- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1217
Na poczekalni wystąpiło zamieszanie i usłyszałem wyraźnie bełkotliwy głos pacjenta o nazwisku Szatan, który zniecierpliwiony wszedł do gabinetu, gdzie pacjentka właśnie podawała mi kilka śliwek na dnie siatki!
Och! to tylko sen!...po przebudzeniu myśl uciekła do „wdowiego grosza” i przypomniała się wczorajsza szarpanina z kobietami, odmowa przyjęcia grzybków. Na końcu babulinka wręczyła mi zwykłą herbatę!
Niepotrzebnie szarpaliśmy się, bo ja koniecznie chciałem zachować „czystość”, ale w ten sposób zraniłem tą biedną wdowę! Przecież powinienem uchwycić jej ręce i potrzymać w swoich, a może nawet ucałować...w geście podzięki!
Pan Jezus wiedział, że to jest dar serca, cząstka odjęta sobie...nie z nadmiaru lub okradania innych.
- Co mam zrobić z tą herbatą Panie?
- Przekaż innym...została na stole dla sprzątaczki.
Nagle uprzytomniłem sobie, że wczoraj był u nas Pan Jezus (kolęda). „Panie Jezu! Ty byłeś u nas! Panie Jezu! Ty byłeś u nas! Panie Jezu...”...pojawiły się łzy w oczach, a jedna z nich spadła do wanny!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (04.01.2015) w TVN 24 od samego rana żartują z kolędy, którą traktują jako przybycie księdza. Tak jest, gdy racjonalizm i ograniczenie umysłowe (mądrość ludzka) wykluczają Istnienie Boga i Jego błogosławieństwa przyniesionego do naszej siedziby przez namaszczonego sługę.
Z wielką mocą i radością jechałem do pracy, która jest wielkim darem Boga...wielkim darem! Radio gra, usta śpiewają, a serce woła: „Pan jest Dobry, Mądry i Prawy...Jezu! Jaką rolę wyznaczysz mi dzisiaj i co będę mówił w Twoim Imieniu”?
Podczas przyjęć z radiowej dwójki płynie piosenka śpiewana przez zespół „Breakout”, a w serce trafiają słowa: „Gdybyś nie był jaki jesteś. Zechciał tak jak nie chcesz” („Gdybyś kochał hej”). To recepta na świętość, bo stajesz się takim jakim chcesz być i robisz z radością to, co nie lubisz.
Staram się jak mogę daję, radzę, pocieszam, zalecam, podnoszę na duchu, nikomu nie odmawiam i nic nie przyjmuję...!
Dzisiaj żona przyniosła wizerunek Jezusa Miłosiernego, który zamówiłem u malarki...jest „jeszcze ciepły”, a w moich oczach pojawiły się łzy. Padłem na kolana i zawołałem:
„Pani Jezu! Dla Ciebie chcę być mały. Nic nie pragnę...proszę Cię Jezu daj tym z którymi rozmawiam Twoje Światło, a mnie radź, co mam czynić, wypowiadaj przeze mnie słowa pocieszenia, aby wielu ukoić w cierpieniu”. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1228
Do pracy szedłem piechotą i odmawiałem „Ojcze nasz”. Właśnie zmieniłem kalendarz (wizerunki Matki Bożej), a na ścianie nakleiłem zdjęcie dziecka potrzebującego pomocy.
Dzisiaj odwiedzi nas kapłan (kolęda), a żona ma właśnie ciężką migrenę z wymiotami...wzywa mnie do siebie, a mnie złapała biegunka!
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”...razem z kapłanem odmawiamy „Ojcze nasz”. Ja nie mogłem mówić, bo chciało mi się płakać! Szybko przedstawiłem duchowość mojej rodziny: „ja mam dar prawdziwej wiary, żona jest normalnie wierząca, córka powraca z drogi kuszenia, a syn jest jeszcze nie obudzony”.
Chciałem jeszcze powiedzieć, że "kapłan jest następcą Pana Jezusa...to jest największe i najpiękniejsze powołanie na ziemi”, ale głos mi zamarł na słowie „kapłan”, a łzy pojawiły się łzy w oczach.
Po chwili dyskusji na pożegnanie podarowałem kapłanowi „Dziennik duchowy” bł. Jerzego Matulewicza. W tym momencie zauważyłem, że nieprzypadkowo kupiłem dwa egzemplarze.
Nagle ogarnęła mnie wielka tęsknota za Bogiem - moim Prawdziwym Ojcem, a z duszy wyrwał się krzyk:
„Gdy odczujesz głód Boga to cisza ci zagra, a dzwon ukoi.
