Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

01.08.1992(s) Serce Maryi w koronie cierniowej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 sierpień 1992
Odsłon: 599

 Przebudziłem się w ciemności, padłem na kolana i zawołałem; "Ojcze pobłogosław cały sierpień! Matko prowadź! Panie Jezu bądź mi ochroną! Duchu Św. dawaj natchnienia!"

    Czas na Mszę św. (pierwsza sobota m-ca), a córeczka blokuje łazienkę. "Jezu mój...jak wszystko jest darem!" W tym oczekiwaniu odbywa się dodatkowy bój o wolną sobotę ("czy mam iść do pracy, czy wolny dzień").

   Odmówiłem "Pod Twoją Obronę", a w tym czasie żona powiedziała; "po co masz się spieszyć, przedłużysz sobie urlop." Tak wyjaśniło się kuszenie! Dodatkowo dzisiaj trwa Sejm RP, a ja zagrażam wolnej ojczyźnie.

    Towarzysze dobrze wiedzieli, że ich wrogiem jest Bóg i wierzący...dlatego czciciele wiecznie żywego Lenina mieli zabronione chodzenie do kościoła! Może to wyjaśnia wrogość do mnie? Raz wskażą kogoś i już nie wyjdzie z tego, bo "ty będziesz dobrym poetą, ty kierownikiem, a ten tam to wróg".

   Pan postawił mnie tutaj, gdzie jest dużo niewierzących i sług panów ziemskich...już dawno powinienem przyjąć ten dar. Przed wyjściem do kościoła otworzyłem książkę; "Boże Ognisko" Normana Daviesa, gdzie przeczytałem o skazańcach po upadku Powstania Kościuszkowskiego! To zapomniany holokaust Polaków...

   Tam trafiłem na ślepego, zakutego w łańcuchy, który zmarł po 46 latach przeżytych w absolutnej ciemności.Jakże Pan wszystko pokazuje, bo sam pisałem, że z Bogiem Ojcem mogę być przykuty do ściany...w największym poniżeniu! Cóż oznaczają moje obecne cierpienia? Teraz wołam;

<<Matko moja, tak mało uznaje Twoje Niepokalane Poczęcie, Dziewictwo, i Macierzyństwo...tak wielu szerzy do Ciebie niechęć, zobojętnienie i nienawiść...tak wielu obraża Cię i znieważa Twoje Wizerunki!>>

   Panie Jezu całe życie Twojej Matki było jednym cierpieniem; od porodu w Betlejem - poprzesz poszukiwanie Ciebie w zagubieniu - do Golgoty!

<<Gdzie byłaś Matko podczas Jego biczowania i koronowania cierniami? Jego skazano na śmierć, a Tobie zarzucano krzyż. To Ty upadałaś, to Ciebie przeszył miecz boleści podczas spotkania z Synem.

    Ty pragniesz, aby każdy z nas trafił do Syna i pomagał Mu w niesieniu krzyża. Ty pomagałaś nieś Jego krzyż i Ty, Matko otarłaś Jego Twarz. Do dnia dzisiejszego pocieszasz wszystkie niewiasty w cierpieniach.

   Co czułaś, gdy Jego obnażono, rozciągano i przybijano do krzyża, a co, gdy Go uniesiono nad światem? Ty wszystkim wybaczasz i pragniesz, aby każdy trafił do Raju. Ciebie nam dał Bóg. Jakże pragnęłaś Matko mojego zbawienia i wszystko wykonałaś z Synem...razem z Nim oddałaś Swoją Duszę Ojcu i Tobie przebito Serce>>.

     Nagle z wielką jasnością ujrzałem obraz Serca Maryi w koronie cierniowej. Kto to przedstawił, bo pewnych uczuć i przeżyć nie wyrazisz słowami. Wszystkie cierpienia Matki, które teraz przeżyłem może wyrazić; "serce w koronie"!

