- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 909
W rozmowie z lekarką padło pytanie: jak często chodzę do spowiedzi, bo trzeba przynajmniej raz w miesiącu. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, ponieważ mam duże poczucie grzeszności, ale do kapłana (Pana Jezusa) nie biegnę z byle czym, ponieważ codziennie jestem oczyszczany podczas Komunii św.
Nie wyjaśnisz tego komuś, kto nie ma Światła Bożego. Ja nie należę do tych, co wypełniają nakazy Kościoła katolickiego, że trzeba być w kościele w niedzielę i święta, a do spowiedzi przystępować 2 x w roku.
Podobnie jest z nakazem nie jedzenia mięsa w piątek. Wyobraź sobie takie zalecenie w kraju, gdzie jest głód, a także dla mnie poszczącego od lat w środy i w piątki (dzisiaj nic nie jadłem, a jest już 20.00).
Pragnąc czystości poszedłem do spowiedzi, bo chcę wyzbyć się niechęci do krzywdzicieli: „Panie! Wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Po otrzymaniu rozgrzeszenia „spojrzał” Pan Jezus Miłosierny! Po Komunii św. zniknął lęk i niechęć do tych braci ziemskich, a słodycz w ustach trwała jeszcze w domu!
Napłynęła bliskość rodziców chrzestnych. Proszę Boga, aby matka chrzestna zmarła z Wiatykiem, a z duszy ojca chrzestnego Pan Jezus zmazał grzechy (odpust zupełny)...niech przejdą na mnie.
Szatan jest niezmordowany. Napuścił na mnie żonę i wdałem się w utarczkę słowną. Nie pomogły prośby, że dzisiaj 1-wszy piątek m-ca, że tracę czystość, a to oktawa Wszystkich Świętych z wypraszaniem odpustu dla dusz. Ona nie jest winna, bo chce dobrze (poucza), ale do końca nie widzi boju duchowego.
Dodatkowo „zepsuł” się Internet (pogoda), który „naprawiałem”. Straciłem całkowicie pokój, a zły rozpoczął atak: ponownie zalał myśli prześladowcami, napłynęła złość na żonę i awersja do świętości: „nie pojadę dzisiaj na czuwanie modlitewne, a jutro nie pójdę na Mszę św., także...w niedzielę, w ogóle nie będę chodził do kościoła”! Samochód sprzedam, bo w niepogodę nie będę musiał jeździć do kościoła!
Wyobraź sobie teraz zwykłego człowieka, który nie wie, że to kuszenie. Cóż może zaproponować mi świat (60-100 minut) zamiast spotkania z Bogiem Objawionym? Podszedłem ponownie do konfesjonału, bo chcę ofiarować to nabożeństwo za dusze, które Pan mi wskazał.
Św. Paweł mówił: „(...) Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami (...) Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, (...) stójcie mocno w Panu, umiłowani. Flp 3, 17 - 4, 1
Serce rozrywa śpiew: „Święty Boże”, a później „O Jezu mój drogi”, gdzie słowa o przybyciu Pana Jezusa do mnie, gdy będę umierał. Jakże chciałbym tutaj zostać, być z innymi potrzebującymi bliskości Boga. Tak dobrze, ale wszyscy szybko wychodzą. Poświęciłem „Dzienniczek”...
Wsiadłem do samochodu kupionego z modlitwą...bez niego nie byłbym tutaj. „Dziękuję Ci Panie Jezu”. Intencję odczytałem w drodze na Mszę św. niedzielną, a Pan Jezus powiedział, że "przebaczono mi dwa razy, a ja mam przebaczać 77 razy”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 912
Bardzo przykre jest cierpienie niezasłużone, szczególnie zadawane przez najbliższych. Wczoraj walczyłem z kolegami, ale to bój...Dawida z Goliatem, a dzisiaj mam przeprawę z żoną, która pragnie spokojnego życia.
To prawda, bo wiele ze mną wycierpiała, ale ja nie mogę zrezygnować z obrony czci Boga naszego, wiary, krzyża i Kościoła katolickiego.
Serce zalewa pustka duchowa, niepokój, a nawet zamęt myślowy. Nadal rozmyślam i „rozmawiam” z moimi krzywdzicielami. Nie pomogło wyświęcenie mieszkania, bo napływała zła energia od ludzi (?), bądź demona (?). To coś strasznego, bo nie mogę nic wykonać.
