- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 653
Po zerwaniu do porodu (1.30) w duszy śpiewał Wodecki, a w natchnieniu zostałem pocieszony, bo wieczorem interweniowałem w intencji ciężko chorego dziecka zbytego przez kolegę w szpitalu.
Teraz wołałem: „Panie Jezu bądź pierwszym i ostatnim w mojej rodzinie...oprócz Boga Ojca i Twojej Matki, proszę Jezu.” Przy zamkniętych oczach, w modlitewnym uniesieniu „ujrzałem” Zbawiciela w moim pokoju trzymającego wyciągnięte ręce nad stołem (błogosławieństwo). Łzy zalały oczy, bo miłosna strzała przepłynęła przez serce. To są sekundy, bo nasze ciało jest zbyt słabe wobec przeżyć w duszy.
W pracy ponownie płynęły piękne melodie, a wszystkie o ziemskiej miłości, które zawsze kierują mnie ku Jezusowi: „na dobre i na złe zastaniesz Ty.” Pojawiła się tęskna rozłąka z Panem Jezusem, a zarazem napłynął „miłosny zalew pokoju”...od Ducha Świętego! To wręcz uniemożliwia złe traktowanie bliźnich, a niesienie pomocy daje radość.
Teraz tłumaczę babci, która od dłuższego czasu odmawia różaniec w intencji 10 lat życia (ma już 70), że „tak nie można, trzeba prosić o dobrą śmierć, a pani chwali nagłą” Matkę Boża boli już głowa od takiej „modlitwy”!
Pod koniec pracy w przychodni wrócił napad tęsknej miłości za Panem Jezusem, którą mogło ukoić tylko rozważanie Bolesnej Męki...padłem na kolana, napłynął głód Eucharystii i prawie omdlewałem w ciele.
Po wyjściu z pracy dalej byłem nieobecny dla świata, z miłości podjechałem pod krzyż Pana i zapaliłem lampkę. Płynęła moja modlitwa, nie obchodziła mnie telewizja, a nawet nie drażnili towarzysze (jutro będzie posiedzenie Sejmu RP).
Na ten czas Ewa Błoch śpiewała: „położę na Pańskim Stole”, a mnie przypomniało się, że Pan dzisiaj błogosławił ten stół...faktycznie miałem na nim wszystkie modlitwy i modliłem się. Dalej piosenkarka przekazała: „odda Bogu skrycie całe codzienne życie”. Tak jest w tej chwilce ze mną.
Napłynął obraz Twarzy Jezusa, a łzy ponownie zalały oczy. W telewizji był film z życia kościoła protestanckiego. Jakże piękne płynęły Słowa Boże, ale po latach wiem, że u nich dominuje celebracja zamiast liturgii (nie ma Eucharystii, kultu Matki Bożej, modlitw za zmarłych).
Zarazem w błysku przepłynęła sieć więzi ludzi normalnych, gdzie dominuje życie codzienne, praca, różne uroczystości, rodzina. Po drugiej stronie jest życie dzieci Bożych, gdzie więź stanowi Miłość Boża, a to oznacza bycie Pana Jezusa z wszystkimi, którzy są braćmi...szczególnie udręczonymi, utrapionymi, cierpiącymi oraz złymi.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 684
Obecnie lubię dzień zaczynać od modlitwy „Anioł Pański” z wołaniem „Pod Twoją obronę” oraz używać wody święconej od s. Faustynki. Napłynęło pouczenie: "módl się w wolnych chwilkach, swoimi słowami...modlitwa nie może być odmawiana w pospiechu z wywoływaniem niepokoju"...
Wyjaśnię, że wówczas narzuciłem sobie odmawianie wielu modlitw i robiłem to "na siłę" i w pośpiechu...jak duchowy stachanowiec.
W przychodni co chwilkę byłem pocieszany...z radia płynęły piękne melodie, a serce zalewał Pokój Boży. W takich chwilach wołałem „Ojcze! Ojcze! Dziękuję Ojcze!”, a łzy szczęścia zalewały oczy. W tym czasie z piosenki Zbigniewa Wodeckiego uwagę przykuły słowa od Boga Ojca: „nie będziesz sierotą długo”.
Ja odebrałem te słowa jako skierowane do mnie: „wiemy o tobie, o twoich udrękach...to sieroctwo skończy się.” Jako ostatnia przybędzie babuszka, którą starali się otruć. Wskazałem jej, że musi dziękować za prześladowców, bo została wybrana do najwyższej próby, ponieważ prześladującym jest własny syn!
