Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

01.06.1991(s) Moc białej laski...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 czerwiec 1991
Odsłon: 1346

     Po przebudzeniu odczułem wielką radość z powodu wczorajszej głodówki i zauważyłem, że uśmiecha się do mnie o. Pio. Z głębi serca zawołałem: „dziękuję Matko za prowadzenie, modlitwy i  ochronę...jeszcze raz dziękuję”!

    Napłynęło natchnienie, aby wysłuchać "Słowa na dzień" w którym J P II pięknie mówił, że Jezus zna moje serce. Jezus ma Słowo...to nadzieja życia wiecznego, a ja mam się stać sługą Jego sług. 

   W drodze do pracy modliłem się „za pogan i nie znających Jezusa" oraz dodatkowo za prostego człowieka, którego nie wynagrodziłem za wykonanie mebli. Zapłaciłem w biurze, a starszy pan krzyczał: „nie dadzą zarobić...nie dadzą zarobić”!

   „Panie Jezu trzeba dawać, a tym, którzy proszą podwójnie...co mi się stało, że nie okazałem ludzkiej wdzięczności?” Jakby na próbę do gabinetu weszła prosząca o przewóz karetką...do autobusu! Pielęgniarka śmiała się, bo pacjentka miała małe oparzenie pięty, ale dałem jej zlecenie z uwagą, aby nie nadużywała darów!

   Dzień zaczął się pięknie, ale od złego napłynęło: „wykończę cię...zobaczysz na końcu”. Szatan przede mną nie musi się ukrywać, bo obaj wiemy, że istnieje! Ty kręcisz głową, ale ja nie lekceważę jego groźby.

   Właśnie podsuwa mi dzwonienie i pisanie pisma do dyrekcji, które właśnie wysłałem! Uśpiony małą ilością pacjentów zalecałem otyłej posty duchowe, a to kucharka z ośrodka, gdzie mieszkają wegetarianie! Ile ludzie robią postów dla błędnej idei, a jakże trudno jest przyjąć post duchowy dla Matki Prawdziwej.

     Pojawił się też ateista, który sprowokował dyskusję stwierdzeniem, że trzeba zajmować się urządzaniem świata, a nie sprawami Bożymi. Zaleciłem, aby poprosił o znak i przestał kochać to życia, bo wszystko, co dobre jest dopiero przed nami.

    Nie wiem, co w nim zostało, ale w moim sercu poczułem radość i chęć modlitwy za niego. Nawet zawołałem: „Jezu spraw, aby na tego człowieka spłynęła wiara, bo widzę go po raz pierwszy i ostatni". Po skończeniu przyjęć zawołałem do o. Pio, aby objął swoją opieką ostatniego pacjenta i wyprosił u Pana Jezusa jego nawrócenie.

   Nic mi dzisiaj nie wychodzi: wszystko złości, dwa razy uderzyłem się o wystającą gałąź, zauważyłem porysowanie samochodu przez córkę, nie mogłem zrobić potrzebnych zakupów, a na działce krążyłem bez celu. Wreszcie zacząłem odmawiać modlitwę różańcową i słuchałem nagranego kazania papieża z Mszy św. w Koszalinie, gdzie była piękna asysta żołnierzy w mundurach. Jakże pięknie J.P.II podawał Eucharystię do dłoni kardynałom i kapłani pobierający św. Hostię umoczoną w winie!

    Dzisiaj rozpoczyna się nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa, ale w kościele napadła mnie senność i pustka duchowa. Demon w trzecim uderzeniu zalał mnie pytaniami budzącymi zwątpienie: po co Bogu kadzenie ołtarza przez papieża...i procesja z obnoszeniem tego wszystkiego? Patrz! za zmarłych bogaczy modli się aż trzech kapłanów!

    Nie wstawałem do Eucharystii i czekałem co się stanie, a w końcu zawołałem: „Panie Jezu! daj mi moc, odsuń te pokusy...niech przystąpię do św. Hostii”! Nagle w kolejce podchodzących do kapłana zauważyłem niewidomego z białą laską! Wielka moc zalała moją duszę i poszedłem za nim!

