Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

14.08.1994(n)  ZA LUDZI BARDZO STARYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 sierpień 1994
Odsłon: 481

    Tuż po północy - na dyżurze w pogotowiu - wezwano mnie do staruszki, a po chwilce do drugiej (miały 84 lata). Daleko, ale radość zalała serce, ponieważ przejeżdżaliśmy obok mojego krzyża! Jakże pasuje część chwalebna różańca pod niebem pełnym gwiazd.

   Chorą zapytałem: czy dobrze jest mieć dużo lat  (krótszy okres wygnania), ale nie umiała odpowiedzieć. W jej mieszkaniu był obraz Pana Jezusa w grobie otoczony Aniołami, a nad nim Monstrancja!

    Tak poznałem dzisiejszą intencję i w drodze powrotnej zacząłem odmawiać moją modlitwę. W tym czasie z radia karetki dobiegnie wołanie: „Boże mój! Tak pragnę modlitwy czyli rozmowy z Tobą!”

    W pokoju lekarza dyżurnego o 2:30 popłynie melodia: „po tamtej stronie życia”. Ludzie bardzo starzy są blisko niej, napłynęła osoba mojej matki ziemskiej, a nagranie na taśmie magnetofonowej zakończy się słowami o "starszych gościach”.

    Natchnienie sprawiło, że "na chybił-trafił" otworzyłem „Prawdziwe Życie w Bogu”, gdzie trafiam na zapytanie Pana Jezusa: czy będę Go adorował tej nocy? O 3:00 na kolanach podziękowałem za przeżyty dzień, który przebiegał z ewidentnymi napadami demona.

    Nie mogłem spać z poczuciem, że do rana nic nie będzie, a jestem pierwszy na kolejce. W ambulatorium załatwiłem dwutygodniową „kruszynkę”...takie jest też nasze życie: „Panie! Panie Jezu! Tak mało chce Ciebie, nie mam z kim porozmawiać o Tobie. Przepraszam za tych ludzi”. Przepłynął też czas mojej niewiary.

    Tuż po wstaniu z radia popłyną słowa o bliskości czasów ostatecznych z potrzebą naszego czuwania. Zacząłem moją modlitwę, a wróciły obrazy...

- załatwionych staruszków oraz dzieciątka

- wczorajsze zasłabnięcie sąsiada po ukąszeniu pszczoły

- niepewność naszego bytu z bliskością tamtego świata

- przypomniało się nocne zerwanie kolegi do kaszlącego palacza z przewlekłą niewydolnością oddechową, zagrożonego zawałem serca.

   Spałem tylko dwie i pół godziny, a właśnie patrzy Pan Jezus porcelanowy i w koronie cierniowej  (chodzi o zachowanie czystości z przyjęciem cierpienia). Kilka krótkich snów postawiło mnie na nogi, a w ręku znalazła się książeczka "Anielska dusza" ze słowami o tym, co obecnie przeżywam: ciało jest tutaj, ale dusza blisko Boga Ojca. To wyjaśnia wczorajszą niechęć do świata z pragnieniem nieba!

    W tym czasie w telewizji pokażą szkołę przetrwania, gdzie za tym, który wykonuje zadanie biegnie zapisujący wynik. Taki właśnie jest zapis: naszych myśli (intencji działania), słów i czynów.

   Ile filmów straszy, a głównym zagrożeniem jest Szatan, zabójca naszych dusz! Właśnie spoglądał Pan Jezus z Całunu, a „Tygodnik Powszechny” otworzył się na dialogu z zakonnicą, która nic nie ma z poczuciem szczęścia, bo wie, że mamy Boga Ojca!

   Przeczytałem list-protest przeciwko rozdawaniu Eucharystii do rąk. Autorka pięknie pisze o Najświętszym Sakramencie, który nie jest znakiem, ponieważ wszystkie inne sakramenty są też znakami widzialnymi. To jest Żywy Bóg, a podawanie do ust jest formą chroniącą bezbronnego (w tej postaci) Jezusa Chrystusa.

