- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 153
Tuż po północy na całe osiedle popłynął śmiertelny krzyk kobiety. Czy to moja pacjentka...starsza panna, której trafił się rozwodnik (jego żona po uderzeniu straciła rozum). Stoję w kracie drzwi balkonu z wołaniem do Boga Ojca, aby "sprawił pokój w tym domu."
Padłem na kolana i tak znalazłem się z Panem Jezusem w Getsemani. Natomiast przed przebudzeniem o 6.00 ktoś czytał mi piękne modlitwy, które trudno powtórzyć. Tam padły słowa: "przyjdź do Mnie"...w sensie zaproszenia na Mszę św.!
- Panie Jezu...nie planowałem, nie wiem, co to oznacza? Dlaczego i jaki cel?
- Dla Mnie,,,
Zobacz nędznika, który targuje się z Jezusem i śmie pytać dlaczego jest zapraszany do kościoła...przecież powinien tam biegać z radością codziennie! Po chwili napłynęło wyjaśnienie, że, wielu nie chodzi na Msze św. dla Pana Jezusa, który pragnie ich miłosierdzia!
W kościele trafiłem na koniec poprzedniej Mszy św., a Pan Jezus - przez usta śpiewającej siostry zakonnej - powiedział: "nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie pociągnie go Ojciec!" Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego Pan Jezus jest tak dobry dla mnie! Ile zła dla mojej duszy wywołałaby odmowa przyjścia na tę Mszę św.! Nie koniec na tym, bo dalej płyną słowa do mnie: "wielu tu stojących nie zazna śmierci!"
Z Ewangelii w serce wpadną słowa Zbawiciela (Mt 16,24-27): "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Natomiast w modlitwie padnie zawołanie: "Ty znasz moje serce...prowadź mnie drogą zbawienia".
Podczas przyjmowania Św. Hostii zauważyłem, że Matka Boska Częstochowska obwieszona jest votami...różańcami! Gdyby zebrać te różańce i wysłać na wschód.
Dzisiaj dużo gadałem...po wyjściu ostatniego pacjenta wzrok zatrzymał "Pan Jezus Gliniany", którego podarowała mi pacjentka w Instytucie Reumatologicznym (Jezus w koronie cierniowej trzymający się za głowę). "Przepraszam Panie Jezu...wiem, że trzeba pracować w ciszy i modlić się!"
Dalej mam dyżur w pogotowiu, który zacząłem modlitwę serca w cieniu drzewa. To raj na ziem - Królestwo Niebieskie w nas! Nagły wyjazd do kapłana - jakże inaczej rozmawia się z człowiekiem duchowym, to staruszek (73 lata), ciężko chory.
Pan Jezus wysłał mnie do niego, abym mu przekazał, że ma zakończyć posługę duchową dla innych, a czas przeznaczyć dla własnej duszy...przecież kapłani mają wiele pokus! Zarazem zauważyłem, że u mnie wypada modlitwa przebłagalna za dusze kapłańskie.
Zawołałem z żarliwością: "Proszę Cię Jezu! Przyjmij dusze Swoich sług...oni mają słabości, ale całe zło, które uczynili w życiu jest niczym w stosunku do dobra wiecznego dobra. Przez ich ręce trafiasz Jezu do dusz różnych grzeszników...Ty, Jezu Litościwy i Miłosierny pragniesz ich zbawienia, a ja proszę Ciebie, Jezu o przyjęcie ich!"
W wielkim uniesieniu duchowym chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem, świat dla mnie nie istniał! Przed tym wołaniem trzy razy byłem zrywany: "dzień dobry...gdzie jest kierowca karetki, o co się pan martwi?"
Na dalekim wyjeździe do mojej duszy napłynęła refleksja dotyczące słów modlitwy: "wszystkie Swoje Rany znacz drogocenną krwią w moim sercu, abym mógł w nim ustawicznie czytać boleść i miłość Twoją". Niby słowa zrozumiałe, ale prosiłem Jezusa o wyjaśnienie tego w mojej duszy.
Nagle moje serce zalała wielka boleść oraz niewyobrażalny smutek z powodu "braku Jezusa na ziemi...niemożliwość spełnienia smutku rozstania. Nie ma Go na ziemi...nie będzie, jak Był!
