Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

29.03.1991(pt) Najpiękniejszy dzień roku...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 marzec 1991
Odsłon: 287

    Po wstaniu przeżegnałem się i zacząłem adorację na tle adagia g-moll Tomaso Albinioniego. Powaga i pokój zalały serce...tak powinien zaczynać się ten dzień. Demon wiedział, że dzisiaj moją duszę ogarnie tęskna miłość za Panem Jezusem i skusił mnie do bezcelowego krążenia po mieście.

    Zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną...prawie wołałem do Stwórcy: "Panie obejmij to miasto Swoją Opieką, a szczególną troską tych, których kierują ku mnie." Popłynie też koronka do Miłosierdzia Bożego...

   Żona płacze, bo córka złośliwie najadła się kaszanki, a syn kłócił się o jedzenie...no cóż dzisiaj można jeść 3 razy, raz do syta. Zaleć to głodującym w Afryce! Na ten czas popłynie Droga Krzyżowa z Górki Klasztornej (przedstawienie z osobą Pana Jezusa)...łzy zalały oczy podczas odmawiania przez lud "Ojcze nasz". Jak wielką moc ma Słowo Boże.

    Serce przeszyła tęskna miłość za Panem Jezusem. Wyszedłem, bo nie potrafię modlić się w domu i tak już zostanie. Po wejściu do samochodu popłakałem się podczas słuchania kantaty z radia...pojękiwałem tylko powtarzając: "Jezu...Jezu...Jezu", a łzy płynęły po twarzy. Nic na świecie nie może ukoić tego głodu, tylko Eucharystia! Niewierzący nie zrozumie tego, bo oceni wszystko zewnętrznie.

   Pojechałem do odległego kościoła w Jedlińsku pw. Apostoła Piotra i Andrzeja (blisko Radomia) - już samo wejście tam dało ukojenie. Tak tu dobrze, cicho, przywitała mnie Figura Matki Bożej oraz Pan Jezus Miłosierny! Przy wyjściu były dwie szufladki: "dawać" i "brać"! Całe nasze życie tak przebiega - branie i dawanie!

    W samochodzie odczułem, że swoją miłością objąłem tę okolicę...jakbym wziął ją pod ochronę! Teraz uświadomiłem sobie, że Pan Jezus takim uczuciem obejmował cały świat, a Bóg Ojciec czyni to obecnie Swoją wszechogarniająca miłością! "Panie Jezu obejmij Swoją ochroną te strony...te miejsca, gdzie przebywałem i przebywam!"

    W kościele Bernardynów w Radomiu było pełno młodzieży oczekującej na spowiedź. Upadłem na kolana w kąciku adoracji Monstrancji, gdzie tykał zegar (upływający czas): "Jezu mój". Teraz kościół Garnizonowy św. Stanisława w Radomiu: "Panie Jezu dziękuję Ci za ten dar". Nie wyrażę moich odczuć, nigdy nie miałem tak wielkiej radości.

   Teraz katedra Opieki NMP w Radomiu, gdzie w ołtarzu był Jezus z Sercem i Jezus Miłosierny. "Spraw Panie Jezu, abym Cię nigdy nie opuścił." Obok kościoła był kiosk ze zdjęciami nagich dziewczyn...poprosiłem starszą panią, aby schowała pisma. Odchodząc pogroziłem jej palcem mówiąc: "od tego momentu będzie pani odpowiadała!"

   Podczas przejścia przez park serce łkało, a dusza wołała: "Jezu, Panie mój, Serca Przewodniku, Zbawco Serdeczny, mój Panie i Królu! Jak mam Cię nazwać, Jezu? Ja umiłować Cię i jak Ci wszystko wynagrodzić"?

   W ostatnim kościele siedziałem w ławeczce i z napięcia drzemałem...nagle tęsknota ustąpiła. Podczas powrotu (30 km) wstąpiłem do parafii św. Franciszka z Asyżu w Wielogórze, aby przyjąć Eucharystię. Nawet trafiłem na czas słów kapłana: "Moje Drogi nie są waszymi drogami." Tak, bo Droga Pana prowadzi do Zbawienia...z tego wygnania do Raju! To jest Tajemnica - ja zostałem zawołany...czuję ten powrót ze zesłania!

