- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1198
Dyżur w pogotowiu. W środku nocy młody i zdrowy człowiek mający dom, dzieci i rodzinę na złość żonie...napił się śmiertelnej trucizny („Lizolu"). O świecie, dla odmiany trafiłem na poród.
Dzisiaj pracuje w przychodni („dyżurna" sobota), ale zostałem zaskoczony błogim spokojem. Dobry obiad, odpoczynek i radość, bo tak rzadko jesteśmy z żoną - czeka nas piękny wieczór, ale „martw się, gdy idzie ci dobrze”. Po latach będę wiedział, że taki pozorny pokój może być złudny! Taka jest działalność Władcy tego świata, który małpuje Boga!
Najmniejszy ziemski mędrzec, lub średnio rozwinięty duchowo człowiek duchowo powie; wyrabiaj w sobie obojętność. Człowiek z małym światłem Jezusowym powie - ciesz się w smutku, bądź ostrożny w radości! To, co piszę wynika z praktyki duchowej.
Niespodziewanie zaatakował zły...syn ucieka z domu, ubliża i krzyczy. Coś strasznego. Tłumaczymy mu, mówimy, prosimy...nic nie pomaga. Otwieram książeczkę na chybił/trafił i czytam mu: "Zostań, zostań wśród nas, bo już ciemno i mgła. Zostań, zostań wśród nas, tak jak byłeś za dnia” („Droga do Nieba").
Tak też jest z nami w stosunku do Boga (patrz na skojarzenie z intencją z dnia 29.01.2015 za budzących gniew Boga). Pan Jezus właśnie mówi do mnie przez widzącą Vassule Ryden: „Wydaje się, że świat zapomniał o Mojej Obecności. Ja jestem Bogiem, ale ilu myśli o Mnie?” *
Podczas oglądania tańczącego zespołu cygańskiego myślałem o rozmowie z jego członkami...co tacy ludzie wiedzą o Jezusie? APEL
* „Prawdziwe Życie w Bogu” Vox Domini t. 1 str.380 (31.08.1987)
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1227
Ruszam do pracy, a w sercu mam przeczytane papieża: jako powołany muszę skradać ofiary duchowe, które dołączone do Ofiary Jezusa stanowią dar dla Boga Ojca. To dobry początek dnia.
- Nie trzeba płacić...odmawiam starszej pani, żonie ciężko chorego staruszka. Nie protestuje i sama opowiada o tym, że dwa razy została okradziona...teraz i przed 3-ma laty. Do niej trafiło towarzystwo „charytatywne”. Rozwiesili plakat za który wszedł ich "działacz" i zabrał wszystkie pieniądze.
U mnie z zgodą władzy i przy udziale "aniołków" zrobili włam na chama...wyrwali drzwi, a służyłem żołnierzom w pobliskiej jednostce z całego serca...za możliwość realizowania kartek na mięso. Gdzie ono szło, bo rolnicy biją się z rządem, aby kupował produkty rolne (2015)!
Między przyjęciami chorych próbuję czytać „Rozmyślania" J. H. Neumana...”Jezu bądź ze mną w smutku i radości”. Tak pomyślałem i napłynęła do mnie cichość, powaga i dobro...święty pokój.
- Jaką ma pan zapłatę za tą ciężką pracę?...pyta ciekawska.
- Dar Boga dający możliwość udzielania pomocy innym!
- Proszę przyjąć ode mnie zapłatę, niech pan nie robi mi przykrości...mówi bardzo sympatyczna inwalidka (malutka jak „5 minut” z ciężka kifoskoliozą).
- Dlaczego pani chce zrobić mi przykrość?
Jezus wyrzekł się dóbr ziemskich rodziny i znajomych, a nawet zwykłych ludzkich radości! Podczas przejazdu na wizytę domową rozmyślałem o rodzinie, której nic nie brakuje...oprócz Światła!
„Panie Jezu! Niech w Tobie będzie moje codzienne życie i ziemskie wędrowanie każdego dnia". Na ścianie wiejskiej chatki wisi "Ostatnia Wieczerza"...niespotykanych rozmiarów! Napływa cierpienie duchowe, bo Pan Jezus wiedział, że uczniowie Go zostawią!
