- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1088
Chrzest Pański
Intencję tego dnia znałem już przed wyjazdem na Mszę św. a trafiłem do kaplicy Miłosierdzia Bożego. Od Ołtarza św. mój ulubiony prorok Izajasz wołał od Boga do narodu wybranego (Iz 40, 1-5.9-11), że jego wina jest odpokutowana „w dwójnasób”, a teraz nadszedł czas przygotowania się na przyjście Boga…
To trudne słowa do których psalmista dodał (Ps 104/103): „Chwal i błogosław, duszo moja, Pana.” W Ew. (Łk3, 15-16.21-22) Jan Chrzciciel chrzcił wodą, a "Jezus także przyjął chrzest". W tym czasie został objawiony jako Syn Boga Żywego.
Zacząłem wołać za dusze moich rodziców chrzestnych (ciocię i wujka) oraz dusze rodziców, kapłana i pomocnika, a także wszystkich uczestniczących w tym sakramencie. Prawdopodobnie nikt z tych osób nie żyje, bo mam już 75 lat.
Na pamiątkę chrztu zostaliśmy pokropieni wodą święconą, ale na mnie nie spadła nawet jedna kropla, a tak tego pragnąłem...
Starszy kapłan w kazaniu zrobił trzy błędy:
1. wskazał, że nikt nie pcha się „tam”...czyli do Królestwa Bożego z czekającym na nas Bogiem Ojcem! W późniejszej rozmowie zapytał: to pan chce umrzeć? Na moje słowa, że nie chcę być tutaj, ponieważ wiem, że jesteśmy po śmierci dodał: to niech pan umiera! Na to odpowiedziałem, że kto kocha to życie nie nadaje się do Królestwa Bożego...
2. powiedział, że każde imię jest piękne, a wiele jest przezwiskowych i dziwnych. Nawet opowiedział żart o chłopcu, który wstydził się swego imienia. Wskazałem, że imię dziecku trzeba dawać po modlitwie, bo Szatan podsuwa modne, które później stają się śmieszne, a każde imię coś oznacza: Andrzej (mąż), Piotr (skała), itd. Dalej upierał się, że każde imię jest piękne…
3. nie wspomniał o roli rodziców chrzestnych, a dzięki nim przyłączamy do społeczności wiernych Bogu.
Niepotrzebnie z nim rozmawiałem, bo straciłem pokój, a jesteśmy w wieku odlotowym. Natomiast ksiądz-dyrektor w swoim stylu mówił peany o zamawiającej mszę imieninową. Czasami nawet dopuszcza chwalenie takich przez mikrofon przez najbliższych. Każdy z automatu otrzymuje dyplom, a niektórym śpiewają „życzymy życzymy”...jak papieżowi.
Zamiast paść na kolana i dziękować Panu Jezusowi za cud Mszy św. tworzy się kult śmiertelników z wymienianiem ich zasług. Szkoda, bo to piękna kaplica, ale dalej kołuje nad tym miejscem duch poprzedniego ubeckiego ośrodka...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1018
Nie ma Boga oprócz Jahwe „Ja Jestem”...
Musisz zrozumieć, że jesteśmy na zesłaniu w „Obozie Ziemia”, gdzie mamy - jako potomkowie Adama i Ewy skażeni grzechem pierworodnym - naprawić się, oczyścić i wrócić do Taty, który czeka na każdego z nas z otwartymi ramionami.
Dzisiaj moje serce zalewała pustka, byłem senny i do niczego. Nie mogłem nic napisać, bo charyzmaty, które dał mi Bóg Ojciec same z siebie nic nie znaczą, bo od Niego pochodzi moc, a nawet pragnienie kochania.
Dodatkowo wczoraj zamęt wprowadziła fundacja dobroczynna dla dzieci. Zapewnili, że przyjadą niezależnie od pogody po wystawione dary dla dzieci, ale zawiedli (upewniłem się telefonicznie). Cały wysiłek zony poszedł na marne, a dodatkowo poróżnili nas.
Szatan działa także przez „dobro”, a wszystko poznasz po owocach: tutaj poranek milczenia z żona, która chciała uciec ode mnie...za to, że dzwoniłem na podany numer fundacji. Lud nie pojmuje podłości, nieskończonego sprytu złego, który jest pełen nienawiści do wyznawców naszej wiary.
