Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

05.03.1992(c) Dzień pracy dla Matki Bożej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 marzec 1992
Odsłon: 822

   Na dyżurze w pogotowiu po północy zerwano do porodu...jakże pasuje w tym momencie cz. radosna różańca. Ktoś powie, że wciąż to samo...myli się, bo dziecko z tatusiem nigdy się nie nudzi, tak jak chleb codzienny! 

   Myśli uciekły do złych kapłanów, a wśród nich tego, który w poprzednią Wielkanoc rozdawał Komunię Św. w złości („pchają się jak krowy”), a właśnie zbliżamy się do „jego” kościoła, gdzie mieszka z gospodynią...jak z żoną. Dodatkowo rodząca bierzemy zza muru kościelnego...

   W tym czasie "patrzy" na nas MB Niepokalana...zacząłem rozważać Bolesną Mękę Pana Jezusa, a łzy zalały oczy przy  słowach: „byłeś chwytany za gardło i kopany”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (10.03.2019) popłakałem się po spojrzeniu na wstrząsający wizerunek Pana Jezusa po Ukrytych Mękach w Ciemnicy (znajdź w wyszukiwarce int.)...

   W przychodni postanowiłem pracować dla Matki Bożej...trafiłem na nawał chorych, a w przerwie na obiad smutek zalał serce, bo grupa pracownic chichotała przy winie z powodu imienin „mniejszej kierowniczki”!

   Spokojnie załatwiłem ciężko chorą zbywaną przez swojego lekarza...prawie płakała. Ponieważ mieszkała daleko przedłużyłem jej zwolnienie łamiąc przepis (dałem jutrzejszą datę) i nie chciałem żadnego podarunku. Wówczas przyznała, że modliła się i dlatego tu trafiła!

   Szatan nie znosi takich sytuacji i ofiar dla Matki Zbawiciela...wywołał zamieszanie: przepisywanie recept, przysłał pijaczkę po lewe zwolnienie dla córeczki, pacjentkę z „papierami” (pisanie przez godzinę), a ja krzyczałem na nią. Podczas jej płaczu przypomniałem sobie o moim postanowieniu i ujrzałem próbą wytrzymałości!

    Przeprosiłem ją, spokojnie wszystko wypełniałem mówiąc przy tym o poniżeniu Pana Jezusa, a ona stwierdziła, że ma taki „dar”...wszędzie na nią krzyczą! Wszystko skończyłem o 15.20, a serce zalała wielka radość...ze zwycięstwa nad siłami ciemności.

    Teraz żona mówi, że usłyszała "głos” i więcej nie będzie pomagała synowi w nauce! To postanowienie przyjęła w pierwszym dniu postu! Zobacz diabelstwo, a .Matka była ze Swoim Synem do końca.

    Natychmiast uciekłem do kościoła, a po drodze prawie mdlałem - podczas odmawiania modlitwy przebłagalnej - za dusze szerzące Miłosierdzie Pana Jezusa. Dzisiaj trwa Sejm RP, a to czas czujności „patriotów”. Zawołałem w ich intencji: „Matko Boża obejmij tkwiących w ciemności, fałszywie kłaniających się i zagadujących, itd. Ojcze mój, przebacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”!

   Młodzież grała na gitarach: „weź swój krzyż na każdy dzień”, a łzy zalewały oczy, ponieważ wiem, że moim krzyżem jest służenie chorym. Chwilami mdlałem podczas słów kapłana. W tym czasie Zły atakował „spowiedzią”:

  • jak jest potrzebna to odciąga w pierwszej osobie: "przecież nie mam wielkich grzechów"
  • jak niepotrzebna to wskazuje na nasza grzeszność i niegodność przystąpienia do Eucharystii!...

    Zawołałem: „Panie Jezu spowiadam się Tobie z mojej nędzy, z tego, że dzisiaj gadałem, wywyższałem swoje umiejętności, krytykowałem innych lekarzy...nawet chciałem ich pouczać! Pytam Ciebie, Jezu czy mogę przystąpić do Św. Hostii?"

  • Tak, możesz, ponieważ są to grzechy pospolite!

