- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 312
Na dyżurze w pogotowiu nie mogłem spać z powodu koszmarów, a dodatkowo pod oknem trwały psie gody (parter). Na kolanach udało się odmówić modlitwy poranne. W przychodni spotkała mnie niespodzianka (brak pediatry)...musiałem przyjmować dodatkowo dzieci.
Trwała wielka udręka...nawet chwilki przerwy. Nigdy nie przebiega tak dyżur w wolną sobotę. Przybyła matka z chorym niemowlakiem ("zęby mleczne"), inne jest urodzone 13 maja, a jego matka nic nie wie o Objawieniach w Fatimie, blisko Lizbony w Portugalii (pierwsze 13 maja 1917 r.).
Wyjaśniłem jej to zdarzenie oraz fakt, że poród był w 10-tą rocznicę zamachu na Jana Pawła II (13 maja 1981). Zaleciłem zapoznanie się z tymi zdarzeniami, modllenie się za dzieciątko z prośbą o prowadzenie jego życia przez Matkę Bożą.
Przed Mszą św. wieczorną popłyną moje modlitwy (wówczas miałem specjalny zestaw), a od Ołtarza świętego padną Słowa...
1. Król Jeroban zmusił naród wybrany do czczenia złotych cielców, aby odciągnąć go od rodu Dawida (1 Krl 12,26-32;13,33-34). Skąd my to znamy, bo jeszcze teraz trwa kult czerwonych zbrodniarzy, prawie wyniesionych na ołtarze, aby odwrócić nas od wiary i Boga Objawionego! Zapomnieliśmy o wyprowadzeniu z Egiptu i kłaniamy się ludzkim bożkom!
2. Psalmista wołał ode mnie (Ps 106,6-7.19-22): "Przebacz, o Panie, swojemu ludowi"...grzeszyliśmy, popełniliśmy nieprawość, żyliśmy występnie, nie pojęliśmy Twych cudów.
3. Pan Jezus na pustkowiu (Ewangelia: Mk 8,1-10) rozmnożył chleb i ryby...
Miałem pomoc, bo w natchnieniu odczytałem intencję Eucharystii...faktycznie wiele lęków jest w mojej rodzinie. Miasto 10 tys. a do zjednania duchowego z Panem Jezusem podeszło 15 osób.
W ekstazie musiałem głęboko oddychać z powtarzanym zawołaniem: "O mój Jezu!", a później "niech będzie błogosławiony Jezus Chrystus, Maryja, Matka moja, niech będzie błogosławiony Bóg mój, Jedyny i Wszechmogący...wszyscy Święci i cały Kościół Boży!"
Wychodziłem ostatni prosząc kapłanów, aby w pojemnikach zawsze była woda święcona, w takim dniu trzeba mówić o Matce. Zarazem zawołałem do nieba: "niech będą błogosławieni wszyscy kapłani"...powtarzając to w wielkiej radości.
Zjednanie z Panem Jezusem sprawiło, że stałem się innym człowiekiem. Przy kwiaciarni "polecono" zakup kwiatów dla żony. Zalecono także, abym nie włączał telewizora i dokończył układanie modlitw.
Żona rozmawiała z sąsiadką, a ja w ciszy i na kolanach skończyłem moje modlitwy. Jakże piękny jest dzień pobłogosławiony przez Boga Ojca...przypomniałem sobie, że rano prosiłem o to błogosławieństwo! Przykro mi, że nadal jestem "strzeżony"...szkoda mi tych ludzi.
Nagle w pokusie upadłem (alkohol i chuć), a wielki smutek zalał serce. Matka puści naszą rękę, a człowiek staje się ślepcem bez laski.
Zdziwiłem się, ponieważ po podniesieniu maszyny do pisania trafiłem na rycinę "Kuszenie Chrystusa" (Lucasz van Leyden)!
Z serca wyrwał się krzyk: "Pan Jezus także był kuszony...jakże Ojciec Miłosierny jest Dobry! Wie o tej próbie i o moim upadku! Zarazem widzi moje ukorzenie i ból, mój stosunek do własnej słabości i głupoty!"
