Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

10.03.1994(c) ZA SZERZĄCYCH NIEWIARĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 marzec 1994
Odsłon: 693

    Nie jest lekkie życie figuranta, który widzi więcej, a zarazem łaska wiary sprawia, że jest nękany dodatkowo przez Przeciwnika Boga, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji w czynieniu zła.

    Ciężko, ciężko, bo już czas na Mszę Św. o 6.30! Na ten moment Bestia podsuwa w mojej osobie, że „Pan nie chce mnie dzisiaj!”, a żona dodaje: "już nie zdążysz!" Opisuję wciąż rozpoczynanie dnia, bo to czas boju duchowego...pozostanie w ciepłym łóżeczku całkowicie zmieniłoby jego przebieg.

   Przy garażach chciało się krzyknąć do „towarzysza”, bo system, który służył utrzymaniu „władzy ludowej”...wciąż trwa! Przykre jest to, że 70% narodu dalej wybiera pilnowanie „tych, co nie z nami”. Tacy są niepewni i nie wiadomo, co mogą uczynić...szczególnie „latający do kościoła”. 

   We wrotach Domu Pana trafiłem na początek mojej Mszy Św. Napłynął obraz posłanki Labudy, która pociąga za sobą innych („Bez Dogmatu”)...w końcu życia stanie się kapłanką bredzącą o duchowości na Kongresie Kobiet w 2018 r.

   KAI pokazuje zebranie kardynałów. Szatan wie, że takie obrazy wywołują niechęć do wiary, a ja wprost widzę manipulatorów, którzy sprawiają odchodzenie ludzi od Boga!

   W czytaniu płynie czytanie z Księgi Jeremiasza o odszczepieńcach, którzy pójdą własną drogą (Jr 7,23-28); "Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę /../ Ale nie usłuchali ani nie chcieli usłuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca../../..Uczynili twardym swój kark, stali się gorszymi niż ich przodkowie /../ przepadła wierność”...

   Pan Jezus w Ewangelii (Łk 11,14-23) doda: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”. W tym czasie kapłan zawołał „za szerzących niewiarę”, a ja wiedziałem, że jest to intencja modlitewna tego dnia.  Z serca wyrwał się krzyk rozpaczy z powodu cierpienia Pana Jezusa, a na ten moment pojawił się niewidomy, który z laską skierował się ku ołtarzowi.

   Po Eucharystia, radość zalała serce, a świat wokół stał się inny...nawet przestało padać. Napłynęło natchnienie dające poznanie, że Pan Jezus już w dzieciństwie znał swoje posłannictwo. Przy tym nie miał takich warunków do życia jak ja.

   W drodze do pracy trafiłem na nauczycielkę, przewodniczkę dzieci...zatrzymała mój samochód. Dzisiaj są strajki, wszystko obstawione, a w rejestracji czekał na mnie komitet powitalny...nie czuję się w swojej ojczyźnie.

    Wierzącą z sąsiedniej parafii poprosiłem, aby przekazała proboszczowi, bo oszczędza na oświetleniu korony na głowie Matki Niepokalanej przy kościele. Po udrękach w przychodni trafiłem na wizytę do starszej kobiety z odjętą nogą, leżącą od kilku lat. Rozmawialiśmy o Bogu, duszy, a Nowy Testament otworzył się na wskrzeszeniu Łazarza.

    Jej opiekunka jest św. Jehowy, a oni właśnie są ślepymi przewodnikami, szerzą niewiarę...nie mamy duszy, raj będzie na ziemi, Jezus jest zwykłym człowiekiem, itd.

    W bólu popłynie moja modlitwa, a w domu trafię na modlącą się żonę i aktora Kolbergera deklamującego wiersz ks. Twardowskiego. Natomiast w telewizji będzie dyskusja o ruchach pseudoreligijnych, które walczą z Kościołem Pana Jezusa!

   Chciałbym wyjść na modlitwę, ale wówczas jestem szczególnie podejrzany, bo o co mi chodzi? Nie chcę robić kłopotów wielu braciom, bo DTV, a figurant wychodzi z domu. Łzy zakręciły się w oczach...

    Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień.

                                                                                                                              APeeL

 

 

09.03.1994(ś) ZA ZNIEWALAJĄCYCH NARODY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 marzec 1994
Odsłon: 245

    Z pragnienie serca biegnę na spotkanie z Panem Jezusem, a wszystkie rogi są obstawione, ponieważ trwają strajki...cóż ja mam do tego jako niewolnik w przychodni? Jakby na ten czas płynie ostrzeżenie od Boga (Pwt4,1.5-9); nauczyłem was praw i nakazów, abyście je wypełniali. Strzeżcie ich, bo one są waszą mądrością. "któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Bóg nasz, Pan, ilekroć Go prosimy?"

    Natomiast Pan Jezus przestrzegał przed zniesieniem nawet jednego z Przykazań! W tym czasie przepływały obrazy wojny na terenach arabskich oraz Federacja Rosyjska z byłą Jugosławią. Tak odczytałem intencję modlitewną, bo chciałem odmawiać moją modlitwę.

   Pozostałem na część następnej Mszy św. i wolno szedłem do pracy, skulony, malutki, daleki od ziemi. Ból zalał serce, gdy zobaczyłem grób zmarłego policjanta - cały w kwiatach...nawet nie wyjętych z opakowań, a przed figurą Matki były sztuczne z przewróconym wazonem.

   Nie cieszy mnie już to życie (w ciele). To nie jest uczucie chorego na depresję, ale świadomość zesłania. Pracę z naporem chorych skończyłem umęczony o 14.30! W tym czasie młodemu człowiekowi narysowałem schemat naszego "Poprawczaka ziemskiego", gdzie Szatan dysponuje mass-mediami i bronią zagłady, aby - przez swoich nieświadomych wyznawców - zniewalać ludzkość.

    Właśnie z radia płynęły głupoty o diecie makrobiotycznej, ale nie wolno mówić o poście! Na to trafiła się matka umęczona jadłowstrętem psychicznym swojego syna! Zacząłem moją modlitwę "za zniewalających narody", a jakby na potwierdzenie tej intencji z telewizji, którą oglądał syn padną słowa prezydenta Jaruzelskiego; "ja nie zniewalałem narodu" (chodziło o stan wojenny).

   Później trafię na art. w „Życiu W-wy” „Nie wszystko było złe, czyli bitwa o pamięć z generałem.” Czerwony sztywniak ocalił przy pomocy WRON trwanie PRL. Dzisiaj, gdy to mam edytować (19.11.2019) mogę powiedzieć, że sprawił trwanie tego systemu dotychczas; chodzi o agentów wpływu, leśnych dziadków (SLD) oraz dinozaurów (PO) z opanowanie wszystkiego; od Domów Kultury (chałtury) do ubeckich samorządów zawodów zaufania społecznego, gdzie są ciepłe posadki z szacunkiem dla kacyków przy zerowej ich odpowiedzialności („państwa w państwie”).

   Te służby zniewalają "swoich" i "tych, co nie z nami". Nie wiedzą, że ich przywódcą jest Szatan, który dzieli i rządzi. Wielu  Polaków wie o co chodzi. Padłem na kolana i w ciemności pokoju popłynie moja modlitwa.

     "Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"…

                                                                                                                       ApeeL

 

08.03.1994(w) ZA KOBIETY Z MOJEGO ŻYCIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 marzec 1994
Odsłon: 1014

    Zdziwi tytuł intencji, ale nie ma ona nic wspólnego z tytułem książki aktora Jana Nowickiego, któremu na starość zebrało się na wspomnienia. Nawet napisałem do niego, bo nie wypada przed śmiercią wracać do głupot.

    Wówczas po przebudzeniu o 6.00...z trudem zacząłem „Anioł Pański” i powoli mówiłem: „Zdrowaś Maryjo...łaskiś pełna, Pan z Tobą...módl się za nami grzesznymi”. Pomyślałem i zawołałem do Matki Chrystusa za wszystkie kobiety spotkane od dzieciństwa.

