- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 638
Radość z postu i życia dla Pana aż zawołałem; „jak dobrze z Tobą, Jezu...jak dobrze”! Tego nie wyrazisz żadnym językiem, bo musisz przeżyć to sam. Zauważyłem, że nasze modlitwy (rozmowy z Bogiem) powinny być indywidualne, bo każdy z nas jest inny.
Przeraziła mnie myśl o powrocie do pracy, gdzie nawał chorych, brak czasu, ludzkie żołądki, palce i głowy z utratą mojej czystości, ale pojawiło się pocieszenie, że ktoś potrzebuje mojej pomocy.
Idę do Domu Pana, na Mszę św. oazową, a serce zalał wielki smutek: "Ojcze! Ojcze! Matko. Panie Jezu. Och, jakże pragnę oddać Wam swego syna. Matko, przecież to jeszcze plastelina, a ja i Ty wiemy o tym...wszystko można z niego zrobić!"
W tym stanie zacząłem moją modlitwę w intencji osamotnionych w Jugosławii (wieczorem pokazano grupę odesłanych z Norwegii, teraz koczują w Polsce). Ból wprost przenikał serce aż szedłem z zamkniętymi oczami. W tym stanie pod kościołem usłyszałem pieśń o Panu Jezusie skrwawionym "na cały świat!"
Serce chciało mi pęknąć aż zawołałem w duszy "Bądź pozdrowiony Panie Jezu". Tak doszedłem w mojej modlitwie do biczowania, a w kościele kapłan mówił o rozważaniu tej części Męki Pana Jezusa. Podczas przekazywania sobie znaku pokoju zauważyłem kobietę, której córka zamordowała swojego męża. Błyskawicznie przepłynęły obrazy zamordowanych:
- młodej kobiety (pacjentki), która zginęła z ręki swojego męża z powodu zdrady
- spalony w budynku, gdzie byłem pogotowiem
- wróciło ludobójstwo w b. Jugosławii oraz dzieciątek nienarodzonych (aborcja).
W szatańskim zamieszaniu mam otworzyć "Dzienniczek" s. Faustynki; "Kiedy chciałam się usunąć od tych wewnętrznych natchnień. Bóg mi powiedział, że będzie żądał w dzień sądu ode mnie wielkiej liczby dusz."
Zły chciał mnie odciągnąć od tego zdania Pana Jezusa i zasugerował "sprawy rachunków"...nawet chciałem spaść na ziemie. Ten atak był słuszny i dość skuteczny, ponieważ Pan wskazywał mi na moją odpowiedzialność! Naprawdę przestraszyłem się, bo otrzymałem wielką łaskę (uczestnictwa w boju o dusze ludzkie) i czeka mnie rozliczenie! Wyższa świadomość to wyższa odpowiedzialność!
Z serca wyrwał się krzyk; "Ojcze Najlepszy! Ojcze Dobry...Ojcze, którego Mądrości nikt nie pojmie. Ojcze, który widzisz cierpienie każdego swojego dziecka;
-
moje wcześniejsze odrzucenie Ciebie, Pana Jezusa i Matki
-
tych, co w ziemskich służbach, często dla dwóch panów
-
biedaka miotającego się w potrzasku
-
bogacza, któremu nie wyszedł interes.
To nieskończoność, bo każdy cierpi tak samo chociaż my uważamy, że to nic takiego!
- Doktorze mają wszczepić mi rozrusznik...mówi młody człowiek.
- Niech pan czyta znaki od Ojca! Ciało to pojazd, który wymaga zainstalowania dodatkowego urządzenia, a Ojciec mówi uważaj- kieruj się ku Prawdziwemu Ciału i Prawdziwemu Życiu!
W drodze do domu trafiłem na potrącenie dziecka z kolonii. Opiekunka odeszła, dziecko ciężko ranne. Musi teraz za to odpowiadać. Przez moje serce przepłynęła j a s n o ś ć: ja jestem opiekunem danej mi przez Ojca grupy ludzi. Nawet kapłan w dzisiejszej homilii wspominał o wysłańcach Boga.
