Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

13.04.1991(s) ZA PRZYWÓDCÓW ZŁA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 kwiecień 1991
Odsłon: 257

 

    Punktualnie o północy wypiłem kieliszek zimnej wódki i zjadłem śledzika...zobacz fałsz, bo skończył się ścisły post. Nawet pomyślałem, że jest to podziękowanie od MB z Medziugorie (Objawienia od 1981 roku).

    Jednak napłynęła nieodparta niechęć do następnych...w tym czasie wzrok padł na Pana Jezusa Miłosiernego, a w ręku znalazł się "Dzienniczek" siostry Faustyny z którego wypadało zdjęcie świętej.

    Nastąpił błysk łączności duchowej z bratnią duszą oddaną całkowicie. Teraz, gdy to przepisuję (01 maja 2023 r. g. 3.00 w nocy) dziwię się, bo dzisiaj jest to moja św. Patronka, która rozumie cierpieniu takiej osoby.

    Wróciło kuszenie dotyczące zezwolenia na picie alkoholu przez dobrą matkę ziemską oraz Matkę Pana Jezusa (wesela w Kanie). Czy matka ziemska odmówi dorosłemu synowi 1-3 kieliszeczków wódkę do dobrej kolacji?

- Matka nie da ci więcej...wszystko, co Moje daję ci, ale uważaj!

    Poprzez siostrę Faustynę Pan Jezus pokazuje mi, że koronka otwiera Jego Miłosierne Serce. Nagle zrozumiałem dlaczego tak wiele dzieje się wokół mojej osoby! Nie znosi nas Książę Kłamstwa...nawet w snach udręczy (goniłem kierownika z pistoletem i to w kościele). Jego możliwości są nieskończone...zaleje człowieka "dobrem" z poczuciem, że płynie od strony Bożej.

    Przepisuję to zdziwiony, że - już na początku nawrócenia - ujrzałem bój nad nami, który lekceważy się w naszej wierze. Szatan wie, że nasza wiara jest jedynie prawdziwej...nie dręczy braci odłączonych od następcy św. Piotra. Żona szykuje się do kościoła, a demon wpuszcza chucie przy delikatnym natchnieniu "Niepokalane Poczęcie" oraz "niewinny Jezus".

     Rano, po wyjściu z domu próbowałem odmawiać moją modlitwę przebłagalną, ale "nie szło" nawet "Ojcze nasz". W sercu poczułem, że tak nie wypada. Jak mogę modlić się za kogoś, gdy sam świadomie upadłem!? Więcej otrzymałem od Boga i więcej się ode mnie wymaga! Gdybym musiał utrzymać czystość przez dłuższy czas...co wówczas?

    Nagle zacząłem wołać: "Matko moja" i odczułem, że "Ucieczka Grzesznych" jest ze mną. Łzy zalały oczy i leciały na ziemię, a w tym czasie płynęła litania: "Orędowniczko, Pocieszycielko, Przewodniczko." W sercu pojawił się ucisk, a zawołanie "módl się za nami grzesznym" wywołało łkanie.

    Dopiero w tym momencie poczułem moc tej prośby. Kto pierwszy wypowiedział to zdanie do Matki Prawdziwej? "Jezus całe swoje życie był niewinny. Matka Prawdziwa przez całe swoje życie czysta!" Pojmujesz to? Czy nie miała pokus - przecież Szatan istniał!

    Matka moja i nasza wie o wszystkim - rozumie i zawsze przyjmuje nas w Swoje otwarte ramiona. Złap tylko rąbek Jej świętej sukni! Dopiero teraz mogłem odmawiać moją modlitwę przebłagalną, ale nie znałem jeszcze ostatecznej intencji. "Duchu Święty daj im Twoje Światło i spraw, aby otrzymali dar wiary i zbawienia."

    Radość wróciła do serca. Teraz wiem, że jest to metoda w grzechu, Matka Jezusa przytuli cię jak dzieciątko...nawet więcej, bo - jako dzieciątko, które wpadło w błoto! Jak wielka jest Mądrość Boża! "Boże dziękuję Ci za ten grzech! Ten grzech wskazał mi D R 0 G Ę wyjścia z pułapki duchowej".

    Zapamiętaj, bo wielu błądzi..."jeden grzech więcej...jeden mniej." Każdy grzech oznacza oddalenie od Jezusa i Boga - każdy! Po upadku należy szybko wstawać i uciekać do Mateczki Prawdziwej!