    Przepłynęły obrazy z podwórka, matka i babcia, szkoła z pierwszą miłością, studia, praca ze specjalizacją. „Mateczko! Wspomóż je wszystkie, a szczególnie moją matkę chrzestną...”.

    Jakże pięknie zaczął się ten dzień! Myśl uciekła do biednej i umorusanej, którą wczoraj obdarowałem, a moje serce zalała wielka radość Boża...jakby Pan chciał wynagrodzić ból naszego wczorajszego rozstania. Nie potrafię jeszcze wszystkiego odczytać, ale czuję, że „wczoraj”...minęło bezpowrotnie!

   Radość Boża w duszy to wielki dar, a spływa na nas niespodziewanie. Nie pragniesz wówczas niczego, a właśnie przede stygnie ulubiona zupa mleczna! W takim stanie dusza sprawia sytość naszego ciała fizycznego. Wielu świętych bardzo mało jadło, a ojciec Pio żywił się głównie Eucharystią! Na ziemi dowiaduje się o tym tylko garstka...„Jezu mój! Jezu!”

  Dopiero w pracy wyjaśniła się ta łaska, która później będzie napływała przed demonicznymi „nalotami” chorych, aby mnie udręczyć. Nazywałem ją „słodyczą wzmacniającą”...kto tylko raz to przeżył to wie o czym piszę, a Ty poproś, aby Pan dał poznać Ci tą łaskę.

    Dzisiejsze uderzenie szatana było celne, bo dzień ofiarowałem za niewiasty, a już na samym początku pojawił się specjalny ich zestaw: bardzo mocnych, rządzących, nie znoszących sprzeciwu, a nawet narzucających rozpoznanie i leczenie.

    Wprost odczuwałem "obecność" jakiejś demonicznej siły, która przeszkadzała w skupieniu się, zebraniu myśli, wywoływała zaburze­nia wegetatywne (poty i drżenie rąk)...nawet niemożliwe było zrobienie kawy.

    Jakby temu na przekór...dzisiaj kobiety biorę poza kolejką, nie denerwuję się kłótniami, z korytarza poprosiłem gadającą jak katarynka, ale zastąpił ją głuchy dziadek, który znalazł wolne słuchaczki!

    Właśnie zgłosiła się grupa pań do badania na kurs kierowców, a z radia płynęła straszna muzyka. Nie mogłem wyjść na obiad...cały byłem spocony.

 O 13.40 znalazłem się w wiejskiej chatce (wizyta domowa) z wielkim obrazem św. Józefa, który  podawał - małemu Jezuskowi trzymanemu przez Matkę - drewnianą zabawkę. Łzy zakręciły się w oczach, bo św. Józef też był zapracowany.

     Wracałem umęczony, ale szczęśliwy...niepotrzebnie do starszej pani powiedziałem, że zbliża się czas koronki do Miłosierdzia Bożego (15.00), bo po chwilce zadzwoniła do mojego domu i przerywała nam modlitwę! Padłem w kojący sen, a syn siostry zgłosił się po receptę dla niej!

    Teraz wiem, że szatanowi chodziło o udręczenie mnie i wyprowadzenie z równowagi, ale nie udało się...nie licząc senności na Mszy św. w intencji niewiast z mojego życia!                                                                                                                                                            APEL

07.03.1994(p) ZA WIELBIĄCYCH PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 marzec 1994
Odsłon: 596

"Na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem" (2 Kri 5,15)...

    W śnie - na dyżurze w pogotowiu - tuż po północy zrywają do wyjazdu. Przypomniała się załatwiona dziewczyna z kolką i nasz powrót poprzez pięknie oświetloną główną ulicę naszego miasteczka z ciągami sklepów. Nawet zażartowałem, że "czerwoni wyszli z podziemia!"

    Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana i poprosiłem Pana Jezusa, aby był dzisiaj był ze mną i "zakleił mi usta" (abym nie gadał!). Teraz, gdy to przepisuję (15.11.2019) pokazano to podczas napadu bandziorów na babcię, a wróciły obrazy rozstrzelanych, którym  też zaklejano usta.

