Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

08.03.1990(pt) Trudne dobrego początki...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 marzec 1990
Odsłon: 532

    Nawet sny umęczą na tym zesłaniu. Dodatkowo tuż po przebudzeniu napłynął atak demona. Dzisiaj, gdy to przepisuję jest to dla mnie jasne, ponieważ Przeciwnik Boga atakuje szczególnie dopiero nawróconych, zalewa ich zwątpieniem, odciąga od jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Wykorzystuje czas naszych słabości: tuż po przebudzeniu, porzuceniu, w chorobie, zagrożeniu życia i w całym bezmiarze  ludzkich cierpień...

   Nie będę pisał o walce duchowej, ale na początku zapamiętaj, że mamy do czynienia z wyborem: działanie demona i kochającego Boga Ojca (przykłady przeciwieństw)...

strachy wszelkiej maści: przed chorobą, śmiercią, obawa o dzieci i to, co może nas spotkać, smutek w sercu

pokój serca u pokładających nadzieję w Opatrzności Bożej (życie…daną chwilką)

krzykliwość, złość, ubliżanie, niesprawiedliwość, chytrość, zabór mienia

cichość, pokora, milczenie, radość

nienawiść, zwady i zatwardziałość serca, sądy i konflikty...także pomiędzy krajami

miłość miłosierna, prawda, sprawiedliwość, dzielenie się i przebaczenie.

   Już rano napływają:

- „towarzysze od towarzyszenia”, a ja wołam „Ojcze nasz”

- „narzekasz na władzę, a cały czas służysz”...”Ojcze nasz”

- „jestem dobrym chrześcijaninem...rzucę ten zawód i wszystko”...”Ojcze nasz”

- „jak nie wstydzisz się tego co robisz?...przecież twoje grzechy nie mają przebaczenia”...”Ojcze nasz”.       To jest celne u ginących z powodu nagłej choroby nowotworowej, aby nie przystąpić do Sakramentu Pojednania. Na początek spróbuj stwierdzić o czym myślisz, bo demon podsuwa wszystko w pierwszej  osobie, abyś się nie zorientował.

    Na dodatek dzisiaj (Dzień Kobiet) żona i córka w złości odmawiają przyjęcia kwiatów. Wszystko wróci do normy po powrocie z pracy. Na ten czas czytam rozważanie prof. KUL-u Włodzimierza Sedlaka (zm. 17 lutego 1993 r.), który wskazuje na istnienie celowości układanej poza nami. Trzeba mówić i pisać jasno; Jest Bóg Ojciec Stworzyciel i w jego ręku jest nasz los.

   Poproś o Światło w tej sprawie, a Bóg przemówi do ciebie (w twoim języku). Przykładem jest moje zgłoszenie się do banku, gdzie rzucano słowami: login, konto i kod oraz reset. Później zaleciłem, aby staruszków pytali: ile ma pan lat i od kiedy posługuje się bankowością internetową?

                                                                                                                                APeeL

07.03.1990(ś) Czarny dzień...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 marzec 1990
Odsłon: 1096

   Po przebudzeniu spojrzałem na porcelanową figurkę Pana Jezusa padającego pod krzyżem, którą otrzymałem od staruszki...zabieranej z ludzkiej nory, do domu opieki.

    W ”Dialogu” przeczytałem i zrozumiałem na czym polega miłosne wezbranie serca. Kilka razy przeżyłem tą sytuację. Dusza pragnie wówczas wyrwać się z ciała...do Boga! Ciało słabnie razem ze zmysłami, bo zamykasz oczy i razi nawet rozmowa.

    Niekiedy pragniesz rozstać się z tym życiem i nie boisz się śmiercii, bo pragniesz połączenia ze Zbawicielem. Widzisz to wszystko, cierpisz z powodu małej wiary ludzi, niechęci do Jezusa lub wrogości do wiary.

    Nie wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie jednym z czarnych. Atak złego nastąpił niepodziewanie w momencie wychodzenia do pracy...syn oświadcza, że nie idzie do szkoły, bo jedzie na wycieczkę!