Nic nie docierało na Mszy św. porannej, ale otrzymałem trójkątną Eucharystię...tak jak poprzedniego wieczora, a bardzo lubię ten znak (jakby Trójcy Świętej). Pozostałem w ciszy Domu Boga i odmówiłem „św. Agonię” Pana Jezusa za atakujących Kościół Święty.
Po boju wewnętrznym wyszedłem na Mszę św. wieczorną, a dzięki temu wyklarowała się intencja tego dnia. Myślałem o słowach Jana Chrzciciela (J3,22-30), że: „Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba”. To trudne, bo rodzi się wątpliwość spowodowana przez ogrom zła i bestialstwo ludzi zdziczałych.
Później myślałem o moich charyzmatach (odczytywania woli Boga Ojca, rozeznawania duchów i wreszcie mistyki eucharystycznej). Nie jeden święty mógłby mi zazdrościć…
Na tej Mszy św. było dużo ludzi, bo małżeństwo dziękowało za 25 rocznicę tego Sakramentu...przybyli z gośćmi zaproszonymi na ponowne „wesele”.
Po powrocie - w prowadzeniu przez Boga - oglądałem rozmowę w TV Trwam prowadzącego z ks. prof. Tadeuszem Guzem z KUL-u, który ku mojemu zaskoczeniu mówił to do czego doszedłem, a głównie o działaniu Bestii atakującej Kościół Święty, wierzących i dążących do świętości oraz jego technikach gubiących ludzi.
Dawał wiele przykładów ze stwierdzeniem, że Szatan ze swoimi zastępami jest niezmordowany i tak będzie do końca świata! Tak chciałem zadzwonić i dać świadectwo wiary, bo wczoraj miałem właśnie intencje dotycząca tego boju duchowego, ale pomyliłem numer telewizji z radiem, zły sprawił, że połączyłem się z automatem w Naczelnej Izbie Lekarskiej.
W trzech telefonach ludzie mówili o niczym, a sprawa dotyczyła śmiertelnego boju duchowego na świecie. To można porównać do wojny totalnej z rozmówkami niedokończonymi. Muszę napisać do profesora i podziękować mu za to niedocenione świadectwo wiary, bo w Kościele Świętym nie usłyszysz o Antychryście, a jest to jego działanie.
Mój proboszcz wręcz stwierdza, że „nie będzie mówił o Szatanie, bo on byłby zadowolony”. To tak jak w poprawczaku nie mówiono o paragrafach dotyczących przestępstw. Nawet w pięknym komentarzu do czytań w „Agendzie liturgicznej” o. Rajmund Guzik pisze dziwnie o zwodzeniu przez świat...
Sprawdź na sobie działanie upadłego Archanioła, który powoduje u mądrusiów opętanie intelektualne dające przekonanie, że czynią dobro walcząc z Prawdą czyli Bogiem Objawionym, a nie wymyślonym. Tak też postępują zamachowcy z Państwa Kimolskiego (Korei Północnej) i z Państwa Islamskiego.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1075
Motto: „Teraz my prześwietlamy”…
Wczoraj w kacapsko-szwabskiej TVN w pr. „Tak jest” prowadzonym przez red. Andrzeja Morozowskiego (syna Mordechaja Mozesa) pojawił się „ewangelista” Jerzy Wenderlich oraz ks. prof. Andrzej Kobyliński.
Pan Jurek z partyjnej łaski naprawiał Kościół Święty, gdzie jego matka Partia napchała wcześniej kapłanów – agentów (stąd film „Kler”). Ksiądz profesor nie potrafił powiedzieć temu „medialnemu zwierzakowi”, który „wierzy w nic”, że tam rozdaje się Chleb Życia. Dlaczego nie zapytał go kiedy był w Domu Boga na ziemi? Tak uczynił Tusk Kaczyńskiemu, gdy wspomniał o cenie chleba.
„Ewangelista” nieświęty Jerzy wpadł w trans z oczami jak u Donalda mniejszego podczas kłamania lub nawiedzonego Grzesia Schetyny z giermkiem Sławomirem Neumannem w świetle kamer. Nie wiem jak nazywa się taki obłęd świecenia oczkami przed redaktorem stacji wrogiej ojczyźnie?
