- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 651
Kończę dyżur w pogotowiu, a serce zalewa tęsknota za Panem Jezusem. Wraz ze zbliżaniem się do Zbawiciela widzisz własną nicość. Zrywają do młodej kobiety z pamiątką po weselu; rana wargi i złamany ząb. Dziwne, bo następny wyjazd jest do płci przeciwnej, ale z tym samym. Młody człowiek złorzeczy, przeklina, bo był na weselu, a krew leje się z wargi. Tak niektórzy zaczynają niedzielę!
Pojechaliśmy z żoną na Mszę św. ale będzie nieudana z powodu rozdrażnienia; zbyt jasno, organista śpiewał za głośno i fałszował, brak było przerw z ciszą.
Podczas konsekracji wypowiadałem swoje słowa; "wierzę prawdziwie w to, co rzekł kapłan, że Panie Jezu jesteś Synem Boga Żywego, danym mi na pamiątkę Twej Męki za mnie jako dowód Bożej Miłości." Przy wyjścia z kościoła podano informację, że; „nie jestem z tego świata”.
Pięknie o Sakramencie Komunii św. powiedział ks. T. Ludwisiak w katolickiej audycji radiowej; Eucharystia to niewidzialna łaska, która jest objawem miłości Boga Ojca. Tym Sakramentem jest Jezus Chrystus, który przeszedł przez życie dobrze czyniąc.
To zbawianie trwa dalej dzięki Duchowi Św.! Jest to trwała misja, która wyzwala człowieka. Stajesz się przybranym synem Boga! To sacrum - spotkanie z Nim-Zmartwychwstałym Panem. To spotkanie osoby z Osobą, które daje prawdziwy pokój sercu. Tak to ułożyłem wg słów kapłana.
Dzień kończy rozdrażnienie, ponieważ syn nie wracał do domu, a córka całą noc szalała z powodu zaginięcia chomika.
To kompletne głupoty, które normalnego człowieka mogą wyprowadzić z równowagi...oto właśnie chodzi! Ja w pracy stykam się z wielkimi cierpieniami i różnymi nieszczęściami. Cóż oznacza głupi chomik w stosunku do "schyłkowej niewydolności nerek u dzieci." Nie muszę budzić wyobraźni, abyś zobaczył umęczonych rodziców - widzących jak z dnia na dzień - kona ich dziecko!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1245
Przebudziłem się przestraszony snem w którym ujrzałem nienaturalnie malutkiego syna, a dodatkowo wył alarm samochodowy z psimi godami pod oknem.
Wstałem i zamknąłem się w kuchni z małą książeczką „Idę do Ojca”, która otworzyła się na słowach: Ja mizerny grzesznik przychodzę do Ciebie...Ojcze przyjmij wszystko, co mam i pozwól codziennie wypełniać Twoją Wolę. Maryjo, Matko Boża bądź moją Matką.
Dalej czytałem „Eksterioryzację” i doszedłem do wniosku (pisał o tym też Norwid), że w świecie nadprzyrodzonym „myśl jest wszystkim”. To był czas zainteresowania telepatią oraz błędnym determinizmem. Z drugiej strony ks. Michał Sopoćko spowiednik s. Faustyny zauważył, że plany Boże dotyczące Miłosierdzia zapisane w „Dzienniczku” wypełniły się co do joty.
Nawet zadręczałem tym otoczenie, ale moje „odkrycie” nie interesowało personelu, bo ludzie nie żyją duchowością. Nawrócenie niesie wielkie kłopoty dla obdarzonego tą łaską (ostracyzm) z zadziwieniem otoczenia, bo nagle stajesz się innym człowiekiem i wiesz, że jesteśmy na zesłaniu.
W tym czasie byłem jeszcze na barykadzie pomiędzy królestwem ziemskim i niebieskim. To dwa różne światy. Miłość i Miłosierdzie z ludźmi podobnymi do mnie oraz nienawiść (odwet i zemsta). Wyobraź sobie wielką wskazówkę, która porusza się od miłości do nienawiści...gdzie jest twoje serce?
Trzeba skręcić z drogi naturalnej ku duchowej, a to zalecenie Pana Jezusa, aby przebaczać 77 razy czyli zawsze. Droga Boża jest prosta...to droga Prawdy!
Demon działa poprzez nasze myśli i od niego pochodzi odwet. Czy wiesz co on może ci dać?...to co posiada, a to nienawiść! Szkodzić, szkodzić, tylko szkodzić...
