- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 740
Od kilku godzin trwa dyskusja w telewizji...policja, milicja, SB. Szkoda, że nikt nie wspomniał o zniewoleniu narodu (mówiono o mundurowych), bo to pokolenie musi wymrzeć.
Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (6 marca 2019) muszę stwierdzić, że to nie wystarczyło, bo wszystko będzie trwało do trzeciego pokolenia. Oni mieli zbudować raj na ziemi...Bóg Ojciec pokazuje przez takich braci bunt przeciwko własnej ojczyźnie i prawdziwej wierze.
Niżej ten bunt jest pokazywany na naszych dzieciach, które mają wszystko, a chcą nie wiadomo czego. Syn na złość głodzi się, a żona to przeżywa i jest smutna. Próbuję z nim rozmawiać i trafić do jego serca:
"Nie wolno ci zasmucać rodziców, bo reprezentują władzę Boga na ziemi. Jak możesz kochać Boga, gdy odwracasz się od najbliższych. Cóż będzie z tobą, gdy umrzesz w takiej nienawiści? Zarzuciłeś sobie diabelski krzyż i męczysz się ku uciesze naszego nieprzyjaciela. Nie chcesz białego obrusa, wspólnego spożywania posiłków, radości i ciepła rodzinnego?"
W końcu „otworzył się”, a nawet uśmiechnął...będzie łaskawie jadł, ale pod warunkiem, że spełnimy jego żądanie! Przecież tak samo postępują ludzie dorośli w stosunku do Boga Ojca...nawet jako katolicy!
Przypomniał się młody pacjent, który z powodu buntu przeciw ojcu podpalił się po oblaniu benzyną. To samo zrobił radomianin Dariusz Tomaszewski (26 lipca 1984) przed pomnikiem ofiar Czerwca 76.
Łzy zalały oczy, padłem na kolana i w dzisiejszej intencji wołałem: „Matko Miłosierdzia przekazuję Ci dzień moich udręk z modlitwami w intencji ofiar buntu. Jezu Miłosierny, Ty nigdy mi nie odmawiasz...wspomóż ich. Ojcze Przedwieczny proszę, proszę.”
Wzrok zatrzymał obraz z promieniującym Sercem Pana Jezusa Miłosiernego. Na kolanach będę trwał w mojej modlitwie przebłagalnej...aż do zaśnięcia.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1006
W śnie gonił mnie indyk, walił skrzydłami i głośno krzyczał, a po czasie napadła mnie wielka ilość mrówek. Rzuciłem im trochę cukru, ale tylko część poszła na to...reszta kąsała mnie niemiłosiernie aż do przebudzenia się!
Zacząłem odmawiać „Ojcze nasz” i pomyślałem o duszach zmarłych. Poprosiłem Pana Jezusa o łaskę jakiegoś cierpienia zastępczego, bo nie wiem jakie dana osoba miała uchybienia.
To chyba był jakiś mój unik, ponieważ bałem się takiego zobowiązania, a cierpienia trzeba przekazywać Jezusowi i On ma je dzielić! Wówczas nasze cierpienie będzie służyło innym, dalekim i nieznanym - będzie naprawdę bezinteresowne!
My chętnie przyjmujemy cierpienia za najbliższych, a niektórzy modlą się tylko za tych, których kochają oraz znanych sobie lub tylko tych, którzy uczynili im jakieś dobro...teraz tak im się odwdzięczają.
To błąd, który wyklucza wykorzystanie naszych cierpień za innych. Nie wiem, jakie cierpienia zastępcze przyjmują ludzie na ziemi, bo one mogą spływać także na tych, za których ja wołam. To jest bardzo piękne urządzone w Mądrości Boga Ojca i przypomina wysyłane esemesy w pr. „Mam talent”!
Szatan nie lubi modlących się i na granicy jawa - sen zaczęły napływać demoniczne obrazy:
-
ohydna twarz z pojedynczymi zębami
-
twarz z opadającą powieką
-
twarz pomarszczona
-
twarz z wolno „zdzieraną” skórą i odkrywanymi mięśniami twarzy (jak w atlasie anatomicznym)...nie do wiary!
W rejestracji przychodni spotkałem kolegę psychiatrę z którym walczę na słowa w sprawie determinizmu, który - na początku mojego nawrócenia - błędnie „wyznawałem”, a podtrzymywał mnie w tym Przeciwnik Boga...snami „do przodu”! Kolega jako niewierny słusznie strzelał: „a obozy i zbrodnie ludobójstwa!...Bóg to zakłada w Swojej Dobroci?”
