- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 322
Na dyżurze w pogotowiu o 6.00 zerwano do matki potrąconego przez samochód dziecka, które konało w szpitalu. Pacjentka głęboko i szybko oddychała, miała lęk, drętwienie rąk...to błahe zaburzenia czynnościowe (spasmofilia). Podałem wapno dożylnie, zaleciłem oddychanie powierzchowne lub do torebki foliowej oraz miętę z walerianą.
Wróciła do rzeczywistości, a ja poprosiłem Matkę Bożą o pomoc, ponieważ pragnąłem ją pocieszyć. Powiedziałem: "proszę przyjąć to cierpienie, bo wielu poddanych wydarzeniom losowym wini Boga i często odwraca się od wiary. Szatan wówczas wykorzystuje nasze nieszczęścia, podsuwa zwątpienie.
Mocy nie uzyska pani od ludzi, ale tylko od Matki Pana Jezusa. Trzeba poprosić o prowadzenie. Jej przekazać to cierpienie. Przez sekundkę niech ujrzy pani świat z góry, gdzie w Jugosławii jest taki sam chłopczyk, a szpital jest po stronie wrogów!"
Wróciłem do pokoju lekarskiego i otworzyłem "Biblię", gdzie trafiłem na słowa: "niech usługuje jeden drugiemu /../ kto przemawia, niech wygłasza Słowo Boże, kto posługuje niech czyni to z przekonania, którego udziela Bóg /../". Padłem na kolana z wołaniem: "Dziękuję Ci, Ojcze za ten piękny dzień, za próby, możliwość postu i modlitw".
Zaczynam zestaw moich modlitw, a natchnienie wskazuje na Mszę Świętą, ale dyżurni przyjdą o 8.00. Zdziwiłem się, bo przybyli o 7.30! Zdążyłem do kościoła, a radość zalała serce, ponieważ przez głośnik płynęły słowa pieśni chwalącej Pana Jezusa.
Przed Eucharystią doznałem wielkiego pragnienia przyjęcia Ciała Pana Jezusa, ale miałem wątpliwość, co do niegodności. Po zawołaniu do Matki Jezusa odebrałem, że mam iść. W podziękowaniu krzyknąłem: "to dla Ciebie Matko! Dla Ciebie i Twojej Chwały!"
Jako niespodzianka od Boga, abym wysłuchał Słowa o 8.00 było nabożeństwo dodatkowe. "Jezu mój... jakże inne są Twoje Drogi od naszych" Dodatkowo siostra pięknie śpiewała: "wszystko oddać dla Twej Chwały, każdy życia dzień!" Och, jakże chciałbym oddać każdy dzień Matce.
W czytaniach było o służeniu Bogu i mamonie, a ja chciałbym być czysty w tej sprawie, ale napór ludzi, odwdzięczanie się, mogą powstawać złości, nie wiem do końca jak postępować? Nie jestem chciwy, nic mi nie potrzeba, ale to zło! Płynie psalm, że Pan kocha tych, którzy się Go boją, a wg mnie Pan kocha tych, którzy Go kochają, przecież to Ojciec!
Z tej radości moje serce wybucha i opowiadam o moich przeżyciach rejestratorce - dlaczego ją wybrano do tego? Co uczyni z moimi słowami? Dusza zaczęła wołać...
"Ojcze mój !
Dziękuję Ci za Matkę Prawdziwą, która dała Syna
- On, Jezus Chrystus otworzył dla mnie niebo!
Dziękuję, Ojcze mój!
Dziękuję!
Matko moja!
Najświętsza Maryjo!
Matko Jezusa!
Królowo Nieba i Ziemi!
Królowo, mojego serca i serc wszystkich, którzy przyznają, się do Ciebie
Większość Cię, nie chce - w tym także pastorzy, a Ty Jesteś jak Ojciec i Syn
Ty, która pragniesz naszego dobra bardziej niż matka ziemska.
Ty,która pragniesz zaprowadzić każdego do Syna Twego i Boga Ojca
Ty pragniesz mojego zbawienia bardziej ode mnie!"
