Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

23.02.1992(n) ZA WYMAGAJĄCYCH PRZEBACZENIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 luty 1992
Odsłon: 746

    Napłynęła prośba od Pana Jezusa (2.15): „czuwaj ze Mną!”. Kompletnie nie chciało mi się, a ponadto bałem się kataru (!), bo mam „zimne aglutyniny”, które aktywują się podczas ochłodzenia ciała. Dla formy uklękłam na łóżku i przeżegnałem się...zobacz naszą nędzę!

   Po 10 minutach zostałem wzywany do ambulatorium. Jak pięknie wypadłoby moje czuwanie. Ponownie nie posłuchałem prośby i nie pojechałem z tym pacjentem do szpitala (krwotok z płuc)...nie miałbym grzechu zaniechania, a pod moim krzyżem ujrzałbym palącą się lampkę.

    Za karę wyjechałem do wypadku z pijanymi (zszedłbym z kolejki)...później miałem porodzik i noc z głowy! Teraz słucham się („kwiaty”) i kupuję kwiaty dla żony, bo zapomniałem o jej imieninach!

   Dzisiaj będzie Ewangelia o przebaczaniu. Poprosiłem żonę, aby przebaczyła mi wszystko...całe zło, które jej uczyniłem! Ja w tym czasie przebaczyłem jej całe zło, które uczyniła mojej osobie. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Od dłuższego czasu miałem potrzebę otrzymania takiego przebaczenia, a w tym momencie uczyniliśmy to z głębi naszych serc.

   Po krótkim śnie czytałem „Echo” Maryi Królowej Pokoju i popłakałem się z powodu wielkiej tęsknoty za Matką Prawdziwą. Pomyślałem, że przebaczenie żony to   ł a s k a  od Matki Zbawiciela.

   Na Mszy Św. ujrzałem dar prześladowania, bo jest to współcierpienie z Panem Jezusem. To wielka Tajemnica Boga Ojca: bo jak zbadać postęp kogoś w miłości, która rozciąga się pogańskiego kochania najbliższych do nienawiści wrogów. Na szczycie naszej miłości jest Bóg Ojciec z Jego Wszechogarniającą Miłością (jesteśmy Jego dziećmi, a więc braćmi)...

   Człowiek, który nie wierzy w Boga Jahwe ("Ja Jestem"), nie wie o tej próbie i nie będzie w stanie przebaczyć prześladowcom z całego serca. W modlitwie poprosiłem Pana Jezusa: „uczyń serce moje wg Serca Twego”.

   Wczoraj przebaczyłem moim prześladowcą i duszom takich, a na Mszy Św. - przed figurką Matki Bożej - ból przenikał duszę: „Panie Jezu przepraszam Cię, nie chciałem czuwać z Tobą w nocy...ja, Twój uczeń...tak samo było w Getsemani, ale ja wiem więcej o Tobie, niż oni wówczas!"

   Zacząłem wołać za prześladujących, wymieniać osoby, a do serca napłynęła wielka radość...prosiłem o światło wiary dla nich i objąłem ich wszystkich w moim sercu, bo są słabi i ślepi. Zobacz jak Bóg prowadzi mnie w modlitwie.

    W domu Światło napłynęło przy słowach Pana Jezusa na krzyżu: „Ojcze mój odpuść im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. W tym czasie wzrok padł na figurkę Pana Jezusa. Padłem na kolana, bo nawet Pan Jezus to czynił! Zrozumiesz wszystko, gdy pojmiesz Majestat Ojca i Jego Wszechmoc! To wszystko nie było przypadkowe, przecież dalej trwał dzień w intencji przebaczenia prześladowcom.

  • Czy Judasz doznał Miłosierdzia Ojca?...zapytała żona.

  • Bardzo...bardzo cierpiał, pieniądze wyrzucił i z rozpaczy powiesił się! On po­dlega większemu miłosierdziu niż wielu współczesnych zdrajców...on mniej wiedział o Panu Jezusie niż ja dzisiaj!