   W wielkim smutku przyjmuję chorych, jestem milczący i z tęsknoty proszę Pana Jezusa, aby był ze mną!

Ty mnie obejmiesz

Ty mnie pocieszysz

Ty się uśmiechniesz

Ty mnie nie zostawisz

Ty jesteś przy mnie

Ty smucisz się ze mną

Ty płaczesz ze mną

Ty cierpisz ze mną

Ty zawsze jesteś ze mną, my...razem we dwoje!

    Jak czynić, jakim być i jak postępować, bo biłem syna i krzyczałem na niego. Na pewno trzeba być cichym, cierpliwym, nie dać się wyprowadzić z równowagi. W napadzie złości i smutku można coś złego powiedzieć!

   W domu trwał dalszy atak złego, bo żona kłóciła się z córką! Wyszedłem z domu "Jezu, Jezu, Jezu...proszę Cię Panie, ja to wytrzymam, zdejmij to z nich i włóż to na mnie".

   Wracam i całą drogę powtarzam wolno, że: „muszę być cichy, mały, pokorny, milczący i cierpliwy". Usiadłem w kącie kuchni, zamknąłem się i taki skulony odmawiałem: „Ojcze nasz i Zdrowaś Mario", a z przedpokoju dobiegały krzyki. 

    Siedziałem skulony przy zapalonej świeczce, a łzy zalały oczy. Myśl pobiegła do złego świata niewidzialnego. Jak mało ludzi ma świadomość istnienia demonów, a przecież ujawniały Pana Jezusa („Święty Boży”)...

    Zły pod pozorem dobra podsuwał mi nauczanie ich, że źle czynią. To jego sztuczka, bo w takim momencie trzeba wołać do Boga Ojca. Po modlitwie otworzyło się moje serce i wrócił Pokój Boży... 

                                                                                                                                    APEL

06.03.1990(w) Pachołek...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 marzec 1990
Odsłon: 1112

   W śnie „do przodu” znalazłem się w pomieszczeniu biurowym, gdzie dziewczyna z personelu zapisywała wszystko jedną ręką...na dziwnej elektronicznej maszynce z której wychodził pasek z zapisem. Dzisiaj, gdy to opracowuję jest to nasza codzienność.

    Po przebudzeniu o 2.00 w nocy próbowałem odmówić „Ojcze nasz”, ale nie szło, bo przypomniało się zdarzenie sprzed lat. Po moich lekach (Butapirazol) zmarł nagle młody człowiek (prawdopodobnie napił się alkoholu).

   Rodzina nie miała pretensji, bo pytałem czy pije, ale nic nie odpowiedzieli. Wówczas przeżyłem szok, bo byłem młodym i pewnym siebie lekarzem ufającym tylko wiedzy!

    "Panie Jezu Chryste wspomóż tego człowieka, który tak zakończył swoje życie. Nie pracowałem wówczas w łączności i zawierzeniu z Tobą, a owoc może przynieś tylko praca z Twoją łaską!”

    Tuż przed wstaniem z serca wyrwało się: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dziękuję Ci Panie Jezu za dar skierowanie i przyjęcia mnie do Twojej Służby”.

   Dzień pracy zacząłem z poczuciem pokoju w sercu i siłą do pracy w łączności z Jezusem oraz miłością wynikającej z działania Ducha Świętego. Wówczas zawsze trwa słodycz i radość w sercu przy pewnym skupieniu i powadze.

    Właśnie pocieszam matkę inwalidki, pijakowi zalecam pogodzenie się z Bogiem, nerwowej modlitwę z rana i odrzucenie obłędnych myśli (potwierdza, że napływają do niej), a wszystko wykonuję z  miłością i bezinteresownie.

    Przede mną siedzi kobieta około 70 lat i czuję jej jasność duszy. Tak chciałbym dotknąć jej serca, przekazać jej moją wiarę i wyrwać ją z tego zwykłego życia i wskazać drogę ku Światłu! Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć, ale od Pana Jezusa napłynęły słowa:

     "Pani ma najpiękniejsze imię na świecie...Maria. Z Matki Pana Jezusa musi pani brać przykład...ona wszystko znosiła cierpliwie, a wiedziała wcześniej o posłannictwie Syna i była z Nim do końca”. Nie wiem jaki dało to efekt, ale miałem jej to przekazać.