Ten piękny dzień, radość z wykonywanej pracy i pokój niszczy zgłoszenie się starszej pani, która prosi (bez żadnego dokumentu) o zapisanie "tylko 10 ampułek morfiny" dla umierającej córki. Pragnę jej pomóc, zszedłem do pogotowia, ale ona nie chce, bo córka się przestraszy. Córka wije się w bólach, ona płakała, a nie chcieli prawdziwej pomocy. Tak Szatan zniszczył pokój.
Podczas powrotu do domu z serca ponownie płynęło litanijne wołanie:" Matko świata. Matko każdego. Matko Dobra, Piękna, Miła i Miłosierna...spraw, proszę, abyśmy wrócili do Prawdziwej Ojczyzny. Obejmij to miasto i każdego. "Zdrowaś Maryjo".
Wołałem, a w sercu przykro, ponieważ bolszewicy dalej sterczą za firankami, niby przechodzą, obserwują każdy krok "wroga ludu". Przyjmuję to, ale szkoda mi tych dobrych ludzi. Pan nie zezwala mi na zwracanie im uwagi: "przecież mają własne rozumy, system przewalony, czego się trzymają...dlaczego nie wracają do Mnie?"
W każdej chwilce pasuje inna część modlitwy i teraz "prosi się" różaniec Pana Jezusa, gdzie jest "Zmartwychwstanie" i zwycięstwo nad Szatanem! W domu wielka radość, bo dzieci są na miejscu, syn zadowolony z zakupów, a okazało się, że ciężko chory ojciec był wczoraj u spowiedzi i Komunii św.!
W domu spokojnie za tych, którzy "odrzucają Matkę Jezusa". Każda cząstka koronki za innych: protestantów, bluźnierców i prześmiewców, kuszonych przez Szatana przeciw Matce (odrzucają różaniec i szukają pocieszenie w świecie) oraz za niszczących figury i wizerunki Matki.
Pojechałem na wizytę, a z radia płynął wywiad z Wojciechem Jaruzelskim. Szkoda mi tego człowieka, bo uwierzył w to co robił! Gdzie Bóg Ojciec? Gdzie Matka? Dokąd możesz dojść, gdy podpowiada Szatan?
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 347
O świcie przepłynęły obrazy boju duchowego nad nami. My znamy to z obrazów różnych wojen, a dzisiaj, gdy to przepisuję (08.07.2022) toczy się taka na Ukrainie...z groźbą konfliktu globalnego. Za oknem wichura i burza, a w mieszkaniu ciepło i bezpiecznie.
To dwa światy...z dualizmem w świecie nadprzyrodzonym i przewagą sił ciemności na ziemi...pod przewodnictwem lekceważonego Księcia Ciemności Mefistofelesa (Kłamcy i Niszczyciela).
Jest to nasza cielesność, która przeważa (władza, posiadanie - złoto i seks jak symbol przyjemności), zło i "dobro" podsuwane przez Szatana z jego ziemskimi lisami i dworakami...
Dalej to mass-media z "dziwnie mówiącymi" typu Małachowskiego, jawnego wroga - Jerzego Urbana oraz groźnego przeciwnika - Adama Michnika!
Natomiast strona Boża (Królestwo Niebieskie) to: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, Matka Boża, Aniołowie i całe zastępy świętych oraz błogosławionych, dusza, duchowość, człowiek wewnętrzny, garstka wyznawców na świecie z brakiem równych szans w tej walce...
Nie wiedziałem czy nie jest to kuszenie i uciekłem do modlitwy w intencji własnego zbawienia. Kto sądzi, że łatwo jest uzyskać własne zbawienie ten jest w wielkim błędzie! Spójrz, przecież Ojciec pokazuje: ile czasu trzeba uczyć się, aby postawić kuchnię? Teraz magister, lekarz, pułkownik, pilot i chirurg naczyniowy lub neurochirurg. Ile egzaminów można oblać!
