- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 796
Przed przebudzeniem ujrzałem Jana XX III, który prowadził synod. Ten piękny sen przerwał straszący: pojawiała się postać z okropną twarzą i kołami zębatymi w otwartych ustach, najeżonymi włosami i dziwnymi oczami. Długo takiego wyglądu nie wytrzymasz...
Po drodze do przychodni sprawdziłem czy płonie lampka pod krzyżem, a radość zalała serce, bo mimo ulewy i wiatru nie zgasła...specjalnie zrobiłem kółeczko samochodem, aby nacieszyć tym widokiem!
Dzisiaj poszczę, a Zły - podrzucił mi przez pacjenta - pachnące rogaliki i „murzynka"...przekazałem je biednym. Trwał nawał pacjentów wśród których znalazła się biedna kobiecina, która mnie obdarowała. Włożyłem jej pieniądze między recepty...
Jakby za to trafiła się sprzedająca trumny! Znam ten interes, bo prowadził go ojciec (stolarz), ale rodzice po moim wyjeździe na studia medyczne do AM w Gdańsku (1962) potraktowali mnie jako tego, który „poszedł na swoje”. Dobrze, że zlitowano się i otrzymałem stypendium (było nas pięcioro)
Wczoraj Pan kazał oddać dyżur, a dzisiaj biorę za kolegę, który zachorował...czując, że będzie dobry. Już na jego początku trafiłem na wiejskie podwórko, gdzie modliłem się na ławeczce...w oczekiwaniu na „załadunek" babci do karetki.
Po powrocie wróciłem do swojego pokoju lekarza dyżurnego...dotychczas gnieździliśmy się w piwnicznej izbie (dwóch dyżurnych). Dla mnie jest to wielka łaska, bo będę mógł modlić się w intymności i przepisywać dziennik...także na maszynie. Dzisiaj mam program ABBY, który pozwala konwertować takie zapisy do tekstu w komputerze.
Padłem na kolana, bo większość traktowała całą operację jako „przeniesienie”, a ja ujrzałem wielki dar Boga Ojca...dla mnie! Teraz w ciszy odmawiałem moją modlitwę, a zły podsuwał alkohol, karty, bo "był zespół". Napłynęło ostrzeżenie: „szanuj tę pracę, uważaj na sztuczkę Szatana!" Podziękowałem Matce za ostrzeżenie...
„Ojcze dziękuję Ci za wszystko, co mi dałeś...za Twoją Opiekę, za Twoje próby i za ten najpiękniejszy dar - św. ciszę i możliwość modlenia się we własnym pokoju.” Nawet w domu nie mam takich warunków!
Nagle pędzimy na daleki wyjazd przejeżdżając obok mojego krzyża z płonącą lampką, którą zauważył także kierowca. Wielka radość zalała serce...odmówiłem wszystkie modlitwy, a po powrocie do pokoju lekarskiego przywitała mnie piękna muzyka.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 862
Wstałem z ciężkim ciałem, a napłynął obraz umęczonych koni, które widziałem wczoraj...jeden ciągnął wóz z ludźmi i przyczepką na której drugi rumak walił nogą w podłogę! Takie konie widziałem też z Zakopanem na Krupówkach z wypoczywającymi wczasowiczami.
W sercu pojawiły się różne religie...dlaczego walczą między sobą? Nasuwa się sprawa ekumenizmu, ale czy ja lub Jan Paweł II możemy to akceptować? Właśnie wystąpił w obronie kardynała uwięzionego w Chinach.
My znamy Drogę Prawdy...dokąd można dojść z tymi, którzy odrzucają Matkę Bożą, różaniec, modlitwy za zmarłych i Eucharystię? Prawdziwie wierzący z innej religii nie odpowiada, ale dlaczego nie zdradzi jej ten, który ujrzał Prawdę?
Zacząłem moją modlitwę, ale napadły mnie rozdrażnienia, niepokój wewnętrzny...zarazem miałem natchnienie, aby nie słuchać „Słowa na dzień”, gdzie właśnie mówiono o medytacji bez wzmianki o Panu Jezusie i Matce Bożej!
