Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

28.11.1994(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POJMUJĄ MOWY NIEBA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 listopad 1994
Odsłon: 247

     Po północy, na dyżurze w pogotowiu zerwano do odczytania próby penicylinowej u dzieciątka przypominającego Jezuska. Po powrocie do pokoju lekarskiego padłem na kolana wołając:

    "Matko Najświętsza proszę cię poprowadź dzisiaj, przyślij swojego Anioła do mojej ochrony. Niech będzie ze mną - jak święty Józef, Twój Opiekun, przecież ja jestem Twoim dzieckiem. Przeproś Mateczko w moim imieniu Ojca Najświętszego i pobłogosław ten dzień!"

     Teraz zrozumiałem pomoc Matki, ponieważ wcześniejsza zmieniła kolejki wyjazdowej sprawiła, że kolega wyjechał do zgonu, a ja do porodu. Właśnie pasuje cz. radosna różańca, a przy okazji poprosiłem rodzącą o przyjmowania okresowej dobrowolnej czystości, która trwała przez całe życie w małżeństwie Matki Bożej. Dlatego święty Józef jest na obrazach z linią!

     W tym czasie z radia karetki płynęły słowa piosenki: "Jak dobrze jest rano wstać...obiecane szczęście musi być...co za dzień...słońce się do mnie śmieje".

     O 6:00 usłyszałem dzwony kościelne, a to czas na "Anioł Pański" z modlitwą na kolanach "Pod Twoją obronę"...w tak dzwonów popłyną słowa: "Synowi Twojemu mnie polecaj...Synowi Twojemu mnie oddawaj".

     W sercu poczułem, że dzisiaj mam być na Mszy świętej wieczornej, a żona zawsze podsuwa odwrotnie...nieświadomie, od Złego. Przed wyjazdem (zakup mieszkania dla córki w W-wie) mam zapalić lampkę pod krzyżem Zbawiciela. Podczas tego aktu na palcu środkowym prawej ręki odbił się piękny krzyżyk...znak z nieba!

    Dobrze, że posłuchałem natchnienia, aby wyjechać wcześniej i to własnym samochodem z pobraniem pieniędzy po drodze. Na miejscu okazało się, że transakcja jest umówiona na 12:00, a nas nie zawiadomiono. Tak poznałem intencję i mogę zaczynać moją modlitwę przebłagalną. Ile kłopotów narobiłby Szatan, gdyby nie wołania do Matki o ochronę, prośbę o delegację Anioła oraz św. Józefa i św. Michała Archanioła!

     To wręcz potwierdzenie intencji: teraz patrzą znaki drogowe, światła, napływają różne przepisy...zauważyłem też gołębie na niebie, a podczas wyjazdu przywitała mnie siedząca parka. Przypomniało się zawierzenie Bogu Mojżesza w czasie buntu narodu. 

    Na miejscu mówiłem o mieszkaniach w niebie dla każdego i wielkiej trudności i ich otrzymania (trzeba zostać świętym). W barze spotkałem Palestyńczyków, a ból zalał serce, ponieważ oni dotychczas nie potrafią odczytać znaków Bożych...

     "Matko! Dziękuję!"...prawie chciało się płakać z dalszym wołaniem: "Twoja dobroć jest nieskończona - dla ufających i zawierzających całkowicie. Dziękuję Matko i proszę o dalszą opiekę oraz prowadzenie. Nie opuszczaj nas nigdy. Dobry Ojciec wszystko nam daje - wszystko i prosi o pokój!" 

     Podczas powrotu po koronce do Miłosierdzia Bożego skończyłem moją modlitwę, a zawołanie o podniesieniu krzyża zeszło się z zatrzymaniem wzroku na krzyżu przydrożnym. Natomiast Słowa Jezusa do łotra: "dziś będziesz ze Mną w raju" na samolocie wzbijającym się w niebo!

    Ból w sercu sprawiło opuszczenie Zbawiciela na krzyżu oraz jego pragnienie zbawienia ludzkości. Powtarzałem to dziesięciokrotnie. W tym czasie omijaliśmy pięć rozbitych samochodów. Po drodze wstąpiliśmy do kościoła, gdzie  była figura Matki Bożej, której podziękowałem za wszystko.