Przypomina się taki dzień w którym byłem poddany udrękom świata widzialnego i niewidzialnego. Wciąż napływały nienawistne myśli do ludzi, zły wpuszczał odwet przeciwko tym, którzy wyrządzili mi „krzywdę". Piszę tak, ponieważ ta krzywda zaprowadziła mnie do Boga!
Zacząłem prosić o wyjaśnienie i w nagłej jasności zobaczyłem siebie i wszystkich ludzi jako zesłańców. Każdy z nas jest słaby, ale naszą podporą jest Bóg i nic nie może stać się bez Jego Woli i przy Jego Opatrzności. Ja mam wytrwać w mojej służbie Panu.
Właśnie władza ludowa łaskawie zezwoliła na nadawanie programu katolickiego (radiowa czwórka nakładana na „Teleexpress”). Wówczas atakowano skrycie; nie powalano krzyży Pana Jezusa (wokół W-wy), nie pokazywano nagiej prostytutki z krzyżem (TVN), nie głoszono chwały zdejmowania krzyży („Fakty i mity”).
Co mogło dać moje pismo do podwładnych Andrzeja Drawicza na Woronicza? Nic! Przecież pan prezes nie ruszał struktur, a Iwona Śledzińska-Katarasińska zbadała, że w telewizji jest 100% agentury i tak jest do dzisiaj.
Miałem jednak obowiązek ukazania ich fałszu i pozoranctwa! W piśmie zaleciłem, aby audycję zaczynali od słów JPII...precyzyjnie wybranych z dużym ładunkiem wiary. Problem narkomanii...trzeba świadectwo kogoś, który na kolanach opowie jak wyszedł z nałogu przy pomocy Pana Jezusa.
W listach dawać świadectwa wiary. Mówiono o cierpieniach chrześcijan na Wschodzie! Wiadomo, że tam brak książeczek do nabożeństwa, obrazków i różańców! U nas jest lepiej, bo mamy już beznadziejny program katolicki; specjalnie przegadany z koszmarną muzyką (zamiast śpiewanej poezji religijnej).
Karetką trafiłem do nędznej chatki pełnej much...do kieszeni fartucha wciśnięto mi pieniądze. Po badaniu włożyłem je do torebki z napisanymi receptami. Trafiłem też do ośrodka z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo, odrzuconymi przez rodziców. Jakże czułem tam obecność Pana Jezusa.
„Panie Jezu! Ty przenikasz wszystkie serca na świecie. Proszę Cię, Jezu! Pociesz te dzieci”. APEL
Wówczas napisałem do prof. Józefa Bogusza (1904-1993), który w „Przeglądzie Lekarskim” 1987 44 /11 napisał artykuł: „Lekarz i kapłan wobec ciężko chorego”.
„Panie Profesorze! Tytuł i temat zachęcający. W Egipcie nie było problemu, ponieważ lekarz był kapłanem i odwrotnie. Mój pogląd jest taki; ludzie dzielą się na wierzących (10-20%) oraz niewierzących (80-90%). Te procenty są jeszcze gorsze wśród mądrych tego świata; czego nie dotkną tego nie ma (w tej grupie są lekarze). Dlaczego tak jest - Bóg to wie! Przecież niedawno tajne były promienie rtg, fale elektromagnetyczne oraz ultradźwięki.
Człowiek wierzący nie boi się cierpień oraz śmierci (przejście do życia), ale lęk przed nią dotyczy każdego i taki człowiek jest normalny, ma Boski "wkład" (duszę).
Tak uczynił Pan, aby nie popełniano samobójstw (dzisiaj to opanowano przy pomocy komfortowej eutanazji). Pan Profesor pisze o śmierci nagłej, która dotyczy „wybrańców losu”. To błąd, bo śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem dla nieśmiertelnej duszy...szczególnie u niewierzącego w Boga.
Dlatego prosimy w modlitwach o uchowanie o niej. Człowiek wierzący nigdy nie jest samotny, bo zawsze jest przy nim Pan Jezus. Tą Obecność szczególnie odczuje w godzinie ostatniej (nie umrze „w osamotnieniu”).
Czy istnieje sens przedłużania życia u beznadziejnie chorych...”nawet o jeden dzień”? Tego nie wiem, bo ten jeden dzień może spowodować ostateczny powrót do Boga!
W tej bowiem fazie odbywa się ostateczny bój o duszę ludzką. W tych chwilach siły zła kierują myśli człowieka ku uzdrowieniu lub strachu przed śmiercią, aby odciągnąć od zawołania kapłana. Większość lekarzy to ludzie niewierzący, zadufani w sobie („szkiełko mędrca i oko”)...nie mogą pomóc w tej walce. Stąd wraca problem lekarza-kapłana i mam wątpliwości czy Pan Profesor sobie poradzi...”.