Dlaczego nie modli się za nich i nie przyjmuje ich do serca...przecież Matka Prawdziwa może więcej niż najlepsza kłódka! Podwiozłem ją do apteki, dalej tłumaczyłem, obdarowałem kawą dla synowej, a ona określiła mnie świętym!
Podczas kolacji wróciła piosenka od Boga Ojca. Jakże jestem obdarowywany każdego dnia, a dzisiaj dominuje radość z dziękowaniem za kolację i wreszcie posiadanie oddzielnego pokoju.
W tym roku Matka Boża w Medziugorie pojawiała się w Boże Narodzenie w złotej sukni z Dzieciątkiem na ręku! Na wyjeździe karetką ścieram się z żoną chorego, która stwierdza, że: „kiedyś byłam 20 minut nieprzytomna i nikt mi nie powie, że Tam coś jest!”
Proszę ją, aby nie mówiła od Szatana, informuję o duszy ludzkiej i naszym dalszym istnieniu. Po powrocie do bazy z „Boskiego Serca Jezusa” padną słowa, aby każde poruszenie naszych warg wyrażało uniżenie i skruszenie!
W mojej modlitwie wołam do Boga Ojca, aby odpuścił takim winy, bo nie wiedzą, co czynią. W tym czasie Szatan podsunął scenę wezwania mnie przez złośliwą sąsiadkę do męża, który udawał chorego. Tak czyniła bezpieka bolszewicka. Sam ujrzałem, że wymagam takie przebaczenia, bo podczas modlitwy moje serce zalewała nienawiść!
Nagle muszę dzwonić do szpitala i rozmawiać z lekarzem, który nie zbadał ciężko chorego dziecka, bo matka nie zgodziła się na hospitalizację! W rozmowie miałem na uwadze dobro chorych dzieci...przecież każda matka kocha swoje dziecko i nie chce zostawić go w szpitalu, a mnie nie wolno leczyć ciężko chorych niemowląt.
Nie wolno straszyć szpitalem...trzeba dziecko obejrzeć, a matkę pocieszyć z miłością. Nie wiem jak mu to wyłożyć, bo „on jest w porządku”, pielęgniarka wzięła podpis, a w wypadku śmierci?...no, cóż rodzice tak zadecydowali!
Teraz wiem dlaczego wcześniej byłem pocieszany. Tak będzie przez lata, bo przed jakimś atakiem demona otrzymam wzmocnienie Ducha Świętego (Pocieszyciela)…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 658
Napłynęła prośba od Pana Jezusa (2.15): „czuwaj ze Mną!”. Kompletnie nie chciało mi się, a ponadto bałem się kataru (!), bo mam „zimne aglutyniny”, które aktywują się podczas ochłodzenia ciała. Dla formy uklękłam na łóżku i przeżegnałem się...zobacz naszą nędzę!
Po 10 minutach zostałem wzywany do ambulatorium. Jak pięknie wypadłoby moje czuwanie. Ponownie nie posłuchałem prośby i nie pojechałem z tym pacjentem do szpitala (krwotok z płuc)...nie miałbym grzechu zaniechania, a pod moim krzyżem ujrzałbym palącą się lampkę.
Za karę wyjechałem do wypadku z pijanymi (zszedłbym z kolejki)...później miałem porodzik i noc z głowy! Teraz słucham się („kwiaty”) i kupuję kwiaty dla żony, bo zapomniałem o jej imieninach!
Dzisiaj będzie Ewangelia o przebaczaniu. Poprosiłem żonę, aby przebaczyła mi wszystko...całe zło, które jej uczyniłem! Ja w tym czasie przebaczyłem jej całe zło, które uczyniła mojej osobie. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Od dłuższego czasu miałem potrzebę otrzymania takiego przebaczenia, a w tym momencie uczyniliśmy to z głębi naszych serc.
Po krótkim śnie czytałem „Echo” Maryi Królowej Pokoju i popłakałem się z powodu wielkiej tęsknoty za Matką Prawdziwą. Pomyślałem, że przebaczenie żony to ł a s k a od Matki Zbawiciela.
Na Mszy Św. ujrzałem dar prześladowania, bo jest to współcierpienie z Panem Jezusem. To wielka Tajemnica Boga Ojca: bo jak zbadać postęp kogoś w miłości, która rozciąga się pogańskiego kochania najbliższych do nienawiści wrogów. Na szczycie naszej miłości jest Bóg Ojciec z Jego Wszechogarniającą Miłością (jesteśmy Jego dziećmi, a więc braćmi)...
