Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.12.1993(s) ZA LUD O TWARDYM SERCU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 grudzień 1993
Odsłon: 1205

Boże Narodzenie.

       Żona obudziła mnie, a smutek zalał serce, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Brzydko, pada...nawet „towarzysze" nie napierają przy garażu. To lud o twardych sercach, obdarowany przez  „władzę ludową” i wierny jej końca.

    Podczas przejazdu spotykam znajome twarze. Jedna z pań wyszła przed dom w koszuli nocnej...brak tylko chorągiewki w ręku! Rozmawiam z kolegami-lekarzami, których system zniewolił i teraz nie wiedzą jak wybrnąć z sytuacji. Przykro, bo nie wracają do Pana Jezusa! 

    Napłynęła scena ofiarowania Pana Jezusa Bogu oraz Jego odnalezienie w Świątyni, a moje serce zalało pragnienie rozmawiania o Bogu Ojcu. Wykorzystuję moment i mówię im o duszy i kłopotach po śmierci.

    Z tv płyną obrazy z Betlejem, gdzie przybywają - przyprowadzani przez przewodników duchowych - ludzie o różnych językach i kolorze skóry. Przypomina to naszą wędrówkę do Ojczyzny Niebieskiej dokąd wracają dusze spragnione Boga. Ja mam Tam przyprowadzić taką właśnie pielgrzymkę! 

    Napłynęło pragnienie modlitw, a radość zalała serce, bo trafił się wyjazd do zgonu w odległej wiosce. Z radością i wstydem poprosiłem, aby Pan Jezus przybył do mnie jako Dzieciątko na rękach Matki. Płynie cz. chwalebna różańca oraz różaniec Pana Jezusa przy którym w duszy nucę: „zmartwychwstał Pan...zmartwychwstał Pan”. Podczas odmawiania „Wniebowstąpienia" w oddali ujrzałem wieżę kościoła! Jakże to piękne.

    W tym momencie uświadomiłem sobie, że w Adwencie przerwałem abstynencję. Zły skusił mnie kilkoma kieliszkami, a tak byłem pewny swego...nawet chwaliłem się wyrzeczeniem! Wrócił czas, gdy byłem pustynią duchową! Przepływają lata życia, którego wstydzę się jeszcze dzisiaj. Na ten moment z radia płyną słowa piosenki: „Miłość ci wszystko wybaczy, bo miłość mój miły to Ja”.

    Później Pan Jezus powie do mnie z  "Prawdziwego Życia w Bogu”, że przybył do mojej komnaty (pokoju lekarza dyżurnego, a właściwie do mojego serca): „To Ja, Jezus. Nie bój się, nieustannie będę cię ocalał. Twoje ciało jest słabe /../”.  

    Moja pacjentka, "babcia różańcowa", święta starowinka leży w trumnie, a płaczą nad nią opiekujący się, obcy ludzie. Mężczyzna mówił jej, że umrze, ponieważ miał sen, który zawsze sprawdzał się przed śmiercią kogoś bliskiego: owieczka i Pan Jezus na krzyżu! Wypisuję kartę zgonu, a na ten moment wpada "orszak" rodzinny żądający wyjaśnienia przyczyny śmierci ciężko chorej!

    - Babcia prowadziła życie modlitewne, a szatan chce zakłócić pokój podczas jej pochówku! Powtórzyłem to dwa razy przestrzegając przed zgłoszeniem na policję (włóczenie zwłok, niepotrzebna sekcja i koszty).

   Ból zalał duszę z powodu spotkania ludzi o twardym sercu: personel oglądający film amerykański i gadający o niczym, koledzy lekarze oraz pilnujący mnie. Przepływają całe narody...w tym wybrany, który trwa w odwróceniu od Boga.  Właśnie dzisiaj spikerka „Teleexpressu" szydzi ze świąt! Przykro mi, bo tych braci jest większość.