Miałem dzisiaj milczeć, ale już od rana dyskutowałem! Najtrudniej jest pokonać samego siebie (gadulstwo). Nagle przypomniałem sobie Pana Jezusa, a smutek zalał serce, bo Zbawiciel był pełen pokoju i pokory...nie rzucał słów na wiatr!
Sięgnąłem po książeczkę „Modlitwa w bliskości Boga” Simon Tuqwell OP („W drodze”. Poznań 1988), ale to zbyt trudne dla początkującego. Tam było zdanie, które mogę potwierdzić, że radość z odnalezienia Boga Ojca jest tak wielka, że nie można tego utrzymać w tajemnicy...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 984
Jak trudno jest oderwać się od tego świata, który jest kochany, a życie tutaj niesie tak wiele cierpień. Ja w tym czasie mam rozterkę, bo nie mogę iść za Bogiem i trzymać z ludźmi. Czy nie ma już miejsca dla mnie na ziemi? Bardzo pragnę sprawiedliwości, pokoju, dobra i miłości.
Muszę stać się cichym, cierpliwym i małomównym...po prostu mam milczeć, bo obecnie przeważa wada gadatliwości. Pragnę też modlić się za zmarłych. Poprosiłem Pana Jezusa, a w natchnieniu napłynęło, że trzeba przyjmować cierpienia zastępcze.
Myślę, że w ten sposób mogę od razu walczyć z moimi wadami. Dzisiaj szpital opuścił kardynał Glemp. Na pożegnanie pobłogosławił personel, który stał w drzwiach. Wszyscy przeżegnali się.
W tym momencie przypomniał się umierający pacjent, którego odesłano do domu, bo nie nadawał się już do leczenia. Jak można tak uczynić? Zawołałem tylko: „Matko lekarzy nieczułych...módl się za nimi”.
Wszyscy śpią, zgasiłem światło i w mroku odmawiałem własną litanię:
"Matko nasza! Daj światło i znak mojemu synowi...powiedź mu Matko, że nie wolno zasmucać swoich rodziców!
Matko z Fatimy. Matko z Lourdes. Matko z Medziugorja. Matko z Częstochowy daj znak wszystkim podobnym dzieciom i uproś u Syna Swego, Jezusa Chrystusa jasność dla wszystkich ociemniałych, dla złych i nieczułych".
Nagle ujrzałem obraz dziewczyny, która zmarła na ławce w parku (narkomanka, zarażona AIDS)...nikt nie chciał zrobić jej odcisków palców, a nawet wykonać sekcji. Jej zwłoki leżała szereg miesięcy w lodówce AM w W-wie...w końcu została pochowana na koszt opieki społecznej.
„Panie Jezu! Ty Jeden jesteś przy każdym opuszczonym, porzuconym, słabym, wzgardzonym, potępionym i złym wg ś w i a t a! Ty, Jezu Chryste Jesteś przy każdym. Tobą Panie mój też wzgardził świat, potępił i odrzucił. Ciebie Jezu dalej odrzuca. Ty znasz to cierpienie i rozumiesz tak skrzywdzonych”.
„Panie Jezu! Dlaczego wybrałeś mnie do Swojej Służby? Czym sobie na to zasłużyłem?...zwykły nędznik...czym? Panie dałeś mi dar noszenia białego fartucha, leczenia ludzi i pomagania potrzebującym! Do tych darów dołożyłeś łaskę przekazywania Twojego Światła innym! Dlaczego właśnie mnie to wszystko spotkało?"
Popłakałem się, bo nagle ujrzałem cierpienie, ponieważ świat jest wrogiem idących za Panem Jezusem. Nie mam możliwości izolacji...Pan Jezus modlił się nocami i przed śmiercią przebywał 40 dni na pustyni.
„Ojcze nasz...Ojcze mój, Zdrowaś Mario!" Patrzę w okno i w tej ciszy swoim sercem ogarnąłem wszystkich ludzi cierpiących. Poprosiłem Zbawiciela o obudzenie tych, którzy źle patrzą na mnie!
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to opracowuję (23.11.2016) w Ew Łk 21, 12-19 Pan Jezus to wszystko zapowiedział:
<< Podniosą na was ręce i będą was prześladować. (…) z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. (…) i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich >>.
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 957
W śnie uciekałem przed chmarą os, którą odganiałem...aż do obudzenia się o 4.00. Żona dodatkowo powiedziała, że śniły jej się dwie małe dziewczynki (kłopot).
Bóg mówi do nas także przez sny, a dzisiaj jest to ostrzeżenie przed jakąś udręką. Wówczas trzeba uciekać do Pana Jezusa, bo tylko tak bezpiecznie można przejść przez każde zagrożenie!
