Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

22.12.1992(w) ZA ZAGUBIONYCH W CHOROBIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 grudzień 1992
Odsłon: 324

 

    Koszmary w nocy, a dodatkowo ręka prawie porażona od ucisku w czasie snu. Żona po­szła na Roraty, a ja zwlokłem się z łóżka. "Anioł Pański" z modlitwą poranną, ale dzisiaj atak, ponieważ w głowie "konfidenci" i wszystko kręci się wokół tego.

   Ma zły sztuczki...napływa problem chleba, a zły podsuwa obraz - wspomnienie, gdy przed laty kupowałem go w piekarni. Zrobiło się zamieszanie, pojawił się nawet kierownik, bo piekarnia to punkt strategiczny, który pragnie obejrzeć każdy wróg "towarzyszy i ich Polski!"

   Z wielkim trudem dotarłem do modlitwy trzeciej. Niby mało ludzi w przychodni, ale dopiero po kilku godzinach nastała chwila ciszy z pokojem w sercu i duszy. Wówczas pojawia sie miłe ciepło a nadbrzuszu (okolica splotu słonecznego).

   Po latach będę wiedział, że jest to działanie Ducha Świętego! Na ten czas z radia płynie piękna muzyka (Symfonia Rzymska). Zły wszelkimi sposobami chce oderwać mnie od modlitw

- sprawdź, kiedy masz dyżur w styczniu?

- napisz o urlop!

- rzuć psom kiełbaski, które zabrałeś w tym celu, a właśnie szczekają! Nie idę na to.

    Płynie modlitwa z twarzą w dłoniach z pochyleniem nad stołem. "Miłosierny Ojcze. Ty, Panie wszystkich serc możesz ukoić każde cierpienie. Proszę Cię, Ojcze niech Twój Pokój będzie w każdym cierpiącym, przecież nikt poza Tobą nie przyniesie im ulgi. Ojcze, proszę Cię za chorych i opiekujących się chorymi - niech złe siły nie wywołują w nich lęku i zwątpienia".

   Przekazuję Ojcu cierpienie "wszystkich zagubionych w chorobach, którzy z tego powodu popełniają różne grzechy". Przelatują obrazy chorych, którzy przewinęli się przez gabinet...

- babuszka z dziadkiem bez opieki (nawet mówi: "dwoje starych dziadów czekających na park sztywnych"!), której tłumaczyłem, że nie ma śmierci...

- sprawna, ale przestraszona miażdżycą...

- młoda z nerwicą szukająca pokoju w odgradzaniu się od wszystkich...

- zagubiony, ciężko pracujący z dyskiem...i taki sam po szpitalu.

    Oni nie proszą Niebo o prowadzenie, nie przekazują cierpień, a choroba wywołuje w każdym zwątpienie i złość na innych, a nawet na tych co bronią dzieci nienarodzone! Ile czasu musiałem jednemu tłumaczyć, że mówi nieświadomie od szatana i jest za mo­rdowaniem nienarodzonych. Zły przysłał nawet dwie osoby z personelu...przerywając moje słowa.

   Popłynie moja modlitwa (witryna) w intencji "zagubionych w chorobach". Wołałem bezpośredni do Pana Jezusa, aby przyjął w Swoim Miłosiernym Sercu wszystkich zagubionych w chorobach i grzeszących z tego powodu.

    "Bądź dla nich miłosierny, a moje wo­łanie niech będzie pociechą dla Twojego Serca. Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Maryi wszystkie Ukryte Męki Ciemnicy, Najmilszego Syna Swego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa w intencji wszystkich zagubionych w chorobach". To przykład z zawołań z tej modlitwy. W tym czasie pojawiła się urzędniczka z podziękowaniem od pacjentki z sanatorium.

   Wizyta domowa potwierdza intencję modlitw. Tam samotna pacjentka, z trudem poruszająca się...pełna nienawiści do opiekunek, sióstr PCK, które są "nierobami i złodziejami - na których trzeba lachę!"