   Eucharystię przekazałem jako wynagrodzenie cierpień Matki Bożej, a później podczas błogosławienia Monstrancją aż krzyknąłem w sercu, a moja dusza zjednana ze Zbawicielem uniosła się ponad ciało. 

   Przypomniały się słowa o. Pio; "To dusza zostaje zawieszona w Bogu. To chwile, które dają więcej niż wiele lat ćwiczeń z całych sił /../ serce jest ogarnięte /../ bardzo delikatnym i słodkim płomieniem gorącej miłości /../". Przeżywam to samo, ale słowami tego nie wyrazisz.

    Wymieniłem kwiaty na krzyżu, a łzy zalewały oczy podczas odmawiania cz. chwalebnej różańca...szczególe uniesienie sprawiło "Wniebowzięcie i "Ukoronowanie NMP". "Och! Matko moja...nadejdzie taki dzień, gdy każdy ujrzy Twoje Ukoronowanie, ale dla wielu będzie za późno, jakże cierpisz z tego powodu."

    Wróciłem do mojej modlitwy za dusze ofiar Powstania Kościuszkowskiego, a to zawsze trwa ok. godziny. Wciąż trwała ekstaza, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Dopiero sen ukoił tęskną rozłąkę z Bogiem...

                                                                                                                                 APeeL

 

31.07.1992(pt) ZA PRZEŚLADOWANYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 lipiec 1992
Odsłon: 581

    Z trudem odmówiłem "Anioł Pański", a w telewizji już urzęduje Kotański..."Jezu bądź mi siłą i ochroną" powtarzam w różańcu Pana Jezusa. W środy i piątki pościmy, a to wygoda dla żony, bo nie musi szykować śniadania i obiadu.

    Nagle rozprasza listonosz z rachunkiem za telefon, który nadużywa córcia; prysnął pokój w sercu, narasta rozdrażnienie i chęć kłótliwości, przycinam sobie palec, a drzwi w samochodzie - po stronie żony - nie domykają się.

   Planowałem modlitwę "za prześladowanych", ale Szatan mylił i w żaden sposób nie można jej odmawiać; "Panie Jezu zostałeś zamęczony dla mnie, dla mojego cierpienia", a miało być "dla mojego zbawienia".

    Bestia nawet śmieje się; "widzisz, widzisz, co oznacza Jezus - cierpienia...musisz się modlić, a nie możesz"! Cały czas "rozmawiam wewnątrz" i wskazuję na zniewolone umysły, bo ludzie szukają daleko (właśnie jest spotkanie z guru hinduizmu), a do kościoła, gdzie jest Prawda mają dwa kroki...służysz Bogu lub Szatanowi, nie ma innych możliwości ("tak, ale")!

   Gdyby pojawił się Pan Jezus też przyszliby na takie spotkanie posłuchać...czy w pani religii jest umieranie i modlitwy za innych, sporo wysiłku wymaga sprowadzenie pani, a to jest rozbijanie jedności Prawdziwego Kościoła - Kościoła Pana Jezusa!

    Dobrze, że pojechałem na to spotkanie, bo to było "dobro" od Szatana! W tym czasie nie modliłem się za prześladowanych, a zwalczałem złego w myślach i marzeniach!

    Zobacz atak demona; to złość, rozdrażnienie, rozmyślania, rozproszenia, uczucia nienawiści, w tym czasie niemożliwa jest modlitwa! Jest to tak proste i tak skuteczne, a każdy normalny kapłan powie; "nie, to bracie są własne rozmyślania".

    W takim razie zapytam; dlaczego w ataku pomogła mi woda święcona (nie żałować)? Ustąpiła złość, ale dałem się złapać "na dobre zebranie". Czy wiesz jak mnie złapał?

- Ty masz do wypełnienia misję! Apostołowie też cierpieli w czasie podróży, mieli niewygody i różne niedogodności! Coś za coś...Ojciec dał ci piękny urlop, a ty musisz dać coś z siebie!

   To ostatnie było dziwne, bo Bóg Ojciec daje mi i nic nie żąda - reedukowałby wówczas naszą wolną wolę, byłby to handelek! To było bardzo podejrzane.