Płyną kłótnie w Sejmie RP, a ja w tym czasie odmawiam moje modlitwy. Jak wielką dają radość i pokój w sercu. Dodatkowo w czasie spaceru zakończyłem wszystkie, zapaliłem lampkę przy figurze Matki Bożej...”módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy"
"Matko nasza, tylko z Tobą jest dobrze...tylko z Tobą, Zdrowaś Matko wspomóż dusze cierpiące w Czyśćcu...miej miłosierdzie nad nimi. Wspomóż wszystkich z mojej rodziny, szczególnie tych, którzy najdłużej tam przebywają.”
Ktoś splunął z trzeciego piętra, ale w ciemnym oknie majaczyła głowa...jakiś towarzysz złości się, bo zbliża się święta pora dziennika telewizyjnego, a on musi czuwać! Kiedyś pokażą mu, co czyniłem jako niebezpieczny dla systemu. Przy figurze Matki Bożej trafiłem na „zebranie”, bo trwa Sejm RP, a to stan podwyższonej gotowości bojowej...
Teraz mimo przeszkód czytam pismo stygmatyczki Gemmy Galgani. Na zdjęciu nagrobka ma wielki krzyż, który przyciska ręką. Przez moje serce przebiegło nagłe i nieoczekiwanie pragnienie z zawołaniem: „Panie Jezu spraw, aby Twój krzyż był na mojej piersi w czasie mojego pogrzebu...tylko o to Cię proszę, Jezu mój!”
„Twój krzyż, Jezu mój to słodycz i prawdziwe szczęście
Twój krzyż, Jezu mój to radość i pokój
Twój krzyż, Jezu mój to miłość i miłosierdzie
Twój krzyż”...
W dzienniku Gemmy Galgani mistyczka i stygmatyczka (1878-1903) pod datą 8/9 czerwca 1989 r. napisała: „znalazłam się przed Matką Nieba, po Jej prawej stronie stał mój Anioł Stróż”. Ja w tym czasie pomyślałem o moim Aniele Stróżu. To on mówi do mnie od Boga Ojca, ostrzega, poucza, odpowiada na zapytania. Ludzie nie wiedzą o tym, żyją w ciemności i dopuszczają tylko złe siły!
Tam dalej były słowa: „Maria otwarła swój płaszcz i okryła mnie nim. W tej chwili zjawił się Jezus, wszystkie Jego rany były otwarte /../ jaśniały z nich ogniste promienie. Na jedną tylko chwilkę ugodziły te promienie w moje ręce, nogi i serce. Czułam się bliska śmierci. Matka Boża podtrzymała mnie jednak”...
Gemma Galgani po powrocie do ciała stwierdziła krwawiące stygmaty, a łzy zalały moje oczy...
-
Czy chcesz coś takiego otrzymać?...napłynęło pytanie.
-
To wszystko nic, ale ja nie jestem godny!...odpowiedziałem!
Pan wówczas odpowiedział („Prawdziwe Życie w Bogu”): „Nie bój się, charyzmat, który ci dałem pozostanie w tobie aż do dnia, kiedy przyjdę do ciebie /../ Błogosławię cię za tę odrobinę wiary, którą Mi okazujesz. Weź Mój Krzyż, obejmij Go."
"Mój Krzyż jest twoim Życiem. Ja, Jezus z Nazaretu błogosławię ciebie /../ Ja, Miłość jestem zmęczony i potrzebuję wypoczynku. Moje dziecko nie opuszczaj Mnie! Wleję w ciebie pouczenie i rozeznanie.”
Zapisałem to, a dzisiaj (23 luty 2019 r.) wiem, że tak się stało!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 830
Jakże ważne jest wsłuchiwanie się w napływające natchnienia...mam iść pieszo i odmawiać modlitwy. Zły natychmiast podsuwał samochód, bo dba o mnie. Wiedział, że w wielkim bólu popłynie modlitwa przebłagalna...w czasie załatwiania odległych wizyt.