"Och, Jezu, Jezu niech będzie uwielbione Imię Twoje...niech cała ziemia pęknie i chwali Twoje Dzieło. Niech wszystkie ptaki zatrzymają się w locie Niech wszystkie części Ciała Jezusa będą błogosławione na wieki za to, że Był tutaj, chodził, nauczał, cierpiał i otworzył mi Niebo!"
W żaden możliwy sposób nie mogę wyrazić tych uczuć, chciałbym mówić wierszem, bo nie pojmie nikt tej rozłąki. Nagle przy zamkniętych oczach ujrzałem kroplę św. Krwi Zbawiciela spadającą na moje serce!
Może nie wierzysz, że jest to mój zapis (dam zwiarun)...
Teraz jestem w nędznej chatce, w "letniej kuchni" z rojem much" u chłopca po operacji guza mózgu (choruje od 11 lat)! Jakże chciałbym rozmawiać z nim o Panu Jezusie, poprosić, aby każdą chwilkę życia przekazywał, ale na moje pytanie o modlitwę uśmiechnął się zdziwiony...
W TVP podano, że przewróciła się wieża telewizyjna w Gąbinie. Słowo Boże od Jana Pawła II z Częstochowy nie dotrze na cały świat! Czy to przypadek?
Na ponownym wyjeździe Pan zaprowadził mnie do innej chaty, gdzie pod wielkim obrazem Jezusa w Ogrójcu leżał młody chłopak, który złamał sobie podstawę czaszki podczas wypadku na motocyklu. Czuć alkohol, pacjent pojękuje, rodzina płacze, a jemu płynie stróżka krwi z ucha. To groźny objaw - nie wiadomo czy będzie żył! Przed każdym urlopem mam takie przypadki...nawet boję się, że może mi umrzeć w karetce!
"Panie Jezu! Ty go kochasz...bądź z nim Jezu. Ratuj! proszę Cię!". Umierający pojękuje, próbuje wymiotować, a zły kierowca, który też lubi wypić zawołał: "będzie mi tu rzygał...morda zachlana...tylko przywalić w łeb!"
- Jeżeli Bóg przyjmie do pana tą samą miarę...będzie pan zgubiony!
Pacjenta dowieźliśmy. Minęła północ...koniec postu, a dzisiaj byłem wyjątkowo słaby z powodu nawału pracy.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 154
Dziwne, ponieważ przed przebudzeniem płynęła przeze mnie piękna modlitwa. Nie potrafię jej powtórzyć. Posłuchałem tylko natchnienia, aby otworzyć "Apel Miłości", gdzie trafiłem na słowa świętego Jana od Krzyża: dobra materialne i związane z nimi radość powodują zaćmienie umysłu! Czytam też Słowa Pana Jezusa - jesteś biedny? Ja żyłem przez 30 lat, poddany temu Samemu prawu! Majątek jest po to, aby czynić wokół dobro!
Jaką radość daje ta cząstka różańca! Teraz przydają się Słowa Jezusa, że człowiek jest stworzony dla wieczności, wszystko bowiem przemija, tylko Bóg trwa na wieki! Podczas przejścia wróciły rozważania...zarzut św. Jehowy ("czy mamy Boga...czy bogów"...chodziło im o Trójcę Świętą) - przecież wszędzie mówimy o Panu Jezusie jako Synu Bożym! Teraz ja jestem takim małym synem Bożym!
- Zamartwia się pani najbliższą przyszłością...ja martwię się tym, co będzie za 50-100 lat! Proszę nie zapominać o nieśmiertelności, o tym, że Matka Boża wie o nas. Ją trzeba prosić o pokój, którego pani nie uzyska na ziemi.
- Wybudowaliście piękną kaplicę, ale ona jest martwa...tam trzeba stworzyć grupę modlitewną, ta kaplica musi ożyć...nie może być czynna godzinę w tygodniu.
- Czy w tych udrękach, niesprawiedliwościach, fałszywych oskarżeniach nie widzi pani małego krzyża Jezusa...proszę rozważać Jego Mękę.
Trzeba dziękować za niesprawiedliwość! Wierząca początkowo, uśmiechnęła się, ale po wyjaśnieniu zrozumiała moje słowa. Czy pomagał mi Duch Św. którego prosiłem o otwieranie serc ludzkich. Na zakończenie mówię, że chciałbym połączyć ich ręce (mąż i żona w separacji), bo złączył ich Bóg.
