- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1035
Na dyżurze w pogotowiu - po gongu zwiastującym północ - zawołałem: „Boże Ojcze, Jezu, Matko, Archaniołowie, Aniołowie, Święci i Błogosławieni...niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”...
Padłem na kolana, a Anioł podpowiada, abym odmówił „różaniec Pana Jezusa”, a właśnie tam wypada zawołanie o oddaniu życia przez Pana Jezusa za nasze zbawienie i modlitwa o to, abyśmy sami byli zdolni oddać życie za innych.
„Panie Jezu, Ty oddałeś Swoje Życie za innych, a oni niszczą własne życie, robią kłopoty, zabijają się nawzajem, a nawet siebie (samobójcy), narkomani i lekomani i alkoholicy...
W środku nocy w prasie szukam odczytu intencji modlitewnej tego dnia, a w rękę wpada środkowa część „Ekspresu” z art.; „Egzamin przed Panem Bogiem”. Przekazuję to jako świadectwo, bo właśnie zrywają do pacjenta w ambulatorium i tak będzie możliwa modlitwa: „za dusze samobójców”.
Po załatwieniu pacjenta napłynęła bliskość Królestwa Bożego z poczuciem trudu powrotu do Raju, bo: musimy ponieść wiele wyrzeczeń, modlitw i postów, przyjmowania cierpień, wyrażania swojej tęsknoty z dawaniem dowodów wiary. Nie wolno nam żyć byle jak i czekać na Dobroć Boga i Jego zmiłowanie...ja też jestem dobry dla mojej córki.
Tak też jest z Panem, który da każdemu wszystko już tutaj i przyjmie później z miłością! Jakże bliskie jest mi Niebo. Stąd pytanie do dyspozytorki: co przeszkadza jej zostać świętą, bo inaczej nie można wrócić do naszej Ojczyzny Prawdziwej!? Opowiedziałem jej o chłopcu, który popełnił samobójstwo, a łzy przeszkadzały mi w opowiadaniu tego.
Dzisiaj niepotrzebne jest oddawanie życia za wiarę, ponieważ wszystko jest już pokazane...teraz trzeba oddawać Bogu Ojcu każdy dzień naszego życia w jakiejś intencji i wówczas inni (niewierzący) tez będą zbawieni...wierzę, że tak się stanie!
Zdążyłem na Mszę św. o 7.30...przed pracą w przychodni, a w czytaniach była mowa o czasie...uśmiech wywołały słowa, że „jest też czas na pieszczoty”.
"Panie Jezu daj zbawienie tym chłopcom (samobójstwo popełniło dwóch), daj zbawienie całym rodzinom...daj im Twoje Światło, odpędź zwątpienie, wskaż na Szatana, pociesz ich Jezu...Ty zawsze zamieniasz zło w Najwyższe Dobro”.
Eucharystia była w intencji tego dnia, pozostałem w kościele i skończyłem modlitwy poranne. Napłynęła wielka moc Boża i pokój. Zły ma wiele sztuczek, abyś utracił czystość...w oddziale przywitała mnie staruszka z miażdżycą, która podarowała mi 3 dolary! Nawet głupio takiej odmawiać.
Nawał chorych nie pozwalał nawet na chwilkę modlitwy, tylko chwilami wołałem: „Panie Jezu, bądź uwielbiony i zmiłuj się nad samobójcami. Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij - przez Niepokalane Serce NMP św. Rany i św. Krew Najmilszego Syna Swego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa jako przebłaganie za grzech samobójstwa”.
Cisza stała się przed 15.00 (czas na koronkę do Miłosierdzia Bożego)...nawet padłem na kolana, ale wpadła pielęgniarka, ponieważ przytomność straciła pacjentka z miażdżycą naczyń mózgowych. Chora była sina, przestraszyła wszystkich, ale po podaniu iniekcji rozszerzających naczynia i tonizujących wróciła do życia. Prawdopodobnie miała tzw. TIA (przejściowe niedokrwienie mózgu).