   Jezuńku mój! Panie mojego serca i mojej duszy! Ty w słabości dajesz siłę. Przecie ten człowiek jest przykładem ufności Tobie! Jezu mój! Ja mam wzrok, nogi i tylko brak mi jakiejś chęci!

     W tym momencie zły uderzył w swojej podłości i wskazał, że jeżeli przystąpię do Komunii św. to nie będę mógł pić alkoholu!  

   Procesja wyszła z kościoła, a niewidomy cały czas klęczał! Pan wprost mówił do mnie: szczycisz się darem wiary i cóż z tego...czy jesteś cichy i pokorny, mały w sercu?...dajesz świadectwo?...oto siedzisz, a dziadek jest wciąż na kolanach!

    Czy pomóc panu zejść? Nie, nie trzeba! Czy pan nic nie widzi? Nic! Czy wcześniej widział pan obraz „Jezu ufam Tobie”? Nie, bo mieszkałem w odległej wiosce, a tam był mały kościółek i nie było tego obrazu! Czy pan zna koronkę do Miłosierdzia Bożego? Nie, nie znam!

    Może uda się podarować mu magnetofon z taśmami pełnymi modlitw. Wszystko ustaliliśmy i nawet poznał mnie po głosie, bo kiedyś go odprowadzałem!  

   Tak piękny dzień zakończył się spełnieniem groźby złego! Z powodu braku alkoholu do piwa dolałem sobie pół buteleczki spirytusu, który syn używał do przemywania głowic magnetofonowych! Nigdy nie lekceważ szatana i nie śmiej się z niego!                    APEL

 

31.05.1991(pt) ZA DUSZĘ DZIADKA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 maj 1991
Odsłon: 723

     W śnie pojawił się mur cmentarny, kwiaty i grób mojego dziadka...po stronie matki. W jego intencji odmówię modlitwę przebłagalną oraz będę dzisiaj pościł. Pod przychodnią zawołałem: „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”, a łzy leciały z oczu. Powtarzałem to wołanie w duszy i tak trafiłem do swojego gabinetu...smutny z powodu wczorajszego upadku.

    Dzisiaj pracuję w ciszy, odmawiam przyjmowanie darów...jednej nachalnej tłumaczę, że złamie moją czystość po Eucharystii.

- Kwiaty proszę zanieść pod krzyż...nie dla mnie!

    Około 14.00 poczułem się słaby i senny z zawołaniem o pomoc; „Jezu pomóż”. Nagle przybył kierownik z informacją, że jest wyjazd karetką na spotkanie z Janem Pawłem II papieżem o 3.30 w nocy! Wielka radość napłynęła do serca...nawet powiedziałem jemu, że „Pan Jezus dał mi ten dar!”

    Teraz modlę się w ciszy na działce, a to wielka łaska, bo jest budka z obrazami, gdzie można paść na kolana. Płynie „Ojcze nasz” i różaniec oraz „Tajemnice szczęścia”.

    Nawet napływają takie wakacje z Panem Jezusem...bo nie trzeba nigdzie jechać. Przecież o. Pio modlił się w szałasie, a ja mam lepsze warunki. Po krótkim śnie na słońcu wróciła radość życia i moc od Matki Najświętszej. Nie jest potrzebny dłuższy wypoczynek, bo Eucharystia daje ukojenie, a nawet gasi głód ciała!

    Już odróżniam poczucie głodu fizycznego i duchowego. Wróciłem do modlitwy za dziadka! Nie wiadomo, gdzie jest jego grób, nie wiem jak wyglądał (nie było zdjęcia). Przeniósł się z Warszawy do pobliskiej wioski...byłem na jego działce, tylko tyle.

                                                                                                                                    APeeL

 

 

30.05.1991(c) ZA DOŚWIADCZAJĄCYCH SŁODYCZY BOŻEJ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 maj 1991
Odsłon: 707

Boże Ciało

    Kończę dyżur w pogotowiu, a moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża, której wówczas nie umiałem określić. Z powodu tęsknoty za Panem Jezusem...wprost chciało się krzyczeć o „słodkości przewyższającej wszelkie szczęście.”

   W tym chciałem być sam na Sam ze Zbawicielem i wołać własnymi słowami, bo już nie zadowalają mnie ułożone formuły. Pojawiało się dodatkowe cierpienie, ponieważ jestem żonaty, a pragnę być teraz...tylko z Panem Jezusem!

