- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 733
Na dyżurze (pogotowie) w ciemności i półśnie uświadomiłem sobie, że czuwa nad nami Pan Jezus Miłosierny. Nawet „patrzył” z tym momencie z wizerunku, a ja zawołałem za widzącą: „Mój Jezu, Ty mnie wyróżniłeś, błogosławię Cię”...radość zalała serce i padłem na kolana do modlitwy.
Kolegę zerwano do nieprzytomnej, a o tej porze oznacza to późny powrót z odległego szpitala. Ja w tym czasie spokojnie trafiłem na Mszę św. bo właśnie przybył zmiennik. Od Ołtarza św. padną słowa (1Sm8,4-7.l0-22a) o zniewalaniu i wyzyskiwaniu poddanych przez władców ziemskich.
Przypomniała się wczorajsza rozmowa z kierowcą, który „służy dwóm panom”. Wyjaśniałem mu, że pan ziemski rozkazuje chodzić innymi drogami...niż Ojciec Prawdziwy!
Skulony oczekiwałem na Eucharystię, a w sumieniu przepływały moje straszne upadki...nawet po wyróżnieniu już przez Pana Jezusa! Potrząsałem tylko głową, bo to wszystko dzisiaj wydaje się wprost niewiarygodne. Napłynęła postać naszego proboszcza, który już się wysłużył oraz art. o prałacie Jankowskim...jakże cierpią z naszego powodu w Niebie.
Zapadłem się w ławkę, a Ciało Pana Jezusa - w intencji tego dnia - sprawiło, że stałem się nieobecny dla świata. Na ten moment siostra zaśpiewała o ranionym przez nas Sercu Pana Jezusa. Popłakałem się, bo najbardziej bolą Boga upadki zawołanych i wybranych...
Pokój zalał duszę i nie mogłem wyjść z kościoła, a właśnie biegła do mnie pacjentka. W tym czasie to była dla mnie wielka zmora, bo zjednany z Panem Jezusem musiałem uciekać.
W spokoju przyjmowałem chorych, a wielu z nich potrzebowało porad duchowych. Przykładem była pani skołowana przez Złego, który zalewał jej serce smutkiem, zwątpieniem, martwieniem się o jutro ze straszeniem śmiercią! Wskazałem, że dzień trzeba zaczynać na kolanach, uciekać się do Pana Jezusa i Matki Bożej...w wolnym czasie uczestniczyć w Mszach Św. z Eucharystią, która daje moc.
Falami napływał pokój...przypominający wachlowanie ciała w upale. To koiło duszę i wykluczało złość. Po latach będę wiedział, że sprawiał to Duch Święty! „Jezu. Jezu...mój Jezu...och, Jezu!” W tym stanie duchowym wstydziłem się widoku rozebranych pacjentek i sam zakrywałem ich ciała.
Dzisiaj przybył też starszy pan, ale bez żony, która znalazła się w szpitalu z powodu zagrożenia życia (ciężka cukrzyca). Przez 15 lat inwestowali w swoje ciała. Nic nie dawały moje tłumaczenia, że to była pokusa Szatana, który wie, że nie ma śmierci i tak właśnie odciąga ludzi od drgnięciu ku Bogu Ojcu. Chory teraz już wie to, bo sam gaśnie w oczach.
Sam zostałem skołowany, bo o 15.00 zamiast modlitw krążyłem po mieście, załatwiałem różne sprawy, a nawet podwiozłem kompletnie pijanego do domu. W duszy śpiewano mi (nie znam pieśni): „przyjdź do mnie Panie, przyjdź do mnie Boże, przyjdź i nie spóźniaj się”.
W telewizji pokazano program o cudownych dzieciach, a jest to potwierdzenie intencji modlitewnej dnia. Tak został wyróżniony naród wybrany, a właśnie pięknie śpiewali kantorzy i płynęły obrazy Jerozolimy. Ze łzami w oczach wyszedłem odmówić moją modlitwę, a towarzyszyło mi piękne niebo, gwiazdy i księżyc nad kominem naszej kotłowni.
Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 770
Przebudził mnie kurcz w łydce, który sprawił, że odmówiłem „Anioł Pański” i wyjechałem na spotkanie z Panem Jezusem. Przed drzwiami kościoła kilka razy powtarzałem: „Panie Jezu! Panie...dziękuję Ci! Dziękuję!”, a po uniesieniu głowy ujrzałem figurkę Zbawiciela w koronie cierniowej i z trzciną w ręku.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.01.2019) mam taki wstrząsający wizerunek Pana Jezusa po ukrytej męce w ciemnicy: Zbawiciel skatowany, oczy zasłonięte, na szyi zawieszony łańcuch, nadgarstki związane, w ręku trzcina, a na głowie korona cierniowa. Człowiek krzyczy, gdy ukłuje się w paluszek, a tutaj sam widok Poniżonego wywołuje łzy w oczach. Pan obiecuje, że: „Jak słońce rozjaśnią domy w których czcić Mnie będą w tym tajemniczym obrazie.../../”.
Podczas czytania (1 Sm 4,1-11) Izraelici przywieźli Arkę Przymierza do swojego obozu. Nagle zrozumiałem, że Pan tak właśnie przybył do mojego domu, rodziny i serca! Natomiast psalmista wołał w moim imieniu (Ps 44): „Wyzwól nas Panie /../ wystawiłeś nas na wzgardę sąsiadów, na śmiech otoczenia, na urągowisko /../ wśród pogan /../ głowami potrząsają nad nami.”
Te wszystkie słowa dotyczą mojej obecnej sytuacji, a każde przebijało serce! Dodatkowo w Ew. (Mk 1,40-45) Pan Jezus „nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych”. Jednym słowem: swoi Go odrzucili i tak jest obecnie z Jego wyznawcami. To zarazem jest łaska współuczestniczenia w cierpieniach Zbawiciela!
W tym czasie przepływały obrazy obozów w ZSRR...wyniszczanie własnych ludzi - to coś gorszego od działań wroga! W intencji tego dnia przyjąłem Eucharystię. W przychodni trafiłem na podły dzień! Pacjenci wpadali jak podczas pożaru i kłócili się, a z nimi - w strugach deszczu - przybyła ledwie chodząca babcia...zamiast wezwać wizytę (ma telefon).
Poprosiłem Pana Jezusa o ochronę, bo serce zaczęła zalewać diabelska złość...także na zestaw chorych. Nie moglem wyjść na obiad, a dzisiaj podano kawał twardego mięsa wołowego, który ucieszył kocicę!
Wielkim darem jest oddzielny pokój lekarza dyżurnego w pogotowiu, gdzie mogę modlić się. Przez wiele lat dyżurowaliśmy w jednej piwnicznej izbie. Właśnie podano informację o niezwykłym mordercy, który ma dopiero 16 lat, a teraz, gdy to przepisuję (13.01.2019) relacjonują atak nożownika na prezydenta Pawła Adamowicza z Gdańska, który następnego dnia umrze...
Tamtego dnia, gdy na wyjeździe karetką trafiłem do znajomego, który jest ciężko chory, a dodatkowo przebywał w pomieszczeniu z czadem. Na telewizorze leżał wielki młotek, a ja w głupim żarcie zapytałem czy mam go dobić? Śmieliśmy się, ale jemu brakuje naprawdę niewiele.
Podczas mojej modlitwy, już w ciemności poprosiłem także o łaskę wiary dla wszystkich z mojej rodziny. Zdziwiony „ujrzałem” maleńkie języczki spadające na nich, a także na domy w moim rodzinnym mieście. Wprost nie mogłem nadziwić się temu, ale to Duch Św. spłynął z Nieba. Wyraźnie widziałem te marne chałupy i punkty!
W żaden możliwy sposób nie mogę tego wytłumaczyć, ale zrozumiałem, że Pan Jezus tylko czeka na takie prośby, bo Bogu najmilsze jest nawracanie innych. Podczas dalszego wołania w intencji tego dnia z włączonego telewizora popłynęło przemówienie gen. Jaruzelskiego, który obiecał pełnię socjalizmu na przełomie wieków!
