- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 905
W środku nocy przebudził mnie straszny sen: byłem uczestnikiem potyczki zbrojnej z helikopterem w którego śmigła ktoś odważny rzucił jakimś przedmiotem. Wyraźnie słyszałem brzęk i zbudziłem się ze strachu zlany potem.
Po ponownym zaśnięciu ujrzałem duży napis: „Dekalog” i delikatnie podświetloną Eucharystię! Teraz wróciłem do tego świata w pokoju i radości, bo tutaj jest moja moc!
W drodze na Mszę św. odmawiałem modlitwy i miałem marzenie, aby nikt mi nie przeszkodził, bo wielu biegnie do mnie z „jednym zapytaniem”. Właśnie podszedł obcy człowiek i prosił o znalezienie nazwiska w spisie lokatorów, bo „zapomniał okularów”...najgorsze było to, że nie wie gdzie mieszka wskazana osoba!
Miałem powiedzieć, że „idę na Mszę św. i nie mam czasu”, ale przypomniała się s. Faustynka i Pan Jezus w postaci żebraka! Weszliśmy na klatkę, a tam pojawiła się kobieta i pomogła „ślepemu”.
Nie znam intencji, ale na ławce kościelnej znalazłem pojedynczą, zmiętą i brudną kartkę z książeczki...wprost wiem, że jest to karteczka z Nieba. Z wielką pewnością czytałem o potrzebie modlenia się o nawrócenie grzeszników!
Zdziwiony słuchałem też czytań mszalnych o nawróceniu, a w moim różańcu Pana Jezusa właśnie wypada wołanie: za pogan i nie znających Jezusa. Po tylu faktach nawet nie mam prawa dziwić się!
Dzisiaj mam wielką radość, bo kapłan wolno czyta formuły konsekracji, rozciągnął modlitwy, robi przerwy i ciszę. W zawołaniu poprosiłem, aby mój pokój przeszedł na żonę.
Po Eucharystii moją moc przekazuję spotkanym: babci opowiadam o Niebie, młodemu chłopakowi zalecam, aby modlił się za nawrócenie dziadka-zgrywusa, który lubi śmiać się z Kościoła, a kobiecie wskazuję, że odpowiada za duchowy rozwój rodziny. Wypełniłem jej wniosek do sanatorium ze słowami, że jest to dar od Boga, a w podziękowaniu niech trafi na Mszę św. w dzień powszedni.
W rytm smutnej melodii wołałem: „Jezu mój, Jezu mój...Jezu, Jezu. Panie mój, gdy zawołasz łza zalewa oczy, a sercem ogarniam cały świat! Nic poza Tobą i nic bez Ciebie! Jezu! Miłości moja...Synu Ojca mojego”...
Duszę zalała wielka słodycz, pojawiają się jakieś piękne zapachy...w żaden sposób tego nie wytłumaczę. Płynie część bolesna różańca...mielę kawę (ciałem), a uniesioną duszą jestem w Niebie!
Nagle napływa, że teraz będzie zamieszanie szatańskie. Faktycznie przez pół godziny zrobił się „sztuczny tłok”. Na zabranej „przypadkowo” kartce czytam o „przyjmowaniu wezwań Boga i zawierzeniu”. Przecież Abraham „wystawiony na próbę” oddał własnego syna Izaaka.
Po powrocie do domu wcale nie dziwi mnie atak żony podjudzonej przez złego. Uciekłem do pokoju, a nowa Biblia otworzyła się i otworzyła się na ”Modlitwie prześladowanego” (Ps 3).
„Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią, jak wielu przeciw mnie powstaje /../ A jednak, Panie, Ty jesteś dla mnie tarczą /../ wcale się nie lękam tysięcy ludzi /../”.
Późnym wieczorem, znowu „przypadkowo” w moim ręku znalazł się bardzo stary "Tygodnik Powszechny” z „Esejem dla Anioła Stróża”. To piękne słowa, a dla mnie informacja, że wszystkie „natchnienia”, dobre myśli, ostrzeżenia w kuszeniach...i wszelka ochrona to działanie Anioła Stróża - Bożego Posłańca, który jest moim duchowym łącznikiem z Bogiem Ojcem!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 615
W środku nocy myśli uciekły do więzienia. Właśnie kapelan więzienny przysłał pismo, bo chciałem spotkać się z uwięzionymi (świadectwo wiary). Przypomniał się Jacques Fesch skazany na karę śmierci (wyrok wykonano 1 października 1957), który napisał książkę: „Za pięć godzin zobaczę Jezusa” (postaraj się zdobyć).