    Przed procesją samo wejście do Świątyni - Domu Pana wywołało ucisk w sercu, a słowa płynące od Ołtarza św. wyciskały łzy w oczach: „Chwała Panu...niech będzie uwielbiony Bóg nasz.” W tym czasie chór śpiewał; „Święty, Święty, Święty.” To chwile rozrywające serce.

    Pan Jezus wie o mojej miłości, którą koi nasze zjednanie w Eucharystii. Nie mam żadnego wstydu, mimo, że idę w rządku samych niewiast. To na początku nawrócenia jest problemem w środowisku, gdzie pracuje się jako lekarz.

    Po powrocie do domu zły próbował drażnić, bo córka spała przy otwartym mieszkaniu, żona nie miała humoru, a syn żądał jedzenia. „Jezu Chryste, Synu Ojca mojego - dzisiaj Byłeś z nami, dzisiaj był dzień Twojej chwały”...

   Jakże piękny film ułożono z wizyt Jana Pawła II, ale dano w telewizyjnej dwójce i zablokowano „Teleexpressem”...fałsz trwa! W czasie spaceru tłumaczyłem żonie, że demon utrzymuje ją w przeświadczeniu, że jest niegodna przystąpienia do Eucharystii, bo dla takich nie ma przebaczenia i tak chce trzymać powracających do wiary, a nawet świętości!

- Ty nie byłeś u spowiedzi od 6 miesięcy, a Faustyna spowiadała się b. często!

- Błogosławiona s. Faustynka była świętą już za życia i prowadziła dzieło Miłosierdzia Jezusa...ja jestem tylko Jezusowym dziennikarzem, który opisuje rzadko spotykane relacje; walkę wewnętrzną...udręki, rozterki, pokusy z odczytywaniem natchnień.

   Po latach wiem, że żona miała rację, ponieważ grzeszymy każdym oddechem i obecnie przystępuję do spowiedzi wg sumienia. Małe grzechy są przebaczane samym westchnieniem do Pana Jezusa i łzami w oczach. Kapłani też nie lubią takich, bo twierdzą, że „to nie jest grzech” (w sensie potrzeby spowiedzi).

    Na ten czas z włączonej kasety popłynie zapytanie: <<Czy doświadczyłeś jak słodki jest Pan? Jeżeli nie doświadczyłeś tej słodyczy i boisz się śmierci...och, to nie jesteś jeszcze zawołany! Wszystko, co czynisz jest martwe - uczynki twoje są w świecie materialnym, nie ma w nich ponadczasowości.

    Jeżeli doświadczysz tej słodyczy - wówczas będziesz wiedział, że Jezus Jest! Wtedy pojawi się pragnienie spotkania ze Zbawicielem, a to jest w pełni możliwe tuż po naszej śmierci. Pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Pan Jezus przybędzie jeszcze w ich czasach>>.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (31.05.2019) dodam, że to spotkanie odbywa się podczas każdej Eucharystii, a wiem, że śmierć to życie i spotkamy się wszyscy godni tego w Królestwie Bożym.

    To były wielkie przeżycia duchowe i dopiero teraz zrozumiałem wściekłe ataki złego, który na ich koniec podsunął mi picie wódki…

                                                                                                                          APeeL

 

29.05.1991(ś) ZA CIERPIENIA MOICH PACJENTÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 maj 1991
Odsłon: 689

    Przymusową czystość przekazałem Matce Bożej w intencji kapłanów i zakonników oraz za dusze takich. Pierwszego pacjenta przywiódł Pan Jezus: to młody chłopak z żółtaczką, bardzo zmartwiony, ponieważ jego ojciec przez całą noc szalał po alkoholu (wyłamał drzwi).

- Dobrze panu zrobi oddalenie od tych spraw...wiem, że boi się pan zostawić matkę, ale proszę modlić się w intencji ojca.

    Po jego wyjściu sam zaczynam "Ojce nasz”, a właśnie babulinka położyła na moim stole różaniec, który po pewnym czasie zawiesiła na szyi.

    Teraz jestem w domu nienawistnej staruszki, która ma żal do lekarza, że nie przyjął jej do oddziału. Życzy mu, aby otrzymał wybuchające kwiaty i się rozprószył oraz odmówi Różaniec, aby go szlak trafił!