    "Matko moja...w jakiej intencji mam przyjąć Eucharystię?"

  • W  intencji matury syna!

    Nie wiedziałem od kogo jest ta rada (często Szatan udaje "dobrego"), ale po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii radość zalała serce: „och, Matko, cóż to dla Ciebie, aby syn zdał maturę”. Podziękowałem z całego serca...

    W wielkim uniesieniu duchowym wracałem do domu, dziękowałem za ten dzień z całego serca...miałem poczucie przewagi duszy nad ciałem, a towarzyszyło mi rozgwieżdżone niebo. 

                                                                                                                                    APeeL

 

 

 

 

 

04.03.1992(ś) Krzyż z prochu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 marzec 1992
Odsłon: 770

Środa Popielcowa

   Podczas koszmarów sennych zapamiętałem zebranie...na którym nie zabrałem głosu z powodu postu (wyrzeczenie). Zerwało mnie pragnienie, ale odrzuciłem pokusę picia piwa.

   Tuż przed Mszą Św. poranną do mojego zniechęcenia Szatan dołożył żonę, która powiedziała, że codzienna Msza Św. nie jest obowiązkowa. Padłem na kolana i poprosiłem Boga Ojca o przyjęcie mojego wyrzeczenia: milczenia...chodzi o to, abym świadomie nie gadał i otrzymał pomoc w pokusie. Wówczas grzechem będzie gadanie po ostrzeżeniu. „Wielka to wada, gdy kto dużo gada!” Właśnie zapomniałem się i opowiadam żonie o spotkaniu z kapłanem w świątyni.

    Dzisiaj jest targ („święto dyszla”), ludzie żyją tym światem, lubią zbiorowiska ze znajomymi. Podczas modlitwy trafiłem na wiezioną krowę z cielątkiem. Z serca zawołałem: „Matko spraw, aby trafili do dobrych ludzi, a to dziecko krowy zachowało życie." Szkoda, że tej metody nie stosują ekolodzy...dla których jedno gniazdko jest ważniejsze niż dobro ludzi.

   Czekałem przed kościołem, a z głośnika napłyną słowa, że „z oczyszczonymi duszami czekamy”. Wraca sprawa milczenia, bo „po mowie poznasz go”. Zły napada z mocą i podsuwa, że „ciągle trwają msze za tego ormowca” z obrazem jego przybycia z milicją do pogotowia.

   Większość faktycznie unikała pokazywania się z milicją - woleli czynić to dyskretnie. Pomoc podpowiada, że „dzięki tej mszy jesteś za darmo na spotkaniu z Panem Jezusem!" Zły nie rezygnuje i podsuwa mi obrazy niewierzących sanitariuszy żartujących z popiołu.

    Właśnie kapłan wykonał na mojej głowie „krzyż z prochu", a serce zalała radość i pokój...jak po przyjęciu Eucharystii! Nie jest lekko, bo przy mnie głośno "pięknie" śpiewa głucha babcia, bo kto śpiewa ten modli się podwójnie...uciekłem na drugą stronę kościoła.

   „Panie przyślij mi Anioła Milczenia” i w tej intencji Eucharystia! Właśnie „mój” kapłan podaje mi Ciało Pana Jezusa, a siostra w tym czasie śpiewa: „On za ciebie oddał Swoje Życie i bardzo ciebie kocha”.

    Wyszedłem całkowicie odmieniony wołając „za dusze ciche i pokorne”...jakże to wszystko ułożone! Spokojnie przyjmuję pacjentów, nikt nie wręcza darów...nawet trafił się budowniczy krzyża! Pojawiła się niechętna chórzystka...za nią wołałem wczoraj, aby „Matka objęła ich wszystkich”. Nie wdaję się w dyskusje, a gdy „wywiadowca” pyta o sprawy kraju...czekam na sygnał z Nieba, a napływa „tunika Pana Jezusa” i o tym mu mówię!

    Po przyjęciach chorych serce zalała miłość i pokój...nie zna świat tego uczucia. Płyną modlitwy, a w milczeniu słucham „mowy z Nieba”. Mam zabrać maszynę i wszystko przepisać, bo będzie spokój (nie będę „walił” żonie w domu). Tak się stało i dzięki temu czytasz to dzisiaj.