    Usiadłem na ławeczce, wielki znicz daje migające światło, lud śpiewa: "Św. Boże. Św. Mocny. Św. a Nieśmiertelny", a ja w oczekiwaniu na św. Hostię zrozumiałem, że po zabranie tego daru Stwórcy mojej życie nie miałoby żadnego sensu...oznaczałoby śmierć duchową!

   Napłynęła też pewność, że Kościoła Jezusa nic nie p o k o n a! Tacy jak ja będą stale powoływani. "Ziemianin" nie ma naszej mocy...nie może oddać dobrowolnie życia i to w męczarniach! Po zjednaniu z Panem Jezusem moja tęsknota i smutek zamieniły się w Prawdziwą Radość!

  W drodze powrotnej zatrzymałem się przy bliźnim z uszkodzonym "Starem"...zabrałem go, nie znaleźliśmy mechanika, wróciliśmy do samochodu. On próbował go reperować, a ja cały czas wołałem: "Jezu pomóż! Matko pomóż...przyślij zastęp aniołów i pomóż!"

    Zapalił, próbuje mi płacić, a ja podarowałem mu lampkę akumulatorową (miałem dwie)...rozstaliśmy się jak bracia! Powiedziałem mu, że pomógł mu Pan Jezus! "Proszę zapalić lampki na krzyżu przy parkingu...zawsze będzie pan to miejsce sobie przypominał! Ja nie wierzę w przypadki - właśnie tutaj mieliśmy się spotkać"!

- Czy w tym miejscu kogoś rozstrzelili?

- Nie, dzisiaj jest Wielki Piątek...to Jezus na krzyżu!

                                                                                                          APeeL

 

28.03.1991(c) Dobry jest Pan...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 marzec 1991
Odsłon: 277

Wielki Czwartek

    Świta, przeżegnałem się pod kołdrą. Nadal trwa umęczenie, żona wysyła złą energię...przyjęła dzieciątko, ale ze złością! Ja widzę nawet łóżeczko cieszę się...chociaż jestem zdziwiony zmianą planów życiowych. Nawet nadchodzą strachy: "a jak się urodzi z wadami...z zajęczą wargą?"

    Po sekundowym śnie ujrzałem obraz błękitu, a po pewnym czasie żona ma radość, wystąpiła menstruacja. Jak pięknie wszystko czyni Mądrość Boża - ile spraw można przebadać taką przez taką próbę: tutaj gotowość do zabicia własnego dzieciątka.

    "Dobry jest Pan. Dobry jest Pan" śpiewam w duszy. Wszystko zostało odmienione w jednej sekundzie. Smutek i radość, aby nam się nie nudziło. Napłynęło natchnienie: "wejdź do kościoła". Napłynęło pragnienie wędrowania w Wielki Piątek - szukania Jezusa po różnych kościołach dużego miasta". Po załatwieniu swoich spraw wstąpiłem do kościoła i w ciszy podziękowałem za Dobro Pana.

    Teraz wykorzystuję moment i mówię do znajomego: "Stwórca mówi do pana - Tadziu przesunąłem moment twojej śmierci, wrócisz do mnie - pamiętaj o tym! Jezus umarł także za ciebie. Porzuć dla Niego palenie tytoniu - tylko w piątek! Dałem ci usta i co one mówią...czy pochwaliłeś Mnie dzisiaj?"

   Wolny czas biegnie - czy dobrze, że zadzwoniłem do radia w sprawie manipulacji: wykonałem listę biednych (przekaz do Holandii, bo dary rozkradają). Wiem, że miałem to zrobić w Imieniu Jezusa. W drodze do kościoła spotkałem trzech zawodowych żołnierzy (znajomi z pracy w Jednostce Wojskowej). Jeden z nich pracuje "na mojej fali", ale to całkowity ateista. Teraz wykorzystuję swoją moc i modlitwę!

    "Mądrość Boża dała panu rozum...ku pana zgubie - z nim będzie pan błądził po świecie, ale nie będzie można nic zarzucić Przedwiecznemu, bo otrzymał pan zarazem wolną wolę, wybieraj: - tutaj Saddam Husejn i Gorbaczow, a zarazem Jan Paweł II oraz o. Kolbe. Pan zarazem nie wie, że Bóg kocha pana bardziej ode mnie, bo ja już jestem Jego! Nie ma co szukać, niech pan idzie za mną!"

