Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

01.04.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY UNIESZCZĘŚLIWIAJĄ BOGA OJCA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 kwiecień 1994
Odsłon: 766

Wielki Piątek

    Tuż po północy - na dyżurze w pogotowi - padłem na kolanami z krzykiem: „Jezu mój! Jezu! Jestem przy Tobie, Panie! Tyle lat cierpliwie czekałeś na mój powrót!" O 1.45 zrywają do krótkiego wyjazdu, ale ja wiem, że jest to „noc osamotnienia i zdrady Pana Jezusa.” Po powrocie do bazy zacząłem moją modlitwę od „św. Osamotnienia Pana Jezusa”...

    Po chwilce koszmarów sennych napłynęła pustka w sercu, ale zorientowałem się, że jest to atak Szatana. Dzisiaj, specjalnie wziąłem wolny dzień, aby mieć czas na modlitwy i medytacje. Kupiłem Panu Jezusowi  lampki i kwiaty pod krzyż, a zły zalecił „wygrać w To-To”...nawet kupiłem kupon; sam zobacz podłość Kłamcy!

   Łzy zalały oczy przy czytaniu wszystkich udręk jakich doznał Pan Jezus w ciemnicy. Nawet jest taki wizerunek Pana Jezusa z obietnicą, że łaski spłyną na czczących to poniżenie Zbawiciela. Po latach uda się go zdobyć. 

   Niepotrzebnie na dzisiaj zostały sprawy w banku oraz zakupy, bo w czasie bieganiny ludzi i zapachów moje serce zalewał ból i zacząłem odmawiać drogę krzyżową z powtarzaniem zawołań 10 razy przy każdej stacji. Nie da się przekazać współcierpienia z Panem Jezusem, bo musisz to przeżyć sam (łaska Boga).

   W odwiedzonym kościele garnizonowym pojawił się młody żołnierz w mundurze (obsługa), a wzrok zatrzymał pochylony krzyż z koroną cierniową i napisem „Wykonało się”...ból, ból, ból! Ten ból dodatkowo wynika z odczucia, że nikt nie pamięta - nawet w tym dniu - o Panu Jezusie...w sklepach, lodziarniach i urzędach.

   Nagle moje serce zalała niechęć do wrogów Boga i naszej wiary (Jerzego Urbana) oraz do oddalonych od Boga (kierowcy-ateisty, a nawet do własnego syna, który zaczyna się buntować). W błyskach napłynął podział: wierzący / niewierzący, a wśród nich są też kapłani - konfidencji o których w „Gazecie polskiej” pisze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. 

   Na ten czas „spojrzał” Pan Jezus w koronie cierniowej z poczuciem przekazu, że: „przyszedłem, aby oddzielić ziarno od plew...rzucać ogień", ale Pan zarazem daje nam Swój Pokój.

   Podczas świecenia pokarmów znowu spotkałem się ze świecącym krzyżem, w serce wpadły słowa o „Ostatniej Wieczerzy” i spotkaniu z Apostołami w Wieczerniku: „Jezu! Jezu!” Ręką wskazałem kapłanowi, aby poświęcił także moją osobę, co uczynił!

   W jednej sekundzie moje serce zostało odmienione, bo zły kusił do  w a l k i  z przeciwnikami Kościoła! Wrócił obraz wczorajszych manipulacji telewizyjnych, a teraz wiem, że Jerzy Urban jest moim „bratem” i ja odpowiadam za jego nawrócenie i zbawienie. W tym stanie podjechałem pod „mój” krzyż Pana Jezusa, a serce zalała radość, bo róże były piękne. Tak się złożyło, że podczas zawołania: „Podniesienie Pana Jezusa na krzyżu” zapaliłem lampki...

   Teraz napłynął obraz Anioła Zwiastującego wszystko, a przecież czekano na Mesjasza! Pan Jezus z Całunu „spojrzał” z uśmiechniętymi Oczami: „jestem twoim Mistrzem i kocham cię”. W telewizji płyną obrazy zesłania, a Pan Jezus w „Prawdziwym Życiu w Bogu” wskazuje na Kaina wyraźnie symbolizującego ateizm, rewolucje, materializm i nienawiść!