   Na UKF-ie trafiłem na słuchowisko Andre Gide "El Hadżi, czyli traktat o fałszywym proroku", gdzie padły słowa do mnie:

   „/../ między tobą i Mną nie może być mowy o żadnym znaku...przed tobą nie jestem bowiem ukryty...troszczysz się o Mnie - wiem o tym, ale za mało o mój lud, bo przecież zna Mnie tylko przez ciebie...ukazuję mu się z twoją twarzą i twoim głosem, za mało mówisz do ludu! Jak więc możesz się domagać, abyś Mnie kochał!"

    Tak mówił do mnie Pan mój...Ojciec Jedyny i Prawdziwy. Nie wiem czego dotyczyło słuchowisko...nic mnie to nie obchodzi! Wiem już, że nie mogę już normalnie żyć, ale nie wiem jaką iść drogą?

                                                                                                                                      APeeL

 

 

03.03.1992(w) Początki bojów duchowych...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 marzec 1992
Odsłon: 752

    Północ, a ja wraz z uderzeniem dzwonu kościelnego zawołałem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, Bóg Ojciec dobry, miłosierny, łagodny i łaskawy, a także Matka Boża oraz św. Michał Archanioł z zastępami Aniołów!” Zacząłem odmawiać „Anioł Pański” i „Pod Twoją obronę”.

    Dzisiaj postanowiłem słuchać natchnień modlitewnych, ale teraz uwagę przykuła Biblia, którą zabrałem na dyżur w pogotowiu. Zdziwiony czytam słowa zachęty do walki ze złem (List do Efezjan 6, 10-16):

    <</../ umacniajcie się w Panu i w działaniu mocy jego. Przyobleczcie się w zbroję Bożą, abyście mogli się ostać przeciw zasadzkom diabelskim. Albowiem prowadzimy walkę nie z ciałem i z krwią, ale /../ przeciw złym duchom w przestworzach niebieskich. /../ We wszystkim trzymajcie się tarczy wiary, którą moglibyście zagasić wszystkie strzały ogniste złego ducha >>.

   Na ten czas zrywają do dalekiego wyjazdu, a to jest okazja do odmawiania mojej modlitwy: "za chorych w izolatce szpitalnej", która znajduje się  nad pokojem lekarskim pogotowia. Właśnie umiera tam pacjent na nowotwór płuca, zna rozpoznanie, a ja poprosiłem go o przekazanie swojego cierpienia za dusze czyśćcowe.

    Rano podczas odmawiania różańca Pana Jezusa wypada "oddanie wszystkiego przez Pana Jezusa biednym". Z serca wyrwało się wołanie: „Jezu! Ty nic nie miałeś oprócz tuniki, którą utkała Ci Matka Boża i która „rosła” z Tobą, a na Golgocie oprawcy rzucali o nią los!" Popłakałem się...

    W tym czasie drażnił Szatan, a w audycji katolickiej kapłan mówił, że „światło świadomości samo zniszczy zło”! Ponadto zalecano „święte” budzenie się, ale nie wspominaną o przeżegnaniu się!

   Napór złego trwał około godziny, a teraz w okolicy nadbrzusza i serca pojawiła się słodycz i Pokój Boży. Wróciła pogoda i radość, którą mogłem przekazywać wystraszonym pacjentom. Facetowi dałem lewe zwolnienie wskazując na pomoc Boga, którą ma w przyszłości odrobić...bezinteresownie!

   Pacjentka dała mi 10 dolarów, a Pan przysłał jako ostatnią biedną kobiecinę, której mąż przepił wszystko i nie miała na leki. Oddałem jej te pieniądze, a wielka radość zalała serce.

   Czas szybko płynie, zmęczony zasnąłem w fotelu, a na Mszę Św. obudził mnie głuchy telefon! Szatan wpuszczał rozdrażnienie, zwątpienie i zniechęcenie z odciąganiem od kościoła, bo dzisiaj są ostatki („pójdę innego dnia”...kuszenie odbywa się w pierwszej osobie).