   Dar wiary nie oznacza ziemskich radości, to trwają ciągłe wybory w małym i dużym. Żona śpi, a ja zostałem pod krzyżem Pana Jezusa z Matką i Janem! Popłakałem się...tak zakończył się jeszcze jeden dzień życia w łączności ze Zbawicielem.

                                                                                                                              APeeL

 

 

 

22.02.1992(s) ZA TYCH, KTÓRYM SZATAN MIESZA W GŁOWIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 luty 1992
Odsłon: 734

    Od pierwszej chwilki po przebudzeniu trwał bój o pokój w sercu! Zły wpuszczał rozdrażnienie, przeszkadzał w modlitwie „Anioł Pański”...słusznie, bo tam jest wołanie do znienawidzonej przez niego Matki Prawdziwej („Pod Twoją obronę”). Napłynęła radość i pokój, a także natchnienie, że „ta modlitwa jest darem dla ciebie”.

   W tym czasie miałem narzucono modlitwy, które na siłę chciałem odmówić...nawet w złości!

- Czy ty chciałbyś, aby ktoś zwracał się do ciebie w ten sposób?

- To prawda, po co to czynić? Komu to potrzebne? Nawet można się udławić. Przypomniało się spotkanie z prof. M. Szulc („potęga podświadomości”), która wskazała na swoją sprzątaczkę, która modli się w przerwach w gadaniu...

   Podczas nawału chorych nawet przez chwilkę nie mogłem zwrócić się ku Pana, ale nie wolno kosztem pragnienia modlitewnego źle załatwiać ludzi.

    Nagle Szatan zerwał mnie do fałszywego wezwania...wypadku z palącymi się w samochodach ludźmi! Wprost poczułem obecność Bestii za plecami. Nawet podsuwał szyderstwa, bo panią Zośkę, która nienawidzi św. Jehowy złośliwie określał „Maniuśką”. Ta bogata pani jest nękana przez niego „biedą”, bo „co to będzie?”...od rana do nocy!

   Po jej wyjściu serce zalał pokój...może sprawiły to słowa: „Bóg zapłać”, dla mnie jest to największa zapłata, ale w języku niewierzących oznacza wysiłek nadaremny!

    Bardzo źle się czuję, bo właśnie pojawiła się „rodzina Lipców”: babcia 80 lat, po chwili synowa i syn („rodzina” po nazwisku), a po ich wyjściu do kompletu przybył mój syn ze zleconą szczepionką. Do tego chorzy „na nerwicę”, którym wskazałem Pana Jezusa i słowa przed Eucharystią: „pokój Mój wam daję”. Każdy ma wolną wolę i bez skierowania może iść do psychiatry na tym samym piętrze...

    Przyjęcia zamknęła poganka żartująca z piekła, bo tam jest cieplej i weselej. Wskazałem jej, że jest nieświadoma tego wyboru i sprawia przykrość przodkom w  c z y ś ć c u  (nie modli się za nich).

- Gdzie pani dotrze, gdy w tej chwilce pomrzemy, bo ja kieruję się do Matki Bożej!

   Serce zalał smutek, ponieważ większość dobrych ludzi odrzuca naszą wiarę. W tym stanie skierowałem się pod „mój” krzyż, gdzie zapaliłem znicz i pełen wdzięczności Bogu Ojcu zawołałem:

   „Ojcze nasz, dałeś nam wszystko...nawet niepotrzebne są pieniądze, można wszystkiego używać, a w innych dniach dobrowolnie pościć dla Ciebie i dla Twojej Chwały!”

   W tym czasie Jan Paweł II błogosławił wyspę Gore (Senegal) skąd chrześcijanie wywieźli 180 tys. niewolników. Łzy zalały oczy, ponieważ zobaczyłem tragedię tych ludzi i straszliwe cierpienia chrześcijan przebywających z tego powodu w czyśćcu. Odmówiłem w ich intencji moją modlitwę, która rozrywała serce podczas współcierpienia z Panem Jezusem.