Ja jestem takim wysłańcem i mam opiekować się wybraną grupą ludzkich dusz. Moje serce napełniła wielka radość. Teraz chciałbym wszystkich obejmować, ponieważ jesteśmy siostrami i braćmi. To może sprawić tylko Miłość Jezusowa, która napływa do nas w Eucharystii.
Teraz na działce oglądam całą stronę zdjęć („Prorok") młodego mężczyzny na dworcu centralnym w W-wie, który w ręku ma krzyż i wizerunki Matki Bożej. Łzy zalały oczy, ponieważ widzę siebie w tej roli. Oto mam nagłośnienie (mikrofon) i w ruchliwych miejscach miast mówię o Matce, Panu Jezusie i Bogu Ojcu.
W smutku odmawiałem koronkę do św. Ran i św. Krwi Pana Jezusa w intencji zaginionych, a później przez dwie godziny będzie płynęła droga krzyżowa w intencji moich prześladowców. Zły cały czas podsuwał to, co lubię (rozmyślania, marzenia, dyskusję w myślach, itd), aby przerwać uniesienie duchowe.
Tak dotarłem do sceny obnażenia Pana Jezusa na Golgocie, a Pan dał mi odczucie Swego Serca. Prawie mdlałem podczas pompowania wody, bo działka wymagała podlania. Podczas słów Jezusa „Wykonało się" napłynęło pragnienie pojednania dzieci Jednego Ojca; chrześcijan i katolików z Żydami! Łzy zakręciły się w oczach.
Późnym wieczorem oglądałem film o policjancie będącym w stałem dyspozycji...tak ma być ze mną w służbie Bogu Ojcu.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 649
Nasiliły się objawy zatrucia pokarmowego...podziękowania przywiezionego z wczasów przez córkę. Przepisuję ten dzień, a płynie informacja o zatruciu się weselników salmonellą...ze zgonem ojca jednego z młodożeńców.
Człowiek jest bardzo słaby, spocony, wszystko go boli, a w brzuchu przelewa się. W tej słabości jestem niezdolny do niczego. Nawet modlitwa jest niemożliwa, a wielu planuje czynić to na starość i w chorobach.
Ja wiem, że wszystko jest darem. Wzrok padł kilka razy na śpiewnik, który otwieram z wyraźnym poleceniem; "Najwyższy i chwalebny Boże, oświeć ciemności mojego serca i daj mi prawdziwą wiarę, mocną nadzieję i miłość doskonałą. Daj mi, Panie, właściwe odczucie i poznanie, abym wykonał Twoje święte polecenie, które mi dałeś według Twojej Prawdy."
Te słowa stanowią pocieszenie, ponieważ nie wiemy co zrobić z synem, bo chciałbym, aby został kapłanem, ale to moja wola. Nawet oglądałem mapę W-wy, gdzie jest Wyższe Metropolitarne Seminarium Duchowne. Ile modlitw popłynęłoby do Matki i Pana Jezusa w jego intencji; jak wielkim darem jest kapłaństwo Pana Jezusa!
Przekazałem to cierpienie Matce Bożej Pokoju z postem i wszystkimi moimi modlitwami. Przykre jest spotykanie wciąż tych samych osób. Dobrze, że mamy ogrodzoną samotnię (działkę pracowniczą), gdzie w budce można odmawiać modlitwę na kolanach.
W tym czasie nie gadam, i jak Pan "Jestem cichy i pokornego serca", a sprawiała to choroba. Jeszcze nie wiedziałem, że wieczorem uzyskam wielką moc i radość ("w słabości rodzi się siła")...podczas kończenia moich modlitw z wysoko latającymi jaskółkami oraz śpiewem ptaków. Myśl uciekła do barbarzyństw w b. Jugosławii...zniszczeń cielesnych i duchowych.