Gdy odczujesz głód Boga to z psem pogadasz i nad złym się użalisz.
Gdy odczujesz głód Boga kobieta to świętość, a wróg przyjacielem.
Gdy... ".
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1229
Czeka mnie pierwszy dzień pracy w tym roku. „Dziękuję, Ci Jezu. Dziękuję, Ci Jezu"...późno, pośpiech. Dzisiaj, gdy to opracowuję nie mogę się nadziwić, że nie uczestniczyłem w codziennej Mszy św.
Mamy włożone w głowy zalecenie obowiązku bycia w kościele w niedzielę, do Komunii św. przystępować co najmniej dwa razy w roku!
Wówczas biegłem do gabinetu i czytałem podarowaną mi książeczka „Ewangelia wg św. Jana”...tak jak postępują św. Jehowy.
Dzisiaj, gdy to opracowuję 03.01.2015 spotkałem ich na rogu naszej ulicy...stoją tam w deszczu i wietrze, a także na mrozie. W wielkim uniesieniu powiedziałem im, że: „za ich wierność powinni otrzymać odznaczenie, bo wielu katolików wstydziłoby się Boga”.
Dodałem, że mają ochronę służąc fałszywej nauce...szatan o którym mówią oderwał ich od Prawdy, bo nie uznają Ducha Świętego, a Pan Jezus nie jest dla nich Bogiem. Na to konto okrywają Amerykę, że wojny są niedobre, nawet są przeciw aborcji, ale przy okazji głoszą głupoty o krwi, a nie uznają, że mamy duszę!
Oni na wojnę nie pójdą i dziwi ich błogosławienie (święcenie) przez kapłana sprzętu wojskowego i oddziałów. Wyjaśniłem im, że błogosławieństwo przekazywane w ten sposób nie dotyczy wyjścia na wojnę niesprawiedliwą.
„Bieda, wojny i niesprawiedliwość było i będą, bo szatana o którym mówicie nie da się ujarzmić, a wy nie uznajecie modlitw tylko czytacie i rozważacie Pismo”.
Wróćmy do tamtego czasu, bo w gabinecie znalazła się samotna niewiasta.
- Pani rozumie jakim darem jest rodzina i dzieci...wielu ma te dary i rozwodzi się, chodzą po sądach i kłócą się....
- Tak, tak, ja to rozumiem!
- Ludzie pragną zostawić po sobie coś trwałego...a nawet pomniki nie wygrają z czasem. Wieczne są tylko dobre czyny, wytrwanie w próbie.
Łatwo się mówi, ale trudniej jest słowo wcielić w czyn. Córka będzie prosiła mnie aż trzy razy o abstynencję, bo to był początek nowego roku, ale zgubił mnie ładnie wyglądający koniak. Później pisałem o rozmyślaniu: co jest dobre, a co złe. Wyszło, że nie jest złe napicie się, bo mam przyzwolenie...
Dzisiaj nie mogłem dojść, co chciałem wówczas napisać, ale po przebudzeniu napłynęło wyjaśnienie, że to były brednie „duchowe” pisane po pijaku. Specjalnie daję ten wpis pod 02.01.2015, aby każdy zobaczył różnicę spędzania początku nowego roku „po ludzku” oraz z błogosławieństwem Boga Ojca!
Dobrze, że Deus Abba nie jest pamiętliwy i wszystko mi wybaczył. Nawet teraz mówi do mnie z otwartego zapisu Vassuli Ryden (26.03.1987): „Pozwól Mi cię pobłogosławić. Wybaczam ci twoje grzechy”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1216
Raniutko, a ja już jestem w świątyni, bo córka nieopatrznie obudziła mnie. To wielki dar Boga na progu nowego roku. Pięknie mówił i modlił się kapłan: „Jezus jest wzorem naszego życia duchowego, szarpani namiętnościami musimy dążyć do tego ideału”!
Moja myśl pobiegła do ludzi „pół/pół”...cielesno-duchowych. Im jest bardzo ciężko i Bóg wie o tym! Z wiekiem gasną namiętności i musi przeważać doskonałość duchowa. Ja miałem szczęście dożyć tych chwil.
Cały czas rozmyślałem o datkach od moich pacjentów, bo wiem, że nie mogę tego robić...właśnie nadszedł czas biedy. „Jezu pomóż!...Jezu pomóż!"...to takie noworoczne postanowienie, ale w tym czasie zapomniałem zabrać pieniędzy i nie dałem na tacę!
Nowy Rok zaczyna się od pracowitego początku. Pan skierował mnie do skrwawionej i umierającej staruszki, a po chwilce do podobnej pary, ale kłócącej się o pieniądze.