      W ciemnym przedsionku popłakałem się na widok klęczącej niewiasty! Pan pokazał mi, że "nie tylko ty wołasz"! Z kasety włączonej w samochodzie popłyną słowa: "bez Niego ja nic nie zrobię, bez niego leciałbym z wiatrem". Powtarzałem tylko imię Jezusa dodając: "Tyś jest szczęściem...wszystkim, bez Ciebie zginąłbym!"

    W poddenerwowaniu znalazłem się na Mszy świętej wieczornej, ale nie docierało Słowo Boże, dopiero Eucharystia zalała serce pokojem oraz powtarzaniem w myślach Imienia Jezusa! Podziękowałem za wszystko Bogu Ojcu, Panu Jezusowi i Matce ze świętym Józefem oraz Aniołami.

                                                                                                                                       APeeL

 

 

27.11.1994(n) ZA ROZDZIELONYCH Z RÓŻNYCH POWODÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 listopad 1994
Odsłon: 232

      Od rana trwała pustka duchowa - nawet podczas słuchania Mszy świętej radiowej - przerwanej wezwaniem do ambulatorium pogotowia. Nagle serce zalał ból, a w oczach zakręciły się łzy, ponieważ napłynęła obecność Matki Jezusa, pocałowałem Jej wizerunek, a w tym czasie popłynęła informacja o Cudownym Medaliku.

     Pan Bóg daje nam różne znaki - ten jest wynikiem opieki Matki Jezusa nad światem. Nawet policjanci z wielkim szacunkiem przyjmowali ten znak...powiedział o tym kapłan! Dodatkowo w sercu popłynie pieśń o Bożym Miłosierdzie: "nasze plany i nadziej, coś niweczy raz po raz...tylko Boże Miłosierdzie". Z kościoła Świętego Krzyża popłynie śpiew chóru Miserere Domine ("Zmiłuj się Panie").

    W czasie obiadu pokażą reportaż o rozdzielonych parach, w tym Niemki i Rosjanina, a to wielka tragedia! Szatan nie znosi miłości "wrogów". U nas takim kobietom golono głowy. Ile jest takich cierpień...

- rozdzieleni przez choroby, wyjazdy do pracy, wezwania do wojska, a szczególnie wojnę

- przez grzechy, w tym nałogi

- rozwody, zdrady, wzajemne porzucenie...

    Napłynęło rozdzielone małżeństwo kolegi lekarza i małżeństwo prezydenta Kennedy'ego. Na dalekim wyjeździe skończyłem część radosną różańca. Cały czas miałem nadzieję, że poczuję się lepiej i wierzyłem, że Mateczka sprawi otrzymanie Ciała Pana Jezusa! Właśnie dzisiaj jest wielki spokój, nawet można się zdrzemnąć. Popłynie Koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji dnia.

    Nagle napłynęło natchnienie: "kościół, karetka, przy włączonym radiotelefonie"! Tak się też stanie, a sam nie wpadłbym na ten pomysł. Jakby na tę chwilkę kierowca miał sprawę u pani mieszkającej naprzeciwko kościoła! Podjechałem co do minuty na konsekrację świętej Hostii. Nawet napłynęły słowa: "Błogosławieni wezwani"...padłem na kolana.

     Szatan sprawił, że kierowca zatrzymał się w innym miejscu! Wracałem do pogotowia piechotą (ok. 400 metrów) z biciem serca i wołaniem do Matki Pana Jezusa. Ze strachu spociłem się, a dodatkowo napadały na mnie  psy, jak się okaże do ambulatorium przybyła "umierająca" (panienka z nerwicą).

     Dlaczego ludzie lekceważą Szatana? Wszystko skończyło się dobrze, a radość Boża zalała serce! Kierowca, któremu wszystko wyjaśniłem...kręcił głową! Ile naszych decyzji z jego natchnienia dzieli ludzi, a nawet całe narody. 

     Napłynęło zagubienie nastoletniego Pana Jezusa rodzicom, a zarazem obrazy z b. Jugosławii i Palestyny oraz rozdzieleni w rodzinach i krajach. Ile bólu sprawia to Bogu Ojcu! Nagle zrozumiałem prowadzenie - dobrze, że podpisałem zobowiązanie do abstynencji! Właśnie personel namawiał do picia i stawiania wódki imieninowej! Dziękuję Panie Jezu za ochronę...

