- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 632
Motto: „starego nawrócić to Murzyna umyć” słowa z kazania kapłana emeryta.
Syn wlazł do mojego łóżka, spociłem się i wypiłem 2 litry mleka! Proszę Boga Ojca o odsunięcie ziemskich cierpień, abym mógł modlić się normalnie, a nie ustnie jako „pańszczyzna”, bo to nikomu nie jest potrzebne, a ja mam wolny wieczór...z alkoholem.
Trwa śmiertelny bój pomiędzy ciałem i duszą. W śnie widziałem pięknych wojskowych z teczkami i błyszczącymi odznakami. To oznacza moc i stanowczość. Zerwałem się, a w garażu „spojrzał" połamany krzyż Pana Jezusa. Tak właśnie czynię Panu mojemu swoim nałogiem.
W pracy trafił się wojskowy z mojej byłej jednostki wojskowej. Pracuje przy mikrofalach i ma zespół Meniere’a. Bardzo lubię babuszki...to moje „dzieci”. Młodej, przestraszonej wyjaśniam, gdzie ma szukać pokoju...to św. Hostia.
- Niech pan żyje 100 lat!
- Ja jestem wieczny!
Czas na koronkę do Miłosierdzia Bożego, a Pan Jezus właśnie mówi: „Nie ustawaj nigdy, Moje dziecko w modlitwach o nawrócenie świata /../”.* Padłem na kolana i natychmiast poznałem intencję modlitewną dnia.
Przepłynęły osoby z otoczenia, medycy, ateiści, Lech Starowicz, Michalina Wisłocka ("Sztuka kochania"), większość z mojej rodziny, córka, mieszkańcy mojego miasta, Polski i świata! Umęczony padłem w sen i obudziłem się w rękoma złożonymi do modlitwy.
Teraz, na Mszy św. stoję z pustym sercem, a kapłan w modlitwie prosi o nawracanie się. Płynie też śpiew siostry: ”Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Pan Jezus powołuje Apostołów, a ja proszę w intencji kolegi-lekarza przedstawiciela tej grupy za którą poświęciłem dzisiejszy dzień mojego życia.
„Patrzy” Pan Jezus w koronie cierniowej. Na szczycie bólu popłakałem się, bo w telewizji trafiłem na pogrzeb policjanta...sami mundurowi z krzyżem! Teraz płaczę z ludem Czeczenii. To wielki ból, bo widzisz zgubę większości z powodu Prawdziwej Sprawiedliwości.
To samo jest zapowiadane w Objawieniach Matki Bożej: zapowiedź otwarcia Nieba i nadejścia kary. Przepraszam Pana Jezusa za dary od wdzięcznych pacjentów, które niszczą moją bezinteresowność i czystość...
APeeL
* „Poemat Boga-Człowieka” t IV str. 372
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 624
Opracowuję ten zapis 23.09.2010, a dzisiaj jest wspomnienie o. Pio...
Z duszy wyrwało się wołanie do Boga: „Panie mój! Wszystko ukazałeś, dajesz problemy i pomagasz, jak nikt pragniesz naszego szczęścia i czekasz na nasz powrót”...
W dzisiejszych czytaniach jest Chrzest Pana Jezusa w Jordanie z otworzeniem się Nieba i zstąpieniem Ducha Świętego. W sercu łaska uzdrawiania, która umożliwiłaby mówienie o Bogu, ale to nie moja ścieżka, ponieważ wówczas nie miałbym odpoczynku i czasu...
Chętnie rzuciłbym wszystko dla mojego Pana! W wyobraźni ujrzałem wóz typu Drzymały z napisem: „Wstąp! Porozmawiamy o Panu Jezusie”. Na ten moment spojrzał Pan Jezus z Całunu: „Ja, Święty Duch Prawdy dniem i nocą, nocą i dniem, obdarzam was licznymi łaskami /../ Moje łaski są liczne, jednak wy nie /../ nie wiecie, jak wiele łask można otrzymać ode Mnie /../.”
