- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 260
W śnie jestem świadkiem groźnego napadu. Dwa samochody, łąki, rów melioracyjny. W jednym samochodzie jest szykujący się do zabójstwa...jego wygląd był demoniczny. Krzyknąłem do niego: "Nie będzie szatan rządził duszami ludzkimi". Ten krzyk przebudził mnie!
7.05 Jezus nadal jest wyszydzany, opluwany i wymaga otarcia Umęczonej Twarzy. Dla odmiany popłynie przepiękna muzyka gitarowa, a ja w tym czasie zawołałem: "Matko! Matko Święta! Panie Jezu, pozwól mi dzisiaj...właśnie dzisiaj wytrzeć - moją pracą, słowami i myślami - Twoją Umęczoną Twarz! Jezu mój kochany, nasz Zbawco - tak ziemia wynagradza Twoje Dobro! Bądź ze mną Jezu".
Płynie muzyka, a z oczu lecą łzy...wolno napływa moc! Zauważ, że moc Zbawiciela rodzi się w naszej słabości: we łzach, łkaniu serca i tęsknej miłości. Napływa dobre natchnienie, aby w sprawie adoracji nocnej i miłosierdzia skontaktować się z wydającymi "Echo Medzjugorje", bo oni mają już przetarte ścieżki (mimo, ze są jeszcze "nielegalni" (nie mają imprimatur Watykanu).
Świetnie znoszę głodówkę (środa i piątek)...z rozpędu nie jem śniadania także dzisiaj. Wczoraj w ręku miałem cukierek i kilka razy łapałem za jabłko. To wszystko. Teraz napadła mnie żona zalecająca, abym nie wysyłał listu, a także zostawił w spokoju kolegę lekarza z kościoła zielonoświątkowego (odszczepieńcy). Takie dobre rady podsuwa Szatan. Ona ma inna ścieżkę duchową.
Przecież Pan uzdolnił nas, abyśmy się stali sługami nowego Przymierza i to nie według litery, ale według Ducha, bo litera zabija, a Duch ożywia". Napływa pomoc, aby otworzyć "Dzienniczek" s. Faustynki, Tam padają słowa do żony: "wygrałeś z szatanem, bo nie dyskutowałeś!" Sam się zdziwiłem i kręciłem głową. Zapomniałem, że tym dniem miałem "wytrzeć Umęczoną Twarz Jezusa". Nie wolno nawracać na siłę, wskazuję sens życia.
- Gdzie go szukać?
- Tam, gdzie dzwonią!
Zalęknionych kieruję ku modlitwie, ukazuję szatańskie sprory i złośliwości, otwieram oczy lamentującym na dary, które otrzymują od Stwórcy! Za wszystko trzeba dziękować!
- Za to lewe zwolnienie proszę iść na Drogę Krzyżową, stać w kątku i złapać tylko jedno Słowo!
- W Wielki Piątek o 18 powinny strzelać petardy i szampany, ludzie powinni wyjść na ulicę i wspólnie cieszyć się! To Dzień Radości Prawdziwej!
0 15.00 skończyłem dzień pracy całkowicie niezadowolony, bo nie tak miało to wyglądać! Teraz badam pacjentkę odrzuconą przez wszystkich - także przez rodzinę i służbę zdrowia. Krzyczy do mnie, że "zabiliśmy jej córkę...z czego teraz mam życ?" Trzykrotnie napływa, abym dał jej wszystkie pieniądze - około 200 tys.
Delikatnie pytam czy mogę ją wspomóc? Zarazem jednym ruchem dałem jej zawartość mojej kieszeni. Natychmiast Szatan podsuwa, że: "rozdaję pieniądze...ile za to mógłbyś kupić?" Zły strasznie nie lubi bezinteresowności i natychmiast pragnie wywołać żal...żal za wykonanie czegoś dobrego! W wydaniu ziemskim oznacza to: "aleś głupi!"
