- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 487
Kolega w pogotowiu pojechał na wezwanie (mamy piwniczną norę bez żadnej intymności), a ja nakryty kołdrą, w kucki odmawiałem moją modlitwę przebłagalną. W natchnieniu odebrałem polecenie; „przyprowadzaj mi dusze!” W tym momencie zrozumiałem, że już nie żyję dla tego świata, ale dla Pana...żniwo jest wielkie, a robotników mało (Łk 10,27). Od momentu wezwania przez Boga nie mogę już chodzić w ciemności!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.07.2020) jestem zadziwiony tymi przeżyciami, bo od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Kolega dyżurny w śnie ujrzał Pana Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy, który zapraszał go. Pomyślał o zakupie tego obrazu, ale trudno zdobyć. Ja wyjaśniłem mu, że jest to zaproszenie do zostania uczniem. Nawet mam za niego wołać, aby przejrzał.
Popłynie; „Ojcze nasz”, a demon natychmiast podsunął rozmyślania polityczne o pracujących w służbie bezpieczeństwa własnego. Obowiązuje ich czujność, bo wrogowie ludu mogą zażądać oddania ojczyzny. Przeciętny człowiek idzie na to, bo uważa, że są to jego myśli.
Z radością w sercu zacząłem przyjęcia chorych...w jednym budynku mamy pogotowie, przychodnię i oddział wewnętrzny. Właśnie tłumaczę 70-letniej kobiecie, która ma złą synową (próba na końcu życia);
- cóż ona może panią obchodzić, trzeba się za nią modlić...prosić Jezusa o pomoc i zachowywać się tak, jakby była najlepszą z pani córek!
- powiedział pan to, co jest zalecane w naszej wierze i to, co miałam w sercu!
Wyszła zadowolona, a dla rozproszenia blondynce niechcąc...z biustonosza wypadł biust, a to bardzo delikatna i wstydliwa panienka. Dla kontrastu pani, która zostawiła męża na kilka miesięcy chwaliła pobyt na Florydzie, a ja dodałem, że takie dobra są dopiero przed nami!
Na wizycie u ciężko porażonego...po modlitwie napłynęło natchnienie, aby skierować go do oddziału rehabilitacji (prosiłem Boga, aby mógł siedzieć). Tak uczyniłem i wracając dalej wołałem o pomoc do Pana Jezusa. To samo uczyniłem po drugiej wizycie...to chyba najlepsza z metod pomagania, którą niewierzący wyśmieje. Moja pomoc jest dodawana wg prowadzenia przez Boga.
O 15.00 serce zalała tęskna miłość, bo nic mnie już nie zadowoli na tym zesłaniu. Potrzebuję tylko „komórki” do odmawiania moich modlitw. Tak piękny dzień spotkał mnie dzisiaj; „Jezu mój, Panie, Zbawicielu drogi pomagaj, prowadź, pobłogosław - bądź ze mną zawsze dla innych!”
Podczas pracy na działce (wysiłek fizyczny) odczułem, że nie jest to zajęcie dla mnie; niech inni pielą, ćwiczą mięśnie, wyrabiają sylwetkę i gubią kalorie. To miejsce na ziemi może spokojnie zarosnąć, a ja w tym miejscu mam się modlić za innych! Tak będzie, bo nędzna budka stanie się „komórką” w której będę padał w intymności na kolana.
Teraz przyszła siostra z malutkim synkiem, a ja zagadałem ją o sprawy duchowe. W tym czasie odczułem w sercu bliskość Apostoła Jana, który przekazuje w swoim liście pasterskim; byłem z Jezusem, przekazuję to, co wiem, wierzcie mi”.
Prawie chce się krzyczeć; „Jezu, Jezu”. To wszystko było błyskiem (1-2 sekundy), bo moje słabe serce nie wytrzymałoby dłuższego nawału miłości Bożej. Pan Jezus wie, że kontaktu z Nim nie wytrzyma żaden śmiertelnik i żadne ciało!
Zapytałem syna, co było na religii...odpowiedział, że przymioty Boga. W myślach szukałem odpowiedzi na określenie; „Mądrości Bożej”. Łatwo to pojmiesz, gdy odejmą ludzki rozum! Dalej jest to; Miłość, Miłosierdzie, Prawda, Dobro, Sprawiedliwość, Wolność i Pokój. Piszę dużymi literami, bo te przymioty mają niewiele wspólnego z naszym rozumieniem np. wolności czy prawdy! Syn powiedział, że wymieniłem więcej od kapłana!