Przepłynęły wszystkie ludzkie talenty (bioterapie, telepatia, numerologia, radiestezja, wizje, jasnowidztwo, itd.). Teraz zważ na nieskończoność darów Ducha Świętego. Zgasiłem światło, „patrzy” Pan Jezus Miłosierny, a łzy zalały oczy.
W moim stanie Imię Jezus lub rozmowa o Bogu wywołuje skurcz w sercu. Na ten moment Pan mówi do mnie: „Nie bój się mały, ponieważ to Ja cię prowadzę /../”. Ponownie się popłakałem. Jakże widzę śmiertelną walkę o każdą duszę.
Napłynęło pragnienie wyjazdu do kościoła w Goszczynie. Tam padłem na kolana przed obrazem Ostatniej Wieczerzy, a duszę zalało działanie Ducha Świętego. Żadnym językiem nie mogę opisać stanu mojego serca i duszy...”Jezu! Jezu! Jezu kochany!”.
Nagle ujrzałem łaskę Boga Ojca...Zbawiciela na wielkim krzyżu oraz Matkę Bożą podającą uśmiechniętego Jezuska św. Franciszkowi. W bocznej nawie była też Matka z Jezuskiem i paląca się gromnicą. W tym czasie mały chłopczyk biegał po kościele, rozglądał się i uśmiechał. Jakże chcianym to wszystko nagrać, zapisać i przekazać, ale to niemożliwe, bo mam tylko świstek papieru i ołówek.
Płynie kolęda o Panu wielkiej chwały, który uniżył się z wysoka. Przepływa czas, gdy byłem normalny. Jak wyglądał mój chrzest? Właśnie trwa ten Sakrament...chrzest dzieciątka o imieniu Magdalena! Wrócił czas, gdy odwróceni od Boga nie ochrzciliśmy naszych dzieci...biegały później po kościele w czasie tego Sakramentu.
Z płaczem poprosiłem Matkę Bożą i św. Magdalenę, aby uprosiła u Pana Jezusa łaskę wiary dla córki. To krzyk rozpaczy w mojej duszy. Wiem, że Pan Jezus mnie wysłucha. Nawet teraz, gdy to piszę płaczę.
Postać kapłana, sługi Pana Jezusa chwilami wywołuje uwielbienie. To on poda mi za chwilkę Ciało Pana Jezusa. Teraz proszę za wszystkich żyjących w ciemności...przepływa rodzina bliższa i dalsza, koledzy, znajomi z pracy.
Zły wpuszczał pustkę, a teraz kapłan mówi o naszym wygnaniu, łasce chrztu świętego i wspomina o Księciu Ciemności. Nagle napływa lęk, bo w wyobraźni ujrzałem brak Kościoła, kapłana, Komunii świętej. Ja nie chce całego świata.
Eucharystia w intencji dnia pękła w ustach (czeka mnie cierpienie): za tych, którzy nie pragną darów duchowych. Trwa uniesienie, łzy zalewają oczy aż zesłabłem. Z tego powodu (powalony w ciele) nie mogę jechać samochodem i nijak nie pasował obiad. „Jezu! mój Jezu! ile cierpień daje Twoje obdarowanie”.
Na tle tych przeżyć w ręku mam książki poszukujących Prawdy:
1. „Problemy zjawisk nieznanych” oraz Stefana Osowieckiego „Świat mego ducha i wizje przyszłości”...
2. Roman Ingarden „Książeczka o człowieku”, gdzie autor męczy się z determinizmem, wolnością, „ja” i wolną wolą...to bezdroża ateizmu.
3. M. A. Krąpiec „Metafizyka”...to gruba księga i wiele rozważań aż przypomina się napis na murze: „życie jest zbyt krótkie”!
Nagle ujrzałem, że wszystko, co posiadam to dary widzialne dobrego Boga Ojca. Te dary najlepiej rozumieją ofiary powodzi, które utraciły wszystko. Wśród posiadanych darów duchowych najważniejsza jest moja pewność istnienia Życia Prawdziwego.