W drodze do kościoła płynie moja modlitwa, a w sercu poparzone dzieci, które matka zostawiła w fotelikach samochodu z zapaliczką, a także powodzianie zdani na pastwę losu. Bezwstydnicy z TVN pokazując tych biedaków mignęli obrazem pięknego sadu z grójeckiego!
Prezydent „zgoda buduje” miał ”przyjemność być na wałach przeciwpowodziowych”, ale teraz ważniejsze jest odznaczanie swoich. Dobrze, że nie mam Orderu Orła Białego, bo bym zwrócił.
W sercu także cierpiący tłumacze z Iraku, którzy zostali bez ojczyzny, bo przyjechali do Polski, a tu ich nikt nie chce. To samo z Czeczenami, bo niespodziewanie rozkwitła przyjaźń polsko-radziecka...
Nie pomyliłem się, bo naród rosyjski to moi bracia, którym cerkwie zamieniono na magazyny, a Matkę Pana Jezusa wyrwano z serc. Przez sekundę wyobraź sobie, że pragniesz Komunii św. a Przybytek Pański zbezczeszczony!
Niewiele zmieniła Msza św. poranna, bo rozpraszały przeżycia z dnia wczorajszego (sprawa zawodowa). Wróciłem do Pana jeszcze raz i wołałem za duszę cioci i jej męża, bo w czasie studiów miałem u nich "drugi dom" (mieszkali blisko mojego akademika na AM w Gdańsku).
„Panie obejmij ich. Przebacz wszystko mojej drugiej matce. Przelej na mnie jej grzechy. To ona jest na tej Mszy św.”... Komunia św. pękła samoistnie na pół, odwróciła się i złożyła.
Obok mnie znalazł się niewidomy pacjent, a w sercu zabijani przez cholerę na Haiti, ofiary wybuchu wulkanu oraz upadku samolotu na Kubie.
W Bagdadzie zamachowiec samobójca rozerwał się w kościele podczas odprawianej Mszy św. i zabił 70 niewinnych chrześcijan, a wielu ciężko zranił. Dziadek wysadził mieszkanie, ale wybuchły tylko cztery butle gazowe z dziewięciu zgromadzonych.
Piszę, a pokazują oszukanych przez deweloperów. Nie otrzymali mieszkań za które zapłacili. To tylko mała cząstka góry cierpienia ludzkiego (Golgoty) na której szczycie stoi krzyż z Panem Jezusem... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1058
Pan Jezus sprawił, że w ręku znalazła się intencja z 30.04.1994 „za krzywdzących innych”. Te dwa zapisy są odlegle, ale przenikają się treścią, bo już wówczas byłem prześladowany. Wówczas sekretarz partii stwierdził, że ode mnie wpłynął anonim. Jak anonim to dlaczego ode mnie? Ja nigdy w życiu nie napisałem żadnego anonimu. Zobacz, co czynią „bracia” Polacy.
Zły wpuszcza niechęć do Boga i Pana Jezusa: „bo to wszystko przez wiarę...dlaczego nie chcesz być szczęśliwym normalnie”? To bardzo sprytne i mocne. Tak też uważa żona i koledzy: po co pisałem protest przeciwko powaleniu krzyża Pana Jezusa? Za obronę wiary nie dają orderów, ale włóczą przed sędziów i urzędników, a nasze kłopoty to okazja do dodatkowego ataku szatana.
Teraz zaatakował mnie opiekunami i „łowcami szpiegów”, bo już wówczas byłem prześladowany. „[...] Wchodzisz do przychodni, a pojawiają się aniołki: przebiega pani na stanowisku, ta udaje, że szuka karty, a tamta siedzi i pilnuje...rejestratorki! Po pewnym czasie u takich jak ja rozpoznaje się manię prześladowczą i zamyka w wariatkowie, bo niemożliwe, aby tylu śledziło!
Wówczas jeszcze nie przypuszczałem, że czeka na mnie taka pułapka. Właśnie zmienili nazwę Bezpieki, ale czekistą jest się na całe życie. To wielka tragedia, bo nie możesz uczestniczyć w życiu kościoła katolickiego. Ja wolę być zniewolonym dla Pana Jezusa![...]”.
