Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

11.06.1995 (n) ZA PRZYNOSZĄCYCH BOGU WSTYD

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 czerwiec 1995
Odsłon: 1221

Uroczystość Trójcy Przenajświętszej.

    W nocy obudziła mnie orkiestra weselna, a do serca wpadły słowa piosenki miłosnej: „dał klucze do Nieba”. Napłynął obraz syna, któremu dałem klucze do domu i czekamy na jego powrót. Ojczyzna ziemska jest namiastką Ojczyzny Niebieskiej.

    Napłynął też obraz pierwszego cudu Pana Jezusa...w Kanie Galilejskiej. Matka Boża musiała znać możliwości Pana Jezusa, gdy prosiła o pomoc dla biednych weselników. Wprost dziwię się, że to wydarzenie jest tak bliskie. Jakby dla kontrastu słychać kłótnię sąsiedzką z przekleństwami...

  Dzisiaj w Kościele katolickim jest wielkie święto, a dodatkowo moja parafia jest pod tym wezwaniem. Właśnie czytałem słowa Boga Objawionego „Ja Jestem” skierowane do mnie:

    „Przyjdź, ty, który błądzisz jeszcze na tej pustyni...(...) abyś mógł żyć. (...) Pójdę na każdy róg ulic szukając martwych i wskrzeszę ich, jednego po drugim, aby stali się Moimi Posłańcami (...) Pragnę wyzwolić was z rąk szatana, wzmacniając was w Mojej Światłości (...).*

   Przeprosiłem Boga za braci oszukanych przez szatana, którzy kochają tylko to życie, a tak też było ze mną: „Mój Boże, Ojcze Najświętszy, w Trójcy Jedyny, Wieczny, którego miłosierdzie jest nieskończone, proszę Cię, Tato nie daj im zginąć. Przecież to moi braci”...

    Miłość zalała moje serce, a w oczach pojawiły się łzy. Tak płacze nad nami Pan Jezus!  Nie znałem jeszcze intencji modli­tewnej dzisiejszego dnia, ale wrócił obraz nocnego powrotu syna i pragnienie spotkania się z Jerzym Urbanem...

    Wyszedłem na balkon skąd widać figurę Matki Bożej Niepokalanej, która przyszła przed laty pod nasz blok i zacząłem...”Pod Twoją obronę”.

     W Mszy św. radiowej kapłan mówił o ludzkich poszukiwaniach i prawdziwej miłości, a ja wiem jak działa szatan. To bestia właśnie kieruje ludzi na manowce - ku miłości własnej, ciała, innych ciał, pieska, samochodu, do se­kty dającej wyzwolenie lub muru wokół domu jako symbolu własnego poczucie bezpieczeństwa.

    Napływa zdanie, że Niebo to Dom Miłości. Tak, ja wiem o tym. Kapłan wspomniał o kobiecie, która w księgach kościelnych potwierdziła, że ma ojca (matka to ukrywała)...krzyczała rozradowana: „znalazłam ojca!”.

    Jeszcze nie wiedziałem, że czeka mnie tak ciężki dzień (duchowo). Modlitwa płynęła dalej na działce, a wypadło „Ofiarowanie Pana Jezusa”...śpiewały ptaszki, a ja byłem w niebie na ziemi. W tej radości dodałem Koronkę Pokoju, a w nędznej budce mam wielki wizerunki Matki Bożej z Medziugorja.

    Wyszedłem na Mszę św. a wzrok zatrzymał napis na murze: „przez was wstydzę się, że jestem”! Jest też odwrotnie, bo wielu rodziców mówi do swoich dzieci; „przynosisz nam wstyd”.  

 Błyskawicznie przepłynęły osoby działaczy „opozycyjnych”, osoba Jerzego Urbana ze współpracownikami, wzrok zatrzymał siedzący na murku z winem, handlujący dla zy­sku w niedzielę (właśnie wyjrzał ze sklepu, a ma 70 lat!), itd.

    Zły dla zmylenia wskazuje mi ludzi zdeformowanych: dziewczynkę z chorymi nerkami po sterydach, dziadka ogolonego na fajerce i gruba panią. Ci ludzie nie przynoszą wstydu naszemu Prawdziwemu Ojcu.

    W wielkim bólu zacząłem odmawiać moją modlitwę z przekazywaniem cierpień Pana Jezusa Bogu, dodałem jeszcze dwie koronki do Miłosierdzia Bożego, bo nie mogłem się ukoić.