Z Biblii padły słowa o Bogu, który spełnia pragnienia tych, którzy się Go boją. Padłem na kolana i wołałem: „Boże mój! Ojcze Wielki, Dobry i Sprawiedliwy...to Ty mi wszystko dajesz”. W ciszy duszy chciałbym tak trwać. Śpiewają ptaszki i stukają w okno domagając się karmienia!
Pan Bóg jak ojciec ziemski spełnia dobre pragnienia Swoich dzieci. Wyszedłem sprawdzić lampkę pod figurą Matki Bożej i w ten sposób wpadłem na matematyka ze szkoły syna i powiedziałem, aby „dał mu kopniaka w górę”. Jak niewiele trzeba, aby Bóg pomógł. Pomodlę się za niego...
W pracy nawał, ale wsłuchuję się w natchnienia Boże. Tylko Bóg może nas poprowadzić w małym i w dużym, a to droga do pokoju, bo w Niebie pragną naszego dobra w każdej chwilce. Chaos to diabelstwo, przypadkowość, podenerwowanie i złość.
Z włączonej czwórki radiowej popłynie muzyka dla mojego serca. Łzy zalały oczy, bo napłynęła rozłąka z Panem Jezusem. „Boże! Tyle mam pracy, ale największe cierpienie to oddalenie od Ciebie z brakiem czasu na modlitwę”. Wokół naród wystraszony chorobami, śmiercią, kochający to życie (szczególnie pragną tego zdrowe i rozmodlone babcie).
W tym czasie mówiono o 25 pozycjach stania na głowie, a później dyskutowano o odnalezieniu drogi. Nie wiem skąd biorą tylu dyskutantów, którzy właśnie stają na głowie dzięki specjaliście od tych pozycji czyli Szatanowi! Zobacz co bestia wyprawia z ludźmi! Ja w tym czasie marnuję tutaj talent dany od Boga.
- Czy pani wie, że przyczyniłem się do obalenia muru berlińskiego (posty i modlitwy w intencji pokoju na świecie)?
Kończy się dzień, a Zły przysłał chorą po lewe zwolnienie: dasz - grzech, nie dasz - rozterka w sercu, bo krzywda dla chorej: „dawaj o co cię proszą”!
Nie lubię pomagać bogatym! Ja pracuję do 14.00, proszę przyjść jutro...na pewno nie przyjdzie. Tak wybrnąłem. Czy na wizytę iść pieszo czy jechać samochodem? Powiesz, że też ma gość problemy, ale dzięki pójściu kupiłem piękna Biblię!
Teraz jestem u służek NM Panny Niepokalanej...jakże tu dobrze i cicho. Tak dotarłem do ciężko chorej, której mówiłem o Matce Bożej, przyjęciu i przekazywaniu cierpień oraz proszeniu o złagodzenie przebiegu schorzenia.
Późnym wieczorem wróciły słowa Psalmu 145;
Mój Ojciec pełen Majestatu!
Władca wszystkiego i wszystkich!
Miłość Jego – ot, jakbyś się dopiero narodził...
Serce Jego - morze Miłosierdzia.
Mądrość Ojca - nieprzenikniona.
Jego Sprawiedliwość - sam prosisz o karę!
a Moc? - boisz bez straszenia!
a Wolność? - wszystko ci wolno, ale pragniesz tylko Niego!
a Prawda? - zawsze poznasz po owocu!
a Pokój? - raz zaznasz, tylko tego będziesz pragnął!
a Równość - dzieci Bożych!
Och, gdybyś znał Ojca mego, który jest Ojcem twoim!...och, gdybyś znał?”...
Dzisiaj, gdy to przepisuję (11 marca 2019) Pan Jezus powiedział (Mt25, 31-46): „/../ byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie /../.”