Jest mi szczególnie smutno, ponieważ prosiłem Ojca o błogosławieństwo...wszystko było tak dobre, ale trafił się zabójca duszy - alkohol i zapomnienie! Wczoraj wygrałem, a dzisiaj upadłem! W tym smutku poszedłem spać...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 635
Przed przebudzeniem ujrzałem Jana XX III, który prowadził synod. Ten piękny sen przerwał straszący: pojawiała się postać z okropną twarzą i kołami zębatymi w otwartych ustach, najeżonymi włosami i dziwnymi oczami. Długo takiego wyglądu nie wytrzymasz...
Po drodze do przychodni sprawdziłem czy płonie lampka pod krzyżem, a radość zalała serce, bo mimo ulewy i wiatru nie zgasła...specjalnie zrobiłem kółeczko samochodem, aby nacieszyć tym widokiem!
Dzisiaj poszczę, a Zły - podrzucił mi przez pacjenta - pachnące rogaliki i „murzynka"...przekazałem je biednym. Trwał nawał pacjentów wśród których znalazła się biedna kobiecina, która mnie obdarowała. Włożyłem jej pieniądze między recepty...
Jakby za to trafiła się sprzedająca trumny! Znam ten interes, bo prowadził go ojciec (stolarz), ale rodzice po moim wyjeździe na studia medyczne do AM w Gdańsku (1962) potraktowali mnie jako tego, który „poszedł na swoje”. Dobrze, że zlitowano się i otrzymałem stypendium (było nas pięcioro)
Wczoraj Pan kazał oddać dyżur, a dzisiaj biorę za kolegę, który zachorował...czując, że będzie dobry. Już na jego początku trafiłem na wiejskie podwórko, gdzie modliłem się na ławeczce...w oczekiwaniu na „załadunek" babci do karetki.
Po powrocie wróciłem do swojego pokoju lekarza dyżurnego...dotychczas gnieździliśmy się w piwnicznej izbie (dwóch dyżurnych). Dla mnie jest to wielka łaska, bo będę mógł modlić się w intymności i przepisywać dziennik...także na maszynie. Dzisiaj mam program ABBY, który pozwala konwertować takie zapisy do tekstu w komputerze.
Padłem na kolana, bo większość traktowała całą operację jako „przeniesienie”, a ja ujrzałem wielki dar Boga Ojca...dla mnie! Teraz w ciszy odmawiałem moją modlitwę, a zły podsuwał alkohol, karty, bo "był zespół". Napłynęło ostrzeżenie: „szanuj tę pracę, uważaj na sztuczkę Szatana!" Podziękowałem Matce za ostrzeżenie...
„Ojcze dziękuję Ci za wszystko, co mi dałeś...za Twoją Opiekę, za Twoje próby i za ten najpiękniejszy dar - św. ciszę i możliwość modlenia się we własnym pokoju.” Nawet w domu nie mam takich warunków!
Nagle pędzimy na daleki wyjazd przejeżdżając obok mojego krzyża z płonącą lampką, którą zauważył także kierowca. Wielka radość zalała serce...odmówiłem wszystkie modlitwy, a po powrocie do pokoju lekarskiego przywitała mnie piękna muzyka.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 702
Wstałem z ciężkim ciałem, a napłynął obraz umęczonych koni, które widziałem wczoraj...jeden ciągnął wóz z ludźmi i przyczepką na której drugi rumak walił nogą w podłogę! Takie konie widziałem też z Zakopanem na Krupówkach z wypoczywającymi wczasowiczami.
W sercu pojawiły się różne religie...dlaczego walczą między sobą? Nasuwa się sprawa ekumenizmu, ale czy ja lub Jan Paweł II możemy to akceptować? Właśnie wystąpił w obronie kardynała uwięzionego w Chinach.
My znamy Drogę Prawdy...dokąd można dojść z tymi, którzy odrzucają Matkę Bożą, różaniec, modlitwy za zmarłych i Eucharystię? Prawdziwie wierzący z innej religii nie odpowiada, ale dlaczego nie zdradzi jej ten, który ujrzał Prawdę?