W tym czasie skulony odmawiałem moją modlitwę. Dalej trwało zawołanie modlitewne...nawet spojrzałem na Pana Jezusa Miłosiernego. Tak, jakby prosił do modlitwy, bo żona na działce właśnie prosiła o kopanie! Zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 866
Najgorszy jest niespodziewany atak demona i to ze strony osoby najbliższej. Nie ma sensu opisywać słów, bo kłótnie ludzkie zna każdy. Po latach przejdą do lamusa...
Z uporem zacząłem odmawiać „Anioł Pański”, ale zły uporczywie przeszkadzał. Po tym możesz poznać jego atak. Nie dawałem za wygraną, wyświęciłem mieszkanie i postanowiłem ten dzień ofiarować za córkę. Podczas wychodzenia do pracy poprosiłem ją, aby drgnęła ku Bogu, bo ma wolną wolę...”dotknij tego różańca, który babcia przekazała ci przed śmiercią i zawołaj do Matki Bożej, bo trwa śmiertelny bój!”
Zobacz dalszy atak demona: zaczepiła mnie chora psychicznie, do gabinetu weszła pacjentka zawsze żartująca (z „dwoma diabłami”), a ja chciałem posłuchać „Słowa na dzień”. Nagle stanął zegarek i zaczęły szwankować dwie maszyny do pisania (zacinały się wywołując moją złość), nie mogłem zrobić kawy, której bardzo pragnąłem, straciłem radość z niesienia pomocy.
Ponadto zły zalewał mnie złymi myślami i wizjami: zasłony w kuchni to halka, leki w aerozolu to „dmuchawki na duszność”. Wyobraź sobie, że przekazujesz to psychiatrze-ateiście, który nie uznaje istnienia świata nadprzyrodzonego, a nawet egzorcystka świecka...neguje istnienie Szatana!
Dodatkowo napłynęło poczucie „odrzucenia przez Boga Ojca” („Boże, mój Boże, czemuś Mnie opuścił?”)...to wielkie cierpienie całkowicie nieznane zwykłym ludziom, którzy nie wiedzą, że Bóg Ojciec Jest!.
Jakby dla odmiany siostra z którą pracuję była dzisiaj pełna pokoju, wszystko wykonywała w cichości, sprawnie i dokładnie, a zawsze czyni to w złości. W środku tego ataku padłem na kolana i zawołałem: „Matko! bądź dzisiaj ze mną! Jezu mój! Ile sztuczek ma zły!”
Pod pozorem wyjścia na obiad zszedłem wcześniej do stołówki, aby odmówić modlitwę, a kucharka postawiła przede mną zupę! Uciekłem na schody, gdzie skulony wołałem; „Panie Jezu!...tak mało proszę Cię o swoich, o moją rodzinę. Proszę Cię, Jezu pomóż córce...pomóż jeszcze 10 innym lekomanom o których nikt nie woła do Ciebie.”
Serce i duszę zalał pokój, radość i dobro. Podczas wołania „Anioł Pański” poczułem się w Królestwie Niebieskim...już tutaj na ziemi. Moc Boża zalała serce...jak dobry jest nasz Tata! Dopiero teraz pasował obiad po którym pomagałem i pocieszałem, wskazywałem na istnienie duszy i Nieba, wyjaśniałem sprawę śmierci, zalecałem przekazywanie cierpień. Bezrobotnej matce, która próbowała mi płacić wskazałem na synka z zaleceniem kupienia mu batonika.
Podczas koronki do Miłosierdzia Bożego...już w pustym gabinecie ponownie prosiłem, ale już Boga Ojca o prowadzenie córki i jej przytulenie. Prawie omdlewałem, a nawet przysnąłem na kolanach.
Zaczynam dyżur w pogotowiu, a kolega ma wezwanie do zatrutego lekami w celu samobójczym...dodatkowo zawołałem: „Panie Jezu pomóż mu, bo prosiłem także w jego intencji.”