Wprost chce się powiedzieć to, co było na obecnych rekolekcjach; „każdy katolik jest uczestnikiem kapłaństwa Pana Jezusa i ma obowiązek głoszenia Ewangelii”. Ktoś z zewnątrz powie, że; „ma misję, to pewna forma mesjanizmu, a nawet mania na tle zbawiania innych”, a to o b o w i ą z e k każdego katolika!
Bliżej; moja droga duchowa to szerzenie świadectwa wiary...stąd ten zapis („napieraj w porę i nie w porę”). Właśnie odmawiam „pokutę” zadaną na spowiedzi; „Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia”.
Jeszcze sprawa mówienia pacjentom o Bogu. Ja jestem „lekarzem-kapłanem”. Człowiek to ciało i dusza; choroby tych dwóch części przenikają się, a nawet wywołują wspólne choroby. W kraju demokratycznym na drzwiach gabinetu - u tego, który pragnie to podkreślić - powinien być napis; lekarz katolicki.
Jest to bardzo ważne, ponieważ nikt nie przyjdzie po hormonalne środki antykoncepcyjne, skierowanie na „zabieg” i nie będzie się dziwił pokierowaniem go ku Bogu w wielkich problemach zdrowotnych; modlitwy do MB Dobrego Zdrowia, św. Łukasza, msze, cierpienia zastępcze, różne wyrzeczenia, cudowna woda.
Częsta jest odwrotność; wielu zdrowych woła do Boga o zdrowie (oszukani przez Szatana)...wierzą o istnienie strasznych chorób, które zagrażają ich życiu. Psychiatra poda leki, a ja zalecę wołanie do Matki Bożej i proszenie o ochronę przez Aniołów i świętych (odepchnięcie Złego).
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 571
Tuż po przebudzeniu serce zalała tęskna miłość za Panem Jezusem. Ukoił pobyt sam na Sam ze Zbawicielem podczas dojazdu samochodem do przychodni. W tym stanie mam zawsze dodatkowe cierpienie, bo ludzie przybywają ze zwykłymi sprawami (świerzb, płaskostopie, itd.). "Panie mój. Stworzycielu, Miłościwy Ojcze! Najświętsza Opatrzności. Zmiłuj się nade mną."
Przypomniało się wczorajsze czytanie książki "Poszukiwanie Boga" Mortona. Wiara jest źródłem pokoju i udręki. Pokój polega na pewności dotyczącej sensu mojego istnienia z powrotem do Boga za Jego Opatrznością.
Udręka mających łaskę wiary polega na naszej tęsknej miłości. Jak można przekazać i udowodnić tę tęsknotę? Namiastka jest pokazana w naszych rozłąkach z bliskimi. Tak samo jest z miłością do Boga. Wiem, że jestem połączony z Nim wszechogarniającą miłością. Płynie ona do mnie, a przez mnie na innych.
Tak dotknięty pragniesz się zmienić...żyć dla Boga, bo zaczyna przeważać dusza (cząstka Boga wcielona w momencie naszego poczęcia). W tej miłosnej tęsknocie między przyjęciami zapisuję na karteczkach napływający krzyk;
"Wszystko odrywa mnie od Ciebie, Panie - celu wędrówki mojej!
Jezu Mój Miłosierny nad każdym stworzeniem się użalisz.
Czuję Cię Boże!
Jesteś w ciszy...w Tobie jest najwyższe ukojenie.
Wielu Cię nie zna i nie chce, a przekazać im, że Jesteś!
Jak bardzo niedobrze mi tu Panie"...
Na ten moment Robert A. Monroe z "Eksterioryzacji" opisuje swoje przeżycia bliskie mojemu sercu (nie użył słowa; "niebo"); było to miejsce czystego pokoju...z paletą świateł i jego barw - nie mającej odpowiednika na ziemi - przenikających osobę.
Dodatkowo rozbrzmiewała muzyka sprawiająca wibracje w harmonii z poczuciem uniesienia i szczęścia. Sprawiały to chóry - niby ludzkich głosów...bez jasnego źródła, bo sami jesteśmy częścią tej muzyki połączeni z sobą. Tam już wiesz i akceptujesz istnienie Boga Ojca, Stwórcy tego co był, jest i będzie...
Autor był tam trzy razy i wracał niechętnie (raczej sprowadzany). Po powrocie odczuwał nostalgię oraz uczucie samotności przez kilka dni. To potwierdza relacje "życia po życiu" i moje zjednania z Panem Jezusem Eucharystycznym.