    Południe. „Anioł Pański". Napłynęło pragnienie spotkania żony i podziękowania jej za dobre serce i wysiłek (aż się rozchorowała). Kolega wyjechał na obiad, a na mnie trafił nawał chorych: dzieciątko z gorączką, młoda z kaszlem i dusznością, dziewczynka z rumieniem zakaźnym, odczyn alergiczny u kobiety, 55-letnia pragnąca „pożyć jeszcze 10 lat”, niejasne krwawienie z przewodu pokarmowego u staruszka oraz dziadek z ciężkim zapaleniem płuc...

    Złapała mnie senność, ale Pan ponownie powiedział z w/w księgi: „Nie śpij, ponieważ to są  c z a s y  w których powinno się być bardziej niż kiedykolwiek przebudzonym i czuwającym”.

    W ciemności padłem na kolana i odmawiałem moje modlitwy. „Dziękuję Panie Jezu! Dziękuję Panie za ten dzień!”.                                                                                   APEL

 

  

24.12.1993(pt) ZA DZIECI ŚWIATŁOŚCI BOŻEJ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 grudzień 1993
Odsłon: 206

Wigilia Narodzenia Pańskiego...

     Od rana serce zalewał pokój...napływał też zapach chleba z kuchni, a w tym czasie płynęła piosenka: "Christmas time". W modlitwa z Medjugorie otworzyła się na "Akcie poświęcenia się Najświętszemu Sercu Maryi".

    Moja wielka Radość Boża zmieszała się ze smutkiem, ponieważ w wielu domach jest gło­dno i chłodno jako wynik ziemskich niesprawiedliwości. Księciem tego świata jest Mefistofeles (Kłamca i Niszczyciel), który dzieląc ludzkość...odwraca od Boga i wiary.

    Po wyjściu do kościoła przywitała mnie piękna pogoda. Natomiast od Ołtarza św. padną słowa Boga Ojca do Daniela, aby wybudował domu dla Arki Przymierza (2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16). Psalmista w Ps 89 sławił łaski Pana, a w Ewangelii (Łk 1,67-79) Zachariasz ojciec Jana Chrzciciela zawołał:

     "Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił go (..) bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze."

    Ja w tym czasie poprosiłem Matkę Bożą z Synkiem, aby wyprosiła u Ojca Prawdziwego nawrócenie i wyzdrowienie córki! Łzy zalewały oczy...także podczas przepisywania tego świadectwa wiary.

     Podczas Komunii św. padłem w ławkę...siostra właśnie śpiewała o Małym Dzieciątku, a później trwała dłuższa cisza (tak powinno być zawsze). Pozostałem na następnej Mszę św. i w ten sposób został uzupełniony początek poprzedniej.

     W przychodni trafiłem na pokój z nasileniem czujności opiekunów, bo święta to czas dobry dla działania "wrogów ludu"! Nie robi to na mnie wrażenia, ale sprawia ból, ponieważ to bracia, których oszukał poprzedni demoniczny system, który trwa dalej w swojej kapitalistycznej odmianie.

     Z odruchowo włączonego radia ponownie usłyszałem kolędę: "Christmas time", a serce zalała radość Boża, która wyzwoliła tęskną rozłąkę. W rytm pięknego śpiewu z mojego serca wyrwał się krzyk: "Mateczko! Ty dajesz Radość Bożą mojemu sercu. Przyjdź..przyjdź proszę..dzisiaj do serca mojej córki. Przyjdź ze Swoim Synkiem niech ją pobłogosławi...nawet wbrew jej woli!"

     Popłakałem się, a serce zalała fala ciepła, która ustąpiła po spłynięciu łez? W nagłym błysku ujrzałem wykorzystywanie święta katolickiego do politycznych machlojek, bo prezydent Lech Wałęsa zaprosił do Zamku Królewskiego - na wspólny "opłatek"...nawet zwolenniczki aborcji (Labuda, Kuratowska).

