Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.02.1992(s) Trzeba wierzyć Słowu Boga...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 luty 1992
Odsłon: 688

    Żona opowiedziała sen w którym piękny ptaszek z uszkodzonym skrzydełkiem siedział na parapecie, a ona karmiła go z ręki okruszkami. Niedawno do budki na drzewie - przed naszym oknem - przybył taki i chwalił Boga...za to, że znalazł schronienie, gdzie sprowadził swoją wybrankę i zaczęli się urządzać.

  Pośpiech przed dyżurem, zły rozprasza i budzi lęk, ponieważ w takiej niebezpiecznej i odpowiedzialnej pracy...wszystko może się zdarzyć. Po podjechaniu pod nowe pomieszczenia pogotowia w oknie zauważyłem - jakby witającą mnie - figurkę MB Niepokalanej... 

   W ciszy pokoju lekarskiego padłem na kolana i dziękowałem Bogu Ojcu za intymność, bo dotychczas dyżurowaliśmy w piwnicznej (we dwóch). Nowe pomieszczenia zostały wyświęcone, a nad drzwiami powieszono mały krzyżyk. „Ojcze! Dziękuję za stworzenie oraz miłość do Ciebie i bliźniego, bo jest to prawdziwe szczęście”.

    Na ten moment Szatan zalał mnie nienawiścią do różnych współpracowników...pokazywał ich obrazy z jego przezwiskami budzące niechęć, a nawet nienawiść i podsuwał prośby do Boga („modlitwy”), aby ich ukarał, a nawet spowodował ich śmierć. To stosują szamani i Szatan może spełnić takie wołania, które spadną na Boga Ojca.

    Po czasie w sercu objąłem tych braci, których Bóg Ojciec kocha bardziej ode mnie. Nagle Pan pokazał mi ich serca:

- kierownik boi się o utratę stanowiska

- kierowca przezywany przez Szatana „Wałęsą” ma wielkie kłopoty z realizacją recepty dla córeczki

- a ten którego „trzeba ujawnić” jest dzisiaj zły po przepiciu!

   Dzisiaj jest piękny dzień, na dodatek dzieci z telewizyjnego magazynu śpiewały: „a kiedy dzień nadchodzi”! Łzy zakręciły się w oczach, ponieważ wyczułem, że właśnie przyszedł Pan, a to oznacza czas pokoju. 

  Teraz, gdy to przepisuję (31.03.2019) Enriko Macias śpiewa moją ulubioną piosenkę Zingarella...popłakałem się z powodu poczucia podobnej obecności Pana Jezusa, który sprawił, że mogę to świadectwo wiary przekazać Tobie.      

    W końcu zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa i moją modlitwę, a Nienawistnik podsuwał mi pulchną kucharką, która zapraszała na zupę. W tym właśnie czasie napłynęły słowa bł. brata Kalinowskiego, że „nie ma brzydkich kobiet jest tylko zbyt mało wina”!

    „Ojcze! jeszcze raz dziękuję za oddzielny pokój, gdzie mogę być sam na Sam z Tobą!...och, Ojcze mój. Panie mojej duszy!" Trafiło się złamanie ręki...wówczas władza dbała o zdrowie poddanych, bo obecnie musisz przyjechać do lekarza. Dla mnie to dodatkowa możliwość modlenia się...

   Pan obiecał, że „ujrzę zapaloną lampkę pod „moim” krzyżem i będę w kościele! Dziwne, bo dyżur mam do rana. Tak właśnie będzie, bo około 17.00 będziemy karetką przy obcym kościele, gdzie znajdę się przed Monstrancją.

    Moje zadziwienie było wstrząsające, dziękowałem z całego serca Bogu pełnego Majestatu, który potrafi spełnić nasze święte pragnienia. Podziękowałem za Matkę Bożą, Jej opiekę i pocieszenia!

-   Co oznacza ułożenie tego dnia mojego życia?

-   Trzeba wierzyć Słowu Pana!

-   Och! Tak, tak...trzeba wierzyć Słowu Ojca!