    Na Mszy św. popłynęły czytania o mądrości Bożej, Ps 8 „Jak jest przedziwne Imię Twoje, Panie...czym syn człowie­czy, że troszczysz się o niego?...uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów” oraz pieśń „Chwała Ojcu, Który Jest”.

     Przed Komunia świętą ponownie poprosiłem Boga o wybaczenie tym, którzy przynoszą Mu wstyd.  Po  Eucharystii  napłynęła postać Jerzego Urbana, a promyk Miłości Bożej połączył nasze serca...                                                                                                                                                            APEL

*„Prawdziwe Życie w Bogu” Vassula Ryden Vox Domini t. III (08-09.07.1989)  

 

    Oto skrót zmodyfikowanego listu do Jerzego Urbana, który Pan Jezus dał mi ponownie do ręki razem z intencją „za przynoszących wstyd Bogu”. Wówczas nie wiedziałem czy mam go wysłać (ze świadectwem wiary), ale na ziemi znalazłem jego wycięte zdjęcie z lizakiem „NIE”. Ja nigdy sam nie ułożyłbym tego!

    Zważ na znak, że to wszystko zostało połączone z dwoma aktualnymi intencjami:

1. za ponoszących należną karę (03.02.2010)

2. za budzących gniew Boga (28.01.2015)

   

                                                    Sz. Pan Jerzy Urban                                                         11.06.1995

                                                    Red. Naczelny tyg. „NIE”      

                                          00-789 Warszawa  ul. Słoneczna 25  

   We wstępie napisałem kilka zdań o sobie ze wskazaniem, że przez wiele lat żyłem normalnie. Prosiłem też, aby od razu nie wyrzucili listu, który „pisze jakiś nawiedzony”.

    Ja byłem bardzo bliski Pana szyderczemu widzeniu tego świata i do dzisiaj pamiętam, że „został Pan zrobiony po pijaku, a to oznacza wolno i z przyjemnością"...!

   Przed laty...niespodziewanie zawołał mnie Ojciec Prawdziwy i Najświętszy. Całość moich doświadczeń przekazałem w Krakowie na I zjeździe pisma „Nie z tej ziemi" (29.05.1993): „Jak odczytać wolę Boga Ojca?”

   Po latach ćwiczeń potrafię odczytywać wolę Boga Ojca! Z Jego polecenia piszę do Pana i Państwa...ja nie wiem dlaczego, ale mam to uczynić.

   Moje obecne życie przebiega wg prowadzenia przez Boga i dzisiejsze wydarzenia mam Państwu przekazać (załączyłem zapis powyższej intencji modlitewnej).

   Ból ścisnął serce, bo wyjaśniło się dlaczego kupiłem „NIE”. Podczas przeglądania trafiłem na artykuły: „Zdrowie Papy”, „Kurwy spod św. Jakuba”, „Matka Boska i oko szatana”, a obok naga dziewczyna.

     Jakże chciałbym porozmawiać z Panem o naszym wspólnym Ojcu Prawdziwym. Ile radości sprawiłby Pan wracając do Niego...nawet „późną nocą. Ten  powrót wywołałby oklaski w Niebie. Przecież tak było z prześladowcą Pawłem, ze św. Augustynem i ze mną! Ile dobra mógłby Pan jeszcze uczynić w swoim życiu. 

    Panie Jurku: „naprawdę mamy wspólnego Ojca"! Bardzo chciałbym spotkać się z Panem, tam u Ojca, a także tutaj! Proszę mi wierzyć, że moje serce jest bardzo bliskie Pana serca. Łzy zalały oczy, ale proszę sobie wyobrazić jak płacze nad nami Pan Jezus. Jeżeli Pan zechce...moja osoba jest do dyspozycji.

     Napisałem to, a radość ponownie zalała serce...w środku nocy po 20 latach (17.02.2015)!

    

 

10.06.1995(s) ZA NIEWIEDZĄCYCH, ŻE NASZYM CELEM JEST BÓG

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 czerwiec 1995
Odsłon: 1189

   W „wolne soboty wal do roboty”, a ja dodatkowo mam szczęście do pracy, bo właśnie dzisiaj nie ma pediatry! Podczas badania krzyczącego dzieciątka myśli uciekły do Boga Ojca i do Jego znaków, bo muszę mu pomóc przez zadanie bólu (zastrzyk).