Jakże piękny jest dzisiaj program i jak piękne słowa ks. Pawła Piotrowskiego oraz wokaliza Ewy Błoch. Na tle płomienia świecy pojawiła się Umęczona Twarz Jezusa. Nie do wiary, nazwę tego dnia dałem rano! Łzy zakręciły się w oczach...prawie już mam pokazane codzienne prowadzenie! Każdy dzień zaczynaj od modlitwy i planu jak przeżyć dzień dla Jezusa?
Jak Go reprezentować?
Nie oddawaj czasu złemu!
Nie pozwalaj na bezmyślność istnienia!
Wieczorem oceń to wszystko, zauważ uchybienia, dokonaj korekt, a to będzie twój codzienny rachunek sumienia! Przecież tak robię już od pewnego czasu, ale nie miałem tej świadomości.
Teraz mówią o Jezusie, który wchodzi do jednostek bez przepustki. Nagle przypomniał mi się Jezus Żołnierz, który zwiastował czekające mnie próby! "Jezu mój! Jezu!" Łza zakręciła się w oku.
Mimo nawoływania Anioła Stróża...wielokrotne "Nie!"...dyskutuję, poruszam problemy polityczne, sprzeczam się. Zawołałem do Jezusa o p o k ó j i zacząłem czytać Ewangelię. Trafiam na zdanie, że Pan Jezus "nie wadził się"!
Przysnąłem, a tam zmarła starsza pani, młoda dziewczyna ma w sercu prawdziwą radość...odbieram tą radość jako autentyczne szczęście wyzwolenia starszej pani z ziemskiej niewoli!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 250
Po przeczytaniu zapisków s. Faustyny przekazałem mój dzień życia Panu Jezusowi. W śnie krążyłem po nieczynnym targowisku, gdzie jedna z właścicielek straganu w oczekiwaniu na klienta odmawiała Różaniec.
Postanowiłem iść do pracy pieszo, ale napłynęło, że mam tego nie czynić. Żona przekazała, że speszyła kiedyś kapłana słowami powitania: "Niech będzie po chwalony Jezus Chrystus".
Kiedyś słuchałem sprawozdania kapłana z "działalności duszpasterskiej". Ile było tam ziemi! Tak chciałbym, aby wielu ludzi nawróciło się! Jak to uczynić? Staruszek przed śmiercią pytał kapłana: czy nawraca z nacisku żony lub rodziny? Kto ma to zbadać?
Prawie wychodzę do pracy - odruchowo wyjąłem klucze, a przez to zauważyłem, że nie zabrałem głównego (od kasetki). Demon dobrze wiedział jak wielkie byłoby zamieszanie. Dlatego Anioł Stróż mówi: "nie"!
W drodze do pracy modliłem się za rodziców chłopaka i za redaktorkę z "Polityki" z wołaniem o dar wiary dla nich. W myślach mówiłem do ludzi w kościele, bo tylko garstka pragnie Eucharystii sprawiającej miłość i pokój w sercach. To musisz sam zaznać, bo uniesień duchowych nie można opisać (brak słów).
Teraz wpakował mi do gabinetu młodą i zdrową kobietę, która prosiła o zwolnienie "bo ledwie porusza nogami"...dodając, że "może być chociaż miesiąc!" Zapytałem czy ujrazała otrzymany od Boga Ojca dar zdrowia? Dałem jej kilka dni, a w tym czasie Szatan zrobił zamieszanie na korytarzu, bo przybył "prawie umierający młodzieniec", który po przewiezieniu do oddziału poszedł do domu na własny nogach.
Pacjentka opowiadała o operatywnym kapłanie (budowniczy Polski parafialnej). Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.03.2023) takim jest nasz proboszcz.
- Żaden sługa Jezusa nie powinien zbierać na tacę, budować, przywiązywać się do miejsca swojej posługi...to dla mnie jest proste i jasne! Wielu śmiertelników pragnie zostawiać po sobie pomniki (budowle).