    Rano podczas przygotowywania się do niewolniczej pracy w przychodni zapragnąłem być na porannej Mszy św. a z radia popłynie piosenka ze słowami od Pana Jezusa; "ty i Ja" (wg mnie to "My", a to oznacza, że Zbawiciel będzie dzisiaj ze mną).

    Właśnie wcześniej przybył zmiennik i tak znalazłem się w kościele, gdzie od Ołtarza św. płynie świadectwo o uzdrowieniu trędowatego...sam takim byłem. Pojawiła się narastająca tęsknota za Panem Jezusem, która sprawiła drgnięcie w sercu z moim krzykiem w duszy; "Jezu! Jezu mój!" Wielką Moc ma Imię Pana Jezusa ("Ten, Który zbawia").

    W tym czasie śpiew siostry sprawił, że ponownie wołałem; "Jezu! Jezu mój! Jezu! Jezu mój! Dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Moja dusza pragnie Boga Żywego...kiedy więc przyjdę i ujrzę Oblicze Twoje, Panie? Niech mnie zaprowadzą na Twą Górę Świętą i do Twoich przybytków...przystąpię do Ołtarza Bożego i będę Cię wielbił. Boże...mój Boże!"

    Oddalenie od ciała jest tak wielkie, że oddanie życia - w tym momencie - dla Pana Jezusa!...nawet nie byłoby w tym mojej zasługi. W tej tęsknocie i miłości do Pana Jezusa wyklarowała się intencja modlitewna tego dnia; za wielbiących Pana Jezusa.

    Moje cierpienie zrozumie tylko ten, który sam to przeżył, bo żadnym językiem nie wyrazisz tego! Pan, w Swoim Miłosierdziu pokazał to na poszukującym ojca ziemskiego. Odnalazł go i usłyszał, że jest oczekiwany; przyjedź synku!

    Tęskna miłość narastała do granic wytrzymałości...stałem się całkowicie niezdolny do pracy, a trafiłem na szczyt bałaganu! Dodatkowo zły podsuwa pokusę zaczepienia filującego z zapytaniem; jak będzie się nazywała pana choroba zawodowa?

    Nie uczyniłem tego, ponieważ przypomniałem sobie nocną prośbę ("zaklejenie ust"). Z radości pocałowałem "uśmiechającego" się Pana Jezusa z Całunu, a On powiedział do mnie z otwartego "Prawdziwego Życia w Bogu" (na chybił-trafił);

   "Nigdy nie odmawiaj Mi miejsca w twoim sercu." Ponadto "spojrzał " Pan Jezus "Porcelanowy" (biała figurka znamionująca czystość)...nie wolno dzisiaj przyjmować darów od chorych! To w pełni zrozumiałem, bo "wieczorem uwielbiasz Mnie, bo Ja wszystko oddałem biednym".

    Teraz mam moc, a wczoraj zły kusił "wolnym dniem...na złość chorym"! Ja wiem, że nie wolno mi tego czynić, bo każdego dnia żyję zgodnie z Wolą Boga Ojca! Dodatkowo na złość Bestii, nie odbieram wolnego za pracę w sobotę...taka ofiara!

    Dopiero teraz zorientowałem się, że z pokoju lekarskiego zabrałem moją figurkę Pana Jezusa padającego pod krzyżem! Piękny dzień, pogoda, a ja w Bożej radości mówię w rejestracji, że jest niebo!

   Napór ludu wielki, ale wyraźnie widzę, że jest "zorganizowany" przez złego...około 10 chorych przybyło całkowicie niepotrzebnie, a część z nich potwierdziła to (chodziło o wywołanie sztucznego tłoku z udręczeniem pacjentów i mojej osoby). Wówczas zaczynają się kłótnie, krzyki, a złości na chorych mogę komuś odmówić pomocy!

- Dziadku...słuchajcie się żony i róbcie odwrotnie! Śmiejemy się, dał mi 10 tys. które włożyłem pomiędzy recepty.

