Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.04.1993(s) ZA DUSZE NIEWIERNYCH…

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 kwiecień 1993
Odsłon: 421

    Budzik zerwał mnie na Mszę świętą, a szatan podsunął słowa niewierzącego kolegi, który Komunię świętą określił „wywalaniem jęzorów".  Na mnie to kuszenie nie działa, ale weź pod uwagę ludzi małej wiary lub dusze oziębłe. 

 Ze strony Bożej napłynęła osoba kapłana podającego Eucharystię z tacką otrzymaną przez ministranta, która powinna być ze szczerego złota. Ile tego metalu idzie na ozdoby grzesznych ciał...

    Padłem na kolana odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego, a stało się to po zatrzymaniu wzroku na wizerunku „Jezu ufam Tobie”! Napłynęło radość z wczorajszego postu w intencji pokoju na świecie: tylko jedna kawa, woda i kawałek chleba. 

    Pamiętaj, aby zawsze prosić Matkę Bożą o ochronę, ponieważ w czasie postu szatan kusi do jedzenia, a następnego dnia psuje posiłek. Jest to schematyczne, a chodzi o wywołanie rozdrażnienia, a nawet złości.

   W kościele zapytałem sam ciebie: „jak wyglądałby świat bez kościoła Pana Jezusa... szeptu modlitw i zawołań ludzi do Boga Ojca z brakiem Komunii św.?" 

    W  psalmie były słowa prośby o przyjęcie naszych modlitw.  Łzy zalały oczy, ponieważ wszystko stało się piękne: sama świątynia, dostojność i słowa kapłana z przenikaniem mojej duszy. Może kiedyś będzie można zrobić reportaż na żywo...z przekazem moich doznań (jakąś techniką) na tle czytań, śpiewów i zawołaj modlitewnych.

   Łzy zalały oczy podczas śpiewu: "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata". Z krzykiem podziękowałem za święta ręce kapłanów i za kościół Pana Jezusa. Poprosiłem o pokój w naszej ojczyźnie i światło dla córki za wstawiennictwem Matki Bożej.

    Po Eucharystii, zjednany z Panem Jezusem...z sercem zalanym pokojem pojękiwałem: „Och! Jezu, Panie Jezu!" Nie mogłem wstać i wyjść z kościoła...chciałbym tak trwać do śmierci. Jest mi przykro, że nasza wiara w Boga Objawionego jest traktowana jako fałsz i obłuda („taca i kasa”), ale niewierni lubią „święta brzucha"!

    Po Eucharystii zawołałem: „Ojcze mój przyjmij św. Hostię w intencji dusz niewiernych: tych, których znałem, zetknąłem się z nimi oraz za te, które znam obecnie, a także te, które Ty wskażesz”.

   Szatan straszył nawałem pacjentów, którzy stali pod przychodnią, a okaże się że nie było żadnego do mnie. Zobacz jak Kłamca drażni w kościele...może sprawić nawet wyjście. Później przybyli nasłani przez niego: stary nudziarz, płaczka, hipochondryczka oraz wtykający pieniądze, abym stracił czystość...na dodatek obiad (mamy stołówkę) był niedobry. Wezwał mnie też kierownik, ponieważ źle wypadła kontrola, ale nikt nie widzi mojego niewolnictwa.

 Po wszystkim podjechałem pod krzyż, postawiłem kwiaty przyniesiono specjalnie w tym celu przez pacjentkę i zapaliłem lampki, a radość zalała serce. Na wizycie u babci w polach zostałem przywitany słowami, że prosiła w modlitwie, abym przybył.

   Teraz Pan sprawił, że dyżur w pogotowiu zaczynam od wyjazdu do szpitala, a to czas na koronkę i moją modlitwę. W oczekiwaniu na przyjęcie pacjenta serce rozgrywał bólu, a z radia karetki popłynęły słowa piosenki: „Kto odgadnie, co dzieje się na dnie mojego serca?"

    W drodze powrotnej trafiliśmy na ścięte drzewa sadu czekające na karczowanie...tak właśnie wyglądają dusze niewiernych. Pan sprawił, że przejeżdżaliśmy obok mojego krzyża z trafieniem do chatki, gdzie była cisza i piękna figura Matki Bożej.

