Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.05.1991(pt) Kto Cię pocieszy Panie Jezu?

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 maj 1991
Odsłon: 1346

    Przed kilkoma dniami miałem ostrzegawczy sen (zebranie, dyrekcja) w którym napłynęło zalecenie, abym się nie sprzeciwiał. Nie posłuchałem i nie zgodziłem się przyjąć odpowiedzialnego zastępstwa w oddziale wewnętrznym, który nie ma lekarzy dyżurnych. Nawet uzasadniłem to złośliwie, że nie będę pracował „za lipnych zbowidowców”!

    Natychmiast odebrano mi ryczałt za używanie własnego samochodu na wizyty domowe w przychodni! To restrykcja za bunt niewolnika. Dzisiaj, gdy to opracowuję mogę powiedzieć, że powinienem przyjąć zastępstwo i prosić Boga o Opatrzność.  

    Wolno szedłem do pracy i odmawiałem różaniec, a przy scenach biczowania przepięknie śpiewał ptaszek siedzący na bramie...tak jakby dla mnie! „Panie Jezu, a kto Ciebie pocieszał w czasie Męki”?

    Zaczynam pracę jako normalny człowiek, ale napłynęła obawa: „co będzie, gdy mnie zwolnią?...za co będę żył?”. Nagle ujrzałem przebieg życia każdego człowieka w postaci drogi na której jest wiele cierpień (krzyży). W tym momencie zrozumiałem lęki ludzie nie znających Boga i Jezusa. 

    Modlącą się pacjentkę poprosiłem o odmówienie za mnie modlitwy przebłagalnej. Prawie koniec przyjęć, a staruszka mówi, że zawsze prosi o śmierć w stanie łaski uświęcającej.

    „Kiedyś nie mogłam przyjąć św. Hostii i poprosiłam Pana Jezusa o Komunie świętą duchową. Z kapłana wyszedł Pan Jezus, a później do niego wrócił, a ja wołałam: Panie Jezu nie odchodź! Panie Jezu nie odchodź!”.

    Te słowa „Panie Jezu nie odchodź” wywołały w  moim sercu wielki smutek, bo Pan Jezus odejdzie na chwilkę, a ja już upadam. Jakże człowiek jest słaby i marny.

    Dzisiaj była informacja o św. Weronice i o tym, że Pan Jezus uzdrowił ją z krwotoków. Teraz jest patronką ludzi z krwawieniami. Z jasnością ujrzałem, że to właśnie ona pocieszyła Pana Jezusa podczas niesienia krzyża!

    Napłynęło też sekundowe połączenie mojego serca z jej sercem, a łzy zalały oczy. Nie wiem jak dochodzi do tego przenikania serc, ale zapisuję to przeżycie "na żywo"...między przyjęciami chorych.

    Podczas powrotu do domu pojawił się obraz „Ecce Homo”, a dzisiaj, gdy to opracowuję „patrzy” ten wizerunek Pana Jezusa: „Panie Jezu, kto Cię pocieszy, gdy tacy jak ja poświęcają Ci zaledwie chwilkę w ciągu dnia”! Wielki i głęboki smutek przeszył moje serce...Ojcze nasz...Zdrowaś Maryjo.

   Po rozpoczęciu dyżuru w pogotowiu dalej trwałem na  modlitwie, a w tym czasie wyglądałem na bardzo zmartwionego, bo przeżywałem z Jezusem Jego obnażenie w obecności Matki Prawdziwej. Wyobraź sobie cierpienie Świętego Świętych! Złożyłem ręce i tak zasnąłem, a to wielka ulga dla słabego ciała.

     Nagle zerwano do wypadku i pędziliśmy 120 km/godzinę. Najgorsze, że nie miałem nic do czytania, ale w książce zauważyłem 15  modlitw św. Brygidy („Tajemnicę szczęścia”). Właśnie tymi modlitwami miałem pocieszyć dzisiaj Pana Jezusa, a udało się to w pełni, ponieważ odesłano naszą karetkę do Warszawy.

    Podczas odmawiania tej modlitwy łzy zalewały oczy, bo Zbawiciel obiecał mi, że: „zachowa mnie od śmierci nagłej, przyjdzie z Matką i pocieszy mnie Eucharystią”! Modlitwa to wielki dar Boga dla nas...to słodycz dla serca i duszy.

    Szpital MSW to placówka wzorcowa, gdzie panuje ład i porządek. Moją osobą zaopiekował się młody mężczyzna, pięknie ubrany od którego odbierałem nienawistne myśli, ale ja zazdrościłem mu prezencji, bo tak powinien wyglądać lekarz!