- Bóg ich złączył, ziemia nie ma prawa, bo zbliżają się ku zachodowi.
- Po przejściu, na emeryturę proszę chodzić za mnie na poranną Mszę św.! Trzeba prosić Matkę, a to znaczy, że wierzymy w Jej istnienie!
14.00 umęczony wychodzę z pracy z zamiarem modlitwy, a zły skierował mnie do fotografa i sklepów. W ostatnim okresie, gdy pracuję bezinteresownie zły podsuwa mi różne zbędne zakupy! Wiele razy miałem pokazane, że wezwanie do modlitwy to czas w którym nie wolno poddać się i robić coś innego! Wciąż przegrywam. Zły przeszkadzał i przeszkadza nadal - siadam w ciszy do odmawiania różańca, a żona podsuwa temat: mafijny!
Powstaje rozdrażnienie, ponieważ Pan pokazał mi fałsz tego świata...jak na dłoni! Rozdrażniony i zasmucony skierowałem serce ku Niebu i w jednej sekundzie stała się dziwna rzecz - spadł na mnie pokój! To spadło jakby od góry do mojej duszy...jakbym został owiany łagodnym powiewem przyjemnego wiatru. Tyle radzę ludziom, a sam dopiero teraz korzystam z pomocy Nieba. Natychmiast stałem się cichy..."dziękuję Jezu" i mogłem się modlić!
Wróciliśmy do domu, ale jakaś siła wypychała mnie z domu...w tym momencie nie wiem, kto mnie wołał? Wychodzę i odmawiam cz. Bolesną Różańca...tak doszedłem do brzegu małego jeziora. "Ojcze przyjmij Mękę Jezusa...Twego Syna i Jego Umieranie za to miasto i za tych ludzi. Proszę Cię. Panie Jezu dziękuję za dar modlitwy".
Tak wołam do Ojca, który Jest gdzieś...w tym czasie patrzę na połączenie Nieba z ziemią, na horyzont i wodę w której odbija się zachodzące słońce! Wróciła radość i siły, a nagrodzony podwójnym lodem wołałem do ludzi:
"Bracia i siostry ja żyłem tak jak inni i z łaski Pana Jezusa zostałem powołany do Jego Służby...muszę wam powiedzieć, że nic nie trzeba szukać - wszystko jest pokazane. Głównym wrogiem waszych dusz jest Zły, który dysponuje tym światem...trzeba uciekać do Jezusa, do Matki, bo są i czekają na to! Zrozumcie, że Oni są!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 163
Na kończącym się dyżurze w pogotowiu o 7.15 miałem wezwanie z sugestią dyspozytorki, że załatwi to zmiana o 7.30, ale postanowiłem jechać, aby odmówić moją modlitwę. Po brzydkim śnie dotyczącym utraty czystości pomyślałem, że wówczas zamyka się Królestwo Boże.
Napłynęło pocieszenie, ponieważ trafiliśmy na idącą pielgrzymkę, a moją uwagę zwróciła spowiedź chłopca, który szedł z kapłanem. Przez serce przepłynął promień miłości, a w oku zakręciła się łza. Zrozum to, że po otrzymaniu łaski wiary nie widzisz dziewczyn...tak jak kierowca.
Na wiejskim podwórku przywitały mnie dwa psiaczki jakby cieszące się z naszego przyjazdu ze starym burkiem, który mruczał z zazdrości, że wszyscy interesują się tymi malutkimi pieskami...stracił ważność podwórkową! Zawołałem także jego, pogłaskałem i wyraźnie był zadowolony.
Przysiadłem na ławeczce i poczułem radość ze stworzenia wszystkiego...to świat Boży! W żadnym języku świata nie wyrażę tego uczucia, bowiem wszystko przenikała B o s k o s ć! Gęsi, kury, psy, nas samych, a nawet domy...do tego z oddali płynęła muzyka! Zważ, że posłuchałem polecenia, abym tu przybył.
Wracamy i ponownie przejeżdżamy obok pielgrzymki. Teraz zauważyłem matkę z dzieciątkiem...łzy zalały oczy, bo ujrzałem, że jakaś córka ziemska idzie do Prawdziwej Matki..."Jezu mój...Jezu..Jezu!" Wszedłem do gabinetu i w tym smutku walczyłem z kawą, bo dzisiaj mam ścisły post w intencji pokoju w b. Jugosławii.