     W oddziale, gdzie zastępuję ordynatora chory staruszek przeczytał już "Ojca Pio", a teraz czyta książeczki: "Maryjne". Pacjent obok, niewidomy poganin słucha zadziwiony i zadowolony, nie wie, że to Jezus dał mu taką łaskę!

    W audycji katolickiej jakiś ziemianin mówił: "jeżeli jest Dobry i Miłosierny Bóg to niemożliwe, aby było Piekło!" Jak można dawać takie głupoty! Teraz sam mówię do potrzebujących...

- Pani jest wcześniakiem duchowym w inkubatorze...

- Panie doktorze proszę zgłupieć...krzyczę za heretykiem!

- Matka z Medjugorje mówi do pani: nie szukaj specjalnego kapłana, idź do swojego...on zaprowadzi cie do Boga!

- Trzeba modlić się codziennie rano - będzie siła wieczorem!

    W czasie obiadu napływa: "musisz modlić się za mafię, za tych na górze, których nie znasz..p r z y w ó d c ó w  z ł a".Nigdy nie wpadłbym na to, przecież tak bardzo ich nienawidzę.

    Na ten czas ktoś grał na harmonijce ustne j i śpiewa: "Ty wiesz, że Cię kocham!" Napłynęło wielkie pocieszenie w sercu. Początek dyżuru w pogotowiu (jeden budynek, oddział nie posiada dyżurnego).

  Kolega dyżurny prowokacyjnie gadał na donosicieli...w tym w służbie zdrowia (od demona chce odciągnąć mnie od modlitwy za takich). Miałem natchnienie, aby nie kontynuować tematu! Szkoda, wcześniej nie modliłem się za tych ludzi. Zdenerwowałem się tylko na ministra spraw wewnętrznych za rozprowadzaną broń!

   Teraz upadł starszy człowiek i po wielkich wybojach jedziemy do szpitala, a ja mówię o Matce Bożej i o. Kolbe. O czym mówią ludzi prości? Natomiast pod wielkim obrazem "Św. Rodziny" trafiłem na 11-letnią dziewczynkę podobną do Matki Bożej! Dokładne rysy, a obraz bardzo stary! Rodzice nie widzieli wcześniej tego podobieństwa.

    Przed północą jesteśmy u starszych rodziców, a maleńkie dzieciątko przebudziło się i wesoło gaworzyło. Wróciłem z radością w sercu, czytałem przesłanie Matki i próbowałem zasnąć, ale Zły atakował łonem Matki Bożej! Cóż wielkiego, przecież była normalną kobietą.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję przypomniała się bluźniercza "procesja" z boską waginą w miejscu Monstrancji. Wiesz już od kogo to jest? Dziwne, bo na stole mam książeczkę "Idź precz Szatanie" Georces'a Hubnera...

                                                                                                              APeeL

 

12.04.1991(pt) Korona cierniowa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 kwiecień 1991
Odsłon: 273

    W śnie pojawiła się korona cierniowa, a później cierń w kopercie w moim samochodzie. Po przebudzeniu zrozumiałem, że chodzi o zapowiadane cierpienie. Jakie? Przypomniałem sobie wczorajszą relację telewizyjną z kapłanem wśród hippisów. Jakże ciekawie prowadzi mnie Pan...przecież byłem w kościele na spotkaniu z tym kapłanem - podał mi nawet Eucharystię!

    W wielkim uniesieniu wyszedłem do pracy, a dzisiaj dzień ścisłego postu, modlitwy z ofiarowaniem dnia pracy. Popłynie modlitwa z zawołaniem: "Matko wyślij zastęp Aniołów do tego kapłana, który prowadzi Twoje dzieło wśród hippisów. Duchu Św. oświeć serca i umysły ludzi z którymi się stykam."

   Nie obchodzi mnie cały świat, prawie jestem uniesiony do Nieba. Teraz wiem jak Pan Jezus mógł wytrzymać Bolesną Mękę...cierpiał w ciele, ale moc płynęła do duszy z Nieba. Wówczas wprost pragniesz męczeńskiej śmierci dla Boga Ojca! To najwyższa ofiara: umrzeć dla Stwórcy.

   Jakże bliscy stali się "prześladowcy", a zadania ziemskie widzę z oddalenia. Idę do oddziału wewnętrznego, "żegnam" schody i różne miejsca...wszystko jest przeniknięte i napełnione Obecnością Boga. Nie wyrazisz tego ziemskim językiem.