   Po modlitwie do Matki o prawidłową decyzję...żona powiedziała "Nie!". Wówczas wiedziałem, że miałem dobrą intencję. Nastał wielki pokój w sercu. To był znak. Wszystkie decyzje od złego przebiegają w niepokoju, złości, gadaniu wewnętrznym.

    Na tę chwilkę otworzyłem "Tajemnicę Szczęścia"; "Niech Twój Pokój będzie z każdym cierpiącym". Z tego wszystkiego kamiennym snem zasnąłem na gołej ziemi. "Jezu, Ty Jesteś. Wstawiaj się zawsze za mną...chciałem wykonać Twoją misję...dla Ciebie i Twojej Chwały, dla Twojego Kościoła".

   W wielkim pokoju serca zaczynam modlitwę; "za prześladowanych", a o 15.00 usiedliśmy w ciszy na działce i modliliśmy się wspólnie z żoną przez 1.5 godz. To trwało, bo każdą stację Drogi Krzyżowej przekazywałem Bogu Ojcu...z późniejszą koronką do 5-u św. Ran Pana Jezusa.

   W tym czasie przepływała wojna w b. Jugosławii, głód w Somalii, porwanie 11-letniej dziewczynki w Radomiu oraz niszczenie żywności podczas strajku rolników francuskich.

    W tym smutku mój wzrok padł na wizerunek Ojca Pio na książce "W hołdzie Ojcu Pio"...on stale patrzy na mój pokój, ale teraz wydał mi się smutny. Zerwałem się do czytania jego słów. 

    "Czy jest możliwe nie być smutnym widząc Boga cierpiącego z powodu zła? /../ Czy my biedni grzesznicy możemy oczekiwać od Boga bardziej droższego daru (od Eucharystii)? /../ odczuwam tak wielki głód i pragnienie połączenia się z Jezusem /../ brak mi słów /../ nieraz wydaje mi się, że serce chciałoby mi wyskoczyć z piersi /../ nie istniały dwa serca bijące, lecz tylko jedno /../ przenika mnie w przedziwny sposób Jego piękno i uśmiech, Jego troski, miłosierdzie, wyroki Jego sprawiedliwości /../".

   22.00 morzy senność, a Anioł przypomina; "nie podziękujesz"? To pytanie bardzo istotne, ponieważ prosiłem Ojca o błogosławieństwo urlopu, który udał się udał. "Ojcze dziękuję Ci za Twoje błogosławieństwo mojego urlopu"... 

                                                                                                                           APeeL

30.07.1992(c) Pielgrzymka z prośbą o błogosławieństwo urlopu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 lipiec 1992
Odsłon: 604

    W śnie pojawił się piękny młodzieniec, który mówił o Duchu Św. W środku nocy przekazano, że ta pielgrzymka do Łagiewnik jest; za niewierzących. Na odchodne obiecałem żonie, że pomodlę się za nią.

    Przed wejściem do autobusu Szatan straszył mnie zamordowaniem żony podczas mojej nieobecności. Pojawiła się osoba Lecha Wałęsy, który puścił złodziei w skarpetkach, ale do Mercedesów oraz kolega, który zjednał się ze szpiclującymi mętami.

    Ze strony Bożej popłynie "Anioł Pański", cz. radosna różańca oraz różaniec Pana Jezusa z modlitwą za rodzinę...poprosiłem o uwolnienie córki z nałogu, która już 3 dzień nic nie je, bo ma mieć spotkania z chłopakiem i "ma być przeczyszczona!

    Po drodze o 7.00 znalazłem się w archikatedrze radomskiej i w oczekiwaniu na Mszę św. wołałem; "Matko! Ja jestem dziecięciem Twoim", a wzrok zatrzymała obraz Matki z Dzieciątkiem Jezus. Do Mszy Św. wyszło czterech kapłanów, a przy słowach o świeckich świętych...pierwszy raz w życiu moje serce przeniknęło pragnienie zostania świętym! To jest zadanie dla każdego, bo inaczej nie trafisz do Królestwa Bożego.

