- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 705
Po przebudzeniu o 3.00 padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę za tych, którzy zagubili się (u nas tak stało się z jedną starszą panią). W czasie modlitwy zawołałem: „Jezu mój obejmij Swoją opieką babcię i wszystkich zmarłych z mojej rodziny, bądź dla nich miłosierny...Jezu mój!”
Natomiast w różańcu Pana Jezusa poproszę o wspomożenie wszystkich biednych. Napłyną niesmak z powodu wczorajszego obdarowania. „Jezu mój, spraw, abym w końcu życia oddał wszystko biednym”. Na ten moment ze starej książeczki babci padły słowa: „Niebo wysokie Jego”.
Szatan podsuwał mi mylące natchnienie, że w pracy będzie mało pacjentów, a był straszliwy. Często nasze kłopoty Szatan wykorzystuje do dodatkowego ataku:
- matce umierającej córki (św. Jehowy) tłumaczę p r a w d ę, a bez powodu wpada koleżanka!
- innej mówię o pierwszym piątku...właśnie wlazł pacjent!
- tłumaczę odczytywanie woli Boga Ojca, a rejestratorka stoi nade mną i prosi o receptę!
Dzisiaj nikt mi nic nie podarował! Jak wielka to łaska od Pana Jezusa! Dodatkowo oddałem jakiejś pani miód, a biednej staruszce kawę, a ta mnie pocałowała ze słowami „przyjacielu”. Nakarmiłem sukę i zawiozłem rzeczy dla biedaka. Nie piszę tego, aby się chwalić...chodzi o to, że większa radość jest w dawaniu niż w braniu.
Tuż przed dyżurem w pogotowiu padłem na kolana i w ciszy odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a Pan obdarzył mnie kojącym snem. Tuż po przebudzeniu zastanawiałem się "Boże mój! Kim ja jestem...bliski światu zwierzęcemu...kim ja jestem, że Zły tak mocno mnie atakuje? Kim jesteśmy jako ludzie, że demony tak nas nienawidzą?"
Wyjaśnienie nadejdzie z pr. katolickiego, bo w serce wpadną słowa, że: „zostałem powołany - czyż nie było lepszych?" Napłynął obraz kolegi - chirurga, który tutaj był bardzo ważny, ale tam gdzie wyjechał śmieją się z niego (porzucił żonę i dzieci, wszystko).
Zrozum, że Zły pragnie twojego nieszczęścia, poniżenia, ośmieszenia, a ty nie wiesz, że on jest! To twoja klęska! Zrozum, że Matka ma nad nim władzę...wołaj do niej, sprawdź, że jest! Nie pogniewa się. Matce umierającej radziłem to samo „niech zawoła, a Matka sprawi, że córka wróci do Kościoła Pana Jezusa!"
Przykro, ponieważ wolna Polska męczy mnie i moich braci oraz siostry! Przypomina się tłumaczenie, które przedstawiłem pacjentowi pragnącemu coś pojąć na tym świecie, a także żonie, że jest nas zbyt mało, a Szatan bardzo mocny!
Przepłyną obrazy z II Wojny Światowej z zagubieniem narodu japońskiego. Ilu wokół jest takich! Ten rozpoczął budowę domu i umarł, a tamta daje śluby cywilne i nie lubi kapłanów...takie też czynią biegający za mną.
Jakże pięknie Japończycy padają na twarz, gdy z głośnika płynie głos cesarza! Ja nie mam takiego szacunku w stosunku do Boga Ojca, a właśnie pokazują "idących" na kolanach do kościoła Pana Jezusa w Meksyku!