   W pogotowiu zainstalowano urządzenia głośnomówiące, towarzysze i towarzyszki nie mogą mieć już pretensji do mnie, że zamykam się w pokoju lekarskim z Bogiem. Wcześniej miano nade mną pieczę, ponieważ dyżurowaliśmy w jednej piwnicznej izbie...

    Jakże Szatan miesza ludziom w głowach: „szpicel to coś dobrego, a szpieg to coś najgorszego”. Niektórzy tak dorabiają, bo „wrogów ludu” już nie ma...dlatego stwarza się takie fuchy w miejsce nielegalnego handlu wódką. Naprawdę śmieszą mnie dyżurni, którym brakuje tylko czapeczki i chorągiewki w ręku. Wprost prosi się salutowanie!

   Z książeczki „Boskie Serce Jezusa” trafiłem na zdania: „Naucz mnie, słodki Zbawicielu doskonałego zapomnienia o sobie, bo to jedyna droga, która prowadzi do Boskiego Serca Twego”.

   W ramach dzisiejszego diabelstwa jedziemy na fałszywy wyjazd „na wesele syna kierowcy”...bez mojej wiedzy! Zważ na cierpienie, bo ja jestem na drodze krzyżowej ze Zbawicielem, a orkiestra gra „Mijają lata” i słychać weselników.

   Teraz stoimy pod oświetlonym sklepem (ze snu "do przodu"). Po powrocie do bazy uciekłem do pokoju, a z kasety popłyną słowa piosenki: „powiedz ludziom, że kocham ich...że się o nich wciąż troszczę...jeżeli zeszli już z Moich Dróg - to powiedz, że szukam ich!”

     Jakże pięknie mam wszystko ułożone...

                                                                                                                                   APeeL

 

 

 

21.02.1992(pt) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH ZE ZBAWICIELEM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 luty 1992
Odsłon: 709

    Na dyżurze w pogotowiu...tuż po północy odmawiałem „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w Getsemani. Czy to była ta pora? Wówczas Zbawiciel - po trwaniu na modlitwie - wiedział, że nie może się cofnąć! 

    Zbudzono mnie z nieba o 3.00, a serce zalało dalsze pragnienie modlitwy. Czy w tym czasie było pojmanie Pana? Czy dlatego w śnie miałem łaskę doznania Jego cierpienia? To była radość męczenników z pojawieniem się mocy Bożej.

    Moje zdziwienie jest tym większe, bo przepisuję to 23 lutego 2019 r. a dzisiaj jest wspomnienie św. Polikarpa. To biskup męczennik, uczeń św. Jana Ewangelisty, którego skazano na spalenie żywcem...musiano przebić go sztyletem, bo ogień nie czynił mu szkody.

   W tamtym czasie - podczas modlitwy - Szatan atakował mnie z furią...przeszkadzał, podsuwał „dobre” pomysły i nakazywał. Nie miał zezwolenia na uderzanie z całą mocą, bo byłem na początku drogi. Nie mógł też ujawnić się sugerując, że są to moje myśli: "mam nauczać i wszystko przekazywać”, bo to robiło ze mnie głupiego!

   Wówczas nie wiedziałem, że to stanie się, ale w przyszłości poprzez Internet. Kategorycznie krzyczałem, że „nie! nie! będę cichy i ucieknę do Pana Jezusa...On jest dla mnie wzorem!”

    Zważ, że ten bój toczył się w czasie pojmania Pana Jezusa, zdradzieckiego pocałunku przez Judasza, przy krzykach, prowadzeniu do arcykapłana, który uderzył Syna Bożego z wrzuceniem do ciemnicy.

   Wszystkie te cierpienia przekazywałem Bogu Ojcu za dusze pobożne i wierne. Ponownie jestem zadziwiony, bo obecnie wypada intencja modlitewna: za tych, którzy nie zawodzą (23 luty 2019).