Człowiek, który nie wierzy w Boga Jahwe ("Ja Jestem"), nie wie o tej próbie i nie będzie w stanie przebaczyć prześladowcom z całego serca. W modlitwie poprosiłem Pana Jezusa: „uczyń serce moje wg Serca Twego”.
Wczoraj przebaczyłem moim prześladowcą i duszom takich, a na Mszy Św. - przed figurką Matki Bożej - ból przenikał duszę: „Panie Jezu przepraszam Cię, nie chciałem czuwać z Tobą w nocy...ja, Twój uczeń...tak samo było w Getsemani, ale ja wiem więcej o Tobie, niż oni wówczas!"
Zacząłem wołać za prześladujących, wymieniać osoby, a do serca napłynęła wielka radość...prosiłem o światło wiary dla nich i objąłem ich wszystkich w moim sercu, bo są słabi i ślepi. Zobacz jak Bóg prowadzi mnie w modlitwie.
W domu Światło napłynęło przy słowach Pana Jezusa na krzyżu: „Ojcze mój odpuść im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. W tym czasie wzrok padł na figurkę Pana Jezusa. Padłem na kolana, bo nawet Pan Jezus to czynił! Zrozumiesz wszystko, gdy pojmiesz Majestat Ojca i Jego Wszechmoc! To wszystko nie było przypadkowe, przecież dalej trwał dzień w intencji przebaczenia prześladowcom.
-
Czy Judasz doznał Miłosierdzia Ojca?...zapytała żona.
-
Bardzo...bardzo cierpiał, pieniądze wyrzucił i z rozpaczy powiesił się! On podlega większemu miłosierdziu niż wielu współczesnych zdrajców...on mniej wiedział o Panu Jezusie niż ja dzisiaj!
Dar wiary nie oznacza ziemskich radości, to trwają ciągłe wybory w małym i dużym. Żona śpi, a ja zostałem pod krzyżem Pana Jezusa z Matką i Janem! Popłakałem się...tak zakończył się jeszcze jeden dzień życia w łączności ze Zbawicielem.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 630
Od pierwszej chwilki po przebudzeniu trwał bój o pokój w sercu! Zły wpuszczał rozdrażnienie, przeszkadzał w modlitwie „Anioł Pański”...słusznie, bo tam jest wołanie do znienawidzonej przez niego Matki Prawdziwej („Pod Twoją obronę”). Napłynęła radość i pokój, a także natchnienie, że „ta modlitwa jest darem dla ciebie”.
W tym czasie miałem narzucono modlitwy, które na siłę chciałem odmówić...nawet w złości!
- Czy ty chciałbyś, aby ktoś zwracał się do ciebie w ten sposób?
- To prawda, po co to czynić? Komu to potrzebne? Nawet można się udławić. Przypomniało się spotkanie z prof. M. Szulc („potęga podświadomości”), która wskazała na swoją sprzątaczkę, która modli się w przerwach w gadaniu...
Podczas nawału chorych nawet przez chwilkę nie mogłem zwrócić się ku Pana, ale nie wolno kosztem pragnienia modlitewnego źle załatwiać ludzi.
Nagle Szatan zerwał mnie do fałszywego wezwania...wypadku z palącymi się w samochodach ludźmi! Wprost poczułem obecność Bestii za plecami. Nawet podsuwał szyderstwa, bo panią Zośkę, która nienawidzi św. Jehowy złośliwie określał „Maniuśką”. Ta bogata pani jest nękana przez niego „biedą”, bo „co to będzie?”...od rana do nocy!
Po jej wyjściu serce zalał pokój...może sprawiły to słowa: „Bóg zapłać”, dla mnie jest to największa zapłata, ale w języku niewierzących oznacza wysiłek nadaremny!
Bardzo źle się czuję, bo właśnie pojawiła się „rodzina Lipców”: babcia 80 lat, po chwili synowa i syn („rodzina” po nazwisku), a po ich wyjściu do kompletu przybył mój syn ze zleconą szczepionką. Do tego chorzy „na nerwicę”, którym wskazałem Pana Jezusa i słowa przed Eucharystią: „pokój Mój wam daję”. Każdy ma wolną wolę i bez skierowania może iść do psychiatry na tym samym piętrze...