   Tłumaczę jej "próbę z Nieba" i potrzebę modlitw za nich, ponieważ nie wiedzą jakim darem jest opieka nad chorymi. W jej mieszkaniu z dużą figurą Matki Bożej i licznymi obrazkami wyczuwałem dobrą energię i chciałbym posiedzieć i modlić się..

     W domu niespodzianka..żona daje mi Matkę Bożą Pocieszenia z Błotnicy (otrzymała właśnie od kapłana...dla. każdego z rodziny), a wczoraj otrzymała obrazek z Jezuskiem i kwiatami z Ziemi Świętej.

    Na początku dyżuru w pogotowiu popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego i to podczas wyjazdu karetką. Na horyzoncie towarzyszyło nam wielkie, czerwone słońce...płynące z nami. Mróz, ślisko...zbliżamy się do kościoła w Starej Błotnicy z MB Pocieszenia! Jakże jest to wszystko ułożone! W tym czasie trafiłem do chłopczyka, który ma wrodzoną łamliwość kości (to już 6-7 złamanie. Ojciec cierpiącego dziecka mówi, że to jakaś kara.

   Odpowiadam mu, że to nie jest kara, w tej sprawie pytano Pana Jezusa o niewidomego od dziecka! Ja wiem, że przeżyć mistycznych nie można przekazać, jak jak wyrazić? W szukaniu Boga zmarnowałem kilka lat i teraz pragnę uratować kilka dusz. Jan Paweł II stwierdził, że Kościół Katolicki zaspał w Św. Społecznego Przekazu. W codziennej mojej pracy widzę zagubienie ludzi, którzy nawet nie wiedzą, że jest Szatan! Napisałem do nich z podaniem tematów do ewentualnych reportaży.

   Teraz wprost proszę ks. bp Adama Lepę o współpracę lub działanie w Komisji Episkopatu d/s Śr. Społecznego Przekazu: "Przeciwnik Kościoła Katolickiego szkolił się tyle lat i odnosi teraz sukcesy, a to gubi dusze niewinnych ludzi, a najlepiej do­świadczam tego w gabinecie lekarskim, gdzie odczuwam morze zaćmienia szatańskiego i wielka tu wina Śr. Społ. Przekazu.

   Każdy ma jakieś powołanie na ziemi - ja czuje, że to moja ścieżka...każdego dnia prowadzi mnie Pan! W tym tygodniu "Dziecię Jezus". Ten list miałem napisać dawno, ale dopiero dzisiaj nadszedł czas. Proszę zrozumieć moją osobę, która wie, że Jest Matka Prawdziwa, Pan Jezus, Bóg Ojciec i Duch Święty. Demony nienawidzą Matki Jezusa! Jakże cierpi moje serce, gdy słucham programu katolickiego, gdzie pewnie czuje się "katolicki" red. "Gazety Wyborczej", a programy tworzone są często przez ziemian.

   Podnosi się tam sprawy: woda dla wsi, marynarze, jakiś dom staruszków, wykłady kapłana. Czy w Pol­sce nie ma człowieka wierzącego, który da świadectwo wiary, powie o Matce, różańcu, poście, wyrzeczeniu i czuwaniu?"

    Naprawdę nikt nie przeszkodził w czasie pisania - trwało to 2 godziny! Kilka razy mój wzrok zatrzymywał się na wizerunku Matki, popłynie "Droga Krzyżowa"...każda stacja w innej intencji.

    Za tych, którzy uważają chorobę za karę, nie przyjmują krzyża choroby, upadają pod nim, za współcierpiących z chorymi, zmuszanych do wspólnego dźwigania krzyża choroby, ocierających twarze cierpiących, powołanych do służby, pociesza­jących innych, aby przyjęli chorobę i przekazywali cierpienia, za poniżanych w swoim cierpieniu (wszyscy wiedzą o ich śmiertelnej chorobie).

    Dzień zakończy "św. Agonia" z koronką do św. Krwi Pana Jezusa...

                                                                                                                  APeeL

 

21.12.1992(p) DZIEŃ WOŁANIA O POKÓJ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 grudzień 1992
Odsłon: 327

 

    Żona wyszła na Roraty, a ja padłem na kolana...napłynęło Dziecię Jezus. Na ten czas zawołałem, aby Synek Boga naszego był ze mną w tym tygodniu. "Proszę! Niech towarzyszy mi Twoja radość i Twoja czystość...niech obejmuję wszystkich w sercu". Zacząłem "Anioł Pański"...