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1215
Dyżur w pogotowiu. O 5.00 zrywają na wyjazd do odległej wioski (poród). Serce woła: „Matko! przekazuję Ci wszystkie dzisiejsze modlitwy”. Napływa ostrzeżenie, że „zły będzie mącił”! To prawda, bo szatan nienawidzi takich ofiar. Wsłuchuję się w natchnienia.
Po wielu próbach („nie”, „nie”) zacząłem „Anioł Pański” i część radosną różańca (pasowała do porodu) oraz różaniec Pana Jezusa. To bardzo ważne prowadzenie przez Anioła Stróża. W drodze do szpitala popłynęły modlitwy poranne, cz. chwalebna różańca i „Pod Twoją obronę”, a „amen” wypadło w momencie powrotu do pogotowia!
W przychodni zaczyna się „młócka". Około g 9.00 wszedłem do gabinetu rtg, gdzie z radia płynęła piosenka Leonarda Cohena „Dance me”. Ból chwycił serce, a w oczach pojawiły się łzy. To miłość Boża przeszywająca serce i dająca łączność z chorymi.
Z duszy wyrwało się wołanie: „Matko moja. Matko nasza! tylko Tobie i Twojemu Synowi trzeba tak śpiewać”. Nawet teraz, gdy to przepisuję wraca tamten czas, a łzy płyną po twarzy. Zrozum moje cierpienie. Tylko modlitwa może ukoić duszę, a tu nawał ludzi, bałagan, kłótnie i krzyki.
Ja pragnę paść na kolana i odmawiać „św. osamotnienie Pana Jezusa” oraz rozważać Mękę Pańską, a tu pacjentka rozbiera się za parawanem. Chwyciłem twarz w dłonie i odmówiłem „Zdrowaś Maryjo”. To wielka udręka, a ludzie w takich momentach rozbierają się dziwnie szybko.
Teraz rzucam różnym chorym uwagi duchowe:
- łatwiej jest iść na pielgrzymkę (jakaś forma przyjemności) niż rzucić palenie!
- proszę polubić siebie (nie znosi swojego ciała)!
- w sądzie pracy stał obok pani Jezus (sąd nad ciężką chorobą, a była traktowana jak oskarżona)!
- czego pan szuka w poście (przybył po pieprz amerykański na wszystkie boleści)?
- słyszę, że mówi do mnie „czarny jęzor”!...diabeł skłócił panią z mężem i córką, a tu wiek odlotowy (67 lat). Cóż później powiemy Bogu?
Szczyt pracy przypadł około godziny 14.15. Wołałem tylko „Matko pomóż”, bo nie chciałem nikomu odmówić i dalej przyjmować bez złości. Po wszystkim w gabinecie lekarskim padłem na kolana i odmówiłem „Ojcze nasz”.
Przypomina się wczorajszy wyjazd pogotowiem o 22.20. Trafiłem do umierającej „babci różańcowej” (przerzuty raka piersi z okropnymi bólami nogi). W jej chatce była wielka figura Matki Bożej, a na stole leżał różaniec.
Po wizycie poprosiłem rodzinę o wezwanie kapłana, aby umierająca otrzymała Ostatnie Namaszczenie, bo może stracić przytomność. "To dar śmierci dobrej (powolnej) i godnej (w domu). Przecież całe życie nie bała się Pana Jezusa. Dlaczego teraz nie zapraszacie kapłana ze św. Hostią?". Musiałem mówić głośno, bo kierowca w stojącym obok samochodzie - z diabelskiego natchnienia - zapalił silnik. Zobacz bój o duszę!
Teraz w domu wzrok zatrzymały pisma leżące koło kosza na śmieci. Tam trafiłem na „Przewodnik katolicki” z pięknym wierszem-modlitwą Konstancji Benisławskiej. Ja wiem, że to słowa pocieszenia dla mnie...od Bożej Rodzicielki.
Tak jest naprawdę, gdy mówię „Zdrowaś” to serce we mnie skacze, cieszą się Niebiosa, a w czyściec spada rosa. W tym momencie zły zaleca „wyjazd na działkę”, a żona krzyczy, abym przestał pisać ...w poście!!