    Szatan nie ustawał w przeszkadzaniu, podsuwał wstrętną pielęgniarkę, która trwa we wrogości do naszej wiary, a "ja mam ją nawrócić”, nie pozwalał ponownie zasnąć, a podczas snu straszył...właśnie spotkałem młodego "towarzysza", który nie może odczepić się ode mnie. Tłumaczyłem mu, że gubi swoją duszę...nie wystarczyło nawet moje specjalne wejście w kałużę z ochlapaniem go!

    Zerwano na wyjazd: „chyba nie żyje”...w takich wypadkach już z daleka widzisz, że masz do czynienia z wezwaniem do zgonu. Wówczas kobiety stoją w małych grupkach  z założonymi rękami.

   W nędznej chatce z glinianą podłogą, na słomianym sienniku leżała "zimna babcia" z podwiązaną szczęką, a nad nią wisiał piękny obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. Wypisałem kartę zgonu, ale nie mieli forsy...wyszedłem i popłakałem się z prośbą do Pana Jezusa o przebaczenie. Nie mogłem się uspokoić jeszcze na początku pracy w przychodni.

    Nagle przypomniano o bolesnej męce Pana Jezusa...napłynął „Herod” i „Piłat” (ok. 8.00)...czy to było o tej porze? Ojcze Przedwieczny - przyjmij przez Niepokalane Serce Najśw. Maryi Panny - wszystkie cierpienia jakich doznał Pan Jezus u Piłata, w drodze do Heroda i u Heroda...

9.15...znowu „Piłat” i płynie „Biczowanie”, a o 10.00 „cierniem koronowanie” (u mnie „św. Poniżenie”).

10.30 Czy to była pora wydania Jezusa na śmierć na żądanie ludu...zamiast Barabasza?

13.30 Przybijanie do Krzyża

     Pod koniec przyjęć pojawił się syn zmarłej, ponieważ pomyliłem się w wypisywaniu karty zgonu. Podziękowałem Matce Bożej za ten dar (za pomyłkę), bo dzięki temu wspomniałem o pięknym obrazie Pana Jezusa. Nasze spotkanie zostało wymodlone przez jego świętą matkę, bo zauważyłem, że jest zaćmiony przez Szatana...odrzuca wiarę i Kościół Święty.

   Zarazem przyznał, że jedynym jej pragnieniem było przystąpienie przez niego do Sakramentu Pojednania. Wyjaśniłem mu błąd: jeżeli odrzuca kapłana to odrzuca także Eucharystię. Wyczułem, że trafiłem w jego serce.

       W ciszy gabinetu lekarskiego skończyłem „św. Agonię”, a po zapaleniu lampki pod krzyżem poszedłem na spotkanie na wykład naukowy o Biblii. W tym czasie modliłem się, a po prośbie o temat do dyskusji rzuciłem: „dusza, a Biblia”, ale zgłoszono sprzeciw, ponieważ mają spotkanie „nauczycielskie”, a goście przyszli chyba niepotrzebnie! Wiedz, że św. Jehowy negują istnienie duszy...stąd ten sprzeciw!

    W smutku serca wołałem do Boga w moich modlitwach wieczornych. Szatan wykorzystuje każdy moment do niszczenia pokoju w sercu...nawet poprzez Biblię.

                                                                                                                                        APeeL

 

 

 

 

20.02.1992(c) ZA NAPADANYCH Z POWODU WIARY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 luty 1992
Odsłon: 730

    W śnie "do przodu" zostałem napadnięty z powodu Pana Jezusa. W tym czasie prosiłem o ochronę św. Michała Archanioła. To potwierdzi się na późniejszym dyżurze w pogotowiu.

   Tuż po przebudzeniu zdziwiłem się dzisiejszym wspomnieniem świętego Zenobiusza (337-417) lekarza i kapłana zamordowanego w dzisiejszym Libanie. Zobacz jak ciekawe jest moje życie duchowe...

   Dzisiaj, w przychodni miałem dużo pracy, ale momentami napływała pomoc Boża. Dam tylko jeden przykład: męczyłem się z ustaleniem rozpoznania u człowieczka wyglądającego...jak w raku żołądka, ale w natchnieniu padło słowo: „tasiemiec”. Pacjent potwierdził, że przepada za tatarem, a jego dziadek także stwierdził, że ma tasiemca! 