    Chwilami napływał pokój Boży dający moc w której rozbrajam kłótnie; "Panie Stasiu, to pan nie przepuszcza kobiet?" Cały spocony biegnę na obiad w piwnicy budynku, płynie "Anioł Pański", wróciła tęsknota za Panem Jezusem z pragnieniem padnięcia gdziekolwiek na kolana! Wołam do Pana Jezusa, a właśnie stygnie bigos! Tak miesza się ziemia z Niebem, a jest to wielkie cierpienie!

    Wróciłem do gabinetu, ale łzy kręcą się w oczach, ponieważ przypomina się szukający ojca ziemskiego. Wzrok zatrzymał krzyż z Panem Jezusem, Matką i Janem (na kalendarzu)...ja odnalazłem Ojca Prawdziwego, Pana Jezusa i Matkę. Niczego więcej nie pragnę!

    Nadal trwały kłótnie oraz rozdrażnienie. Pan Jezus dał próbę, bo pojawiła się biedna kobiecina oraz dwoje młodych na zasiłku, których znam. Jest mi przykro, bo nie mają żadnych warunków, przygarnięci przez mieszkanie w budynku byłego PGR-u...oddałem jej wszystkie otrzymane dary i pieniądze (także swoje).

    Około 15.00 zwijam wszystko, a wraca smutek rozstania z Panem Jezusem. Nie dziwią opowieści o błędnych rycerzach szukających Boga, bo sam poszedłbym w cały świat! W domu, na kolanach odmówiłem koronkę "za wielbiących Pana Jezusa" i łzy zlały oczy po "spojrzeniu" figurki Pana Jezusa porcelanowego (prośba o czystość) oraz cierń w wazonie. Wrócił smutek rozstania, który ukoiła moja modlitwa. Pan Jezus powiedział do mnie przez Vassulę; "Rozraduj Moją Duszę i powiedz od czasu do czasu ABBA!"

    Teraz płyną obrazy z poprawczaka (typu otwartego), a ja wiem, że takim Poprawczakiem jest ziemia, gdzie mamy wytrwać i wrócić do Boga Ojca po okresie wygnania.

    Na zakończenie tego dnia Pan Jezus powiedział do mnie; "nie zapominaj nigdy o Mojej wielkiej Miłości do ciebie, Miłości jakiej nie da ci  n i g d y żaden człowiek. Pamiętaj zawsze o Moim słodkim panowaniu /../ wyciągnąłem twoją duszę z tej otchłani /../ Wznieś teraz ku Mnie swe oczy i powiedz: u w i e l b i o n y."

    Jeszcze większe zdziwienie budzi "Księga Prawdy" bł. Henryka Suzo. Kręcę głową, pełen zadziwienia; "bądź uwielbiony Panie Jezu...bądź uwielbiony, przepraszam za dzisiejsze gadanie, Dziękuję za ten dzień życia"... 

                                                                                                                      APeeL

06.03.1994(n) ZA ŻERUJĄCYCH NA KOŚCIELE ŚWIĘTYM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 marzec 1994
Odsłon: 584

   Przed położeniem się spać miałem wpuszczaną niechęć do Kościoła, ale w stylu podstępnym; "dzisiaj odpocznę, bo mam dyżur" czyli nie pójdę na spotkanie z Panem Jezusem! Po przebudzeniu miałem zadowolenie, że zdążę na Mszę św. która daje moc do pracy i życia.

   Napłynęło przyszłe życie - po tym skarceniu - gdy spotykamy się w Królestwie Bożym. Pokazane jest to na różnych zlotach i zgrupowaniach nawet w obcych krajach. Ile tam jest radości, padania sobie w ramiona z powodu przyjaźni i radości.

   W tym czasie w duszy popłynie wyraźny śpiew; "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata". W sercu pojawi się radość i moc Boża; "tylko nie mów mi, że nie mamy Ojca!"...takie stwierdzenie można usłyszeć od obrażonego! Biegnę do Domu Pana, a z oddali już płynie; "Panie zmiłuj się nad nami".

     Płyną czytania; przekaz Dekalogu, a Pan Jezus robi porządek z handlującymi przy Świątyni; "Gorliwość o dom mój pożera Mnie". Ja też tak czuję, mogę być najniższym (posługa) w Domu Pana...na wzór.