„Panie Jezu! Cóż to wszystko oznacza”?, a wzrok padł na rozważanie o biczowaniu. „Przecież oddałeś Mi swoje życie”! Zły zalecał „działkę”, bo wiedział, że trafię do otwartego kościoła, gdzie w modlitwie doszedłem do słów Pana Jezusa na krzyżu: „Niewiasto! Oto syn Twój”. To prawda. Ja jestem synem Matki Pana mojego, a przez to bratem Zbawiciela. Na tym skończyłem modlitwę i musiałem wyjść, bo siostra zamykała świątynię
Dzisiaj, gdy to opracowuję Madzia Buczek pięknie mówi o Matce Bożej i podwórkowych kółkach różańcowych. Wiele rosy spada od nas do czyśćca...APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 295
Dzień Kobiet
Wczoraj prosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo tego dnia. Teraz wiem, że ponownie przystąpię do Eucharystii w intencji alkoholiczek. Płynie modlitwa poranna, a w niej wołanie o rodziny.
W śnie miałem pokazaną sytuację porzuconego męża, który nie może wrócić do domu. Wielu dobrych znajomych przeżywa to samo, a jeden z nich z tego powodu popełnił samobójstwo.
Ja nie znam tego cierpienia, ponieważ moja żona zawsze była i jest przy mnie...zarazem czeka na każdy mój powrót. Teraz, gdy to przepisuję (29.05.2022) ja czekam na jej powrót z kościoła, a odbiorze "sygnału" wcześniej otwieram dla niej drzwi.
O 5.00 na kolanach zawołałem: „Matko Miłosierdzia, Ty kochasz wszystkie swoje dzieci i dla każdego pragniesz dobra oraz szczęścia. Matko, jeżeli to Twoja wola niech mąż tej kobiety pojawi się u mnie!"
Szatan przeszkadzał w modlitwie...wpuścił piękny obraz seksu, a wczoraj czytałem o satanistach, ich praktykach i właściwie "niewinności". Natomiast opętani przez Bestię niszczą wszystko w nieświadomości, że czynią to w imię Przeciwnika Boga.
Wróciłem do modlitwy (nie poddałem się): "Matko, Ty wytrwałaś z Synem do końca...daj odczuć Twoją bliskość każdemu opuszczonemu przez żonę. Matko daj im Światło..daj Światło tym z którymi spotkam się dzisiaj".
W nocy demon zalał mnie nienawiścią do profesor od biostymulacji, a ja w pocieszeniu ujrzałem siebie klęczącego przy chorej z wołam do Matki w jej intencji. Och, to naprawdę piękna metoda. Wszystko zakończyła cz. chwalebna i różaniec Jezusa.
Na Mszy św. trwała pustka. Tak pięknie zaczęty dzień, a bardzo łatwo jest sromotnie upaść. Napływa, że „nie wolno dwa razy robić tego samego błędu”, bo Majestat Stwórcy i czystość Pana Jezusa...trzeba czuwać w każdym momencie".
Dzisiaj wypada kuszenie Pana Jezusa! W liście pasterskim, nie padnie nawet słowo o szatanie, a alkoholizm to sprawa społeczna. W uniesieniu duchowym znalazłem się ponad ludem z wyciągniętymi ramionami...jak do błogosławieństwa!
"Przepraszam Cię, Panie Jezu", lud śpiewa: "Winnico wybrana, od rana poisz mnie octem!" To ja dałem ocet Zbawicielowi po jego słowie: "Pragnę". Nie żałowałem na kwiaty dla żony, ale żałuję na krzyż!
Na wyjeździe karetką popłynie wołanie do Matki Bożej...
"Matko moja,Ty mnie nie opuścisz!
Matko moja!
Matko Prawdziwa
Opiekunko mojego serca
Ty bardziej pragniesz mojego zbawienia
niż ja sam!
Bądź ze mną w tym dniu...proszę Cię, bądź ze mną!"
10.15 z radia katolickiego popłynie wiersz, a w nim słowa do mnie "Chrystus odejmie ci wstydu...żałuj!" Łzy zalewały oczy, ponieważ pragnę, aby Pan był dzisiaj ze mną. Na propozycję gry w karty odpowiedziałem koledze, że w poście nie gram. On od początku udawał mojego przyjaciela, ale później okazał się partyjniakiem.
W tym czasie zawołałem: "Panie Jezu! Okazałem się niewiernym niewdzięcznikiem i zasługuję na Twój gniew, ale uciekłem do Matki Najświętszej, którą otrzymałem jako Orędowniczkę!"