    Teraz szukam słów na wyrażenie mojego stanu, a wzrok zatrzymały Słowa Matki na kalendarzu z Medjugorie: "Żyjcie z pokojem w sercu, który nie od was pochodzi, lecz od Boga. Radujcie się wraz ze Mną! Świętujcie Narodzenie Jezusa moim pokojem, pokojem z którym do was przychodzę jako wasza Matka, Królowa Pokoju."

      Dzisiaj miesza się Narodzenie Pana Jezusa i Jego Śmierć (piątek), ale moje serce nadal zalewa niespotykany pokój, a właśnie Seweryn Krajewski śpiewa, aby dłonie połączyć w jeden krąg..."niech Pokój trwa!"

      Fałszywemu "patriocie", który właśnie odwiedził mnie, a zbliża się ku zachodowi życia narysowałem ten i tamten świat, ostrzegłem przed służeniem demonicznemu systemowi.

     W wielkim pokoju...w samo południe chodziłem po gabinetach, aby podzielić się moją radością, a tu śledzik! Ponadto w takim dniu zdarzają się ludziom potworne wypadki...młoda kobieta wywróciła się samochodem, a dziadkowi, który wczoraj pochował żonę...uwięzła przepuklina! Krzyczy i skręca. Jeszcze pani po upadku na tył głowy z wgnieceniem kości czaszki.

     Wychodzę, a wpada ziemianin (69 lat) opuszczony przez żonę, która wybrała opiekę nad chorą siostrą. Zaleciłem, aby przekazał jej moją prośbę od Matki Bożej: dzisiaj macie spożyć wspólną kolację!

     W sercu trwała tak wielka miłość, że jechałem samochodem bez świateł, a znajomy policjant wskazał na to palcem. Łzy zakręciły się w oczach, ponieważ tych ludzi, którzy krążą stale za mną ujrzałem jako najbliższych sercu braci...wprost odpowiadam za nich przed Panem Jezusem! Zrozum -odpowiadam! Ja mam ich Tam przyprowadzić, a to oznacza, że nigdy nie mogę mieć do nich niechęci lub nienawiści. Od moich dzieci (syna i córki) zapaliłem lampki pod krzyżem i figurą Matki Bożej!

     Podczas modlitwy trafiłem na mural z napisem: "Jesteśmy dziećmi słońca". W moim rozumieniu Nieba! Z telewizora po raz trzeci popłynie kolęda: "Christmas time"! Jakże piękny to dzień! Przed życzeniami otwieram "Prawdziwe życie w Boga" (za zezwoleniem wszystkich), gdzie będą słowa:

     "Przyjdź, przyjdź do nas Panie, pomnóż Pieczęć Miłości Twojego Świętego Ducha na naszych czołach. Pieczęć Obietnicy. Boże, stwórz w nas serca czyste. Wiem, że sto­isz na progu każdej duszy, czekając na jej odpowiedź. Twoje Oczy tęsknią, by zobaczyć, jak otwierają się drzwi (..)"...wołała Vassula, a to było zarazem ode mnie!

      Żonie życzę, aby została świętą...synowi korzystanie z Daru Nieba - św. Hostii, a córce modlitwę do Matki Bożej o uzdrowienie ciała! Z telewizora napłynął obraz MB Częstochowskiej!

                                                                                                                                 APeeL

23.12.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIDZĄ OBDAROWANIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 grudzień 1993
Odsłon: 785

    Zamiast iść na Mszę św. roratną szykuję śniadanie dla rodzinki. W tym czasie wzrok zatrzymało „Zwierciadło” z artykułami o rodzinie Bliklego oraz aktora Łukaszewicza. Moje serce zalał smutek, ponieważ ci obdarowani ludzi nawet słowem nie wspominają o Bogu Ojcu i Panu Jezusie, a jest okazja, ponieważ jest to numer świąteczny!

   Zarazem napłynęła scena z ośrodka Monaru, który spłonął...byli narkomani są poszkodowani, a jedna z dziewcząt wołała: „mamo! kocham cię!” 