- Ja zacząłem nowy rok od Komunii świętej...mówię do staruszki, którą znam jako wierzącą.
W geście zrozumienia chwyciła mnie za ręce i uścisnęła....”to córka krzyczy na ojca”.
- Pani musi być dobra, bo to pani ojciec...to pani ojciec! Podkreślałem powtarzając.
Teraz jestem w glinianej chatce pełnej świętych obrazów z piecem chlebowym i starą lepką. Na łóżku leży umierająca z powodu nowotworu babcia (puchlina brzuszna). Zmarła w karetce, a ja odczułem wewnętrzną rozterkę, bo nie chciała jechać do szpitala.
Pomogłem podwiązać jej szczękę, a córka nie ma pretensji, bo nie mogła umrzeć od 2 tygodni. Pomyślałem, że ”Pan jest dobry i pomógł tej kobiecie, bo mają małe mieszkanie, gdzie jest ciepło i druga osoba niepełnosprawna”. Inni nie zabierają, bo nie chce im się jechać do szpitala.
Znowu trafiłem do glinianej chatki z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego.
- Nie, nie...proszę nie płacić...to malowane papiery!
- Taki pan miły...mówią.
Zaczęliśmy dyskutować o przepływających latach...co będzie w przyszłości?
„Ja się nie martwię...ja jestem w pociągu do Boga Ojca i bardzo cieszę się z tego powrotu. Pamiętam jak wracałem do mojego ojca ziemskiego...mróz, pociąg, a ja z walizeczką na stopniu pociągu - zadowolony, że się zabrałem. Serce mi drżało w czasie zbliżania się do domu. Teraz żyję tylko tym dniem, tą chwilą, tym dobrem, które mogę dokonać tu i teraz!”
Jedziemy dalej, a ze mną jest sanitariusz chory po weselu. „Sakrament ślubu to wielki dar. Młodzi dochodzą do ślubu w czystości. Wszyscy piękni, życzenia, kwiaty, szampan....z takimi jest Pan Jezus”.
Myśl pobiegła do 1-wszej Komunii św. mojego syna...upiłem się, uciekłem i grałem w karty! „Panie Ty w swoim Miłosierdziu wszystko mi przebaczyłeś. Wiem to Panie! Wiem!” „Wierzę Bogu jak dziecko” mówi ks. Twardowski w TVP.
Dzisiejszy dzień miałem zacząć od milczenia, cichości i uniżenia, ale trafił się ciężki bój duchowy z kolegą, chrześcijaninem niewierzącym:
- Gdyby Chrystus był tutaj to zapytałbym Go o to, co dała Jego ofiara?
- Nas dwóch rozmawia, a Pan Jezus jest między nami!
- Mam jakiś zapis losu, rozum, wolną wolę oraz zło i dobro - co należy do mnie?
- Do pana należy wybór i możliwość czynienia dobra (różne próby), a swoją wolę musi pan oddać Bogu.
Nie mogę słuchać takich heretyckich pytań w których miesza się grzechy ludzi i kapłanów księdza z Jezusem. Cóż mnie obchodzi obłuda ludzi, którzy np. dają ofiarę, ale trzeba ich wyczytać!
Przypomniał się dawny czas, gdy byłem jeszcze „normalny”...ze złości nie odwiozłem staruszków karetką i wygoniłem ich z pogotowia na deszcz. Także ze złości nie wydałem zmarłemu dziadkowi karty zgonu...w pierwszy dzień świąt, bo syn nie wyjechał po nas koniem i musieliśmy iść w deszczu pół kilometra. Taki byłem „normalny”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 674
W śnie ujrzałem wysoki budynek płonący po wybuchu gazu. Pojawili się strażacy i służby gazowe, które sprawnie odcięły gaz, który ulatniał się z wielkim sykiem. Pojawili się też szabrownicy...
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (31.12.2018) w Magnitogorsku w obwodzie czelabińskim (Federacja Rosyjska) doszło do takiego w wybuchu w 9-piętrowym budynku. Coś strasznego, bo są zabici, ranni i zaginieni.
Po przebudzeniu odmówiłem „Ojcze nasz” i zanuciłem kolędę z własnymi słowami, że „odurzeni nie znamy cierpienia”. To wielka prawda, bo w momencie picia alkoholu nie wiesz jak cierpi dusza i nic nas nie obchodzi Bóg Ojciec, który wprost mówi: „wiesz to wszystko o sobie i jak mam cię sądzić?”