Teraz daję wskazówki duchowe matce zmarłego syna po wypadku, który przez miesiąc był nieprzytomny. Ona w złości mówi do mnie: "trzeba dokładnie badać chorych, a nie dawać rady!" To prawda, ale tę pacjentkę znam na pamięć, a tu chodzi o pomoc duchową dla syna.
"Proszę nie wpadać w rozpacz...w takich wypadkach natychmiast łapać za różaniec. Trzeba zorganizować pomoc duchową dla niego...może pani dołączyć do kółka różańcowego, zamawiać Msze św. a nawet prosić innych o wstawiennictwo z przyjmowaniem cierpień zastępczych. W jego intencji trzeba przyjmować Eucharystię, bo śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem."
Człowiek, który rozumie sprawy duchowe potakuje z uśmiechem na moje słowa kierowane do niego...jakby od Boga Ojca; "cóż ci syneczku potrzeba....dlaczego dręczysz się tymi sprawami, możne brak pieniędzy, a przecież nie jesteś biedny?!"
Śmiejemy się, ponieważ on ma willę, pracują razem z żoną. Wcześniej napływało, aby odmówić modlitwę, faktycznie...nie ma żywego ducha! Po wczorajszych udrękach jest wielki pokój! Jakże wówczas rozumie się dobrodziejstwo wszelkich udręk! One właśnie świadczą o wezwaniu do cierpienia, sprawdzaniu, rośnięciu duchowym...to małe egzaminy!
Podczas powrotu z działki (o 18.00) podłożyłem nowe kwiaty pod krzyż i nagle napływa refleksja: "dlaczego ludzie boją się śmierci? Dlaczego boja się powrotu do Jezusa? Kto straszy śmiercią?"
O 19.30 w czasie dziennika telewizyjnego odmawiałem Różaniec, ale Męki Jezusa nie da się pogodzić z oglądaniem telewizji (wyłączyłem). Modlitwa ustna Bogu Ojcu jest niepotrzebna...może nas uspokajać jak mantry! Podano, że zmarła Kalina Jędrusik - rosłem z nią, ale czy trafiła do Jezusa?
Przez usta innej piosenkarki (Jolanty Arnal) płyną słowa, że: "teraz już nie musisz się bać!" Tak, bo z Panem Jezusem nie znamy żadnego lęku. Jakże pięknieje budowana kapliczka obok naszego bloku! W wielkim uniesieniu wyszedłem na spacer modlitewny. Chwilami z serca wyrywają się różne zawołania: "Panie Jezu spraw, aby kapłani, Twoi słudzy wypełniali Twoją Wolę...tak, jak Ty wypełniłeś Wolę Ojca. Jezu mój, wiem jak cierpisz z powodu dusz oziębłych...znam te dusze...nic nie można zrobić...tylko ich wola się liczy. Ty, Jezu nikomu nie narzucasz się...delikatnie prosisz do Nieba..do Siebie"...
Duchu Św. otwieraj serca ludzi do których mówię...tak wołam w szarówce, na środku boiska. Wokół pojawił się Boży świat, ale chylący się ku nocy. Te same odczucia, tylko inna pora. Wszystko nieogarnione. Modlitwa stale ta sama, ale ja jestem inny w każdej chwili, inny jest świat, inne wydarzenia.
Sam w środku tego boiska "ujrzałem", że w tej chwilce o Bogu myśli mało ludzi: płynie serial, przyciąga nędzny świat! Ludzie nie chcą Nieba! Zrozum to: nie chcą Nieba! To nie jest rzadkość. Teraz wróciła sprawa pacjentki - dzisiaj miała termin przyjęcia do szpitala (rak piersi). Nie zgłosiła się, wybrała znachora! Zły jest niezmordowany - on chce zguby każdego, albo naszego cierpienia w Czyśćcu!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 170
Święto Przemienienia Pańskiego
Szkoda, że nie zapamiętałem snu w którym przechodziłem koło krzyża i odmawiałem różaniec. W tym czasie napływało nieznane mi uczucie połączenia Nieba z ziemią...