A cóż robię ja, nędznik jeden, namówiony do gry w pokera...o 21.00! „Panie Jezu marnuję czas! Jezu mój! Ty całe noce spędzałeś na modlitwie”! To trwało 3 lata, a po Zmartwychwstaniu jeszcze przez 40 dni.
Wyraźnie nastąpił rozłam pomiędzy ciałem (hazard), a duszą, która właśnie w tym czasie zatęskniła do ciszy i modlitwy oraz samotności. Dusza wprost chce wyrwać się z ciała - jak to komuś wytłumaczyć!? Cóż mam wspólnego w tej chwili z tą grą i z personelem pogotowia!?
- Co się z panem stało doktorze?
- Do gry trzeba zabić ducha, a przeważnie robi się to alkoholem...
Po 30 minutach tęsknota minęła i wróciłem do gry, ale zaczęła się Wielka Gra: Jezus kontra poker. W tamtym czasie rzucono w Pana bluźnierstwo, że „oszalał”...już wówczas stosowano metody sowieckie!
„Ciemna, ręczna, full, przebiłem"...
Jezus umierał na krzyżu, a właśnie jest pora półmroku. „Maryjo bądź ze mną...bądź, abym mógł posiąść część Twojej wiary, miłości i ufności w Jezusa”.
Zamykam oczy i jestem z Panem wśród Uczniów. Smutek i milczenie przerywa telefon, trzaskają karty, szeleszczą pieniądze (nawet nazywaliśmy je „szelestami”): „czekam, zaczynaj, przebiłem, dołożyłem, jestem, czekam na mocnych". Ekspert Wiśniewski zna to wszystko...
Wraca obraz "Ostatniej Wieczerzy" z chatki. Jezus wiedział, że Go zostawią, wiedział, że zdradzą, zaprą się, rozproszą w ucieczce i jeszcze po Zmartwychwstaniu nie będą chcieli uwierzyć!
Mija trzecia godzina gry, ale odchodzę...Jezus odchodził i uciekał od ludzi na pustynie...na nocną modlitwę do Ojca. W tym momencie zrozumiesz Jego słowa: „smutna jest Moja dusza aż do śmierci”. Cóż oznacza cierpienie ciała. Jezus zmarł z powodu Męki Duszy. Z tego powodu pękło Mu serce!
„Jezu mój! Jezu! Spraw, abym kochał Cię - tak jak Ty kochasz mnie”! Położyłem się, włączyłem homilię papieża i w wielkim smutku słuchałem jego słów: "Bóg wybrał właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć...zawstydzić mędrców. Ciało podlega śmierci, jest zniszczalne, ale nosi ono w sobie zapis nieśmiertelności jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu. Człowiek jest Chrystusowy, a Chrystus Boży.
- Tyś Panem moim oznacza, że nie zapanuje nade mną brudna przemoc.
- Ty Jesteś źródłem mej mocy.
- Ty Jedyny Pan mojej duszy i mojego ciała, mój Stwórca i odkupiciel mego życia i mojej śmierci!
- Ty, Bóg mojego serca z którym nie rozstaje się moja pamięć i moje sumienie.
- Ty ścieżkę życia mi ukazujesz....
To wszystko płynie z mojego serca, a to mówi papież! APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1207
Źle się czuję, napływa niepokój i narasta rozdrażnienie, bo zapowiadają huragan. Nie można zasnąć, a jestem na kolejce wyjazdowej w pogotowiu.
Zacząłem czytać „Pismo święte” i słowa św. Pawła, a obaj myślimy podobnie: Bóg stworzył ten świat i jest Panem nieba i ziemi...dał nam czas i miejsce, jest blisko nas - trzeba Go tylko odnaleźć! Bóg nie mieszka w świątyniach wzniesionych ludzką ręką. Po latach dodam, że w świątyniach mieszka Pan Jezus Eucharystyczny.
Żona przekazała, że w śnie odwiedził ją zmarły ojciec (15-lecie śmierci)...znaleźli się w pięknym ogródku, była wiosna, kwitła wiśnia, a oni sobie spacerowali.
Poczułem dobrą energię, zamknąłem oczy i modliłem się za teścia, który miał bardzo ciężkie życie. To syn zesłańców z powikłaną młodością, często koń był jego najbliższym przyjacielem (ułan), wojna, utrata żony, przeprowadzki, ostatnia radość - działka, zabrana tuż przed śmiercią.