     Znowu pośpiech i już inny szpital, gdzie w oczekiwaniu na załatwienie pacjenta oparłem się o filar i odmawiam modlitwę przebłagalną za obecnych ludzi i za pacjentów tutaj leczonych.

    Poprosiłem też Boga o objęcie mojej rodziny specjalną opieką, a po powrocie do pogotowia zawołałem do Pana Jezusa o odmianę serca kolegi z którym miałem dyżur.

APEL

16.05.1991(c) ZA TYCH, KTÓRYM BRAK ŚWIATŁA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 maj 1991
Odsłon: 671

    W śnie ujrzałem siebie liczącego pieniądze na tle Glinianego Jezusa (mam taką płaskorzeźbę w gabinecie lekarskim), a po przebudzeniu pozdrowiłem Pana Jezusa i podziękowałem za wytrwanie w poście (38 g.).

    W tym czasie z dyspozytorni pogotowia popłynie piękna melodia, a serce zaleje tęskna miłość z krzykiem w duszy: „Przyjdź mój Jezu! Przyjdź mój Jezu i bądź ze mną tego dnia...pobłogosław moje dzieło, bądź, bądź, bądź! "

    W Sejmie RP odbędzie się ostateczna rozgrywka w sprawie aborcji: „dziecko w ramionach - czy na sumieniu?” Zaczynam od modlitwy na kolanach i z wielką mocą mówię do kolegi lekarza, że; „żyje tylko tym światem, nic nie robi dla duszy. Co będzie, gdy dzisiejszej nocy umrze, praca nie jest modlitwą, nawet nic nie znaczy, gdy płacą!”

   Nic nie odpowiadał, zauważyłem, że największe wrażenie zrobiło na nim pytanie: „czy ten dzień zacząłeś od przeżegnania się?" Nie wiem, co myślał i czuł, ale został porażony!

   Pacjenci napływają, wywołują rozdrażnienie...w rezultacie zezłościłem się z powodu niemożności modlitwy! Zobacz sztuczki diabelskie. Dodatkowo od Bestii napływają żarty typu: "dr Kurwatowska", urodzić się szpiclem to oznacza..."umrzeć też szpiclem.”

   W sejmie trwała bójka sił ciemności z mniejszością wysłanników Bożych. Dodatkowo ujrzałem fakt, że Wola Stwórcy w „zsyłaniu nam dzieciątek” nie pokrywa się z naszą wolą, bo: „będziemy mieli dziecko po wykończeniu domu, jak mąż zrobi magisterium, gdy nadejdzie odpowiedni czas, teraz najlepsza byłaby córeczka!"

    Teraz demon podsunął mi alkohol, a wczoraj byłem u pacjenta, który po zakrapianej Komunii św. pobił żonę i próbował wrzucić ją do piwniczki...przepił podarowane dziecku pieniądze, całe mieszkanie zdemolował, policja. „Jezu! Jezu mój”. Przypomniał się też pacjent, który próbował zabić innego, a policja pobiła go...aż się sfajdał.

   Ponadto pokazano swary i bójki własnych dzieci. Kto w tym uczestniczy, ten wie jakie rodzi to cierpienia! Wyobraź sobie teraz cierpienia Jezusa i Ojca Prawdziwego, który musi uczestniczyć w takich wydarzeniach Swoich dzieci. 

    Mam poprosić Ducha Św. o Światło dla posłów w czasie głosowania...padłem na ziemię i wołałem: „Duchu Św. oświeć umysły ziemian...zmień w ostatnim momencie pogląd posłanki Sierakowskiej i jej podobnych." Nagle znalazłem się nad Sejmem, nad tymi ludźmi...nie uda się tego wyjaśnić.

   Najgorsze było wystąpienie posła Małachowskiego w „Telewizji nocą”; po co ustawa o aborcji, gdy z Zachodu napływa do nas pigułka o charakterze aborcyjnym! Język mówcy w mojej wyobraźni wypuścił dwie wypustki jak u żmii! Szatan mówi „bardzo ładnie, celnie z celem dobra”...

Właśnie napisałem do postulacji sł. Bożej s. M. Faustyny

      <<Serdecznie dziękuję za list...wyznam, że prowadzi mnie Sam Pan Jezus. „Orędzie Miłosierdzia” powinno trafiać do wielu serc zwykłych ludzi. Proszę o informację dotyczącą świeckiej formacji dzieła miłosierdzia, ale nie typu charytatywnego tylko duchowego, bo „biednych zawsze mieć będziecie".