11.40 z wielką siłą napływa do serca: "Dobroć Boża. Dobry jest Pan...Jezu mój. Jezu! Twoja Dobroć. Twój Pokój...och, Jezu daj ten pokój innym, daj go także innym!
Serce rozrywała tęskna miłość do Jezusa, a w przychodni czekała na mnie już rozebrana babuszka. Nie wiedziała, że sprawiła jeszcze większą tęsknotę (rozstanie)! Chora była wprost zarośnięta brudem, a przez to bliska mojemu sercu...nie zamieniłbym jej na pachnącą nastolatkę.
Taka jest miłość Boga Ojca do nas. Chora jest całkowicie głucha, opowiada, że syn miał przejąć gospodarstwo, ale śmiertelnie zachorował. Tylko tak mogłaby otrzymać emeryturę! Ostatnia pacjentka opowiadała, że handluje (stragan), gdzie odmawia różaniec. To ta ze snu. Późnym wieczorem oglądałem pr. 997 o zbrodniach. Słusznie Matka Boża nie zaleca tego, bo trzeba szukać miłości i pokoju...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 261
Zerwany o północy modlę się z dziękowaniem za wszystko (wzrok, połykanie, chodzenie, trawienie, słuch, itd.). Z trudem dojechaliśmy do chatki w polach, gdzie zmarła babcia. Po powrocie do bazy z Pisma przeczytałem słowa: "jestem cichy i pokornego serca"...z tym tym zawołaniem zaczynam dzień.
Dziewczyna lamentuje, że "nie ma za co kupić chleba dzieciom", a nie odbieram tego w sercu, aby podarować jej pieniądze. Podczas wyjścia próbuje mi wetknąć pieniądze!
Młoda astmatyczka otwiera podaną Biblię, gdzie wypada zdanie: "wiem o twoich cierpieniach i o nędzy twojej" - potwierdza, że Matka wie o jej cierpieniach! W momencie mojego umęczenia napływa drugi rzut pacjentów. Teraz na poczekalni zły miesza i ludzie kłócą się. Czy to przypadkowe? Właśnie wchodzi pacjentka, której mąż kilka razy wieszał się...
- Proszę przekazać mu, aby w momencie nadejścia myśli samobójczej zawiesił sobie Różaniec na szyi.! To jest straszna to broń na złego!
Około 14.00 miałem natchnienie dotyczące daru Boga jakim jest nasze "prześladowanie"...to wielki dar Boga! Na tle moich "cierpień" dostrzegłem bezmiar męki sybiraków oraz ludzi w obozach, itd.! Przecież mój bunt z powodu moich to bezmiar grzechu! W każdej chwilce muszę dziękować za prześladowania mojej osoby! Sam sobie nie wierzę, a to "ujrzałem" z poleceniem dziękowania!
Teraz nadszedł szczyt duchowy dnia. W moim gabinecie jest babcia (90 lat), która zawsze w kościele głośno odpowiada na zawołania kapłana, a teraz płacze, ponieważ zmarł jej syn. Mówi do mnie, że "jestem ważniejszy od kapłana, a ja teraz jestem jej synem"...dodając, że "gdy widzę pana w kościele przeżywam najwyższą radość!"
Jakaś Boska Miłość napłynęła do gabinetu lekarskiego, a właśnie w tym momencie śpiewa Cohen. W ramach tej Miłości wszystko przenikam, chciałbym, aby to trwało wiecznie. Delikatność, cierpienie, starość w poczuciu opuszczenia, bo jest źle traktowana przez drugą synową, a jutro ma pogrzeb swojej rodzonej siostry!
Nie miałem siły odmówić jej przyjęcia zapłaty - na pamiątkę tej chwilki, a za jej pieniądze kupiłem parasol. Nie śmiej się, bo zawsze będzie przypominał mi o "tym synostwie"...zawsze będę modlił się za nią, bo nie mam już babci. Pan dał mi babcię!