   Tłumaczę jej, a nawet proszę, bo nie wolno odmawiać modlitwy w złej intencji! Jak się wytłumaczy przed Trybunałem Bożym? Nic nie pomagało...na odchodne podarowałem jej ciasto czekoladowe w opakowaniu. Innej mówię;

- Proszę przyjąć chorobę jako coś dobrego od Ojca,który daje nam ograniczenia z Miłości...nigdy nie wolno utracić ufności - nawet podczas gnicia w lochu!  

    To dzień radości, córka w domu, żona zadowolona, a pod dom przyszła Matka Boża Niepokalana (stawiają kapliczkę). Pan dał dar...słoneczko, ławeczka, modlitwy z drogą krzyżową oraz przesłuchanie kazania z niedzieli o Matce. 

    Zły przeszkadzał i kierował mnie na zakupy, poszedłem za jego „dobrym” natchnieniem i kupiłem niepotrzebną kłódkę oraz dwie butelki wódki (okazja)! 

     Dzisiejszy różaniec i post przekazuję w intencji spraw pacjentów:

- za ojca pijaka, syna z żółtaczką

- nienawistnej

- i tej z brakiem ufności

- oraz ostatniej z zapaleniem płuc.

    Błyskawicznie przepływają obrazy i sprawy tych ludzi - jakże są mi bliscy, przecież to moi bracia i siostry.

    Teraz pędzimy do pacjenta z zawałem, który krzyczy z podwójnego bólu krzyczy, bo niedawno  podpalił się jego syn. Dopiero po podaniu morfiny możemy rozmawiać: syn żył osiem dni i w tym czasie pogodził się z Bogiem, a ja zacząłem wołać - w mojej modlitwie przebłagalnej - za jego duszę!

    Serce zalało pragnienie „wchłaniania dusz”...sam nie wiem, co to oznacza, ale prawdopodobnie chodzi o zbawianie. Pojękiwałem tylko: „Jezu, Jezu, Jezu”... 

    Z dalekiego wyjazdu przywiozłem staruszkę, która ma zapalenie płuc (nie chce iść do szpitala), ale prosi mnie o szklankę wody, ale gazowanej! Niedawno tłumaczyłem koledze lekarzowi, że nawet ta woda jest dana od Boga Ojca!

    Na końcu dyżuru okazałem serce i jedną z butelek podarowałem personelowi (zło).

                                                                                                                               APeeL

 

 

28.05.1991(w) Radość z Bożej elektryfikacji...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 maj 1991
Odsłon: 764

    Na dalekim wyjeździe - podczas kończącego się dyżuru w pogotowiu - odmawiałem cz. Bolesną Różańca, a z serca wyrwał się krzyk:

   „Jezu! Dla mnie wytrzymałeś biczowanie (większość umierała podczas tej masakry ciała). Panie mojego serca i duszy...ja niczego już nie pragnę oprócz Ciebie, Kościoła Świętego i Eucharystii. Jezu,Ty wytrzymałeś dla mnie niesienie krzyża i ukrzyżowanie!”...

   Rano, w gabinecie lekarskim z radia płynęła smutna melodia, która wywołała tęsknotę za Panem Jezusem i przez chwilkę miałem odczucie namiastki śpiewów i wydarzeń niebiańskich.

   Napłynęło pragnienie powrotu do Królestwa Bożego czyli śmierci z odejściem z tej łez doliny...bez strachu i żalu. Nawet pełen Bożej ufności krzyknąłem: „Och, cóż to za piękne uczucie - jak wielkim darem jest nasz powrót do Stwórcy!”

   Nagle wprowadzono rumuńskich cyganów...starszą kobietę i młodą matkę z czarnym śmiejącym się dzieciątkiem. Wywołało to we mnie uczucie wspólnoty ludzkiej! Ci ludzie bardzo cuchnęli jako ofiary mafii żebraczej „pracujący” na pałace mocodawców. Dzieciątko miało gołe stopy...to wprost mały Jezusek.