    Na koniec moich przyjęć do przychodni wpadła pani, która co pewien czas wywołuje rozróbę. Tym razem trafiała do mnie, a ja powiedziałem, że dzisiaj nie zdenerwuje mnie...może mi nawet ubliżać!

- Pan jest lekarzem?...pan jest pachołkiem! Trzasła drzwiami i wyszła z diabelskim krzykiem.

    Bóg pocieszył mnie wizytą domową u 90-letniej staruszki, która podarowała mi piękny obrusik, który haftowała dla mnie od kilku tygodni. Trafiła z podarunkiem, bo zbliża się Dzień Kobiet, a ja mam nic dla żony.

    Po tym ciężkim dniu wracałem i w samochodzie słuchałem nagranego kazania, gdzie padły słowa o Panu Jezusie, który do ostatka był ogołocony, nie miał nic najskromniejszego.

    Dodatkowo Matka Teresa w rozmowie przekazała, że po dotknięciu biedy stajesz się innym człowiekiem, bo bogaci są samotni w swoim wnętrzu i nigdy nie są usatysfakcjonowani. Natomiast radość biednych jest czysta, a przez posługiwanie im Pan Bóg pokazuje Swoją wielkość...

                                                                                                                                     APEL

05.03.1990(p) Idź za Nim...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 marzec 1990
Odsłon: 1080

    W drodze do pracy słuchałem nagranego nabożeństwa. To są bardzo przyjemne chwile i nie chce mi się wysiadać z samochodu.

    Nie raz będę musiał porzucać pociechy duchowe, oraz chęć modlitwy dla zwykłych uczynków wynikających z obowiązków. Ciężko, ciężko, narasta rozdrażnienie...aż muszę prosić Pana trzy razy o pomoc.

    Wraca radość serca, pocieszam, staram się i działam z pogodą. Tak dotrwałem do obiadu, a podczas zejścia do stołówki zawołałem: „Panie Jezu dziękuję Ci za dar pracy, możliwość niesienia pomocy, pocieszania i za poczucie bycia Twoim synem”.

   Tak chciałbym teraz modlić się, usiadłem na stołówce, podparłem głowę dłonią i trwałem przez chwilkę w Bożej Radości. Personel schodził się, zaczął się szum, gwar i przeszkody. To dopiero początek nawrócenia, a już bliskie są mi słowa z „Dialogu” św. Katarzyny ze Sieny, że idąc za Jezusem już w tym życiu doznam rozkoszy, której nie może opisać.

    „Idź za Jezusem z miłością i cierpliwością”...taka refleksja i pomysł, aby w pokusach i udrękach rozpoczynać czytanie duchowe, a dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że to jest jakieś marzenie.

    Myśl wróciła do ułamkowego snu w nocy w którym napłynęło refleksyjne pytanie: czy chciałbym już pobiec za Jezusem? Ale zgodnie z moim obecnym stanem odpowiedziałem, że jeszcze nie teraz, bo tutaj mam wiele pracy, muszę wzrastać w oczekiwaniu na wyznaczone zadanie. Wiem, że to się stanie!

    Po powrocie do gabinetu doznałem pocieszenia, bo z radia płynęła melodia „Białe róże”, ale na ziemię sprowadziło mnie badanie brudnego wdowca. Przypomniała się jego żona, bo żądała, abym odwiedził ją w odległym szpitalu! W jej poczuciu ja byłem jej wybranym lekarzem (przez nią), ale ja jej nigdy nie wybrałem (musiałem ją leczyć)!

   Tak też jest z Bogiem Ojcem, który przychodzi do cichych, pokornych, cierpiących w milczeniu i zawsze jest z nimi. Nie biegnie na rozkaz do tych, co krzyczą głośno z żądaniem pomoc, która im się należy!

    Wróciła też sprawa staruszka, który zanieczyszcza się, a nie ma w zaopatrzeniu medycznym specjalnego pasa. Tak trudno niekiedy pomagać, a dziadek mieszka z dwoma starszymi synami i jest im ciężko.