Dzisiaj jest wielkie święto...tak znalazłem się na spotkaniu ze Zbawicielem! Dodatkowo kapłan mówił przeżyciach związanych z darem wiary...prawie powtarzał słowa z mojej modlitwy:
"Panie Jezu dziękuję Ci za dar wiary, to jest życia w Królestwie Bożym już tutaj. W Twoim Świetle pozwalasz ujrzeć wszystko w Prawdzie...w tym fakt, że bez Ciebie nic nie znaczę. Nawet nie mogę zmienić się bez Twojego działania. Dziękuję, dziękuję"...
W czytanym słowie był przekaz widzenia Boga Ojca (Dn 7,9-10.13-14): "Tron Jego był z ognistych płomieni (..) Tysiąc tysięcy służyło Mu (..)." Przybył tam Syn Człowieczy, któremu powierzono Mu wieczne panowanie, "chwałę i władzę królewską".
Natomiast św. Piotr powiedział to, co wiem (2 P 1, 16-19), że nie postępujemy za wymyślonymi mitami. Słyszał z innymi Głos Boga o Panu Jezusie: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie."
Pan Jezus w Ewangelii (Mk 9,2-10) przemienił się wobec wybranych Apostołów. "I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem".
Po św. Hostii pragnąłem ciszy i odosobnienia, a muszę spotykać znajomych. "Panie Jezu błogosław wszystkim moim prześladowcom. Duchu Św. daj im Swoje Światło". Odjechałem samochodem na pobocze i tam dalej wołałem: "Ojcze nasz"...
Dzisiaj w przychodni był szczególny nawał pacjentów, szarpanina z pragnącymi obdarowania mnie, a na szczycie udręki przybyła żona zmarłego lekarza z komplementem, że: "nie lubił pan mojego męża!" Krzyknąłem tylko: "Jezu, Jezu pomóż", ponieważ wiedziałem, że jest to próba zdenerwowania. Nie wiem jakim wówczas byłem, ale teraz, gdy to przepisuję jest to duży zarzut...dla człowieka wierzącego w Jezusa!
Jakże Pan Jezus ćwiczy: upał, prawie padasz z wyczerpania, wszystko jest doprowadzone do szczytu...w tym wypadku z obcymi pacjentami. Dodatkowo zostałem wysłany transportem z chłopcem po wypadku. Zobacz jaką zapłatę mam za bezinteresowność: wstyd pożyczyć na wodę od personelu, a mam wielkie pragnienie, trwa też senność i duszność...lekarze w takich sytuacjach umierają.
Podczas przejazdu pocieszałem matkę chłopca, że wszystko będzie dobrze...zaleciłem wspólną modlitwę. Kierowca miał sprawy i zabrałem się z nim...siedziałem w ciszy karetki pod kościołem i tak znalazłem się ze Zbawicielem na Via Dolorosa!
Czy ktoś podał Mu wodę (nigdzie nie piszą o tym)? Dopiero w tym momencie zrozumiałem słowa z modlitwy św. Brygidy "przyjąłeś naturę ludzką (..) oblewając się krwawym potem"...zrozumiałem też ludzkie pragnienie Zbawiciela oraz Boże, którym było i jest zbawianie naszych dusz.
W jednym miłosnym błysku wszystko się odmieniło, bo sam pragnę uczestniczyć w tym wiecznym dziele. Przy okazji kupiłem butlę "Mazowszanki". Po czasie zauważyłem, że zostałem w karetce...pod kościołem!
Pan przywiódł mnie do Siebie, a widząc to zacząłem wołać do Monstrancji w kościele Bernardynów..."Och, Jezu...Jezu dziękuję za ten dar bycia u Ciebie. Sprawiło to wezwanie z pogotowia. Panie Jezu przepraszam, że służąc Ci czynie także zło. Proszę o pomoc dla tego chłopca i dla jego matki!"
Próbowałem modlić się, ale przeszkadzano...trafił się też ponowny wyjazd do pijaczyny z wypadku. Mam polecenie jechać z nim do szpitala. Tam odmawiam modlitwy i jestem świadkiem przywiezienia innego chłopczyka z wypadku i złości ojca na chirurga. Krzyk i i nieprzyjemna sytuacja, a ten chirurg nie miał dyżuru. Popłynie moja cz. Bolesna Różańca.