Przyjęcia zamknęła poganka żartująca z piekła, bo tam jest cieplej i weselej. Wskazałem jej, że jest nieświadoma tego wyboru i sprawia przykrość przodkom w c z y ś ć c u (nie modli się za nich).
- Gdzie pani dotrze, gdy w tej chwilce pomrzemy, bo ja kieruję się do Matki Bożej!
Serce zalał smutek, ponieważ większość dobrych ludzi odrzuca naszą wiarę. W tym stanie skierowałem się pod „mój” krzyż, gdzie zapaliłem znicz i pełen wdzięczności Bogu Ojcu zawołałem:
„Ojcze nasz, dałeś nam wszystko...nawet niepotrzebne są pieniądze, można wszystkiego używać, a w innych dniach dobrowolnie pościć dla Ciebie i dla Twojej Chwały!”
W tym czasie Jan Paweł II błogosławił wyspę Gore (Senegal) skąd chrześcijanie wywieźli 180 tys. niewolników. Łzy zalały oczy, ponieważ zobaczyłem tragedię tych ludzi i straszliwe cierpienia chrześcijan przebywających z tego powodu w czyśćcu. Odmówiłem w ich intencji moją modlitwę, która rozrywała serce podczas współcierpienia z Panem Jezusem.
W pogotowiu zainstalowano urządzenia głośnomówiące, towarzysze i towarzyszki nie mogą mieć już pretensji do mnie, że zamykam się w pokoju lekarskim z Bogiem. Wcześniej miano nade mną pieczę, ponieważ dyżurowaliśmy w jednej piwnicznej izbie...
Jakże Szatan miesza ludziom w głowach: „szpicel to coś dobrego, a szpieg to coś najgorszego”. Niektórzy tak dorabiają, bo „wrogów ludu” już nie ma...dlatego stwarza się takie fuchy w miejsce nielegalnego handlu wódką. Naprawdę śmieszą mnie dyżurni, którym brakuje tylko czapeczki i chorągiewki w ręku. Wprost prosi się salutowanie!
Z książeczki „Boskie Serce Jezusa” trafiłem na zdania: „Naucz mnie, słodki Zbawicielu doskonałego zapomnienia o sobie, bo to jedyna droga, która prowadzi do Boskiego Serca Twego”.
W ramach dzisiejszego diabelstwa jedziemy na fałszywy wyjazd „na wesele syna kierowcy”...bez mojej wiedzy! Zważ na cierpienie, bo ja jestem na drodze krzyżowej ze Zbawicielem, a orkiestra gra „Mijają lata” i słychać weselników.
Teraz stoimy pod oświetlonym sklepem (ze snu "do przodu"). Po powrocie do bazy uciekłem do pokoju, a z kasety popłyną słowa piosenki: „powiedz ludziom, że kocham ich...że się o nich wciąż troszczę...jeżeli zeszli już z Moich Dróg - to powiedz, że szukam ich!”
Jakże pięknie mam wszystko ułożone...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 609
Na dyżurze w pogotowiu...tuż po północy odmawiałem „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w Getsemani. Czy to była ta pora? Wówczas Zbawiciel - po trwaniu na modlitwie - wiedział, że nie może się cofnąć!
Zbudzono mnie z nieba o 3.00, a serce zalało dalsze pragnienie modlitwy. Czy w tym czasie było pojmanie Pana? Czy dlatego w śnie miałem łaskę doznania Jego cierpienia? To była radość męczenników z pojawieniem się mocy Bożej.
Moje zdziwienie jest tym większe, bo przepisuję to 23 lutego 2019 r. a dzisiaj jest wspomnienie św. Polikarpa. To biskup męczennik, uczeń św. Jana Ewangelisty, którego skazano na spalenie żywcem...musiano przebić go sztyletem, bo ogień nie czynił mu szkody.
W tamtym czasie - podczas modlitwy - Szatan atakował mnie z furią...przeszkadzał, podsuwał „dobre” pomysły i nakazywał. Nie miał zezwolenia na uderzanie z całą mocą, bo byłem na początku drogi. Nie mógł też ujawnić się sugerując, że są to moje myśli: "mam nauczać i wszystko przekazywać”, bo to robiło ze mnie głupiego!
Wówczas nie wiedziałem, że to stanie się, ale w przyszłości poprzez Internet. Kategorycznie krzyczałem, że „nie! nie! będę cichy i ucieknę do Pana Jezusa...On jest dla mnie wzorem!”