Zawsze był cichy, spokojny i rzetelny aż do śmierci! Rodzina została na Wschodzie i prosili, aby się z nimi nie kontaktował, bo mają z tego powodu kłopoty.
"Panie Jezu wspomóż go! Mój drogi Jezu daj mu pokój! Boski Synu daj mu Swoje Światło! Przewodniku do Boga poprowadź go! Jezu mój! Jezu...Jezu”.
W czasie wyjazdu wróciły obrazy poniżających wspomnień...aż dostałem wewnętrznego wstrząsu i zawołałem: „Jezu! Jezu! Jezu!” z kilkakrotnym powtarzaniem "Modlitwy Pańskiej"! Po czasie wrócił pokój Jezusowy, a myśl pobiegła do homilii papieża w której była mowa o wyrzutach sumienia, które daje takie cierpienia.
Papież nie podał rady, ale zapamiętaj ode mnie, że to wszystko masz raz na zawsze przebaczone, a te obrazy podsuwa szatan, aby wywołać smutek, rozdrażnienie i zniechęcenie do samego siebie z poczuciem, że nie ma Bożego Miłosierdzia.
Słusznie pisze św. Jan od Krzyża, że światło wiary przyprawia nas o cierpienie, ale jeszcze nie rozumiałem jego zaleceń, bo dopiero wchodziłem na drabinę prowadząca do Nieba. Coraz wyraźniej widzę, że jestem prowadzony, a z tego wynika, że nie wolno nic czynić na własną rękę!
Już wówczas wyczuwałem błąd szukających Boga „po swojemu”! Powoli poznaję też cierpienie spowodowane brakiem poczucia obecności Boga. To tak jak chowanie się ojca przed dzieciątkiem...on go widzi, a ono go szuka! Nie wolno dziwić się, że okresowo odczuwamy ten brak, bo później jest wielka radość z poczucia, że: „Pan Jezus Jest"!.
Po powrocie udało się zasnąć, ale nad łóżkiem pojawił się skorpion, który był szybki, bujał się na nitce pajęczyny i starał się ukąsić mnie w głowę. Kilka razy próbowałem go uderzyć, ale nie udało się.
Po przebudzeniu w głowie toczył się bój, bo ze złej strony napływało rozdrażnienie dopełniające sen, chęć skarżenia się, napastliwe myśli dotyczące niewolniczej pracy: „nic z tej pracy, po co tak się napracowałeś (chodzi o bezinteresowność)...zobacz jakimi wozami jeżdżą”.
Dodatkowo napływał niepokój, bo chorzy emanują złą energię, a ją odbieram. To moje wielkie utrapienie. Człowiek chory nie zdaje sobie sprawy, że zakłóca pokój duchowy swojego lekarza.
Demonowi odpowiadałem następująco: „3 x nie na buntowanie się, muszę chwilkę posiedzieć w ciszy, bo trzeba wyjść z tego bałaganu myślowego...Jezu bądź ze mną”!
Na ten moment dyspozytorka wezwała mnie do ambulatorium, gdzie zobaczyłem „krostowatego” dzieciaczka, a ja bardzo lubię takie maluszki. Matce powiedziałem, aby zrobiła mu zdjęcie, bo może w przyszłości będzie prezydentem!
Padłem jeszcze w 2 godzinny sen i byłem całkiem inny. Z wczorajszego czytania zrozumiałem, że wszystko jest źródłem miłości i we wszystkim można znaleźć radość, bo każda chwilka naszego życia niesie próby od Boga, który ćwiczy nas w dochodzeniu do świętości.
Wrócił sens bezinteresownej pracy, bo ustąpił atak złego. Nawet ujrzałem ręce staruszek od których nie przyjąłem pieniędzy - wiem, że to jedyna słuszna droga. Nie ma powrotu do innej pracy. Nawet odeszła złość na „pryncypała”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1195
Zerwałem się z nieprzyjemnego snu i w fotelu zawołałem kilka razy: „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Nie wiem, czy usłyszała to podenerwowana żona, bo córka słusznie dostała (klasa maturalna) dwójkę na półrocze.