Wyszedłem przed budynek, gdzie znalazłem gałązkę cierniową, a to znak cierpienia Pana Jezusa: „Jezu mój! Jezu! Czy naprawdę dałem Ci ulgę? Naprawdę?” Po przyjrzeniu się zauważyłem w niej brak jednego ciernia! W tym kontakcie ze Zbawicielem podszedł do mnie kierowca...po receptę!
Zły przeszkadza, a teraz kusi seksem, bo kolega zostawił na stole pismo porno, rozebrana pacjentka założyła nogę na nogę, a kreci się tez ponętna sprząta pielęgniarka! Odpycham to wszystko i nawet przez sekundkę nie idę myślą w tym kierunku. Nie lekceważ złych sił - to wielki błąd!
Na gasnącym słoneczku płynie cz. radosna różańca i "Anioł Pański”, a moje serce znalazło się blisko serca córki i Pana Jezusa. W pustym pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana odmawiając drogę krzyżową w intencji córki. Podczas każdej stacji wołałem, aby Bóg miał nad nią miłosierdzie...
Modlitwę przerwał wyjazd: „do zatrutej, która piła alkohol”. „Panie Jezu przyjmij córkę do Swojego Serca i do Swojego Kościoła”...otworzyłem oczy, a właśnie przejeżdżaliśmy obok kościoła. Teraz wołałem do Matki Bożej za transportowaną dziewczynę, która już wiedziała, że uczyniła głupstwo…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 608
Tuż po obudzeniu napłynął obraz brata dźwigającego ciężkie butle gazowe, a mógł zostać stolarzem, bo został warsztat po ojcu. Nagle zrozumiałem jego dobroć, a zarazem Pan ukazał mi jego pogaństwo...z żoną nie uczestniczył w życiu naszej wiary, a tuż upadkiem rozwiązaniem PZPR-u zapisał się do tej partii.
Takie pogaństwo ma charakter chrześcijański; służy ceremonii różnych uroczystości...wówczas Kościół Boży jest potrzebny. Pan pokazał mi też zło, które mu uczyniłem...w czasie podobnego stanu (do 1986 r.). Padłem na kolana z wołaniem o wybaczenie; „Jezu! Jakże cierpiałeś i cierpisz z takich powodów”.
Z mocą zacząłem pracę, a w tym czasie płynęły sytuacyjne porady duchowe. Dla mnie jest jasne dlaczego Matka Boża w Objawieniach wciąż powtarza; "módlcie się, pośćcie i przyjmujcie cierpienia”. Ludzie widzą zło u innych i próbują naprawiać ich, co można zauważyć u psychologów-ateistów...
Tylko garstka prosi Matkę Jezusa, bo ludzie nie wierzą w Jej pomoc. Jakże pasuje do tego zdanie z modlitw; „Spraw Matko, aby miłość napływała do wszystkich z którymi się spotkam w dniu dzisiejszym. Proszę Cię o pomoc”.
Na ten czas z koncertu radiowego płynie „Santa Maryja”, a oczy zalały łzy. „Dziękuję Ci Matko Najdroższa, Najmilsza, Najcichsza, Najskromniejsza, która zawsze Bogu mówisz Tak!” Brak jest świadectw wiary, a mass-media są w rękach odwróconych od Dekalogu i Prawdy.
Teraz wołam za rodzinę, prawie omdlewam, a moje serce przenikało serce brata i trzech sióstr; „Jezu mój! Matko daj im łaskę nawrócenia i zbawienia!"
Bardzo chorą z reumatoidalnym zapaleniem stawów proszę, aby przekazała swoje cierpienia - od początku choroby - w intencji pokoju w b. Jugosławii. Nauczyłem ją formułę uświęcenia cierpienia. Jednak każdy może zawołać po swojemu.
Młodej pani zalecam katolicką metodę rzucenia palenia, a właśnie wypada wspomnienie Aniołów Stróżów! Czy uczyni to, bo mówiła, że jest wierząca. Nawet wspomniała o przybyciu zmarłego teścia ...dzień przed zamówioną Mszą Św. a był ateistą do końca!