- Niech zmówi za mnie modlitwę...mówię do ostatniej pacjentki po załatwieniu jej "lewego" zaświadczenia. Handelek duchowy...
Wyszedłem po 15.00, a właśnie napłynęła bliskość Zbawiciela! Nie obchodź mnie cały świat...wprost pragnę ogolić głowę, głodzić się, chodzić i chwalić Pana! Z powodu pragnienie modlitwy skręciłem samochodem w boczną uliczkę, gdzie zacząłem odmawiać moja modlitwę przebłagalną. Późnym wieczorem zawołam do Pana, aby dał pocieszenie tej staruszce.
W "Dzienniczku" przeczytałem modlitwę s. Faustyny o rozum. Ona sama miała wątpliwość, uśmiechnąłem się, bo wiem, że rozum ludzki to "głupstwo dla Boga". Dla mnie pouczenie: zamiast pisać do kogoś, tłumaczyć i gadaniem nawracać "módl się w konkretne sprawie lub w intencji wskazanej osoby".
Zobacz Mądrość Bożą - po co czynić głupie wysiłki? Módl się czyli wołaj o pomoc, a w Niebie znajdą sposób na wszystko! Proste? Bardzo proste, ale większość (99%) wierzy we własny rozum i własne działanie. Jakże piękne są rozmowy: "dusza - Jezus" w jej zapiskach.
Pan Jezus wszystko odkrywa, wprost ujawnia tajemnice dotyczące Miłosierdzia Bożego! Znalazłem także zdanie dla kolegi Jacka, który trzyma się Słowa Bożego pisanego (kościół zielonoświątkowy): "On też uzdolnił nas, abyśmy się stali sługami nowego Przymierza, nie według litery, ale według Ducha; bo l i t e r a zabija, a Duch ożywia". Dobrze mu radziłem - nie wolno stać się niewolnikiem Słowa Bożego pisanego! Przecież takimi niewolnikami są dzisiajj Żydzi trzymający się Starego Testamentu!
Nie byłem wówczas na Mszy św. (nie chodziłem jeszcze codziennie), ale w czytaniach będą słowa dotyczące tej intencji...
Prorok Izajasz zawołał od Boga (Iz 1, 10. 16-20): "Słuchajcie słowa Pańskiego (..) daj posłuch prawu naszego Boga (..) Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu!(..)".
Pan Jezus dodał w Ewangelii: Mt 23, 1-12, aby Izraelici czynili wszystko, co zalecą im "uczeni w Piśmie i faryzeusze". Nie wolno naśladować ich uczynków.
"Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać".
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 240
Obudziły mnie straszące sny: oto z bratem stoimy przed szybą zamkniętego sklepu, wewnątrz którego jest moja zmarła babcia, a ja mam odczucie, że przebywa też tam ojciec. Po wejściu do środka babcia wstała ożywiona i skarżyła się na kuszenie, a ja poradziłem jej, aby modliła się.
Teraz sprzątałem w stodole...wyraźnie widziałem budowę wierzei, więźby dachowe, wszystko było straszliwie zakurzone. Tak jak w starym budynku, gdzie spędziłem dzieciństwo! Dodatkowo myłem brudne szyby, moc pracy, a czasu mało.
Natomiast w fazie sen - jawa do mojego serca napłynęła wszechogarniająca miłość do niezliczonych dusz z mojej rodziny. Tak jest, bo nawet nie wiem ile jest ich w drzewie genealogicznym! Pojawiła się też ciocia Aurelia, której dom w Gdańsku-Oliwie był namiastką domu rodzinnego podczas studiów w AM w Gdańsku. Może jest to podziękowanie od tych dusz za moje modlitwy? Dzisiaj, gdy to przepisuję (10.03.2023) z radia Maryja płynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a przede mną Droga Krzyżowa z późniejszym nabożeństwem (Nowenna do św. Józefa) i czuwaniem przed Monstrancją.