Ta dwójka wypadła tuż przed ukończeniem 18-roku życia. Wielka jest mądrość Boża. Miał być szampan i pusta chwała, a to wielka zguba przy jej pyszności.
Cofnąłem się przy wyjściu, bo nie lubię spotykać wciąż tych samych towarzyszy-patriotów. Idę i wołam patrząc w ziemię: „Ojcze nasz”...krok za krokiem i tak mi dobrze.
Pierwsza wdzięczna pacjentka wciska mi kawę, a nie ma już powrotu do „tamtej” pracy, ale nie mam siły odmówić starowince, która przyniosła kilka jajek, bo odmowa też rani! Nie wolno mi ranić prostych i dobrych ludzi!
Pacjent mówi, a ja wsłuchuję się w słowa piosenki: „Zamiast” (mam podzielna uwagę). Kto ułożył jej słowa, bo Bóg naprawdę nie jest drobiazgowy...doświadcza nas, przebacza, a w próbach pragnie naszego uniżenia, które prowadzi do świętości...
- Pani syn zmarł 15 lat temu, a pani za każdym razem na jego wspomnienie jest smutna. Czy on chciałby tego? Czy chce tego nasz Prawdziwy Ojciec? Czy pani będzie chodziła do drugiego syna i będzie go smuciła? To wyraźne cechy opętania jedną myślą przez złego. Należy w każdym takim wypadku zgłaszać się do Jezusa i odmawiać „Ojcze nasz”!...tłumaczę to pacjentce około 70 lat.
- Mąż pani wybrał dolary (praca za granicą od) i zostawił dwójkę maleńkich dzieci...wszyscy cierpicie. On powinien być z wami, jeść barszcz z kartoflami, wszyscy powinni się kochać! To proste, ale on wybrał „krzyż” diabła. Mówię to do młodej dziewczyny znerwicowanej sytuacją.
Koniec pracy. Jeszcze wizyta u umierającego z powodu choroby nowotworowej. Pacjent ma guz utrudniający odpływ żółci, jest bardzo żółty i wpada w śpiączkę wątrobową. Jego dni są policzone, a boi się Wiatyku!
To przykład chorego z darem zdrowia (72 lata) i łaską powolnej śmierci. Próbuję wskazać na dar Eucharystii, bo przed nami życie (nieśmiertelność duszy) i wskazuję na bardzo ważny moment jego życia. Właśnie teraz odbywa się śmiertelny bój o jego duszę. W takich momentach zły podsuwa nadzieję, aby nie przyjąć Komunii św.! Wielu chrześcijan boi się w tych momentach kapłana!
- Pan może być misjonarzem!...mówi chory.
- Nie muszę być misjonarzem, mam tylko dar prawdziwej wiary!
Nie wiem czy do końca czynię dobrze? Poznamy po owocu - przyjmie Wiatyk to będzie oznaczało, że dobrze! Na dyżurze, który zacząłem w pogotowiu trafiłem do pacjentki, która wysłała list (także za mnie) do Ojca Pio: Padre Pio da Petrelcina 71013 San Giovanni Rotondo (Poggia)
Listy kładą na grobie, bo cuda trwają dalej! Zdziwiona słuchała mojego opowiadania o tym świętym zakonniku, bo właśnie zdobyłem o nim książkę.
Podczas czytania o Matce Bożej, której: „świętość była ukryta w doskonałej pokorze i w zwyczajnym życiu” przypomniała się pacjentka o tym imieniu, która była u mnie rano. Powiedziałem jej, że jest to najpiękniejsze imię na świecie.
- Teraz nie dają imion religijnych...przyznała z pokorą.
- Wytrzymała wszystko do końca, była w wieczerniku oraz przy zesłaniu Ducha Świętego...dodałem.
Veni Domine Jesu - Przyjdź Panie Jezu! Tak pożegnałem ten dzień... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1179
Na początku mojej drogi duchowej interesowałem się zjawiskami paranormalnymi. Nie rób tego, bo szkoda czasu, a zły podsuwa „fascynację” i wielu ginie.