Wprost ujrzałem Boga Ojca i Tamten Świat, gdzie już nie będę miał możliwości czynienia dobra w wydaniu ziemskim. Nawet nie wiem jaką mam szansę! Muszę na drzwiach gabinetu przypiąć serce z napisem: „leczenie bezpłatne, proszę nic nie przynosić”. Kiedyś już to zrobiłem, ale dopisywano: "jajek, kur i koniaków”...
Na ten moment z radia popłyną słowa: „wybaw mnie Panie od zła wszelkiego”. Popłakałem się przy Modlitwie Pańskiej i postanowiłem pojechać do kościoła rodzinnego (matki ziemskiej) w Klwowie.
Wstąpiłem do umierającej, która boi się księdza, a jej dni i godziny są policzone. Wczoraj - przez alkohol - nie przyjechałem do niej i mówię jej teraz o tym.
<<Pan skierował mnie tutaj właśnie dzisiaj, bo jestem w drodze do Sakramentu Pojednania. Pani wie sama i mówi o tym, że świeczka się dopala, ale nie chce przyjąć największego daru na świecie: Sakramentu Świętego!"
W naszej wierze wszystko prawdziwe. Przecież Pan Jezus pokazał, że jesteśmy po śmierci: tu nas żegnają, a Tam witają! Teraz toczy się bój o pani duszę i siły zła chcą, aby Zbawiciel nie był z panią. Te siły naprawdę istnieją, a namiastki Nieba i Piekła są pokazane już tutaj, na ziemi!>> Pacjentka słuchała bez słowa, przytakiwała, a w jej oczach widziałem podziękowanie...
Jakże pięknie jest w tamtym kościele. Jeszcze nie ma mszy, a ludzie już modlą się za zmarłych. Przeszedłem z jednej strony na drugą, a zza choinki patrzy na mnie Jezus Miłosierny i właśnie idzie kapłan-staruszek powłóczący nogami. To spowiednik na którego czekam.
- W pracy nad sobą proś Matkę Nieustającej Pomocy...zmów antyfonę, a jest to krótka i bardzo piękna modlitwa błagalna:
<<Jezus dał nam Ciebie za Matkę, która nikomu proszącemu nie odmówi pomocy. Ty Matko dobrze wiesz jak bardzo Jezus pragnie dawać dary i łaski. Ty Matko w swoim miłosierdziu wyprosisz dla każdego to, czego pragnie. Matko nasza najlepsza, Pośredniczko u Boga Nadziejo, Opiekunko Przewodniczko i Wybawicielko.>>
Teraz kapłan mówi słowa przeszywające serce o rodzinie, która jest darem Boga, i to, że rok powinniśmy kończyć nie tylko zabawą, ale także modlitwą i prośbą o zmazanie win za niepełne wykorzystanie łask i darów, które w tym roku otrzymaliśmy od Boga. Na ławce znalazłem pamiątkę...maleńki obrazek Św. Rodziny.
Po Mszy św. odnalazłem rodzinę dziadka...wrócę tam, bo teraz brak czasu. Szatan w tym czasie nie spał, bo po powrocie do domu syn pienił się i mi ubliżał...
-
Synku wybaczam ci te słowa. Mnie nie będzie to zrozumiesz kim jest Bóg Ojciec...
Po czasie uspokoił się i zgodził się na zaproponowane rozwiązanie konfliktu. Teraz proszę córkę, aby poszła do kościoła, który jest blisko, a ma tyle darów od Boga...
- Zrób to dla mnie, nie poddawaj się złu w tym momencie…
- Pójdę jutro !
- Jutro?...gdy doczekasz jutra!
- Któż przekaże ci tą prawdę, tą najprawdziwszą tajemnicę, że obok naszego świata istnieje świat niewidzialny. On teraz odniósł nad tobą zwycięstwo. Gdzie znajdziesz pocieszenie? Cóż złego usłyszysz w kościele?
Nie poszła...padłem smutny w fotel i zawołałem w myślach: „Jezus, mój Jezu, najdroższy Jezu daj światło potrzebującym.”…
APeeL
- 30.12.1989(s) Zmień się już dzisiaj...
- 29.12.1989(pt) Pan jest Dobry...
- 28.12.1989(c) Moc świadectwa wiary...
- 27.12.1989(ś) Mały Tomaszek...
- 26.12.1989(w) Męczennicy Pana i Belzebuba
- 25.12.1989(p) Wstyd po latach...
- 24.12.1989(n) Szatan szczególnie nienawidzi Wigilii...
- 23.12.1989(s) Wzorem cierpienia jest Pan Jezus...
- 22.12.1989(pt) Krzyże przed samochodem...
- 21.12.1989(c) Płacz ojca...