Zacząłem moją modlitwę za tych, którzy się zagubili, wołałem w intencji umierającej pielęgniarki (św. Jehowy). Moje wybranie to wielka odpowiedzialność nawet za ludzkość, bo wołam do Boga Ojca w różnych intencjach. „Dziękuję! Ojcze mój, dziękuję za każdy dzień życia"…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 790
Nawrócenie św. Pawła Apostoła
Podczas wyjścia na pierwszą Mszę św. wzrok zatrzymała informacja, że dzisiaj jest święto związane z nawróceniem św. Pawła. Wyszedłem w ciemności, na ziąb, deszcz i wiatr.
Przecież lepiej jest w ciepłym łóżeczku. Czy nasze zbawienie i innych wymaga wysiłku? A gdzie walka z grzechami? Trafiłem na gong rozpoczynający Mszę św. z awarią górnych świateł i organów.
Pozostałem na drugiej Mszy św...za córkę, która wkracza w nowy rok po urodzinach. Podczas modlitw porannych zawołałem: „Panie Jezu pozostań najważniejszym w mojej rodzinie”, a w drodze do pracy będę wołał za córkę, o jej nawrócenia, bo trafiła w ciemności duchowe.
To było wołanie ze łzami w oczach i z głębi serca...wiem, że Bóg Ojciec mnie wysłucha. Nie prosiłem Pana Jezusa, ale Samego Ojca: "Jezu zmiłuj się nad nią, Matko módl się za nią...Ojcze daj jej nawrócenie.”
Teraz w pracy młoda dziewczyna, pełna smutku, wspomina umierającą na nowotwór matkę. Wyjaśniam jej sprawy duchowe, bój o duszę, pokusę modlitw o zdrowie ze strachem przed kapłanem podsuwanym przez złego oraz naszą chęć bycia w ciele. Upadającej matce pijaków wskazuję na wytrwanie w niesieniu tego krzyża...”nie wolno Go wlec za sobą”.
Po pracy wrócę ze łzami w oczach do mojej modlitwy...mimo zimna i wiatru. Moje serce będą przenikały słowa Pana Jezusa na krzyżu, a szczególnie obietnica, że „dziś będziesz ze Mną w raju”. Tak już jest w zbawianiu, gdy współcierpimy z Synem Boga naszego.
Łzy zalewały oczy, bo to było bezpośrednie wołanie do Ojca Przedwiecznego. To wyraz mojej ufności, która zostanie nagrodzona. Powtarzałem zarazem za Panem Jezusem: „Ojcze mój! Ojcze dlaczego ją opuściłeś?” Wszystko kończy koronka pokoju.
Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego zły podsuwał: „dyżur do wzięcia za kolegę”...on nienawidzi rodzin w których odmawia się różaniec. Nie znosi miłości w takich domach, bo jest jego klęska. Wciska ludziom, że miłość wypływa z nich samych, bo kochają się, a to jest łaska Boga naszego...
Jeżeli żyjesz w związku grzesznym, cudzołożysz to pójdziesz za tym natchnieniem i po 2-3 latach będziesz miał nowy obiekt ziemskiego zauroczenia.
Wołanie o uzdrowienie ciała jest normalne, bo cuda wskazują na nadprzyrodzoność, są potrzebne ludziom, aby uwierzyli w moc Boga naszego. Nie wolno rezygnować z wołania i na początku przyjmować, że ktoś umrze, bo taka jest Wola Boga. Każda decyzja nasza i Boga może być zmieniona.
Dzisiaj, gdy przepisałem tę intencję miałem do wyboru kilka możliwości, ale na zimię upadł mi czujnik do badania przepływu prądu oraz okulary do pracy na komputerze. Prawie krzyknąłem z zadziwienie, bo właśnie skończyłem pismo do kolegów lekarzy, anty krzyżowców (g. 3.00 28.01.2019)...
„Dziękuję Ojcze za każdy dzień takiego życia. Dziękuję!”
ApeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 783
Na dyżurze w pogotowiu smutek zalał serce, bo - w ramach tej intencji - wrócił czas oszukania mnie popieraniem Lecha Wałęsy (Bolka). Przed wyborami wszyscy krytykowali go fałszywie (rozkaz). Kolega, który w tym uczestniczył powiedział: „przecież wszyscy wiedzieliśmy, że Wałęsa nie nadaje się na prezydenta...wszędzie prześwietlono by taką osobę.” Nigdy nic nie mówił, tylko słuchał, a teraz, gdy ujawniono prawdę on zagaja pierwszy!
Wówczas błędnie myślałem, że Lech Wałęsa mógłby się przyznać...nie wolno! Jasny stał się upadek rządu Olszewskiego („nocna zmiana”) opisany w książce „Lewy Czerwcowy” Piotra Semki i Jacka Kurskiego.
Na tle tych ludzi widzę zniewolenie całych narodów i nędzę służących zmieniającym się panom tego świata. Ludzi wolnych jest naprawdę mało, bo wg Lenina wszyscy mieli być w Partii. Mnie Pan Bóg uchował, bo też zaczynałem od „działacza”...
Wróciłem do łóżka, ale nie mogłem spać, ponieważ serce zalała wszechobecna agentura...służących od Belwederu w dół: dla pieniędzy, polubienia fałszu, przypodobania się przełożonemu lub dla awansu zawodowego („ty będziesz dobrym poetą, proboszczem czy ordynatorem”).
Nagle jasne stają się fakty dotyczące polskiej racji stanu...rozkradanie majątku z dobrym poczuciem i bezkarnością agentów, przejęcie mass-mediów. Po powrocie do domu dalej czułem atak złego, założyłem różaniec na szyję, co zdziwiło wierzącą żonę. Demon nie lubi chwil szczęścia w małżeństwie, a radujemy się przed śniadaniem, bo w domu jest cisza (dzieci wyjechały).
W transmitowanej mszy radiowej ks. Józef Zawitkowski mówił o wielkich tego świata, a zarazem wymieniał kraje biedne oraz wspomniał o podziale Kościoła Pana Jezusa. Ja czekałem na słowo: „Szatan”, ale opowiedział bajkę o czarnoksiężniku, który w miejsce niebieskiego (cudownego) źródełka wprowadził produkcję pachnideł, dobrobyt i kłótnie! Dobre i to...
Nagle mam wezwanie na Mszę św. za matkę w rodzinnym kościele, gdzie zdążyłem pędząc w deszczu. Wówczas nie potrafiłem do końca odróżnić natchnień...zostałem oszukany...
Przepisuję to 26.01.2018, a w telewizji niepublicznej czyli okupacyjnej (TVN) pokazano spęd wyznawców PO, gdzie kazanie mówił Grzegorz Schetyna...dotychczasowy opozycjonista totalitarny. Jeszcze „wczoraj” był przykładem głupoty politycznej - w której dobro jego i PO - było dobrem naszej ojczyzny.
Dzisiaj nawołuje do Państwa Miłości, ale nic nie mówi o Bogu. Zważ na jego obiecanki-cacanki z ostatnich zdań tego kazania. Trzeba przyznać, że świeci przy tym oczkami podobnie do Donalda mniejszego. „Już dziś z mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć i zapowiedzieć, że":
-
Nasze listy wyborcze nie będą czysto partyjne, a rząd jeśli wygramy będzie tworzony wg kryterium fachowości i zdolności (burzliwe oklaski).
-
Spółki skarbu państwa, urzędy publiczne i instytucje centralne przestaną być miejscem upychania rodziny, znajomych i partyjnych kolegów (burzliwe oklaski)…
-
Wprowadzimy przejrzyste i proceduralne procedury naboru, drogą awansu będzie tylko praca i wykształcenie (burzliwe oklaski).
-
Staniemy się znowu krajem wielkich i równych sans, gdzie premier, kasjerka czy górnik są równi wobec prawa (burzliwe oklaski).
-
Staniemy się krajem w którym każdy sam czuje się szanowany i szanuje innych.