Dam tylko trzy opisy snów o typie „eksterioryzacji” z tamtego czasu:
1) Trafiłem do szpitala na Szaserów w Warszawie, gdzie jeden z lekarzy, chyba pulmonolog powiedział, że zrobimy powtórkę z nazw segmentów płucnych. Wątpię, aby przeciętny lekarz znał to. Później znalazłem się w wąskim pokoju lekarza dyżurnego z łóżkiem po stronie prawej i biurkiem stojącym poprzecznie...wszedłem do pustego łóżka, a miałem swoje w pogotowiu.
2) Tego „pobytu” nie mogę udowodnić, ale trafił się inny w którym byłem na przyjęciu z dziewczynami w lokalu z okrągłą ladą, stolikami, gdzie wyraźnie widziałem sałatkę i rybę pociętą w paski...pito wino, ale marka była zasłonięta. Przy jednym ze stolików siedział felczer z mojej pracy, ale źle wyglądał i nie był rozmowny, a po wypiciu lubi gadać.
Właśnie przybył do mnie z ciężka anginą i potwierdził fakty z mojego snu...tej nocy nie pił, bo źle się czuł i myślał o mnie! Niech mądry wytłumaczy mi czy tam byłem...czy to tylko przekaz telepatyczny? Jak odróżnić eksterioryzację od przekazu telepatycznego? W moim odczuciu ja tam byłem, a świadczyły o tym słyszane rozmowy. Przez pewien czas tym zjawiskiem interesowały się nawet służby specjalne...
3) W kościele było bardzo ciasno, a ludzie przepychali się podczas podchodzenia do Eucharystii. Zdziwiłem się, bo nieznajomy kapłan powiedział do mnie: „panie doktorze Komunię św. podałbym panu w spokoju". Przyjąłem św. Hostię...serce zalała radość, a w oczach pojawiły się łzy z pragnieniem samotności.
Padłem na kolana, a później znalazłem się w zakrystii, gdzie trafiłem na dwóch księży krytykujących ks. Józefa Zawitkowskiego. Rzuciłem do nich: „co? chwała własna!" Spojrzeli na innie, ale nic nie odpowiedzieli. Na zewnątrz zauważyłem kapliczkę.
Wstałem i otworzyłem Świętokrzyskie Kazania Radiowe, gdzie było zdjęcie księdza Wiesława Kądzieli, który podawał mi Komunię świętą! On bardzo pięknie śpiewa, bo ukończył Wyż. Szkołę Muzyczną.
Myśl uciekła do życia naszej duszy. Ty śpisz, a twoja trwała część przyjmuje Komunię św. i ma piękne przeżycia. Niektórzy nie wierzą w czyściec. Zacząłem odmawiać „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”...
Późnym wieczorem wróciłem do czytania „Eksterioryzacji”. W uwagach i ćwiczeniach umożliwiających oderwanie się od ciała jest wielka przestroga! Jeżeli raz to zrobisz to później nie uda ci tego zjawiska opanować, a moje wędrówki senne to tylko namiastka tego cierpienia.
Zobacz ile kosztuje ciekawość badania Tajemnic Bożych! Przestraszyłem się i przed zaśnięciem zawołałem jak dzieciątko do mamusi: „Jezu mój drogi! Jezu, najlepszy przyjacielu, Panie mój!"...
Dzisiaj gdy to opracowuję (20 maja 2014) podczas powrotu z Mszy św. z nabożeństwem majowym w radiu płynęła dyskusja w której red. naczelny „Nieznanego świata” był zafascynowany doświadczeniem wychodzenia z ciała (w czasie zabiegu operacyjnego).
Zadzwoniłem do redakcji tego tygodnika i zaproponowałem spotkanie. Nasza rozmowa byłaby ciekawa, ponieważ ja dotarłem już do Autostrady Słońca, bo wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim, a on przedziera się jeszcze przez busz... APEL
- 22.01.1990(p Ślepy widzi więcej...
- 21.01.1990(n) ZA DUSZĘ TEŚCIA
- 20.01.1990(s) Moje błaganie Matki Bożej...
- 19.01.1990(pt) Nie pogodzisz wody z ogniem...
- 18.01.1990(c) Tekturowy krzyż...
- 17.01.1990(ś) Próżny trud wyrzeczeń bez Boga...
- 16.01.1990(w) Trzeba trwać do końca...
- 15.01.1990(p) Rzucanie się z motyką na słońce...
- 14.01.1990(n) Bunt syna...
- 13.01.1990(s) Poszkodowany...