    Zza ściany głuchy dziadek czyta "Ojca Pio" swojemu schorowanemu i źle widzącemu towarzyszowi niedoli. Jakże to wszystko jest pięknie...pomodliłem się o zbawienie tej pary pacjentów: źle widzącego poganin i wysłannika Jezusa z "Ojcem Pio". Sam zobacz jakie metody ma Bóg Ojciec: to nieskończoność nieskończoności kombinacji jako wynik nadprzyrodzonej inteligencji!

   Teraz już wiem dlaczego chciałem odesłać tego dziadka, a nigdy nie odsyłam...nawet żądała tego przełożona pielęgniarek (nawyk rządzenie przy malowanym ordynatorze). Przypomniał się znaleziony rano maleńki obrazek Matki Bożej z Dzieciątkiem pozdrawiającym wyciągniętą rączką, którego mam podarować młodej parze.

   Natomiast Matka Boża powie do mnie (cytat z objawień w Medjugorie): "daj poznać Sercu Jezusa, że Go kochasz." Nie pojmiesz mojej radości i miłości oraz pełni pokoju do ludzi i do świata. Tak, jak ja nie mogę pojąć Miłości Jezusa do nas wszystkich. Tylko dzięki Jemu możesz wrogowie powiedzieć: "kocham cię" (także w myślach).

- Ja jestem nienormalny, wy normalni i życzę wam wszystkim mojego stanu, bo wtedy chwycimy się za ręce i będziemy cieszyć się z "wygnania"! Takie "głupoty" mówię do personelu. Uśmiechają się - przecież wiedzą, że jestem normalny.

    Nie mogą tylko pojąć tego, że głębia ziemi nie miesza się z Niebem. Wybierasz Niebo, a głupiejesz dla ziemi (oddasz wszystko, pokochasz wrogów, polubisz złych, a każda łajza jest ci bliższa niż facet z Mercedesem). Czy wiesz jak cieszy się Pan Jezus i Bóg z naszego powrotu?

   Moja córka przyjedzie dzisiaj, odwróciła się od wiary, ale zawsze cieszę się z jej powrotu do domu. Wówczas wszyscy jesteśmy razem. Jakże musi cieszyć się Matka  Prawdziwa z mojego nawrócenia...powrotu do Źródła.

   Z tego wszystkiego zacząłem krzyczeć w sercu wypełnionym pokojem i radością: "Jezu. Matko moja"! W tym wszystkim zapomniałem o koronie cierniowej i cierniach ze snu. Podczas wychodzenia do pracy zabrałem czarną torebkę foliową, bo miałem otrzymać prezent od wypisywanego pacjenta.

    Pan Jezus miał inny plan - pacjent czekał w napięciu na przyjazd dzieci, denerwował się, a z tego powodu chwycił go śmiertelny ból wieńcowy i umarł nagle przy żonie! Krzyk, płacz, podenerwowanie personelu i ludzi.

    Przed chwileczką należał do świata żywych - był pacjentem. Teraz wkraczają już ludzie z obsługi pogrzebu. Z ciepłego ciała ściągają piżamę, z łóżka przerzucają na wózek: trup! Nikt go już nie chce - kłopot także dla rodziny.

   Wracałem z pracy, umęczony, ale nadal trwało uniesienie duchowe. Wstąpiłem po napoje do piwiarni, gdzie trafiłem na szum, krzyki i przekleństwa. "Jezu mój, wybacz im, nie policz tego".

    Teraz nawracam młodego i dobrego człowieka, który uważa, że wszystko zależy od niego. "Niech pan szuka najpierw Królestwa Niebieskiego, a reszta się ułoży. Bóg wie o panu...proszę przeczytać modlitwę do Ducha Św. i zapytać czy mam rację? Nic nie robić, ale patrzeć na znaki, bo do każdego mówią inaczej."

   Radość - córka wróciła do domu! Późny wieczór - pokazują więzienie kobiece z małymi dziećmi (ZSRR)...niektóre z nich traktują to miejsce jako swój dom, inne miotają sie i złoszczą!

    "Panie Jezu spraw, aby te kobiety uważające więzienie za swój dom uwierzyły, że Ty Jesteś, Jezu, a Prawdziwy Dom dla wszystkich jest u Ojca. Matko Prawdziwa obejmij swoją opieką wszystkie małe dziewczynki z tego więzienia! Proszę Cię Matko, polecam Ci te dziewczynki. Spraw zarazem, aby chłopcy szli Drogą Pana ku zbawieniu. Proszę Matko, proszę, proszę"...