Dzisiaj, gdy to opracowuję (23.11.2016) będąc już na emeryturze dobrze wiem ile niebezpieczeństw czeka każdego dnia na lekarza. Właśnie w telewizji przekazują sprawę sądową: dyżurni z oddziału położniczego nie wykonali cięcia cesarskiego, a z tego powodu dziecko urodziło się z ciężkim uszkodzeniem mózgu (niedotlenienie).
Na stażu wypychano mnie na dyżury w oddziale noworodków. Wszystko jest dobrze, ale do czasu. Podobny do mnie kolega (rezydent) już na początku praktyki zawodowej zapozna się z sądem, a może nawet jakąś karą.
„Ojcze nasz...Panie Jezu, wiem, że muszę przyjąć wszystko, co zsyłasz, ale bądź ze mną szczególnie w złym czasie. Spraw Panie, abym nie zapomniał o modlitwie i stałej łączności z Tobą!...Ojcze nasz".
Wreszcie nauczyłem się przykazań...nawet na wyrywki! Muszę milczeć na zebraniu, wstrzymywać się przy głosowaniu i nie pić w pracy!
W pracy tłumaczę 73-ce, która chce rządzić w małżeństwie syna, że niedobra synowa...ćwiczy jej pokorę. Z tej próby na razie wychodzi źle...w myśli, słowie i uczynku, ponieważ przeważa w niej nienawiść. Wskazałem, że nie pokona siebie bez modlitwy, cichości i cierpliwości z odsuwaniem złych myśli.
Wcześniej jadę na wizytę, a nigdy to się nie zdarzało o 10.00. Włączyłem radio, gdzie trafiłem na spotkanie modlitewne ze śpiewem do Matki Bożej. W samochodzie jest pewna intymność, a będąc sam na Sam z Panem Jezusem było mi tak bardzo dobrze.
Trafiłem do glinianej chatki, gdzie na drewnianym łożu leżał umierający na nowotwór jamy brzusznej. Diagnozę postawiłem natychmiast, ponieważ tacy chorzy mają charakterystyczny wygląd...zaostrzone rysy twarzy ze szpiczastym nosem. Ciężko chory stękał i z trudem siadał...właściwie był umierający.
Wszystko załatwiłem i w drodze powrotnej słuchałem dalszego ciągu modlitw: „Matko asfaltowych alejek bezdrzewnych"..."Matko przepełnionych hałaśliwych szkół"...„Smutna Matko z rysunków dzieci".
Popłakałem się, ponieważ nagle dostrzegłem ludzi, którzy wszystko mają (zieleń, wodę i dobre powietrze), a nie doceniają tego i nie dziękują Bogu, bo nie wiedzą, co oznacza zniszczone środowisko Śląska.
"Matko ludzi niewrażliwych, dotkniętych ludzką znieczulicą....Matko głodujących, chorych i umierających". Pod przychodnią, przed wyjściem z samochodu pożegnał mnie piękny śpiew z gitarami: "Błogosław duszo moja Pana. Alleluja. Alleluja".
Serce zalała radość i moc Boża. Kto zrozumie moją radość w sercu? Dlaczego Pan Jezus dzisiaj mnie tak obdarował? Myśl pobiegła ku samotnym, biednym, opuszczonym i smutnym. Wokół jest tyle cierpienia, które nie omija zwierząt.
- Pani mąż uważa, że zbawienie osiągamy przez wytrenowanie ciała fizycznego. On nie wie, że mamy duszę...część trwałą, a nie „prochu z prochu”.
Czytam "Dziennik nawróconego" Piotra van der Meer de Walcheren. Zgadzam się z autorem, że trudno znaleźć człowieka poszukującego podobnie jak ja. Większość ludzi żyje...ot, tak! Wokół jest morze cierpień ciał i dusz, a oni nie stawiają żadnych pytań. Ich tęsknoty są dziwnie przyziemne i wg mnie łatwe do spełnienia.
Nie znają bowiem Boga i nie wiedzą, że tylko On może dać spełnienie i prawdziwą radość naszej duszy! Autor też miota się i nie może zrozumieć sensu cierpienia...
Pszczoły ze snu sprawdziły się, bo syn głoduje w formie szantażu, gdyż chce uzyskać naszą zgodę na trenowanie judo, a jest chuchrowaty i ma napady duszności. Ponadto na drogie treningi trzeba daleko dojeżdżać.
Zobacz jak szatan atakuje rodzinę nawróconego, który jeszcze nie nabrał mocy!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 990
Wczoraj zbyt dużo wypiłem, sen przerywały sen różne koszmary, a przebudziłem się, bo prowadzący tramwaj pił przy wszystkich wódkę z butelki!