    Płynie „Anioł Pański” oraz różaniec Pana Jezusa, "patrzy" Zbawiciel z Całunu, a na ten moment Vassula Ryden prosi: „zaczekaj mój Panie, aż wszystkie Twoje dzieci nawrócą się, zanim nadejdzie Twój Dzień!../../."

   Syn mruczy pod nosem, nie dziękuje za śniadanie, a z telewizora płyną „ważne” informacje: o zboczeńcu Jacksonie, zbrodniarzu Huwerze, procesie złodziei bankowych i spółce Art - B, ale o Narodzeniu Pana Jezusa nie wspomnieli!. Natomiast sama Wigilia to potrawy, stroiki, choinki z wcześniejszym Mikołajem.

   Wrócił wczorajszy reportaż ze spotkania z Lechem Wałęsą, który mówił, że „poprzedni Sejm to było gadanie o aborcji”. On także nie rozumie śmiertelnego boju o zabijanie...żadna inna sprawa nie jest ważniejsza od zabijania dzieci nienarodzonych!

    W oczekiwaniu na Mszę św. serce i duszę zalało wielkie skupienie. Wczoraj, podczas porządkowania bałaganu w ręku znalazły się książeczki: „Anielska dusza”, „Aniołowie” oraz moje pragnienie pisania o Bogu Ojcu.

   Podczas Ew (Łk 1,57-66) łzy zalały oczy, ponieważ „zobaczyłem” pokutę czynioną przez największego człowieka na ziemi...Jana Chrzciciela z jego słowami, że nie jest godzien odwiązać rzemyka u sandałów Pana Jezusa. Po Eucharystii nie mogłem wyjść z kościoła, bo straciłem ciało i miałem miękkie nogi, a samochodem jechałem wolno i dostojnie.

    Dzisiaj miałem szczęści, bo na początku nie było chorych...przybędą później. W wolnym czasie Matka Boża skierowała mnie do pokoju zniechęconych laborantek, a jedna z nich jako wierząca  zaczęła oceniać Ojca Prawdziwego! Nie widzi wokół cudów Stwórcy...

   Właśnie z radia popłynie piękna muzyka i słowa nadziei. Powiedziałem im o sensie naszego istnienia, posiadaniu duszy, potrzebie powrotu do Nieba, wołaniu do Matki, przyjmowania cierpień oraz staraniu się o odczytywanie Woli Boga Ojca.

   Trwa bowiem śmiertelny bój o dusze, a Szatan ma nieskończony zestaw sztuczek. Na koniec przekazałem im Słowa Pana Jezusa: „nie będziecie mieli życia, gdy nie będziecie spożywali Mojego Ciała."

    Na zakończenie pracy wrócił ból, bo cały czas wołałem do Boga Ojca za obdarowanych, którzy nie widzą tej łaski, bo na wszystko zapracowali...sami się dorobili!

   Podziękowałem za moje obdarowanie, łzy zalały oczy, a dusza zaczęła wołać: „Panie Jezu! Pod Twój krzyż pragnę zanieść wszystkie najpiękniejsze kwiaty świata...dla Ciebie, Panie mój! Jakże pragnę , aby zawsze był w kwiatach i oświetlony najpiękniejszym światłem." 

   Telewizja żyje innym światem...wprost nie czuję, że jestem w mojej ojczyźnie, gdzie Królową jest Matka Najświętsza. W serce wpadają słowa kolędy: „świętujemy, bo otrzymaliśmy niemało”, a ja wiem, że otrzymaliśmy Wszystko - czyli Niebo!

   Płyną wspomnienia wigilijne w których Melchior Wańkowicz mówił o pobycie w Betlejem (w czasie wojny), a wówczas jego wzrok zatrzymali żołnierze klęczący przed miejscem Narodzenia Pana Jezusa.