     Teraz Vassula wołała ode mnie do Boga Ojca: "Ty, wznosisz swój krzyk zbawienia, ale nikt nie słucha (...) twoje królestwo jest w zasięgu ręki (...)". Przypomniało się moje wołanie w nocy do Boga Ojca i Pana Jezusa. Większość nie chce wiary, a ktoś, kto mówi o niej jest świrem i wyrzutkiem.

    Jakby na tę chwilkę w telewizji popłynie program o żmijach i jaszczurkach, A właśnie płynie zdanie o Najświętszym Sakramencie: "spisek zdrajców jak żmije jaszczurki wniknął obecnie do serca Twego Sanktuarium (...), aby wywrócić odwieczną prawdę, zamieniając na kłamstwo, wznosząc swoją ohydę spustoszenia w sercu Twej Świątyni, aby usunąć Nieustanną Ofiarę Twojego Syna („PŻB” t. 5 str. 73). Szatan to miłość tego świata i tego życia, a Bóg to życie wieczne, w Królestwie Bożej Światłości...

    Mamy jechać do mojego rodzinnego kościoła, a zły wpuszcza zwątpienie, senność! Nagle napłynął obraz matki ziemskiej, bliskiej tamtego świata i grób ojca, a na półce zatrzymał wzrok "Modlitewnik V. Ryden", gdzie trafiłem na słowa: "miłość wiąże mnie z Tobą, Panie. Czyż nie jestem twoją własnością? Posługuj się mną całkowicie, tego pragnę, mój Panie, bo sprawia mi to przyjemność. Duchu Święty przyjdź mnie ogarnąć” (13.05.1991).

    Serce zalała bliskość Ojca Prawdziwego i Jego sprawy, a przypomniało się, że przyjął moje troski a ja mam wykonać zadania Boże! Po drodze radowały kapliczki oraz duża figura Pana Jezusa. Przy głównej trasie ktoś postawił świecący krzyżyk! Wyobraź sobie krzyżyki w miejscach każdego śmiertelnego wypadku...jako ostrzeżenie dla pędzących na oślep.

    Przed kościołem wzrok zatrzymała klepsydra zmarłej 95 latki, serce zalała radość z powodu palącego się znicza przed Matką Boską Częstochowską. Jakby na znak kapłan wszedł do konfesjonału blisko mnie. Przed dwoma dniami nie podszedłem, a teraz namaszczony sługa Pana przybył do mnie. Szatan wiedział o tym wszystkim dlatego kołował mnie.

    Kapłan wskazał na moją wdzięczność Bogu i zalecił uczyć tych, którzy kochają to życia, także pomodlić się za umęczonych w hospicjach. Nagle zrozumiałem, że jestem bardzo potrzebny Bogu. Podziękowałem z krzykiem "Matko! Matko!", a łzy zalały oczy.

   Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem, a przypomniało się dwutygodniowe niemowlę, które badałem dzisiejszej nocy. Takim przyniesiono mnie tutaj...tuż po urodzeniu.

    Popłynie cała modlitwa, a właśnie dyskutują o podłączonej do aparatury z rozterką czy ją odłączyć? To osoba bliska tamtego świata. Umęczony dyżurem i przebiegiem tego dnia wpadłem w fotelu i zasnąłem. Przed obudzeniem przyśnił się maleńki bukiecik zamknięty w probówce!

                                                                                                                 APeeL

13.08.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ ŚWIĘTOŚCI...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 sierpień 1994
Odsłon: 466

    Po przebudzeniu - podczas bicia dzwonów kościelnych oraz „spojrzeniu” Pana Jezusa porcelanowego (prośba o czystość) - napłynie poczucie świętości z modlitwą „Anioł Pański”. Żona wspomni o wielkiej wierze ludów skandynawskich, którzy chodzili boso w pielgrzymkach i o obecnej ich obojętności duchowej.

   W próbie modlitwy rozpraszał demon oraz obrazy ludzi żyjących tylko tym światem (np. handlem). Jeszcze nie wiedziałem, że tak zaczyna się szatański dzień...nawet byłem nieobecny w kościele.

    Pan Bóg właśnie mówił przez proroka (Ez 18,1-10.13b.30-32): „wszystkie osoby są moje (…) Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła. (…) będę was sądził, każdego według jego postępowania (…) Nawróćcie się! Odstąpcie od wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były sposobnością do przewiny”.

    Psalmista zawołał (w Ps 51): „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste (…) Będę nieprawych nauczał dróg Twoich i wrócą do Ciebie grzesznicy”.

    Dzisiaj Pan Jezus zalecił (Ewangelia: Mt 19,13-15), aby przyprowadzano do Niego dzieci, bo „do takich bowiem należy królestwo niebieskie”. Pan Bóg pragnie naszej świętości. Tylko tak możemy trafić do Królestwa Niebieskiego

    Święta Hostia była w intencji, tych którzy nie pragną ś w i ę t o ś c i  i nie wierzą w obietnice Boga Ojca. Zalany Duchem Świętym chwyciłem twarz dłonie i tak trwałem, a po wyjściu z kościoła wolałem: "Jezu! Jezu! Jak ty obdarowujesz, jakże chce się żyć i pracować, pomagać innym!” Nie wiedziałem jeszcze, że zaczyna się szatański dzień:

- odwiozłem syna do autobusu, ale już odszedł

- pędzimy z porodem, nie można wypić kawy, a cały czas gadam, w tym czasie próbowałem odmawiać różaniec

- napłynęła miłość do żony i obraz jej osoby w więzieniu!

- wyraźnie od złego napłynęło zalecenie "zapisania się do służby wojskowej", bo wreszcie będę miał spokój!

- napłynęła zarazem wyraźna niechęć do życia, pracy, umęczenia oraz przyjmowania cierpienia

- kolega miał niestosowna prośbę: zamianę dyżuru, mój wypadłby w święto maryjne...

- z kawą idę na górę zakończyć sprawy czwartku, cały „chodzę w sercu”...zeszło godzinę!

- radość, ale zły podsunął mi sąsiada, kolega wyjechał do niego, a on w tym czasie został przywieziony...z podejrzeniem wylewu podpajęczynówkowego i musiałem jechać do szpitala.

    Teraz płynie pieśń z filmu „Pielgrzym” popłynie pieśń: "Jezu Chryste zmiłuj się nad nami”, a młody człowiek mówi o naszej potrzebie bycia uosobieniem dobroci Boga. "Jezu! Panie Jezu! Nie chcę być tutaj, nie chcę. Pragnę być z Tobą”.

   W tym uniesieniu musiałem wyjechać do dziecka za kolegę (oszukany), a przez to podenerwowany. Poszukiwano mnie wcześniej, gdzie przyjmuje prywatnie i wręczono mi dwa dolary.

    W ambulatorium trwał napór chorych z wyjazdem do domu, gdzie zmarła matka sześciolatka. Tam miałem być i pocieszyć zrozpaczonego wdowca. Przekazałem, że żona jest, a to było utwierdzenie jego pewności (katolik). Zaleciłem, aby mocy nabierał z Mszy św. i Eucharystii z proszeniem Boga Ojca o odsunięcie złego, który ludzi w nieszczęściu zalewa zwątpieniem i rozpaczą. Bardzo pasuje tutaj moja modlitwa w intencji tego dnia.

    Trzeba dokończyć przyjęcia w ambulatorium: uraz oka, bóle wieńcowe, zapalenie płuc u dziecka, które wróciło z wakacji we Francji! Nie mogę nadziwić się, że ludzie szukają wypoczynku poza niebem!