    Drugiego do mnie matka ciągnie za rękę, a on nie wie, że też potrzebuje pomocy! Sam byłem takim nieświadomym dzieckiem i wiele lat trwało przyciąganie mnie przez Boga.

    To dzień przeznaczony dla nagłych przypadków, ale przybyły przestraszone babcie. Jedna z nich wciąż woła o zdrowie, a ma dolegliwości typowe dla wieku („przebiegu”), a przecież nikt nie taktuje siwych włosów jako choroby.

   Teraz zatrucie pokarmowe typu „brudnych rąk”...mamy bakterie E. coli dobre i złe tak jak osy i pszczoły, ale są też szerszenie i trutnie. Czy tak nie jest z Prawdą? Wielu udaje, że mówi prawdę, a w tym czasie sieje zatrute ziarno!

   W oczekiwaniu na obiad poszedłem do fryzjera, gdzie ględziłem o automatach sprzężonych, bo czterech fryzjerów nie mogło uporać się z napływającymi klientami. Nagle wzrok zatrzymała płaskorzeźba Pana Jezusa w koronie cierniowej (na ścianie).

     Tak zostałem przywołany do powagi. Straszliwy ból zalał serce i zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji tego dnia. Cały czas w lustrze "patrzył" na mnie Pan Jezus. Większość ludzkości nie wie, że jest prawdziwym szczęściem jest Pan Jezus i Ojciec Najświętszy. Pielęgnacja ciała (w tym fryzjer) to odpowiednik starania się o duszę (Msza św. z Eucharystią).

   Teraz działka, praca, poty...uwagę zwracały szkodniki (chwasty, owady, choroby roślin), a to odpowiednik działania demona na naszą duszę, przeszkadzanie w oddaniu wolnej woli Bogu Ojcu i doprowadzenie do zguby większości. Szczególnie trudno jest odróżnić "dobro" od prawdziwego dobra czyli czynienia wszystkiego z woli Boga Ojca!

   Pan Jezus mówił do mnie przez V. Ryden o Eucharystii dającej życie wieczne, a ja  nie wiedziałem, że to będzie moja łaska: mistyka eucharystyczna. Zawołałem tylko: Panie Jezu! zmartwychwstawaj w moim sercu”...jakże piękny jest każdy dzień mojego życia!

    Zaczęła się Msza św. a łzy płynęły po twarzy, bo kapłan mówił o miłości Boga Ojca i łasce Pana Jezusa, która mnie spotkała. Przez serce przepłynęła jasność dotycząca Mszy św. która jest wyrazem wielkiego miłosierdzia Boga dla nas. Ciężko wzdychałem po Eucharystii, a dusza wołała: „Jezu! Ojcze! Jezu!”

   W litanii do NSPJ prosiłem za tych braci. Wyjaśniło się kupienie pisma „Nie”. Tacy bracia sprawiają straszliwy ból Bogu, wkładają na Pana Jezusa krzyż i w takim momencie godzisz się oddać swoje nędzne życie za  nich, aby nie zginęli. To wielka łaska Boga...dlatego „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej u fryzjera i nad wejściem do kościoła!

    Wieczorem zza okien płynęła muzyka z wesela, która przebudziła mnie w nocy przy słowach śpiewanej piosenki: „dał klucze do Nieba”, a ja właśnie otworzyłem drzwi córce (przyjechała) i synowi (wrócił z zabawy)... tak właśnie zostało otworzone Niebo po odkupieniu nas przez Zbawiciela!

   Napłynął też obraz pierwszego cudu Pana Jezusa...w Kanie Galilejskiej. Matka Boża musiała znać możliwości Syna, gdy prosiła o pomoc dla biednych weselników. Wprost dziwię się, że to wydarzenie jest tak bliskie. 

    Padłem na kolana i wołałem do Boga Ojca z oddaniem do Jego dyspozycji mojej osoby, a wzrok zatrzymał tytuł książki: „Walka o dusze”...

     „Dziękuję Tato za ten dzień, dziękuje i przepraszam”.                                                    APEL   

09.06.1995(pt) ZA STAWIAJĄCYCH BOGA NA PIERWSZYM MIEJCU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 czerwiec 1995
Odsłon: 1039

    Wstałem z poczuciem nędzy w sercu, bo siedziałem w nocy...po kieliszku. Na podłodze zauważyłem zabłąkaną mrówkę wniesioną z kwiatami, a w wannie miotał się rybik. Napłynął obraz pieska, który zgubił swojego pana. 