    Rozpocząłem moją modlitwę przebłagalną, a w tym czasie pojawiły się obrazy zabijanych, poparzonych, a także dzieci zniewalanych do pracy na całym świecie! To są nieskończone cierpienia!

     Podziękowałem za ten dzień i wsunąłem się pod kołdrę, ale po chwilce zerwano do pożaru bloku: "Jezu! Jezu! Ile jest niebezpieczeństw". Pali się mieszkanie, grozi wybuch gazu, wszystko śmierdzi. Wyobraź sobie wojnę...

     Po powrocie do bazy nie mogłem uzyskać spokoju, a z pięknej pocztówki patrzyła na mnie Rodzina Boża. Nagle zrozumiałem, że przybyła do mnie! "Dziękuję Matko za ten dzień, niech będzie błogosławiony Bóg Ojciec Wszechmogący i Pan Jezus oraz Duch Święty".

                                                                                                                                   APeeL 

26.11.1994(s) ZA MATKI MŁODYCH PRZESTĘPCÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 26 listopad 1994
Odsłon: 239

    Pospałem na dyżurze w pogotowiu, ale zerwano o 5:00 do pijanego i skutego przestępcy z trzema policjantami. Przepłynął obraz:

- spalonej zbrodniczo hali w Gdańsku z ofiarami i poszukiwaniem młodocianych zbrodniarzy 

- wczorajszy miałem wyjazd do Schroniska dla nieletnich (przestępców), skąd zabrałem histeryka, który na przepustce przepił matce pieniądze! 

- badanie skutego na zawartość alkoholu 

-  wzrok zatrzymał obrazek Pana Jezusa na krzyżu z łotrami...

       Poprosiłem Anioła Stróża o obudzenie przed 7:00 i tak się stało. Padłem na kolana przed zdaniem dyżuru, a niebywała słodycz Boża zalała serce i duszę. Popłynie muzyka poważna, a za oknem zaśpiewa ptaszek! "Jezu mój! Jezu! Jezu! Ja wiem, że to dla mnie: syna Twojej Matki, Pana mojego, Jezusa Chrystusa".

     Z włączonej kasety popłynęły słowa kapłana: "Drogie matki", a to zarazem jest potwierdzenie intencji modlitewnej tego dnia. W tym jest matka młodego przestępcy skazanego na 25 lat więzienia! Ile bólu jest w sercu takiej matki, gdy widzi tego, którego nosiła pod sercem? Przecież niejedna może odwrócić się od swojego Prawdziwego Ojca w niebie! Ogarnij matki na całym świecie mające dzieci z różnymi nałogami...

      Na wizycie domowej przysposobiony syn przeklinał (pijany) 90-letnią matkę. Chora powiedziała, że jest to wynik nienawiści z powodu jej łaski wiary. Dodała, co mnie zdziwiło, że Kościół św. daje nam błogosławieństwo od Boga, a Szatan przekleństwo! Właśnie zmarł, gdy to przepisuję (październik 2023).

      Zrozum cierpienie Boga Ojca, który czeka na powrót każdego z nas...niezliczonej ilości synów i córek! W bólu duchowym ruszyłem do domu, a z magnetofonu popłyną słowa chwalące Boga Ojca:

      "Jakże wielki jesteś Panie. Jakże godny by Cię sławić! Twoją  moc i mądrość, której nikt nie zmierzy. Pragnie Cę sławić człowiek - cząstka tego, co stworzyłeś. Stworzyłeś nas bowiem skierowanych ku Tobie".

     Ból zalał serce, bo przypomniało się prowadzenie "Baranka na zabicie" - śmierć w takim momencie: za ludzkość nic nie oznacza (nie boisz się, a wręcz pragniesz jej). To pragnienie dobrowolnej śmierci dla Pana jest szczytem przyjęcia współcierpienia (wzięcie swojego krzyża). Na Mszy św. padną słowa: "Nie bój się nałożeniem na ciebie Krzyża, którego nie uniesiesz".