    Zrywają do dalekiego wyjazdu, płynie „św. Agonia” Pana Jezusa, mignął krzyż w lesie, a po drodze zatrzymują nas pobici. W wiejskiej chacie trafiłem na piękny obraz Matka Bożej z Sercem w koronie z kwiatów! To jakby podziękowanie za list do radia Maryja.

   Teraz wołam: „Ojcze! Proszę, skrusz serca zatwardziałych ludzi z którymi się stykam, niech zapragną uświęcenia”. Zarazem przeprosiłem za zło, które uczyniłem żonie: „nie licz Ojcze jej grzechów, bo to moja wina”.

   Łzy zalały oczy, a właśnie przejeżdżaliśmy obok naszego kościoła! "Zmartwychwstał Pan! Zwycięstwo nad szatanem. Zmartwychwstawaj Panie Jezu w moim sercu, zmartwychwstawaj w sercach tych ludzi z którymi się stykam". Poprosiłem też w intencji córki, aby otrzymała Światło!

    Przekazałem pacjentkę z poronieniem przekazana, pasuje cz. chwalebna różańca, chwile wytchnienia...zbliża się północ z moim przeżegnaniem się. Wrócił przebieg tego dnia z kuszeniem: niechęcią do tego życia i świata całego!

   Teraz to ustąpiło. Wróciła chęć do niesienia pomocy, nawet nie chciało się spać!  Wyraźnie towarzyszył mi Pan Jezus Miłosierny i Pan Jezus z Sercem oraz siostra Faustynka. „Och! Przecież ona bardzo pragnęła powrotu do nieba!”...

          „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień. Dziękuję”.

                                                                                                       APeeL

12.08.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ROZUMIEJĄ SWOJEGO POWOŁANIA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 sierpień 1994
Odsłon: 553

    Ostatnio napisałem świadectwa wiary...

1. 04.01.1994 do prof. Mieczysława Gogacza, filozofa, który pięknie mówił w redakcji programów katolickich.

   "Dlaczego piszę? Moje poszukiwania trwały około 10 lat...teraz wszystko jest jasne dzięki działaniu Ducha Św. Chciałbym skontaktować się z Panem Profesorem i przekazać doświadczenie w odczytywaniu Woli Ojca, a także porównać przeżycia związane z działaniem złych sił niewidzialnych.

   W codziennej praktyce lekarskiej wyraźnie widzę  szatańskie mamienie ludzi: straszenie śmiercią, przeszkadzanie w codziennym życiu, wpędzanie w nałogi oraz podsuwanie „dobrych" pomysłów.

   Bardzo dużo ludzi pada pod ich działaniem („ja tam z szatanem nic nie mam, bo jestem wierząca”), a ludzie wierzący są bardziej uderzani. Kościół nie mówi też o Przeciwniku Boga.

   W dniu wysłuchania audycji miałem intencję modlitewną <<za tych, którzy odrzucają jedność Kościoła Katolickiego>>...stąd wzmianka o ks. prof. Józefie Tischnerze, który wyłamuje się, a Prawda jest Jedna! Serdecznie pozdrawiam i proszę o kontakt"...

2. 06.01.1994 do "Słowa" (dziennika katolickiego), a wówczas miałem intencję modlitewną: "za niegodnych".

   "Proszę zrozumieć, że bez Światło Bożego nie pojmiecie swojego powołania. Naprawdę jesteście niegodni lub nie rozumiecie swojego powołania. Pan dał mi łaskę ujrzenia demonizmu systemu bolszewickiego. Trudno pozbyć się nawyków i jest pewne, że wielu z was jest przemalowanych.

    Pismo dla starszych, a literki specjalnie małe. Czy tak drukuje Jerzy Urban. Brak miejsca na aktualne Słowo z Mszy św. Wielki sukces: krytyka Owsiaka, który jest za aborcją, a później zbiera na chore dzieci. Pod art. "W obronie życia" jest pięć opinii w tym dwie...od kapłanów!