"Ojcze dziękuję Ci za tę chorobę. Wszystko od Ciebie jest dobre." W głębi serca dodałem; "jak dobrze z Tobą Ojcze, jak dobrze z Panem Jezusem." W domu zły atakował - poprzez smętną żonę - sprawami dzieci...córka nałogowo pobiera środek przeczyszczający, a syn jest w fazie gonienia za wiatrem. Ja wiem, że kawaler musi się wylatać, ale córka chyba nie wyjdzie już z łap Bestii!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 681
Jeżeli będziesz na początku nawrócenia to zapamiętaj, że Szatan w swojej perfidii namawia, a nawet pili do bycia w kościele...w czasie całkowicie nieodpowiednim. Jego obecności zawsze towarzyszy niepokój i rozdrażnienie w sensie; "nie wiem, co mam robić". Przepisuję to (27 lipca 2019 r.) i jego techniki nie zmieniają się, a w kuszeniach ma nieskończoność możliwości.
Wówczas zerwał mnie dwa razy do "czuwania" z biegnięciem na Mszę Św. o g. 7.00, a byłem niewyspany i skacowany! Ponadto zalecał dawanie świadectwa wiary, bo wie, że tacy są traktowani jako szurnięci. Wszyscy wokół mówią o niczym, a tu gość na pierwszym miejscu stawia jakiegoś Boga Ojca! Dużo młodsze siostry określają to zdaniem; "znowu o tym samym".
Wiedział oszust co robi, bo chciał uderzyć w rodzinę, miłość małżeńską, wysłuchanie radiowej transmisji mszy z odmówieniem moich modlitw, a także napojeniem mlekiem płaczącego kotka. Podziwialiśmy go jako cud stworzenia przez Boga.
W Ewangelii była mowa o Marii, która wybrała dobrą cząstkę czyli słuchanie Pana Jezusa i Marcie starającej się o wiele, a potrzeba mało, albo nic. Kapłan wskazał, że Bóg jest blisko nas, a ja cieszyłem się, że mam Ojca Prawdziwego.
Okaże się, że mieliśmy pojechać z żoną do kościoła w niedalekiej miejscowości. Tam patrzyła na mnie Matka Pana oraz obraz św. Michała Archanioła, a z oddali Jezus Miłosierny z napisem; "Boska Dobroci uderz serce moje". Pojękiwałem tylko; "Jezu, Jezu, Jezu", a łzy zalewały oczy.
Figura Matki wyraźnie uśmiechała się...specjalnie to sprawdziłem podczas pieśni "Matka, która wszystko rozumie". Kapłan mówił o potrzebie życia w łączności z Bogiem Ojcem, bo wszystko inne jest nieważne.Wystarczy zawołanie z serca, a nawet świadome przeżegnanie się; "w Imię Ojca i Syna i Ducha Św." Mam wołać za duszę zmarłego kuzyna, którego klepsydrę znalazłem wczoraj w garażu.
Poprosiłem Matkę i Pana Jezusa o miłosierdzie dla niego oraz wspomożenie kolegi szkolnego, który zmarł niedawno. Podczas podchodzenia do Eucharystii z mocą śpiewano; "Święty Boże, Święty Mocny, Święty, a Nieśmiertelny", a łzy zalewały oczy.
Zarazem było mi smutno, ponieważ tylko garstka przystąpiła do Stołu Pańskiego. Z drugiej strony widziałem św. Ołtarz i wielki Krzyż z Jezusem zawieszony u kopuły kościoła. Tego nie wyrazisz, bo to trzeba sfilmować.
Na spacerze żona usiadła na kamieniu polnym, a w naszym kościele jest taka figura Pana Jezusa w koronie cierniowej. Dzień kończy się źle, bo córka z wczasów przywiozła zatrucie pokarmowe (chyba bakterie brudnych rąk) i teraz jestem jak balon, burczy w brzuchu i odbija się niesmaczny zapach. Takie głupstwo, a może człowieka wyłączyć z normalnego życia.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1027
Nad ranem...w śnie znalazłem się w drzwiach naszego kościoła, gdzie wolno żegnałem się w poczuciu prostoty naszej wiary: „w Imię Ojca i Syna i Ducha Św.”...
Planowałem być na Mszę św. o 6.30, ale pokonała mnie pokusa „miłości” małżeńskiej. Ja wiem, że ciało jest wrogiem duszy, że tak nie można...nawet napływało, abym „nie szedł do kościoła”, ale sądziłem, że to było od Przeciwnika Boga.