Od szeregu miesięcy towarzyszy mi ks. Jerzy Popiełuszko, a w starym zapisie:
- Ks. Jerzy Popiełuszko powinien cieszyć się, że go wykończono, bo stanie się świętym! Tak mówi lekarz („łowca szpiegów”) u schyłku swojego życia. Dlaczego poganin jest tak wielkim wrogiem kościoła i wiary?
Wróćmy „do teraz”. Na wczorajszej Mszy św. prosiłem Pana Jezusa, aby był ze mną. Komunia św. złamała się na brzegu, co oznacza, że Pan weźmie sprawę w Swoje Ręce. W nocy wszystko przygotowałem i napływa, abym nie obmyślał obrony. Czekam na Mszę św., a przypomina się czas, gdy jako mały chłopiec dzwoniłem w kościele i tak zwoływałem ludzi do Boga! Teraz śpiewam z ludem:
„Pod Twoja obronę Ojcze na Niebie", a kapłan wypowie moje wołanie:
"Nie opuszczaj mnie, Panie, Boże mój,
nie oddalaj się ode mnie.
Spiesz mi na pomoc, Panie [...]”. Ps. 38,22-23
Dzień zszedł na walce. Nie mogę opisać mojej sprawy, ale trafiłem do krzywdzicieli o sercach pełnych paragrafów, które sami łamią. Koledzy pomylili posługę z królowaniem i dobrze czują się sami wśród swoich. Trudno im otworzyć lekarskie serca, przyjąć wyciągniętą rękę i powiedzieć przepraszam.
Nikt nie chce rozmawiać z pokrzywdzonym, który walczy o należne prawa, a przez to stał się natrętem, a nawet pieniaczem. W ręku znalazło się zdjęcie JPII tuż po operacji, a w tamtym czasie miałem napisać scenariusz do filmu o o. M.M. Kolbe.
Intencję odczytam po dwóch dniach. W nagłym błysku ujrzałem wyznawców Pana Jezusa na całym świecie. Już przed laty pragnąłem oddać moje życie Jezusowi. To kojarzy się z krwią męczenników, mordami w Indiach i Iraku, a katolika można zabić na wiele sposobów: poprzez pozbawienie stanowiska, zwolnienie z pracy, pomówienie lub przy pomocy psychiatrów...czyli zabić duchowo. Tak właśnie stało się ze mną: wiarę potraktowano jako chorobę i zabrano mi możliwość leczenia ludzi.
Pan Jezus dzisiaj powiedział: "[...] Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie [...] nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. [...]". Łk 14, 25-33
W dniu odczytania intencji - na czuwanie w kaplicy z relikwiami s. Faustyny - zabrałem „Dzienniczek” s. Faustyny, aby go poświęcić (1-wszy piątek m-ca).
Po spowiedzi otworzył się na słowach Zbawiciela wprost do mnie: „cierpienie będzie ci znakiem, że Ja jestem z tobą”. Kręcę głową, a na ten moment Pan Jezus Miłosierny z okładki tej książki podwoił się...jakby dla mnie. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 930
Dzień Zaduszny.
Większość ludzi uważa, że pomaga duszom strojąc groby, paląc świeczki, a nawet prowadząc jakąś formę pikniku. Z powodu „miejsca pochówku” ludzie kłócą się, chodzą po sądach i w ten sposób zawstydzają dusze swoich zmarłych.
Wczoraj widziałem grób-domek króla cygańskiego, a dzisiaj trafię na grób-dom dziedzica z moich stron rodzinnych!
Po krótkim śnie zbudzono na Mszę św. o 6.30. To bardzo ważne, aby przyjąć zaproszenie na ucztę Pańską czyli specjalnie przygotowane dla nas doznania duchowe. Czekam na wejście kapłana, a serce zalewa wielka powaga, a nawet odpowiedzialność za innych.
Płyną słowa o czasie śmierci Pana Jezusa: „(...) Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego". (...) Kamień od grobu zastały odsunięty. (...) Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał". Łk 23, 44-46. 50. 52-53; 24, 1-6a
W czasie zjednania z Panem Jezusem siostra śpiewała: „Ja wiem w kogo ja wierzę (...) To Ten, co zstąpił z Nieba, co ż y c i e za mnie dał”. Ja wiem o tym, ale dzisiaj w błysku światłości napłynęła refleksja: „Czy ja oddałbym swoje życie za Pana Jezusa, który dał się zabić za mnie”?