Przepłynęło też „zabijanie” mojej osoby z fałszem uśmiechających się, robiących ze mnie frajera, włamanie, pilnowanie, wręcz zabawa szatańskiej potęgi z wytypowanym „na wroga”!
Jeszcze informacja o zabijaniu swoich przez włoską mafię...odkryto cmentarz w podziemnej jaskini wypełnionej wodą! Na szczycie zabijania bliskich jest dzieciobójstwo…
Podczas wołania serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża. Moje serce zostało zjednane z Sercem Pana Jezusa, które pokochało nas ponad życie...!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 762
Po przebudzeniu padłem na kolana odmawiając „Anioł Pański”, a radość zalała serca. W tym czasie „spojrzał” Pan Jezus Miłosierny. Przypomniało się mieszkanie pacjentki, gdzie byłem wczoraj...pełne obrazów.
Tak jest teraz u mnie, gdy to przepisuję (12.01.2019). Wówczas zrozumiałem, a dzisiaj wiem o tym, że demony źle czują się w takim otoczeniu. Tak samo jest z ludźmi niewierzącymi, którzy nie lubią takich pomieszczeń...nawet cofają się przed wejściem.
W tym czasie wzrok zatrzymał wielki tytuł w "Nie z tej ziemi”...”Doktor i duchy”. Dla wielu duchy to zabobony, ale ja wolę być z Panem Jezusem i pomieszanymi zmysłami niż nikim czyli mądrym Jerzy Urban lub Adam Michnik!
Napłynęło wielkie pragnienie uczestniczenia w Mszy św. oraz sceny wypędzenia przez Pana Jezusa złych duchów z ujawnianiem Go, że jest „Święty Boży”. Trafiam na czytania (1 Sm 3,1-10,19-20): „Mów Panie, bo sługa Twój słucha”. Jakże jest to piękne zalecenie w odczytywaniu Głosu i woli Boga Ojca! Dopełniają wszystkiego słowa psalmisty (Ps 40): „Przychodzę,Boże, pełnić Twoją Wolę”! Eucharystię ofiarowałem w intencji tych, którzy nie potrafią usłyszeć Głosu Boga Ojca...
Przykra była napastliwość towarzyszy w kościele...jakże chciałbym podejść do jednego z nich, bo kilka dni temu zmarł mu brat. Musiałem uciekać, bo lubię wolną przestrzeń podczas zjednania z Panem Jezusem. Moja łaska wiary jest traktowana jako udawanie pobożnego, bo na kursach uczą się fałszywego klęczenia, a to ich zdradza!
Na ten moment Pan Jezus powie:* „Miłośnicy zła, nie mogą zachować żadnej czystości umysłu /../ prowadzą życie potwornie zdeprawowane /../ !" W tym czasie siostra organistka grała jakby dla mnie, a później cichutko ćwiczyła na organach! Ile możliwości pocieszenia nas ma Pan Bóg!
W przychodni przywitał mnie tłum chorych, a Szatan dodatkowo robił zamieszanie. Falami napływała wzmacniająca słodycz...przypominało to wachlowanie ciała w upale! Tak jest zawsze, gdy nadchodzą chwile udręki ciała i duszy. W takich chwilach ze zadziwieniem wołam: „Jezu! Och Jezu!”, a wówczas moje serce staje się pełne pragnienia niesienia pomocy.
Dzisiaj dodatkowo poszczę w intencji pokoju na świecie, a przez to mam czas, bo nie muszę iść na obiad. Po pracy nie mogłem ukoić bólu i 3 godziny trwały moje modlitwy z błaganiem Boga w intencji tych braci i sióstr.
W sercu pojawił się "mój" krzyż z automatycznym włączanym oświetleniem, a na ten moment z radia Kielce padną słowa zalecenia: „zasypcie Go kwiatami...zasypcie Go kwiatami”. Pan Jezus dodatkowo prosi: „Umiłowany, ulżyj Moim cierpieniom, kochając Mnie”. Popłakałem się, a łzy leciały na ziemię: „Jezu mój! Jezu! Nie ma Cię już na ziemi! Nie ma! Nie ma Jezu!” To są sekundowe strzały przeszywające serce i duszę, a ja jestem nie skory do płaczu.