    Pan Jezus miał takie same ciało jak my...też się złościł z powodu ciemnoty ludzi. Jakże z tego powodu cierpiał! Nie wiem dlaczego, ale napłynęła osoba ks. Jankowskiego z Gdańska (menadżer) i ks. Tischnera (kapitał polityczny, chwała prasowa)...wrócił obraz kapłana z rekolekcji, gdzie jego osoba przesłoniła Pana Jezusa. Jeszcze pogrzeby biednych z bezwzględną sumą oraz moje zachowanie, bo mówię o Panu, a przyjmuje "dary".

   Kapłan mówił o korzeniach; nie stanowi ich ani praca, rodzina, poglądy, przełożeni...później wyraziło to stare drzewo z którego wyrósł młody, zdrowy pień. To jakby Stary i Nowy Testament...śmierć "starego" człowieka z narodzeniem nowego po nawróceniu.

    Ja wiem o tym, a opinia ludzi nic mnie nie obchodzi. Trzeba być blisko Pana Jezusa i cały czas dążyć do zbawienia oraz powrotu do Ojczyzny Prawdziwej. Z głębi serca wyrwało się moje zawołanie modlitewne; "Panie Jezu miej miłosierdzie nad wszystkimi żerującymi na naszej wierze. Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią.

    Wróciło poranne pożegnanie z żoną, która była zła, a na mój gest wykonania na jej czole krzyżyka usłyszałem słuszną uwagę; "zrób sobie na języku!" (chodzi o moją gadatliwość).

   Musiałem opuścić kościół tuż po św. Hostii, bo czekał na mnie kierownik. Na pocieszenie z II tomu "Prawdziwego życia w Bogu" Pan Jezus powie do mnie; "nie jestem daleko od was, jemy razem, pracujemy razem...dlatego odczuwajcie Moją Obecność."

   Ja wiem o tym i odczuwam Obecność Pana Jezusa, ale przeszkadza we wszystkim Szatan! Teraz patrzy na mnie Matka Boża Nieustającej Pomocy i słucham kazania z Mszy św. radiowej, ale kapłan mówiąc o walce duchowej nawet nie wspomniał o Szatanie.

    W wolnym czasie przepisuję notatki, a Pan sprawił, że jestem w niebie, bo serce zalała radość Boża przy śpiewie Adamo. Wprost pragnę wołać do nieba; "Jezu! Jezu mój!", a właśnie "patrzy" figurka Pana Jezusa niosącego krzyż. Podziękowałem za wszystko Panu Jezusowi, w tym za łaskę słuchania Słowa Bożego. Jakże chciałbym to przekazać, bo wszystko - poza Zbawicielem - jest stratą.

    Teraz trwa szarpanina w ambulatorium oraz wyjazdy. Dzieci, babcie, dorośli, różne sprawy i 92-letni dziadek. Nawał na granicy udręki szatańskiej pragnę modlitwy, ale kierowca włączył "świńską" kasetę! Zapamiętaj, że wszystko trzeba przyjmować ze spokojem. Ja zrozumiałem to później - w dniu dzisiejszym!

   Przecież Pan wie, że pragnę pisać i modlić się. Zły też to wie i wszelkimi sposobami próbuje szkodzić. Jeżeli pisanie jest niemożliwe - to podsuwa tę czynność wywołując złość. Pan obdarował mnie kojącym snem oraz słoneczkiem, ławką z latającymi ptaszkami i dziewczynką podbijająca piłeczkę, ciepłym wiatrem kojącym ciało, pokojem i miłością w sercu z którego popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego i moja modlitwa.

Przepływają żerujący na Panu Jezusie;

- otrzymana od Boga niedziela jest wykorzystywana na handel, rozrywki i odpoczynek dla ciała

- skumane z wiarą zakłady pogrzebowe podrzucające pogan, aby mieli niezasłużony pochowek katolicki...przy klepsydrach zawsze mówię o trupach duchowych wnoszonych do kościoła.