   Na ten moment trafiam na słowa o Bogu, który kocha także „ludzi niedoskonałych, nie odznaczających się niczym specjalnym”.

   W kościele znalazłem się pod stacją drogi krzyżowej „Nakładanie krzyża”...to zrozumiałe, bo ja dzisiaj uczyniłem to Panu Jezusowi! Poprosiłem o. Kolbe, aby przeprosił Boga ode mnie. Łzy zalały oczy, bo poczułem opuszczenie Zbawiciela (właśnie żona ma wyjechać).

    Napłynęły obrazy wojny w Jugosławii oraz sytuacja zwykłych ludzi w Czeczenii, a także płacz matek w różnych krajach, które nie mają na chleb dla dzieci! W ich intencji Eucharystia, a podczas przejazdu do przychodni łzy płynęły po twarzy...”Tato! Abba! Tato!"

  Przesuwają się chorzy, słabi, opuszczona przez męża oraz starowinka z niemiarowością serca i krwawieniem z przewodu pokarmowego. Nie miałem chwilki wytchnienia, nawet zapomniałem o kawie. Wracałem umęczony, a zły kusił zimnym piwem.

    Dobrze, że przeczytałem modlitwy zawierzenia, a teraz „patrzy” figurka Pana Jezusa z porcelany, a w moim zrozumieniu to prośba o czystość. 

    W pogotowiu od razu trafiłem na daleki wyjazd w czasie którego odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego i zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia. Nawet trafiłem do małżeństwa emerytów mieszkających w środku pól. Ponownie poczułem w sercu takich ludzi, którzy czują się gorsi, opuszczeni, nic nie znaczący...w sensie „jestem nikim”.

   Pan jest dobry, bo zostałem obdarowany pokojem, nic nie działo się przez 2 godziny...nawet mogłem się przespać. Nagle zrozumiałem, że takim opuszczonym, nic nie znaczącym dla większości ludzi jest Pan Jezus.

    Właśnie czytam Jego prośbę: „Potrzebuję dusz ofiar, aby stały się ofiarami Miłości, ofiarami Mojej Męki, ofiarami umierającymi dla samych siebie, ofiarami pragnącymi dzielić Mój Krzyż”.*

   Dzisiaj jest to kierowane do mnie, abym poświęcał się, pościł i wynagradzał, boPan Jezus nadal idzie na Kalwarię i w każdej godzinie jest krzyżowany. „Pozwól twoim łzom połączyć się z Moimi, by stały się jednym”...Bóg Ojciec wówczas łagodnieje.

   Przepłynął dzisiejszy dzień z moim porannym wołaniem „Abba”, a teraz z radia watykańskiego płynie wiersz Zbigniewa Herberta „Mój Ojciec” (20.15). Bóg wprost prosi, aby tak wzywać Go od czasu do czasu, bo to sprawia Mu wielką radość.

   Pocałowałem Pana Jezusa z Całunu i krążyłem przy pogotowiu...powtarzając 10 x w „św. Agonii” zawołanie umierającego Pana Jezusa: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił”. Jak to przekazać, bo przecież wielu nie zna i nie ma miłości nawet  do ojca ziemskiego. 

  Dalej trwa dyżur lekarski w pogotowiu...o 3.30 zerwano nas na daleki wyjazd. Dzieciątko zbadane...koklusz, ale źle leczone, bo lekarze sugerują się szczepieniami i nie rozpoznają tej choroby. Z tego powodu musieliśmy jechać do szpitala.

    Po 30 godzinach postu, spracowania i modlitw w karetce wypiłem jogurt i kefir. Teraz budzą mnie ptaszki, a Pan Jezus pyta dlaczego mimo tylu cudów nie rozpoznajemy czasu łaski?

    Ja to wszystko widzę i bardzo cierpię, bo Pan Jezus dawał znaki widzialne, a teraz jest wylewane działanie Ducha Świętego! Ja mam tą łaskę, bo znalazłem się w „resztce Pana”.

   Pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu (4.30)...z całkowicie odmienionym sercem! Zerwałem się po krótkim śnie i wprost czuję, że Pan Jezus mi błogosławi!

    Przeżegnałem się, a z włączonego magnetofonu płyną słowa piosenek o nadziei i szczęściu pełnym blasku...stojącym w drzwiach. Bóg jeszcze obiecał, że przyozdobi moją duszę..."Ja i ty, ty i Ja zjednoczeni w Miłości". Dzisiaj, gdy to przepisuję (15 maja 2015) potwierdzam, że wszystko się spełniło!