    Teraz trafiłem do starszego małżeństwa...do udaru, a to są przykre chwile. Dodatkowo przyjeżdżaliśmy obok potwornego wypadku przy którym był kolega. Podczas migających świateł i muzyki z radia karetki znalazłem się między tym i tamtym światem.    

  Napłynęła pokusa gry w karty i picia alkoholu, ale jutro jest ogłoszenie s. Faustyny świętą, a z książki, która wypadła z bałaganu padną słowa:

„Tyle łask Twoich niepojętych

I ta świadomość swojej słabości,

I to doznanie Twej potęgi,

Wsparcie Twej mocy i świętości”...

    Jakże ten dzień był ułożony: od obstawiających rogi ulic, czuwających w kościele, szukających zdrowia, pilnujących mojej osoby, obojętnych duchowo i niewiernych w mojej pracy, nagłe choroby ("zabrany od gnoju") i zgony...w tym ojca dyspozytorki!

   Zbliża się północ, a Pan mówi do mnie z „Prawdziwego Życia w Bogu”, abym zrezygnował z własnych ambicji i poddał się całkowicie prowadzeniu przez Ojca. To stanie się po latach, co potwierdzam dzisiaj (30.05.2021 r.). „Dziękuję Ojcze za ten dzień”...

                                                                                                                      APeeL

16.04.1993(pt) Modlitwa w pracy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 kwiecień 1993
Odsłon: 455

     Trwał dyżur w pogotowiu, a zmiana kolejki sprawiła, że tuż po północy jechałem z porodem. To już inny dzień, radość zalała serce...pasuje „Anioł Pański” oraz cz. radosna różańca w intencji dzieciątka, które ma przybyć na ten świat. Pod szpitalem wzrok przykuła lampka kontrolna (czytaj: "czuwanie"), a z radia karetki padną słowa Boga do mnie:  „Nie bój się, Jestem z tobą, nasze serca są razem”...

     W drodze powrotnej odmawiałem część chwalebną różańca za personel pogotowia, w większości są to dusze oziębłe. Ponieważ nie mogłem usnąć zacząłem czytać „Prawdziwe życie w Bogu”, gdzie trafiłem na pytanie Pana Jezusa z zapytaniem: „czy chcę pracować z Matką Bożą?”

  Tam były słowa o wściekłości szatana i prześladowaniu Jej dzieci. Natomiast Matka Boża wskazała, że „Pan Jezus chodzi od drzwi do drzwi z Sercem na dłoni i nigdy nie żąda tego, co mogłoby wyjść ci na złe. Bądź Mu wierny (...)  miłość i miłosierdzie wyzwoli was za złośliwych z sideł szatana".

    O 3:30 zerwano do staruszków z piękną figurką Matki Bożej, gdzie babcia dbająca o chorego męża (lat 80) nie daje mu kiełbasy.  Zacząłem moją modlitwę, napłynął obraz Pana Jezusa w Getsemani...to była właśnie ta pora.

     Natomiast rano zbudziło mnie ćwierkanie ptaszka...naprawdę to było dla mnie, bo wczoraj wyrzuciłem za okno resztkę zimnych nóg. Podczas gotowości do wyjazdu na Mszę świętą...zerwano do nieprzytomnego (jak się okazało do napadu padaczki).

  W przychodni było kilku chorych, a w tym czasie moje serce i duszę zalewała słodycz i pokój duchowy. To było wzmocnienie przed czekającym mnie nawałem  pacjentów.

  Jakby na dowód, tego co piszę...tuż przed zakończeniem pracy (13.50) podrzucono mi umierającą pacjentkę z udarem, która jeszcze niedawno była sprawna. Na czas przejazdu do szpitala pozostało mi odmówienie „św. Agonii” Pana Jezusa...

   Później  w ekstazie popłynie koronka do pięciu św. Ran Pana Jezusa oraz do Miłosierdzia Bożego. To święty czas w którym trafię na obchody 25 rocznicy zabójstwa Martina Luthera Kinga. Za życia pięknie mówił o Bogu Ojcu, który „postawił go tak wysoko”. Łzy zalały oczy, bo mający łaskę wiary są sobie bliscy.

  Zarazem pokazano zbrodniarzy serbskich zabijających w Jugosławii...popłyną też obrazy likwidacji Getta w Krakowie. Ile zła było, jest i będzie na świecie Jako pocieszenie żona przekazała, że syn przyszedł do niej ze łzami w oczach i za wszystko przepraszał.