   Podczas spotkania z młodzieżą kapłan krzyczał na jakiegoś chłopca, że unieszczęśliwił własnych rodziców, a ja natychmiast poznałem intencję modlitewną tego dnia. Błyskawicznie przepłynął cały świat wrogów Boga oraz fałszywych nauczycieli podszywających się pod katolików z obrazem dobrego i złego łotra na krzyżu. 

   Wielki Piątek, a proboszcz „przeleciał” drogę krzyżową! Ja sam umęczony przysypiałem jak Napoleon na koniu. Przy słowach kapłana o Eucharystii przez serce przepłynęła strzała miłości, a właśnie płynęły słowa pieśni: „Panie, Ty widzisz krzyża się nie wstydzę”...

                                                                                                                                 APeeL

 

 

31.03.1994(c) ZA POŚWIĘCAJĄCYCH ŻYCIE DLA INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 marzec 1994
Odsłon: 682

 Wielki Czwartek

   Przed przebudzeniem przemknęła postać św. Józefa z Dzieciątkiem, a dzisiaj w różańcu Pana Jezusa wypada wołanie za rodzinę. Padłem na kolana i z płaczem prosiłem św. Józefa o cud nawrócenia i uzdrowienia córki...”oddaje Ci ją, tak jak oddano Syna Bożego”.

   Teraz trwa pośpiech, bo trzeba zdążyć na dyżur...ponownie pojawiło się odczucie obecności św. Józefa, łzy zalały oczy, ponieważ widzę też cierpienie syna, który rozmyśla nad swoim życiem, boi się...z trudem wstaje rano. Później okaże się, że cierpiał na depresję.

   Na początek do ambulatorium przybył pacjent z otępieniem, który cały czas wołał do żony: „dzidzia” i oddawał wybuchowo gazy, a ja w tym czasie nie mogłem uporać się ze zmianą cewnika. To był początek w/w intencji, bo my poświęcenie dla innych kojarzymy z czynami bohaterskimi, a to jest także opieka nad najbliższymi.

    Na dalekim wyjeździe kończę moja wczorajszą modlitwę, a pozostała „św. Agonia” z koronką do pięciu św. Ran Pana Jezusa: 10 x powtarzam „Ojcze odpuść im, ponieważ nie wiedzą, co czynią...przez zasługę rozciągania i przybijania Pana Jezusa i podniesienia na krzyżu oraz Jego Słów miej miłosierdzie nad nimi!" 

    Przypomina się rozmowa w której tłumaczyłem, że nasze drogi nie są drogami Ojca. Dzień życia duchowego to nie jest nasza doba. Dwa psy baraszkują udając, że się gryzą. Coś pięknego! Na wielkim gnieździe siedział bocian, któremu wystawała tylko głowa.

   Słonce, pięknie, a moje serce zalewał ból Pana Jezusa. Tak powinno wyglądać życie każdego z nas...trwanie w łączności modlitewnej z Bogiem, poddawanie się prowadzeniu w każdej sprawie z wołaniem za innych!

    Na następnym dalekim wyjeździe mówiłem do personelu o naszym dalszym istnieniu, bo właśnie umierał kolega-ateista. Dlaczego ludzie nie wierzą w życie prawdziwe? Podczas modlitwy...„Nawiedzenia Elżbiety" trafiłem do ciężarnej. Przy okazji zbadałem babuszkę, której zaszkodziły leki.

    Wiem, że jedni mamy służyć drugim...w telewizji pokażą antyterrorystę, który dla innych może poświęcić swojej życie. Przykrość, bo młody operator spadł i złamał sobie szyjkę kości udowej prawej, a nie ma ubezpieczenia!

   Przy okazji trafiłem do przestraszonej z wielką figurą Matki Bożej Fatimskiej, a z włączonego telewizora popłyną słowa o Nelsonie Mandeli, który poświęcił swoje życie innym...

15.00 Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego...chwyciłem twarz w dłonie, nie było mnie dla świata, nawet nie miałem siły przejść do pokoju lekarskiego. Przez godzinę trwała moja modlitwa...przypomniały się Słowa Pana Jezusa, który wiedział, że ma oddać za nas życie i uczynił to bez żalu, ponieważ nas kochał. 