Nastała cisza, żona śpi, córka słucha Sojki, a syn „łupu-cupu”...w moim gabinecie (kuchnia) medytuję nad sceną; żołnierze dzielą ludzi, wyznawców Jezusa stawiają pod ścianą i zabijają serią z automatu. Ja zgłaszam się sam i idę na taką śmierć z radością!
Na ten czas z „Dzienniczka" s. Faustyny padają słowa o różnych przeciwnościach (próbach) i cierpieniach, które służą uświęcaniu duszy. Wprost nie chce się wierzyć, że słudzy Pana myślą podobnie.
„Panie Jezu wytłumacz mi co oznacza akt czystej miłości?" Jest to ustawiczne łączenie się z Jezusem w pokorze, uniżeniu i wyniszczaniu sibie. Jest zrozumiałe, że wybranie oznacza większą odpowiedzialność niż zwykłych ludzi w świecie. Jezus może odrzucić wybraną duszę, bo jej drobne niedoskonałości są gorsze niż zło czynione przez nieświadomych.
Dobrze to wiem i naprawdę przestraszyłem się! „Jezu mój! Jezu!...chcę krzyczeć o Twojej Dobroci i Miłości, przecież oddałeś życie za mnie, a Dobry Bóg sprawił, że urodziłem się po Tobie! Gdy dobry człowiek ujrzy Twoją dobroć...gdy zrozumie Twoje słowa, że Bóg jest Dobry...och, Jezu nie potrafię wyrazić tego ludzką myślą. Spraw Jezu, aby Twoja dobroć płynęła przeze mnie, prowadź Jezu...pomagaj i błogosław”.
Pan wskazał s. Faustynie, że nic nie znaczą księgi, bo najwięcej powie będąc z duszą sam na Sam. To droga do świętości. Krzyczałem zadziwiony; „Jezu, Jezus, Jezu”. Siostra Faustyna pisze o „ukryciu się”...tak, ja mam być mały (nikim), ale na zewnątrz muszę mówić o Jezusie...muszę to manifestować! To jest apostolstwo, które zmusza mnie do głoszenia Prawdy!
Ilu jest takich lekarzy? Wykształceni ludzi wstydzą się, a prości nie wierzą, że taki może być powołany! Prości ludzie pragną dowodów na istnienie Jezusa. Trudno to pojąć i przekazać...tak jak światło zimnego lasera!
Wcześniej opisałem przyjęcie cierpienia zastępczego za żonę, ona przyjęła podobne za koleżankę, a s. Faustyna za spowiednika. Pan Jezus wyjaśnia jak to uczynić w praktyce. Przykład; mamy ciężko chore dziecko z bezradną służbą zdrowia...nawet odwracającymi się od takiego przypadku.
Zbieramy wybranych ludzi (nie muszą być z rodziny), którzy przekazują Mszę św. z Eucharystią oraz przejmują od dziecka konkretne dolegliwości; świąd, ból, niepokój, pocenie się, itd!
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (05.07.2020) kilka razy patrzyła s. Faustyna z obrazu w naszym kościele. To jest moja obecna opiekunka (w sensie prowadzenie dziennika duchowego)...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 443
19.09.1990(ś) Jak to jest Panie Jezu...
Tuż po północy spojrzałem na Pana Jezusa Miłosiernego i zapytałem retorycznie; „ja to jest Panie Jezu?” W tym momencie przypomniało się wczorajsze czytanie przez syna dowodów na istnienie Boga (z lekcji religii);
- Synu! Czy potrzebny jest ci dowód na to, że ja jestem twoim ojcem? Widzisz mnie, gdy cię wołam - to ja!
- Wołam cię, ale mnie nie widzisz - to też ja!
- Nie widzisz mnie i nie słyszysz, ale w sercu czujesz moja osobę! Wiesz i nie potrzebujesz żadnego dowodu! Tak jest też z Bogiem Ojce; ja nie widzę i nie słyszę, ale wiem, że Jest!
Teraz zapytałem Pana Jezusa; „jak jesteś ze mną?" (3-4 rok nawrócenia). Odpowiedź nadeszła po otworzeniu „Dzienniczka” s. Faustyny; „Pisz to, co ci powiem”…
Pan Jezus powiedział do mnie, że; „Rozkoszą Moją jest łączyć się z tobą”. To były słowa do s. Faustyny, ale w tej chwilce dotyczyły mojej osoby. Można bowiem zapytać ile osób w tym czasie łączy się z Panem Jezusem?