    Ja wiem, że sprawił to promyk Światłości Bożej. Wówczas widzisz to, czego nie widzą otwarte oczy! Cichość i pokój zalały serce, a w ręku znalazła się książeczka: „Za pięć godzin zobaczę Jezusa”...skazanego na śmierć Jacques'a Fescha. Tam pięknie pisał o Matce Bożej, polubieniu Jej wizerunków oraz modlitw. Zarazem zauważył ubogość protestantów (nie mają tego kultu)...

    W tym smutku pięknie śpiewały Żydówki przy akompaniamencie fletu i skrzypiec. Jakże bliski jest mi ten naród. Nawet z serca wyrwało się zawołanie: „Jezu! Nie chcieli Cię przyjąć, płakałaś i płaczesz nad rodakami. Wiem Jezu, że sprawisz ich nawrócenie!"

    Jakby na moje pragnienie z włączonego radia popłynie dyskusja z Mironem Gordonem, ambasadorem Izraela w Polsce (1990-1993). Dodatkowo Jonasz Kofta, a właściwie Janusz Kafta śpiewał o wolności i miłości. Coraz częściej widzę, że jestem prowadzony.

   Napłynęło refleksja o różnych losach nawróconych. Zarazem rodzi się pytanie: "czy Pan daje  łaskę zbawienia wszystkim?" Faktycznie zostaliśmy wygnani na poprawę z możliwością powrotu do posłuszeństwa. Banicja jest pokazane na ziemi: usunięcie z pracy, konfiskata domu, a nawet zabójstwo.

    Z drugiej strony na ziemi oraz z Królestwa Bożego otrzymujemy wspomożenie. To wiem po sobie, bo po przebudzeniu duchowym dowiedziałem się, że Bóg Ojciec jest...nawet Jego imię Jahwe oznacza „Ja Jestem”!

  W naszym nawróceniu najważniejsza jest pokora (trwanie na kolanach), bo łaska wiary może wywołać pychę duchową ("ja jestem lepszy, wybrany").

      "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...

                                                                                                                     APeeL

 

15.04.1993(c) ZA CZCZĄCYCH I SŁAWIĄCYCH MIŁOSIERDZIE PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 kwiecień 1993
Odsłon: 460

     W śnie było coś o Matce Bożej Pokoju z Medjugorie, a po przebudzeniu na stole wzrok zwróciło pismo "Echo", gdzie padły słowa do mnie: „modlitwa ma być najważniejszą sprawą dnia". To wielka prawda, ponieważ wówczas mamy stałą łączność z Bogiem Ojcem.

    W tym czasie zostałem zaatakowany przez demona...uderzył we mnie cierpieniem związanym z byciem na liście  proskrypcyjnej (łac. proscriptio): pozbawienie praw, skazanie na banicję (tutaj "obóz bez drutów") ze skazaniem „na śmierć”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.05.2021) w 2008 r. będzie to śmierć cywilno - zawodowa (zawieszenie pwzl)...tuż przed emeryturą.

   To wszystko przepływało w nagłych błyskach...nie mogę przekazać szczegółów, ale zważ, że przeciętny człowiek "idzie na to". Porzuci modlitwę i zacznie rozmyślać, a przecież nie planował tego. Nawet nie wie, że jest to kuszenie!

    Z serca zawołałem: "Ojcze!  Przekazuję ci cierpienie odrzucających Ciebie". Wczoraj był reportaż o córce ojca pijaka. Między nimi wytworzyła się łączność miesiąc przed jego śmiercią. Ta dziewczyna nigdy nie modliło się za niego. Nie chciała złego ojca, a ludzkość nie chce Boga, Najlepszego i  Prawdziwego Ojca.

 Przed wyjściem do pracy zły kusił "dobrym dniem" z zaleceniem pójścia piechotą. Wybrałem samochód...później ledwie zdążyłem na dyżur w pogotowiu, gdzie trwał nawał aż do 20:00!