Czym różni się to od picia w ukryciu na dyżurze w pogotowiu? Nigdy nikt tego nie kontrolował...można rzec, że władza okupacyjna sprzyjała rozpijaniu narodu.
W tym momencie przypomniałem sobie, że w ostatnim drgnieniu ku dobru była maleńka książeczka, którą wczoraj zostawił dla mnie kolega-lekarz (w dyspozytorni pogotowia). To było kieszonkowe wydanie „Ewangelii wg św. Jana" i ja wiedziałem, że jest to znak od Boga, ale zło nie uderza z całą siłą...tylko od „małego kieliszeczka”!
Przepłynęła moja grzeszność, bo często graliśmy do jasnego ranka w pokera lub „tysiąca”. Na ten moment głos sumienia mówi: „namawiasz innych do picia, nie idziesz na wizytę do potrzebującego i jeździsz po pijanemu".
„Panie Jezu! Ty wszystko wiesz. Proszę Cię, mój Zbawicielu doprowadź dzisiaj do domu każdego pijanego i uchroń go od zła. Proszę Cię Jezu, doprowadź!"
W ponownym śnie ujrzałem kamienny pojemnik z wodą (chrzcielnicę?) z trzema zapalonymi świeczkami na jego brzegu, które były ustawione w formie trójkąta. Teraz, po przebudzeniu leżę zlany potem i ratuje mnie zimne piwo.
Pochyliłem głowę ze wstydu, bo mój wzrok zatrzymał obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Pomyślałem, że Pan w czasie przebywania z nami...często modlił się o tej porze (nocami)! Jeszcze raz w fazie „jawa-sen” ujrzałem głowę Zbawiciela w koronie cierniowej oraz brzydką twarz człowieka,który właśnie skonał.
Teraz mam w ręku zapiski z „Oazy Miłości” Johna Osteena...z pytaniami:
- Czy ty chcesz, aby Jezus ci pomógł?
- Czy ty chcesz naprawdę i wiesz, co oznacza oddać serce Jezusowi?
- Czy chcesz przyjąć Jezusa?
- Czy dzisiaj zdecydowałeś się zmienić?
W drodze do pracy spotkało mnie pocieszenie, bo towarzyszyła mi stara suka, która jest u nas od lat. Zdychającemu z głodu psu ponownie zaniosłem jedzenie i jest z nim lepiej. Po każdym „święcie dyszla” (targu) chłopi porzucają u nas niepotrzebne zwierzęta. Pacjentce podarowałem książkę „Ojciec Pio”, a sam w chwilce upragnionej ciszy czytam rozważania J. H. Newman'a:
"Ty wiesz, Ty sam postanowiłeś wszystko to, co ma się nam przydarzyć od początku do końca /../ i wiesz, co jest dla mnie przeznaczone rok za rokiem, dopóki nie umrę /../ wiesz jak długo mam żyć. Wiesz też w jaki sposób umrę. Dokładnie zaplanowałeś wszystko oprócz grzechu”.
To przecież moje myśli. Bóg prowadzi nas tak jak ojciec dzieciątko...z wielką mądrością i i miłością. On kocha nas bardziej niż my samych siebie. Prowadzi nas i zaleca oddać wszystkie kłopoty Jemu i Jezusowi.
Tak też jest z moim synem, który zgłasza mi swoje troski, a ja mu pomagam. On jednak musi chcieć tej pomocy! Nie wolno szukać własnej drogi, a niedole i udręki znosić w łączności z Bogiem...trzeba uwolnić się od siebie samego.
Bóg jest Sędzią...tu się nie zgadzam, bo przede wszystkim jest Miłosiernym Ojcem! Zaczynam naukę przykazań, które wg Pana Jezusa nie wystarczają, bo człowiek, który odnajdzie Miłość Boga inaczej patrzy na świat...
APEL
- 12.02.1990(p) Jeżeli nie ma Boga, to kto kieruje wszystkim...
- 11.02.1990(n) Dyżur w łączności ze Zbawicielem
- 10.02.1990(s) Krążenie miłości...
- 09.02.1990(pt) Krzyż w koronie...
- 08.02.1990(c) Rady...
- 07.02.1990(ś) Ofiarność dla bliźnich...
- 06.02.1990(w) Gorycz opuszczania tego świata...
- 05.02.1990(p) Pierwsze zbliżenie się do Serca Pana Jezusa
- 04.02.1990(n) Panie Jezu, bądź dla nich dobry...
- 03.02.1990(s) Początki walki z samym sobą...