Łzy zalały oczy, ponieważ każdy zna uczucie lęku, a przeżywał to nawet Zbawiciel. Na ten moment płyną słowa (Ps 27): "kogo miałbym się lękać? Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? (...) Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana”.
To wielka prawda, bo my faktycznie nie wierzymy w moc Boga, Pana pełnego potęgi, a przecież nie ten, co zabija ciało. Piszę, a dreszcz „prawdy” przepływa od głowy do stóp. „Tyś szczęściem w moim życiu. Tyś światłem w śmierci dniu”.
Po Komunii św. wychodzę całkowicie odmieniony, bo moja moc rodzi się w słabości. Nie mogę z nikim zamienić jednego słowa. Jak dobrze jest być pustelnikiem! Mija czas, a doznania trwają...nawet napłynęła sytość ciała, a minęła doba od ostatniego posiłku. Nie dziwi fakt, że są tacy, którzy żyją tylko samą św. Hostią.
Teraz znalazłem się na cmentarzu rodzinnym. Pierwszy raz w życiu odczułem wielką świętość tego miejsca i poczucie wspólnoty z duszami zmarłych. Tutaj leżą ciała bliskich i znajomych, a ich dusze jakby były ze mną.
Nigdy nie miałem łaski takich doznań i pierwszy raz jest mi tak dobrze z tymi, którzy odeszli. To uczucie znają żałobnicy. Napływa, abym za każdą z tych dusz odmówił koronkę do miłosierdzia. Serce zalała bliskość ojca ziemskiego z którym miałem małą łączność, ponieważ był zapracowany, a mój wyjazd na studia całkowicie nas rozdzielił. W wielkim uniesieniu powstało połączenie trzech serc: Pana Jezusa, mojego i ojca ziemskiego.
W jasności napływa moc tej modlitwy, która jest odmawiana w momencie śmierci Pana Jezusa na krzyżu, a to czas otwarcia Nieba i wylanie zdroju Miłosierdzia Bożego. Jakby na potwierdzenie - z oddalonego nagrobka - „patrzy” Pan Jezus Miłosierny. To powtórzy się 5 x z rożnych grobów, bo za tyle osób będę wołał. Chce się płakać, bo rzadko modlę się za bliskich...”miej miłosierdzie nad duszą ojca i wszystkich z mojej rodziny”.
Teraz proszę za duszę siostrzeńca, który zginął tragicznie, a później za babcię, bratową i za każdego z moich dziadków. Popłakałem się przy grobie młodszego brata, który zmarł przed 10 laty.
„Panie Jezu! Przelej na mnie jego grzechy, bo wiele z nich uczynił z mojego powodu, a może nawet umarł przeze mnie. Proszę Panie Jezu ! zmiłuj się nad jego duszą”. Pan później wskaże mi zapis w którym żonie przekazano w śnie, że namawiałem innych do gry w karty i pożyczałem im pieniądze.
Idę na Msze św. o 17.00 i wołam „za wszystkie dusze z mojej rodziny”. Nie wiedziałem, że to dalszy ciąg wielkich przeżyć duchowych, bo były te same czytania, a nawet ta sama pieśń w czasie Komunii św.
Popłakałem się, ponieważ w serce wpadły słowa „On mnie napoi Krwią swoich Ran”. Trwała procesja - do czterech ołtarzy - z ministrantami niosącymi świece. W serce wpadły moje dzieci i z płaczem wołam za nie.
Po zakończeniu procesji znalazłem się przed wielkim malowidłem ściennym przedstawiającym Golgotę. Wprost stałem urzeczony widokiem Żydów, Rzymian i nie mogłem oderwać wzroku od Pana Jezusa Ukrzyżowanego:
„Jezu mój! Panie! Święty Świętych, Zbawicielu Drogi”. Jakże wszystko mam ułożone! Wychodzę z kościoła, żegnam się wodą, a wzrok przykuły rany Stóp Pana Jezusa ociekające św. Krwią. Nie mogłem dojść do siebie. Niewyspany i umęczony poszedłem wcześniej spać.