    Dodatkowo w rejestracji, dla własnego spokoju przyjmowano wszystkich, a kolega siedział i czytał gazetę...nie miał żadnego pacjenta. Ja w tym czasie dodatkowo zastępowałem ordynatora oddziału wewnętrznego (praca na dwa fronty). A to jest: obchód, wypisy i opisy chorych, ocenianie ekg (był zawał),  a do tego jeszcze wizyty domowe. Jak to wszystko przetrwałem?

    Mimo tego pomagałem z serca, pocieszałem, namawiałem do postów duchowych oraz modlenia się. Bardzo lubię chorych, szczególnie starszych. Często żartujemy, co nie podoba się personelowi... 

   W tak ciężkim dniu dodatkowo nękali mnie „towarzysze”, bo dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a szatan podsuwał wyrzuty sumienia. Pan Bóg przebaczył mi wszystko raz na zawsze, ale napływa refleksja jak czuł się Pan Jezus, gdy widział moje upadki? Nawet teraz szykuje się okazja do gry w karty z piciem alkoholu.

   Napływała zarazem pomoc, bo okresowo serce i duszę zalewała słodycz i radość Boża w której chciało się śpiewać „Anioł Pański”. Ludzie nie znają tej łaski i nie proszą o to pocieszenie.

    Jeszcze wypady do chorych babć (wizyty)...u jednej z nich trafiłem na obraz świętej Scholastyki ze stygmatami. Dobrze, że z bałaganu wyrwał mnie wyjazd za kolegę...wprost czułem, że jest to czas dany na modlitwę w intencji tego dnia.

    Podczas oczekiwania na zabranie pacjentki mówiłem łagodnie do psa na łańcuchu, a w tym czasie kury  dziobały ziarno, korzystały z tego sikorki, kaczka przebierała swoje pióra, a wielki kogut wskoczył na pień drzewa płot i dwa razy głośno zapiał.

    Wieczorem, Pan  sprawił pokój, udało się spożyć kolację i kontynuować moją modlitwę...podczas śpiewu ptaszków. To nie była modlitwa, ale wołanie do Boga Ojca o miłosierdzie nad duszami, które za życia głosiły Miłosierdzie Pana Jezusa. Jest mi przykro, bo „Słowo” dało wzmiankę o beatyfikacji s. Faustyny...małym druczkiem!

    Na dodatkowym wyjeździe podczas słów Pana Jezusa na Golgocie: "Oto Matka twoja, oto syn Twój" - wrócił obraz świętej Scholastyki z zapytaniem…

- Czy chciałbyś mieć stygmaty?

- Zdziwiony odpowiedziałem, że nie wstydziłbym się. Wszystkim opowiadałbym o tym momencie, mówiłbym o Panu Jezusie i szczycił się wybraniem.

    Kolega pojechał do zapitego, a ja trafiłem do dwóch młodych dziewczyn (po 20 lat)  z uszkodzonym układem mięśniowym. Masz wszystko sprawne, ale nie możesz nic uczynić (porażenia). Takie chore powinno pokazywać się wszystkim smutnym, a dzisiaj była wielka liczba takich...zdrowych 60 - 80 latków.

   Podczas powrotu z wyjazdu napłynął moment śmierci Pana Jezusa na krzyżu. Moje serce doznało wstrząsu...tak jakbym tam był z poczuciem, że Pana Jezusa nie będzie już na ziemi. Przebicie św. Boku Zbawiciela to moment wylania Źródła Miłosierdzia. Podczas koronki do 5-u świętych Ran Pana Jezusa demon ponownie zalewał mnie wyrzutami sumienia.

    Dobrze wie, że jest przegrany i nie może znieść mojego uniesienia modlitewnego. Na końcu tego dnia „spojrzał” Pan Jezus z Całunu („Prawdziwe Życie w Bogu”), gdzie były słowa do mnie: „Przyszedłem do ciebie, duszo. Rozpoznałeś mnie, duszo. Przyjąłeś mnie i dzieliliśmy twój posiłek".

    Natomiast Matka Boża Pokoju z Medjugorie (15.05.1989) powiedziała: „Zobaczcie kochane dzieci jak otwiera się natura, by przynieś życie i owoc. Tak zapraszam was do życia z Bogiem”! Podziękowałem za ten dzień…

                                                                                                                      APeeL

14.04.1993(ś) Dzień łączności z Bogiem Ojcem...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 kwiecień 1993
Odsłon: 437

    Tuż po wstaniu miałem lekkość w duszy i nie było przeszkód w modlitwie, która płynęła w wielkiej radości. Przy okazji zauważyłem, że radość Boża nie wyraża się zewnętrznym entuzjazmem...tak jest w grupach charyzmatycznych! Jest wręcz odwrotnie, ponieważ bliskość Boga Ojca oznacza cichość ciała i niewysłowioną słodycz w duszy...