   Do wizerunku MB Częstochowskiej padnie prośba, aby modliła się o moje znalezienie się w rodzinie Bożej! Mówiła o tym dzisiejsza Ewangelia; złe ryby z połowu zostaną wyrzucone. Eucharystia pękła z trzaskiem na dwie części, a właśnie wołałem za moje dzieci.

    Serce zalało wielkie zdziwienie, a zarazem radość Boża...chciałbym o wszystkim opowiadać obcym ludziom. To przypomina narodzenie upragnionego syna...po latach oczekiwań! To marny cień tej Radości Bożej! Tu mam świadomość, że Ojciec Jest i błogosławi mój wyjazd, prowadzi i Jest przy mnie. Ojciec wie o mnie! W pociągu usiadło przy mnie trzech facetów z wódką, oddałem im moją wodę, a oni chcieli mnie poczęstować...

     Do Łagiewnik trafiłem punktualnie o 12.00, dobrze, że byłem już na Mszy Św. bo teraz w stanie łaski uświęcającej dziękuję Bogu Ojcu i proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich ludzi, których spotykam. Nawet pobłogosławiłem tramwaj, którym jechałem.

   Prawie chce mi się płakać, ponieważ wszyscy mi pomagali. Poświęciłem dwa różańce, zakupiłem książeczki, dałem na Mszę Św. zbiorową z listem; "Ojcze! Dziękuję! Dziękuję za Syna Twego, a Pana mojego Jezusa Chrystusa, którego Św. Męka otworzyła Niebo. Dziękuję za rodzinę i wszystko,co otrzymałem. Dziękuję. Marnotrawny syn Twój Andrzej."

    Po wszystkim wyszedłem jako inny człowiek, pełen zadowolenia z podziękowania Ojcu i za otrzymane błogosławieństwo mojego urlopu. Po drodze trafiłem do Kościoła Mariackiego, gdzie podziękowałem za wszystko przed obrazem MB Częstochowskiej. Ja wołam właśnie do Pana Jezusa w koronce do 5 św. Ran Pana Jezusa za pragnących wrócić do Bożej Rodziny. Teraz przebiegają widoki, stukają koła pociągu, a ja wołam

" Boże Ojcze!

Niech Twoje Serce ogarnie cały świat.

Bądź uwielbiony Ojcze mój, który Byłeś, Jesteś i Będziesz.

Każde Twoje Słowo to Dobro, Prawda, Mądrość, Miłość, Miłosierdzie, Wolność i Sprawiedliwość...to Prawdziwe Szczęście! Ojcze, Twojego Dobra nikt nie zrozumie

Ojcze, Twojej Mądrości nikt nie pojmie ("głupstwa krzyża") Twoja Niewola to Prawdziwa Wolność...z Tobą mogę być przykuty do ściany w najgorszym poniżeniu...nic bez Ciebie nie oznacza najpiękniejszy pałac królewski!

Twoja Miłość i Miłosierdzie oraz Nieskończona Mądrość to Krzyż Jezusa.

Dobra Twoje, którymi obdarzasz każdego nieustannie...to śpiew ptaszka o 4.00 i nagła cisza w szumie, to świeży chleb po poście, a nawet kieliszek wódki w domu. Z Tobą Ojcze nigdy się nie nudzi, ponieważ przeogromny jest "ugór duchowy", a robotników mało.

Kto pojmie Twoją Sprawiedliwość opartą na intencji! A kto pojmie Twoją Nieskończoną PRAWDĘ?

A Twoja delikatność, takt, cierpliwość, ufność w naszą poprawę, czekanie...na powrót każdego marnotrawnego syna i córki". Tak wołam w Radości Bożej...

    W domu zastałem smutną żonę, bo włączyła jej się taśma ze słowami od niechcianych dzieci; "nie chciałaś mamo moich rączek...nie chciałaś moich nóżek."