    Po prośbie do s. Faustyny miałem wskazanego kapłana w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych w Lewiczynie, który zna cale dzieło Miłosierdzia Bożego. Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia>>…

   Teraz, gdy to przepisuję (17.05. 2019 g. 15.15) z radia Maryja - tuż po koronce do Miłosierdzia Bożego - płynie pieśń do Pana Jezusa: "W Tobie jest Światło, które każdy mrok rozjaśni"...

                                                                                                                         APeeL

 

 

15.05.1991(ś) Dzieło Miłosierdzia w kolorach...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 maj 1991
Odsłon: 236

 

    W śnie zbierałem małe słodkie i smaczne gruszeczki...dzisiaj niespotykane. Później były straszące sceny, a boją się zapowiedzi złego dnia w pracy, gdzie jestem niewolnikiem. Z niepokojem zawołałem: "Panie Jezu przyjmuję wszystkie moje utrapienia z tego dnia. Ojcze nasz"...zaczynam część Chwalebną Różańca.

    W tej sekundzie zrozumiałem, że każdy dzień trzeba zaczynać od modlitwy...nic nie da czytanie książek (nawet o cudach). Takim ciekawym cudów u Jezusa był Herod. Podczas przesłuchania u niego Pan Jezus nie odezwał się żadnym słowem!

   Trwam na modlitwie jeszcze pod przychodnią (w samochodzie). Jak nigdy napadają mnie rejestratorki o "przepisanie" leku. Nie mogę przyjmować i normalnie pracować - trwam w modlitwie, napływa dobra energia. Wszystko ciągnie się do godziny 11.00 - wówczas stała się cisza i w tym czasie wchodzi pacjentka z kolorowymi odbitkami mojej modlitwy przebłagalnej!

- Nie zginie pani dusza, dziękuję, dziękuję...zmówię za panią modlitwę! Nie chciała zapłaty, ale czynię to z radością, bo Pan Jezus uznał, że uczyniła to z serca.

   Teraz płacze u mnie niewidoma staruszka, która kilka godzin trwała na modlitwach w dniu św. Józefa, a później ujrzała w pełnej jasności swojego Patrona w domu. Płacze, ponieważ oddała działkę synowi, którą ją sprzedał, a ona stała się bezdomna! Jakże chciałbym mieć przytułek dla takich biednych babulinek.

   Następnie przybył mężczyzna (jakby na znak) z twarzą Hipokratesa (wyniszczenie nowotworowe), który nie wie na co choruje. Wyjaśnię, że jest to objaw wyniszczającej choroby z oznaka zbliżającej się śmierci. Rysy twarzy są zaostrzone, policzki zapadnięte, matowe oczy i pozornie wydłużony, spiczasty nos.

   Rodzina jest poinformowana, ale trzyma go w kłamstwie...śmiertelnie chorego. To działanie Szatana, aby nie wrócił do Boga. Trafił się też "dyskutant", któremu wręczam pierwszy egzemplarz odbitki moich modlitw - och, zły nie lubi takich rzeczy!

     Padłem na kolana w gabinecie odmawiając "Ojcze nasz". W tym uniesieniu przypomniałem sobie, że wczoraj zmarł mąż mojej profesor z Instytutu Reumatologii. Napisałem list (u niej robiłem specjalizację) z moją modlitwą.

Początek dyżuru w pogotowiu czytałem książkę "Ojciec Pio" - najbardziej zaskoczyło mnie to, że wypijał w swojej celi 1 piwo na wieczór, a do obiadu nawet trzy lampki wina! Pan Jezus daje nam wszystko...także alkohol. Pił go stygmatyk - nie piją członkowie Kościoła Baptystów, ale odrzucają Św. Hostię! Ojciec Pio mówi, że Pan Jezus błogosławi obdarzanie się wzajemne darami, które posiadamy.

    Teraz gramy z kolegą w "tysiąca" (na forsę) - nie idzie mi, ale wygrywam. Nie wiem dlaczego, ale  on złościł się! Świetnie znoszę brak jedzenia - wypiłem dwie herbaty ziołowe i kawę...pracowałem normalnie! Dzisiaj były imieniny Zofii - solenizantce podarowałem odbitkę ksero mojej modlitwy, kawę, aerozol i ciasto. Ona wie, że uczyniłem to z serca. To jedyna osoba, która odmawia modlitwy, Różaniec i uczestniczy w życiu chrześcijańskim - nie zazna spokoju!