Zacząłem moją modlitwę, ale napadły mnie rozdrażnienia, niepokój wewnętrzny...zarazem miałem natchnienie, aby nie słuchać „Słowa na dzień”, gdzie właśnie mówiono o medytacji bez wzmianki o Panu Jezusie i Matce Bożej!
Płyną kłótnie w Sejmie RP, a ja w tym czasie odmawiam moje modlitwy. Jak wielką dają radość i pokój w sercu. Dodatkowo w czasie spaceru zakończyłem wszystkie, zapaliłem lampkę przy figurze Matki Bożej...”módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy"
"Matko nasza, tylko z Tobą jest dobrze...tylko z Tobą, Zdrowaś Matko wspomóż dusze cierpiące w Czyśćcu...miej miłosierdzie nad nimi. Wspomóż wszystkich z mojej rodziny, szczególnie tych, którzy najdłużej tam przebywają.”
Ktoś splunął z trzeciego piętra, ale w ciemnym oknie majaczyła głowa...jakiś towarzysz złości się, bo zbliża się święta pora dziennika telewizyjnego, a on musi czuwać! Kiedyś pokażą mu, co czyniłem jako niebezpieczny dla systemu. Przy figurze Matki Bożej trafiłem na „zebranie”, bo trwa Sejm RP, a to stan podwyższonej gotowości bojowej...
Teraz mimo przeszkód czytam pismo stygmatyczki Gemmy Galgani. Na zdjęciu nagrobka ma wielki krzyż, który przyciska ręką. Przez moje serce przebiegło nagłe i nieoczekiwanie pragnienie z zawołaniem: „Panie Jezu spraw, aby Twój krzyż był na mojej piersi w czasie mojego pogrzebu...tylko o to Cię proszę, Jezu mój!”
„Twój krzyż, Jezu mój to słodycz i prawdziwe szczęście
Twój krzyż, Jezu mój to radość i pokój
Twój krzyż, Jezu mój to miłość i miłosierdzie
Twój krzyż”...
W dzienniku Gemmy Galgani mistyczka i stygmatyczka (1878-1903) pod datą 8/9 czerwca 1989 r. napisała: „znalazłam się przed Matką Nieba, po Jej prawej stronie stał mój Anioł Stróż”. Ja w tym czasie pomyślałem o moim Aniele Stróżu. To on mówi do mnie od Boga Ojca, ostrzega, poucza, odpowiada na zapytania. Ludzie nie wiedzą o tym, żyją w ciemności i dopuszczają tylko złe siły!
Tam dalej były słowa: „Maria otwarła swój płaszcz i okryła mnie nim. W tej chwili zjawił się Jezus, wszystkie Jego rany były otwarte /../ jaśniały z nich ogniste promienie. Na jedną tylko chwilkę ugodziły te promienie w moje ręce, nogi i serce. Czułam się bliska śmierci. Matka Boża podtrzymała mnie jednak”...
Gemma Galgani po powrocie do ciała stwierdziła krwawiące stygmaty, a łzy zalały moje oczy...
-
Czy chcesz coś takiego otrzymać?...napłynęło pytanie.
-
To wszystko nic, ale ja nie jestem godny!...odpowiedziałem!
Pan wówczas odpowiedział („Prawdziwe Życie w Bogu”): „Nie bój się, charyzmat, który ci dałem pozostanie w tobie aż do dnia, kiedy przyjdę do ciebie /../ Błogosławię cię za tę odrobinę wiary, którą Mi okazujesz. Weź Mój Krzyż, obejmij Go."
"Mój Krzyż jest twoim Życiem. Ja, Jezus z Nazaretu błogosławię ciebie /../ Ja, Miłość jestem zmęczony i potrzebuję wypoczynku. Moje dziecko nie opuszczaj Mnie! Wleję w ciebie pouczenie i rozeznanie.”