Wspomniał uśmiechniętego Pawła Adamowicza, bo "Polska ma być też uśmiechnięta. W ludziach, w nas jest więcej dobra niż zła. Wierzę, że Polacy mogą być jedną wspólnotą! Proszę was wszystkich przyjmijmy jego wiarę i wprowadźmy ją w życie."
Brakowało tam tylko wielkiego wizerunku tego świętego świeckiego (konciarza i kolekcjonera mieszkań). Nie poprawiać konciarza na kanciarza...
Tak zmieszał się ten i tamten czas…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 719
Nagle zrozumiałem, że będąc w stałej łączności z Matką Bożą, Panem Jezusem i Bogiem Ojcem...już jestem poza tym światem. Nie wytłumaczę tego „oddalenia” normalnemu człowiekowi, bo tutaj wszystko jest „czasowe”, a ja jedną nogą jestem już w wieczności!
Tak można symbolicznie wyrazić świadomość posiadania duszy, która po oderwaniu się od ciała ziemskiego sprawi, że dwoma nogami znajdę się w Królestwie Bożym. Żadne wydarzenie ziemskie nie jest mi straszne, bo cóż mojej duszy może zrobić człowiek.
Sprawą numer jeden jest nasza łączność modlitewna z Bogiem. Nawet teraz wyrywa się zawołanie: „Ojcze! przez miłość do Ciebie osiągnę wszystko już tutaj na ziemi!” Tak, bo Królestwo Boże jest już tutaj (w nas)...
Podczas modlitwy serce wolno zaczęła napełniać miłość do ludzi i ich spraw. Napłynęły też obrazy tych, którzy nic nie wiedzą o Bogu...to władcy tego świata i ich wyznawcy. W smutku skuliłem się: „Ty, Ojcze widzisz to i masz czas!”
Tak się składa, że dzisiaj mam pracować w pogotowiu i przychodni...boję się, a Szatan w takich momentach straszy (dalekim wyjazdem), przeszkadza w spożyciu śniadania, a nawet w pójściu do ubikacji! Nienawidzi wierzących w Boga i mających kult dla Matki Pana Jezusa.
Podczas przejazdu karetką mówię do personelu (większość niewierzących) o sztuczkach złego i o naszym istnieniu po śmierci. Jakże koi modlitwa, która zlewa się z szumem przejazdu, pracą silnika oraz przesuwającymi się obrazami...w tym z wieżami kościoła wystrzelonymi do nieba.
Właśnie mijamy figurę Matki, chaty i krzyż pod lasem. Kto go tam postawił? W natchnieniu przekazano, że przecież ja też to uczyniłem, podniosłem krzyż, którym się opiekuję Płynęła modlitwa w intencji tego dnia...
Dalej trwał nawał chorych z odczuciem, że demon dzisiaj mnie wykończy...wprost czułem obecność „mąciciela pokoju”. Pośpiech i ponowny daleki wyjazd...do dzieciątka z twarzą podobną do MB z Sercem! Rodzina nawet sprawdzała to spostrzeżenie.
Teraz w pokoju lekarza dyżurnego zgasiłem światło, padłem na kolana i wołałem w mojej modlitwie za rządzących, którzy nie uznają władzy Boga Ojca...nawet nie wiedzą, że Jest! Niektórzy z nich to dobrzy ludzie jak pan Bugaj (Unia Pracy), który nie chce, aby wartości chrześcijańskie („żadna ideologia”) nie ograniczała jego wolności czyli swawoli!
To było współcierpienie, a nawet umieranie z Panem Jezusem, bo zimny pot zalewał czoło, a ból przenikał serce. Taka modlitwa to wielka łaska Boga, bo powtarzanie zawołań (typu koronki) koiło moją duszę.