                                                                                                                                   APeeL

14.05.1991(w) Korona Chwały Niebieskiej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 maj 1991
Odsłon: 247

Święto św. Macieja, Apostoła

   Jakże to inny dzień...wróciła chęć do modlitwy. Prawie 10.00, a dalej trwa radość i pokój w sercu. Piszę zaświadczenie dla uwięzionego (szansa zwolnienia) i radzę, aby pierwsze kroki skierował do Matki Bożej, nie do knajpy.

    Przestrzegam przed zagrywkami złego, który nie lubi ludzi na wolności...kierujących się ku Matki Bożej. Wcześniejsze opuszczenie więzienia oraz zmiana pobytu bliżej domu...to też wielka łaska Matki!

    O 12.00 podczas oczekiwania na drugie danie (mamy stołówkę w przychodni, gdzie gotują dla chorych w oddziale wewnętrznym)...uciekłem do sceny "Ecce homo". "Jezu! Przecież korona cierniowa - w przeciwieństwie do złotej, Herodowej - to Korona Chwały Niebieskiej...nawet w tym maleńkim fakcie pokazane są sprawy ziemskie i niebieskie. Nie ma między nimi łączności!"

    15.00 W domu trwa święta cisza, a ja właśnie odmawia tę cząstkę Różańca, ale zły przeszkadza, nasyła senność, myli modlitwę, a w sekundowym śnie podsuwa bluźnierstwo przeciw Matce Bożej.

  18.00 Boliwia, płynie piękny, wspólny śpiew Amerykanów i Indian przy akompaniamencie gitary...radość i uśmiechy. W tej sekundzie moje serce uciekło do Jezusa. Nagle stajesz się odmieniony, a łzy zalewają oczy. Zarazem robisz się malutki, cichutki i pełen miłości! Nic nie zależy od ciebie, bo jest  to d a r !

   19.00 Myśl uciekła do spotkania z bratem, który mówił: "my ciebie nie rozumiemy" i do poszukiwań ludzi łaknących Słowa i Jezusa. Kończę przepisywania tego świadectwa (30.06.2023 g. 15.00), a s. Faustyna mówi z radia Maryja o podobnych przeżyciach, gdy wracała ze szpitala do zgromadzenia. Podczas przejazdu przez miasto pytała sama siebie: kto w tej chwilce myśli o Matce Bożej z Dzieciątkiem? Nigdzie nie ma takich...

    W tym stanie wyjeżdżamy na działkę, a moje serce jest przesiąknięte sceną z Kany Galilejskiej: "przecież Ty, Jezu prowadziłeś normalne życie...takie jak każdy i także nikt Ciebie nie rozumiał." Mam szczęście, bo żona nie karze kopaniem na działce! "Jezu mój, Panie serca jakże wszystko Twoje jest bliskie mi i jakże Święta jest każda chwilka Twojego Życia!"

   Napadła mnie wielka tęsknota, serce przeszywał ból, a właśnie wypada "Niesienie Krzyża". W budce padłem na kolana i odmawiałem "Ojcze nasz"...w uniesieniu nie obchodzi mnie nic światowego...to wszystko śmieci! Och, gdybym tak mógł pobiec, wziąć krzyż i nieść go ulicami miasta! Nie wiem sam, co już powiedzieć. "Zdrowaś Marylo"...   

    Nie wiem dlaczego wówczas nie byłem na Mszy św.? Dzisiaj wiem, że Apostoł Maciej zasypiał w każdej sytuacji (tak stoi w świadectwie Amesa opisanym w książce "Oczami Jezusa"). Wówczas Pan Jezus zalecił w Ewangelii (J 15,9-17):

   "(..)Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili. (..) Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. (..) To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.                                                                       

                                                                                                                                         APeeL

13.05.1991(p) Kusiciel w ataku...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 maj 1991
Odsłon: 231

 

    Wczoraj, późnym wieczorem przeczytałem słowa Pana Jezusa do Vassuli Ryden ("Prawdziwe życie w Bogu" t. IV przekaz z 25.11.1991): "Szatan usiłuje rozpaczliwie złupić wszystkie bogactwa, które Ja Sam tobie ofiarowałem. Wydobyłem cię z o t c h ł a n i, a on na nowo chce cię w niej pogrążyć". To słowa do mnie w których Vassula dodała uwagę, że Kusiciel wmawiał jej, że zbyt mało dokonała dla Pana Jezusa...na spotkaniach w Wielkiej Brytanii i Irlandii.