    Przed snem otworzyłem zakupioną książeczkę; "Bóg przemawia do duszy", gdzie trafiłem na słowa o witaniu przez naszego Ojca syna marnotrawnego z jego ucałowaniem! 

     Padłem na kolana i zawołałem; "Cóż tu mówić Ojcze! Dziękuję!"

                                                                                                                                  APeeL

29.07.1992(ś) ZA DOBRYCH LUDZI, ABY POZNALI PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 lipiec 1992
Odsłon: 806

     W śnie przestraszyło mnie robactwo. Po przebudzeniu padłem na kolana i we własnej litanii wołałem do Serca Ojca Przedwiecznego, które jest pełne miłości, dobra, miłosierdzia, prawdy i sprawiedliwości. Dlaczego nie ma w książeczce takiej litanii? Dlaczego zapomniano o Najświętszym Sercu Boga? 

   Wzrok zatrzymała książka „Szatan istnieje naprawdę”, gdzie były słowa, które skierował do mnie Pan Jezus: „Twoja miłość ku Mnie niech będzie tak wielka, by wszystko inne oraz sądy o tobie były niczym. Na sądy ludzkie patrz jak na bańkę mydlaną. Co bańka mydlana może ci uczynić? I cóż mogą zrobić ci sądy tych, którzy nie wierzą? Błogosławię cię Mój synu!” Ponowne padłem na kolana i zawołałem ze łzami w oczach: 

    „Panie Jezu, Ty wiesz jak Cię kocham i jak cierpię razem z Tobą, ponieważ jasno widzę to wszystko, co ukazałeś! Spraw drogi Jezu, abym nie ustawał i stale wynagradzał Ci obojętność i wrogość innych...jakże często są to dobrzy ludzie, ale Ty dla nich nic nie oznaczasz.

    Wroga można zrozumieć, ale często dla dobrego człowieka, Ciebie, Jezu mój nie ma! Jakże mało jest Twoich wiernych wysłanników! Prowadź mnie Jezu mój Twoją drogą i spraw, abym doprowadzał do Ciebie liczne rzesze dusz. Dziękuję Ci Jezu za Twój Krzyż!”

   Trafiłem na „moją opiekunkę”, a pasuje do niej tytuł z tej książki: "Dwulicowość”, bo udaje chorą katoliczkę i gada na policję, a jest z nimi. Nie mogę pokonać niechęci do niej i poprosiłem: „Jezu daj mi Twoje Serce”, a po tym zawołaniu przypomniałem sobie, że właśnie ona przyniosła mi książkę „Ojciec Pio”...to był odległy początek mojej obecnej drogi.

   Tak, trzeba odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego za wszystkich, których podsuwa Zły i do których napływa niechęć: „Panie Jezu przyjmij ją i moich prześladowców w Swoim Miłosiernym Sercu. Ja jestem prowokowany, a oni są nieświadomi, tego co czynią"….napłynęła radość w której zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.

   Teraz pasuje Różaniec Jezusa, gdzie wypada: „Pan Jezus całkowicie zaufał Swemu Ojcu i spełnił Jego Wolę”. W drodze na działkę zadziwiło mnie piękno „mojego” krzyża, który podniosłem...nawet wykonałem jego zdjęcie ze słonecznikami. Jutro jadę do Łagiewnik, odwiedzić moją opiekunkę, która zna kłopoty „tajnego” zapisywania przeżyć duchowych.

    O 12.00 trafiłem na Mszę św. oazową w kościele zamkniętym, ale nie wygonili. Poczułem się wśród pierwszych chrześcijan, gdzie były tak zakamuflowane Msze św. Sprawiła to oprawa nabożeństwa, woń kadzidła i śpiew: "Panie zmiłuj się nad nami", a w czytaniach była wzmianka o pierwszych komunach chrześcijańskich (wspólny majątek i trwanie modlitewne)

  . To wszystko przenikało serce i duszę. Tego nie wyrazisz słowami. "Matko, która nas znasz do Syna Swego nas prowadź." Płoną świece, a w moją duszę wpadają słowa, że jestem wysłany, mam trwać w Jezusie i przez Niego wszystko czynić. Na mnie i na moje czyny będą patrzyli ludzi i ja mogę wskazywać im Ojca Niebieskiego. Ja jestem Jego dzieckiem. Ja mam im nieść Światłość. Ja mam przynosić owoc jako latorośl!