    Ten bój był mocny, wywoływał pustkę w sercu oraz niechęć do kapłanów i kościoła! Podniosłem głowę i z daleka ujrzałem postać Pana Jezusa, a radość napłynęła do serca. Szczególnie mocno zadziałały wyciągnięte dłonie Pana...jakby zapraszające. Padły słowa: „bądź święty, jak Ja jestem Święty”, a chór śpiewał moje wołanie o północy!

    Jakże zdziwiony słuchałem kazania o  t u n i c e  Pana Jezusa! Sowiecki aktor na oczach publiczności miał podeptać Biblię i zrzucić tunikę Pana Jezusa. Dzisiaj, gdy to przepisuję (04.03.2019) przypomniało się podobne zachowanie Kuby Wojewódzkiego, który w swoim programie (TVN) zepchnął Biblię ze stoliczka i ją przydepnął!

   Eucharystia była w intencji potrzebujących Światła Bożego...skuliłem się na kolanach, a serce wypełniła miłość Pana Jezusa. Postanowiłem nie gadać w poście, bo: "tylko o Tobie, Matko i o Twoim Synu powinno się rozmawiać!”

     Wybiegłem z podziękowaniem Zbawicielowi za przebieg dzisiejszego dnia, bo zauważyłem:

  • wołanie o północy (podobne słowa śpiewał chór)
  • różaniec z wołaniem o tunice (kazanie o tunice)
  • Pan Jezus oddał wszystko biednym...próba z biedną
  • modlitwa przebłagalna – wołałem za prof. Marię Szulc
  • wspomniałem dusze dziadków ze strony matki, a przybyła chora, która ich znała...

    Wstąpiłem do kwiaciarni, a Matka Boża podarowała żonie - przez sprzedawczynię - kilka maleńkich różyczek…

                                                                                                                                             APeeL

 

 

02.03.1992(p) Za tych, którzy czekają na znak od Boga...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 marzec 1992
Odsłon: 746

    Dzisiaj Szatan wpadł w szał, bo nienawidzi mojego kultu Matki Pana Jezusa, a właśnie poświęcono figurę Niepokalanej, która przyszła pod mój blok. Nawet pacjentka przyniosła zdjęcia z tego wydarzenia.

    Już od pierwszych chwil dzisiejszej pracy w przychodni widziałem jego działanie, bo wówczas - oprócz nawału chorych - trwają kłótnie i przepychanki wg zasady, „kto pierwszy ten lepszy”.

    W takim czasie nie znajdziesz w radiu kojącej muzyki...właśnie płynie ryk młodzieńca: "nie wierz miłości, Pan Bóg ją zaleca, ale zapomniał ją stworzyć!” Właśnie podsunął mi obraz pani, która zawsze kusi swego męża praniem...przebiera się w odpowiedni strój, a on wówczas jest chętny!

    Podczas przepisywania tego świadectwa...śmieję się, ale sprawdź sam, co jest w twojej głowie. Zważ, że jestem dopiero 4-5 rok po nawróceniu, a już tyle mam pokazywane! Spróbuj tylko drgnąć ku naszej wierze i Bogu Ojcu, a zobaczysz!

    Jednej z pań zaleciłem, aby odczytywała Wolę Stwórcy i nie mogłem uporać się z chorym, którego źle załatwili ortopedzi...tak dobrze szło, a tu zator. Przybyło też wielu „nasłanych”:

  • już o 8.15 pojawiła się uprawniona do zniżki na leki z prośbą o 6 takich opakowań!
  • pomyliłem się w wypisaniu zwolnienia lekarskiego, a przy jego poprawianiu „chory” zalecił, abym dodał mu 15 dni...do końca miesiąca!
  • mdlała synowa z powodu śmierci teścia
  • przybyła pijana z bólem nogi…
  • oraz pielęgniarka na blokadę przyczepu lekceważąca raka piersi!

    Na szczycie nawału wszedł poturbowany przez złodziei jego samochodu...kopnięto go w kręgosłup. Zauważyłem, że prawdopodobnie nigdy nie prosił Boga Ojca, aby go wybawił od „wszelakich złych przygód”...śmieliśmy się, bo to potwierdził!