    Już wówczas myśl krążyła wokół naszej wolnej woli dzięki której możemy czynić dobro w  m y ś l a c h, słowach i uczynkach, a pomaga nam w tym sumienie.

                                                                                                                                 APEL

 

 

04.03.1990(n) Czas gasi miłość...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 marzec 1990
Odsłon: 987

    W śnie mam kłopot z chorym dzieckiem, pojawiła się teściowa (nie żyje)...otwieram oczy z przeczuciem, że stanie się coś niedobrego. Żona już nie śpi, leży zbolała i raczej zła. Nawet dobrze, bo nadeszła myśl o porannej Mszy Św.

    Idę wolno do Domu Boga i proszę Pana Jezusa o „Światło dla wielu ludzi z tego miasta, o wiarę dla wahających się i siłę dla słabych”. Udało mi się znaleźć dobre miejsce...”dziękuję Ci, Panie Jezu...dziękuję”.

    Zaczyna się nabożeństwo, a napadają kuszenia, które mają wielką moc, bo płynie właśnie intencja za bogatych i niewierzących. Jakby zapomina się o biedakach, a trafię później na pogrzeb takiego. Zły podsuwa, aby u prawdziwego kapłana zamówić sobie mszę! Wracają też pretensje do redakcji katolickiej audycji radiowo-telewizyjnej!

    „Panie Jezu odsuń ode mnie te myśli i pokusy...proszę”. Jak to jest u innych, zwykłych ludzi, którzy przez całą Mszę Św. rozglądają się! Kapłan zbyt szybko czyta, a jego głośny śpiew nie ma odpowiedniej ekspresji.

    Zamiast "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata" powinno być "Jezu Chryste, Zbawicielu, który wszystko wybaczasz zmiłuj się nade mną". Nie dziw się, ale tak jest na początku nawrócenia...wówczas chcesz wszystko "naprawiać".

    Wracam, omijam ludzi i z wielkiej tęsknoty krzyczę: "Jezu, Jezu, Jezu...". Wstąpiłem na cmentarz i zauważyłem, że duży sens ma pisanie na tablicy: "proszę o Zdrowaś Mario”, a jeszcze lepsza byłaby prośba „o małe cierpienie zastępcze”. Ja w tym czasie modlę się za tych, którzy leżą w zaniedbanych grobach.

    Smutnie śpiewa kapela weselna...o miłości, która z czasem gaśnie. Tak jest z naszą miłością (u celebrytów trwa 2 lata), a miłość do Boga Ojca i Pana Jezusa rośnie z czasem i jest wieczna!

     Po telefonie od rodziny, że „matka jest chora” muszę odwiedzić rodziców. Ojciec lat 80 opowiada o komornikach, zamiataniu, szambach i ziemskich kłopotach. Powiedziałem mu, że jest między światami i cóż go to obchodzi? Dzisiaj jest dzień w którym trzeba mówić o Jezusie i być w kościele.

    W niedługim czasie zostawił to wszystko bez podziału, a ja dotychczas nie otrzymam nawet złotówki...z dwóch placów z domami w centrum rodzinnego miasteczka.

                                                                                                                            APEL

 

  1. 03.03.1990(s) Labirynt...
  2. 02.03.1990(pt) Każdy otrzyma to, na co sobie zasłuży...
  3. 01.03.1990(c) Skrzypiące buty...
  4. 28.02.1990(ś) ZA PRAGNĄCYCH POSTU DLA JEZUSA
  5. 27.02.1990(w) Powrót syna marnotrawnego...
  6. 26.02.1990(p) Niedorosły...
  7. 25.02.1990(n) Noc karnawałowa...w pogotowiu ratunkowym!
  8. 24.02.1990(s) Nie ma natchnień...
  9. 23.02.1990(pt) Upadnij na kolana...
  10. 22.02.1990(c) Poród!

Strona 2195 z 2317

  • 2190
  • 2191
  • 2192
  • 2193
  • 2194
  • 2195
  • 2196
  • 2197
  • 2198
  • 2199

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1506  gości oraz jeden użytkownik.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?