Następnego ranka kapłan mówi, że możemy wyprosić odpust zupełny dla jednej osoby, którą podamy Bogu (tak będzie przez cała oktawę). Napłynęła dusza ojca ziemskiego... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 978
Wszystkich Świętych
Z radością biegnę na nieplanowane spotkanie z Panem Jezusem, a w sercu Matka Pana naszego, Szafarka Bożych Łask. W kościele starszy mężczyzna pięknie śpiewał, a św. Jan Apostoł przekazał co widział: „(...) wielki tłum (...) stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. (...) A wszyscy aniołowie (...) padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu (...) Ap 7, 2-4. 9-14
Św. Jan Apostoł mówi: „(...) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. (...) Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. 1 J 3, 1-3
W kazaniu kapłan mówił że, każdy z nas powinien pragnąć świętości, ale nie zaakcentował tego, że staje się to po zjednaniu z Panem Jezusem...mówił długo, a nie wspomniał o Cudzie Ostatnim!
Czekam do Komunię św., a Pan Jezus podszedł do mnie z boku. Kapłan trzyma Ciało Zbawiciela, a ja padłem na kolana i dopiero teraz poczułem się uczestnikiem tego świętego spotkania.
Nie mogę wyjść urzeczony świątynią, chciałbym, aby dalej trwały modlitwy dziękczynne i przebłagalne. Trzeba wymieniać błahostki: za kwiaty dla Ciebie Jezu, chleb codzienny, ciepło, świątynię, Komunię św. To powinny przerywać prośby przebłagalne...podawane przez wiernych.
W tym urzeczeniu zostałem zawieszony pomiędzy Niebem, a ziemią. W tym zaskoczeniu nie mogłem wrócić do ciała. Nawet modlitwa jest niemożliwa. Usta zalała słodycz, a serce lekki pokój. Pragnę być sam na Sam z Panem Jezusem i zanotować wszystko dla innych.
W końcu wychodzę, a żegna mnie spojrzenie wielkiego obrazu Jezusa Miłosiernego. Nie zrozumiesz na czym polega ten sekundowy kontakt, bo tego opisać nie można. Wołałem za żonę, aby jej smutki i wyrzuty sumienia przeszły na mnie.
Wracam. Chce się płakać, bo pragnę Nieba, ale mam zadanie do wykonania, bo w Ojczyźnie Niebieskiej nie ma niewiernych, krzywdzonych, odwróconych od Boga i tych za których trzeba wołać. Przypomina się wołanie Salomona:
„(...) Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Boże mój, Panie, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. (...) Dlatego wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć modlić się będzie na tym miejscu". 1 Krl 8, 22-23. 27-30
Przebudziłem się po drzemce, a wita mnie tytuł z okładki „Niedzieli”...”Ku wieczności”. W ręku dodatek „Gwiazdy”, gdzie Madonna, Joanna Krupa i cała masa nie dbających o własne zbawienie.
Pan zaprowadził mnie na cmentarz, gdzie trafiłem na grób - domek króla cygańskiego z całymi pojemnikami róż, lilii i innych kwiatów. Chwała własna tych ludzi trwa jeszcze po śmierci. Te kwiaty powinny stać pod krzyżem Zbawiciela.
Teraz, gdy to zapisuję (1.20 w nocy) płynie śpiew Żydówki, a w sercu naród wybrany, który tyle przeszedł i porzucił Boga Objawionego oraz zbawienie. Wprost chciałbym krzyczeć na cały świat, a łzy zalały oczy.
Tyle cudów, znaków, proroków i na nic. Nawet mówiłem dzisiaj do znajomej, że łaska wiary została odjęta temu narodowi i została przeniesiona na takich jak ja... APEL
- 31.10.2010(n) ZA TYCH, KTÓRYCH ODWIEDZIŁ PAN JEZUS
- 30.10.2010(s) ZA OTRZYMUJĄCYCH POMOC BOŻĄ
- 29.10.2010(pt) ZA PRAGNĄCYCH MÓWIĆ O BOGU
- 28.10.2010(c) ZA POWOŁANYCH PRZEZ PANA JEZUSA
- 27.10.2010(ś) ZA MARNIE KOŃCZĄCYCH
- 26.10.2010(w) ZA PRAGNĄCYCH ŚWIĘTOŚCI
- 25.10.2010(p) ZA NAWRÓCONYCH PYSZAŁKÓW
- 24.10.2010(n) ZA PEŁNYCH SZACUNKU DLA KRZYŻA
- 23.10.2010(ś) ZA PRAGNĄCYCH ZMAZANIA WINY
- 22.10.2010(pt) ZA TYCH, KTÓRYM TRUDNO PRZEBACZYĆ