Zapisałem to, a dzisiaj (23 luty 2019 r.) wiem, że tak się stało!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 682
Jakże ważne jest wsłuchiwanie się w napływające natchnienia...mam iść pieszo i odmawiać modlitwy. Zły natychmiast podsuwał samochód, bo dba o mnie. Wiedział, że w wielkim bólu popłynie modlitwa przebłagalna...w czasie załatwiania odległych wizyt.
Wczoraj wołałem do Matki, abym „nie nauczał”, ale dzisiaj pierwszą pacjentką była katoliczka przedstawiająca „kłęb nerwów”, bo gnębi ją zły kierownik, a ona łyka relanium po 3-4 tabletki naraz.
Powiedziałem jej o próbach, zaleciłem uciekanie się do Matki Bożej i modlenie się za prześladowców. Czy wolno mi o tym mówić? Jednak w ten sposób szerzę kult Maryjny! Nie potrafię już inaczej pocieszyć cierpiącego, który ucieka w zniechęcenie i nienawiść?
-
Dobrze pani uczyniła rezygnując ze stanowiska i uciekając od krzywdzenia ludzi (zwalniania ich z pracy)...najwyższą wartość ma dusza i jej pokój! Nam potrzebny jest drewniany talerz, drewniana łyżka i drewniane buty!
-
Och, tak chętnie słuchałabym pana!
Dzisiaj mam pokój w sercu, bo post wycisza. Napłynęło, abym oddał dyżur w pogotowiu...szybko znalazłem chętnego, a później dowiedziałem się, że jutro będzie wielki bałagan, ponieważ przenoszą wszystko do nowych pomieszczeń!
Wcześniej poszedłem „po kolędzie” na trzy wizyty domowe. Faktycznie płynęły modlitwy i było mi dobrze. Na poczcie podarowałem krzyżyk, a teraz sprawdziłem czy powieszono. Radość, bo jest na ścianie frontowej!
Teraz jestem u ciężko schorowanej pani, ale żywotnej i kontaktującej się z uzdrowicielami. Pokazuje mi zdjęcia Clive Harrisa, który prowadził seanse uzdrowicielskie w polskich kościołach. Ponieważ odbieram dobrą energię...z wolna napłynął błogostan.
Dziwne, bo babcia ze smutnej stała się wesoła, nawet zerwała się z łóżka. Poprosiłem ją, aby przyjmowała swoje cierpienia i przekazywała je Matce Bożej...wiele dobra uczyni w ten sposób. Zdziwiła się moją odmową zjedzenia cukierka i napicia się wina („post w intencji pokoju na świecie”)...
Na ostatniej wizycie znalazłem się w mieszkaniu oddanej Bogu i bez zdziwienia przyjąłem od niej obrazek Matki Boskiej Fatimskiej: „W Słonecznej Światłości Najświętsza Panna”. Jakże piękne jest to określenie Matki Boga naszego.
Dzisiaj miałem dużo pracy...podarowano mi tylko kawę sprzed dwóch lat.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 636
MB z Lourdes (rocznica objawień z 11 czerwca 1917 r.)
W śnie w ostrej formie dyskutowałem o telewizji z prezydentem Lechem Wałęsą;
-
Czy pan nie rozumie, że telewizja i radio to czwarta władza...pan musi to przejąć!
-
Och, staram się, przecież organizuję akcje charytatywne!
Przebudziłem się w złości, a zły „zrobił mnie szefem radiowo – telewizyjnej redakcji", a to dobra sztuczka, bo...w tamtym czasie byłem wielkim "reformatorem". To jakby jego kabarecik.
Nawet byłem pełen podziwu dla upadłego Archanioła. Dopiero odkrywałem jego nadprzyrodzoną inteligencję...w czynieniu zła, ale nie widziałem jeszcze bolszewizmu.
Padłem na kolana, bo napłynęło natchnienie: „Msza Św.” w intencji niechętnych Kościołowi Pana Jezusa. Popłynął „Anioł Pański” i „Pod Twoją obronę”. Zły od razu podsunął: „eee!..będziesz..tam , latał na msze!”