Wczoraj wołałem do Matki, abym „nie nauczał”, ale dzisiaj pierwszą pacjentką była katoliczka przedstawiająca „kłęb nerwów”, bo gnębi ją zły kierownik, a ona łyka relanium po 3-4 tabletki naraz.
Powiedziałem jej o próbach, zaleciłem uciekanie się do Matki Bożej i modlenie się za prześladowców. Czy wolno mi o tym mówić? Jednak w ten sposób szerzę kult Maryjny! Nie potrafię już inaczej pocieszyć cierpiącego, który ucieka w zniechęcenie i nienawiść?
-
Dobrze pani uczyniła rezygnując ze stanowiska i uciekając od krzywdzenia ludzi (zwalniania ich z pracy)...najwyższą wartość ma dusza i jej pokój! Nam potrzebny jest drewniany talerz, drewniana łyżka i drewniane buty!
-
Och, tak chętnie słuchałabym pana!
Dzisiaj mam pokój w sercu, bo post wycisza. Napłynęło, abym oddał dyżur w pogotowiu...szybko znalazłem chętnego, a później dowiedziałem się, że jutro będzie wielki bałagan, ponieważ przenoszą wszystko do nowych pomieszczeń!
Wcześniej poszedłem „po kolędzie” na trzy wizyty domowe. Faktycznie płynęły modlitwy i było mi dobrze. Na poczcie podarowałem krzyżyk, a teraz sprawdziłem czy powieszono. Radość, bo jest na ścianie frontowej!
Teraz jestem u ciężko schorowanej pani, ale żywotnej i kontaktującej się z uzdrowicielami. Pokazuje mi zdjęcia Clive Harrisa, który prowadził seanse uzdrowicielskie w polskich kościołach. Ponieważ odbieram dobrą energię...z wolna napłynął błogostan.
Dziwne, bo babcia ze smutnej stała się wesoła, nawet zerwała się z łóżka. Poprosiłem ją, aby przyjmowała swoje cierpienia i przekazywała je Matce Bożej...wiele dobra uczyni w ten sposób. Zdziwiła się moją odmową zjedzenia cukierka i napicia się wina („post w intencji pokoju na świecie”)...
Na ostatniej wizycie znalazłem się w mieszkaniu oddanej Bogu i bez zdziwienia przyjąłem od niej obrazek Matki Boskiej Fatimskiej: „W Słonecznej Światłości Najświętsza Panna”. Jakże piękne jest to określenie Matki Boga naszego.
Dzisiaj miałem dużo pracy...podarowano mi tylko kawę sprzed dwóch lat.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 792
MB z Lourdes (rocznica objawień z 11 czerwca 1917 r.)
W śnie w ostrej formie dyskutowałem o telewizji z prezydentem Lechem Wałęsą;
-
Czy pan nie rozumie, że telewizja i radio to czwarta władza...pan musi to przejąć!
-
Och, staram się, przecież organizuję akcje charytatywne!
Przebudziłem się w złości, a zły „zrobił mnie szefem radiowo – telewizyjnej redakcji", a to dobra sztuczka, bo...w tamtym czasie byłem wielkim "reformatorem". To jakby jego kabarecik.
Nawet byłem pełen podziwu dla upadłego Archanioła. Dopiero odkrywałem jego nadprzyrodzoną inteligencję...w czynieniu zła, ale nie widziałem jeszcze bolszewizmu.
Padłem na kolana, bo napłynęło natchnienie: „Msza Św.” w intencji niechętnych Kościołowi Pana Jezusa. Popłynął „Anioł Pański” i „Pod Twoją obronę”. Zły od razu podsunął: „eee!..będziesz..tam , latał na msze!”