To jest zarazem czas przykry dla mnie, ponieważ wszędzie jest pełno towarzyszy („naloty”), a ja nie wiem z jakiego powodu. Rządy się zmieniają, a to co było jest! Ja nadal muszę nieść mój krzyż, który jest dla mnie ciężki tylko i wyłącznie z jednego powodu - oznacza on stratę czasu ludzi, którzy nie służą Bogu Ojcu tylko jakiemuś kacykowi. Nawet proch po nim nie zostanie...
System się zawalił, a oni sercami trwają przy nim. Nie denerwuję się, ale naprawdę szkoda mi tych braci. Wiem, że nie mogę złościć się na nich i pokazywać swojego ja...mógłbym porozmawiać z miłością i zapytać; komu teraz służycie?
Podczas pokoju w sercu i wielkiej radości niepotrzebnie dałem się wciągnąć w dyskusję religijną z prostymi ludźmi odwróconymi od Boga! Tego nie wolno czynić. bo w rozdrażnieniu nie mogłem odmówić koronki do Miłosierdzia Bożego „za rodzeństwo”.
Wyraźnie ujrzałem atak Szatana; zakupy, skrócenie spodni, fryzjer, gazety i słodycze dla dzieci. W takim stanie chodzi o rozproszenie, odciągnięcie od modlitwy, ale kupiłem też gerbery na krzyż, który pięknie wyglądają. Modlitwa popłynie dopiero na działce, która dla mnie jest wielką łaską.
Teraz rozmawiam z córką lekomanką i proszę, aby zwróciła się z prośbą do Nieba. Nawet podkreśliłem, że większość neguje taką możliwość. Dałem jej przykłady z własnego życia, ale nie byłem świadomy, że ona nie chce żadnej pomocy, co potwierdzi po latach.
W domu, w ciemności skończę moją modlitwę w intencji tego dnia, a dzisiaj, gdy to opracowuję (6 maja 2020) muszę stwierdzić, że to wołanie było słuszne, bo trzy siostry żyją w konkubinacie i tak jakby Boga nie było.…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 630
Żona zerwała się do kościoła, a mnie jest smutno z powodu wyrzutów sumienia z przepływem czarnych myśli. Przysnąłem na chwilkę i na tle pięknej muzyki usłyszałem głos mówiący, że; "Pan Jezus przebaczył ci!”
Postanowiłem ten dzień ofiarować w intencji moich nauczycieli. Właśnie w nawale chorych w przychodni pojawi się nauczycielka. To pomogło w odczycie intencji modlitewnej. Trzeba wsłuchiwać się w natchnienia (przeszkadza w tym Szatan), bo z Nieba mówią przez wszystko. Jest to tzw. „duchowość zdarzeń”!
Już 15.00, a właśnie zaczynam dyżur w pogotowiu (jeden budynek z przychodnią i oddziałem wewnętrznym), a tu jeszcze pięciu pacjentów! Pragnąłem modlitwy i uciekłem na salę, gdzie przebywał 22-letni chłopiec z zespołem Little. Tam zacząłem wołać w intencji moich nauczycieli; ze szkół, uczelni, a także od nauki jazdy i gry na akordeonie.
Szatan podsunął mi wołanie tylko za dobrych. To jego trick, a właśnie napłynęła osoba nauczyciela podszczypującego koleżanki. W tym czasie głośno krzyczał chory na izolatce. Ten stary człowiek ma założony cewnik i nie wiadomo dlaczego ma ból! Nie pomagają normalne leki; "Matko pomóż!" - podaj narkotyk! "Och, tak nigdy nie wpadłbym na to". Wykonałem mieszankę lityczną i podziałała.