W deszczu biegnę na Mszę Św. w udręce ze strony ciała, bo wilgoć zapycha nos i uszy. Podczas modlitwy do serca wrócił pokój i radość Boża. W kościele zatrzymałem się przed wizerunkiem Matki Bożej do której zawołałem za rodzinę.
Źle słyszałem, całe szczęście, że było mało ludzi. "Panie Jezu pomóż w tej sprawie, nie chcę być głuchy..pragnę dobrze słyszeć Słowo Boże!" Jak się okaże woszczyna będzie moją zmorą przez wiele lat.
Po modlitwach doszedłem do metody: sprawdzamy stan błon bębenkowych u laryngologa i oczyszczamy przewody. Później małą gruszką wlewamy do przewodów słuchowych ciepłą wodę (trzeba dojść jak często, bo może to być 1-2 razy dziennie lub raz na tydzień).
W zatkaniu do przewodów słuchowych wlewamy wodę utlenioną (1-2 razy dziennie przez trzy dni), która rozpuszcza woszczynę (będzie "syk"). Zapisz to i przekazuj udręczonym z rodziny i znajomym.
Pojawił się obraz "mordowania dzieci nienarodzonych" z kolegą, który rzucał się do tego zabiegu z pianą na ustach...od Szatana! Serce ścisnął wielki ból: "Jezu mój! Jezu! Jezu! Przebacz takim!"...powtarzałem w nieskończoność.
Po Eucharystii moc Boża sprawiła pragnienie modlitwy, która trwała cztery godziny! Czy łatwo jest uzyskać zbawienie? Zobacz sam. Ty, który może nigdy w życiu nie modliłeś się!
Jakże chciałbym zbawienia innych. Oto podwożę panią z naszej administracji i mówię jej: "proszę naprawdę uwierzyć w to, że nie kończy się nasz byt wraz z ciałem...to, że jest życie wieczne i jesteśmy tuż po śmierci! Jeżeli pani w to uwierzy będzie już blisko Boga!
Młodemu człowiekowi tłumaczę, że "trzeba uwierzyć, że ci, co odeszli są, a Bóg obdarza nas Pokojem, który w jego chorobie wrzodowej jest najlepszym lekiem! Nasza siła woli to kupa śmiechu dla złego ducha - on takich lubi i nawet nie drażni! Niech pan zawoła o ten Dar Boga. Pocieszyłem też wdowę (mąż zmarł niedawno), aby "nie pokładała nadziei w ciele, ponieważ dalej jesteśmy!"
Innej, rumianej 60-ce przekazałem, że "ma wielkie zdrowie z zespołem przeciążenia z powodu nadwagi, a jako wierząca...nigdy w życiu nie pościła nawet jednego dnia dla Matki Bożej! Proszę zacząć dzisiaj...razem ze mną, a mam dyżur w pogotowiu i wytrzymam!" Tak się złożyło, że jeszcze nic nie jadła (a już 10.00)!
Przez cały czas denerwuję się, ponieważ chcę pojechać do laryngologa. Pan trzyma mnie i bada moją ufność...aż do 13.40, kiedy to spokojnie pojechałem i trafiłem na pustą poczekalni! Uszy przeczyszczono i po wszystkim! Jakże Pan próbuje w każdej chwilce, a już zwątpiłem w pomoc!
W żaden sposób nie mogę odmówić Koronki do Miłosierdzia, a zły sprytnie podsuwał, że nie muszę modlić się za siebie, przecież już jestem zbawiony!
W tym czasie serce zalała wielka pustka. Dodatkowo chwyciła mnie senność. Do modlitw wróciłem po przebudzeniu, a mam ich wielki zestaw. Dzisiaj wszystkie za mnie. "Panie Jezu przez zasługę Twojego Świętego Życia...Jezu, spraw abym nie opuścił Ciebie i przy pomocy św. Hostii kroczył ku zbawieniu!" To zdanie zatrzymało wzrok tuż po przebudzeniu się.