    Dzisiaj mam ścisły post w intencji pokoju w Jugosławii (dodatkowy, bo w środy i piątki stosujemy z żoną od dawna)...z ciekawością czekam na wynik wybo­rów. Płyną modlitwy poranne, ale dzisiaj dziękuje Bogu Ojcu za wszystko. Trafiają się różni chorzy...każdego daję rady duchowe.

  • Trzeba prosić o łagodny przebieg schorzenia, przekazywać swoje cierpienia, każdą pracę...tak mówię do staruszka z niewydolnością krążenia, na którego spadło wiele obowiązków na wsi.

  • Musi pani odczytać Wolę Ojca dotyczącą pani życia (sługa świecka Kościoła) ...to trudne, ponieważ przeszkadza i wszystko odwraca!

  • To śmiertelny bój o duszę...agonistyka duchowa, a pana mocny umysł jest tylko odbiornikiem napływających sygnałów (pan popełnia błąd, że są to pana myśli). To Szatan podsunie panu nieskończoność pytań: "czy Pan Bóg jest katolikiem, a kto stworzył Boga?" Niech pan przestanie "chodzić do kościoła", a wrócić do Boga Ojca i naszej wiary!

  • Psychiatra tak jak pani sam wymaga pokoju, a ten dają w Niebie...trzeba prosić.

  • Wiarę trzeba zacząć od przyjęcia, że jesteśmy po śmierci...to najważniejszy moment, wołać o Światło Boże na tę chwilkę!

  • Stwórca sieje "jako chce i w piękne ciało daje duszę wymagającą opracowania"...

   Po wyjściu ostatniej pacjentki zostałem powalony na kolana. Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego: "za wszystkich nie mających pokoju w sercu i duszy". Tyka zegar, kapie woda, słychać rozmowy zza ściany...Pokój! To jest to, co tłumaczyłem ostatniej dziewczynie...cichość w duszy, pragnienie milczenia, modlitwy, brak lęku, pełna ufność, wszyscy jesteśmy braćmi!

   Jakże Pan jest dobry. Nikt nie przeszkodził, a - oprócz modlitwy - nie miałem żadnego innego pragnienia. Modlitwa to mój największy skarb. Podziękowałem jeszcze za pokój w moim sercu. Resztę odmówię w domu...

    O 15.30 w ciszy domu napadł mnie smutek, ponieważ napłynął obraz "Ostatniej Wieczerzy". "Jezu, Jezu mój...Jezu...dałeś Pokój, Eucharystię, ale nie chce tego daru świat!

    Zacząłem wołać:

"Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij św. Osamotnienie Pana Jezusa, które trwa dotychczas jako przebłaganie za tych, którzy nie chcą pokoju".

"Matko Miłosierdzia módl się za tych, którzy nie chcą pokoju...

Jezu miłości moja,bądź uwielbiony i miej miłosierdzie nad wszystkimi, którzy nie chcą pokoju!

    To było niespodziewane, a łzy zalewały oczy. Ten pokój oznacza stan serca, rodziny...napłynął obraz rolniczki włóczącej po sądach po sądach rodzinę. Dalej jest to ojczyzna i świat.

   Dzień pokoju nie oznacza dnia radości. To smutek z powodu jego braku z wygraniem wyborów b. Jugosławii przez złego człowieka. W tym stanie popłynie Koronka Pokoju (powtarzana pięć razy), bo wielu odrzuca pokój. Tak jest teraz, gdy to przepisuję (27.07.2022), bo Federacja Rosyjska podpisała pakt i następnego dnia zbombardowała Odessę.

   Umęczony pracą, postem i modlitwami padłem w ciężki sen, a obudziła mnie kolęda: "Lulajże Jezuniu!" Tak jest, gdy prowadzi nas Dziecię Jezus!