To, że na mnie czekają, na mój powrót. Dają znaki, upominają, dziękują i obdarowują. Serce zalał niezwykły pokój, a Pan Jezus patrzył mi prosto w oczy...w tym czasie zegar odliczał sekundy naszej rozłąki. Płynie moja modlitwa w której wołałem za zmarłego kolegę szkolnego Mirka, a w tym czasie uśmiechała się do mnie s. Faustyna ze zdjęcia stojącego obok Pana Jezusa Miłosiernego...
Jakby na zakończenie tego dnia w TV „Panoramie” pokażą chrzest dzieciątek przez Jana Pawła II...namiestnik Pana Jezusa kreślił znak krzyża na czole małych Polaków.
Padłem na kolana, a Pan Jezus powiedział do mnie: „Twoja Pochodnia to Mój Duch Święty...wykorzystaj Moje dziecko, wszystkie otrzymane ode Mnie dary /../”.*
APeeL
* „Prawdziwe Życie w Bogu” T IV str. 364
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 917
Od 15.00 w piątek mam dyżur w pogotowiu aż do niedzielnego poranka i dzisiaj nie mogę być na Mszy św. a napłynęło wielkie pragnienie przyjęcia Ciała Pana Jezusa. Nawet nie uda się podjechać tylko na ten moment, bo właśnie mamy wezwanie do zaostrzenia duszności w przebiegu przewlekłej niewydolności oddechowej. Z nędznej chatki zabieramy ciężko chorego.
W takim momencie rozumiesz cierpienie ludzi na całym świecie, którzy pragną przyjąć św. Hostię: umierający, ciężko chorzy, słabi i mieszkający w oddaleniu od kościołów. To pragnienie przekazywała także s. Faustyna, a właśnie odczułem jej bliskość.
Przedłużało się oczekiwanie na przyjęcie chorego, a ja skulony na korytarzu szpitalnym przez 40 minut wołałem do Boga w intencji pragnących Eucharystii. Podczas powrotu w moim sercu pojawiła się żona, która wymodliła moje nawrócenie. Łzy zalały oczy, bo ujrzałem jej dobroć, a sekundowe błyski miłości przeszły w tęsknotę.
Nagle ujrzałem odmiany czystej miłości: do Boga, dziecka, współmałżonka. Na ten moment z kasety popłyną słowa piosenki miłosnej o drogich oczach i zapewnieniu, że „kocham cię nawet, gdy śpisz”.
Po piątkowym poście zły przeszkadza w spożyciu śniadania, bo wzywają nas do zawału serca. W domu pacjentki był piękny krzyż. Ślizgawica, przelatuje wrona (nie lubię), a przed nami pali się koło samochodu ciężarowego! Dojechaliśmy do szpitala i radujemy się ze starszą pacjentką: ja, że mogłem jej pomóc, a ona, że się udało.
Wyjaśniła się moja wcześniejsza radość Boża, która falami zalewała moje serce, bo dzisiaj w Kościele Prawosławnym jest Boże Narodzenie...nawet dali transmisję telewizyjną z cerkwi.
15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji dnia, a płyną słowa piosenki: „Co zawinił, że był bity pejczami, ostrą koroną raniony, obrzucany błotem i wyśmiany...co zawinił, że krzyż musiał objąć? Padłem z płaczem na kolana...”co zawiniłeś mój Jezu, że drogę znaczyłeś kroplami krwi, a jako spragnionemu podano ocet?”
W tym smutku wrócił obraz pochylonego krzyża z oderwaną prawą ręką Jezusa, który stoi za pięknym ogrodzeniem...blisko szpitala do którego zawiozłem pacjenta. Tam jest skrzyżowany napis: od nagłej śmierci (w pionie) wybaw nas Panie (w poziomie)!
Trwa dyżur, a słodycz Boża dalej zalewa serce...znowu wyjazd i modlitwa. W czasie tych tęsknych wołań zrozumiałem „prawdę”, którą mówią ateiści, że Bogu modlitwa jest niepotrzebna, ale oni nie wiedzą jak taka rozmowa koi tęsknotę za kochającym nas Ojcem Prawdziwym i Panem Jezusem.