    Trzeba takie pismo zamknąć, bo nie ma tam żadnych świadectw ludzi wierzących!

3. Oraz do radia Maryja, które założono 8 grudnia 1991 w Toruniu przez zakonników ze Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (redemptorystów), gdzie też dałem świadectwo wiary z załączoną intencją z 28.07.1994: "za materialistów"...

   Dzisiaj, gdy to edytuję (31.08.2021) musiałbym dodać, że o. Rydzyk stał się biznesmenem, zaangażował się w wiele dziedzin, które nie wynikają z jego powołania.

   Jednym słowem: megalomania. Stąd jego zagmatwanie się w geotermię, tworzenie uczelni, a to nie jest zadaniem Pasterza mającego mass media. To mocny człowiek, nie wiedzącego, że jest na celowniku szatana...tak jak wszyscy kapłani, a szczególnie dążący do świętości.

   Umrze jutro, zmieni się władza państwowa, nie będzie dotacji i wszystko ulegnie destrukcji. Poza tym jest to działalność jakby konkurencyjna dla oficjalnej hierarchii z organizowaniem "pielgrzymek" do Torunia.

                                                                                                                                  APeeL

 

11.08.1994(c) ZA RODZINĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 sierpień 1994
Odsłon: 480

    W pogotowiu zerwano o 5:00, a już świeciło słońce i latały jaskółki. Napłynęło natchnienie, abym trafił na Mszę świętą. Błyskawicznie  pomogłem mocnemu mężczyźnie z napadem kolki nerkowej, który ze względu na masę ciała wymagał podwójnego zastrzyku. Nawet w szpitalu podano schematyczną dawkę leku. Ból ustąpił, a ja w drodze powrotnej do bazy zacząłem wołać do Boga Ojca za moją rodzinę.

    Wymieniałem wszystkich po kolei z prośbą o pokój! Podjechałem do domu, a syn właśnie zaspał do pracy. W kościele trafiłem na niewidomego, który całował krzyż Pana Jezusa: "Panie daj mu to czego pragnie”. Przepłynęła dusza żony zatroskanej o wszystko.

    Z werwą zacząłem pracę, a był wielki nawał chorych, dodatkowo kolega przysłał mi starszą kobietę z zawałem! Przesuwały się: zapalenia płuc, kolki, wrzody żołądka, bóle głowy, krzywdy i strachy...tak do 15.00. Jeszcze pacjentka na kozetce po zastrzykach, słaba (kolka nerkowa) potwierdziła naszą nędzę. Ja w tym czasie zawołałem: „Panie zmiłuj się nade mną”, a łzy zalała oczy. Padłem umęczony bez podziękowania za ten dzień.

    W nocy napłynie natchnienie, aby wziąć wolny dzień, który załatwiłem i tak znaleźliśmy się z żoną na Mszy dziękczynnej bogatego małżeństwa. Ja pomyślałem o naszej rocznicy (17.08), a nie będziemy mogli być razem.

    Posłuchałem zaproszenia do spowiedzi, przed świętem Matki Bożej. Jest mi nijako z powodu darów jakie otrzymuje od chorych: „Matko! Matko moja! To Tobie wyznaję moje grzechy. Tobie przekazuję mój smutek!”

   Radość zalała serce, a wzrok przykuł Pan Jezus Dobry Pasterz. Padną Słowa Pana Jezusa o nierozerwalności małżeństwa (Mt 19, 3-12). Po spowiedzi i Eucharystii nie mogłem opuścić kościoła.

   Zarazem ujrzałem Miłosierdzie Boga Ojca w stosunku do mojej osoby, bo wszystko mam przebaczone, a nasz Tata pragnie uczynić to wszystkim. Jakże przy tym cierpi, bo jest zapomniany, a nawet negowany. Popłakałem się w oczekiwaniu na Eucharystie.