    Na koniec tego dnia będę przejeżdżał - karetką z krwotokiem u kobiety - obok mojego krzyża z zapaloną lampką…

                                                                                                                                          APeeL

 

 

 

28.02.1992(pt) Nasza dusza pragnienie nieba, a ciało ziemi

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 luty 1992
Odsłon: 729

    Z samego rana spotkała mnie niespodzianka: ukręcono kłódkę przy garażu, którego nie oddałem w ochronę św. Michała Archanioła. Jakby na pocieszenie na słupie koło przychodni pięknie gruchała synogarlica.

    Dzisiaj był wielki nawał chorych. Jedna z pacjentka powiedziała, że w śnie zmarły wujek dał jej pięć pięknych różańców...”każdy krzyżyk całowałam i od tamtego czasu boje się śmierci”! Wskazałem jej na symboliczność snu: ma modlić za pięć osób.

   O 15.00 zapaliłem znicz pod krzyżem, popłynęła cz. bolesna różańca i nie mogłem odejść od tego symbolicznego grobu Pana Jezusa. Podziękowałem za łaskę wiary i w ekstazie wracałem do domu, gdzie zastałem pokój i ciszę.

   Nagle ujrzałem różnicę pomiędzy człowiekiem normalnym i wezwanym, a nawet wybranym przez Boga. Każdy z nas składa się z ciała przekazanego nam przez geny od matki i ojca oraz duszy - wcielonej tuż po poczęciu - przez Stwórcę, której nie zadowoli ten świat.

    Często jej pragnienie miłości Boga Ojca wypełniają „obiekty westchnień” (nudzące się po 2 latach) lub hołubione pieski i kotki z którymi właściciele dzielą łóżka, a nawet całują (możliwość zakażenia).

   Natomiast posiadacze dóbr powiększają swoje majątki, aby mieć spokojną starość, a nie „znają dnia ani godziny”. Jako lekarz wciąż wydaję karty zgonu zaskoczonym odebraniem ciała. Tacy nawet nie pomyślą o Bogu i Kościele katolickim, gdzie nasza dusza doznaje ukojenia…

   Podczas przepisywania tego świadectwa (31.03.2019) zajrzałem na MSN Polska. Przytoczę tylko kilka „wiadomości”:

Maja Sablewska szokuje w majtkach za 1200 zł

Dominika Tajner stwierdziła, że „życie trzeba przeżyć tak, aby wstyd było opowiadać, ale przyjemnie wspominać” (z Michałem Wiśniewskim stracili wszystko przez życie ponad stan)

Janusz Korwin-Mikke płacze nad naszą sytuacją, która „jest gorsza niż niewolników w Rzymie”, bo niewolników karmiono, a my musimy o to zabiegać! To marzenie Januszka (77 lat) już niedługo będzie spełnione…

Lech Wałęsa modlił się i jego modlitwy zostały wysłuchane. Prawdopodobnie wołał tak: „Ojcze nasz...ja nie jestem taki jak Kaczyński, Macierewicz i cała ta banda”...

    Wróćmy do tamtego dnia, gdy nagle przyszedł Pan Jezus. Zapytasz; „jak to przyszedł”? Jak mam wyrazić tę chwilkę, gdy czujesz obecność Zbawiciela? Zaraz zapytasz, a „jak czujesz tę obecność”? Poproś, a Pan przyjdzie do ciebie jeden raz i nie będziesz już pytał tylko rozpowiadał wszystkim jakie szczęście cię spotkało. Wówczas zrozumiesz, że to wszystko Prawda, a śmierć to Życie. Ja w tym czasie wołałem: „Jezu mój! Jezu mój! Jezu mój!” a serce zalała tęsknota za Panem wszystkiego i za Królestwem Bożym…

                                                                                                             APeeL

 

 

27.02.1992(c) Pan Bóg mówi także przez kamienie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 luty 1992
Odsłon: 797

    Dzisiaj jadę jako świadek do pani prokurator. Moje serce zalała łaska, bo Dzisiaj „byłem ociemniały i przejrzałem”. Spojrzałem na Jezuska Frasobliwego (w małej kapliczce na półce u córki), a z serca wyrwało się: „och, Jezu mój!”