    "Panie Jezu! Dziękuję za Kościół...za duchowe prowadzenie w tym czasie i za Światło". W odpowiedzi napłynęło natchnienie: "wie­my, wiemy...dziękujemy"! W tej sekundce mój wzrok padł na książkę "Nadprzyrodzone" Andre Malraux, gdzie trafiłem na słowa, że: "Kościół jest Ciałem Chrystusa".

    Nie mam swojego pokoju, uciekłem do kuchni, gdzie dalej dziękowałem za pokój w ojczyźnie i prosiłem o pokój w Jugosławii, Somali z wołaniem za Palestyńczyków wygnanych z Izraela. Wzrok zatrzymała figurka Jezusa Frasobliwego w koronie cierniowej wskazująca na ich cierpienia...

                                                                                                                  APeeL

20.12.1992(n) TUTAJ POSTAWIONY PRZEZ PANA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 grudzień 1992
Odsłon: 339

   Na dyżurze w pogotowiu padłem na kolana odmawiając cz. Chwalebną Różańca. Nagle przy zamkniętych oczach pojawia się wielka figura Pana Jezusa, która obróciła się Twarzą do mnie i oddalała się na tle nieba z chmurami. To obraz "Wniebowstąpienia" - coś pięknego!

   Z radia padnie zdanie z audycji "Słowo na dzień"..."tutaj mnie Pan postawił!" To mówił kapłan, a wróciły obrazy mojego pierwszego kontaktu z tym miastem. Wówczas zawoła­łem, aby Pan sprawił załatwienie pracy...spędziłem tutaj wiele lat pogańskiego życia.

   Teraz napłynęła wielka miłość do tego miejsca, gdzie zostałem skierowany przez Boga Ojca. Kapłan mówił o tym, że istnieje rozdźwięk między duszą i ciałem...te części nienawidzą siebie, podobnie chrześcijanin nienawidzi tego świata, ale po­stawiony musi trwać!

   Nie tego...nie mogę powiedzieć, że nienawidzę ciała. To wielkie uproszczenie. Ja jestem na wygnaniu, a dusza jest w niewoli ciała pragnąć powrotu do Królestwa Bożego! Nie mo­gę powiedzieć, że zawsze nienawidzę tej sytuacji. Ta łaska Boga Ojca sprawia, że na wygnaniu i w ciele mamy także wiele radości.

   To proste...ja chciałbym ukarać syna, ale w czasie jego poprawy sprawiałbym mu drobne przyjemności. To ważne, aby on pojął, że czynię tak dla jego dobra i pojął swój błąd! Jest to pokazane na synu marnotrawnym. Każdy z nas musi pojąć, że wszystko jest od Dobrego Ojca! Przykro mi, że dręczy się rodaków w pilnowaniu mojej osoby. Młody człowiek marznie w "czuwaniu", a mnie jego szkoda. Gdzie trafi, gdy nie wierzy w Niebo!

   Pan daje chwilkę przyjemności dla mnie, Swego syna. Szatan nie znosi tego i gdyby miał zezwolenie pukania do drzwi ("chorego na wiarę") czyniłby to z całą mocą (przyjemności psycho-fizyczne, seks czyli "miłość" małżeńska, posiadanie, władza i swoja wola).

    A tu złączeni przez Pana węzłem małżeńskim i najlepszy i ostateczny Bóg Ojciec...po różnych udrękach daje chwilkę rozkoszy. Zły tego nie zno­si, ale lubi, gdy upadamy, grzeszymy...wówczas sprzyja! On nie znosi katolickich małże­ństw cieszących się z rozkoszy ciała, która jest dana od Ojca! Nie mówi o nim na­wet hierarchia kościelna. W tym momencie nie mogę powiedzieć, że nienawidzę ciała, które jest nośnikiem duszy. To radość taka sama jak z jazdy dobrym samochodem!

   Z Msza Św. radiowej padają Słowa Boga poprzez proroka Izajasza ze zdaniem do mnie: "Proś o znak od Pana". Wczoraj koledze pisałem o tych znakach. Dodatkowo kazanie o. Jacka Salija! Jakże pięknie ujął problem...niemożliwość powstania Pana Jezusa z niewiasty i Ducha Sw. wskazuje na Dzieło Boga Ojca! Świetnie! Boskość Pana Jezusa...