O 19.00 odruchowo włączyłem UKF II, gdzie były Tajemnice Serca z serii "Korzenie Jedności" - jak wielka to łaska, ponieważ popłyną do mnie słowa Jana Pawła II:
"Serce Jezusa Źródło Życia i Świętości, Serce Jezusa przebłaganie za grzechy nasze", a dalej o życiu wg ciała, które przynosi śmierć (zmysłowość, instynkty, mentalność pogańska). Ojciec Jacek Salij mówi o potrzebie poddania się prowadzeniu przez Boga Ojca. To daje Wolność Prawdziwą.
Nie wolno mówić: "Nie!" - Bogu Ojcu! Nie wolno żyć wg własnego widzimisię. Zakazy i przykazania nie ograniczają naszej wolności, ale są wielkim Darem Boga wskazującym Drogę!" Serce zalała Radość Boża. Chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem...
Trochę mi smutno, ponieważ syn pogniewał się i wyjechał nie wiadomo dokąd, a czeka na niego upragniony telewizor i magnetowid! Czy tak nie postępuje większość ludzi w stosunku do Boga Ojca Prawdziwego?
Czy ja taki nie byłem? Czy tak właśnie nie traktowałem Nieba z Jego darami? Ludzie nie chcą...nie wierzą, że Ojciec ma dla nas dary. Nagle trafia się wyjazd i małą lampką w karetce oświetlam słowa: "Kończy się dzień z Tobą Ojcze, który przybliżył mnie do Wieczności. Dziękuję za Światło, które koiło serce. Dziękuję za Syna Twego, Jezusa Chrystusa, który otworzył moje serce na Swój Pokój."
W tym momencie psuje się lampka i przerywa modlitwy...czy tak miał zakończyć się ten piękny dzień? Jeszcze chwilka muzyki peruwiańskiej i słowa ks. Zawitkowskiego o tym, że ludzie naprawdę nie wierzą w Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Tak jest i ja to wiem. Ks. Jan Zieja na pożegnanie mówił: "Idziemy do Boga!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 341
Po przebudzeniu serce zalał smutek, ponieważ wczorajszy post był zluzowany, a w kuszeniu zostałem skierowany ku bolszewikom, którzy wypędzili Żydów, a teraz sami handlują. Pomyślałem o wolnym dniu za dyżur w przychodni w sobotę, ale nie miałem tego w planie.
Padłem na kolana z prośbą do Matki, abym nie został oszukany...niech wszystko będzie z Wolą Boga Ojca! Po zgłoszeniu tego do pracy napłynęły sprawy do załatwienia oraz zapomniana potrzeba odwiedzenia ojca w szpitalu. Zaczynam modlitwę "za jawnych wrogów Kościoła Katolickiego", której odczyt był łatwy, ponieważ:
- We Włoszech wykryto związek masonerii z mafią
- Tow. "Wiesław" był bolszewikiem radzieckim z krwi i kości
- W ręku mam wycinek z prasy w którym jest opisana jest sprawa sądowa - w której włoski ateista Luigi Cascioli - pozwał księdza Enrico Righi, aby udowodnił, że Jezus istniał.
Trzeba powołać ekspertów-teologów. Kapłan odpowiedział, aby odpowiedzieli za to autorzy autorzy Nowego Testamentu.
- Dzisiaj, gdy to przepisuję (08.07.2022) takim jest Jerzy Urban.
Każdą dziesiątkę cz. bolesnej różańca przekazywałem "za dusze zmarłych wrogów KrK" (ukrytych i jawnych, chełpiących się swoją bezbożnością miłą władzy ludowej oraz zaślepionych przez Szatana, itd.).
Podczas trwania modlitwy kobieta z kiosku podsunęła mi "Nie" Jerzego Urbana", a dla mnie było to potwierdzenie odczytu intencji modlitewnej tego dnia.
Pomyślałem, że wszystko jest oparte na przeciwieństwach, a my mamy wolną wolę i możemy wybierać. Zarazem jest to próba naszej wiary. Wrogowi naszej wiary przesiewają wyznawców, w tym kapłanów, itd.