Dzisiaj mam dyżur z kolegą, który czyta Biblię - jak jedną z wielu książek! Posłuchałem natchnienia, aby uciec w ciszę, co było słuszne...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 395
Tak dawno nie spałem "jak kamień". Po wstaniu i przeżegnaniu się z radości odmawiałem "Zdrowaś Maryjo"...w moje dłonie chwyciłem dłoń obolałej żony i poprosiłem Pana Jezusa, aby był z nią!
- Ciężko ci...pomyśl o wszystkich operowanych tej nocy z powodu złamań, wypadków i różnych chorób!
Przed wyjściem do pracy mam do pracy moje serce uciekło do Jezusa...do Jego osamotnienia wśród swoich, do Jego "ludzkiego" czucia się w przyjaznym domu, gdzie krzątała się ta, która "troszczy się o wiele, a potrzeba mało".
Pojawiła się scena z olejkiem i działanie złego, który zawsze podsuwa "dobro": przecież pieniądze można było rozdać biednym zamiast marnować na olejek dla Zbawiciela! Także pieniądze za kwiaty stawiane na ołtarzach i pod krzyżami można rozdać biednym!
Nagle ujrzałem moje osamotnienie wśród swoich: we własnej ojczyźnie czuję się jak obcy i sam mam potrzebę wsparcia się na kimś bliskim sercu (jako człowiek). Przypomniała się wizyta u inwalidy. Wróciłem nagle, bo coś zostawiłem, a on już wisiał na telefonie. Bolszewicki system dbał o inwalidów mających zdrowe oczy i ręce, a także telefon! Ile w ludziach jest obłudy: "Jezu wybacz"!
Na ten czas otworzyłem Biblię trafiając na słowa do mnie: "błogosław prześladowców, a swój pogląd i przekonania zachowaj przed Bogiem". W jednej sekundzie zostałem zadziwiony prowadzeniem i obecnością Pana Jezusa! Nie przenikniesz Mądrości Bożej, bo wszystko to marność..szkoda czasu!
Obmawia Cię ktoś lub wyśmiewa, albo celowo nęka? Pobłogosław i podziękuj Bogu Ojcu za taki dar, przecież On patrzy na to, co zrobisz. W ciszy serca módl się za niego/nią i przyjmuj w jej intencji Eucharystię.
Nigdy nie tłumacz się, czyń swoje, bądź szczególnie dla niej grzeczny/a i wyrozumiały/a, obejmij ją swoim sercem...szczególną miłością Jezusową - większą niż do własnych dzieci! Zrobisz to, a otrzymasz oklaski w Niebie! Łatwo się zaleca, ale trudniej jest to wykonać!
Przypomniało się awaryjne lądowanie bombowca amerykańskiego w Chinach (1944 r.); żołnierze chińscy podawali papierosy ich rannym żołnierzom. Oto japoński lekarz zajmuje się rannymi, którzy przed godzinami niszczyli Tokio!
W oczach pojawiły się łzy, a serce zawołało: „Boże Miłosierny dlaczego są takie straszne wydarzenia, błędne ludzkie drogi i ciemności zakrywające większą część życia, a u niektórych całe?". W tym zadziwieniu padłem na kolana i odmówiłem "Ojcze nasz".
W pracy trwał nawał, ale najwięcej kłopotów miałem z odmawianiem przyjmowania darów. Nie o takie mi chodzi! Po sześciu godzinach złapał mnie ból wieńcowy: „Panie Jezu pomóż!” Po latach poproszę Pana Jezusa o zamianę naszych serc. Teraz, gdy to przepisuję mam bóle serca, ale z powodu cierpienia duchowego...
APeeL
- 04.08.1991(n) Nocna rozmowa z Jezusem...
- 03.08.1991(s) ZA MAMIONYCH SZATAŃSKIMI DOBRAMI
- 02.08.1991(pt) ZA POBOŻNYCH MĘŻCZYZN
- 01.08.1991(c) Łaskę zrozumiesz, gdy odbiorą...
- 31.07.1991(ś) Pan Jezus pochodził z dziadostwa...
- 30.07.1991(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH WODY ŻYCIA
- 29.07.1991(p) Malowanie z Panem Jezusem...
- 28.07.1991(n) Woland miał dzisiaj zajęcie...
- 27.07.1991(s) Kropelka Boga w nas samych...
- 26.07.1991(pt) ZA PRZEPASANYCH PRZEZ BOGA...