Ja nie potrzebuję namacalnych dowodów na istnienie Królestwa Bożego. Nie muszę tego sprawdzać...znam to z podobnej tęsknoty. Dobrze, że Pan dał nam widzialne połączenie - najsłodszy Sakrament (Eucharystię), bo nie tracimy połączenia naszej duszy z Bogiem Samym...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 584
Po przebudzeniu napłynęły dobre natchnienia; mam być cichym, pokornym i dobrym...ponadto milczeć i podziwiać wielkość Boga, a nie świata!
W myślach powtarzałem: „Pan jest dobry, Pan jest dobry”. Padłem na kolana w podziękowaniu za wszystko; ”rozdawaj Panie Siebie przeze mnie”. W czasie przejazdu do pracy słuchałem audycji o sensie życia, które jest wielkim darem.
- Żyć krótko, ale dobrze...mówi pierwsza pacjentka.
- Nie. Trzeba żyć tak, aby uzyskać zbawienie (życie prawdziwe).
Wyjaśniam, że trzeba żyć zgodnie z naszym powołaniem, w łączności z Bogiem Ojcem. Jakże marnie wyglądają bracia pod drzwiami gabinetu, gdzie trwa bałagan, krzyki, brak szacunku dla starego, słabego i bardzo chorego. Wielu ma spaczony cel życia np. uzyskanie zdrowia w wieku 65 lat.
Tylko Bóg może zaspokoić pragnienia naszej duszy, bo szukamy czegoś, ale zapominamy o jej posiadaniu! To cząstka Boga w nas samych, która pragnie powrotu do Stwórcy. Bóg powołał nas jako ukoronowanie wszystkich stworzeń...do życia wiecznego!
On ukochał nas jeszcze przed naszym narodzeniem. Odłączając się od Boga - umierasz! To śmierć prawdziwa, bo duszy z utratą życia wiecznego. Łaska daje życie wieczne - życie Boże, które zaczyna się już tutaj na ziemi.
Nagle napływa pocieszenie, bo pacjentka z ludzkiej nory otrzymała mieszkanie w bloku (wdowa z dziećmi). Zawsze ciężko pracowała i wstydziła się swojej biedy, czuła się gorsza...tak jak bogacze czują się lepsi! Teraz rozumie ludzi w podobnej sytuacji. Bogacze swoimi grobowcami sprawili, że nie ma dojścia do grobu swojego męża...z tego wszystkiego pomyłkowo zamówiła Mszę św. za siebie!
Inna chora prosi lek na „wysychanie kory mózgowej”. Mija 7 godzina udręki, trzęsą mi się ręce, bo wielu chorych ma złą energię.
W chwilce ukojenia przed dyżurem w pogotowiu (jeden budynek) słucham Słowa Bożego. Pan Jezus na ożywieniu Łazarza pokazał od Boga, że w Ojczyźnie Niebieskiej nie będzie śmierci, cierpień i łez oraz obecnego mozołu..."umarł za nas, abyśmy mieli życie".
Teraz, na początku dyżuru z głową w poduszce wołałem płacząc:
"Panie Jezu stoję przed Tobą słaby, mały i kruchy.
Przyjmij Jezu moje podziękowanie za to, że umarłeś za mnie wskazując Drogę i Bramę do Prawdziwego Życia.
Dziękuję Ci za Twoje zasługi Jezu Chryste, mój miłosierny Zbawicielu".
Samo Imię 'Jezus' (Ten, Który Zbawia) wywołuje u mnie ucisk w sercu i łzy w oczach. Z łaską wiary widzę jasno to, co dla innych jest zakryte. Nasz umysł pracuje przy pomocy zmysłów, a wiedza i zmysły nie są przydatne w badaniu Prawd Bożych. Możesz być uczonym w czytaniu i specjalistą od badania Trójcy Przenajświętszej...jako ateista!
Kolega wrócił z wyjazdu do przestępców na komendzie. Jeden z nich był cały wytatuowany i "pocięty". Jakże chciałbym z takimi łotrami rozmawiać w przyjacielskiej atmosferze, bo zdrowi nie potrzebują lekarza!
Kiedyś było słuchowisko w którym Jezus chciał spotkać się z takim złym człowiekiem u Piłata. Teraz czytam książeczkę; "Eksterioryzacja." Roberta A. Monroe. Autor stwierdził, że drugie ciało (dusza?) jest dowodem na nasze dalsze istnienie;
- odwiedził przyjaciela, który zmarł (gdzie był?)