Trzeba się za takich modlić (sam byłem w tej formacji), nigdy z nimi nie walczyć...przecież dla nich także może zaświecić Światłość Ojca. Krzyknie taki: "co ja czyniłem" i zostanie uznany za "bożego głupca", który odszedł od rozumu"!
To płynęło w mojej duszy, a w tym czasie załatwiałem różne sprawy: reperację fotela i kontaktu, za mówiłem kraty w oknie, wyjaśniałem sprawę podatków od dyżurów, a także zmywałem gary. Z radia popłyną słowa, że; "zmywa i zmywa garnki". Nim się obejrzałem w oczekiwaniu na obiad zawołałem: "Bądź pozdrowiony Panie Jezu", a łzy zalały oczy (dar łez).
W drodze do szpitala popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji dusz jawnych wrogów KrK...podobnie jak poprzednio (każda "dziesiątka" za inną grupę takich). Ojciec spał po narkotyku z powodu niedokrwionej nogi (do amputacji), a serce zalał smutek, ponieważ zrozumiałem jego osamotnienie.
Podczas powrotu będę wołał za zbawienie jego duszy, bo należał do "normalnie wierzących". Podczas rozważania Bolesnej Męki Zbawiciela poproszę: "Jezu mój! Ojcze! To przecież zależy tylko od Was, a ja tak rzadko proszę we własnych sprawach...sprawcie jego zbawienie". To było wielkie cierpienie dla mnie, zesłabłem w ciele, które koiła muzyka andyjska.
Wstąpiłem do matki ziemskiej, gdzie młody hydraulik, pełen werwy zakładał wodomierz, a to wysiłek. W dyskusji wyjaśniałem mu sprawy wiary z uwagą, aby nie kierował swojej ufności na ciało, bo z czasem zmarnieje...
- Dobrze, a ilu oddałoby życie za wiarę?
Zdziwiłem się tym pytaniem, ponieważ rano rozmyślałem o tej łasce...łasce! Spokojnie przyjmuję uwagi o "nawiedzeniu" (znaczy się: "zgłupiał") od kuzyna żyjącego tym światem. Napłynęła myśl, aby wstąpić do kościoła, a nie wiedziałem, że trwa tam właśnie Msza Św.! To piękny rodzinny kościół z przyćmionymi światłami...to wielka łaska.
W czytaniach padną słowa o pokładaniu ufności w ciele. W intencji ojca przyjąłem Eucharystie: "on jest tutaj i przyjmuje Najświętszy Sakrament". W jego intencji zapalę też lampkę pod "moim" krzyżem Pana Jezusa...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 385
Rano rozmawialiśmy z żoną o MB Niepokalanej płaczącej krwawymi łzami i o stygmatyczce Jadwidze Bartel...ze wzmianką o "Rdzy Duchowej" (Włochy). Tam jest zalecana koronka do krwawych łez Matki z informacją, że Zły duch ucieka z tych miejsc, gdzie jest odmawiana.
Odmówię tę koronkę w intencji dusz kapłańskich i zakonnych. "Panie Jezu nie zważaj na ich grzechy...może wiele dusz zostało zgubionych, ale patrz Panie Jezu na dobro, które uczynili!"
Babuszka lat 80 będzie miała rocznicę urodzin. Proszę ją o przekazanie całego swojego życia (uświęcenie) w intencji pokoju w Jugosławii. Zalecam prowadzenie później życia świętego z przekazywaniem każdego dnia w różnych intencjach (trzeba prosić, a podadzą do odczytu w języku danej osoby).
Post, ale potrzebna kawa, a zapomniałem zabrać. Przypomniano, że mam w swojej szafce w pogotowiu. Po wypiciu pierwszego łyku podziękowałem za ten dar, który ma wiele dobrych składników dla naszego ciała. "Dziękuję! Dziękuję Panie Jezu!"