W kuchni padłem na kolana: "Jezu! Och, Jezu! Ponownie proszę Cię o objęcie Twoim Miłosierdziem wszystkich z mojej rodziny...przebywających w Czyśćcu! Panie, Ty pragniesz dzielić się Twoim Miłosierdziem, a tak mało prosi".
Pomyślałem, że mam poświecić za te dusze ten dzień (10.03.2023) z Mszą św. i Eucharystią, Drogę Krzyżową i nabożeństwo do św. Józefa.
Wówczas podczas odmawiania mojej modlitwy przebłagalnej napłynął obraz s. Faustyny i małej Tereski. Poprosiłem, aby byłe ze mną tego dnia, bo z nimi będzie mi lżej, a później w Tamtym świecie będą moimi znajomymi.
Tak bliskie mojemu sercu są te dwie święte. Ukojony kładę się spać o 3.50, a Szatan ponownie straszy w snach...tańczyła całkowicie naga dziewczyna z wygibasami. Zobacz możliwości Bestii!
Dodatkowo o 6.50 zrywa mnie telefon od pacjenta i trafia się zgrzyt poranny w dyskusji z żoną. Prawie nie można oddzielić nocy od dnia! Napływa natchnienie, aby otworzyć "Dzienniczek" s. Faustyny, gdzie trafiam na słowa o Panu Jezusie, który pośród wielu cierpień był spokojny. Jak wielka to pomoc w tym momencie: mam być spokojny w cierpieniu. Powtarzałem to wielokrotnie.
Tak też będę pracował dzisiaj. Słuchałem lamentacji zdrowych i przestraszonych...aż nie chce się pracować w tym zawodzie, ponieważ medycyna leczy tylko psyche i soma, nie dotykając duszy. Moje miejsce jest wśród bardzo starych i umierających, beznadziejnie chorych. Jako lekarz widzę własną bezsilności...wobec wyroków Boga oraz niemożności opanowania medycyny.
Nic nie da nowoczesny sprzęt, którym nie pokonamy śmierci, a z nią walczymy nie wiedząc i nie wierząc, że walczymy z życiem wiecznym duszy. Nowoczesne metody zwiększają wiarę w moc ludzi! Przecież najmądrzejszy profesor od astmy nie wie jak leczyć hemoroidy.
- Pani jest zdrowa, diabeł goni panią po lekarzach..proszę w drodze powrotnej cały czas odmawiać "Zdrowaś Maryjo"...takiej prawdziwej rady nigdzie pani nie dadzą. Pani sama wie, że przyprowadził panią tutaj strach!
Podczas smacznego obiadu (stołówka w przychodni) zostałem zawołany do modlitwy "Ojcze nasz", a w momencie dojścia do "chleba naszego powszedniego" uśmiechnąłem się w sercu i zrozumiałem, że przed posiłkiem trzeba zawsze odmówić tę modlitwę i za wszystko podziękować! Przecież zapomniałem podziękować Bogu za ten dar...tak dobry obiad!
Teraz w typowej wiejskiej chacie zbadałem bardzo chorego rolnika. Specjalnie tak usiadłem, aby uniknąć "wdzięczności". Żona okrążyła stół i gwałtem wsuwa "podziękę"!
- "Panie Jezu, Ty to wszystko widzisz i wiesz, znasz moje serce...przecież dzisiaj pracuję w intencji zmarłych z rodziny!
Szatan to bardzo groźny przeciwnik - wszystko popsuje. Aniela Salawa pisze, że straszliwsze od wszelkich pokus szatańskich jest poczucie odrzucenia przez Boga! Tak, to prawda...stąd próba dla Pana Jezusa na krzyżu: "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił". To było dodatkowe cierpienie...brak poczucia Obecności Boga Ojca!