To był początek mojej drogi duchowej i postanowiłem, że pójdę jemu na złość, ale dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że demon nie przeszkadza nieczystemu w nabożeństwie! Po drodze płynęły modlitwy, a w kościele natknąłem się na Twarz Matki i nie mogłem się nadziwić, że jest tak ludzka...„nasza”! Dodatkowo radość sprawiło ujrzenie Zbawiciela z otwartymi ramionami!
Padły słowa czytań: „Biada tym, którzy planują nieprawość../../..nie będziecie dumnie chodzić../../”. Myśl uciekła do moich prześladowców. Szkoda mi ich, bo słyszą bicie dzwonów naszego kościoła (wielki dar), a często mieszkają w ich pobliżu!
Podczas czytania Ewangelii (Mt 12,14-21) padły słowa: „odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić /../ nikt nie usłyszy na rynku Jego skargi”, a ja zawołałem: „Najlepszy Ojcze! Panie, który przenikasz serce i duszę każdego...spraw, abym w cierpieniu był cichy i pokornego serca, a podczas prześladowania nie krzyczał na rynku!”
W sercu pojawiło się niewysłowione dobro i pokój...chciałbym tutaj posiedzieć w ciszy, ale już jest następna Msza św. i żegna mnie pieśń „Matko szafarko łask”. Później na działce w „Apostolstwie chorych” będę czytał o Matce Szafarce Łask.
W drodze powrotnej ujrzałem siebie uwięzionego i mam z tego powodu radość, ponieważ ja wiem, że wszystko jest próbą...w przeciwieństwie do tych, którzy wykonują tylko wolę przełożonych. Każde nasze cierpienie ofiarowane (uświęcone) jest wielką łaską Boga Ojca!
Pragniesz wrócić do Nieba?...to musisz być cichy i pokornego serca...tak jak powracający syn marnotrawny. Każdy z nas jest takim synem marnotrawnym dla Nieba! Trzeba się tylko ukorzyć, aby wrócić do Ojca. To tak niewiele, a zarazem wszystko.
Zły nie lubi mnie w tym stanie i zawsze kieruje na zakupy...właśnie przeglądam „Nie”. Jak wielka jest tam nienawiść do Prawdziwego Kościoła. Nie śmieją się z innych wyznań! Szatan wie, że tylko nasz Kościół jest prawdziwy!
Pojawiła się tęsknota za Bogiem Ojcem. Jakże chciałbym mieć jakąś "komórkę" (2x2x2m)...cichy i ciepły kącik służący modlitwie. W książce „Droga do Nieba” padły słowa do mnie: "Oto stałeś się nowym stworzeniem i przyoblekłeś się w Chrystusa /../ zachowaj godność dziecka Bożego /../”.
W TVP II trafiłem na obraz Trójcy Świętej we wnętrzu kolegiaty w Lincu, a w tyg. „Niedziela” na słowa: „Człowiek, który wierzy Bogu, nie lęka się przeciwności i trudów życia, ponieważ wie, że wszystko, /../ co pochodzi od Boga, jest dobre”...
Rano młodzież oazowa śpiewała w TVP: "Oto jest dzień...dany przez Ojca”! "Dziękuję Ojcze, dziękuję za ten dzień”...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1014
Tak się stało, że córka i syn wrócili dzieci rano do domu. Jakże wszystko jest pokazane, przecież tak wracamy do Królestwa Niebieskiego. Z radości podziękowałem Bogu, bo tyle jest różnych niebezpieczeństw i na powitanie usmażyłem im jajecznicę. Na ten moment córka otworzyła książeczkę do nabożeństwa, gdzie trafiła na „Modlitwę powracających do domu” .
Pojechałem do samotni na działce, gdzie rozmyślałem o różnych zjawiskach parapsychologicznych. Jak odbywa się odczytywanie losu ze zdjęcia, ręki lub podpisu? Zawsze pytam: co Bóg ukazuje przez takie możliwości niektórych ludzi?