   Miałem tylko jedno pragnienie, aby kupić Panu Jezusowi najpiękniejsze róże w mieście i postawić je pod krzyżem. Udało się zdobyć wazon wstawić róże, zapalić lampki, a nawet odrzucić spod krzyża zdechłego psa!

   W moim sercu pojawiła się radość Boża spowodowana otwarciem Królestwa Bożego. Na ten moment trafiłem na audycję z kapłanami...o ustanowieniu Sakramentu Kapłaństwa i Eucharystii. Pan spełnił moje pragnienie dawanie świadectwa i w eter popłynęły słowa podziękowania kapłanom za Eucharystię...

    Na koniec tego dnia padłem na kolana wołając za „poświęcających życie dla innych”, a w Świetle Bożym ujrzałem kapłanów poświęcających swoje życie wiernym!

     Podziękowałem Bogu za ten dzień…

                                                                                                                                      APeeL 

 

 

 

30.03.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DZIĘKUJĄ ZA LUDZKĄ EGZYSTENCJĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 marzec 1994
Odsłon: 908

    W śnie ujrzałem wielką figurę Pana Jezusa oraz Matki Bożej, a z budzącego się świata dobiegały głosy ptaków. Z łaską wiary zrozumiesz, co oznacza pokój w ojczyźnie...własne łóżko, pachnąca pościel, światło i ciepło. Wówczas będziesz wdzięczny za to wszystko Bogu Ojcu.

    Zerwałem się i na kolanach dziękowałem z głębi duszy powtarzając: „Ojcze! dziękuję Ci za pokój i za gwiaździste niebo! Dobry Panie! Dobry Boże! Panie Jezu!” Napłynęło natchnienie, aby iść na Mszę Św. a po wyjściu z bloku przywitały mnie gołąbki!

    Dzisiejsza Eucharystia była dziękczynna, padłem na kolana i przeżegnałem się, a radość zalała serce. Nic nie obchodzili mnie ludzie...ja przyszedłem podziękować za Pokój Boży: „Ojcze mój jeżeli możesz uchroń to miasto".

   Kto zrozumie moje cierpienie, bo nasz Kościół Święty ma wielu wierzących niepraktykujących, którzy nawet żegnają się przed jedzeniem lub odmawiają modlitwę wieczorną z przyzwyczajenia. Trzeba zrobić spis katolików, nie bać się tego, zbliżają się czasy końcowe, a władza ziemska Pana Jezusa śpi lub udaje, że tego nie widzi. Nad nami trwa śmiertelny bój o dusze ludzkie wymagający wybierania między: tak i nie!

    Zaczynam odmawiać koronkę pokoju, gdzie przy ojczyźnie dziękuję "za bloki, wodę, światło, gaz, węzły sanitarne, łóżka, kuchnie i szyby w oknach!” Ktoś, kto ma to wszystko od dziecka nawet nie pomyśli, aby podziękować. Jakby na potwierdzenie mojej decyzji z radiu płynęła piosenka ze słowami: „zielona trawa wokół domu". Tak, bo ta zielona trawa oznacza pokój!

     Wyszedłem, aby odmówić modlitwy poranne, a łzy zalały oczy. Przekazuję Ojcu cierpienie „ujrzenia” bolszewizmu...ogromnej przewagi przeciwników naszej wiary także z opanowaniem jego struktur! Prawdziwi wyznawcy Pana Jezusa nie są dobrze zorganizowani...nie są to Bracia Maltańscy, ale raczej jakaś elita trochę zadowolona z siebie.

    Wybieramy się do Sanktuarium, gdzie żona pragnie oddać otrzymaną w pracy nagrodę na oświetlenie. To jest zrozumiałe, bo ktoś wybudował kościół, a my teraz z tego korzystamy.

    Wyłania się intencja modlitewna: „za takich, którzy nie dziękują” czyli za niewdzięczników! Jakże zdziwiony oglądałem tam figurę Pana Jezusa i Matki Bożej (ze snu). Opisuję to jako dowód na tzw. „sny do przodu”, które podtrzymywały moją pewność w istnienie błędnego determinizmu, a Zły podtrzymywał mnie w tym przekonaniu! To przecież wykluczało naszą wolną wolę z odpowiedzialnością w grzeszności!