W tym momencie zadałem sobie pytanie - czego nie lubi zły człowiek („ziemski”)? Taki nie znosi dokumentowania zła (wykorzystywali to towarzysze radzieccy promując na stanowiska różnych przestępców – zakładników). To będzie trwało aż do trzeciego pokolenia. Teraz, gdy to przepisuję (05.07.2020) trwają czerwone sztafety pokoleń, które ujawnia „Gazeta warszawska”.
Matka Rafała Trzaskowskiego była tajną agentką SB, a on jako niezależny i wciska pojednanie, wspólną Polskę. Z kim wspólną, bo przecież nie będę uczestniczył w Marszach Grzeszności „spółkujących inaczej”.
Zostanie ukarany przez Boga, bo gubi duszę własną i wielu swoich wyznawców. Nawet krzywousty Szymon Hołownia nie odcina się od tej zarazy, a na początku kampanii wyborczej biegł do Eucharystii, nie będąc katolikiem (tkwi w błędnym prawosławiu błogosławionym przez W. W. Putina).
Wówczas spojrzałem na tytuł książeczki; „Panie Imię Twoje Pokój”. Przypomniała się pacjentka, której zaleciłem, aby modliła się o pokój serca! Jak mało ludzi to pojmuje! Zawołałem tylko; „Jezu mój, Jezu lepiej jest nie istnieć niż obrażać Ciebie!” Przeczytałem pół strony zapisków s. Faustyny i świat mi zawirował; „nie wytrzyma tego moja dusza, bo jeżeli ja nie będę błagał Boga...to kto to będzie czynił?”
Uniesienie zalało duszę i dalej powtarzałem; „jeżeli nie ja to kto ma błagać, prosić i modlić się o to, co potrzebujemy? Jezu mój, Jezu!” Wokół tak mało ludzi wierzy i dziękuje ze zrozumieniem, że wszystko jest darem Boga Ojca. Każda chwilka naszego życia jest wielkim i niekończącym się szkoleniem.
Żona wróciła z kościoła nucąc piękną pieśń kościelną o słodkim jarzmie Jezusa i krzyżu diabelskim (u mnie jest to mały krzyżyk związany dzisiaj z nadużyciem alkoholu)...
Smutny jest początek dnia bez Boga! Trwało złe poczucie, rozdrażnienie, brak chęci do pracy i niesienie pomocy innym. Pomyślałem ilu ludzi tak właśnie „męczy się”. Właśnie przybył pacjent żądający 6 miesięcy zwolnienia i otrzymania renty. Ja sam wskazuję to takim, ale ten sobie obmyślił sposób na życie.
Właśnie przybyła odrzucona przez rodzinę, która nie przyjmuje tego cierpienia. Ten krzyż Jezusa zamieniła w krzyż demona...niesie go w złości, a trzeba być cichutką, malutką, pokorną i prosić Pana Jezusa o pomoc.
Nawet stwierdziłem, że chciałbym na nią przelać moje światło, bo wszystko, co Boże jest proste i bardzo trudne do zrozumienia przez normalnych ludzi. "Niech pani będzie - tylko przez jeden dzień - taką jaką pani chce być, a dozna pani pokoju i radości!"
O 15.00 przeczytałem obietnicę Pana Jezusa dla czcicieli obrazu Miłosierdzia Bożego; taki nigdy nie zginie! „Jezu mój, Jezu przecież ten obraz noszę cały czas w sercu!" Po chwilce snu zrywają na wyjazd karetką (dyżur w pogotowiu).
W czasie przejazdu czytałem o Panu Jezusie i nagle zrozumiałem, że po wezwaniu musisz wszystko porzucić, bo nie znajdziesz wokół zrozumienia...przecież samego Pana Jezusa chciano strącić ze skały w Nazarecie. Łzy zalała oczy, bo Pan nic nie miał, a jego grób był zastawiony przez głaz bez napisu.
Serce doznało ucisku, któremu towarzyszył jeden jęk; „Jezu, Jezu, Jezu”. Nie odwracałem głowy i nie ocierałem łez ze względu na personel karetki...już nic nie da mi radości, przecież Pan Jezus nigdy nie żartował!