    Jest mi przykro z powodu odwrócenia córki od wiary, która coś szuka, właśnie w chorobie wyjeżdża do Włoch, a później będzie w Rumunii na kursie pomagania innym, a nie jest osobą typu wolontariusza.

    Szatan szkodzi takim jak ja atakując bliskich...podobnie postępuje Bezpieka, uderzając w rodzinę, nawet mordują najbliższych. Jakże groźne dla naszych rodzin są pokusy Przeciwnika Matki Bożej.

    Natomiast syn stwierdził, że nie chce żyć, chciałby raz umrzeć i nigdy więcej nie być. Wyjaśniłem mu, że jest to niemożliwe, ponieważ mamy nieśmiertelna duszę i z jednych kłopotów wpadnie w jeszcze większe. Trzy razy pobłogosławiłem go wodą święconą.

   Ponadto zaleciłem, aby zawołał swoimi słowami do Boga Ojca o odczytanie swojego powołania i zauważył znaki. Powiedziałem, aby nie błądził, bo to strata czasu, która mnie spotkała. Nasze działanie jest bardzo proste: dziecko na ziemi pyta o wszystko ojca i tak jest z Bogiem Ojcem...

                                                                                                        APeeL

10.08.1994(ś) ZA ZAKŁOPOTANYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 sierpień 1994
Odsłon: 471

   To już inny dzień, brak werwy i niechęć do pracy. Łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem Dobroć Boga Ojca! Dobroć!! Z głębi serca, a właściwie ze smutnej duszy wyrwał się krzyk: „Panie Jezu! Jezu!!...kocham Cię jak nikt na świecie!” W tym momencie pragnę być sam, ale muszę podwieźć do pracy smutną koleżankę.

    Typowy nawał ludzi, ale mam czas na rady duchowe...właśnie mówię do prowadzącej życie modlitewne, że szatan kieruje ją do szukania pomocy u ludzi, a trzeba zgłaszać się do Matki Bożej i moc czerpać z Eucharystii!

    Na ten czas kontrolują druki zwolnień lekarskich, a z serca wydałem dłuższe zwolnienie kierowcy, który stał się niezdolny do wykonywania swojego zawodu. Traktują mnie jak przestępcę strasząc prokuratorem i zwrotem pieniędzy. Tak się staram, a tu kara i czeka mnie egzamin kontrolny. W zdenerwowaniu musiałem przyjmować ciężko chorych.

   Dodatkowo w domu trafię na smutek żony nękanej w szkole, bo ojciec walczył z bolszewikami. Nie może pracować w swoim charakterze (mgr. geografii), bo pani „sekretarzowa” „robi” właśnie studia (nigdy ich nie skończy). Natomiast radość sprawiła jej relacja, że pomogłem koleżance z pracy, a zbywano ją z zapaleniem płuc.

    W drodze na dyżur w pogotowiu popłakałem się z powodu tego, ze tyle lat nie znałem Boga Ojca! Nie słuchałem Jego Głosu i Jego próśb. 

    Na dalekim wyjeździe przepłyną ludzie mający różne kłopoty (ogarnij cały świat). W tym czasie ukoiło odmawianie koronki do Miłosierdzia Bożego oraz mojej modlitwy z wołaniem za takich ludzi.

   Ból mojego zatroskania jest łagodzony przez cierpienia innych: oto dziewczynka z drgawkami, a także straszliwie poparzone dziecko. W telewizji pokażą wrobionego - w napad na restauratorów - szefa ochrony („Eskorty”).

   Zatroskanie innych łatwiej widzisz, gdy sam jesteś w takiej sytuacji. Krótko mówiąc cierpienia zbliżają. To Tajemnica Miłości Boga Ojca...nawet łaska. Zważ na cierpienia Pana Jezusa: spotkanie z Matką na drodze krzyżowej, a dla mnie wstrząsem jest zawsze obnażenie Zbawiciela na Golgocie!