Jakże smakuje chleb z solą! Żona zmęczona postem i pracami zasnęła, a w moim ręku znalazła się książeczka: „Bóg przemawia do duszy”. W nagłym śnie pojawił się Pan Jezus...
Po przebudzeniu z telewizora popłynie audycja ateistyczna ze strony sił ciemności:
- relacja Wandy Konarzewskiej „Noc z duchami”, która cofa się, gdy ktoś wspomina o duszy
- pokazano: egzorcystę, psychoterapeutkę metapsychiczną Izabellę Węgierską
- relacjonowano uwalnianie złych duchów w różnych religiach
- tłumaczono sny i mówiono o "życiu po życiu"
- prowadzono też „mądre” rozmowy, gdzie nawet słowem nie wspomniano o Panu Jezusie...
- wszystko zakończyło się wywoływaniem duchów!
Zgasiłem światło, padłem na kolana i przepraszałem Ojca Prawdziwego, Pana Jezusa i Matkę Bożą za tych ludzi! Pan Jezus podziękował mi za to: „Jedno słowo pochodzące z serca zostanie przyjęte jak milion modlitw”.*** Ja wiem o tym…
APeeL
* „Prawdziwe Życie w Bogu” t II str. 534
** „Prawdziwe Życie w Bogu” t II str. 360
***„Prawdziwe Życie w Bogu” t III str. 264
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 854
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to opracowuję s. Faustyna modliła się za nich, ponieważ wygnali Boga ze swojego kraju! Pan Jezus powstrzymuje się przed ukaraniem tego narodu.
Ciężka głowa, zbyt dużo wypiłem...nie ma dla mnie Nieba. W sercu drżenie z niepokojem i niepewnością. Ze strachu chciałbym mieć w pracy wolny dzień, ale jest już zbyt późno.
Na ten moment demon szepcze: „dziś cię wykończę”, a to zawsze oznacza dzień u d r ę k! Mój wzrok zatrzymał pluszowy miś...z czerwonym nosem i krawatem. Taki jest mój stan! Z trudem odmówiłem „Anioł Pański”, a z „Modlitw na każdy dzień” padło pytanie: ile w tobie pozostało jeszcze z dziecka?
Szatan uderza w nas na różne sposoby, odciąga od Boga „Ja Jestem” i niszczy rodziny. Właśnie jest pacjentka, która z innymi śpiewała naszemu papieżowi...od jej syna odeszła żona z dzieckiem. Porzuciła wszystko, oddała im swoje mieszkanie i wyjechała do Indii...poszła do Hare-Kriszna!
Powiedziałem do niej, że nic nie można zrobić. Trzeba synową oddać Matce Prawdziwej - tylko Ona może pokonać Szatana. Ten akt wymaga Sakramentu Pojednania (Eucharystii), a cierpienie przekazać w intencji pokoju w Jugosławii.
Napór chorych trwał do 14.00. Chwilka snu postawiła mnie na nogi. Prawie chciałem krzyknąć, ponieważ wróciła Obecność Pana Jezusa: „Pan Jezus Jest! Pan Jezus jest ze mną”. W tej radości - przed dyżurem w pogotowiu - zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem Pana Jezusa!
Poprosiłem o pomoc w modlitwie „za braci Rosjan”, a na ten moment z telewizora popłynęły piękne obrazy i śpiew z cerkwi.
Teraz zaczęła się zapowiadana przez demona udręka, bo jak nigdy zrywano mnie do ambulatorium w pogotowiu (od 15.00 do 18.00). Do życia wróciłem na dalekim wyjeździe, gdzie mogłem spokojnie odmówić moją modlitwę.
Po powrocie wszystko przepisałem, a na potwierdzenie intencji w TVP 2 był reportaż o oficerze Armii Czerwonej, który czynił to samo. Jego zapiski są dowodem obłędu tamtych lat!