   Podczas przepisywania tej intencji (28 maja 2018 r.) w radiu Maryja czytano scenę z „Dzienniczka” w której s. Faustyna wzięła na ręce rocznego Jezusa, a dzisiaj, gdy to opracowuję do edycji (29.08.2018) jest wspomnienie Matki Bożej Ubogiej.

   Sprawdziłem kwiaty pod „moim” krzyżem Zbawiciela, które na Boże Ciało posadziła żona, a na działce pracowniczej odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego.

    Po powrocie do domu trafiłem na modlitwę robotników budujących ołtarz na polach k. Włocławka. Projektant podziękował Bogu za tą łaskę, bo spełniło się pragnienie, które „chodziło za nim od lat.” To bardzo piękny ołtarz: dwie tablice Dekalogu z krzyżem w środku. Kapłan mówił: „Jezu, Ty zostałeś ukrzyżowany za miastem."

   Z otwartej modlitwy w serce wpadły słowa prośby do Pana Jezusa, aby był ze mną we wszystkich ziemskich utrapieniach. W krzywdzie mam być cichy i modlić się, bo Stwórca i Matka z Synem wiedzą o mnie i badają moją pokorę. Nic nie dzieje się bez Woli Boga Ojca, który wie, co jest dobre dla mojej duszy!

   Dlatego muszę wielbić Go w pogodę i w deszcz, podczas ciepła i zimna, gdy mi idzie i w kłopotach! Najwyższą chwałą jest wdzięczność Bogu Ojcu za niezasłużone cierpienia!

   Podziękowałem Panu Jezusowi za książkę „Ojciec Pio”...za łaskę „czytania o Jego słudze”, a Zły podsuwał wódkę oraz „przypadkowo” włączoną audycję o polskiej mafii (moje zainteresowanie). Trafiłem też na wywody rozżalonego redaktora Tomasza Beksińskiego, bo właśnie skasowano jego audycję muzyczną: „Nie tylko ballada”.

   Nie przyjmuje tego faktu...nawet mówi, że „koniec może oznaczać początek i obudzenie się w nowym świecie.” Jakże chciałbym spotkać się z nim i powiedzieć mu:

   <<Mój Bracie, nie martw się, ale odczytaj znak! Mój i twój Pan mówi do ciebie, że nie zawsze pracowałeś z wielką chęcią, zabieram ci to, a ty uważasz, że jest to cel twojego życia! Wszystko, co ziemskie ma za towarzysza troskę.

   Prawdziwą Radość i Dobro daje Pan Jezus...tyle dał ci - czy dostrzegłeś to? Czy kiedykolwiek dziękowałeś? Teraz masz to zabrane, dla twojego dobra (obudzenia się), a  wpadasz w rozpacz: przed kim i do kogo się żalisz? Dziwne, bo pierwszy raz słuchałem tej audycji >>.

   Na końcu tego dnia popłynie audycja z czasów elektryfikacji, którą przeżyłem, bo urodziłem się i żyłem w świetle lampy naftowej! To była wielka radość. Tak też jest z zapaleniem się w moim życiu Światłości Bożej!

                                                                                                                                        APeeL

 

 

  1. 27.05.1991(p) ZA WYRYWANYCH Z NIEWOLI SZATANA
  2. 26.05.1991(n) ZA MATKI KOCHANE PRZEZ MATKĘ PANA JEZUSA
  3. 25.05.1991(s) ZA KOCHAJĄCYCH MATKĘ BOGA I LUDZI
  4. 24.05.1991(pt) Zawsze ze mną bądź, mój Jezu...
  5. 23.05.1991(c) ZA OFIARY NĘDZY LEKARZY
  6. 22.05.1991(ś) Tak daleko nam do siebie i tak blisko...
  7. 21.05.1991(w) Wdzięczny Bogu za święte ręce kapłanów...
  8. 20.05.1991(p) ZA MODLĄCYCH SIĘ "NA ZŁOŚĆ"...
  9. 19.05.1991(n) ZA TYCH, KTÓRZY ZAPOMINAJĄ O ŚMIERCI
  10. 18.05.1991(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE IDĄ ZA PANEM JEZUSEM

Strona 2112 z 2321

  • 2107
  • 2108
  • 2109
  • 2110
  • 2111
  • 2112
  • 2113
  • 2114
  • 2115
  • 2116

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3997  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?