    Na początku dyżuru w pogotowiu kierowca stwierdził, że nie ma czasu na modlitwy, ale siedział bezczynnie przez 11 godzin (nie było wyjazdu)! To dobry człowiek i nawet przekornie pytałem go: „gdzie po śmierci trafiają tacy jak on?”

    W tym czasie zawołałem za niego: „Matko otwórz mu serce, niech narodzi się w nim Pan Jezus, spraw, aby Duch Św. zadziałał - niech otrzyma  z n a k  na który czeka!”

   „Jezu mój, Jezu! Dlaczego ludzie czekają na powrót do Ciebie? Ojcze mój, przebacz takim, ponieważ nie wiedzą co czynią!” Powtarzałem to wielokrotnie...

    Z telewizji padnie informacja o spotkaniu Lecha Wałęsy z Borysem Jelcynem. To było działanie Matki Bożej, bo Szatan nienawidzi pokoju między narodami i na świecie. Wyraźnie widziałem – podczas odmawiania mojej modlitwy – uśmiechnięte Oczy Matki Zbawiciela.

    Teraz, trafiła się pacjentka z biegunką i wymiotami...wszystko trwało zaledwie 3 godziny, a chora jest już jest blada, słaba i przysypiająca. Można powiedzieć za psalmistą, że jesteśmy jak trwa lub kwiat polny…

   W drodze do szpitala popłyną moje modlitwy, a na miejscu zawołam: „Matko! Pobłogosław ten szpital i przebywających tam ludzi...w Imię Ojca, Syna i Ducha Św." W drodze do bazy przejeżdżaliśmy obok oświetlonych figur: jedna była szczególnie pięknie od stóp do korony na Głowie Bogurodzicy!

   Jeżeli należysz do tych, którzy czekają na znak od Boga to wiedz, że podsuwa to upadły Archanioł, który wie, że wszystko jest prawdziwe w naszej wierze...

                                                                                                                                      APeeL

 

 

01.03.1992(n) Za bredzących duchowo...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 marzec 1992
Odsłon: 786

     Dzisiaj mam spotkać się z profesor Marią Szulc, która leczy hipnozą...chodziło o córkę, a nawet o naszą współpracę. W śnie ujrzałem stół zawalony cukierkami z moimi kluczami w środku. Ten sen "do przodu" sprawdzi się, bo na stole będą różne ciasta i smakołyki, a klucze oznaczały chęć uciekania od niej…

   Na końcu dyżuru w pogotowiu obudził mnie widok pięknego zegara...z punkcikami świetlnymi w miejscu godzin i minut oraz ruchomym pokazującym przepływ czasu! Ile możliwości pocieszenia ma Pan Bóg, bo Zły - w tym czasie straszył mnie - nagłym i dalekim wyjazdem (tak czasami bywa).

    Teraz zdziwiony słuchałem czytań z Mszy Św. radiowej:

Ks. Syracydesa 27, 4-7 o sicie, które przesiewa plewy: „błędy człowieka w jego rozumowaniu”, których sprawdzianem est jego wypowiedź. "Hodowlę drzewa poznaje się po jego owocach, podobnie serce człowieka po rozumnym słowie. Nie chwal człowieka, zanim poznasz jak przemawia, to bowiem jest próbą dla ludzi."

Ew. Łk6,39-45 o uczniu, który nie przewyższa nauczyciela, bo każdy w pełni wykształcony, będzie jak nauczyciel. Zważ, że jadę do pani profesor przekonany o słuszności tej wizyty, na której „mam mówić w Imieniu Pana Jezusa".

   W kazaniu ks. Józef Jachimczak (późniejszy duszpasterz służby zdrowia: 1994-2010) mówił o kosztach i wspaniałościach „mszy ziemskich” czyli igrzyskach, ale nie wspomniał o Szatanie i jego ziemskim królestwie!  