  „Jezu! Matko moja, módlcie się za mnie”...prawie omdlewałem, a podczas zawołań modlitewnych dołączyłem moje prośby:

- za ludzi dobrych, którzy nic nie wiedzą o Panu Jezusie!

- za kapłanów, najwyższych wysłanników Pana Jezusa, aby wskazywali na przeciwnika Kościoła, Matki i każdej duszy ludzkiej!

- za ludzi dwulicowych, aby Pan dał im Światło!

    Dzisiaj Eucharystia była pod postacią: „Ciała i Krwi Pana Jezusa”. Ile niespodzianek kryje każdy dzień życia w Bogu! Nie wiedzą ludzie co tracą żyjąc tylko tym światem! To co przeżywasz w duszy nie wypowiesz ludzkim językiem. Pojawił się obraz Twarzy Pana Jezusa zalanej krwią spływającą spod korony cierniowej.

   Tyle razy wołałem w koronkach: „przyjmij Ojcze Jego Ciało i Jego Krew”, a dzisiaj spotkała mnie taka łaska. Kapłan po Mszy św. poświęcił mój różaniec ze słowami: „każdy, kto weźmie ten różaniec”...dotykasz i otrzymujesz błogosławieństwo.

   Wiem, że jestem w stanie łaski i wszystkie moje prośby mają wielką moc..trzeba zaczynać cz. bolesną różańca z koronką do Miłosierdzia Bożego w intencji dobrych ludzi nie znających Pana Jezusa Chrystusa. Przygotowałem wszystko na wyjazd do s. Faustynki i na kolanach poprosiłem „Ojcze pobłogosław jutrzejszy dzień”... 

                                                                                                                              APeeL 

 

 

28.07.1992(w) ZA ZAĆMIONYCH PRZEZ SZATANA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 lipiec 1992
Odsłon: 555

    Wielkim darem jest sen, który zmniejsza czas rozłąki z Bogiem Ojcem. To miałem pokazane na poczekalni dworca kolejowego, gdzie zmęczeni podróżni drzemali do czasu odjazdu swoich pociągów.

    Nasze oczekiwanie na powrót do Królestwa Bożego to jeden błysk w stosunku do wieczności, który nie wiem jak wyrazić matematycznie? Książę tego świata dysponuje trzema bombami wodorowymi;

- jest to "miłość" czyli seks z wszelkimi dewiacjami aż do zakochania w tej samej płci

- posiadanie dóbr wszelkiej maści jako spełnianie zachcianek ciała z pragnieniem życia "100 lat"...znowu zapytam jak ma się to do wieczności?

- władza; mała i duża ze szczytem: pragnieniem królowania nad światem...

    To wystarcza Bestii do załatwienia każdego. Pomyśl na co łapie ciebie (nałogi, hazard, gadanie bez końca, obmawianie innych, wywyższanie się, chwalenie albo objadanie aż do śmiertelnej otyłości, "haratanie gały", strzelanie z przyjemnością do zwierząt, a na końcu do ludzi, itd.).

   Pan pocieszył pochwałą - z otwartej książki - tych, którzy oddają cześć Bogu i kładą kwiaty pod krzyżem. Ja czynię to z wdzięczności za wszystko i z potrzeby serca. Na działce w nędznej budce padłem na kolana wołając;

   "Proszę Cię, Boże Ojcze mój, Jedyny i Ostateczny, Panie mojego serca i mojej duszy. Proszę Cię, abyś sprawił, że Twoje Światło - przez moją nędzną osobę - spłynie na wielu.