To straszne przeżycie, wiem to i dziwię się porównując doznania! Jak pięknie Aniela pisze o naszym stosunku do ludzi: trzeba być delikatnym, wyrozumiałym, cichym, nie wtrącać się do spraw obcych, stronić od rozmów i unikać wszelkiej ciekawości.
Ja zauważyłem, że to wszystko przychodzi w momencie "zawołania" przez Boga Ojca. Wówczas uciekasz od całego świata i nie ma w tym żadnej mojej zasługi. Można to porówna do napadu chęci spania! Jaka w tym zasługa - kładziesz się i śpisz! Jezus zawoła, a wówczas uciekasz od świata, biegniesz do kątka, szukasz ciszy, milczenia i skupienia...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 261
Napłynęły natchnienia informacyjne:: "Wszystko i wszyscy ludzie są Dziełem Boga i Jego Mądrości". Oto niewidomy pacjent, zawsze pogodny, nigdy się nie skarży, miło jest z nim dyskutować. On stanowi dla innych przykład jak należy znosić tak ciężkie kalectwo! Prawie zadziwiony zawołałem: "Tak! Panie Jezu - to Prawda!"...
Tak chciałbym chodzić tam, gdzie żył Pan Jezus! Napłynęło, że "mam chodzić i być tam, gdzie mnie postawiła Mądrość Przedwiecznego...tam, gdzie postawił mnie Pan! Nie tam, gdzie chciałbym być ku własnemu pocieszeniu czyli przyjemności!"
Taka jest prawda: muszę być tutaj, właśnie w tym miejscu dawać dowody na istnienie Jezusa. Zaczynam modlitwę przebłagalną: "Ojcze nasz", która daje wielką radość w sercu.
"Panie Jezu miej miłosierdzie dla moich zmarłych pacjentów, szczególnie dla tych, którzy zmarli z powodu mojego zaniedbania, słabości i nędzy ludzkiej. Proszę Cię Jezu także o miłosierdzie dla zmarłych z mojej rodziny najdłużej przebywających w Czyśćcu".
Pojawiły się obrazy zmarłej ciotki i pacjenta, który zdejmował w szkołach krzyże. "Ty, Jezu czekasz na takie prośby...w imieniu innych cierpiących. Sam z tego powodu cierpisz, gdy nikt nie upomina się o te dusze...tak mało ludzi o to prosi!" To przecież tak, jak w życiu - skazują złoczyńcę i sąd chciałby zmniejszyć karę...czeka na wstawiennictwo innych, jakieś dowody jego dobra.
Stoję w kościele, pojękuję tylko "Jezu. Jezu. Nikt nie może napełnić mojej duszy tylko Ty, Jezu...w Eucharystii. Jak wielki to Twój Dar dla mnie. Czy ludzie wiedzą co oznacza?"
W tym czasie prorok (Dn 9, 4b-10) wołał: "O Panie mój, Boże wielki i straszliwy, który dochowujesz wiernie przymierza tym, co Ciebie kochają i przestrzegają Twoich przykazań. (..) U Ciebie, Panie, sprawiedliwość, a u nas wstyd na twarzach (..) u naszych królów, u naszych przywódców i u naszych ojców, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie".
Psalmista błagał w Ps 79, aby Pan nie czynił nam według naszych grzechów (..) niech szybko nas spotka Twoje miłosierdzie (..) odpuść nam grzechy przez wzgląd na swoje imię".
Pan Jezus dodał w Ewangelii Łk 6, 36-38, abyśmy sami byli miłosierni..."jak Ojciec wasz jest miłosierny".
Wszystko jest marne na tym świecie - nawet nasza brudna świątynia. Chciałbym mieć jakieś miejsce, które czyściłbym z namaszczeniem jak siostra zakonna w jednym z kościołów w W-wie.