Redaktor nie mógł przerwać słowotoku marszałkowi, a zarazem kołtunowi duchowemu, który popisywał się...jak Robert Biedroń, Kubuś Parchatek (TVN) lub Czuba Wstrętny (z Super stacji). To wrogowie naszej ojczyzny i naszej wiary, jedynie prawdziwej. Mam do nich napisać.
Nie przerwał mu też ks. profesor (powinien stuknąć go barkiem niby dla żartu ze słowami „coś pan?”), a nawet pochwalił komucha za sztukę mówienia (wg mnie ględzenia jak trzeźwy), co określamy homiletyką.
Pan marszałek mógłby pomóc w nauce przemawianiu do kleryków. Umówili się na dawanie popisów oratorskich przez tego bohatera dnia, który stwierdził, że jest otwarty na wymianę doświadczeń
<<Kościół „nie dorósł” do tego, żeby walczyć, żeby rugować, żeby tamować grzechy własnego środowiska. Księża zamiast paść swoje owieczki to owieczki próbują paść swoich duszpasterzy...niestety bez większego rezultatu>>
Profesor przyznał mu, że Kościół w wielu krajach europejskich dogorywa (Holandia, Belgi, Irlandia). To nawet więcej niż kryzys...to jest śmierć. To jest pytanie: czego chcemy w Polsce? Czy chcemy uratować naszą katolicką tradycję? Nie wskazał na ponowne przyjście Pana Jezusa z oddzieleniem lewych od prawych!
Jurek komunista potwierdził to i wskazał, że Kościół w Irlandii sobie zapracował na odwrót wiernych. i dodał, że:
<<Polacy chcieliby łączyć się z religijnością, ale nie chcą łączyć się grzechem Kościoła. W Kościele nie widać chęci, by wyzbywać się tego grzechu...stąd ten ubytek wiernych, stąd ubytek autorytetu Kościoła, bo Kościół nie jest regulacyjny. W Polsce jest passe, nie ma żadnej tendencji do zmian w warstwie moralnej>>.
Brakowało tam tylko matki Joanny od demonów (prof. Senyszyn) oraz Jurka Hartmana, żydowskiego masona, bo ta rozmowa religijna pokazałaby całą prawdę. Jasio jeszcze przed oglądaniem „Kleru” bardzo polecał ten film...tak jak Lenin, który twierdził, że: „kino to najważniejsza ze sztuk”.
Jako prorok wieszczy, że Polskę czeka laicyzacja, a ja dodam, że nastąpi powrót Państwa Szatańskiego, bo bolszewizm miał jako przywódce opętanego przez Szatana Józefa Stalina, a teraz zalewa nas jego odmiana: Państwo Islamskie.
Na zgniłym Zachodzie nie wolno już śpiewać kolęd (obrażenie uczuć religijny islamistów), ale ich muezini drą się przez głośniki okropnie fałszując. U nas stosuje już ten zakaz TVN. Przez cały czas Bożego Narodzenia nie wspominano o rocznicy przyjścia Zbawiciela. Musze napisać na nich skargę. Gdybym był samotny to cały czas chodziłbym po sądach, aby bronić wiary i krzyża.
Nie będę kontynuował tego wątku, bo nie chcę mieć grzechu, ale pokazuję tylko wierzchołek góry lodowej. Przecież takiego jak ja - nawiedzonego i mającego fluidy, który klęka przed przyjęciem Eucharystii („aktorstwo”) wg kolegi wierzącego komunisty - nikt mnie nie zaprosi. Tym bardziej, że jestem uznany - przez Nierząd Lekarski (zorganizowaną grupę przestępczą) z psychiatrami ignorantami duchowymi - za chorego psychicznie. Krzyż może ściąć wielki psychiatra, a obrońcę czeka banicja (Egipt)...
W ich intencji byłem na Mszy św. porannej i wieczornej oraz przez 1.5 godziny wołałem w mojej modlitwie za atakujących Kościół Pana Jezusa...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1047
W drodze na Mszę św. wieczorną odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz próbowałem wołać: za tych, którzy zawodzą, ponieważ Fundacja Pociecha - zbierająca odzież używaną dla dzieci - nie przybyła mimo zapewnienia, że pojawią się „niezależnie od pogody”.