    Nie wolno rozpraszać się przed Św. Hostią - teraz muszę koncentrować się już na początku Mszy św.! Napłynęło natchnienie, aby Eucharystię przyjąć w ich intencji. Lud śpiewa, a ja modlę się za nich i proszę Jezusa o objęcie ich opieką. Powstała więź miłosna, szukając dojścia do kapłana natknąłem się na żonę.

    Pan połączył nas w kościele i teraz razem poszliśmy do Komunii Św.! Minęło 1.5 godziny, a nie chce się wyjść z kościoła. Napełniony miłością i radością pojechałem i zapaliłem lampki na krzyżu. Napływa, że za "te lampki będę jeździł lepszym samochodem".

   Natychmiast odpowiadam: "wiesz Jezu, że robię to z potrzeby serca, a nie dla zapłaty!". Pod drzwiami czekała córka...z niecierpliwości obgryzła wszystkie paznokcie.

     Późno. Przesłuchuję nagraną audycję poetycką: "Tak mi ojczyzny mojej żal" wg wierszy Tadeusza Micińskiego. Jak piękne rzeczy istnieją na świecie - głos główny i pogłosy, głos inny na tle głównego, głos męski i kobiecy oraz chór mówiący szeptem.

"Modlę się po raz ostatni przed czarnym krzyżem nie tyle za ciebie, co za lud mrący.

Polska - bezmierna ruina. Dziś Żyd chałatny mówi - Polak to lichota.

Straszny jest zgon bez zmartwychwstania.

Chwała Bogu na Niebie i dobrym ludziom na ziemi.

To wy Piasty? To wy? Boże osłoń!

I dobrym ludziom na ziem i

wszystkim ludziom cierpiącym za miłość konającym.

Polska..w zamurowanym lochu blask witraży".

Przechodniami jesteśmy na ziemi ojczyzny szukając."

    To wszystko było "rzucone" na smutny podkład muzyczny...och, gdyby autor doczekał tego czasu! Tej Ojczyzny! Zbliża się północ - muszę ułożyć Adorację Nocną i Modlitwę Przebłagalną.

                                                                                                              APeeL

27.03.1991(ś) Straty...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 marzec 1991
Odsłon: 273

 

    Przebudziłem się przestraszony o 3.00, bo czeka mnie egzamin. W tym czasie napływa pocieszenie w postaci słów: "W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka"...

    Poprosiłem Matkę Niepokalaną o ochronę i padłem na kolana odmawiając moją modlitwę "za wszystkich, którzy mnie śledzą i mają do mnie złość". Zauważyłem, że Pan Jezus jakby odkrył mi Ojca, bo coraz częściej mogę bezpośrednio modlić się do Niego ("jakby zezwolenie").

   Po latach zauważę, że Bóg Ojciec znalazła się w naszej wierze na drugim miejscu. Panie Jezu bądź dzisiaj ze mną...niech będę cichy i wytrwały, w koło powtarzałem "Jezu bądź ze mną". Uczeń Mistrza Ukrzyżowanego ma być cierpliwy i cichy.

   Pan Jezus sam prosił Boga o Miłosierdzie. Do s. Faustyny powiedział: "musisz kontynuować dzieło miłosierdzia - dokończ sprawę adoracji nocnej i modlitwy przebłagalnej".

    Dzisiaj pracuję - jak marzyłem, w ciszy i pokoju. Teraz czas na pouczenia...

- za dręczącą cię nauczycielkę przyjmij Eucharystię, a w momencie udręk modlił się

- Stwórca dał pani wielki dar: będziesz przyjmowała życie, nie wolno pani głosić chwały aborcji...ostrzegam!

- bieda...och, ile ma odmian - można trafić w góry Mauretanii, tam gdzie jest duży kult Matki Bożej...tam wszystko stanie się jasne.

    Z radia popłynie poemat symfoniczny: "Powracające fale" Mieczysława Karłowicz, a mnie przy mówieniu o Matce Bożej łamał się głos...

    Dzisiaj jest mniej ludzi. Z zapałem sprzątam różne papiery i nagle napłynęła wielka tęsknota za Panem Jezusem: "O! Panie mojego serca, gdy przychodzisz zawsze przynosisz pokój domowi i sercu. Jakże zaskakujesz sprawiając prawdziwą radość sercu i ukojeniu".