To jest bardzo proste, bo jeżeli zwykły śmiertelnik potrafi odczytać zdarzenia przeszłe lub przyszłe...to „Ja wiem wszystko o każdym z was! Zrozum, że wiem wszystko! Ja Jestem, a większość mówi, że Mnie nie ma!” Ludzie nie mają świadomości, że nasze myśli są odbierane. Przecież tak właśnie modlimy się do Boga Ojca...
Po czasie wróciliśmy na działkę z żoną, ale ona chciała wrócić do domu, a do mnie napłynęło natchnienie: „zostań”...w sensie „ze Mną”. Zdziwiony stwierdziłem, że chce iść sama (pieszo), aby się pomodlić.
Z pragnienia serca chciałem ułożyć litanię uwielbienia Boga naszego, ale napisałem tylko początek. Coś takiego ułożył św. Franciszek („Pieśń słoneczna”). Przytoczę jej fragmenty:
<<Najwyższy, wszechmocny, dobry Panie,
Twoja jest chwała, cześć, uwielbienie i wszelkie błogosławieństwo /../
Bądź pochwalony Panie ze wszystkimi Twoimi stworzeniami,
szczególnie z panem bratem słońce przez które /../ nas oświecasz,
przez siostrę księżyc i gwiazdy, któreś poukładał na niebie,
przez brata wiatr, powietrze, obłoki
i każdą pogodę, przez które karmisz swoje stworzenia.
Bądź pochwalony mój Panie
przez siostrę wodę, która jest bardzo użyteczna /../
przez brata ogień, którym oświecasz noc /../
Bądź pochwalony mój Panie
przez naszą matkę ziemię, która nas żywi i utrzymuje /../
Bądź pochwalony mój Panie
przez naszą siostrę śmierć cielesną /../ >>.
Dzisiaj, gdy to opracowuję (02.10.2017) zdziwiony czytam moje stwierdzenie, że Stary Testament mówił o naszym Ojcu, a teraz bardziej znany Syn, Pan Jezus. W Orędziu „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci” przekazanym s. Eugenii E. Ravasio (1907-1990) jest prośba potwierdzająca moje spostrzeżenie:
<<Przyznaję, ze oddajecie Mi cześć w Moim Synu /../ są tacy, którzy potrafią wznieść się całkowicie /../ do Mnie, ale jest ich niewielu. /../ Chciałbym jednak widzieć, że człowiek w szczególny sposób czci swego Ojca i Stworzyciela. Im bardziej czcić będziecie Mnie, tym bardziej uczcicie Mego Syna, z Mojej bowiem woli stał się Synem>>.*
W intencji tego dnia przekazałem całkowity post (wypiłem tylko jedną kawę i wodę) oraz pomalowanie garażu z błogosławieństwem Matki Bożej, które wykonałem z radością w sercu i śpiewem: „Idzie mój Pan”...
Po wszystkim - z wielkiej tęsknoty za Bogiem - padłem na kolana z wołaniem: „Ojcze! Ojcze mój! Dobry Ojcze! Och, Ojcze!...Panie Jezu! S. Faustynko”...
W późniejszym śnie ujrzałem wystrzeliwane gwiazdy z przepływającymi szafami, a do mojej rozmodlonej duszy napłynęła informacja, że: „jeżeli przyjmujesz cierpienia, niesiesz brzemiona innych i dajesz sobie radę...spodziewaj się następnych, większych!”
APEL
* „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”
- 16.07.1992(c) ZA RATUJĄCYCH NAS...
- 15.07.1992(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NISZCZĄ
- 14.07.1992(w) ZA NADUŻYWAJĄCYCH DOBROCI I ŁASK BOGA OJCA
- 13.07.1992(p) ZA ZBRODNIARZY W JUGOSŁAWII
- 12.07.1992(n) ZA ZBŁĄKANYCH DUCHOWO
- 11.07.1992(s) Pan Jezus będzie moim życiem...
- 10.07.1992(pt) ZA PRAGNĄCYCH UWIELBIENIA BOGA
- 09.07.1992(c) Pan Jezus jest moją radością...
- 08.07.1992(ś) ZA ZWERBOWANYCH PRZEZ PANA JEZUSA
- 07.07.1992(w) ZA CHRZEŚCIJAN ZABIJANYCH GŁODEM W SUDANIE