    Zły przeszkadzał w modlitwie...wpuszczał ciągi myślowe i monologi. Po  przeżegnaniu się wodą od s. Faustynki napłynęło natchnienie, aby zabrać odbitki moich modlitw i wręczyć komuś, ale komu? Po drodze zabrałem biedną emerytkę.

    Rozmawialiśmy o modlitwach, a ona wspomniała, że pochodzi z parafii w Lewiczynie (tam doznałem ostatecznego oczyszczenia przed powrotem do Boga). Przekazuję jej moje modlitwy ze słowami: „wiedzą o pani w Niebie!" Potwierdziła, że modli się razem z mężem.

    Teraz siedzę przed panią prokurator, a myśl uciekła do Pana Jezusa...u Piłata i Heroda. Jakże chciałbym rozmawiać, bo przesłuchująca mnie nawet słuchała rady, aby w ciężkich i niejasnych sprawach wołała do Nieba.

   Po wyjściu moją uwagę zwróciła tabliczka na kamieniu z informacją o paniach, które zasadziły drzewo obok...w setną rocznicę urodzin Adama Mickiewicza. Jak teraz mnie wszystko zadziwia! Co sprawia, że widzę rzeczy, których przedtem nie widziałem!

   W księgarni usłyszałem słowa piosenki, że "wrogów można tolerować, ale nigdy kochać i im przebaczać!” Ma Szatan wysłanników na ziemi. Teraz na targu trafiam na zamieszanie przy straganie, bo „były skarpetki...forsa wzięta i gdzie są?” Powiedziałem, że demon ma różne sztuczki i pragnie nas poróżnić! Skarpetki leżały pod torbą kupującego...

   Podczas powrotu omdlewałem przy mojej modlitwie...nawet musiałem wolno jechać. Po drodze wstąpiłem do Lewiczyna, ale Sanktuarium było zamknięte. Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych...

   Tam oparłem się o wielki kamień, a do serca wpadło zalecenie: „zachowaj pogodę ducha wobec tego co boli i się sprzeciwia.” Podczas drogi krzyżowej poszedłem wokół kościoła, a na trzecim już kamieniu zauważyłem wyryty wizerunek MB z Dzieciątkiem.

    Podczas odmawiania "św. Agoni" ze słowami Pana Jezusa wyszło słońce. Po przekazaniu mnie Matce: "oto syn Twój" wracałem do domu z towarzysząca mi muzyka country z akordeonem!  Na spacerze z żoną trafiamy na wielkie kamienie.

   Dzisiaj przekazałem Bogu moje cierpienie wynikające z gadulstwa! W takich chwilach biorę do ust mały kamyk...tak już czyniłem. Dzisiaj odwiedził nasz dom ks. Paweł Piotrowski...poprzez telewizję. Jakże pięknie mówił o Kościele Świętym jako „Rodzinie Dzieci Bożych!”

   Od dzisiaj będę pytał dziwnie mówiących: „czy pan jest z naszego kościoła, z kościoła Pana Jezusa?” Wspomniał o Eucharystii, która łączy nas wszystkich i o swoim pochodzeniu z Baniochy. Pamiętam z dzieciństwa, że tam przegrała nasza drużyna piłkarska: 12 do 0!

   Teraz wróciłem do tego świata: kurczak, wódeczka „Ułańska” o wyszukanej produkcji. Napłynął podział stanów upojenia alkoholowego: I - może pić II - jeszcze może pić III - już nie może pić IV - wszystko może!

   Kończy się ten dzień, żonka chrapie po winie, a mnie zły podpuszcza, abym pisał na maszynie!                                                                                                                                                APeeL

 

 

 

 

25.02.1992(w) Na dobre i na złe zostaniesz Ty...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 luty 1992
Odsłon: 764

    Po zerwaniu do porodu (1.30) w duszy śpiewał Wodecki, a w natchnieniu zostałem pocieszony, bo wieczorem interweniowałem w intencji ciężko chorego dziecka zbytego przez kolegę w szpitalu.