     Żadnym językiem świata nie wyjaśnię tego pragnienia, a mam pokazaną wielką łaskę. Jakby Tajemnicę Zbawiciela, ponieważ żaden człowiek nie wytrzymałby takiego dobrowolnego znęcania się. To zrozumie, tylko ktoś mający podobną łaskę! 

      W odczycie intencji pomogła książka Jana Pawła II: "Przekroczyć próg nadziei". Wyszedłem z domu trafiając na zimny wiatr. Popłynęła cała moja modlitwa z koronką do Miłosierdzia Bożego.

     Nie wiem dlaczego Pan pokazał mi w środku lasu chorego i zagubionego gołąbka. Nieco dalej - do porzuconego pojemnika po oleju - wpadła sikorka...tłukła się i ślizgała. Wyrzuciłem ją, otrzepała skrzydełka i uciekła...tak została uwolniona.

     Tak też jest z uwięzionymi przez Szatana, a w tym czasie Bóg czeka na nas i bardzo cierpi. Zrozum duchowość zdarzeń, bo rano śpiewał mi wolny ptaszek na oknie, a tu umorusany olejem, bliski śmierci (uwolniony z mojej łaski)...

      Idziemy na Mszę świętą, płynie dziesiątkami święta Agonia Jezusa: "Oto Matka twoja, oto syn Twój". W kościele znalazłem się przed Panem Jezusem Miłosiernym i błyskawicznie ujrzałem znak Ducha Świętego - z symbolem gołąbka na Ołtarzu św. zalewającego nas pokojem (wielkie serce z sercami wewnątrz) oraz Ojca Prawdziwego zsyłającego Ducha Świętego na Pana Jezusa.

    Teraz płaczę, ponieważ wzrok zatrzymała stacja Drogi Krzyżowej, gdzie Pan Jezus jest zdejmowany z krzyża. Przy nim Matka Boża oraz Apostoł Jan i Maria Magdalena. Właśnie w telewizji sprofanowano tą scenę.

     W Apokalipsie (Ap 22,1-7) padną Słowa Boga o wyznawcach Pana Jezusa, którzy "będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego - na ich czołach. (..) A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków." Tak jest prawda, a ja to potwierdzam.

     W tym czasie Pan Jezus w Ewangelii (Łk 21,34-36) ostrzegł, że zapowiadany dzień przyjdzie znienacka, jak potrzask. (..) Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym".

      Ja w tym czasie zalany Duchem Świętym wołałem z płaczem mając twarz w dłoniach: "Ojcze! Tato! Tatusiu! Abba! Jakże Ty cierpisz w oczekiwaniu na Swoje dzieci. Jakże cierpią serca matek mężczyzn uwięzionych za różne przestępstwa. Ile tam lęku, smutku, obaw i wołań - tylko Ty znasz to Ojcze, a to cierpienie z Twojej łaski mogą poznać nieliczni! Tato! Abba! Tatusiu!"

     Boję się ponieważ dzisiaj są ostatki (ostatni dzień roku kościelnego), a lud lubi takie rocznice! W domu padłem na kolana kończąc moją modlitwę, a później grałem na akordeonie: "Panie zmiłuj się nad nami".

     Jednak upadłem, ponieważ siedziałem do 2.00 "wzmacniając się", a to wykluczyło uczestnictwo w Mszy św. porannej o 7.00, bo później po pracy w przychodni czeka mnie dyżur w pogotowiu. Zobacz naszą nędzę. 

                                                                                                                                 APeeL

25.11.1994(pt) ZA NIECHĘTNYCH BOGU OJCU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 listopad 1994
Odsłon: 231

     Na zakończenie dyżuru w pogotowiu przepłynęły obrazy braci i sióstr niechętnych Bogu Ojcu! Myślami znalazłem się wśród pracowników, bo wielu z nich jest takich właśnie...w tym kolega "dyskutant". Mam odczucie, że my na ziemi musimy być "jedno"...

     Moje serce zalała miłość Pana Jezusa, a działanie Ducha Świętego sprawiło, że znalazłem się blisko niechętnych Bogu Ojcu. Sprawia to Przeciwnik Boga Ojca, Kłamca, który jest wyśmiewany w sensie, że to diabełek z rogami. W drodze do kościoła Szatan wpuszczał mi niechęć do Boga Ojca. Zobacz jak działa Bestia! Kłopot, a on już jest przy tobie!