   Po znalezieniu się przed figurą Jezusa z Gorejącym Sercem moją uwagę zwróciło pełne miłości patrzenie Pana na nas...nie spotkasz tego u ludzi! Specjalnie zmieniałem pozycję, ale Św. Oczy Zbawiciela było wciąż takie same! W tej radości pojawił się smutek z powodu niewdzięczników za których dzisiaj wołam.

    Zły rozpraszał i atakował scenami seksu aż w końcu zawołałem: „W Imię Ojca i Syna i Ducha Św. odejdź”! To mocne zawołanie pomagało na pewien czas, ale przypominało odganianie złego psa. W tym kościele są bardzo wygodne ławki i klęczy się z przyjemnością, ale część wiernych siedziała!

     Po Mszy św. przekazaliśmy pieniądze żony, która tak chciała podziękować za otrzymane łaski od Matki Nieustającej Pomocy! W domu skończyłem na kolanach drogę krzyżową oraz św. Agonię Zbawiciela za tych, którzy nie dziękują za wszystko.

    Dzisiaj, gdy opracowywałem tą intencję - po przebudzeniu w nocy - oglądałem film „Dawid”.  Naród żydowski jest bardzo bliski, ale szkoda, że tkwi w szatańskim odwróceniu od naszego wspólnego Ojca Prawdziwego. Jakby na znak - w środku tej nocy - wrócił syn, który "na złość" nam pojechał  "w góry", gdzie trafił na ziąb i ulewy...                                                                                 APEL

  1.  

 

29.03.1994(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ, ŻE JESTEŚMY PO ŚMIERCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 marzec 1994
Odsłon: 783

    Dzisiaj jest pogrzeb sąsiadki z Mszą św. po obiedzie. Nie idzie „Anioł Pański”...to zły znak, a z włączonego telewizora płynie fałszywa informacja, że młodzież rozrabiała tuż po wyjściu z rekolekcji! Wrogowie Kościoła Pana Jezusa głupieją z nienawiści! Telewizja służy do - większość tego nie widzi - szatańskiego zabijania czasu!

    W drodze do pracy demon podsunął mi załatwianie potrzeb fizjologicznych przez Pana Jezusa...nawet wzrok zatrzymała kupa! Cóż wielkiego...przecież przyjął nasze ciało, a my tak kochamy to opakowanie i śpiewamy innym „sto lat”.

    Mąż znajomej ma feler, który przekazał córce...musi sikać, co kawałek. Powiedziałem o tym jego żonie, a ona odpowiedziała: cóż wielkiego „przecież ma przyjemność”! Kiedyś najadłem się cebuli i miałem wątpliwość czy mogę przystąpić do Eucharystii, ale „powiedziano mi”, że to nie jest grzeszne!

   Po ziemi chodziła w cichości wrona...jak zwykle w takich dniach, ale rozdarł się jakiś uczeń „krrra"! W tym czasie mijałem pochylone i puste w środku drzewa...ilu wokół jest takich ludzi!

    Przezornie wyświęciłem pokój lekarski, a w czasie moich słów: „zaczynamy Panie Jezu”...ciężko chory wcisnął mi forsę do kieszeni. Nawet wybiegłem za nim, ale było pełno ludzi. Charles Aznavour w tym czasie śpiewał o mojej żonie Izabelli (tak pisane), a serce zalała miłość do niej. Teraz trafiają się chorzy wymagający ewangelizacji:

  • św. Jehowy głoszą śmierć...nie mamy duszy, czeka nas łopata i później jakieś „zmartwychwstanie” dla wybranych 144 tys. z rajem na ziemi...
  • Szatan uderza w pani rodzinę, ponieważ prowadzi pani życie modlitewne: to proste dla mnie...niech pani nie realizuje jego pomysłów, żadna wiara nie narodzi się z ostrego namawiania!
  • mąż pokazał się po śmierci, chodził, pukał; otwierał drzwi...ja wiem, że to był on!
  • Zły straszy śmiercią, a innych namawia do samobójstwa: „skończysz ze sobą i będziesz miał spokój”. Bestia wie, że nie ma śmierci, a ona nie kończy cierpień!