    Pragnę mówić o Tobie, o Twoim Synu, o Matce Bożej i Duchu Św. Pragnę zbawienia dusz ludzkich. Ty wiesz jak mnie poprowadzić i możesz to uczynić. Boże mój.

    Tylko przez małą chwilkę dajesz odczucie pragnienia zbawiania dusz, a ile to cierpień, bo Kościół Święty ma pięknie mówiących przeciwników. Daj im Twoje Światło przeze mnie!"

- Módl się za nich!

   "Boże Ojcze Wszechmogący przekazuję Ci wszystkie cierpienia jakich doznał Twój Syn, Jezus Chrystus w czasie św. Osamotnienia, Pojmania, Przesłuchań, Ciemnicy, Biczowania, św. Poniżenia, Drogi Krzyżowej (napływały wszystkie stacje), a niektóre rozważania wyrywały się z serca; "pierwszy raz upadłeś Panie Jezu..dla takich jak ja i dla mnie to uczyniłeś."

   Podczas św. Agonii...wypowiedziałem Słowa umierającego Pana Jezusa i przekazałem je w intencji błyśnięcia Światła dla zaćmionych! W momencie koronowania cierniem...wprost widziałem św. krople Krwi Jezusa, które dają Prawdziwe Życie mnie i całej ludzkości. Zrozum, że bez Światła Bożego nic nie zobaczysz"...

    Wszystko na ziemi przemija, a walka do końca toczy się o duszę każdego człowieka. Ponieważ wołałem "za zaćmionych przez Szatana" zalewał mnie nienawiścią i podsuwał, że modlę się za; "psich synów, szpicli...ojciec szpicel, a matka donosi". Potrząsałem tylko głową...

   Po skończonej modlitwie zerwałem piękne słoneczniki pod krzyż Pana Jezusa. Szatan w tym czasie podsuwał, że; "niszczę"...zrozum, że jest to upadły Archanioł, który nigdy nie męczy się i jednocześnie dręczy nieznaną ilość dusz na całym świecie!

    Czy wiesz jak Pan przemówił do mnie dzisiaj? Napływał obraz św. Ignacego Loyoli wołającego o "Światło", a żona podarowała mi kartkę, którą syn włożył nam do torby podróżnej; "Światło"...tekścik zespołu "Armia". Tak mówi Pan, a znaków jest nieskończoność.

  Napiłem się wina, a żona w żartach zaczepiała, abym wymówił jej całe zło. Z uśmiechem powiedziałem; "Każdy z nas ma inną ścieżkę życia, ty masz swoje cierpienia, a twoje zło...jakie zło? Przez tyle lat musiałaś stać z samego rana w kolejkach, a twoje nogi codziennie przynosiły mi chleb powszedni".

    Spojrzała lekko zadziwiona i wyczułem radość w jej sercu. Po krótkim czasie stała się senna. Położyłem moje dłonie na jej głowie i powiedziałem; "niech cię Bóg błogosławi".

                                                                                                               APeeL

  1. 27.07.1992(p) ZA POWRACAJĄCYCH Z ZIEMSKIEGO ZESŁANIA
  2. 26.07.1992(n) Zielony krzyż...
  3. 25.07.1992(s) Grzeszymy każdym oddechem...
  4. 24.07.1992(pt) Pragnienie poświęcenia życia dla innych...
  5. 23.07.1992(c) ZA DUSZE OZIĘBŁE
  6. 22.07.1992(ś) Pobłogosławiona z nałożeniem rąk...
  7. 21.07.1992(w) Mam być w ciągłej dyspozycji...
  8. 20.07.1992(p) Przyszła słabość o którą prosiłem...
  9. 19.07.1992(n) Nie ma nic ważniejszego od Boga...
  10. 18.07.1992(s) Dzień dany przez Boga Ojca...

Strona 1993 z 2288

  • 1988
  • 1989
  • 1990
  • 1991
  • 1992
  • 1993
  • 1994
  • 1995
  • 1996
  • 1997

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 225  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?