    Po drodze do Warszawy zdążyłem na Mszę św. 10.00 w Raszynie, gdzie przed kościołem przywitał mnie wielki napis o Woli Boga Ojca. Zawahałem się w którą stronę mam się skierować, a taka decyzja przypomina listek na wietrze. Trafiłem na "uśmiechniętą" św. Teresa od Krzyża oraz Pana Jezusa po biczowaniu. „Och, Jezu mój wszystko, co robimy dla Boga Ojca powinno dawać wielką radość!”

   Tutaj czytano list pasterski o alkoholizmie i sprawach społecznych...znowu nie wskazano na Bestię, a to jego sztuczka, bo go nie ma, on nie istnieje. Pierwszy raz – przed przyjęciem Ciała Pana Jezusa – padłem na kolana i przeżegnałem się! Podziękowałem za tę łaskę. Dzisiaj, gdy to przepisuję (01 marca 2019) czynię tak zawsze...jeden z kolegów lekarzy nazwał to "aktorstwem".

   Pani profesor mieszkała blisko kościoła św. Stanisława Kostki, gdzie został pochowany ks. Jerzy Popiełuszko (3 listopada 1984 po zamachu 19 października 1984). Pokazałem jej dowód osobisty, gdzie zauważyła Twarz Jezusa z całunu Turyńskiego...dziwne, bo miała takiego w pokoju, gdzie przyjmuje ludzi.

   To była nitka więzi, która zostanie brutalnie zerwana już na początku rozmowy o naszej duchowości i duszy! Pani profesor okazała się osobą niewierzącą, a nawet szydzącą z wiary...w stylu Joanny Senyszyn! Wizerunek Pana Jezusa z Całunu stanowił zmyłkę dla korzystających z jej usług:

Matka Boża to „kobieta, która urodziła Jezusa”…

Kościół Katolicki: „ludzie latają, a okropnie grzeszą”...

Eucharystia: "ot, tak idziesz sobie i nic z tego nie wynika"...

Różaniec „to klepanie modlitw przerywane gadaniem”...tak właśnie czyni jej okropna gosposia!

Jan Paweł II, papież: "przebrał się i kuma się z Islamem"... 

    Przypomniały się moje klucze ze snu wśród cukierków...miałem tylko jedno pragnienie, aby zwiać stąd. Moje rozważanie o walce duchowej i braku naszej mocy na sztuczki Szatana ze wskazaniem na pomoc Matki Bożej pani profesor określiła jednym zdaniem: 

  • Tak nie można, zawołać sobie i czekać, bowiem trzeba walczyć!

    Pani profesor uważała, że człowiek w nałogu musi polegać na sobie, na swojej silnej woli. Wskazywałem jej na błędy...nawet powiedziałem, że przybyłem do niej wykonując Wolę Boga Ojca. Rozeszliśmy się w niesmaku, a ja poczułem ulgę. Przez moją osobę pokazałem jej człowieka wykształconego, który jest wiernym Kościoła Katolickiego.

    Po powrocie do domu zapaliłem lampkę pod figurą MB Niepokalanej z prośbą: „Matko daj jej znak...Światło, że Jesteś!” Pod gwiaździstym niebem popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia…

                                                                                                                                 APeeL

 

 

 

 

  1. 29.02.1992(s) Trzeba wierzyć Słowu Boga...
  2. 28.02.1992(pt) Nasza dusza pragnienie nieba, a ciało ziemi
  3. 27.02.1992(c) Pan Bóg mówi także przez kamienie...
  4. 25.02.1992(w) Na dobre i na złe zostaniesz Ty...
  5. 24.02.1992(p) ZA MAJĄCYCH KAMIENNE SERCA
  6. 23.02.1992(n) ZA WYMAGAJĄCYCH PRZEBACZENIA
  7. 22.02.1992(s) ZA TYCH, KTÓRYM SZATAN MIESZA W GŁOWIE
  8. 21.02.1992(pt) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH ZE ZBAWICIELEM
  9. 20.02.1992(c) ZA NAPADANYCH Z POWODU WIARY
  10. 19.02.1992(ś) Dzień za dusze czyśćcowe...

Strona 2100 z 2365

  • 2095
  • 2096
  • 2097
  • 2098
  • 2099
  • 2100
  • 2101
  • 2102
  • 2103
  • 2104

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 649  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?