                                                                                                           APeeL

11.04.1991(c) Szklanka ciepłej wody...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 kwiecień 1991
Odsłon: 288

    Dzisiaj jest 20-ta rocznica śmierci naszej pierwszej córeczki Marty, która zmarła mając roczek i to w szpitalu, gdzie pracowałem. W stanie agonalnym została wypisana z oddziału dziecięcego (dobry ordynator). Prawdopodobnie uznano, że jako lekarz jestem przewrażliwiony, a ona nie jest chora.

     Po jej śmierci całkowicie porzuciliśmy wiarę...ja byłem obojętny duchowo, ale żona była normalna katoliczką. Teraz proszę, aby córeczka przyśniła się w nocy, ale zrezygnowałem z prośby na korzyść żony...niech pojawi się jej z Matką Bożą!

   Córeczka moja została zabrana do Nieba jako "niewinna" - teraz przypomniał mi się wiersz, który pisałem do niej, do Nieba z pytaniem: "czy jest jej tam dobrze"...zalewając się łzami.

    Nagle demon uderzył mnie pobudzeniem seksualnym: właśnie dzisiaj, w nocy, gdy o tym czasie Jezus powołał naszego "aniołka" do Siebie! Dodatkowo nastraszył mnie zapaleniem jąder przez wstrzymywanie się od czynności fizjologicznych! W tej walce ujrzałem siebie po zaspokojeni przyjemności z niesmakiem.

   Nadeszła pomoc: "poczytaj słowa Matki" z zaleceniem otworzenia przesłania z Medjugorju. Mam pocieszyć Pana Jezusa...tak odebrałem w sercu. O 6.00 obudziłem się z poczuciem wygrania i sercem zalanym wielką radością. Jak czułbym się dzisiaj? Teraz Matka dalej zaprasza do codziennego polecania się Jej Niepokalanemu Sercu. Przez Jej Niepokalane Poczęcie Bóg pragnie, abyśmy żyli w czystości.

   Niepokalana Narodziła się poprzez modlitwy i posty św. Joanny i św. Joachima. Czy to wszystko jest przypadkowe? Wszystko pięknie płynie, każdego dnia, który bez gazety i telewizji jest bardzo ciekawy.  Napłynęło natchnienie, aby odmówić modlitwę moją przebłagalną: "za rodziców dzieci, które dzisiaj umrą".

   Modlitwa została przerwana nagłym wyjazdem do ciężkiego wypadku: zranienie brzucha przez pękniętą piłę do metalu. Mężczyzna był ciężko poszkodowany i mówił: "chłopy my się więcej nie zobaczymy".

   Ja w tym czasie prosiłem Pana Jezusa o pomoc, a po zastrzyku został przekazany do szpitala. Teraz idę wolno do oddziału, żegnam wszystkie kąty ręką. Personel zdziwiony wykonaną pracą.

    Tłumaczę im, że wczoraj pomagała mi Matka Boża. Proszę zarazem, aby nie śmieli się z tego (same kobiety), bo praca bez modlitwy nic nie oznacza!

- Proszę córeczkę nazwać Joanna, a syna Joachim - to rodzice Matki Bożej!

- Czy te kwiatuszki przebieracie dla Matki Bożej...pytam dwie panie. Zauważyłem, że nie boję się dawać świadectwo o Matce Bożej...nawet czuję, że to podoba się Niepokalanej, bo tak mało ludzi pamięta i mówi o Niej, a garstka wierzy!

    Pielęgniarka skarży się, że chora prosiła ją o przyniesienie szklanki ciepłej wody! Czy pan wie jak później męczą, bo wszystko im się należy!

- Siostro szkoda, że pani nie powiedziała, bo z miłością podałbym tą wodę!

    Wszystkich chorych skierowanych przyjmuję, ale tego dziadka pragnę odesłać. Nawet powiedziałem, że jest pięknym dziadkiem..."sam chciałbym mieć takiego!" Niestety dziadek miał zapalenie płuc bez objawów.

    Od 13.00 stała się cisza, a w serce płynie melodia: "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata". Moje serce zalało pragnienie modlitwy... tak, jak potrzeba picia lub jedzenia.