Zniechęcony położyłem się, ale napłynęło mocne natchnienie: „k a l e n d a r z”, gdzie ujrzałem informację o dzisiejszym święcie. W kościele trafiłem na słowa pieśni: "jak dobrze u Ciebie Panie!” Zawołałem tylko:
"Ojcze mój! Dziękuję Ci, że w Twojej Mądrości stworzyłeś system pokus: dla ćwiczenia mnie, bo zły ujawnia moje słabości, wady i ukazuje moją nędzę. To służy mojemu dobru. Dzięki tym sztuczkom wzrastam!”
Dzisiaj nie miałem wielkich pocieszeń, nawet zawołałem: „Matko, dzisiaj przyszedłem w intencji niechętnych Kościołowi...za nich jest Eucharystia."
Mój kapłan nawet nie wspomniał o Objawieniu Matki Bożej, które było wielkim wydarzeniem w życiu Kościoła Świętego. Ważniejsza jest dusza jakiegoś śmiertelnika (zamówione nabożeństwo)...ona jest bardzo ważna, dlaczego nie dbał o nią podczas życia?
Dzisiaj dzień postu, płyną modlitwy, śpiewają dwa słowiki...prawie wiosna. Dużo pacjentów, nawał starszych i obcych, dodatkowo 3 wizyty domowe. Wszystko znoszę z radością i mocą!
W dniach maryjnych Szatan nasyła różnych "chorych":
-
„umierającą”...daj Boże, aby każdy był tak zdrowy w tym wieku
-
funkcjonariuszkę św. Jehowy
-
słuchającą świadectwa wiary, która zaśmiała się, bo czekała ją wizyta u ginekologa!
-
wpadł też sanitariusz z informacją o umierającym z wypadku, a nie było jeszcze chirurga!
Smutek zalał serce, bo gadałem, upadłem, a w tej rozterce podczas mycia rąk przed obiadem mydło wpadło mi...w zupę! Ma zły sztuczki - nie lekceważ! Z trudem zbierałem myśli...”Matko pomóż w tym naporze ludzi!”
Pojawiła się kobieta, która z radością opowiedziała o ślubach wieczystych córki, a jest to wydarzenie duchowe na całe życie. Na pocieszenie pojawił się też pacjent pełen humoru (niesprawny po udarze)...śmieliśmy się z jego żony szukającej pewności w badaniach u lekarzy, a przecież można przewrócić się na schodach przychodni!
Wszystkich przyjąłem, z pomocą Matki Bożej byłem bezinteresowny, pomagałem i pocieszałem utrapionych i biednych. Pewny swego szykuję się do wyjścia, a pacjent, któremu załatwiłem sprawy administracyjne zostawił butelkę wódki, szynkę i kawę! Zły wszystko popsuł...
Leje deszcz, a ja cały czas modlę się...także w banku i w piwiarni za kominkiem. Teraz z żoną oglądamy program „Moja modlitwa” w którym śpiewała Ewa Błoch: „Co Ci powiem Cichy Boże?"...popłakaliśmy się.
Tam padły też słowa, że złe myśli przysyła Szatan, a dobre Bóg...rozróżnimy je przy pomocy Światła Ducha Św.!
APeeL
- 10.02.1992(p) ZA DZIECI MARYI...
- 09.02.1992(n) ZA PRACUJĄCYCH Z BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM MATKI BOŻEJ
- 08.02.1992(s) ZA NIECHĘTNYCH MOJEJ OSOBIE
- 07.02.1992(pt) W intencji własnego zbawienia...
- 06.02.1992(c) ZA ARCYKAPŁANÓW...
- 05.02.1992(ś) ZA DRĘCZONYCH TYM ŻYCIEM
- 04.02.1992(w) ZA TYCH, KTÓRZY OTRZYMUJĄ NOWE SERCE
- 03.02.1992(p) ZA DALEKICH OD ŻYCIA BOŻEGO
- 02.02.1992(n) Za wybierających radości życia doczesnego...
- 01.02.1992(s) ZA MATKI DZIECIOBÓJCZYNIE