Jedno jest pewne, że Bogu niepotrzebna jest obrzędowość zewnętrzna i modlitwa ustna. Zrozumiesz wszystko mając łaskę wiary i poddając się prowadzeniu przez Boga Ojca. Padłem w sen, a w nim pojawiała się łódź i jasność...przerwana następnym wyjazdem do zawału serca.
Płyniemy karetka jak w bajce. Na korytarzu szpitalnym rozrabia pijany, biega zakrwawiony. Ile zła dzieje się na ziemi. W sercu Czeczenia, a przywożą kobietę z wypadku (poślizg), a drugą okradzioną.
Nagle ujrzałem swoją śmierć z różańcem w ręku. Właśnie dzwonili w tej sprawie do radia Maryja i pytali czy można włożyć różaniec w ręce zmarłego?
W łasce wiary pragniesz dzielić się swoimi przeżyciami, ale niepotrzebnie gadałem do personelu, bo to są dobrzy ludzie, ale wierni władzy ludowej. Moim celem jest zbawianie dusz, a władza wciąż okupacyjna stawia na czujność, bo najgorszy jest wróg wewnętrzny, a wszędzie czają się szpiedzy i dywersanci. Patriota to ten, co śledzi, a wrogiem, „ten, co nie z nami”.
Dzisiaj, gdy to opracowuję (22 kwietni 2016) wcale nie dziwi mnie art. „Dywersanci Putina mogą być również w Polsce” (Super ex.) oraz „Były zomowiec rządzi polskim Sejmem!” (Gazeta warszawska)...
Wówczas łzy zalały oczy, a na ten moment Pan Jezus powiedział do mnie przez Vassulę Ryden: ”Wesprzyj się na Mnie. Błogosławiony Mojej duszy, daję ci Mój pokój”, a dodatkowo z telewizora popłynęły słowa piosenki: „Nie spoczniemy nim dojdziemy”...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 832
W śnie dyskutowałem z jakimś znawcą Biblii...chyba z Kościoła Zielonoświątkowego. Oni znają Pismo, mają ładne celebracje, ale nie przyjmują kultu Matki Bożej i w liturgii nie ma u nich Eucharystii...są oderwani od Prawdziwego Kościoła.
Człowiek zmęczony snem, spocony, a zły wpuszcza mi „wrogów”...zniewolonych współpracowników. Przeciętny człowiek nie uwierzy, że mamy „państwo policyjne”. Przykre to, ale prawdziwe. Nie pojmiesz podłości bolszewików...w myślach dziękuję tym, którzy mnie nie śledzą.
W kościele odczułem łaskę Boga Ojca, a Jego wizerunek na sklepieniu kościoła sprawił, że łzy zalały oczy. Ta łaska to ujawnienie Tajemnicy Bożej (Objawienie), że Pan Jezus jest oczekiwanym Zbawicielem (Iz 60, 1-6). ”Chwała rozbłysła nad Jerozolimą /../”. „Poganie są uczestnikami zbawienia” (Ef 3,2-3a.5-6), a w Ew Mt 2,1-12 był pokłon mędrców ze wschodu.
W wiadomościach śmiano się z tego i mówiono o trzech Królach...posłach w naszym Sejmie RP. W bólu wołałem do Boga za tych, którzy jeszcze dzisiaj nie chcą przyjąć Zbawiciela. Przepływają ewidentni wrogowie (Jerzy Urban) poprzez takich jak ja (na studiach działacz ZSMP) do nijakich (mój ojciec ziemski).
Nawet poprosiłem: „Panie, Boże mój machnij ręką i przebacz mu grzechy”. Łzy zalały oczy, nawet głośno pociągałem nosem, bo czułem wielką łaskę! To były sekundowe błyski bólu duchowego, bo nasze ciało więcej nie wytrzyma.
Napłynęła refleksja...jakby od Pana Jezusa: czy wiesz jak na Mnie czekano? Ja w tym czasie, w wyobraźni ujrzałem uciśniony lud, okupację i nadejście zapowiadanego Zbawiciela.
Eucharystię przekazałem w intencji tego dnia. Dusza wołała w dziękczynieniu, że Pan Jezus przyszedł. Pozostałem w kościele, bo tak dobrze było mi z Panem.