  Każdy dzień łączności z Bogiem Ojcem jest dobry...mimo ziemskich kłopotów. Tak urządził to Pan w Swojej Mądrości, która jest nieprzenikniona...nawet Pan Jezus był tym zadziwiony.

    Dzisiaj mam modlić się za dusze ciche i pokorne, a bliżej za dusze małych dzieci. Pan Jezus przewidział, że właśnie one "będą czuwać u Moich Ołtarzy". To najbardziej zapamiętałem...czuwanie przed Ołtarzem Pana Jezusa!

  Poprosiłem Boga Ojca o pomoc, bo pracuję w przychodni i zastępuję ordynatora w Oddziale Wewnętrznym, a na dodatek wypadła mi wielka plomba z zęba i sam nie wierzyłem, że uda się ją zreperować.

   Mimo nawału wszystko poszło sprawnie...zarówno w oddziale jak i w przychodni. Serce drgnęło przy badaniu strażaka, który przeziębił się podczas nocnego czuwania przy Grobie Pana Jezusa....

    Proszę, abyś ujrzał/a pomoc Boga Ojca, bo nawet stomatolog...jakby czekała na naprawę mojego „zęba mądrości”! Sprawdź to na sobie i dziękuję za wszystko. Szatan chciał wykorzystać moje zawierzenie Bogu Ojcu i kusił do zakupów, a tym czasie odpowiadałem za pacjentów w oddziale i przychodni!

    Później podsuwał działkę i malowanie, ale to była dalsza pokusa, bo w oddziale nie ma dyżurnego. Zobacz „dobro” Kłamcy, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji z którego żartują nawet wielcy tego świata.

    Dwie godziny trwała moja modlitwa...nie mogłem wstać z kolan. Jakby na znak popłynęła piosenka: "Pozostań ze mną", co dla mnie oznaczało "Ojcze pozostań ze mną". W tym czasie wzrok zatrzymywał Pan Jezus w koronie cierniowej, a w ręku znalazła się książka: „I rzekł Bóg” dr. Forid Abou – Rahme, gdzie autor udowadnia prawdę faktów opisanych w Biblii i neguje ewolucję (nauka nie daje dowodów potwierdzających tę teorię)...

    Nasunęło się pytanie do Boga Ojca: „kim jestem, że troszczysz i pamiętasz o mnie”? W jaki sposób mogę wypowiedzieć bliskość Boga Ojca? Wcześniej napłynęło, aby przeczytać „Prawdziwe życie w Bogu”, gdzie padną słowa Pana Jezusa, że przychodzi do „nie noszących żadnego stroju" -  ja to wiem. Wielu pyta mnie: „dlaczego pan nie jest kapłanem"?

    Dalej Pan wołał do mnie, abym uwielbiał Go, rozsiewał ziarno czyli Dobrą Nowinę. „Przyszedłem do ciebie i napełniłem twoją lampę. Dałem ci Moje Światło, nie kryj go pod korcem”. Mam wynieś je na dach mojego domu, aby wszyscy mogli je zobaczyć i opowiadać jak Pan Jezus przyszedł do mnie.

    To płynęło do mającej objawienia osobiste (Vassuli Ryden), ale tak działa Mądrość Boża. Teraz ktoś może przekazywać dalej moje doznania. Na ten czas wzrok zatrzymał magazyn „Nie z tej ziemi", gdzie na Festiwalu w Krakowie mam przekazać jak odczytuje się Wolę Boga Ojca!

     Na koniec tego dnia wzrok padł na wiersz Żyda, Juliana Tuwima „Matematyka” (1986):
„Kościele powszechny!

 Ucieczko przed mroczącym moje zmysły biesem!

 Jedyna prawdy opoko...(...)

Chrystusie! Gdybyś nie miał tej krwi gorejącej,

Co w niebo Cię porwała, by prawdę objawić (...)"...