Około południa serce zalał pokój Boży i niebiańska słodycz - nie wyrazisz tego żadnym sposobem! Chwyciłem twarz w dłonie z głową na biurku lekarskim i wołaniem w koronce UCC (Ukrytych Cierpień Ciemnicy)...wg mnie, a właściwie Ukrytych Mąk w Ciemnicy: "za dusze kapłańskie i zakonne". W drodze na wizytę do staruszki (92 lata) wołałem:
"Jezu mój! Bądź miłosierny dla dusz kapłańskich i zakonnych. Proszę! Proszę! Przecież Sam tego pragniesz i czekasz na nasze wstawiennictwo, a to jest pokazane na ziemi (amnestia, ułaskawienie przez prezydenta, itd.).
Jezu, okaż moc Swojego Miłosierdzia dla Twoich Sług, którzy zbłądzili w Twojej Służbie! Nie licz im tego, zważ Jezu ile dobra uczynili. Oni naprawdę nie wiedzieli, że Ty Jesteś! Jezu mój! Przyjmij moje modlitwy...daj im tę łaskę".
Dalej, w tej intencji popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego...prawie zesłabłem w tym współcierpieniu z Matką kapłanów i zakonników, bo nasze ciało fizyczne jest zbyt słabe na tak nadprzyrodzone kontakty.
Zły chciał przerwać to uniesienie modlitewne i kierował mnie do urzędu, ale przeleciał kotek. Ja nie jestem przesądny, ale z nieba mówią przez wszystko. To oznaczało, że mam iść do domu, gdzie padłem na kolana i skończyłem modlitwę.
Dzisiaj pościmy z żoną w intencji pokoju w b. Jugosławii, nie jest to "post ścisły" jak w Wielki Piątek (można jeść trzy razy, jeden raz do syta). To post prawdziwy: woda, bułka, kawa, Wielką radość sprawia wytrwanie w tym wyrzeczeniu. Owoce tego poznamy po śmierci.
Pan zarazem daje nam swoje pocieszenie. Pachną suszone grzybki, a w drodze po wodę i gazety pytam sam siebie: "jak żyłem bez modlitw...przez tyle lat?"
Matka sprawiła zakup telewizora i magnetowidu, a spotkany monter wszystko nam zamontował i uruchomił. Zadziwienie moje było wielkie, bo poprzedni zakup sprzed kilku dni był zbyt drogi...dokonany w pośpiechu i złości.
Wówczas poprosiłem Matkę Bożą o pomoc i uchroniła mnie od błędu. Pierwszy program był o zakonie Paulinów (Honorata Koźmińskiego), co potwierdziło intencję modlitewną tego dnia...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1252
Niespodziewanie zerwał budzik. Próbowałem odmówić „Anioł Pański”, ale nie szło. Wróciłem do łóżka i usłyszałem pracę mojego serca. To nieprzyjemny szmer skurczowy wynikający z niedomykalności zastawki dwudzielnej.
Myśl uciekła do Zbawiciela i zacząłem czytać litanię do Najśw. Serca Pana Jezusa z obietnicą, że na domy w których będzie czczony ten wizerunek spłyną łaski Boga. Zauważyłem zdziwienie żony, bo nagle zamilkłem i szeptem powtarzałem zmodyfikowane zawołania: „Serce Jezusa pełne wszelkich cnót, Serce Jezusa to Serce Boga, Serce Jezusa godne wszelkiej chwały”...
Napłynęło natchnienie, aby dodatkowo odmówić koronkę do ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy: „za dusze czyśćcowe", bo właśnie trwa tydzień modlitw za zmarłych. Jakże w tym czasie pasuje ta modlitwa, bo jeszcze płoną lampki na grobach.
Przychodnia. Przyjęcia idą sprawnie, bo wiele schorzeń to moja codzienność. Do standardowej terapii dorzucam porady duchowe:
- Proszę rzucić palenie w intencji dusz zmarłych rodziców.
- Mąż jest śmiertelnie chory i trzeba skierować się ku części trwałej (duszy). Szatan wpuszcza pani pokusę jego wyleczenia i dlatego wierzy pani w moje możliwości. Po czasie zaleje panią zwątpieniem. To jego sztuczki. Trzeba wezwać kapłana.