    Na krzyżu poprawiłem kwiaty, poupadały, dołączyłem nowe. "Nie pij i nie włączaj telewizora", ale włączyłem program katolicki, a to sprawiło kłótnię z żoną. Przeczytałem tylko jedno zdanie z przekazu Matki, a w sercu pojawił się pokój i radość.

    Jakże Pan to wszystko pięknie urządził, bo przytuliła się małżonka...jak wielkimi darami nas obdarza. Ponowny bój o utrzymanie czystości. Na szczycie tej walki wołałem do Jezusa: "Przekazuję Ci, Jezu to niespełnienie...odejmij pobudzenie gwałcicielom całego świata...proszonym przez ofiary, aby tego nie robili.

  Ta drobna ofiara wywołała we mnie wielki pokój i radość - wszystko wróciło do normy. Nie uwierzysz, ale żona wzięła różaniec - zamknęła się w innym pokoju (w tej samej chwilce).

    W prasie czytam o bogaczce, która płaci wielkie sumy za jeden dzień pilnowania swojej willi. Zobacz ile kosztuje jeden dzień spokoju bogacza! Bogusław Kaczyński walczy o stanowisko dyrektora Opery Warszawskiej - ja wcześniej walczyłem o kierownika przychodni, a dzisiaj widzę to jako głupstwo!

   Ponadto bezpartyjny nie może o tym nawet marzyć. Trwa RP Ludowa i tak będzie w dniu przepisywania tego świadectwa (25.04.2023 r.)...

                                                                                                     APeeL

 

 

10.04.1991(ś) Praca z pomocą Matki Bożej...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 kwiecień 1991
Odsłon: 285

 

    O 4.00 z powodu pragnienia przestraszyłem czuwającego na klatce schodowej. Wielu nie potrafi ani jednej chwilki czuwać dla Jezusa, a dla forsy iwładzy wciąż "ludowej" sterczy wiernie.

    Dzisiaj jadę do pracy z intencją "zbawiania pacjentów" (to dzień ścisłego postu). Nawał, ale wszystko idzie sprawnie i z humorem...sam się dziwię. Wyraźnie czuję napływającą pomoc Matki Bożej - był nawet czas na opowiadanie o małym Jezusku i Matce, ale nie chcą słuchać.

    Pomoc była tak wielka, że całość zaległości wykonałem do godzi 18.00 i już do innego personelu mówiłem o modlitwie i cierpieniach zastępczych, o duszy, wygnaniu, braku strachu przed śmiercią ciała (trzeba się bać wiecznej, bo duszy). "Dziękuję Matko Boża za pomoc, dziękuję Panie Jezu."

    W sercu normalna ludzka radość z wykonania nałożonych obowiązków. Dodatkowo pacjenci obsypali mnie darami, a nigdy nie wpraszam się. Nie wiem dlaczego właśnie dzisiaj mieli takie natchnienie? Może to nagroda za wysłanie - wszystkich pieniędzy jakie miałem w kieszeni - znajomemu biedakowi?

- Proszę podać stronę i wiersz! Zobaczymy, co Matka mówi do pana doktorze? Okazało się, że ta strona była od połowy pusta.

- Matka mówi do pana: "nie znam cię"...tłumaczę śmiejącemu się koledze!

    Znowu gadam, ale dzisiaj lepiej, bo tylko o sprawach Bożych. O 23.00 trafił się daleki wyjazd, popłynie modlitwa przebłagalna za śmiertelnie chorą ateistkę z mojego oddziału...także za innych. Pacjentka przed północą także się odwdzięczyła! Co za dzień? 

                                                                                    APeeL

    Napisałem do Postulacji Siostry Faustyny

    Serdecznie dziękuję za list - wszystko jest jasne, gdy Jezus dotknie. Zły pracuje niezmordowanie...stąd opóźnienie pisma. Dzieło Bożego Miłosierdzia wywołuje w Księciu Kłamstwa napady szału i uderza z mocą w szerzących nieskończone dzieło Miłosierdzia Bożego!

    Przeciętny człowieczek śmiejący się z diabełka jest zgubiony...zaśmieją się, ale z niego w czasie "porodu na tamten świat". Większość uznających istnienie sił złych nie wie jak one działają? W tym liście - podziękowaniu pragnę podzielić się moimi doświadczeniami.

   Pan każdego prowadzi inną drogą...mnie wyćwiczył w telepatii podczas gry w pokera (obecnie rzuciłem). Podobnie Przeciwnik przekazuje swoje natchnienia do naszych głów!