   Biednej podarowałem czekoladkę i kawę, a ona potraktowała to jako coś niebywałego. Teraz, chorym zalecam;

  • Proszę odchudzać się przez posty!

  • Trzeba zapytać Matkę czy może pani wyjechać na antypody...w pani zdrowiu? Zważ, że jest to punkt „naprzeciw stopy” położony dokładnie po drugiej stronie ziemi.

  • Tym złym chłopakom trzeba mówić o duszy!

  • W lęku proszę wołać o do Boga o pokój, który otrzymujemy w Eucharystii!   

   Na początku dyżuru w pogotowiu (15.00) padłem na kolana odmawiając moją modlitwę (mamy oddzielne pokoje lekarzy dyżurnych), a demon zalewał mnie mocnymi poleceniami: sprawdź czy zmarła pacjentka (byłem karetką), umyj ręce (miałem brudne), użyj dezodorantu (byłem spocony), zrób zapiski i zadzwoń do syna, aby przybył na zastrzyk szczepionki!

   Nie poddałem się i trwałem na kolanach, a towarzyszył mi wizerunek Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. W tym czasie napłynęło poczucie, że Matka Boża wytrwała z Jezusem do końca, a moje serce zalala radość i pokój Boży.

   Czwartek na piątek do święty czas...jakże chciałbym zapalić lampki pod „moim” krzyżem Zbawiciela. W tym momencie przypomniała się pacjentka, która ze swojego okna widzi figurę Matki Niepokalanej przy naszych blokach z palącą się lampką!

- Nawet nie wie pani jaki to dar...jakże ja chciałbym w nocy popatrzeć na to światełko!

   Karetką trafiłem do babci z dusznością, gdzie ujrzałem wizerunek MB Częstochowskiej zalanej łzami!  Podczas powrotu do bazy odpierałem zarzuty personelu przeciw naszej wierze. Szczególnie stwierdzenie, że Matki Bożej jeszcze nikt nie widział!

   Przecież tyle jest miejsc Objawień (różne Matki)...ja wybrałem sobie MB Pocieszycielkę oraz MB Pokoju. Także Pan Jezus po Zmartwychwstaniu przybierał różne postacie...do siostry Faustyny przyszedł jako żebrak poszukujący strawy!

   Kiedyś pod moimi drzwiami stała matka z dzieckiem, a dla mnie był to widok Matki Bożej z Dzieciątkiem...załatwiłem ją z całego serca. Przypomniało się też wezwanie do matki karmiącej, która leżała pod takim właśnie obrazem!

    Nagle dyspozytorka napadła na mnie (potwierdzenie snu), że zamykam się w pokoju lekarza dyżurnego (mamy połączenie telefoniczne). Nie mogłem powiedzieć jej, że zamykam się z Panem Jezusem! Na ten moment zostałem pocieszony uśmiechem Czarnej Madonny...

                                                                                                                                         APeeL

 

 

19.02.1992(ś) Dzień za dusze czyśćcowe...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 luty 1992
Odsłon: 741

    Demon już od rana budził zwątpienie:

- czy tutaj jest twoja ojczyzna? przecież jesteś osaczony, trzeba poskarżyć się, wszystko opisać, a nawet wyjechać stąd! 

- Ojcze przekazuję Ci to cierpienie, przecież Pan Jezus w swojej ziemskiej ojczyźnie także był prześladowany i zapowiedział, że tak samo będzie z nami!

    Dodatkowo w drodze do pracy zawołałem: „Matko Miłosierdzia uproś - przez Serce Syna Twego, Pana Jezusa zmiłowanie u Ojca Przedwiecznego nad duszami czyśćcowymi”…

   Zacząłem moją długą modlitwę (jest w instruktażu ma witrynie)...jakże te dusze pragną naszego wsparcia. Podczas przyjęć chorych napłynęła ich bliskość...zrozumiesz to, gdy ma nadejść ktoś bliski. Nie dojdziemy „na jakiej fali” płynie wzajemna miłość.