Padłem na kolana w podziękowaniu Matce Bożej, wróciło poczucie obecności Boga. Na dalekim wyjeździe trafiłem trasę z kapliczkami: "wiem Matko, że jesteś dzisiaj ze mną". Wielka radość zalała serce. Pojawiła się też św. s. Faustyna z jej głodem Eucharystii, a łzy zakręciły się w oczach, bo to Chleb Pokoju dla duszy. "Jezu...jak wielki to dar"!
W biednej chatce zasłabła babuszka. Na środku podwórka ujada okropnie zły pies, który wydeptał rów wokół budy. Czekam na pacjentkę, której "szukają majtek", to jest śmieszne, ale sam nie wiem, gdzie żona ma swoje rzeczy.
Ten czas wykorzystuję na nawracanie dziadków. Jeden z nich dziarski (ok. 70-tki) mówił: "gdybym miał władzę...szybko zrobiłbym porządek". To jakby komisarz rewolucyjny...nawet powiedziałem to mówię mu to trafiając. Śmieli się z Piekła, a to zguba straszliwa. Z dzisiejszego kuszenia wiem o tym. To piękny Dzień Kobiet z wołaniem do Matki Pana Jezusa!
20.00 modlitwy skończone i czuję,że to koniec udręk. Otwieram "Boskie Serce Jezusa"; "Maryjo, Matko Niepokalana módl się za mną do Najświętszego Serca Pana Jezusa". Teraz gra i śpiewa dla mnie Chris Rea, a ja wiem, że jest to dar od Matki. Posłuchałem natchnienia i trafiłem na tej kasecie słowa Jana Pawła II "Tyś wielką chlubą naszego narodu, Matko Boska Częstochowska". Jak wielka to moc i pokój.
Na ten czas przyniosłem z samochodu "Przegląd Katolicki", gdzie był opis kuszenia Pana Jezusa: "Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu".
Po co to wszystko zapisuję? Zrozum, że jest to "zwykła rozmowa z Matką!"...dla każdego! Spróbuj! Każda chwilka naszego życia jest ważna i w każdej chwilce możesz zaznać różnych przeżyć.
Kolega zapraszał na karty, otworzył drzwi, rozgłosił telewizor i wyszedł w złości. Zatkałem wówczas uszy i stwierdziłem, że głusi mają wyłączony odbiór ziemi...lepiej słyszą Niebo!"
O 22.00 wezwano do umierającej na raka piersi "babci różańcowej"...z okropnymi bólami po przerzucie do nogi. Taki dom poznasz od razu, bo przywita cię wielka figura Matki Bożej z różańcem.
Po wyjściu od chorej (podałem narkotyk) rodzinie zalecałem, aby wezwała kapłana, bo może stracić przytomność i nie przyjmie w świadomości tej przepustki do nieba. Przez całe życie nie bała się Pana Jezusa, dlaczego teraz nie zapraszacie kapłana, aby przyjęła Eucharystię? To dar godnej śmierci!
Podczas powrotu karetką odmawiałem zaległa modlitwę z piątku "za alkoholiczki" oraz "Pod Twoją Obronę" w intencji zabranej babci. Napływał obraz Krysi Bojarówny, która zmarła w opinii świętości mając 13 lat (ur. 19 XII 1919 r. w Poroninie i zm. 5 X 1932 r.).
"Czy chciałbyś zostać świętym?"
"Och, Matko na Ołtarzu? Nie!
Prowadź Matko do świętości, ale nie na Ołtarz św.! Napłynął obraz o. Maksymiliana Kolbe, a w modlitwie wypadło "Wniebowzięcie NMP". Na tę chwilkę zły podsunął obraz drabiny, którą wciągam dziewczynę do gabinetu lekarza dyżurnego !
Zbliża się północ w tym pięknie, dobru, pokoju i radości. "Dziękuję Matko!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 295
Kończy się dyżur w pogotowiu w towarzystwie śpiewającego ptaszka, a zarazem zaczyna bój duchowy. Strona demoniczna wiedziała, że do ambulatorium zgłosi się pacjentka i będzie pilny wyjazd, a pokój lekarski trzeba opuścić dla zmienników.