   W tym momencie muszę nadmienić, że Stwórca, Jezus, Matka i całe Boże zastępy dają natchnienia bardzo delikatne, nigdy prowokujące, miłosne...chociaż wykorzystują "wszystko, co leży w ich mocy"!

    Zły działa brutalnie, nachalnie: odpocznij, przecież coś należy się od życia, umartwiasz się niepotrzebnie, przecież żyje się tylko raz!  To prawda, ale wiecznie!

    Proszę zapytać wszystkie członkinie zakonu (można zrobić anonimową ankietę) - co przeszkadza w modlitwie? Modlitwa jest najważniejszą naszą czynnością (nie praca), wychowywanie dzieci, rodzina, matka, żona, słuchanie Jana Pawła II...itd.

   Ta czynność jest znienawidzona przez naszego Przeciwnika! On wynajdzie tysiące przeszkód i zwątpień, aby odsunąć czas modlitwy, rozproszyć, wywołać zwątpienie. Najwięcej takich przeszkód będzie przy modlitwie w intencji np. "złych kapłanów" (nie dobrych - oni należy do Boga!), "znienawidzonych ludzi, śmiertelnych wrogów", itd.!

   Napłynie wówczas "dobra" myśl - "za takiego będziesz się modliła?" Modlitwa przebłagalna wg siostry Faustyny ma wielką moc - tę moc poznaję po napływających od złego przeszkodach. To modlitwa, którą nic nie może przerwać...bardzo często napływa: "włącz radio katolickie" z seriami dobrych natchnień!

    Tę modlitwę można przerwać - tylko i wyłącznie - potrzeba uczynienia uczynku miłosiernego. Przerwiesz, zapomnisz, a może nie dożyjesz zakończenia modlitwy! Koronkę zmodyfikowałem...

"Modlitwa Jezusowa"

- Panie Jezu Chryste, mój osobisty Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Bolesną Mękę prowadź, pobłogosław, pomóż, zawsze ze mną bądź. Teraz wymieniam intencję, która często napływa: "za judaszów", "za utrapionych", itd. Intencja taka jest zgodna z Wolą Boga.

   Przed II Niedzielą Wielkanocy Boże natchnienie było tak mocne, że  zostałem skierowany do kapłana, który zna dokonania s. Faustyny...

                                                                Serdecznie pozdrawiam... 

09.04.1991(w) Skrwawione serce...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 kwiecień 1991
Odsłon: 294

  Kilka wędrówek nocnych typu eksterioryzacji...spotykałem ludzi jak na jawie. Na początku tygodnia prosiłem, aby Pan Jezus był ze mną. Trzeba wszystko stawiać jasno - jeżeli pragniesz żyć według prawa Bożego - to nie możesz kręcić.

   Idę wolno i odmawiam modlitwę przebłagalną "za zbawienie pacjentów". Mam tylko jedno marzenie, aby nikt nie podszedł do mnie. 

  Szatan nie lubi takich wstawiennictw...w środku uniesienia modlitewnego biegnie do mnie babcia, a ja jestem oddelegowany do oddziału wewnętrznego (właściwie do izby szpitalnej). Fikcją jest uwolnienie mnie od pacjentów z przychodni.

   Jeszcze nie wiedziałem, że w Oddziale Wewnętrznym jest nawał pracy. Kilka dni temu rozmawiałem z pacjentką, a teraz leży nieprzytomna, cała w potach i ciężko oddycha! Udar, jedno oko niedomknięte porażenie kończyny! Kolega, który skierował ją tutaj powinien być ukarany...izba jest bez dyżurnego, a pacjentka umierająca.

- Panie doktorze, ta ciężko chora "przecycha"! 

- Co to znaczy "przecycha"?...pytam babcię, która tak mówi.

- "Przecycha"..to znaczy "oddycha!"

   Wczoraj i dzisiaj rano - po wejściu do oddziału - wykonałem znak krzyża...nad tym miejscem boleści. Pacjenci napływają - jak na zawołanie. Ciężko - nie daję rady. Dodatkowo "mądre" pielęgniarki pouczają, a ja cały w potach! Mimo oddelegowania z przychodni muszę tam być... 

 - Czy u was we wsi nie ma 5-10 kobiet, które mogą modlić się  w intencji syna pijaka...czy pani nie może pościć w środy i piątki?