     Na Mszy św. porannej popłyną Słowa Apokalipsy (Ap 20,1-4.11-21,2) w których będzie wizja "Smoka, Węża starodawnego" wtrąconego przez Boga Ojca do Czeluści, aby nie zwodził całych narodów! Także Sąd Boży nad tymi, którzy wzięli sobie znamienia Bestii na czoło. Tam był widok Królestwa Bożego oraz Otchłani z ludzkością.

     Powiem od siebie, że niewiernych to nie przestraszy, a takim jak ja jest niepotrzebne, bo pragnę powrotu do Boga Ojca z miłości, a nie ze strachu! Możesz to wyczytać z moich zapisów.

Dzisiaj wyrazi to psalmista: "Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich. Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego". Pan Jezus wskazał (Ewangelia: Łk 21,29-33), że: "Niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą".

      Eucharystia była w tej intencji. Na złość Szatanowi podjechałem pod mój krzyż i zapaliłem trzy lampki! Później nie mogłem uwierzyć, że Pan Jezus z Całunu uśmiechał się do mnie...w św. Oczach!

      W przychodni trwał napór ludzi z pocieszaniem mnie w udręce...w tym z radia płynęły piękne piosenki. "Jezu! Jezu! Jezu!" Po pięciu godzinach pracy dodatkowo duszę zalała słodycz Boża, a to oznaczało, że będzie ciężko.

     Tak też się stanie, bo od 15:00 mam dyżur w pogotowiu, a właśnie kolega-kierownik poprosił o zastępstwo, ponieważ wyjeżdża na obiad! To zarazem sprawiło, że z jego kolejki trafiłem do pacjenta po operacji nerki, który został zakażony gronkowcem (wczoraj wrócił do domu w wysokiej gorączce), a ja przy sobie miałem antybiotyk (linkocin). Wprost czułem, że rodzina wołała w modlitwach o pomoc! Jakże Bóg Ojciec dba o Swoje dzieci - pomagał mi, a ja czynię to innym.

     Ból zalewał serce, ponieważ popłynie informacje o zbrodniczym podpaleniu Hali Widowiskowej w Gdańsku: bardzo dużo ofiar, ciężko poparzonych i umierających! To elementy piekła na ziemi. Odruchowo przełączyłem z Teleexpressu na film dok. o Otto Szymku (Szymek), żołnierzu, który nie chciał zabijać Polaków. Został zamordowany przez swoich.

     Popłakałem się, gdy świadkowie jego męczeństwa wymieniali figurkę Matki Bożej Pokoju (parafia Lipiny z nagrobkiem na cmentarzu ze zdjęciem podziemia klasztoru, gdzie czekał na śmierć). Napisał przed śmiercią: "Odchodzę dzisiaj do nieba, gdzie czeka na mnie Bóg Ojciec...duszy zabić nie mogą". Tak rozpowiadam sam z siebie od początku nawrócenia!

    Teraz kolega kierownik jedzie na kolację, a ja ponownie jadę za niego na wyjazd. Nawet chwilki modlitwy, a na ten moment Pan Jezus mówi: "przyjdźcie do Mnie utrudzeni i obciążeni, a ja was pokrzepię". Zacząłem wołać powtarzając: "Jezu! Tak trzeba wołać do ciebie, Przyjmij Jezu moje sprawy, a ja przyjmę Twoje"! Przepływają problemy, a łzy zalewały oczy.

     Trafiłem do Schroniska dla Nieletnich, a w czasie wyjazdu zacznę "Anioł Pański" oraz część radosną różańca, a z zabranej kasety popłynie słodka muzyka i słowa, że: "Jezus umarłby nawet za jednego człowieka, za jednego grzesznika".

    Pan Jezus daje mi codziennie swoje skarby - różne cierpienia, które naprawdę dają słodycz. Popłynie moja modlitwa przebłagalna. Przepłyną niechętni Bogu Ojcu oraz ci, którzy głoszą ateizm, nihilizm i materializm.

      Modlitwę skończę na dalekim wyjeździe z prośbą do Boga Ojca, aby wybaczył tym ludziom przez zasługę cierpień Pana Jezusa. Jedziemy z porodem, na niebie gwiazdy...jakże pasuje cz. radosna różańca.

        Podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                            APeeL 

24.11.1994(c) ZA TYCH, KTÓRZY MODLĄ SIĘ TYLKO ZA SAMYCH SWOICH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 listopad 1994
Odsłon: 241

     Na dyżurze o 3:30 zrywają na daleki wyjazd do zasłabnięcia. Moje serce uciekło do Ojca Prawdziwego z przeżegnaniem się podczas przejeżdżania przed kościołem. 

    Wolno popłynie Modlitwa Pańska oraz różaniec Pana Jezusa z wołaniem za rodzinę...w tym z dziękczynieniem oraz prośbą o światło wiary dla córki. Proszę o dobrą śmierć dla matki ziemskiej i rodzeństwa oraz całej rodziny.

     "Umierająca" była przebadana, wszystko miała ustalone, ale nie wytłumaczono przyczyny jej dolegliwości. Pochwaliłem i uspokoiłem jej przestraszonego męża. Teraz daję świadectwo wiary personelowi, proszę o sanitariusza, aby zwrócił się do Matki Bożej o rzucenie palenia z ofiarowaniem tego cierpienia w intencji pokoju w Jugosławii.

    Zauważyłem, że dzisiaj wszystko dotyczy miłości bliźnich, ale poganie też tak czynią, a w Partii dotyczy to tylko "samych swoich". Z włączonego radia padną słowa piosenki: "Tylko ty", a myśli uciekły do czasu naszego narzeczeństwa.

       W tym czasie wzrok zatrzymał obrazek rodziny z reklamówki. Pan Jezus ponownie mówił do mnie z "Prawdziwego życia w Bogu" (tom 4 strona 102): "Poszukuję miłości (..) odtąd Twoje poświęcenie się powinno być zupełnie przywołujące Moje Imię dniem i nocą, nocą i dniem. Sprawię, że twój duch porzuci wszystko, co nie jest Mną".

     Ponownie zacząłem wołać do Pana Jezusa, aby objął moich, prowadził i sprawił ich ochronę. Nie mogłem zasnąć, a potem męczył mnie zły sen. Po przebudzeniu wzrok zatrzymał krzyżyk Pana Jezusa, serce zalał smutek, a w oczach pojawiły się łzy. To zapowiedź jakiegoś małego cierpienia.

    Nagle zrozumiałem, że ciąży na mnie odpowiedzialność Boża za świat. Ta odpowiedzialność zaprowadziła Pana Jezusa na Kalwarię, a teraz na tę drogę Pan Jezus zaprosił mnie! To naprawdę jest wielka odpowiedzialność, która oznacza miłość do ludzi z poczuciem, że jesteśmy jedną, wielką rodziną!

       Przepłynęły obrazy świata: wszelkiego rodzaju mafie oraz walczące z nimi organizacje. Szatan jest silny, szczególnie walczy ze sługami namaszczonymi przez Boga, a przez to z Panem Jezusem!

      Teraz napadają pacjenci, ale dzisiaj mam pomagać normalnie. Nawet popłynie melodia: "ten jeden spośród innych dni, w pamięci mam, na zawsze tkwi (..) Nasz najpiękniejszy dzień (..) Nadziei mej (..) Radości łza (..) Nasz najpiękniejszy dzień (..) Jak kolorowy sen.

"Mam dzisiaj dobry dzień czuję że
Mam wreszcie dobry dzień I nie zatrzymam się
Mam dzisiaj dobry dzień cieszę się życiem już o świcie
Bo czuję że mam dobry dzień"...

     Popłakałem się, a serce uciekło do żony. Tylko z miłością Pana Jezusa możesz kochać innych, w tym najbliższych. Przypomniała się nocna rozmowa z synem, który pytał, bym dał mu znak, że jestem jego ojcem!

- Kocham cię synu...to znak!

     Pośpiech poranny, chwilka snu w którym ujrzałem zmarłego ojca i już pędzimy do chorego dzieciątka. "Anioł Pański" i część radosna różańca, bo wówczas odmawiałem codziennie cały.