Nagle sprawy ziemskie niszczą czas. Prawie wychodzę do kościoła, a wzrok zatrzymał się na Matce Bożej, a tekście z kalendarza padają słowa: "Wytrwaj w miłości Mojej! (...) Ja zachowałem przykazania Ojca Mego i trwam w Jego miłości (...) aby pełna radość była w was"(J 15,9-11).

   Ta radość właśnie zalała moje serce z towarzyszącą jej miłością do ludzi tego miasta. Jeszcze przed chwilką denerwowali mnie właściciele psów, którzy pojawiali się po moim wyjściu z mieszkania. W jednej sekundce Pan pokazał mi, że nie istnieje żadna nienawiść do ciała i świata. Na niebie krążą gołębie...to zawsze jest znak pokoju, a w sercu odmawianie cz. Radosnej Różańca.

    Wychodzi mój kapłan, a między naszymi sercami przepłynął błysk Miłości Bożej ze łzą w oku. Odczułem jego czystość! Nie wyrazisz tego żadnym słowem i nie opiszesz! Fizycznie jest to widzialna iskra, która przeskakuje między elektroda­mi z widocznym efektem.

   Eucharystia ze wspomnieniem duszy ojca ziemskiego, który nie wiedział, że Jest Pan Jezus...tak właśnie żył. Napłynęła pewność, że Pan Jezus pomoże mu. Dziwię się mojej obecnej mocy, ponieważ kazanie przespałem. Zapamiętałem tylko, że każdy ojciec powinien brać przykład z Józefa!

   Ponownie padamy na kolana. Prawie krzyczę w sercu: "Jezu...Jezu...Jezu!" Przepłynął obraz starszego pana, który zawsze klękał przed św. Hostią. Właśnie jest jego klepsydra. Od niego nauczyłem się klękać, a od małej dziewczynki żegnać. Tak zacząłem to czynić ...nie obchodzą mnie parafianie. Pan dał łaskę przyjęcia Jego Ciała Duchowego od mojego kapłana.

   Podczas wychodzenia z kościoła wzrok zatrzymał fresk na ścianie...uśmiechnięta Matka z Dzieciątkiem! Chwilka rozmowy z żoną poganina: "pani za niego odpowiada...nie nawracać, ale wołać do Matki, przyjmować za niego wyrzeczenia..,pro­sić o prowadzenie z ofiarowaniem Mszy Św.!"

   W koronce do Miłosierdzia Bożego wołałem "za tych, którzy nie wiedzą skąd przyszli...dlaczego są tutaj i dokąd zdążają!" Wróciły Słowa z Mszy Św. o wypędzeniu Adama i Ewy z Raju i ła­sce śmierci (odrzucenia ciała fizycznego) z powrotem naszego ciała duchowego do - czekającego na nas - Boga Ojca.

   W telewizji trafię na przysięgę, aby w potrzebie nie oszczędzać krwi własnej, a to trzeba czynić Panu Jezusowi! Tylko Ojciec daje Prawdziwą Wolność oraz wolną wolę. Tę wolną wolę odbiera nam zły (zniewala)!

   Wieczorem Pan dał poznać odczucie nienawiści do ciała...wystarczyło przytulić się z żoną - jakże to piękne. Przecież pozostalibyśmy w stanie łaski uświęcającej! "Jezu mój! Jezu! Wybacz, bo na chwilkę zostawisz mnie samego, a zaraz upadam".

   Uciekłem do drugiego pokoju i w tym smutku otworzyłem "Dzienniczek" s. Faustynki, gdzie trafiłem na Słowa Pana Jezusa, który pragnie doskonałości dusz wybranych. Ja wiem, że jestem światełkiem w ciemnościach świata...im będę doskonalszy, tym większe będzie światło, które może odbić się w innych duszach - nawet na krańcu ziemi! Ja zawsze tak uważałem, bo zaniedbany dziadek pod lasem to często święty o którym nikt nie wie.