W tym momencie ujrzałem przebieg naszego wygnania, który można podzielić na trzy części;
- czas bez wezwania (praca, obsługa ciała, świat, codzienne życie, itd.)
- czas z wezwaniem (modlitwa, nabożeństwa, łączność z Bogiem)
- sen jako przerywnik tych stanów z możliwym kontaktem ze światem nadprzyrodzonym…
Teraz w ciemności jedziemy do pacjentki z gorączką, a ja dziękuję za dar niesienia pomocy. Zacząłem wołać do Boga za świat i jej rodzinę. Teraz dziękuję Bogu za to, że skierował mnie do św. Jehowy, bo oni ujrzeli zwykłego człowieka pewnego swojej wiary, a ja od nich otrzymałem sygnał, że mam czytać Biblię!
Dopiero wyszedłem z ciemności, ale droga jest jeszcze daleka. Pan dotknął mnie i zalał Swoim Światłem. „Dzięki Ci Jezu za ten dar!”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 460
Wydaje się, że w śnie byłem szkolony: jak odróżnić, co jest czarne, a co białe. To jest śmieszne, ale ilu jest ślepców duchowych, którzy nie widzę całej wspaniałości stworzenia, bo sami z siebie powstali. „Panie Jezu daj Twoje Światło tym ludziom!”
Jako zwykły śmiertelnik widzę wielu dobrych idących na zatracenie. Nie mam żadnych możliwości - oprócz modlitwy - otworzenia im oczu. Jakże musi cierpieć Pan Jezus! Wróciła Jego Bolesną Męka, która trwa dalej...
Pan Jezus wie, że współcierpię i pocieszył mnie tarantellą sycylijską. Dzisiaj popłakałam się ponownie przy przepisywaniu tego świadectwa, bo te pieśni płynęły z YouTube (Tarantella Napoleoniana lub Italiana). Tańczą mężczyźni, a ja wprost widzę Boga, który cieszy się razem z nami, gdy „jedni grają drugim”. Teraz nie dziwię, że mec. Romana Giertycha ciągnęło w tamte strony (wybudował posiadłość).
Jakże Bóg wszystko pięknie stworzył: jesteśmy jedną wielką rodziną...na tym wygnaniu, a co „kraj to obyczaj”. Sam gram na akordeonie i ta muzyka przenikała moje serce.
Dla kontrastu miałem korytarz pełen pacjentów. Naród, który leczę opluwa się, krzyczy na siebie, kłóci się i wyzywa! Po wyjściu wszystkich włożyłem twarz w dłonie i w najwyższym uniesieniu płynęła Modlitwa Pańska („Ojcze nasz”).
Pomyślałem, że więcej zrobiłbym dobrego przy nawracaniu niż jako lekarz! Powołany z nicości: „Jezu, Jezu, Jezu!”, ale z drugiej strony nie byłbym w środku tego ziemskiego znoju. Właśnie pomagałem babci odrzuconej przez młodych. Płakała i całuje mnie za recepty w obecności obrazka Matki Bożej (nad biurkiem) oraz po moich słowach, że: „założę dom dla wypędzonych przez dzieci!”
W momencie powołania dziecka (zapłodnienia) powinny strzelać szampany...tłumaczyłem innej, która mówiła, że jej córka nie chce więcej dzieci! Kończę, a tu próba drażliwości, bo napływają pacjenci: przestraszona, zatruci pokarmowe oraz mający bóle wieńcowe z poczuciem umierania!
Nigdy nie chodzę na zebrania, ale dzisiaj - jako odpowiedzialny obywatel - mam być na takim. Wszystko trwało 3 godziny, nie odzywałem się mimo wypitej „małpki”, a w tym czasie mógłbym być na wieczornej Mszy św.!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 456
Przed wyjściem do pracy padłem na kolana szukając w modlitwie mocy. Na ten moment włączyłem nagrane kazanie z niedzieli, gdzie padły słowa do mnie: „żyj dla innych”...nagle nadeszła radość w sercu i chęć do pracy.
W samochodzie śpiewałem własną pieśń: „Chwalcie Pana narody!” Natomiast teraz, gdy to przepisuję (12.04.2021 r.) płynie „Abba, Ojcze” (Krzysztofa Krawczyka). Nagle wszystko widzę w wymiarze Bożym!
- Niech prosi pani Matkę Prawdziwą o pomoc. Jeszcze tego pani nie uczyniła? Po co tracić pieniądze u lekarzy?