- Czy mąż nie może przyjąć części jego nałogu, a pani odmówić sobie słodkości? To jest tzw. cierpienie zastępcze! Proszę sprawdzić, że Matka Boża jest i uwierzyć w Jej Pomoc!

- Tak zrobię...odpowiada starsza, otyła kobieta.

- Dzisiaj modliłem się w intencji pani zbawienia...wiem, że Jezus przysłał panią tutaj (przestraszyła się bólem wieńcowym). Natomiast Matka Boża mówi do pani przeze mnie, że: "jako wierząca ma pani większą odpowiedzialność od męża z którym jesteście w nienawiści...

   Dlaczego nie otwiera pani serca i wciąż mówi źle o mężu, a Bóg obdarował was ponad miarę! Zrozumie to przeniesiony do Kurdystanu lub Etiopii? Dotychczas kierowała się pani rozumem - gdzie panią zaprowadził?

   Proszę powiedzieć Matko oddaję nasze małżeństwo Tobie - nic nie robić od tej chwilki i słuchać Matki. Trzeba stać się malutką dziewczynką. Matka panią poprowadzi za rączkę!" Dodałem, że w wypadku "drgnięcia w kierunku pojednania z mężem" może wydarzyć się coś złego (próba zawierzenia)! Zawsze dyskutowała, wydziwiała, a dzisiaj słuchała, tego co mówiłem przemieniona w oczach. 

- Panie doktorze czy ja wyzdrowieję...pyta pacjentka z guzem i wodobrzuszem? Dla odwrócenia jej uwagi zapytałem gdzie ma piękny błękitny różaniec z medalikiem?

- Wróciłem do umierającej...cóż ja mogę? Tu trzeba specjalnych oddziałów i specjalnych urządzeń (podnoszenie, podwieszenie, mycie). Pacjentka chwilami głęboko chrapie, krztusi się (bezdech senny) - nawet nie mamy porządnej rurki ustno-gardłowej!

   W tej chwileczce podbiega do mnie żwawa babcia i wtyka flaszkę. Zamieniłem ją na róże dla żony.

    Pójdziesz za Jezusem - już nigdy nie będziesz "normalny". Wszystko ci wolno i nic ci nie wolno! Na akordeonie zagrałem "Skrwawione serce" - ot wspomnienia pierwszej miłości. Dzisiaj ta melodia kojarzy się z Sercem Jezusa w koronie cierniowej..."Skrwawione Serce zdeptane w tłumie o poniewierce zapomnieć umie."

   Serce Jezusa nadal krwawi i nadal jest deptane, ale Miłosierdzie tego Ukochanego Serca zmazuje wszystkie zniewagi świata w ułamku sekundy...po prośbie o przebaczenie!

    Dzisiaj widziałem dziki tłum ludzi badających swoją krew, wydzieliny i wydaliny...ilu z nich prosiło Jezusa o przebaczenie swoich nieprawości? Dla nich ważniejszy jest poziom cholesterolu i "wszystkie badania" - zapewniam każdego, że kolejkę ustawił diabeł.

   W wyobraźni ujrzałem tych samych ludzi wspólnie modlących się (także za laborantki i lekarzy), wszystko w pokoju i ciszy, ufności i pogodzie. Przecież jesteśmy na okropnym wygnaniu - wspólnie musimy wytrwać!

    Jakże to wszystko jest jasne i wyłożone. To szkolenie przed powrotem do Ojczyzny Prawdziwej...przy tym zorganizowane przez Miłosiernego Ojca. Ciesz się z wszystkiego!

                                                                                       APeeL

  1. 08.04.1991(p) Dzień pracy lekarza niewolnika...
  2. 07.04.1991(n) Idź w pokoju...
  3. 06.04.1991(s) Sługa słodkiej władzy...
  4. 05.04.1991(pt) Jezu dotknij moich pacjentów...
  5. 04.04.1991(c)  Trafiłem na odnawiający się obraz...   
  6. 03.04.1991(ś) Moim posłannictwem jest głoszenie Ewangelii...
  7. 02.04.1991(w) Modlitwy ułożone...
  8. 01.04.1991(w) Modlitwy jednych za drugich...
  9. 31.03.1991(n) Mój Przyjaciel...
  10. 30.03.1991(s) Jestem w Raju...

Strona 2164 z 2364

  • 2159
  • 2160
  • 2161
  • 2162
  • 2163
  • 2164
  • 2165
  • 2166
  • 2167
  • 2168

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 410  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?