- Proszę mówić do wnuczków i wszystkich, że śmierć to początek naszego życia. Pani bardzo kocha swoje ciało, a ja nigdy nie chciałbym być w nim.
Około 13.30 moje serce niespodziewanie zalał pokój Boży. Tego nie można opisać. W tym stanie skończyłem koronkę za dusze czyśćcowe, a podczas przejazdu na wizyty domowe wołałem: „Ojcze mój! Tato! Litości! Tato!”. Łzy zalewały oczy i napłynął obraz J.P.II leżącego na posadzce klasztornej w celu „porozmawiania z Bogiem".
U pacjentki doznałem wielkiego pocieszenia, bo nad jej łóżkiem zauważyłem Pana Jezusa z Gorejącym Sercem (moje określenie tego obrazu). Trafiłem też do staruszki z niedokrwieniem nogi oraz porażonego, którego od 1.5 roku pielęgnuje niezwykle udręczona małżonka.
W drodze powrotnej odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego „za dusze czyśćcowe" i prawie chwiałem się na nogach. Wołałem do Serca Pana Jezusa: „Panie! Sam pragniesz ich wyzwolenia! Przecież dlatego oddałeś za nas Swoje Życie”. Wprost stałem się nieobecny na tym świecie, a każde pozdrowienie mojej osoby oznaczało wielkie udręczenie!
W takim stanie ukojenie może przynieść tylko Msza św. i Eucharystia, ale dzisiaj nie było nabożeństwa. Poratowała chwilka snu, który w cierpieniach duchowych jest wielką łaską, bo nasze ciało fizyczne jest bardzo słabe. Po przebudzeniu wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej...
Późnym wieczorem skończyłem cz. bolesną różańca oraz koronkę do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa w intencji dnia, a podczas audycji „Rozmowy z Nikodemem" napłynęło natchnienie, abym otworzył książeczkę „Droga do Nieba". To prawda, bo praca, modlitwy oraz Msze św. z Eucharystią to właśnie ta droga.
Zobacz prowadzenie Boże, bo teraz, gdy to opracowuję w ręku znalazł się urywek zapisu z dnia 26.01.2012. Wówczas przybyłem z innymi do kościoła, ale nie było zamówionej intencji. Kapłan widząc nas odprawił nabożeństwo, które poświęciłem za wszystkie dusze czyśćcowe z mojej rodziny.
„Słodki Jezu, a nasz Panie daj im wieczne zmiłowanie. Zlituj się nad tymi duszami. Ja nie wiem jak wielka jest ta rodzina, bo wszyscy pochodzimy od Adama i Ewy. Przyjmij Matko moje wołanie za rodzinę wg praw naszych, przerzuć na mnie ich grzechy, niech odpokutuję. Niech zabłyśnie nad nimi słońce zbawienia i wiecznej szczęśliwości. Jako największy nędznik na ziemi proszę Cię Panie, przecież sam takim byłem”.
Słodycz zalała usta i duszę, a teraz, gdy pisze łzy płyną po twarzy... APEL
- 02.11.1992(p) ZA POWOŁANYCH DO CZYNIENIA DOBRA
- 01.11.1992(n) ZA DUSZE ZMARŁYCH SPOTKANYCH W ŻYCIU
- 31.10.1992(s) ŚWIĘCI SĄ WŚRÓD NAS
- 30.10.1992(pt) ZA WSZYSTKICH POGAN ŚWIATA...
- 29.10.1992(c) ZA NIEWIERZĄCYCH W ISTNIENIE NIEBA...
- 28.10.1992(ś) ZA WYSŁANYCH DO UCZESTNICTWA W DZIELE ZBAWIENIA
- 27.10.1992(w) ZA NISZCZĄCYCH SIEDZIBY LUDZKIE...
- 26.10.1992(p) ZA MATKI ZABIJAJĄCE SWOJE DZIECI
- 25.10.1992(n) ZA RELIGIJNYCH ZABÓJCÓW DUSZ...
- 24.10.1992(s) ZA OBSESYJNYCH MORDERCÓW...