   Popłynie też wspomnienie o wieczerzy w gułagu, gdzie przysmakiem wigilijnym był kot gotowany w owsie! Wyszedłem odmówić modlitwy, a sercem byłem z ludźmi...w rozświetlonych blokach. Napłynęło współcierpienie z Panem Jezusem w koronie cierniowej z powodu niewierzących.

    Czy Pan Bóg wie o wszystkich? Na tą wątpliwość napłynął obraz człowieka czuwającego przy monitorze z podglądem w wielu pomieszczeniach! Przypomniał się też rolnik, który mówił, że jego zwierzęta wszystko rozumieją, nie potrafią tylko mówić: ”umęczyłem kiedyś konia, przechodzę obok, a on obtarł łeb o moje ramię...wprost powiedział, że było zbyt ciężko!”

   W rozmowie ze smutnym synem zaleciłem, aby przychodził do Pana Jezusa, przyjmował Eucharystię, bo inaczej nigdzie nie trafi. Padłem na kolana w ciemności i wołałem do końca w mojej modlitwie. Kusiło zimne mleko, ale wytrwałem w poście aż do Wigilii!

     Podziękowałem Bogu Ojcu za ten piękny dzień…

                                                                                                                                             APeeL

 

 

22.12.1993(ś) ZA ODDANYCH BOGU NA ZAWSZE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 grudzień 1993
Odsłon: 199

      Na wyjazd zrywam się z krótkiego snu, ale serce jest całkiem inne. Jedziemy z kierowcą z którym nie sympatyzujemy. Proszę sobie wyobrazić, że we wczorajszym dniu Matka sprawiła, że widziałem jego przymioty. Spokojny, dokładny, ostrożny, a jak trzeba to pędzi na sygnałach bez strachu.

     Teraz odeszła ochrona Matki, a w sercu zagościło Zły z wyraźną chęcią mówienia o MSW! To znak kuszenia, wiem to, ponieważ znam moje serce i nie mogę zapanować nad "przyjemnością" mówienia o tych, którzy krzywdzą moją osobę i zabierają jej wolność. Jednak w Mądrości Bożej - biorę udział w moim uświęcaniu. Teraz upadam, bo gadam, wracają durne zakupy, a w tym czasie płynie modlitwa "ustna".

      Planuję opuszczenie Mszy św. porannej! Wróciłem do pokoju, włączyłem telewizor, a do mojej osoby płyną słowa piosenki, które wypowiada Pan Jezus: "Czy Mnie jeszcze pamiętasz?" Padłem na kolana...popłynie różaniec Pana Jezusa i w wielkim bólu zawołam: "Ojcze! Tato! Proszę miej miłosierdzie nad kapłanami, zakonnikami oraz specjalnie służącymi Tobie i Panu Jezusowi i ich duszami. Jezu! Jezu! Jezu!" Dalej popłynie moja modlitwa przebłagalna...

      Poprosiłem Matkę, aby nikt nie wzywał pogotowia, bo mogę uczestniczyć tylko w Mszy św. o 7.30! Zerwie dopiero nastawiony budzik i już stoję za załamkiem muru kościelnego...kończę tam moją modlitwę. Przykro mi z powodu "ochroniarza", który pięknie klęczy i to zawsze w czasie "wielkich" wydarzeń politycznych: właśnie będzie posiedzenie Senatu RP oraz spęd ważniaków (ateistów) na uroczystości opłatkowej w Zamku Królewskim. Co ja mam do tego?

     Popłyną słowa czytania (1 Sm 1,24-28) w których Anna przybyłe z wymodlonym synkiem Samuelem, aby złożyć ofiarę (podziękować): "spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu."

Pean uwielbienia Boga Ojca popłynie także z ust psalmisty (Ps: 1 Sm 2,1.4-8): "Całym swym sercem raduję się w Panu", a nawet z Ewangelii (Łk 1,46-56), gdzie Maryja powie:

     Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
     Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą
     odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. (..)".
Dzisiaj było mało ludzi, nie prowadziłem rozmów duchowych. Poprosiłem tylko "słabnącego w oczach" (w obecności córki), który ma łaskę mieszkania przy kościele, aby ratował swoją dusze, bo przed nami jest życie wieczne.