    Ile na ziemi mamy rożnych instytucji „pomagających”, ile rożnych trybunałów. Mój egzamin kontrolny wypadnie w dniu MB Częstochowskiej, a teraz mam otworzyć „Prawdziwe Życie w Bogu”, gdzie trafiam na słowa (t. V str. 60): „Odwagi! Nie przerażaj się ani nie smuć (...)”. Tak to słowa do mnie.

    Moja modlitwa, z przerwami będzie trwała od 15.00 – 21.00 („dziesiątkami”), a teraz z tego tomu (str. 34) Bóg Ojciec mówi do mnie: „Kiedy byłeś płynącym, wysuszonym drewnem zdanym na laskę losu”...przypomniało się moje wcześniejsze zatrzymałem się przy takim wysuszonym drzewie! Jedno wyrosło na murze, a inne padły z braku wody i starości. Takim właśnie byłem.

   „Ja! Jahwe, twój Odwieczny Ojciec, kochałem cię Miłością nieskończoną od dnia, kiedy cię stworzyłem i trzymałem w Moich Rekach”. Dlatego płakałem o 15.00 w drodze na dyżur...z powodu poczucia bliskości Stwórcy,

    Smutek zamienił się w pragnienie chwalenia Boga Ojca...pod niebem z gwiazdami popłynie cz. chwalebna różańca oraz różaniec Pana Jezusa. Na ten czas młody człowiek, w odległej wiosce zwija się z bólu i wymiotuje. Podczas powrotu z radia Maryja popłyną słowa o św. Michale Archaniele do którego często zwracam się o ochronę.

    Znowu trafiam na słowa do mnie z w/w tomu (str. 101): „Dziecko Boże, nie lękaj się. Pozostań nieugięty, kiedy cie prześladują. Nie jesteś sam. Oddaj wszystkie swoje problemy twemu Prawdziwemu Pasterzowi (…) Wspomogę każdego, kto pragnie zwalczać Złego i w Ojcu i przez Ojca zniszczę dzieło demona (…) uwielbiony niech będzie Pan” Michał, Archanioł Boży.

   Tuż przed północą zawołałem do Pana Jezusa, że oddaję Mu wszystkie moje problemy z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu sprawy zawodowej. Przeczytałem jeszcze Akt oddania się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Przypomniało się Serce Pana Jezusa zauważone na figurze w przydrożnej kapliczce.

    Padłem na kolana z wołaniem: „Panie Jezu! Weź moje sprawy, a ja wezmę Twoje. Och! Tak, tak, jakże jest to proste, bo wszystko moje będzie w Twoim Najświętszym Sercu”...

                                                                                                 APeeL

  1. 09.08.1994(w) ZA WZYWAJĄCYCH POMOCY PANA JEZUSA
  2. 08.08.1994(p)   ZA PRZESTĘPCÓW, KTÓRZY RZĄDZĄ
  3. 07.08.1994(n) ZA DOBRYCH, ABY NIE ZWĄTPILI
  4. 06.08.1994(s) ZA OTRZYMUJĄCYCH POMOC MATKI BOŻEJ
  5. 05.08.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ WŁASNEGO ZBAWIENIA
  6. 04.08.1994(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ PRZYJŚCIA PANA JEZUSA
  7. 03.08.1994(ś) ZA PROSZĄCYCH O UZDROWIENIE
  8. 02.08.1994(w) ZA MAJĄCYCH ŁASKĘ WSPÓŁCIERIENIA Z PANEM JEZUSEM
  9. 01.08.1994(p) ZA OCZEKUJĄCYCH POMOCY
  10. 31.07.1994 (n) ZA DZIECI RANIĄCE RODZICÓW...

Strona 1991 z 2432

  • 1986
  • 1987
  • 1988
  • 1989
  • 1990
  • 1991
  • 1992
  • 1993
  • 1994
  • 1995

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3707  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?