O 16.30 wszystko było wykonane, poszedłem na dyżur w pogotowiu, a napływa; "podziękuj!" My prosimy o pomoc, ale zapominamy podziękować. Och, tak przecież Bóg sprawił, że wszystko poszło sprawnie. Mam pogodę ducha i radość z pracy...nawet dziwią się chorzy. Sam czuję, że Bóg Ojciec jest ze mną! Padłem na kolana z zawołaniem:
„Boże Ojcze! Panie mojego serca i mojej duszy. Dziękuję Ci, Ojcze za całość Twojej Opieki nade mną, rodziną, Kościołem Świętym i ojczyzną! Dziękuję Ci za opiekę nad chorymi...nawet za to, co jest złe od Ciebie, ponieważ to służy zbawieniu duszy. Dobry Panie przyjmij moje wołanie w intencji wszystkich moich nauczycieli. Bądź Ojcze dla nich łaskawy!”
Dalej podczas odmawiania cz. chwalebnej różańca łzy zalewały oczy, ponieważ ujrzałem dobro tych ludzi oraz moje bezeceństwa, które im czyniłem. Zarazem napłynęła postać Pana Jezusa, Dobrego Nauczyciela.
Takie przeżycia i modlitwy bardzo wyczerpują. Po kojącym śnie popłyną dalsze części różańca z prośbami do Pana Jezusa i Boga Ojca o ich zbawienie oraz dusz takich przebywających w Czyśćcu.„Matko wspomóż tych nauczycieli, ja im wszystko przebaczam”!
Nagle zrywają do biednej chatki, gdzie chłopiec usiadł gołymi pośladkami na rozgrzanej maszynce elektrycznej. Tam wszystko biedne i stare, a króluje wielki obraz Pana Jezusa w Koronie Cierniowej. Jakże chciałbym pomóc takim ludziom!
Właśnie w różańcu Pana Jezusa wypada cząstka; Pan Jezus oddaje wszystko biednym! „Panie Jezu spraw, aby byli zbawieni...to dzieciątko i ta matka! Spraw też Panie Jezu, aby zesłabli wrogowie Jana Pawła II”.
Dzień kończy się, zgasiłem światło i popłynie cz. bolesna różańca z moim zawołaniem; „Och, Jezu mój. Ty, jako Najlepszy Nauczyciel pokazałeś wszystko; jak znosić cierpienia, poniżenie i jak nieść krzyż!” Jakże pasowała tutaj koronka do pięciu św. Ran Pana Jezusa.
Przed wyjazdem do wezwania bard śpiewał o Matce; „kupiłbym Jej futrzaną czapę i powiózłbym Ją malowanymi saniami”, a właśnie trafiłem do dzieciątka z wielką MB Częstochowską. „Patrzyliśmy sobie w oczy”, a podczas wychodzenia zamiast powiedzieć, że dzieciątku nic nie będzie, ponieważ czuwa nad nim Matka Prawdziwa...przyjąłem obdarowanie, które wywołało niesmak!
„Matko! Przepraszam, przecież oni byli przestraszeni. Nie mieli drobnych i dali więcej, a ja powinienem zostawić im Twoje Słowo! Nie wolno napychać portfela i odmawiać obowiązkowych modlitw! Matko! Ja wspomogę jakiś biedaków, a tę rodzinę i to dziecko przekazuję Tobie, Matko Boża Pocieszenia z prośbą o jego uzdrowienie”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1385
Ciąg dyżurowy w pogotowiu. Dzisiaj imieniny syna i za niego poświęcę wszystkie moje modlitwy.
6.00 Wyjazd. Płynie „Anioł Pański" i odczucie: „raduj się”! Czekamy na zabranie chorej, a ja w modlitwie doszedłem do „Narodzin Pana Jezusa" i wprost widzę Dzieciątko, które świeci w Betlejem. Łzy zalały oczy, a właśnie - z radia w kabinie karetki - płynie piękna muzyka.
Radość Boża i pokój zalały serce. Teraz Różaniec Pana Jezusa i wołanie o pokój...w sercu, rodzinie, Kościele, kraju i na świecie. Pięć razy powtarzam „Ojcze nasz", a każde wiążę z innym pokojem.