     Cały czas z przerwami wołam w mojej modlitwie za kapłanów, zakonników i specjalnie służących Bogu Ojcu. Towarzyszyło mi współcierpienie Pana Jezusa...nawet u fryzjera. Pomyślałem o Zbawicielu, który też wymagał takich usług.

    Podczas Drogi Krzyżowej i "św. Agonii" chwilami płakałem. Wróciło ogłuszenie karpia, którego dokonałem z wielką niechęcią...przecież jest to znak Pana i chrześcijan! Czy to wszystko jest przypadkowe...z 25-leciem św. kapłańskich naszego biskupa?

     W ręku znajdzie się książeczka: "Anielska dusza". Zawsze szczególny ból zalewa serce podczas: "Obnażenia Pana Jezusa" oraz "Przebicia św. Boku Zbawiciela". Później Pan Jezus powie z "Prawdziwego życia w Bogu": "byłeś martwy, a Ja cię podniosłem (..). Przez lata, Ja, twój Bóg, żyłem na twojej pustyni (..) Z wielkim przerażeniem patrzyłem, jak oddalasz się ode Mnie."

    Czuję, że w moim bólu towarzyszy mi Pan Jezus...wiem to! Wiatr, zimno, skrzypi śnieg pod nogami, kręcą się bracia-towarzysze. Przez serce przepływają rany czynione Zbawicielowi przez ofiarowane sługi i specjalnie służący! Tacy sprawiają największe cierpienia!

     Wrócił obraz kolegi udającego przyjaciela, który okazał się służącym, ale władzy ludowej. Pan sprawił, że teraz mamy oddzielne pokoje i praktycznie nie widzimy się podczas wspólnych dyżurów. Pan powiedział na koniec tego dnia: "wynagradzaj za wszystkie dusze prowadzące Mnie, godzina po godzinie, drogą na Kalwarię".

      Podziękowałem za ten dzień Bogu Ojcu, Panu Jezusowi oraz Matce Świętej...

                                                                                                                                 APeeL

 

21.12.1993(w) ZA TYCH, ZA KTÓRYMI WSTAWIA SIĘ MATKA BOŻA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 grudzień 1993
Odsłon: 191

      Podczas brzydkiej pogody, pełen radości jechałem na spotkanie z Panem Jezusem. Potwierdził ją psalmista wołając (Ps 33):

    "Sławcie Pana na cytrze, grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.

      Śpiewajcie Mu pieśń nową, pełnym głosem śpiewajcie Mu wdzięcznie. (..)

      Raduje się w Nim nasze serce, ufamy Jego świętemu imieniu."

      W Ewangelii (Łk1, 39-45) będzie radość ze spotkania Maryi z matką poczętego Jana Chrzciciela, który poruszył się w jej łonie. Jakże pięknie wygląda podświetlony kościół Zbawiciela. 

     Dzisiejszy dzień, Mszę św. z Eucharystią pragnę złożyć na ręce Matki Zbawiciela. Jestem zadziwiony słuchaniem wciąż tych samych słów oraz powtarzanymi rytuałami, które nigdy się nie znudzą. Powie ktoś: wciąż te same słowa konsekracji przy "pieczeniu" Chleba Życia dla duszy, a jak jest z naszym chlebem codziennym...ile udręki piekarzy.

      Serce rozrywała sama myśli o Matce Pana Jezusa. Dusza krzyczała: "Matka mojego Pana...Jezu mój! Jezu!" Poprosiłem: "Mateczko! Przyjmij tę św. Hostię...składam na Twoje Ręce, tyle jest potrzeb i Ty Sama je znasz. Tobie oddaję!"