    Jakże jasna była dla mnie relacja ojca, któremu syn zginął w wypadku samochodowym (byłem tam pogotowiem, samochód z dwoma mężczyznami został zmiażdżony). Później małej dziewczynce (4 lata) „pokazało się dwóch dziadów”...wypytano ją o ubiór, który odpowiadał synowi i koledze.

   Napłynął obraz II festiwalu „Nie z tej ziemi”, gdzie nie chciano mojego świadectwa, ale przyjęto wystąpienie kolegi lekarza (tak ja internisty, profesora), ateisty Andrzeja Brodziaka, który będzie będzie mówił o śmierci, jako naszym unicestwieniu.

   Później napisze książkę „Jesteś nieśmiertelny”, gdzie nie ma słowa dusza. Wejdź i poczytaj jego brednie https://bialczynski.pl/2017/10/24/profesor-andrzej-brodziak-jestes-niesmiertelny/ !

   Wreszcie jestem na działce w samotności i w słoneczku ze śpiewem ptaszków, gdzie natychmiast odczytałem intencję modlitewną tego dnia...zarazem ból zalał serce, bo większość nie ma świadomości naszego istnienia po śmierci, a to sprawa numer jeden dla każdego człowieka!

   Po powrocie do domu Szatan zaatakował mnie przez żonę, bo zawieruszył się jeden z kluczy do mieszkania (miała go w płaszczu). Tak został zniszczony Pokój Boży, a to sprawiło, że serce zalała złość...dodatkowo w drodze do kościoła musiałem uciekać przed zaczepiającymi mnie pacjentami.

    Zdziwiłem się, bo czytania dotyczyły wieczności, a Pan Jezus wskazał na "mieszkań wiele" u Boga Ojca! Eucharystia w intencji tego dnia, a właśnie wynoszono zemdloną uczestniczkę tego pogrzebu, którą musiałem asekurować.

    Kondukt wychodził z trumną, a jakby na ten moment...z hukiem przelatywały nad kościołem samoloty. Dopiero w domu uprzytomniłem sobie, że atak szatański wynikał z mojego zawołania do Pana Jezusa: „My"!   Kończy się ten dzień, a wzrok zatrzymała książka Marka Hłasko „Cmentarze”.

     „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień”...

                                                                                                                        APeeL

 

 

28.03.1994(p) ZA MOICH WINOWAJCÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 marzec 1994
Odsłon: 1235

opr. 29.03.2012

      Przyśnił się kolega-lekarz, sekretarz partii, którego w „żartach” ściągnąłem z krzesła i doznał potłuczenia, a byliśmy w ohydnym pomieszczeniu. To wyraźna prośba o pomoc modlitewną, bo jego rodzina jest letnia w wierze.

    Nie wiedziałem dlaczego napłynął też obraz spotkania z J.P.Il w Radomiu z dnia  04.06.1991, gdzie towarzyszył mi sanitariusz do końca wierny władzy ludowej. Później wiedział, że umierał z powodu nowotworu, ale nie drgnął na oferowaną przeze mnie pomoc duchową.  

    Tuż po wstaniu łzy zakręciły się w oczach, ponieważ myśli uciekły do Matki Bożej Pokoju. Wczoraj czytałem Jej zatroskane słowa o stan serc poszkodowanych w wojnie domowej (w b. Jugosławii). Trwa tam nienawiść brata do brata i odwrócenie od Boga.

    Wychodzę na Mszę św. i przykro mi z powodu markujących: ta właśnie schodzi, ten udaje, że o coś pyta, a  tamten kłania się z daleka.  Szkoda mi siedzących i sterczących w oknach. Jaka czeka ich nagroda po śmierci za tą wierność? Nie mają dostępu do faktów i nie wiedzą dlaczego to czynią.

    Podziękowałem Panu Jezusowi za pokój w sercu i w rodzinie. Podziękowałem też za Kościół i ojczyznę. Nie ujrzysz tego wszystkiego bez łaski Boga Ojca. 

    W modlitwie „Ojcze nasz" zwracają uwagę słowa o naszych winowajcach. Przed kilkoma dniami dyskutowałem o tym z kolegą lekarzem, który stwierdził, że jest to niezrozumiałe, a przecież oznacza przebaczenie. 