    W połowie pracy z serca wyrwało się ponowne wołanie do Matki Bożej: „Matko Miłosierdzia, Najświętsza Pani...Jezu mój, Chryste Panie...Ojcze Wszechmocny dajcie łaskę Miłosierdzia tym duszom”. W tym czasie w okolicy mojego serca pojawiło się słodkie pociesznie oraz radość z pracy (pomagania):

  • Współczuję panu, ile pan musi pisać!

  • Lubię pisać, dlatego zostałem lekarzem!

  • Może jakieś lepsze leki..no wie, pan!

  • Wyleczę panią i kogo będę leczył?

   Teraz głucha babcia prosi, aby zapisać jej „mysie gówienka na zaparcia”, a przy tym sama się śmieje, a mnie jest trudno taić rozbawienie.

   Dzwonią w kościele...Pan wyzwolił dwójkę moich pacjentów:

1. wierząca i modląca się babcię, która była męczona przez syna współżyjącego z córką

2. dennego alkoholika, który po przepiciu pięknej willi spadł z rusztowania i zabił się...

    Jak nigdy o 12.00 nie było nikogo i w pokoju mogłem odmówić „Anioł Pański”. Dwie osoby poprosiłem, aby czyniły to w intencji dusz czyśćcowych. Po powrocie do domu grałem na akordeonie, a serce zalewało pragnienie chwalenia Jezusa i Jego Matki.

   W drodze z pracy Pan zetknął mnie z kapłanem: kupowałem żarówkę, a on oddawał kasetę video. Nawet zawołałem:

- Boże! Co to za znak?

- ty jesteś moim kapłanem!

   Fakt faktem, że w tym czasie odmawiałem modlitwę za kapłanów i dusze takich. W programie telewizyjnym „Rewizja nadzwyczajna” wspomniano zdradzieckie uprowadzenie siedmiu osób z komórki konspiracyjnej (w czasie wojny). Mam zawołać dodatkowo za te ofiary.

   Padłem na kolana i odmówiłem pozostałe części różańca, a pomiędzy dziesiątkami prosiłem Boga Ojca, aby w intencji tego dnia przyjął wszystkie cierpienia Matki Prawdziwej podczas Narodzin Jezusa, ucieczki do Egiptu (wygnania) oraz zagubienia się Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej.

   Zaznaczyłem też, że „większość dusz czyśćcowych nie wiedziało za życia, że Ty Jesteś...tak, jak większość żyjących nie wierzy, że Jesteś! Nie poznali Prawdy, a więc nie mogą w pełni odpowiadać!"

   Na ten czas doznałem pocieszenia, ponieważ trafiłem na świadectwo wiary malarza Mariusza Mikołajki z Wrocławia. Mówił to, co wiem o Panu Jezusie i św. Obecności Boga Ojca! 

                                                                                                                                APeeL

 

 

 

  1. 18.02.1992(w) Zaczynam naprawiać siebie...
  2. 17.02.1992(p) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH Z MATKĄ PANA JEZUSA
  3. 16.02.1992(n) Nie wolno mieszać przyjemności...
  4. 15.02.1992(s) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ RODZINIE...
  5. 14.02.1992(pt) Wdzięczność Bogu za modlitewną komórkę...
  6. 13.02.1992(c) Każdy ma swój krzyż...
  7. 12.02.1992(ś) Słoneczna Światłość...
  8. 11.02.1992(w) CO CI POWIEM CICHY BOŻE...
  9. 10.02.1992(p) ZA DZIECI MARYI...
  10. 09.02.1992(n) ZA PRACUJĄCYCH Z BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM MATKI BOŻEJ

Strona 2102 z 2365

  • 2097
  • 2098
  • 2099
  • 2100
  • 2101
  • 2102
  • 2103
  • 2104
  • 2105
  • 2106

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 639  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?