Napłynął „Biblijny portret niewierzącego!”...przybliżył go ks. dr Jan Sochoń (Warszawa), poeta i filozof. Niewierzący wyrzuca Boga poza obręb swojego codziennego życia, unika nawet myśli o tym, że Bóg istnieje. Wynika to z upodobania do bezbożnictwa, które jest działaniem skierowanym przeciw Bogu i człowiekowi sprawiedliwemu...zaprzecza Bogu, ponieważ nie może rozumowo stwierdzić, że On Jest! Taki człowiek zostaje sam bez nadziei i sensu...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 944
Dzisiaj powinienem być u Pana Jezusa, ale wypiłem kieliszek za dużo. Pozostał niesmak: „Jezu przebacz!” Po walce w sercu...mam pobrać „wolny dzień”.
Łzy zalały oczy, gdy pomyślałem o „Obozie Ziemia”, gdzie trwa skrzyżowania dróg Boga Ojca z naszymi. Wiem, że powinienem być na Mszy św. porannej, a później w pracy nieść pomoc potrzebującym i przekazywać im radość oraz pokój.
Wybrałem drogę własną czyli „diabelski krzyż” z piciem alkoholu, której efektem jest złe poczucie, opuszczona Msza św. oraz przymusowe wolne z rozterką i smutkiem w sercu.
W smutku zbliża się czas dyżuru w pogotowiu, zapaliłem lampkę pod krzyżem i zacząłem koronkę do Miłosierdzia Bożego: „za upadających z powodu nałogów”.
Jakby na potwierdzenie transportuję do szpitala zapitego do nieprzytomności 18 latka! Jego nudzi, a mnie zbiera się ślina i chęć na wymioty! Nie doczekał urodzin...ojciec sądził, że umarł, gdy znalazł go na ławce, bo nigdy nie pił alkoholu.
W sercu trwała pustka, ale odmówiłem moją modlitwę aż do "św. Poniżenia" Pana Jezusa, a podczas dalekiego wyjazdu płynęła „Droga Krzyżowa" i „św. Agonia” z koronką do Ran Pana Jezusa w intencji tego dnia.
Nagle wróciła obecność Pana Jezusa...tak dobrze!...wrócił Pan! Teraz dziękuję nawet za ten upadek, ponieważ w upadkach rośniemy, a Pan wszystko odmienia na dobro. Wiatr, deszcz, a w moim sercu pojawiła się wielka radość. Nic nie piłem i nic nie jadłem, a zbliża się 22.00.
Czekam na załatwienie mojego pacjenta, chodzę po korytarzu szpitalnym i chciałbym zapisać, to co dzieje się w moim sercu, ale trwa Sejm RP i „towarzysze” są czujni i podejrzliwi!
„Matko! Matko moja! Obejmij Swoją Opieką ten szpital i tych chorych z personelem, przecież tutaj jest tyle cierpienia, a wielu ciężko chorych...nawet ta niechciana babuszka (90 lat) z rozpadem się nowotworem piersi i mój pacjent przestraszony możliwością zawału serca".
Jakże piękny jest każdy dzień z Bogiem Ojcem, Panem naszego życia i śmierci czyli życia po życiu...
APEL
- 21.01.1993(c) ZA BEZINTERESOWNYCH
- 20.01.1993(ś) KRZYŻ JEROZOLIMSKI
- 19.01.1993(w) ZA UCZESTNICZĄCYCH W FAŁSZU ZIEMSKIM
- 18.01.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ZNAJĄ SPRAWIEDLIWOŚCI BOŻEJ
- 17.01.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ WDZIĘCZNI ZA NAWRÓCENIE
- 16.01.1993(s) ZA MASAKROWANYCH W JUGOSŁAWII
- 15.01.1993(pt) ZA PARALITYKÓW DUCHOWYCH
- 14.01.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POJMUJĄ DARÓW BOGA
- 13.01.1993(ś) ZA LUDZI MAŁEJ WIARY
- 12.01.1993(w) ZA CIERPIĄCYCH BIEDĘ