- Muszę to zrobić! Pacjentka, niewierząca opowiada, że w dzieciństwie z bratem widziała dusze zmarłej babci. Nawet w tej chwili, po latach mówi o tym z przejęciem.
- Co oznacza to dla pani dzisiaj, bo ja nie wierzę w przypadkowe zdarzenia. Czy pomaga to pani w uwierzeniu, że Tamten świat istnieje naprawdę? Znak nie był prawidłowy, musi pani przyjąć, że istnieje Jezus i Maryja. Widziała wcześniej straszącego psa...dla zmylenia.
Redaktor Wołoszański pokazuje bron wszelkiej maści dająca „pokój”, ale sprawia to strach przed śmiercią i sprawie pokładanie nadziei w sile militarnej. Strona Boża to pokój serca i brak strachu przed śmiercią!
Teraz trwa ciężki bój z kolegą- ateistą. On jest napastliwy, przerywa i ma pomocnika
- Nie chce pan żyć (znaczy nie kocham tego życia)?
- Pan kocha to życie...to pan już umarł!
Wychodzę, bo wiem, że on tego nie pojmie...moje wywody nazywa scholastycznymi (mieszanka filozofii z zasadami chrześcijaństwa)! Nie wolno z takimi dyskutować, bo pomaga im Belzebub. Uciekłem do gabinetu z zawołaniem do Pana Jezusa, aby sprawił unikanie takich dyskusji, bo tracę pokój.
Za takie osoby trzeba się modlić, bo dyskusja nic nie da (mądrość ludzka bez łaski wiary). Tak krzyczałem w myślach do Jezusa, a łzy napływały do oczu. Zdziwiłem się po otworzeniu „Dziejów Jezusa Chrystusa”, gdzie trafiłem na dział: „Pojedynek z szatanem”. W tym momencie wszystko stało się jasne. Autor udowadnia - w sposób biblijny - istnienie szatana, ale nie podaje praktycznych wskazówek!
Na ten czas Vassula mówi;
- O, Panie, proszę tylko o to, co przyniesie Ci większą chwałę, decyduj za mnie. Amen...
- Ponieważ dajesz Panu tę swobodę, wiedz, iż bardzo jest z ciebie zadowolony, nie mogłabyś (mógłbym - moja osoba) mieć lepszego przewodnika. Mądrość cię pouczy. Bądź pokorna i wszystko oddaj w Jego Ręce, gdyż tak podoba się Panu, oddaj się cała Bogu”.
Z radości pocałowałem Pana Jezusa z Całunu, a On, Nauczyciel, Droga i Prawda powiedział do mnie przez Vassulę; „każdy krok, który czynisz błogosławię!”
Książka Maksa Broda „Franz Kafka” otwiera się na zdaniach; „Wola Boga brzmi w naszych uszach nielogicznie, wydaje się bowiem przeciwstawna, w sposób groteskowy naszej człowieczej logice, więcej,wydaje się nam okrutna, wręcz niemoralna /../”.
Na dodatek Bóg mówi przez Vassulę; „Unieś duszę ku Mnie w ciszy /.../ z wiarą ofiaruj Mnie, Swemu Ojcu swoją wolę, a Ja, który znam twoje potrzeby poprowadzę cię i nakarmię /../ Moje Prawo zaprowadzi cię do Mnie, do Mego Mieszkania, które jest także twoim Domem”.
Po północy padłem na kolana i podziękowałem za ten piękny dzień...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 444
Tuż po północy zerwano do porodu. Podczas ubierania się w myślach „mówię” do personelu: „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. W karetce pochyliłem głowę, złożyłem dłonie i zacząłem modlitwę przebłagalną: „za moich prześladowców” z przebaczaniem napływających osób...zarazem objąłem ich w moim sercu!
To trudno opisać i wytłumaczyć (później dowiem się, że jest to wszechogarniająca Miłość Boga Ojca). Wszyscy zmieścili się w moim sercu. Ta modlitwa miała wielką moc, bo napływały przeszkody: zagadywał kierowca, włączył radio z głośną muzyką, w myślach trwało rozproszenie...nawet myliło się „Ojcze nasz”.
W drodze powrotnej kupiłem czekoladę i spożywałem ją - łącznie z rodzącą - w ciemności karetki. Jak pięknie jest nocą. Nie czujesz szybkości, kolorowe światła, migacze, ludzie w wyprzedzanych samochodach. Fiacik z bagażami wracający z wczasów. Napływała łączność z tymi ludźmi...to jakby bracia, w potrzebie pomagałbym im z całej siły i serca.