   Teraz wołałem: „Panie Jezu bądź pierwszym i ostatnim w mojej rodzinie...oprócz Boga Ojca i Twojej Matki, proszę Jezu.” Przy zamkniętych oczach, w modlitewnym uniesieniu „ujrzałem” Zbawiciela w moim pokoju trzymającego wyciągnięte ręce nad stołem (błogosławieństwo). Łzy zalały oczy, bo miłosna strzała przepłynęła przez serce. To są sekundy, bo nasze ciało jest zbyt słabe wobec przeżyć w duszy.

    W pracy ponownie płynęły piękne melodie, a wszystkie o ziemskiej miłości, które zawsze  kierują mnie ku Jezusowi: „na dobre i na złe zastaniesz Ty.” Pojawiła się tęskna rozłąka z Panem Jezusem, a zarazem napłynął „miłosny zalew pokoju”...od Ducha Świętego! To wręcz uniemożliwia złe traktowanie bliźnich, a niesienie pomocy daje radość.

   Teraz tłumaczę babci, która od dłuższego czasu odmawia różaniec w intencji 10 lat życia (ma już 70), że „tak nie można, trzeba prosić o dobrą śmierć, a pani chwali nagłą” Matkę Boża boli już głowa od takiej „modlitwy”!

   Pod koniec pracy w przychodni wrócił napad tęsknej miłości za Panem Jezusem, którą mogło ukoić tylko rozważanie Bolesnej Męki...padłem na kolana, napłynął głód Eucharystii i prawie omdlewałem w ciele.

    Po wyjściu z pracy dalej byłem nieobecny dla świata, z miłości podjechałem pod krzyż Pana i zapaliłem lampkę. Płynęła moja modlitwa, nie obchodziła mnie telewizja, a nawet nie drażnili towarzysze (jutro będzie posiedzenie Sejmu RP).

   Na ten czas Ewa Błoch śpiewała: „położę na Pańskim Stole”, a mnie przypomniało się, że Pan dzisiaj błogosławił ten stół...faktycznie miałem na nim wszystkie modlitwy i modliłem się. Dalej piosenkarka przekazała: „odda Bogu skrycie całe codzienne życie”. Tak jest w tej chwilce ze mną.

   Napłynął obraz Twarzy Jezusa, a łzy ponownie zalały oczy. W telewizji był film z życia kościoła protestanckiego. Jakże piękne płynęły Słowa Boże, ale po latach wiem, że u nich dominuje celebracja zamiast liturgii (nie ma Eucharystii, kultu Matki Bożej, modlitw za zmarłych).

    Zarazem w błysku przepłynęła sieć więzi ludzi normalnych, gdzie dominuje życie codzienne, praca, różne uroczystości, rodzina. Po drugiej stronie jest życie dzieci Bożych, gdzie więź stanowi Miłość Boża, a to oznacza bycie Pana Jezusa z wszystkimi, którzy są braćmi...szczególnie udręczonymi, utrapionymi, cierpiącymi oraz złymi. 

                                                                                                                  APeeL

 

24.02.1992(p) ZA MAJĄCYCH KAMIENNE SERCA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 luty 1992
Odsłon: 779

    Obecnie lubię dzień zaczynać od modlitwy „Anioł Pański” z wołaniem „Pod Twoją obronę” oraz używać wody święconej od s. Faustynki. Napłynęło pouczenie: "módl się w wolnych chwilkach, swoimi słowami...modlitwa nie może być odmawiana w pospiechu z wywoływaniem niepokoju"...

   Wyjaśnię, że wówczas narzuciłem sobie odmawianie wielu modlitw i robiłem to "na siłę" i w pośpiechu...jak duchowy stachanowiec.  

    W przychodni co chwilkę byłem pocieszany...z radia płynęły piękne melodie, a serce zalewał Pokój Boży. W takich chwilach wołałem „Ojcze! Ojcze! Dziękuję Ojcze!”, a łzy szczęścia zalewały oczy. W tym czasie z piosenki Zbigniewa Wodeckiego uwagę przykuły słowa od Boga Ojca: „nie będziesz sierotą długo”.