Zniechęcony położyłem się, ale napłynęło mocne natchnienie: „k a l e n d a r z”, gdzie ujrzałem informację o dzisiejszym święcie. W kościele trafiłem na słowa pieśni: "jak dobrze u Ciebie Panie!” Zawołałem tylko:
"Ojcze mój! Dziękuję Ci, że w Twojej Mądrości stworzyłeś system pokus: dla ćwiczenia mnie, bo zły ujawnia moje słabości, wady i ukazuje moją nędzę. To służy mojemu dobru. Dzięki tym sztuczkom wzrastam!”
Dzisiaj nie miałem wielkich pocieszeń, nawet zawołałem: „Matko, dzisiaj przyszedłem w intencji niechętnych Kościołowi...za nich jest Eucharystia."
Mój kapłan nawet nie wspomniał o Objawieniu Matki Bożej, które było wielkim wydarzeniem w życiu Kościoła Świętego. Ważniejsza jest dusza jakiegoś śmiertelnika (zamówione nabożeństwo)...ona jest bardzo ważna, dlaczego nie dbał o nią podczas życia?
Dzisiaj dzień postu, płyną modlitwy, śpiewają dwa słowiki...prawie wiosna. Dużo pacjentów, nawał starszych i obcych, dodatkowo 3 wizyty domowe. Wszystko znoszę z radością i mocą!
W dniach maryjnych Szatan nasyła różnych "chorych":
-
„umierającą”...daj Boże, aby każdy był tak zdrowy w tym wieku
-
funkcjonariuszkę św. Jehowy
-
słuchającą świadectwa wiary, która zaśmiała się, bo czekała ją wizyta u ginekologa!
-
wpadł też sanitariusz z informacją o umierającym z wypadku, a nie było jeszcze chirurga!
Smutek zalał serce, bo gadałem, upadłem, a w tej rozterce podczas mycia rąk przed obiadem mydło wpadło mi...w zupę! Ma zły sztuczki - nie lekceważ! Z trudem zbierałem myśli...”Matko pomóż w tym naporze ludzi!”
Pojawiła się kobieta, która z radością opowiedziała o ślubach wieczystych córki, a jest to wydarzenie duchowe na całe życie. Na pocieszenie pojawił się też pacjent pełen humoru (niesprawny po udarze)...śmieliśmy się z jego żony szukającej pewności w badaniach u lekarzy, a przecież można przewrócić się na schodach przychodni!
Wszystkich przyjąłem, z pomocą Matki Bożej byłem bezinteresowny, pomagałem i pocieszałem utrapionych i biednych. Pewny swego szykuję się do wyjścia, a pacjent, któremu załatwiłem sprawy administracyjne zostawił butelkę wódki, szynkę i kawę! Zły wszystko popsuł...
Leje deszcz, a ja cały czas modlę się...także w banku i w piwiarni za kominkiem. Teraz z żoną oglądamy program „Moja modlitwa” w którym śpiewała Ewa Błoch: „Co Ci powiem Cichy Boże?"...popłakaliśmy się.
Tam padły też słowa, że złe myśli przysyła Szatan, a dobre Bóg...rozróżnimy je przy pomocy Światła Ducha Św.!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 846
Na dyżurze w pogotowiu zerwał mnie straszący sen, ponieważ nie było kolegi (jeden pokój lekarski) odmówiłem „Anioł Pański” i „Pod Twoją obronę”...
Od rana trwał napór chorych oraz czujność „towarzyszy”, którzy mają zezwolenie na nękanie mojej osoby. W sercu znalazłem się podczas sądu nad Panem Jezusem („Mąż z Nazaretu”), gdzie obrońcy Barabasza byli dobrze zorganizowani. Z serca wyrwał się tylko krzyk: „Jezu. Jezu!” oraz wołanie do Matki Bożej: „Dobra Pani, Panno Chwalebna i Błogosławiona”...
Przybył do mnie obcy chłopczyk u którego przed 3 dniami - na rzut oka - rozpoznałem ciężkie schorzenie i skierowałem go do szpitala. Dzisiaj widać jego zagubienie, bo potwierdzono moje sugestie i trafił do kliniki...