- kościoły reformowane oraz państwowe w Chinach oraz u nas ("polskokatolicki") z kapłankami u Luteran

- różne organizacje, wydawcy, nawet kolega z Kościoła Zielonoświątkowego

- zabranie dóbr kościelnych (audycja radiowa)

    Ta dyskusja ustala ostateczną intencję; "za żerujących na Kościele Bożym". Przepłyną osoby Sierakowskiej, Kuratorskiej, Labudy, Urbana oraz wszystkich zbijających interes na walce z naszą wiarą.

    W dyskusji bierze udział także bp Pieronek. Nim się zorientowałem utraciłem pokój, nawet poddałem się kuszeniu, bo chciałem dzwonić, a tam rozmowy są ukartowane! W tym rozproszeniu zrywają do wypadku, a demon podsuwa, że "nic takiego", a tam jedna osoba zabita i troje ciężko rannych...aż wpada powtórnie dyspozytorka!

    Wracamy, w karetce piję kawę z butelki po piwie, a myśl uciekła do żony, którą Pan Jezus pocieszył po mojej prośbie. Napływa pokój w którym mogłem zapisać to świadectwo. Jeszcze wyjazd do zrozpaczonego męża, którego żona zginęła w tym wypadku. Nie było tam winy; kobieta prowadząca samochód złapała przednią gumę i wpadła do rowu i uderzyła w murek!

    Potężny, starszy pan biegał po mieszkaniu, przeklinał swój los i chciał się powiesić. Wiem, że nieprzypadkowo tam przybyłem, bo wymagał pocieszenia duchowego; "Pana żona jest, da panu znak...nie wolno odbierać sobie życia". Wyjaśniałem mu długo, a na długopisie pokazałem wkład, tak jest z nasza duszą. Zgodził się wypić dwie ampułki hydroxizinem.

    Podczas powrotu popłynie moja modlitwa ("droga krzyżowa") z obrazami Świątyni Pana i przypomni się moje poranne pragnieniu posługiwania w Domu Pana. Jasna dla mnie jest walka z Domem Ojca, którą czynią siły demoniczne...także kapłani prowadzący różny tryb życia. Na ten moment pociesza niebo w gwiazdach, a w sercu Wniebowstąpienie Pana Jezusa; "Jezu mój! Jezu!...jakże jest piękny każdy dzień życia z Tobą!"

    Późnym wieczorem na kolanach podziękowałem za ten dzień i odmówiłem - w świetle lampy i gwiazd - różaniec Pana Jezusa...nawet nie chciało się jeść kolacji. Jak opisać ci stan mojego serca? Jak wyrazić jego zalanie pokojem Boga Ojca? Nie wierzyłem, ale to "Wniebowstąpienie" - to obecny stan mojej duszy. Nawet w ręku znalazła się kartka z Panem Jezusem "Wniebowstąpienie".

    Trochę radości dał kabaret wyśmiewający głupoty władzy ziemskiej...modlitwę kończę przed północą, a przy "Ukoronowaniu NMP" poprosiłem Matkę Bożą o wstawiennictwo dla dusz zmarłych z mojej rodziny. "Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"...

                                                                                                                         APeeL

  1. 05.03.1994(s) Pień pusty w środku...
  2. 04.03.1994(pt) ZA CHORYCH NA WIARĘ
  3. 03.03.1994(c) W INTENCJI UZDROWIENIA CÓRKI
  4. 02.03.1994(ś) ZA UCISKAJĄCYCH BRACI
  5. 01.03.1994(w) ZA UMĘCZONYCH PRACĄ
  6. 28.02.1994 (p) ZA BEZWSTYDNYCH
  7. 27.02.1994(n) ZA BARDZO KOCHAJĄCYCH ŻYCIE
  8. 26.02.1994 (s) ZA BŁĄKAJĄCYCH SIĘ BEZ CELU
  9. 25.02.1994(pt) ZA OFIARY SUBTELNYCH OSZUSTW SZATANA
  10. 24.02.1994(c) ZA PROSZĄCYCH BOGA, ABY NIE ZWĄTPILI

Strona 1955 z 2367

  • 1950
  • 1951
  • 1952
  • 1953
  • 1954
  • 1955
  • 1956
  • 1957
  • 1958
  • 1959

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 298  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?