   Padłem na kolana: "Dzięki Ci, Panie Jezu, że tak to wszystko urządzone. Ty możesz każde zło zamienić w dobro, a tego nie pojmie normalny człowiek." Teraz padają słowa o Duchu Świętym i Jego Darach: to Oznajmiciel Prawd Wiekuistych, Światłość dla poznania Mądrości Bożej /dla rozumu/...z darem rozpoznawania znaków Dzieła Ojca i odczytywania Jego Woli! To także męstwo w świadczenie o naszej wierze aż do śmierci!

   Te dary są wymieniane, ale brane dosłownie - po ludzku! W tym czasie przepływały postacie kolegów lekarzy. Połączyłem się z nimi wołaniem do Ojca o Światło i miłosierdzie dla nich, bo "nie wiedzą skąd przybyli i co mają czynić". Nawet zostałem zadziwiony wielką miłością do każdego z nich!

                                                                                                                APeeL

 

19.12.1992(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ROZUMIEJĄ WIERZĄCYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 grudzień 1992
Odsłon: 337

   Ludzie normalni nie mogą pojąć mojej miłości do Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego...do Matki Zbawiciela oraz do Cudu Ostatniego (Eucharystii).

   Zobacz jak rozdawane są dary przez Boga, bo „Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”. Wystarczy przez sekundę wyobrazić sobie smutek oczekiwania wielu proroków, którzy zapowiadali nadejście Pana Jezusa, a nie doczekali się istnienia Królestwa Bożego. Jak wówczas koili swoja tęskną miłość do Boga na tym zesłaniu? 

   Ja jestem tego żywym dowodem, bo nie miałem żadnych zasług, największy grzesznik, bo jeszcze po przebudzeniu był czas, że „służyłem dwóm panom”...Bogu, a jednocześnie sprzyjający zachciankom ciała i przejmujący się troskami doczesnymi! Większość bowiem kocha ten światy i żyje dla życia.   

    Zarazem jest zarzut, że żaden mistyk świecki nie pisze tak o sobie, ale mnie to nic nie obchodzi. Mój proboszcz od 12 lat widzi mnie na codziennej Mszy św. (jeżeli idę na drugą to zawsze jest przekazywana na Ręce Matki Bożej)...i nie wierzy w otrzymanie takiej łaski od Boga Ojca. Dopiero po latach potwierdzi moje doznania: mistykę eucharystyczną z charyzmatem odczytywania Woli Boga Ojca. Tak też wytykano palcami Pana Jezusa, "syna cieśli". 

   Nawet miał pretensję, że od 10 lat walczyłem o wodę święconą, krytykowałem posługiwanie kościelnego bez komży z lekceważeniem obowiązków, które powinien mieć we krwi: zapalanie świec, sprawdzenie nagłośnienia lub podanie mikrofonu czytającemu na klęczniku kapłanowi. Wszystko się wykonuje, a Ołtarz Święty z Tabernakulum jest nie odmalowany.

    Zdziwienie wywołuje też też mówienie o działaniu Przeciwnika Boga Ojca, a szczególnie Matki Najświętszej. Od rana trwały koszmary wymagające wyświęcenia całego mieszkania. Nie śmiej się - to praktyka! Dopiero po tym płynęły modlitwy poranne. Pojawiła się osoba matki ziemskiej, która przyjęła za ojca ziemskiego cierpienie, ponieważ był: "głuchym i ślepym w wierze".

    Podczas kończenia modlitwy "Wierzę w Boga Ojca" przy zamkniętych oczach i to w dłoniach pojawiła się smuga od Gwiazdy Betlejemskiej. Serce zalała moc Boża: "Ojcze...niech ten dzień przepływa zgodnie z Twoją Wolą".

   Wchodzę na dyżur: ciepło, dobrze i cicho. "Dziękuję Ojcze za pracę i wszystkie łaski". Dzisiaj pracuję "na dwa fronty": pogotowie i przychodnia. Bałem się nawału, ale nic się nie działo: koklusz także u dorosłych sprawiający kolegom kłopoty rozpoznawcze, przeziębienia, kobiecina z nerwicą, której nie mo­gę wyjaśnić, aby poprosiła o Pokój Boży. Jakże chciałbym pomagać potrzebującym wsparcia duchowego.

