  ZA LUDZI BARDZO STARYCH...
  2. 13.08.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ ŚWIĘTOŚCI...
  3. 12.08.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ROZUMIEJĄ SWOJEGO POWOŁANIA...
  4. 11.08.1994(c) ZA RODZINĘ
  5. 10.08.1994(ś) ZA ZAKŁOPOTANYCH...
  6. 09.08.1994(w) ZA WZYWAJĄCYCH POMOCY PANA JEZUSA
  7. 08.08.1994(p)   ZA PRZESTĘPCÓW, KTÓRZY RZĄDZĄ
  8. 07.08.1994(n) ZA DOBRYCH, ABY NIE ZWĄTPILI
  9. 06.08.1994(s) ZA OTRZYMUJĄCYCH POMOC MATKI BOŻEJ
  10. 05.08.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ WŁASNEGO ZBAWIENIA

Strona 1990 z 2432

  • 1985
  • 1986
  • 1987
  • 1988
  • 1989
  • 1990
  • 1991
  • 1992
  • 1993
  • 1994

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2575  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?