Na ten moment trafia się chory, były aparatczyk, który zadaje pytania o wiarę:
-
Dlaczego jest tyle różnych Matek?...
-
Aby się nie nudziło...przecież to jasne! Jeden czci Niepokalane Poczęcie, inny Matkę z Lourdes (uzdrowienia), a ten Matkę Pokoju z Medziugorie...
-
Czy można zgłaszać się do Matki bezpośrednio?...gdy nie wierzy się w kapłanów!
-
Bezpośrednio...można, ale gdzie pan dotrze? Nawet do ministra wchodzi się dzięki specjalnej procedurze (chodzi o Sakrament Pojednania).
Dotarło to do niego, a dodałem jeszcze moje świadectwo wiary, ulotkę oraz zaleciłem proszenie Matki Bożej o prowadzenie w powrocie do Boga. Każdy bowiem ma inną ścieżkę...trzeba patrzeć na napływające z n a ki!
W progu domu przywitała mnie smutna żona, bo córka podrabiała moje recepty, ale żadna apteka takich nie wyda. Uciekłem na działkę, gdzie w budce lubię się modlić...tam podczas drogi krzyżowej wzrok zatrzymał wielki gwóźdź, a to oznacza, że odejmuję Panu Jezusowi cierpienie.
Muszę przyznać, że modlitwa płynęła ze środka mojego serca, a przy niektórych stacjach doznawałem szczególnego współcierpienia ze Zbawicielem: obnażenie na Golgocie, przybijanie do krzyża i jego podniesienie, a na końcu przebicie Św. Boku Pana naszego.
„Ojcze mój odpuść im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. Łzy zalały oczy, ból przeniknął duszę, a w tym czasie z natchnienia odczułem, że jest to wynik mojego pragnienia zbawiania dusz. Tego pragnienia i cierpienia nie znają zwykli ludzie. Stąd Słowo Pana Jezusa: „Pragnę"!
Dziwne, bo teraz, gdy to opracowuję (14.02.2019) z czytanego w radiu Maryja „Dzienniczka” płynęła prośba s. Faustynki do Pana Jezusa o zbawienie dusz. Ja też pragnę wciągać ludzi na Drogę Prawdy prowadzącą do Boga Ojca! Nawet podczas przepisywania tego świadectwa wiary przez serce i ciało przepływał bolesny skurcz.
Wróciłem do domu uduchowiony, a stara książeczki do nabożeństwa otworzyła się na słowach: "Niewiasto, oto syn Twój”. Tam były też słowa, że „Dziecię Maryi” to osoba nosząca Jej Medalik i odmawiająca różaniec, wielbiąca Matkę w soboty, czcząca Jej święta, wzywająca Jej pomocy w ciągu dnia. Wszystko to spełniam...jestem więc dziecięciem Maryi! Pan Jezus dał mi Matkę, Najlepszą Opiekunkę. W tej radości odmówiłem ponownie: ”Anioł Pański” i „Pod Twoją obronę”...
APeeL
- 09.02.1992(n) ZA PRACUJĄCYCH Z BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM MATKI BOŻEJ
- 08.02.1992(s) ZA NIECHĘTNYCH MOJEJ OSOBIE
- 07.02.1992(pt) W intencji własnego zbawienia...
- 06.02.1992(c) ZA ARCYKAPŁANÓW...
- 05.02.1992(ś) ZA DRĘCZONYCH TYM ŻYCIEM
- 04.02.1992(w) ZA TYCH, KTÓRZY OTRZYMUJĄ NOWE SERCE
- 03.02.1992(p) ZA DALEKICH OD ŻYCIA BOŻEGO
- 02.02.1992(n) Za wybierających radości życia doczesnego...
- 01.02.1992(s) ZA MATKI DZIECIOBÓJCZYNIE
- 31.01.1992(pt) ZA OFIARY KONFLIKTU DUSZY Z CIAŁEM