   Udało się, radość z poczuciem piękna tego świata "Dziękuję Ojcze! Dziękuję!" Nie zna świat tej Radości Bożej! Żadnym językiem tego nie wyrazisz. Przenikam w jakiś sposób wszystko co mnie otacza...to jakaś Boża Miłość.

   Oto ludzie wiozą drzewo w lesie, zwierzęta, ludzie w pracy i świat materialny. W tej radości posłuchałem polecenia, aby umyć samochód. Nawet zdziwiłem się, bo do świąt jeszcze daleko, mam dyżur. Kolega śmiał się z polecenie z Nieba, że "od jutro będzie mróz".

   Wzywający pomylił numer domu, gdzie po wejściu zostaliśmy poczęstowani kaszanką i kiełbasą. Czy Ojciec Dobry i Ostateczny nie pokazuje przez to rodziny ludzkiej?

   Za chwilkę jest próba. Z miejsca, gdzie otrzymałem datek trafiam do biedy z propozycją zapłaty jeżeli będę miał resztę! Taką właśnie miałem, ale powiedziałem: jak czułbym się, przecież pani ma sześcioro dzieci i męża lubiącego alkohol!

   Z radością zawiozłem żonie pachnącą wędlinę. Dobroć mojego Prawdziwego Ojca jest Nieskończona! Łzy zale­wają oczy przy samym wspomnieniu tych zdarzeń!

   W wolnej chwili napisałem list do o. Jacka Salija. Zły nie znosi świadectw wiary, kolega "stale szemrzący" wkroczył do gabinetu z chorą i zaczynamy "rozmowę". Wprost uciekłem od niego, bo ma poglądy z "Gazety Wyborczej"!

   Nie udało się to mam wezwanie do szatańskiego zamieszania (za kolegę dyżurnego, który pojechał na kolację)...do pijaka, który rozrabiał, ale uciekł, a wszystko tłumaczą mi dwie pijane kobiety...wyglądające jak "strzygi"...tylko kły w jamie ustnej.

   Jedna jest wysoka jak tyka, a druga malutka i pokraczna. Podczas odjazdu mówię do nich "musicie rzucić palenie i picie...trzeba poprosić kapłana, aby wyświęcił dom, modlić się i wołać do Nieba o odmienienie głowy domu!"

   Od dłuższego czasu chciałem uzyskać kontakt z jakimś towarzystwem łączącym katolików i Żydów...właśnie podają, że powstała Rada Chrześcijan i Żydów. Dzisiaj byłem poddany dwom próbom chytrości, a ujrzałem to teraz. Na wyjeździe podarowano mi trzy kiełbaski (dla zespołu)! Na przekór nie podzieliłem się, bo oni są bogatsi ode mnie!

                                                                                                       APeeL

 

 

18.12.1992(pt) ZA PROFANUJĄCYCH EUCHARYSTIĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 grudzień 1992
Odsłon: 800

    W śnie ktoś „przytulił” mnie z łamaniem kości. Przebudziłem się z krzykiem i pragnieniem modlitwy, a demon powiedział: „już będzie klepał modlitwy”! Wodą święconą przeżegnałem wszystkie pomieszczenia i na kolanach zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie Pana Jezusa”.

   Przy tym wymieniłem wszystkich z mojej rodziny żyjących i zmarłych z przodkami aż do Adama i Ewy. Poprosiłem, aby Bóg wybaczył ich duszom różnego typu profanacje Ciała Pana Jezusa, bo „nie wiedzieli co czynili i co czynią”. Dodałem: „Panie Jezu przecież Twoi Apostołowie także byli bardzo słabi, a ci z mojej rodziny nie wiedzieli i nie wiedzą, że Jesteś”!

   Tak zaczęła się ta intencja, a po odsłonięciu okna ujrzałem pięknie świecącą gwiazdkę, jakże Bóg to wszystko urządził! Żona jest już na Mszy św. roratnej, a ja dalej wołam w intencji tego dnia: „za grzeszących podczas przyjmowania Eucharystii”.