Podczas powrotu ponownie odmawiam modlitwę przebłagalną...teraz w intencji moich pacjentów. Na odległość poprosiłem Pana Jezusa w intencji porażonego z wczorajszego wyjazdu...nawet w jego kierunku wykonałem uzdrawiający ruch ręką z prośbą: „Panie Jezu pozwól mu usiąść...spraw to!”
Teraz zrywają z głębokiego snu: rodzi się niechciane dzieciątko (spirala). Podczas ponownej modlitwy czekam na słowa z radia: „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, ale zmieniono sygnał, bo radio nie będzie chwaliło Jezusa!
Okaże się, że dzisiejsze czytanie mszalne będzie o przebaczaniu „77 razy”. Nocna modlitwa nie była więc przypadkowa, ale Pan Jezus nie jest zadowolony z moich działań obecnie (2021 r.), bo żarliwie walczę z tymi, którzy napadli na mnie w Izbie Lekarskiej. Muszę wrócić do modlitwy za nich, bo „nie wiedzą, co czynią”.
Teraz w ulewie jedziemy do kościoła z zatrzymaniem się przed apteką. Wracam z lekami zmoczony, a w samochodzie żona kłóci się córką! Ze złości wysiadły, a ja mam pokusę wrócić do domu i napić się wódki. Zobacz jak szatan tańczy wokół mnie. Wiedział, że po latach te świadectwa popłyną w świat przez Internet.
Krzyknąłem do nich, że jest to pokusa demona i to przed spotkaniem z Panem Jezusem! Przed nami najwyższe dobro – Msza Św. z Eucharystią! Córka w deszczu wróciła do domu, a żona przerwała ciąg Komunii Św. w jej intencji! „Jezu! Daj mi pokój, czy mogę iść do Komunii św.?” Smutek zalewał serce.
Widzę dary, które otrzymuje moja rodzina: dom, samochód, Kościół św. i wszystko potrzebne do życia. Kapłan wrócił z Litwy oraz Białorusi i ze smutkiem opowiadał o tamtych stronach, gdzie jest głód, brak kościołów, powodzie i gusła!
„Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię”...ta pieśń ścisnęła serce, a łzy leciały z oczu. Wiedziałem, że Chleb Mocnych jest dzisiaj dla mnie! „Nie godzien” powtarzałem prosząc Pana Jezusa, aby ludzie nie przychodzili do mnie z darami, bo pragnę pracować bezinteresownie.
„Ociemniałym podaj rękę” ujrzałem niewidomego i ślepca duchowego zaćmionego przez szatana, złoszczącego się, nienawistnego, pragnącego zemsty. Atak złego udał się...córka nie była w kościele, a żona przerwała postanowienie przyjmowania Komunii Św. za córkę w miesiącu wrześniu! Teraz dodatkowo leży zła, nie robi obiadu, a w końcu rozbolała ją głowa.
Wszystko poznasz po owocach, a szatan wiedział, że nasza córka będzie jego zdobyczą. Po latach zostanie całkowicie omamiona...nawet powie, że „nie wierzy w Pana Jezusa”. Żona jeszcze nie przyjmuje – jak większość chrześcijan – istnienia strony Bożej i demonicznej. Nie wie jak działa szatan.
Po latach ujrzy to wszystko. Zważ na próbę: Stwórca oddali się od ciebie („opuści cię”), a dodatkowo zezwoli na kuszenie, że „nie ma Boga”! „Panie mój przeprowadź żonę przez Morze Czerwone...daj mi jej zwątpienie”!
APeeL
- 15.09.1990(s) Grzeszenie po otwarciu ust...
- 14.09.1990(pt) Brak naszej wdzięczności Bogu Ojcu...
- 13.09.1990(c) Poddawanych próbom...
- 12.09.1990(ś) Ucieczko grzesznych…
- 11.09.1990(w) Nie bój się, bo Pan jest z nami...
- 10.09.1990(p) Duszpasterz chorych...
- 09.09.1990(n) ZA POTĘPIAJĄCYCH INNYCH...
- 08.09.1990(s) Święty…
- 07.09.1990(pt) Opuszczeni przez żony...
- 06.09.1990(c) Dzień kazań...