Żona szykowała wszystko cały dzień, ale nie odebrali mimo potwierdzenia po moim telefonie. Straciliśmy pokój, a dary serca trafiły do garażu...
Modlitwa „nie szła”, bo intencja była wymyślona. Na nabożeństwie trwało szatańskie rozproszenie, ale w serce wpadło zawołanie kapłana, abyśmy żałowali za grzechy naszego życia. Eucharystia sprawiła uspokojenie kuszenia, padłem na kolana przed szopką z Jezuskiem, a wzrok zatrzymali trzej królowie.
Niezależnie od naszych wyobrażeń jest faktem, że przybyli z różnych stron za Gwiazdą Betlejemską...jednym z cudów Boga Ojca. Łzy zakręciły się w oczach, a teraz, gdy to zapisuję posłuchałem natchnienia, aby przekazać wizję Marii Valtorty.*
Widząca ujrzała przesuwająca się nad Betlejem gwiazdę o niezwyklej jasności i niebywałej wielkości (jak mały księżyc)...inne gasły „dla zrobienia jej miejsca”. Z gwiazdy wypływała smuga i wszystko zatrzymało się nad małym domem w Betlejem...pulsując światłem również z ogona, który tworzył półkole. Całe niebo było zalane mnóstwem iskier jak przy wystrzeliwaniu kolorowych rac.
W tym czasie pojawił się orszak z trzema Mędrcami, których można porównać w bogactwie i dostojeństwie do obecnych szejków ze sługami oraz przebogato ozdobionymi zwierzętami. Mędrcy weszli do domku ze sługami niosącymi dary: ciężką złotą szkatułą, kielichem ze złota oraz amforą z brylantowym zamknięciem.
Tam padli na kolana - razem ze sługami - przed Maryją zapatrzeni w Dzieciątko. Jeden z nich opowiedział Maryi jak przed rokiem zauważyli nową gwiazdę o wyjątkowym blasku, która w badaniach Zodiaku miała nazwę „Mesjasz”, a to oznaczało sekret, że „Żyje Mesjasz, który przyszedł na świat”.
Wyruszyli w drogę, aby Go uczcić. Nic nie wiedzieli o sobie, a Gwiazda skierowała ich z różnych punktów ziemi nad Morze Martwe. Dalej poruszali się razem, a mimo różnych języków rozumieli się i dodatkowo mówili językiem kraju.
Wstąpili do Jerozolimy, bo Gwiazda ominęła to miasto. Tak trafili do Heroda z zapytaniem w jakim pałacu narodził się Król Żydów. Po konsultacji z kapłanami wskazano na Betlejem judzkie. Gwiazda wróciła i zaprowadziła ich na miejsce przeznaczenia, gdzie zostawili:
złoto - należne królowi
kadzidło - Bogu
mirrę - bo Bóg-Człowiek pozna gorycz ludzkiego życia i prawo śmierci.
A co z moimi grzechami? W drodze z kościoła odmawiałem moją modlitwę w tej intencji. W tym czasie przepływały moje wyczyny i dziwiłem się, że Pan Bóg to wszystko znosił. Nie będę wymieniał tych zachowań z czasu, gdy byłem „umarłym”, aby nie szerzyć zgorszenia.
Wystarczy włączenie telewizji, przeczytanie tytułów w gazetach, a nawet to, co dzieje się wokół każdego z nas. Moja osoba jest świadectwem niewyobrażalnego Miłosierdzia Boga Ojca...
APeeL
*„Poemat Boga - Człowieka” Księga Pierwsza 56. Pokłon Trzech Magów (tak wpisz w wyszukiwarce).
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1079
Po 3 godzinach snu pojechałem na spotkanie z Samym Bogiem Ojcem. Ktoś powie, że przecież nasz Bóg jest Trójcą Świętą. Ja wiem o tym, a zarazem o różnicy w kontaktach z Bogiem Ojcem, Panem Jezusem i Duchem Świętym.
To jest także dowód na Prawdę, którą przedstawia ikona Trójcy Świętej...trzy takie same osoby, młode, bo nie ma Boga staruszka. Może to tylko wyrażać – wg naszego wyobrażenia – Mądrość Bożą. Dodam jeszcze, że obecnie Deus Abba, nasz Tata został jakby „zapomniany”, bo bardziej kojarzy się z Panem Jezusem.