    W jednej sekundzie moje serce objęło wszystkich moich winowajców. Wprost przytuliłem ich i ujrzałem nie jako prześladowców, ale jako braci, którym wydaje się, że czynią coś dobrego. Miłość do winowajców to wielka łaska Pana Jezusa! W ich intencji przekażę dzisiejszą Mszę św. i Eucharystię.

    Tą przemianę mojego serca sprawiła miłość Boża. To maleńki promyk światłości z Nieba. Nie wyjaśnisz tego żadnym słowem!  „Jezu mój! Wierzę w Ciebie i Tobie ufam. Tobie powierzam moje serce, bo  tylko Ty możesz je oczyścić”.

    Napłynęła miłość i pokój Boży oraz łączność z Miłosiernym Ojcem, który przez proroka zapowiada ofiarę Syna: „/../ Sprawiłem, że duch Mój na Nim spoczął; on przyniesie narodom Prawo, nie będzie wołał, ni podnosił głosu /../ nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi Prawo /../".  Iz 42, 1-7 

    Psalmista wołał w moim imieniu: „Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? gdy mnie osaczają złoczyńcy, którzy chcą mnie pożreć, oni sami, moi wrogowie i nieprzyjaciele /../”. Ps 27

    Tuż przed św. Hostią wołałem „Panie Jezu! Ty też żyłeś w ojczyźnie, która była okupowana. Ciebie też śledzono i zdradził Cię jeden z apostołów”. 

    Bardzo wolno idę do pracy. Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia tkwiący w wieczności. Wiosna, śpiewają ptaki, nade mną kołują gołębie, a serce i duszę zalewa pragnienie modlitwy. Właśnie pacjentka pozdrawia mnie; „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”, 

    Nawał tak wielki, że nie mam czasu wyskoczyć do WC, a przy drzwiach gabinetu stoi żona policjanta, ale dzisiaj w moim sercu nie ma niechęci. Zły chciałby to odwrócić, bo nie lubi, gdy modlisz się za takich zamiast ich przeklinać. Chwilka przerwy, a już ktoś wpada do gabinetu pod pozorem wniesienia kart chorobowych! 

    Dzisiaj Pan Jezus przysyła mi tych braci. Nawet odczuwam ich cierpienie, bo  właśnie założyłem cewnik takiemu i takiemu jest nijako. Trafiła się też „tkwiąca w oknie”, ale napływa, że „nie będziesz miał niechęci”. Wiem o tym, bo żaden nienawistnik nie trafi do Królestwa Niebieskiego! Płynie wołanie za dusze czyśćcowe tych biedaków.  

    Nie wiedziałem, że modlitwa za moich winowajców będzie kontynuowana po 28.03.2012 roku. Przez kilka dni będę umierał odmawiając koronki do miłosierdzia Bożego, całą moją modlitwę ze stacjami drogi krzyżowej powtarzanymi 10 x.

   Ponadto będę uczestniczył w drodze krzyżowej, Mszy św. i ofiaruję w ich intencji nabożeństwo do Najśw. Serca Pana Jezusa w 1-piątek m-ca.                                   APEL

   

        

 

  1. 27.03.1994(n) ZA ODRZUCONYCH PRZEZ SWOICH
  2. 26.03.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ POWROTU DO OJCA
  3. 25.03.1994(pt) ZA NIECZYSTE SŁUGI BOŻE
  4. 24.03.1994 ZA RODZINĘ ZIEMSKĄ I DZIECI BOŻYCH
  5. 23.03.1994(ś) ZA NIEWOLNIKÓW GRZECHU
  6. 22.03.1994(w) ZA POSŁANYCH
  7. 21.03.1994(p) ZA ZESTARZAŁYCH W PRZEWROTNOŚCI
  8. 20.03.1994(n) ZA UWIEDZIONYCH PRZEZ BOGA
  9. 19.03.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY BOGU MÓWIĄ NIE...
  10. 18.03.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE KOCHAJĄ PANA JEZUSA

Strona 1983 z 2399

  • 1978
  • 1979
  • 1980
  • 1981
  • 1982
  • 1983
  • 1984
  • 1985
  • 1986
  • 1987

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1673  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?