     Po pewnym czasie stwierdzam, że każdemu daję - oprócz pomocy medycznej - jakąś radę duchową:

- Synku, weź rysunek tego i tamtego świata, dobrego i złego...nie wpadaj w rozmyślania, ponieważ napływają od złego, abyś naprawdę nie wrócił do Boga Ojca...nigdzie nie dojdziesz bez św. Hostii! Wróć naprawdę!

- Dlaczego jest pani biedna? Myli się pani, że Bóg zapomniał o pani: właśnie biedni, skrzywdzeni, opuszczeni, ci, co na wózkach inwalidzkich są bliżsi Sercu Boga! Ziemia obdarowuje, daje chwałę, szanuje bogatych...a Matka Jezusa jest z biednymi!

- Modli się pani nocami, a demon takich straszy. Sama pani nie poradzi, trzeba wołać o ochronę do Matki Najświętszej, używać wody święconej...

- Proszę żyć tylko tą chwilką...nie wiosną i co będzie na starość, bo to podsuwa demon!

- Pan lubi dyskutować o wierze, ale to nie prowadzi do Ojca...nie przyjmuje pan istnienia duszy i naszego istnienia po śmierci, a Matka Boża to zmienne symbole, wyobrażenia...pan jest ateistą! Po co zabiera pan głos w sprawie wiary, która jest łaska? Proszę poważnie potraktować to, co mówią do pana przeze mnie.

- Pani przybyła z chorą matką, ale tutaj chodzi o panią, bo w udokumentowanych przerzutach nowotworowych (w wieku matki) trzeba przyjąć Sakrament Namaszczenia Chorych i prosić o prowadzenie, a takich demon włóczy po lekarzach, ponieważ "choremu nie wolno zabrać nadziei". Chodzi o odciąganie od odejścia do życia prawdziwego bez Boga, a nawet z pretensją.

     Wszystkim pomagam, cieszę się z nimi, a oni mówią: "niech Matka Najśw. błogosławi całej pana rodzinie...życzę błogosławieństwa Bożego, ponieważ to jest najważniejsze" mówi dziadek z innego rejonu od którego nie przyjmuję pieniędzy, a on w to miejsce daje mi maleńki obrazek Matki Bożej Błotnickiej.

     Uradowałem się z całego serca. Nawet mówię to do niego, że taki wizerunek jest mi potrzebny na dyżurach w pogotowiu. Dodatkowo towarzyszący mu policjant dał mi duży wizerunek Matki, który postawiłem w gabinecie za szybą szafki. Cały czas napływał pokój i radość. Nie wypowiesz tych uczuć. To dar Matki Jezusa. Napierają pacjenci i tak do 15.00. W bólu odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji "tych o których prosi Matka Boża".

    Dyżur w pogotowiu zacząłem od kojącego snu, a teraz na dalekim wyjeździe płynie cz. radosna, a właśnie przejeżdżamy obok rozświetlonego kościoła w Stromcu...

     Nad chorym wisi obraz MB Częstochowskiej, a w tym czasie przekazano nam dwie matki z dzieciątkami z powodu awarii obcej karetki. Jakże chciałbym im pomóc i boleję nad ich sytuacją...próbują zreperować karetkę.

     Poprosiłem Matkę Bożą o pomoc i w smutku popłynie moja modlitwa przebłagalna. Każda chwilka mojego życia ma obecnie jakieś Boże ułożenie! Nawet odczuwam to w sercu, bo przed wyjazdem przepisywałem wszystko, a śpiewała mi młodzież ze Wspólnoty w Taize!

   Trafiłem do kurnej chaty i biedy...młoda kobieta po porodzie z dzieciątkiem, mąż, dwójka braci, starsza matka i ojciec na rencie. Nad tą nędzą wisi wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Sanitariusz denerwuje się, a ja nie mogę mu wytłumaczyć dlaczego Pan przysłał mnie tutaj z Matkę Najświętszą!