    Pojawiła się radość, a Pan Jezus dodatkowo prosił Boga Ojca...w moim imieniu, abym został ustrzeżony od z ł e g o! Odmówiłem resztę cząstki Różańca i ukojony poszedłem spać. Krótki sen całkowicie mnie odmienił.

     Po przebudzeniu przeczytałem słowa s. Faustynki wprost ode mnie: Jezu mój, Ty mi wystarczasz za wszystko!". Dalej pisze, że Szatan bardzo nienawidzi Miłosierdzia Bożego (wydzierania mu dusz), że kusi gwałtownie dobre osoby.

    Napłynął pokój do serca, chęć czytania, modlitwy i rozważanie Męki Jezusa. Jezus mówi, że wówczas moja dusza pięknieje! Ona zajmuje najwięcej miejsca w moim sercu. Wszystko co głosił Jezus jest jasne, ale Męka daje nieskończoną ilość świętych doznań i wypływa z Niej wszystko....przyjęcie cierpień, nie skarżenie się, nie dochodzenie swego. To przede wszystkim jest moje współcierpienie!

    Rano zerwał mnie dzwonek u drzwi, bo zmarła pacjentka (powinni zgłosić to w przychodni). Walczyłem o jej duszę, rodzinie dałem obraz Pana Jezusa Miłosiernego i zaleciłem odmawiania różańca. To zwiastun złego przebiegu tego dnia. Faktycznie będzie wielki nawał pacjentów, a to zawsze rodzi kłótnie i sprawia moje rozproszenie, a nawet złość! 

    Pozostała jeszcze wizyta domowa, nie chciałem jej przyjąć, ale przeważyła chęć zbawiania ludzi. Od tej pogodnej kobieciny spędzającej noce na modlitwach dowiedziałem się, że ma możliwość widzenia demonów. Jeszcze niedawno byłem ciekawy jak wyglądają! Faustynka nic nie pisze o ich wyglądzie.

   Chora opowiadała o ich działaniu: starają się zakłócić pokój, rozproszyć, a nawet straszyć. Pojawiają się nagle w różnej ilości na sąsiednich balkonach i w oknach. Często są to postacie normalnych mężczyzn, czasami o ciemnych twarzach...nic nie mówią, ale pokazują, że potrafią straszyć.

   Wówczas nagle widzi wiele twarzy (za oknem), a to mali o wąskich kończynach...kiedyś dwóch wielkich stało przy jej stole. Czasem mają wygląd dziwny: kilka razy widziała takiego z małymi rogami na czole...raz w postaci strasznego smoka. Przy tym pukają, szurają, przesuwają się pod krzesłem...jednym słowem przeszkadzają!

- To ja tam przechodziłem...odzywa się niewierzący mąż.

    Na szyi kobiety wiszą trzy różańce, zna modlitwę przebłagalną oraz modlitwę dzięki której przez świeckiego można uświęcić wodę! Ja wiem, że nie zazna już spokoju - nawet powiedziałem jej, że od tego czasu będziemy walczyć razem.

    Nagle zrozumiały stał się kuszący sen nocny i wczorajsze przeszkody w modlitwie. W obecnej nocy przebudziło mnie wycie psa w pokoju syna! Napłynęła informacja, że Zły chce mnie przestraszyć! Wstałem i sprawdziłem: syn spał sapiąc. Skończyłem zaległą część Różańca i wodą święconą z Lourdes "przeżegnałem" wszystkie pokoje...

                                                                                                                                     APeeL

 

 

  1. 12.05.1991(n) Dzień z ukazaniem działania Ducha Świętego...
  2. 11.05.1991(s) Prośba do Matka Jezusa, aby była dzisiaj z moimi pacjentami...
  3. 10.05.1991(pt) W INTENCJI ZBAWIENIA PACJENTÓW Z TEGO DNIA...
  4. 09.05.1991(c) ZA LUD BOŻY...
  5. 08.05.1991(ś) Ty, Jezu niosłeś krzyż w szumie ulicznym i krzykach...
  6. 07.05.1991(w) Pierwsze potyczki z siłami ciemności...
  7. 06.05.1991(p) F r a n e k...
  8. 05.05.1991(n) Nienormalni są bliżsi Prawdy Bożej...
  9. 04.05.1991(s) Pachołek Jezusa...
  10. 03.05.1991(pt) Samo życie...

Strona 2115 z 2321

  • 2110
  • 2111
  • 2112
  • 2113
  • 2114
  • 2115
  • 2116
  • 2117
  • 2118
  • 2119

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3921  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?