Słodycz w sercu tak wielka, że nie chce mi się wychodzić z pracy. W środy i piątki pościmy, ale głód nawet nie przepłynie. miałem egzamin, a to strata i tak się stanie, bo listonosz zawiadomił mnie o trzech podatkach.

    Przysnąłem udręczony na fotelu, żona wysyła do mnie smutek, a nawet leki, zniechęcenie i rozdrażnienie. Jak bardzo niszczy to pokój w sercach innych! Czekałem na audycję "Wielki Prokurator Judei", ale tak kręcono, przesuwano czas i grano, że mało kto mógł posłuchać.

                                                                                                                           APeeL

 

 

 

 

                                                                                                                     

26.03.1991(w) Radość gołąbki wijącej gniazdo...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 marzec 1991
Odsłon: 265

26.03.1991(w) Radość gołąbki wijącej gniazdo...

    Teraz piękna scena. Piękna gołąbka z radością zgarnęła siano-wyraźnie widzę ja trzyma w dziobie. Wzbiła się i leci na szczyt wieży kościelnej, gdzie będą małe! Po przebudzeniu się zrozumiałem "prawdę dotyczącą ciąży": cały świat zwierzęcy z radością szykuje się do przyjęcia potomstwa, które przynosi pokój i radość. Cóż ich obchodzi bałagan świata...

    To Mądrość Boża...w dwóch snach miałem pokazane...

1. Nie wolno wykręcać się od nałożonych obowiązków

2. Z radością wypełniać Wolę Stwórcy.

    "Panie Jezu przekazuję Ci ten dzień i w Twoim Imieniu idę do pracy". Podczas przejścia z modlitwą kobieta na ulicy zamawiała wizytę domową. Nie mam chwilki spokoju, szczególnie w takich sytuacjach. Kobieta pragnęła dodatkowo iść ze mną do przychodni. Powinienem powiedzieć, ze modle się, ale to jest wstydliwe.

    "Panie Jezu, jeżeli dzieciątko jest to pobłogosław mu...ja go przyjmuję! Boże Ojcze Wszechrzeczy jeżeli możesz przenieść dzieciątko do najdłużej czekających i wytrwale modlących się...uczyń to, proszę Ojcze,pociesz nieszczęśliwych."

   To wszystko płynęło z głębi serca - dzieciątko przyjąłem, Jezus je błogosławi, a Bóg Ojciec Wszechrzeczy może go przenieść do oczekujących!

    Sprawdził się sen do przodu: widziałem kierownika z pismem i właśnie wchodzi, przybyła pomoc dentystyczna, która widziałem w gabinecie robiącą na drutach (potwierdza, że to czyni), a felczer był przede mną na wizycie domowej (nieporozumienie).

    Wychodzę z pracy i modlę się do "Boga Ojca", a to prawie się nie zdarza, ponieważ przeważnie wołam do Pana Jezusa i Matki Bożej. Po latach to odwrócę, bo Boga Ojca postawiono na drugim planie!

    "Boże Ojcze, Ty dajesz różne dobra, nieraz zabierasz, a później wynagradzasz podwójnie. Podczas Twojego karania trzeba płakać z radości!"

    W tej krótkiej modlitwie zawarta jest cała dobroć Wszechmogącego, Miłosiernego Ojca, który zna każde swoje dzieciątko i każde otrzymuje od Niego swoją najlepszą cząstkę. Niektórym wydaje się, że otrzymuję zbyt mało (taka jest większość), bo nie wiedzą, że nawet na to nie zasługują!

     Przed rozpoczęciem pracy otrzymałem pocieszenie - kartkę od byłej pacjentki, której przedstawiła Jezusa z barankiem. Tak często prosiłem, aby Jezus był ze mną...i właśnie dzisiaj pracowaliśmy wspólnie.

    Umęczony człowiek, przysnąłem na fotelu, a w momencie budzenia wyjaśniła się sprawa ciąży. Nie wiem czy z żony oprócz smutku przechodzi na mnie umęczenie? Potwierdziła, że wczoraj - w momencie największego nasilenia smutku w moim sercu - poczuła się lepiej. Spróbuj przyjąć cierpienie za innego! Przecież jest to pokazane w naszej codzienności...