    Przed chwilką, gdy ściskałem w ręku krzyżyk s. Faustynki i wołałem do Ojca...nie wiedziałem, że spotkam "tych o których prosi Matka Najświętsza". Jak to możliwe, aby w kraju, gdzie jest nadmiar wszystkiego były takie chaty...nawet zbiórka na wsi wystarczyłaby na poprawę ich warunków. Zabieramy chorą, płynie "św. Poniżenie Pana Jezusa". Z radością stwierdziłem, że karetkę zreperowano i obe matki z dzieciątkami zabrano.

     Radość sprawiła także informacja o godzeniu się wszystkich przywódców w b. Jugosławii! Teraz w spokoju mogę pisać, a towarzyszy mi film argentyński, gdzie pan gospodarstwa (wolnomyśliciel) czyta codziennie swoim podwładnym Dobrą Nowinę. Płyną sceny od uzdrowienia trędowatego aż do wyszydzania Zbawiciela.

   W tym momencie przypominam sobie, że czekam na film-reportaż o szpiegach. Teraz znowu pocieszenie, ponieważ "Kolorowe jarmarki" śpiewa Janusz Laskowski...z innych piosenek dobiegają słowa "szukałem szczęścia tyle lat", a serce zalewał ból, bo myśl uciekła ku Matce Prawdziwej. "Matko! Matko moja! Jezu mój! Jakże mógłby pięknie zaśpiewać...jakże chciałbym spotkać się z nim i powiedzieć o Was i o Waszych cierpieniach na ziemi, które stanowią teraz dla mnie Źródło Mocy!" Łzy zalały oczy, a zaczyna się film "Szpiedzy - świadkowie historii".

     Krążę po pokoju lekarza dyżurnego odmawiając moją modlitwę i nagle zrozumiałem, że Pan Jezus także był podobnie oskarżony...także w swojej ziemskiej ojczyźnie i to przez swoich! Pan Jezus stał się wrogiem świątyni Jerozolimskiej oraz zagrożeniem dla okupanta rzymskiego! Z jasnością ujrzałem, że dzisiejsza intencja dotyczy także mojej osoby, bo Matka Boża wstawia się także za mną!

     Cierpieniu tych ludzi towarzyszy moja modlitwa, wołania do Ojca, a towarzyszy mi Matka Boża Błotnicka, którą otrzymałem od pacjenta. Jeszcze Pan zrywa do próby...trafiam do młodej bezrobotnej, którą zabrałem do oddziału wewnętrznego...próbuje mi płacić!

    Kategorycznie odmawiam, ponieważ chora nie ma nawet ubezpieczenia! Pan chciał sprawdzić, bo "wołałem rano, że wszystko oddałem biednym". Dopiero później zorientowałem się w tej prostej próbie. Pan później powie: "wynagradzaj za wszystkie dusze prowadzące Mnie, godzina po godzinie, drogą na Kalwarię."

      "Ojcze...Panie Jezu...Matko dziękuję za ten dzień"...

                                                                                                                                     APeeL

 

 

  1. 20.12.1993(p) ZA PEWNYCH SWEGO...
  2. 19.12.1993(n) ZA ZATRUWAJĄCYCH DUSZE...
  3. 18.12.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ PANOWANIA BOGA
  4. 17.12.1993(pt) ZA WYBIERAJĄCYCH CIEMNOŚĆ
  5. 16.12.1993(c) Za żyjących w zbytkach...
  6. 15.12.1993(ś) ZA WAHAJĄCYCH SIĘ
  7. 14.12.1993(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH POWSTANIA Z LETARGU
  8. 13.12.1993(p) Majestat Dziadostwa Panującego...
  9. 12.12.1993(n) Pełnia Życia...
  10. 11.12.1993(s) ZA PRZEGANIANYCH...

Strona 1970 z 2367

  • 1965
  • 1966
  • 1967
  • 1968
  • 1969
  • 1970
  • 1971
  • 1972
  • 1973
  • 1974

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 245  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?