Od Ołtarza św. popłynie Słowo (1 J 4, 11-18) o naszym trwaniu w Bogu: „Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg twa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. /../ Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. /../ doskonała miłość usuwa lek /../ Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.”
Eucharystia ułożyła się w łódź, a ja skojarzyłem to z dzisiejszą Ew (Mk6, 45-52) w której Pan Jezus przybył po wzburzonych falach jeziora do uczniów z trudem wiosłujących.
Postanowiłem wrócić na Mszę św. wieczorną, a Szatan wiedział, że odczytam w/w intencję, odmówię moją modlitwę i będę miał osobisty kontakt z Bogiem Ojcem. Dyskutujący powie, że Bóg jest przy każdym z nas stale i nigdy nie jesteśmy sami. Ja wiem o tym, ale dzisiaj będzie chodziło o moje poczucie zjednania, że „my trwamy w Nim, a On w nas”. Mówiąc naszym językiem: o przytulenie przez Boga...
Przed Mszą św. wieczorną kręciłem się, w sensie „nie wiem, co mam robić”, a jest to typowe działanie Szatana. Najpierw - jak nigdy - postanowiłem wyjść godzinę wcześniej, a później że zostać w domu...nie wiadomo po co! Z „głodu” zjadłem kanapkę (dzień postu), bo chodziło o podtrzymanie tej złej decyzji...
Tuż po wyjściu popłakałem się i podziękowałem Bogu za ponowne zaproszenie na Mszę św. Nie znałem jeszcze intencji, ale przypomniało się moje zawołanie na początku tygodnia, że pragnę podobać się Bogu Ojcu.
Popłakałem się, bo z jednej strony przepłynęły moje grzechy i bezgraniczne Miłosierdzie Boże, a z drugiej nagle znalazłem się w Królestwie Bożym na ziemi, a tego nie można przekazać naszym językiem.
Od razu odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz zacząłem moją modlitwę...już w intencji tego dnia. Napłynęło poczucie bycia dzieciątkiem przytulonym do serca ziemskiego taty, a tutaj dziecka Bożego w objęciach Prawdziwego Ojca.
Jest to zjednanie w miłości o której pisze – trudnym językiem – Jan Ewangelista...poczucie mojego trwania w Bogu, a Jego we mnie. W takich chwilach jesteś pełen ufności, nie masz żadnego lęku, bo wiesz jak wielka jest Wszechmoc Boga.
Zarazem wiem, że przede mną jest życie wieczne w Królestwie Bożym. Z tego powodu pragnę powrotu do Domu Ojca, a zarazem proszę o pomoc w przekazaniu wieloletnich świadectw wiary, które są ewenementem na świat. To zarazem jest zgoda na cierpienie z powodu tęsknej rozłąki ze Stwórcą.
Eucharystia ponownie ułożyła się w łódź. Podczas powrotu do domu płynęła moja modlitwa w intencji trwających w Bogu Ojcu. Te przeżycia wyjaśniają trudne słowa św. Jana Ewangelisty, które dla „normalnie” wierzących są tylko czytaniami…
Nawet mam refleksję, że wszystko zależy od Boga Ojca, bo bez Jego przytulenia nie możesz trwać w Nim i naprawdę kochać się wzajemnie. Nie możesz też poznać Jego Wszechogarniającej Miłości do wszystkich, a zarazem do każdego z nas…
APeeL
- 08.01.2019(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W CUDA BOGA
- 07.01.2019(p) ZA PRAGNĄCYCH PODOBAĆ SIĘ BOGU
- 06.01.2019(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIDZĄ ZNAKÓW BOGA
- 05.01.2019(s) ZA TYCH W KTÓRYCH NIE MA PODSTĘPU
- 04.01.2019(pt) ZA IDĄCYCH ZA PANEM JEZUSEM
- 03.01.2019(c) ZA BEZECNYCH KAPŁANÓW
- 02.01.2019(ś) ZA ZESŁANYCH NA NIELUDZKĄ ZIEMIĘ
- 01.01.2019(w) ZA POBŁOGOSŁAWIONYCH NA POCZĄTKU NOWEGO ROKU
- 31.12.2018(p) ZA TYCH, KTÓRZY ZNALEŹLI SIĘ W TRUDNEJ SYTUACJI
- 30.12.2018(n) ZA ROZBITE RODZINY