Dlatego sugestia: "kąpieli i golenia", "zrobienia zapisków przeżyć", a dodatkowo w tym czasie z "papierami" wpadnie dyspozytorka ("królowa podziemia"), bo pracujemy w piwnicy...dyspozytorka pełna nienawiści do naszej wiary.
Strona Anielska sprawiła zachowanie spokoju i zaczęcie modlitwy, bo najważniejsze jest służeniem Panu Jezusowi. W pokoju zacząłem pracę dając zarazem rady duchowe...
- grzeszy pani pracą (70 lat), bo są tacy, którzy pragną harować aż do śmierci, a nie budzą się duchowo
- zły podsuwa pani grzesznych kapłanów
- w smutku proszę uciekać do modlitwy i wołać do Matki !
- córka karmiona przez sondę ("roślina"), wyrywa ją..."umarła" pogodzona z Bogiem...
Teraz babcia opowiada o podobnej, chorej psychicznie i nieprzytomnej, której pomagała w szpitalu, ponieważ pielęgniarki źle ją traktowały. W kaplicy szpitalnej prosiła, aby Pan ją zabrał...w chwili jej śmierci usłyszała z sąsiadką walenie w jej łóżko: tak podziękowała.
W moim sercu pojawiła się radość i pokój: "dziękuję Ci, Matko, że mogę mówić od Ciebie". Słuchając natchnienia, w budce na działce - odmówiłem cz. chwalebną różańca.
Zarazem napłynęło poczucie grzechu, bo żałowałem pieniędzy na zakup wielkiego kwiatu na krzyż: "Panie Jezu, oddałeś za mnie Swoje Życie, otworzyłeś Niebo i obdarowałeś mnie Prawdziwym Życiem, a tak postępuję".
Szatan kusił do spalenia moich zapisków, ale Anioł kilka razy ostrzegał: "nie! nie"! Przypomniało się pytanie:
- Czy ty zapisujesz wszystko dla własnej chwały?
- Panie Jezu, przecież to, tak jak czyniła s. Faustynka...dla innych, ja dzięki jej zapiskom odnalazłem Ciebie, Jezu mój!
W drodze do kościoła trafiłem na śpiew niewiast na jakimś bankiecie i pomyślałem o ofiarowaniu tego dnia w intencji pijących kobiet. W sercu pojawiły się alkoholiczki...rozbite rodziny, porzucone dzieci i pity denaturat. Nawet była dzisiaj pijana mężatka alkoholiczka, która jest w ciąży...wybrała życie w nędzy, brudzie i grzechu (ponadto ma epi).
W nawie bocznej kościoła do serca wpadły słowa: "Naucz mnie chodzić Drogą Twojej Prawdy" i zawołałem: "Matko obejmij Swoją opieką te kobiety. Jezu mój, daj im znak, że jest post...zabierz im możliwość picia".
W Ewangelii popłyną słowa o powołaniu Lewiego (Mateusza): "Jezu mój, jego powołałeś nagle i niespodziewanie...tak samo jak mnie. Nie wiem jakie wyznaczyłeś mi zadanie mówiąc: idź!"
Podziękowałem kapłanowi za piękny śpiew i Słowa o Bogu. Podkreśliłem, że apogeum tego Misterium to Eucharystia. Ojciec Pio powtarzał słowa konsekracji...aż przywoływano go dzwoneczkiem.
Poprosiłem, aby nie spieszył się, może to uczynić podczas omawianiu intencji mszalnych od bogaczy. Proszę zapamiętać słowo: dzwoneczek. Rozeszliśmy się w śmiechu i radości...
APeeL
- 06.03.1992(pt) Trzeba być dobrym jak chleb...
- 05.03.1992(c) Dzień pracy dla Matki Bożej...
- 04.03.1992(ś) Krzyż z prochu...
- 03.03.1992(w) Początki bojów duchowych...
- 02.03.1992(p) Za tych, którzy czekają na znak od Boga...
- 01.03.1992(n) Za bredzących duchowo...
- 29.02.1992(s) Trzeba wierzyć Słowu Boga...
- 28.02.1992(pt) Nasza dusza pragnienie nieba, a ciało ziemi
- 27.02.1992(c) Pan Bóg mówi także przez kamienie...
- 25.02.1992(w) Na dobre i na złe zostaniesz Ty...