W przychodni trafiłem na "młyn" z kłócącymi się pacjentami, a wszystko rozpoczęło się od zdrowej babci z torbą niepotrzebnych leków. W środku przyjęć łzy zalały oczy, bo napłynęła dobroć Boga Ojca. „Jezu! och Jezu! Boże! Twoja dobroć jest nieskończona”.
Serce zalała Miłość Boża, łzy pojawiły się w oczach, a tu ludzkie sprawy, różne problemy. Trwa bombardowanie Groznego, napłynęły obrazy zniszczeń. Najpierw mieszali narody, a teraz nie pozwalają mieć własnej ojczyzny.
Teraz, gdy to opracowuję (16.09.2010) do RP przybył premier narodu czeczeńskiego na uchodźstwie (Dudajew), ale my ponownie „przyjaźnimy” się z Rosjanami. Fałsz ziemski nigdy nie będzie miał końca...upadek Rosji i naszych towarzyszy trwał „chwilkę” i ponownie odżyli.
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. W pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana zadziwiony łaskami. Poprosiłem s. Faustynę, aby była ze mną, a z radia Maryja właśnie płynęła transmisja Mszy św. Łzy zalały oczy, bo otrzymałem błogosławieństwo od kapłana: „niech was błogosławi Bóg Ojciec”. „Panie Jezu! Ty oddałeś własne życie za nas. Spraw, abym nie bał się oddać mojego dla Ciebie”.
Płynęła piosenka: ”Jezu, Jezu podaj dłoń niech mi będzie drogowskazem /../ Przyjacielem moim bądź”. Radość napłynęła do serca, a na dalekim wyjeździe przejeżdżaliśmy obok mojego krzyża z płonącymi lampkami. Właśnie w modlitwie wypadła „Droga krzyżowa”...
W sekundzie przepłynęła podłość tego świata i krzyż Pana Jezusa, to poniżenie, przyjmowanie cierpień i bezinteresowne dawanie siebie. Wzrok przykuł wizerunek Jezusa Umierającego w wielkim osamotnieniu.
Teraz zrywają do wypadku. Dobrze, że żona dała mi gruby sweter, bo jest zimno. Ruszamy z kierowcą po ciężkim urazie czaszkowo-mózgowym. Nie wiem jak zasłużył komunistom, ale nie powinien - po takim wypadku - pracować na wozie bojowym.
W rowie leżał wywrócony samochód z rodziną z Czechosłowacji (potrącił ich pijany Polak). Mieli szczęście, bo mała dziewczynka nie miała urazów...na pocieszenie dałem jej wafelki i jogurt. Wróciłem, a św. Oczy Pana Jezusa z Całunu uśmiechały się.
Ten wizerunek Zbawiciela będzie towarzyszył mi na dyżurach aż do 2008 r (do emerytury). To praca bardzo niebezpieczna. Możesz trafić na wypadek będąc sam wśród umierających lub na zakrztuszone dzieciątko.
Pojechaliśmy do wypadku, a kolega obcokrajowiec mówi, że mam opisać kartę jednego z pacjentów. On przybył pierwszy i powinien stwierdzić, że ten człowiek nie żyje...mógł pominąć żyjącego, a zwalał na mnie.
W państwowym łóżku czytam i mam zapisać to, na co trafiłem:
„Najbardziej wśród wybranych świeci Maria, Matka Łask, Gwiazda Poranna, która poprzedza wschód Chrystusa - Słońce i wydaje Go na świat (D. Forster „Świat symboliki chrześcijańskiej”).
„Wkrótce gwiazdy z nieba spadną na ziemię, a moce niebios zostaną wstrząśnięte” („Poemat Boga-Człowieka”).
O 2.30 ten dzień kończy piosenka: „Gdzie jesteś mały książę? Czy tam, gdzie świeci złoty wóz”? Serce uciekło do Pana Jezusa, wschodzącego na wieki wieków s ł o n e c z k a...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1094
Dzisiaj spotkała mnie radość, bo wcześniej przyszedłem do pracy, a jest nas trzech. Pierwsza pacjentka to obca babcia, której szkodzą leki, ale ich nie zabrała. Następna „jest umierająca”, ale po badaniu stwierdzam, że jest zdrowsza ode mnie.