     Demon podsunął zwątpienie, że kupione mieszkanie jest marne, ale ja nie mam pieniędzy na apartament. Z drugiej strony poczułem wielką łaskę Boga! Wołałem za całą moją rodzinę, a nie wiem dokąd sięga drzewo genealogiczne...doszedłem wstecz do trzeciej rodziny!

     Podczas cząstki "Narodzenie Pana Jezusa" byłem w chacie, gdzie niedawno urodziło się dzieciątko, które miałem na rękach. Teraz choruje starszy maluszek. Przy okazji śmiejemy się z babci, która handluje lekami (ma ich worek).

      Moje serce rozpierała miłość do ludzi, a nawet ich ukochanie. Na tym tle wyobraź sobie miłość Pana Jezusa, gdy widzi przeganianych z zniszczonych miast z sercami pełnymi nienawiści u jednych i drugich! 

     Po powrocie do bazy włączyłem telewizor, gdzie trafiłem na słowa piosenki: "zostaniemy sami z sobą jeden dzień", a serce uciekło do żony.

    O 12:00 padłem na kolana odmawiając "Anioł Pański" z zakończeniem cz. radosnej różańca. Napłynął ból Matki Bożej poszukującej Syna, a także natchnienie dotyczące intencji: "za swoich" czyli za rodzinę moją i żony. Przepłynęły postacie wszystkich członków naszych rodzin...w tym dusze zmarłych. Nigdy nie widziałem tak wyraźnie ich w mojej duszy.

     Znowu daleki wyjazd, a to umożliwiało odmówienie mojej modlitwy w tej intencji. Trafiłem do pacjentki z zaburzeniem rytmu serca, które ustąpiło po podaniu leku...obdarowano, a ja podziękowałem Matce Najświętszej!

     O 15:00 zapaliłem lampki pod krzyżem w intencji tego dnia i odmówiłem Koronkę do Miłosierdzia Bożego. W radości idę z żoną na Mszę świętą, a w kościele wzrok przykuła wielka figura Pana Jezusa, Dobrego Pasterza. Poprosiłem dodatkowo o to, aby Zbawiciel wziął dusze przodków w Swoje Ręce, bo wielu błądziło. Tak też czynią obecni. W tej intencji będzie Eucharystia z powtarzaniem imienia Pana Jezusa!

      Pod drzwiami mieszkania czekał potrzebujący, któremu oddałem jeszcze działający piecyk gazowy. W telewizji pokażą obrazy wojny bratobójczej w Rwandzie i b. Jugosławii. Jakże pasuje teraz droga krzyżowa i święta agonia. Natomiast w "Panoramie" popłyną obrazy pogodzonych Żydów i Palestyńczyków z oklaskami. 

     Zdziwiła mnie informacja o Otto Schimku, który jako żołnierz hitlerowski odmówił strzelania do braci ("obcych"). Podziękowałem Panu Jezusowi za moje zmartwychwstanie.

      W nocy, po przebudzeniu przypomniała się zapowiedź Pana Jezusa o zburzenie Jerozolimy, a także słowa, "abyśmy byli jedno". W tym czasie  firanka i kwiaty sprawiły piękny cień na ścianie.

                                                                                                                            APeeL

 

 

 

  1. 23.11.1994(ś)  ZA TYCH, KTÓRYM BRAK WDZIĘCZNOŚCI BOGU OJCU...
  2. 22.11.1994 (w)  ZA BEZDOMNYCH...
  3. 21.11.1994(p) ZA NĘDZNIKÓW...
  4. 20.11.1994(n) ZA NARODZONYCH DLA KRÓLESTWA BOŻEGO...
  5. 19.11.1994(s) ZA ŻYJĄCYCH TYLKO TYM ŚWIATEM...
  6. 18.11.1994(pt) ZA OFIARY REPRESJI...
  7. 17.11.1994(c) ZA ZAPISANYCH W KSIĘDZE ŻYCIA
  8. 16.11.1994(ś) ZA IGRAJĄCYCH Z ŻYCIEM...
  9. 15.11.1994(w)  ZA BRACI LETNICH W WIERZE...
  10. 14.11.1994(p) ZA SPRACOWANYCH...

Strona 1940 z 2403

  • 1935
  • 1936
  • 1937
  • 1938
  • 1939
  • 1940
  • 1941
  • 1942
  • 1943
  • 1944

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3120  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?