Trwa napełnianie duszy, a tego nie wytłumaczysz. To niebiańska słodycz ze smakiem w ustach, którego nie daje ziemia. To pokój duszy z ciepłem przed sercem. W takiej chwilce nic nie może przestraszyć i zaszkodzić. Nie boisz się śmierci. Radość z modlitw wzrasta z czasem ich trwania...tak jakbyś napełniał naczynie!
W zawołaniach przekazuję Ojcu moje cierpienie, bo ujrzałem, że ludzkość w swojej większości odrzuca krzyż i nieświadomie służy diabłu. To wywołuje pewien rodzaj smutku, ponieważ wokół tyle pogaństwa...większość odrzuca Niebo, a szuka szczęścia i oryginalności na ziemi: trzeba się pokazać, królować, być celebrytą.
Dlatego Pan Jezus był zawsze poważny i raczej smutny. Postanowiłem, że dzisiaj - w intencji pokoju w Jugosławii - nie piję kawy i żadnych płynów...aż do kolacji imieninowej syna. Personel natychmiast podsuwa „może kawa”?
Płyną piękne melodie, śpiewa Cris Rea, a ja w tej radości wołam: „Matko! Niech cały świat chwali Twoje Święte Imię, Twoje Imię...Matko! Ty pragniesz mojego prawdziwego szczęścia".
13.00 Dalej trwa stan radości...w przychodni kilku pacjentów, a ja za to dziękuję Bogu. Wyszedłem do pobliskiego lasu pomodlić się za syna: „Panie Jezu obejmij syna, prowadź go i daj mu zbawienie...dla Jego Bolesnej Męki miej miłosierdzie". Napłynęła moc, którą daje wiara w Jezusa, a łzy zalały oczy.
Synowi wręczyłem podarunki i przygotowałem kolację, ale ja już jestem innym człowiekiem...cieszy mnie post dla Matki, która w podziękowaniu za modlitwy poranne dała mi dzisiaj trzy obrazki Jezuska w żłobku:
- podczas sprzątania szafki w pracy wypadł Jezusek z opakowania opłatka
- drugi wyleciał podczas sprzątania bałaganu w szafce, gdzie szukałem lupy dla żony
- a trzeci z barku.
Normalny człowiek nie zauważy tego, a tak mówią z Nieba! Kolacja imieninowa gotowa. Syn pobiegł - z zakupionym przeze mnie zniczem - pod Figurkę Matki Bożej, która jest przy naszym bloku, a moje serce i duszę zalała wielka radość i wdzięczność. Padłem na kolana:„Jezu mój! Dziękuję”! Dziękuję”!
Żona była na Mszy św. w intencji syna i przekazała, że tej nocy miała piękny sen: przystępowała do Komunii świętej, której zabrakło. Proboszcz poszedł uzupełnić kielich i wrócił do niej z przepięknym wazonikiem pełnym kwiatów.
Takim najpiękniejszym kwiatem jest św. Hostia ofiarowana za kogoś...tutaj w imieniny. APEL
- 20.09.1992(n) ZA NIEDZIELNYCH POGAN...
- 19.09.1992(s) Umęczenie służbą...
- 18.09.1992(pt) Dziękczynienie Panu Jezusowi...
- 17.09.1992(c) ZA TYCH, O KTÓRYCH ZAPOMNIANO...
- 16.09.1992(ś) ZA SPISKUJĄCYCH W OTOCZENIU JANA PAWŁA II
- 15.09.1992(w) ZA CIERPIENIA MOICH PRZEŚLADOWCÓW
- 14.09.1992(p) ZA TYCH, KTÓRZY ŻARTUJĄ Z NASZEJ WIARY
- 13.09.1992(n) ZA NADLUDZI I DUSZE TAKICH
- 12.09.1992(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ MATKI BOŻEJ
- 11.09.1992(pt) ZA TYCH, KTÓRZY STRACILI UFNOŚĆ BOŻĄ