Pacjenci bardzo lubią takie określenie, a szczególnie: „na pewno mnie pani przeżyje”. Dla kontrastu trafia się zgon zdrowego dziadka. Jadę na miejsce, aby wystawić "przepustkę do Nieba", a po drodze mówię do jego syna o duszy, życiu wiecznym i szatanie ("napieraj w porę i nie w porę").
Po powrocie trafiam na bałagan. Pojawia się rozdrażnienie, bo chorzy kłócą się, a na szczycie udręk inwalida żąda badania „moczu we krwi" (mocznika)...w końcu zgłasza wizytę do samego siebie! Po latach chce się śmiać, ale wyobraź sobie takiego upartego dziadka.
13.00 Prawie chce się płakać. Wołam „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną”. My pracujemy w zespole, każdy ma zapisanych chorych. Właśnie kierownik podzielił rejony, ale co to da? Nie mam listy swoich pacjentów i muszę przyjmować wszystkich.
Pójście za Panem Jezusem to nawał w pracy z brakiem odpowiedniego wynagrodzenia, niezrozumienie, poniżenie, pretensje pacjentów. Dodatkowo zły wpuszcza niechęć do odwiedzenia biednego - od lat porażonego - inwalidy. Bestia wie, że każdy woli emeryta bogatego, a taki też na mnie czeka.
Dzięki spóźnieniu kapłana zdążyłem samochodem na Mszę św. o 17.00. Stoję umęczony do granic wytrzymałości, a od ołtarza płynie zawołanie modlitewne „za spracowanych”. Napływa obraz orzącego parobka, który ociera czoło i z nadzieją wzdycha do Nieba! Tak było - dzisiaj i w ostatnich dniach - ze mną.
Pan Jezus mówi o zbliżającym się Natanelu jako „prawdziwym Izraelicie, w którym nie ma podstępu”. Jakże to piękne. Intencja za spracowanych: za nich ten dzień, nabożeństwo i św. Hostia.
W powrocie - w ramach trwania udręk - zatrzymuje mnie policja, bo nie włączyłem świateł. Zapaliłem lampki pod krzyżem Pan Jezusa, a zmęczenie całkowicie odeszło.
W „Gazecie Polskiej” ks. Isakiewicz - Zalewski pisze o panach, którzy nie oddali domeczków, fabryczek i samochodzików, gdy „tylu Polaków bez mieszkań jeździ tramwajami”.
Dla grupki obłowionych Polska jest republiką bananową. To czerwoni biznesmeni, którzy żyją w kapitalizmie...reszta tkwi w socjalizmie, który tak gorliwie budowali. Pan Bóg widzi te krzywdy rodaków.
Wzrok zatrzymuje „Ferdydurke” W. Gombrowicza, która otwiera się na rozdziale XIII, gdzie poszukują prawdziwego p a r o b k a! Ja jestem za takiego...dobrze, że jeszcze nie biją.
APEL
- 04.01.1995(ś) ZA ŻYJĄCYCH I ZMARŁYCH Z MOJEJ RODZINY
- 03.01.1995(w) ZA NĘDZNIKÓW U WŁADZY
- 02.01.1995(p) ZA NEGUJĄCYCH SYNOSTWO BOŻE PANA JEZUSA
- 01.01.1995(n) ZA OPIEKUNÓW DZIECI
- 31.12.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DĄŻĄ DO WIECZNOŚCI
- 30.12.1994(pt) UPADEK W PRÓBIE
- 29.12.1994(c) ZA ZBOLAŁE MATKI
- 28.12.1994(ś) ZA BESTIALSKO ZAMORDOWANYCH
- 27.12.1994(w) ZA UMIŁOWANYCH PRZEZ PANA JEZUSA
- 26.12.1994(p) ZA TYCH, KTÓRZY ZOSTAWILI PANA JEZUSA