   Padłem na kolana i podziękowałem za ten dzień „Boże mój! Boże!” Podszedłem do dyspozytorki z zaleceniem otworzenia „Prawdziwego Życia w Bogu”...co powie do niej Pan Jezus?

    Trafiła na słowa: „Postaw Mnie na pierwszym miejscu”...                                                APEL

* „Praw. Życie w Bogu” V. Ryden t III str. 206

09.05.1995(pt) ZA ZWYKŁYCH LUDZI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 maj 1995
Odsłon: 1098

    Zerwałem się z sercem pełnym poczucia ludzkiej nędzy, bo siedziałem w nocy po wcześniej wypitym alkoholu. Teraz w wannie wita mnie miotający się rybik i chodząca po ścianie łazienki mrówka, która spadła z kwiatów.

    Większość ludzi jest tak zagubiona, słaba, bo nic nie wiedzą o Bogu i Jego Mocy nad nami. Napłynął obraz ładnego pieska, który zgubił swojego pana. Wielu jest takich...nic nie znaczących.

    Na ten moment „Słowo” otworzyło się na zdaniu, że Bóg kocha także ludzi „niedoskonałych i nie  odznaczających się niczym szczególnym”.   

    Nie chcę już być człowiekiem normalnym, ale duchowym...zawsze z Panem. Wiem jednak, że to łaska, a zostawienie mnie i czas, gdy jestem „sobą” („chcę być sobą” wg słów piosenki) to sieroctwo w którym dusza jest wystawiona na pastwę ciała.

    Tacy ludzie o nic nie proszą i nie wiedzą, że w Ghanie każdy po przebudzeniu się dziękuje i ma podstawowe pragnienie, którym jest woda i zdrowie.

    Bój Boga o mnie trwa i sprawi ocalenie, bo szatan wiele razy będzie chciał mnie zabić...przez hulanki, swawole i hazard.  Sam się zdziwię jak to wszystko wytrzyma moje serce z wadą po chorobie reumatycznej (w 14 r. ż.).

   W kościele znalazłem się pod stacją drogi krzyżowej: „Nakładanie krzyża”...tak, bo dzisiaj czynię to Panu Jezusowi! Poprosiłem o. Kolbe o przeproszenie ode mnie Boga Ojca. Płyną czytania o Tobiaszu i Sanie...moje serce znalazło się blisko żony, a łzy zalały oczy, bo Pan dał mi odczuć co oznacza stan, że nic nie znaczysz. Wówczas wszyscy cię opuszczają...właśnie żona ma wyjechać.

    Przepływają ofiary wojny w b. Jugosławii i Czeczenii pozbawione wszystkiego, a dzisiaj, gdy to opracowuję (11.03.2015) na wschodzie Ukrainy płaczą niewiasty, które przybyły do zniszczonej cerkwi, bo straciły dach nad głową.

  Ogarnij świat płaczących matek, które muszą patrzeć na swoje głodne dzieci, inwalidów, osamotnionych i zapomnianych, a także szarych ludzi. W ich intencji przekazałem dzisiejszą Eucharystia...        APeeL

05.02.1995(s) ZA OBDAROWANYCH, KTÓRZY NIE CIESZĄ SIĘ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 luty 1995
Odsłon: 33

Zaois do opracowania i edycji 

 

 

  1. 05.02.1995(n) ZA OBDAROWANYCH, KTÓRZY NIE CIESZĄ SIĘ...
  2. 04.02.1995(s) ZA ZALĘKNIONYCH...
  3. 04.02.1995(s) ZA LĘKLIWYCH...
  4. 03.02.1995(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W CUD BOSKIEJ MIŁOŚCI – EUCHARYSTIĘ…
  5. 02.02.1995(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ PRZYBYĆ Z POMOCĄ...
  6. 01.02.1995(ś) ZA ZAMĘCZONYCH...
  7. 31.01.1995(w) W INTENCJI ŻYCIA BRATERSKIEGO
  8. 30.01.1995(p) ZA TYCH, KTÓRZY PONIŻAJĄ...
  9. 29.01.1995(n) ZA ROZDZIELONYCH...
  10. 28.01.1995(s) ZA WYGNAŃCÓW

Strona 1937 z 2415

  • 1932
  • 1933
  • 1934
  • 1935
  • 1936
  • 1937
  • 1938
  • 1939
  • 1940
  • 1941

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 4231  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?