Do konfesjonału szedł kapłan, a za nim biegł mały piesek, który później zakręcił się przy mnie! Nawet usiadł przede mną i patrzyliśmy sobie w oczy. Kapłan w kazaniu mówił o człowieku, który w młodości był rewolucjonistą. Chciał zmieniać świat...na starość zrozumiał, że ma zmienić siebie! To jest najważniejsze w życiu każdego.
Mądrość Boża zrzuca nam wszystko - my musimy to "odrzucić" i zmienić tylko siebie! To "wszystko" to śmieci tego świata! Zmiana duszy daje powrót do Boga - do wszystkiego! Kapłan wraca - piesek dziarsko wrócił za nim! Kapłan nawet tego nie widział, ponieważ był ubrany w szaty liturgiczne.
Podczas Eucharystii wołałem: "Panie Jezu pokazałeś Swoją Boskość Piotrowi, Janowi i Jakubowi...ja to wszystko przyjmuję i nie pragnę żadnego znaku. Panie Jezu daj Twoje Światło wszystkim, którzy przystępują dzisiaj do Komunii św.!" Powtarzałem: nigdy nie będę godny...nigdy nie będę godny!
Kapłan wymawiał bardzo szybko słowa konsekracji. Gdzie się spieszy? Każde słowo formuły trzeba wypowiadać z namaszczeniem, przerywać chwilami ciszy, a my mamy w tym czasie tkwić na kolanach aż do bólu! "Boże, Ojcze Przedwieczny. Ty dałeś Swojego Syna Jezusa z miłości do nas. Boże, Boże, Boże...Jezu mój".
Lud śpiewał "krzyża się nie wstydzę"...czy wiesz, co dla mnie oznacza Krzyż? Życie własne chętnie oddam za Jezusa...tak jak Abraham chciał oddać własnego syna Bogu! Pozostałem w kościele, wychodziłem prawie ostatni, a w drodze powrotnej ominąłem biedaka z "ludzkiej nory", który jeszcze niedawno był w moim sercu, ale dzisiaj nic mnie nie obchodzi, bo jest młody i zdrowy. Czy tak też jest u Boga? Daje ci to, o co prosisz...wzywa, czeka na odzew.
W napadzie wielkiej tęsknoty za Jezusem zamknąłem się w kuchni, gdzie na kolanach, pochylony z twarzą w dłoniach wołałem przez 20 minut. Dopiero po tym czasie mogłem wrócić do normalnego życia. Właśnie w tyg. "Solidarność" czytam o Izraelu i mieszkańcach żyjących tam podczas nalotów. Pomyślałem, że Jezus przeniósł mnie na miejsca, gdzie żył.
Poprosiłem córkę, aby poszła do kościoła, ponieważ Bóg kocha brudnych...diabeł będzie płakał. Dzisiaj, gdy to przepisuję spotkaliśmy się w śnie, chciałem ją bić za trwanie w odwróceniu od wiary, krzyczałem wymawiając jej grzechy z zapytaniem gdzie trafi po śmierci?
W czasie późniejsze drzemki umarłem i dawałem żyjącym nadaremne znaki! Wróciła moc i chęć pisania o Jezusie...nie wiedziałem wówczas (przepisuję to 09.03.2023), że będzie internet.
APeeL
- 23.02.1991(s) Chleb Życia i pokarm dla ciała...
- 22.02.1991(pt) Dzień szaleństw Szatana...
- 21.02.1991(c) Za złych...
- 20.02.1991(ś) Śmierć..pocieszeniem
- 19.02.1991(w) Św. Antoni...bez Dzieciątka
- 18.02.1992 Strach przed utratą wiary...
- 17.02.1991(n) Modlitwa za niewierzących w istnienie Szatana...
- 16.02.1991(s) Milczenie jest złotem...
- 15.02.1991(pt) Każdy ma swoją teczkę w Królestwie Bożym...
- 14.02.1991(c) Wolna chwilka - rozmawiaj z Jezusem...