Demon przysyłał do mnie cztery razy tą samą pacjentkę (zepsuła kolację, modlitwę i dwa razy zbudzono mnie do niej). W końcu załatwiłem ją z miłością i udało się ustalić rozpoznanie: jest uczulona na chomika!
W czasie modlitwy za braci Rosjan popłakałem się, bo pokazano spotkanie: Clinton - Jelcyn. W nocnej mgle przejeżdżaliśmy obok płonących lampek pod „moim” krzyżem Pana Jezusa, a ja wiedziałem, że jest to podziękowanie!
Moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża, a w tym czasie trafiliśmy do wiejskiej chatki z bardzo starym obrazem Głowy Pana Jezusa w koronie cierniowej!
Ja wiem, że to nie było przypadkowe, ponieważ kończyłem moją modlitwę („św. Agonię”) w intencji pomordowanych braci Rosjan. Zbawiciel w napływających obrazach pokazał mi agonię w jakiej był ten naród! Wprost omdlewałem podczas koronki do Jego pięciu św. Ran...
Z włączonego radia popłynie „Gloria” Vivaldiego jako wyraźne podziękowanie za mój żal oraz modlitwy. W żaden ludzki sposób nie wypowiem świętej ciszy, serca pełnego pokoju, miłości i obecności Boga Ojca.
Wczoraj nie posłuchałem ostrzeżenia Pana Jezusa Porcelanowego („prośba o czystość"). Nie mogłem zrozumieć o jaką czystość prosił Pan Jezus? Nam czystość kojarzy z wyrzeczeniem seksualnym, a tu chodziło o bezgrzeszność, bo wiadomo było, że się upiję!
„Przepraszam Cię, Boże Ojcze i dziękuję za ten dzień”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 698
Żona już krząta się, a moje serce jest ciężkie i pełne złości na wszystko i wszystkich. Wprost chciałbym wykrzyczeć moje nieszczęście...w telewizji! Przepływają służący obcemu mocarstwu ze zbrodniczym działaniem NKWD.
Nie chce się wstać, ale napływa refleksyjne zapytanie o zakonników. Tak, przecież oni wstają często po nocach...także nie chce im się, ale czynią to dla Pana! W jednej sekundce staje się jasne dlaczego ludzie przyjmują takie wyrzeczenia...niby nonsensowne.
Nagle serce zalała radość i pragnienie biegnięcia do Pana! Płynie mój zestaw modlitw z zawołaniami o pokój, a na ten moment Pan Jezus mówi do mnie z "Prawdziwego Życia w Bogu”...„Wynagradzajcie miłością za nienawiść, przebaczajcie, przebaczajcie /../ żyjecie teraz w trudnym okresie, kiedy Mój nieprzyjaciel rozciągnął jak zasłonę swoje panowanie /../".
Napływa wielkie pragnienie przyjęcia Eucharystii i modlitwy, nic mnie nie obchodzi...padłem na kolana i w ciemności popłynie wołanie o pokój. Podczas Mszy św. trafiłem na czytanie o niedoli niepłodnej Anny (1 Sm 1,1-8), a w moje serce dotarły Słowa Pana: „Czemu się smuci twoje serce. Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej /../?"
- Tak, tak Panie mój...cóż to wszystko oznacza, a w tym moje udręki? Przecież Ty Jesteś! W tym czasie psalmista pyta też ode mnie: „Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył?”, a Pan Jezus właśnie powołuje na Apostoła mojego imiennika ...Andrzeja!
W jednej sekundce poczułem obecność Boga Ojca i to, że moja ścieżka jest wyznaczona „dla szkolenia innych”...tak twierdził o swojej posłudze oficer polityczny z jednostki w której pracowałem. Bóg Ojciec wie o mnie, to wszystko dzieje się za Jego Wolą, a ja mam to przyjmować z radością!
Radość i Pokój Boży zalały serce...Eucharystię ofiarowałem w intencji tego dnia. Dwa razy uciekałem - w środku Mszy Św. - z powodu siadających za mną! To zarazem sprawiło, że znalazłem się pod Wizerunkiem Boga Ojca na sklepieniu kościoła. Dopiero teraz, z sercem pełnym radości biegnę do pracy i nic nie obchodzą mnie „towarzysze” (od towarzyszenia).