Zważ, że ten bój toczył się w czasie pojmania Pana Jezusa, zdradzieckiego pocałunku przez Judasza, przy krzykach, prowadzeniu do arcykapłana, który uderzył Syna Bożego z wrzuceniem do ciemnicy.
Wszystkie te cierpienia przekazywałem Bogu Ojcu za dusze pobożne i wierne. Ponownie jestem zadziwiony, bo obecnie wypada intencja modlitewna: za tych, którzy nie zawodzą (23 luty 2019).
Szatan nie ustawał w przeszkadzaniu, podsuwał wstrętną pielęgniarkę, która trwa we wrogości do naszej wiary, a "ja mam ją nawrócić”, nie pozwalał ponownie zasnąć, a podczas snu straszył...właśnie spotkałem młodego "towarzysza", który nie może odczepić się ode mnie. Tłumaczyłem mu, że gubi swoją duszę...nie wystarczyło nawet moje specjalne wejście w kałużę z ochlapaniem go!
Zerwano na wyjazd: „chyba nie żyje”...w takich wypadkach już z daleka widzisz, że masz do czynienia z wezwaniem do zgonu. Wówczas kobiety stoją w małych grupkach z założonymi rękami.
W nędznej chatce z glinianą podłogą, na słomianym sienniku leżała "zimna babcia" z podwiązaną szczęką, a nad nią wisiał piękny obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem. Wypisałem kartę zgonu, ale nie mieli forsy...wyszedłem i popłakałem się z prośbą do Pana Jezusa o przebaczenie. Nie mogłem się uspokoić jeszcze na początku pracy w przychodni.
Nagle przypomniano o bolesnej męce Pana Jezusa...napłynął „Herod” i „Piłat” (ok. 8.00)...czy to było o tej porze? Ojcze Przedwieczny - przyjmij przez Niepokalane Serce Najśw. Maryi Panny - wszystkie cierpienia jakich doznał Pan Jezus u Piłata, w drodze do Heroda i u Heroda...
9.15...znowu „Piłat” i płynie „Biczowanie”, a o 10.00 „cierniem koronowanie” (u mnie „św. Poniżenie”).
10.30 Czy to była pora wydania Jezusa na śmierć na żądanie ludu...zamiast Barabasza?
13.30 Przybijanie do Krzyża
Pod koniec przyjęć pojawił się syn zmarłej, ponieważ pomyliłem się w wypisywaniu karty zgonu. Podziękowałem Matce Bożej za ten dar (za pomyłkę), bo dzięki temu wspomniałem o pięknym obrazie Pana Jezusa. Nasze spotkanie zostało wymodlone przez jego świętą matkę, bo zauważyłem, że jest zaćmiony przez Szatana...odrzuca wiarę i Kościół Święty.
Zarazem przyznał, że jedynym jej pragnieniem było przystąpienie przez niego do Sakramentu Pojednania. Wyjaśniłem mu błąd: jeżeli odrzuca kapłana to odrzuca także Eucharystię. Wyczułem, że trafiłem w jego serce.
W ciszy gabinetu lekarskiego skończyłem „św. Agonię”, a po zapaleniu lampki pod krzyżem poszedłem na spotkanie na wykład naukowy o Biblii. W tym czasie modliłem się, a po prośbie o temat do dyskusji rzuciłem: „dusza, a Biblia”, ale zgłoszono sprzeciw, ponieważ mają spotkanie „nauczycielskie”, a goście przyszli chyba niepotrzebnie! Wiedz, że św. Jehowy negują istnienie duszy...stąd ten sprzeciw!
W smutku serca wołałem do Boga w moich modlitwach wieczornych. Szatan wykorzystuje każdy moment do niszczenia pokoju w sercu...nawet poprzez Biblię.
APeeL
- 20.02.1992(c) ZA NAPADANYCH Z POWODU WIARY
- 19.02.1992(ś) Dzień za dusze czyśćcowe...
- 18.02.1992(w) Zaczynam naprawiać siebie...
- 17.02.1992(p) ZA WSPÓŁCIERPIĄCYCH Z MATKĄ PANA JEZUSA
- 16.02.1992(n) Nie wolno mieszać przyjemności...
- 15.02.1992(s) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ RODZINIE...
- 14.02.1992(pt) Wdzięczność Bogu za modlitewną komórkę...
- 13.02.1992(c) Każdy ma swój krzyż...
- 12.02.1992(ś) Słoneczna Światłość...
- 11.02.1992(w) CO CI POWIEM CICHY BOŻE...