   Ciemno, zimno i wiatr, a w moim sercu trwa radość z powodu modlitwy. Napłynął obraz profanacji i niszczenia Tabernakulum przez żołnierzy chińskich. Dzisiaj, gdy to przepisuję (4 maja 2015) premier Ewa Kopacz przystąpiła do świętokradzkiej Komunii św. na pogrzebie prof. Władysława Bartoszewskiego. Tam promował się też ks. Wojciech Lemański mimo suspensy.

   Podobnie postępuje prezio Bronek, bo przystępuje do Eucharystii, a jest za gender, In vitro oraz aborcją dzieciątek szczególnej troski. Razem z prezesem NIL Maciejem Hamankiewiczem przywiózł Światełko Miłosierdzia z Łagiewnik, które mieli szerzyć w ojczyźnie.

 Ponadto postuluje się przystępowanie do Eucharystii rozwodnikom i żyjącym w konkubinacie...podchodzić jak podczas dzielenie się opłatkiem w urzędach. Z drugiej strony ci, którzy mogą przystąpić nie chcą, bo nie mają pragnienia...tak jak kobieta z blogu: „nie przyzwyczaiłam się”!

   Pod kościołem trafiłem na „Podniesienie” i słowo „nie godzien”...pozostałem poza świątynią powtarzając „nie godzien, nie godzien”. Dzisiaj, gdy to opracowuję (23.12.2018) dodam, że przed Eucharystią 3 razy powtarzam: „Baranku Boży nigdy nie byłem godzien, nie jestem i nigdy nie będę godzien, abyś przyszedł do mnie”.

   Z natchnienia podszedłem do spowiedzi, bo intencja jest bardzo poważna. Łaska Pana sprawiła, że właśnie przybył mój kapłan, a nikt tego nie zauważył z długiej kolei do innego. Pan Jezus zna moje serce.

    Po Eucharystii zostałem wciśnięty w ławkę kościelną i nie obchodził mnie cały świat. Pokój zalał serce i duszę - nic mi teraz nie jest potrzebne. Pozostałem na następnej Mszy Św. a zły kusił do wyjścia i pisania świadectwa na maszynie.

   To jest typowe „dobro”...z trudem pozostałem, a później nie mogłem wyjść z kościoła, gdzie wołałem w mojej modlitwie za tych, którzy szydzą mówiąc, że „wywalamy języki, aby jeść Pana Jezusa”! Moje serce zalewała radość Boża z pragnieniem odmawiania (w piątek) cz. radosnej różańca!

    Teraz Pan Jezus mówi do mnie: „wszystko jest w ręku Moim”, a siostra Faustyna dodaje, aby unikać szemrzących, mało mówić z ludźmi, a dużo z Panem Jezusem. Nagle ujrzałem bezmiar moich grzechów, a wyspowiadałem się tylko z jednego: „Panie, przecież grzeszę każdym oddechem!”

                                                                                                                                APeeL

 

 

 

 

  1. 17.12.1992(c) Za tych, którzy uważają, że wszystko im się należy...
  2. 16.12.1992(ś) Za dających siebie...
  3. 15.12.1992(w) ZA ZGRZYBIAŁYCH STARUSZKÓW
  4. 14.12.1992(p) ZA WIĘŹNIÓW...
  5. 13.12.1992(n) W INTENCJI INTERNOWANYCH W STANIE WOJENNYM
  6. 12.12.1992(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE SŁUCHAJĄ PANA JEZUSA
  7. 11.12.1992(pt) ZA MAŁPUJĄCYCH NASZĄ WIARĘ...
  8. 10.12.1992(c) ZA IDĄCYCH ZA WOLĄ WŁASNĄ
  9. 09.12.1992(ś) ZA PRAGNĄCYCH DAWANIA ŚWIADECTWA WIARY
  10. 08.12.1992(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W NIEPOKALANE POCZĘCIE MATKI BOŻEJ...

Strona 1964 z 2287

  • 1959
  • 1960
  • 1961
  • 1962
  • 1963
  • 1964
  • 1965
  • 1966
  • 1967
  • 1968

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 449  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?