Teraz raduje się z pacjentką, która otrzymała rentę...niepotrzebnie obdarowuje mnie, a z rozmowy wynika, że ojciec porzucił ją w kolebce! Jeszcze żyje, ma inne dzieci, a ona pragnie go poznać. Pragnie mieć jego zdjęcie! Proszę, aby przebaczyła mu, napisała, zaprosiła, pojechała.
Zaczyna się dzień normalnej „młócki”: przepływają zapalenia gardła, dziadki, ciężko poszkodowani i udający chorych, „całujący raczki”, weterani walki o władzę ludu i przestraszeni.
Nagle zrozumiałem atak złego oraz napór „towarzyszy”: dzisiaj jest szczyt NATO, a ja jestem BNO - Bardzo Niebezpiecznym Osobnikiem! Przed wyjściem na spacer wzrok zatrzymała książka „Marcin Luter”, gdzie są słowa o wypaczeniach hierarchii.
W czasie przyjęć pacjentów mieszała się radość Boża z tęsknotą za Bogiem Ojcem, którą zawsze wywołują smutne melodie. W tym czasie przybyła porażona z mężem...prawie synem oraz 62 letnia porzucona przez 90 latka. Ja wiem jak przebiega pierwsza niespełniona miłość, a na tym tle miłość ostatnia czyli do Pana Jezusa.
Podczas powrotu do domu popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego oraz moja modlitwa w intencji tego dnia: za tych, którzy są za zasłoną panowania Szatana, aby przejrzeli. Z wystawy patrzyły książki: „Masoneria” i „Nieboska komedia”. Jeszcze sprawa Św. Inkwizycji, a będę słuchał wynurzeń ks. prof. Józefa Tischnera, który: „szuka prawdy często gorzkiej”!
We włączonym odruchowo telewizorze trafię na reportaż o wojnie niemiecko – bolszewickiej z szatańską obsesją Stalina: właśnie wymordował swoich najlepszych lotników, a gen. Karola Świerczewskiego przebito sztyletem! Tam też pokazano Pana Jezusa podnoszonego na krzyżu, któremu podano papierosa! „Jezu mój! Jezu! Ile jest możliwości upodlenia Twej Męki!”
Teraz potwierdza się ostatecznie intencja dnia, bo w programie „Melodie duszy” pięknie śpiewa niewidomy Mikołaj Prokopiuk z Trywieży k. Białegostoku, który uświetniono nałożonymi obrazami naszego życia (palące się ogniska, domy, lud pracujący, a nawet Syberia) z obrazami Boga Ojca i pogłosem.
Podczas modlitwy zrozumiałem, że mój los i niewidomego grajka jest podobny, bo obaj chwalimy Pana Jezusa. W czasie jego występu wołałem do Boga: „Ojcze mój, który Jesteś z każdym, a chwali Cię niewidomy, który nie zna wyglądu swojej żony”. Ujrzałem też, że przed dużymi przeżyciami duchowymi Szatan atakuje nas ze wściekłością.
Podziękowałem za ten dzień… APeeL
- 09.01.1994(n) ZA OPANOWANYCH OBŁĘDEM ZABIJANIA
- 08.01.1994(s) ZA NIECHĘTNYCH TOBIE, OJCZE
- 07.01.1994(pt) ZA SAMOTNYCH
- 06.01.1994(c) ZA NIEGODZIWCÓW
- 05.01.1994(ś) ZA TYCH, CO W NAŁOGU ALKOHOLOWYM
- 04.01.1994(w) ZA TYCH, KTÓRZY ODRZUCAJĄ JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA
- 03.01.1994(p) ZA NAGLE UMIERAJĄCYCH
- 02.01.1994(n) ZA NIEWDZIĘCZNIKÓW Z MOJEGO OTOCZENIA
- 01.01.1994(s) W INTENCJI POKOJU DLA UMIERAJĄCYCH DZISIAJ
- 31.12.1993(pt) ZA ZBRUKANYCH SEKSEM