                                                                                                                                  APeeL

25.03.1991(p) Tylko u Ciebie, Jezu jest cisza...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 marzec 1991
Odsłon: 291

    Budzi muzyka, a kolega dyżurny już wciąga w politykę, a ja na progu Wielkiego Tygodnia pragnę ciszy i modlitwy. Udało się zrobić znak krzyża i trafić na chwilkę ułamek audycji religijnej o 7.05 - ucznia Jezusa poznasz po jego miłości.

   Dzisiaj mam wolny dzień, a napływa przestroga, że "zły będzie przeszkadzał, nie daj się wyprowadzić z równowagi". Wracam do domu napełniony miłością, próbuję odmawiać "Ojcze mój".

- Z tego porodu, który wiózł pan w nocy...jest syn!

- Proszę nazwać go Józef!

   Posłuchałem natchnienia, aby wstąpić do kościoła. Tak uczyniłem, a w Domu Pana serce zalała miłość i pokój! "Jezu...mój Jezu...tylko u Ciebie jest święta cisza! Siedzę skulony i tak mi dobrze. Po 5-10 minutach od Ołtarza św. popłyną głośne rozmowy, a nawet pokrzykiwania zespołu przygotowującego dekorację.

    Czy oni zdają sobie sprawę, że jest to miejsce ś w i ę t e na ziemi i wszystko trzeba wykonywać w cichości i spokoju - tak, jak czynił to Józef i Maryja!

    Dobro w sercu trwało...

- O czym pan myśli?...zapytał jeden z trzech spotkanych kierowców.

- Proszę nie pić w tym tygodniu, bo już widzę atmosferkę!

    Cały czas byłem uniesiony duchowo, a tego uczucia nic nie wyrazi, bo nie można określić go naszym językiem. To jest radość typu niebiańskiego - radość z łączności z Jezusem!

    Natomiast po powrocie do domu, gdy zacząłem przepisywać notatki, nade mną zaczęło się walenie (sprzątano i myto okna). Dodatkowo wróciła żona z wewnętrznym smutkiem i strachem, bo niejasna jest sytuacja co do ciąży.

- To próba dla niej...napływa.

- Niewiele pomogła moja czułość i przymilanie się.
    Nagle w moje s e r c e napłynął śmiertelny smutek. Jaki człowiek jest słaby - jeszcze przed chwilką pocieszałem ją, bo "wszystko jest z Woli Boga...trzeba cieszyć się ze wszystkiego i grać na harmonii!"

    Smutek, który zalał serce jest obcy mojej duszy. Uciekłem w sen i wołam do Jezusa o pocieszenie...

- Przecież sam prosiłeś o przejęcie jej smutku...teraz prosisz, aby ciebie pocieszyć!?

- Panie Jezu przekazuję Ci mój smutek.

    Nagle wszystko odwróciło się. Stałem się normalny, pogodny, silny i pocieszający. Pogodni z żoną trzepiemy dywan - ten spada na mnie i obcierała mi nos ("ładnie będziesz jutro wyglądał!").

W połowie wyłączyłem film "Niezłomny" z Nazaretu...Pan Jezus jako rewolucjonista! W smutku idę wcześniej spać i proszę Jezusa o pokazanie "prawdy" dotyczącej ciąży u żony - w śnie.

                                                                                                                              APeeL

  1. 24.03.1991(n) Z Matka codziennie bliżej Jezusa...
  2. 23.03.1991(s) Za podżegaczy wojennych
  3. 22.03.1991(pt) Apostoł Andrzej...
  4. 21.03.1991 Stworzenie nie zadowoli...
  5. 20.03.1991(ś) Różaniec z Drogą Krzyżową...
  6. 19.03.1991(w) Za judaszów...
  7. 18.03.1991(p) Kamienny krzyż...
  8. 17.03.1991(n) Pośredniczka wszelkich łask...
  9. 16.03.1991(s) W upadkach tracę pychę...
  10. 15.03.1991(pt) Przebłaganie za złych lekarzy...

Strona 2167 z 2364

  • 2162
  • 2163
  • 2164
  • 2165
  • 2166
  • 2167
  • 2168
  • 2169
  • 2170
  • 2171

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 409  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?