    Ja odebrałem te słowa jako skierowane do mnie: „wiemy o tobie, o twoich udrękach...to sieroctwo skończy się.” Jako ostatnia przybędzie babuszka, którą starali się otruć. Wskazałem jej, że musi dziękować za prześladowców, bo została wybrana do najwyższej próby, ponieważ prześladującym jest własny syn!

    Dlaczego nie modli się za nich i nie przyjmuje ich do serca...przecież Matka Prawdziwa może więcej niż najlepsza kłódka! Podwiozłem ją do apteki, dalej tłumaczyłem, obdarowałem kawą dla synowej, a ona określiła mnie świętym!

   Podczas kolacji wróciła piosenka od Boga Ojca. Jakże jestem obdarowywany każdego dnia, a dzisiaj dominuje radość z dziękowaniem za kolację i wreszcie posiadanie oddzielnego pokoju.

    W tym roku Matka Boża w Medziugorie pojawiała się w Boże Narodzenie w złotej sukni z Dzieciątkiem na ręku! Na wyjeździe karetką ścieram się z żoną chorego, która stwierdza, że: „kiedyś byłam 20 minut nieprzytomna i nikt mi nie powie, że Tam coś jest!”

     Proszę ją, aby nie mówiła od Szatana, informuję o duszy ludzkiej i naszym dalszym istnieniu. Po powrocie do bazy z „Boskiego Serca Jezusa” padną słowa, aby każde poruszenie naszych warg wyrażało uniżenie i skruszenie!

   W mojej modlitwie wołam do Boga Ojca, aby odpuścił takim winy, bo nie wiedzą, co czynią. W tym czasie Szatan podsunął scenę wezwania mnie przez złośliwą sąsiadkę do męża, który udawał chorego. Tak czyniła bezpieka bolszewicka. Sam ujrzałem, że wymagam takie przebaczenia, bo podczas modlitwy moje serce zalewała nienawiść!

    Nagle muszę dzwonić do szpitala i rozmawiać z lekarzem, który nie zbadał ciężko chorego dziecka, bo matka nie zgodziła się na hospitalizację! W rozmowie miałem na uwadze dobro chorych dzieci...przecież każda matka kocha swoje dziecko i nie chce zostawić go w szpitalu, a mnie nie wolno leczyć ciężko chorych niemowląt.

   Nie wolno straszyć szpitalem...trzeba dziecko obejrzeć, a matkę pocieszyć z miłością. Nie wiem jak mu to wyłożyć, bo „on jest w porządku”, pielęgniarka wzięła podpis, a w wypadku śmierci?...no, cóż rodzice tak zadecydowali!

   Teraz wiem dlaczego wcześniej byłem pocieszany. Tak będzie przez lata, bo przed jakimś atakiem demona otrzymam wzmocnienie Ducha Świętego (Pocieszyciela)…

                                                                                                                          APeeL

 

 

  1. 23.02.1992(n) ZA WYMAGAJĄCYCH PRZEBACZENIA
  2. 22.02.1992(s) ZA TYCH, KTÓRYM SZATAN MIESZA W GŁOWIE
  3. 21.02.1992(pt) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH ZE ZBAWICIELEM
  4. 20.02.1992(c) ZA NAPADANYCH Z POWODU WIARY
  5. 19.02.1992(ś) Dzień za dusze czyśćcowe...
  6. 18.02.1992(w) Zaczynam naprawiać siebie...
  7. 17.02.1992(p) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH Z MATKĄ PANA JEZUSA
  8. 16.02.1992(n) Nie wolno mieszać przyjemności...
  9. 15.02.1992(s) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ RODZINIE...
  10. 14.02.1992(pt) Wdzięczność Bogu za modlitewną komórkę...

Strona 2101 z 2365

  • 2096
  • 2097
  • 2098
  • 2099
  • 2100
  • 2101
  • 2102
  • 2103
  • 2104
  • 2105

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 658  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?