  Teraz oglądam strasznego obrazy z Getta oraz nasilenie wojny w byłej Jugosławii, mam zarazem radość z postów w intencji pokoju na świecie...dzisiaj zrezygnowałem nawet z kawy, piłem tylko czystą wodę. „Dziękuję Ojcze za ten dzień”…                               

                                                                                                                APeeL

13.04.1993(w) Demon ma na każdego coś złego...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 kwiecień 1993
Odsłon: 420

     Przebudziło mnie bicie serca (mam wadę), a zarazem napłynęło ostrzeżenie, abym nie pił alkoholu z tego powodu. Ja dodam, że alkohol to wróg duszy...zarazem wróg miłości do Boga Ojca. Z modlitwą wyszedłem do pracy wołając do Królestwa Bożego o utrzymane sprawności Jana Pawła II oraz o pokój w mojej rodzinie (zjadłem resztkę sernika i jest mi głupio). Obecnie, gdy to przepisuję (23.05.2021) pamiętamy o sobie.

    Teraz przyjmuję obcego pacjenta, a demon nazwał go "dziadygą" (potrafię odczytać myśli napływające). Zapomniałem o Panu Jezusie i biednych, a ten wcisnął mi dwa dolary. To mój starszy brat ziemski w potrzebie. Ja nie chcę jego zapłaty, ale "muszę kupić gazety" (następny argument złego, aby przyjąć jego wyraz wdzięczności). Jak czuje się mój Pan życia i śmierci, gdy grzebię w śmieciach?

    Na to miejsce przybyła seria bezrobotnych, którym pomagałem z całego serca. Spodziewałem się ciężkiego dnia, ale później był spokój. Na wizycie u babci rozmawialiśmy o nowennie do Miłosierdzia Bożego...nic nie wiedziała o tym, a odmawia koronkę. Jej książeczka z 1982 roku otworzyła się na tej nowennie! 

    Pojechałem na działkę, gdzie pracowała żona i tam odmawiałem moją modlitwę, ale ustnie, a to nikomu nie jest niepotrzebne. Czyniłem to, aby odwalić zadanie, a później napić się alkoholu. Na  ostrzeżenie, bo jutro czeka mnie podwójna pracy w przychodni i w oddziale wewnętrznym...dwa razy ukłułem się o krzak agrestu. 

    Sąsiadce z działki, która żaliła się...zaleciłem, aby przyjęła swój krzyż, a nie wlokła go za sobą. Nic nie wiedziała o demonach, które pojawiają się przy ludziach mających kłopoty.

   Powiedziałem jej, że zawsze rano, gdy budzi się...podsuwałbym jej obraz córki, która zginęła w wypadku ze słowami budzącymi zwątpienie: "widzisz, widzisz modlisz się, a tu takie nieszczęście, gdyby był Bóg?" Trzeba wówczas łapać za różaniec, a codzienną mocą jest Msza św. z Eucharystią. Słuchała uważnie i podziękowała mi.

     "Ojcze mój, proszę o pomoc w pracy". Tuż przed północą obudziło mnie pragnienie, ale nie wypiłem piwa tylko "Mazowszankę"...

                                                                                                                            APeeL

  1. 12.04.1993(p) Bądź wola moja…
  2. 11.04.1993(n) ZA NIEPRZYJACIÓŁ KRZYŻA PANA JEZUSA
  3. 10.04.1993(s) ZA NAMASZCZONE DUSZE PAŃSKIE
  4. 09.04.1993(pt) ZA TYCH, KTÓRZY ODDALI SWOJE ŻYCIE Z MIŁOŚCI ZA INNYCH
  5. 08.04.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY CIERPIĄ ZA INNYCH
  6. 07.04.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRYM ŚWIAT ZASŁANIA WIARĘ
  7. 06.04.1993(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH UJRZENIA, ŻE JESTEŚMY PROCHEM
  8. 05.04.1993(pt) ZA ODERWANYCH OD BOGA
  9. 04.04.1993(n) ZA WSTYDZĄCYCH SIĘ PANA JEZUSA
  10. 03.04.1993(s) ZA ŚWIADOMIE SZYDZĄCYCH Z WIARY

Strona 1941 z 2288

  • 1936
  • 1937
  • 1938
  • 1939
  • 1940
  • 1941
  • 1942
  • 1943
  • 1944
  • 1945

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 645  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?