- "rozmawiał" ze zmarłą właścicielką jego nowego domu
- odebrał kontakt z przyjacielem lotnikiem, w chwili w której ten zginął
- odwiedził zmarłego ojca z powodu wylewu krwi do mózgu, który przekazał mu, że ból głowy jest mniejszy!
Często mam do czynienia z udarem mózgu, ale nigdy (tak jak inni lekarze) nie podawałam takim chorym leków przeciwbólowych, a trzymają się wówczas za głowę! Wyobraź sobie, że do zamkniętej czaszki pod ciśnieniem wylewa się krew, która niszczy tkankę mózgową.
Autor książeczki miał też jakiś nadprzyrodzony kontakt w którym słyszał hejnał czy głos trąby, a wówczas wszyscy przerywali rozmowy przyjmując pewną postawę...nie wolno było im patrzeć na Przechodzącego. Czasami kogoś zabierano i wszyscy wracali do swoich czynności. Czy to był Czyściec?
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1346
Dzisiaj trwa spokojna praca. Pacjentka przyniosła figurkę Pana Jezusa Frasobliwego, ale nie chciałem Go przyjąć, ponieważ to obrońca jej rodziny. Tu nie chodzi o wartość, ale w każdym mieszkaniu mamy takie świętości...
- Jak czułbym się gdybym zabrał wam ten cenny skarb z waszej siedziby?
Pacjentka nie rezygnuje i próbuje dać mi koniak. Zobacz próby diabła. Nie chcesz Jezusa to masz koniak. Ona nie zrozumie mojej odmowy, bo jak przekazać jej stan mojej duszy?
W stanie łaski otrzymujesz Światło, które sprawia naszą bezinteresowność i radość w duszy z pomagania, a Szatan wciska pokładanie nadziei w dobrach ziemskich. To wywołuje wielki konflikt, który będzie trwał do końca mojej pracy...stwierdzam to dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo wiary (15.11.2019).
Człowiek pozbawiony Światła tkwi w miłości własnej...boi się utraty wielkości, stanowiska i zaszczytów. Taki człowiek pokłada nadzieją w sobie - nie w Bogu i zadręcza się troską o zachowanie rzeczy, a nie o dóbr duchowych. Przy tym, nie widzi, że jego ufność jest w ciele...nawet marniejącym, a brak działania Ducha Św. sprawia miłość własną i prowadzi do p y c h y.
- Ja jestem bardzo chora, mówi pacjentka (wg mojej oceny myli się).
- Ja jestem jeszcze bardziej chory, ponieważ nie mogę przelać mojego Światła na wątpiących, przestraszonych, nie widzących sensu życia, którzy nie szukają Boga i ukojenia w Nim.
Cóż da pożądanie zdrowia, a właściwie pragnienie wiecznej młodości z chodzeniem po lekarzach. Czy zdrowie jest celem naszego życia (każdy mówi, że jest najważniejsze)? Bóg pokochał nas jeszcze przed narodzinami, ale nie możesz być zbawiony bez twojej woli.
Tego dnia napisałem list z uwagami do radiowo-telewizyjnej redakcji programów katolickich...
<<Telewizja może kogoś wypromować lub utopić. Każdy katolik wie, że Prymas nie jest osobowością telewizyjną. Nieprzypadkowego pokazano go w jednym rzędzie z wysokim kapłanem i malutką redaktorką w okularach.
Ks Andrzej Koprowski przywitał wszystkich pozdrowieniem Pana Jezusa, abo powiedział to tak jak się mówi: "dzień dobry" i to nie z serca. Później mówił szybko, strasznym językiem, a po nim czas zabierał pan Turowicz, który mówił o niczym. Marnujecie łaskę dawania świadectwa wiary...już w pierwszym programie!
Mów o Zbawicielu, pokaż wielki wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego. Po waszym programie niejeden powinien zapłakać, a wielu się nawrócić...
APeeL
- 24.10.1989(w) Celem życia...zdrowie ciała!
- 23.10.1989(p) Pan Jezus jest z nami...
- 22.10.1989(n) Zawsze ze mną bądź!
- 21.10.1989(s) Jestem małą iskrą...
- 20.10.1989(pt) Wszystko jest Boga...
- 19.10.1989(c) Gdzie znajdziesz moc duchową...
- 18.10.1989(ś) Każdy z nas jest niepowtarzalny...
- 17.10.1989(w) Bóg zapłać...
- 16.10.1989(p) Samo życie...
- 15.10.1989(n) Śledzie w głowie...