- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 677
W tym czasie codziennie odmawiałem narzucony zestaw modlitw: „Anioł Pański”, ułożone przeze mnie modlitwy poranne, cz. radosną różańca i koronkę pokoju do której dodawałem post w intencji pokoju w b. Jugosławii. Właśnie zaczynam wołanie (6.00)...
W przychodni trafiam na normalny nawał, różne sprawy ludzkie i przypadki losowe...wielu trzeba pocieszać, wskazywać drogę, bo dużo chorych jest przestraszonych. Najgorsze jest ludzkie zwątpienie wpuszczane przez demona, a znam to z codziennej walki z Bestią.
Ludzie mają kłopoty i idą tam, gdzie rozdzielają dobra...ja takimi dysponuję: zaświadczenia, skierowania do sanatorium lub na rentę, zwolnienia z ciężkiej pracy, służby i szkoły, informacje dla różnych urzędów i sądów. Wszystko piszę na maszynie, także zalecenia leczenie, a to jest ważne, bo zamieszczam tam dodatkowe uwagi.
Niektórych trzeba przegonić: żołnierza, który „spóźnił się do jednostki” (czuć alkohol), takiego, który mówi, że „pan wie i rozumie”, a nawet sąsiada proszącego o "odpoczynek".
Podczas rozbierania się starszej pani napłynęła bliskość Matki Najświętszej, a moje serce zalał wielki pokój z pragnieniem modlitwy. To napływało falami dając ukojenie duchowe...jak podczas wachlowanie twarzy w upale.
W takich momentach jest to wielkie cierpienie, ponieważ pragniesz jednego...padnięcia na kolana, a tu gołe ciało! W pokoju i radości rozpocząłem „Zdrowaś Maryjo” i znalazłem się w uniesieniu duchowym...zmieszała się ziemia z Niebem.
Tak trwam bez obiadu i około 14.30 trafia się córka ewidentnie skrzywdzonej pacjentki, którą po wypadku w pracy z utratą zdrowia koledzy uznali komisyjnie za zdrową. W tej sekundce wiem, że mam modlić się: za powołanych do czynienia dobra, którzy szkodzą…
Koronka do Miłosierdzia Bożego została przerwana dwoma wizytami. Zalecam młodemu człowiekowi wijącemu się z bólów, aby przekazał wszystkie cierpienia Matce Bożej (dwa zawały, dyskopatia i bezdzietność), a w tym momencie zauważyłem, że nad nim jest wielki obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Z powodu postu, wady serca, niskiego ciśnienia i upracowania prawie chwiałem się na nogach, a ból duszy dochodził do zenitu. Miałem tylko jedno pragnienie, aby być na Mszy Świętej! Tak się stało, że o 16.20 ukoiło mnie 10 minut snu! Aż krzyknąłem: „Jezu mój, jak wielki to dar”…
Na spotkaniu z Panem Jezusem (17.00) płynęły „wypominki”, a ja wołałem w moim zestawie: za dusze z rodziny, które najdłużej przebywają w Czyśćcu, za tych, których Matka i Pan Jezus pragną wydostać z Przedsionka Raju, za znajomych i spotkanych w życiu, a także za umierających w dniu dzisiejszym oraz za dusze tych, którzy byli powołani do czynienia dobra. Wprost krzyczałem w zawołaniach do Królestwa Bożego i w tej intencji przyjąłem Eucharystię.
Pod "moim" zapaliłem lampki, a radość zalała serce. Nawet cmentarz podobał mi się w dniu dzisiejszym...mało ludzi, z oddali pięknie wyglądają światełka i kwiaty.
W moim obecnym stanie z łatwością odróżniam Prawdę od prawdy. Właśnie dyskutuje dwóch polityków. Panu Tuskowi (KLD) jest trudno pojąć, że nie ma zagrożenia u nas klerykalizmem, państwem wyznaniowym i z uporem obstaje przy zabijaniu dzieci nienarodzonych.
Ochronę życia traktuje jako zagrożenie ze strony Kościoła Świętego! Po latach okaże się, że „księżom się nie kłania”, ale kacapom i szwabom!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1135
Wszystkich Świętych
W środku dyżuru nocnego zerwano nas do pijanego kierowcy. Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego odmówiłem „św. Osamotnienie” Pana Jezusa za dusze pijanych kierowców, bo to naprawdę wielkie nieszczęście.
Rano, zamiast wracać do domu musiałem jechać na daleki wyjazd. Podczas modlitwy napłynął obraz „odwalonego kamienia”...tyle oznacza nasza śmierć. To był cud, który miał przekonać członków Sanhedrynu o mocy Pana Jezusa, ale nie odmienił ich serc.
Wczoraj w „Słowie na niedzielę” kapłan mówił o dzisiejszym święcie, które przedstawia się jako dzień smutny. Ja wiem, że jest odwrotnie, bo życie ziemskie to „śmierć”, a śmierć to życie i to prawdziwe...natychmiast jesteśmy.
Później zdziwiło mnie kazanie z Mszy św. radiowej, gdzie kapłan mówił o swoich rodzicach leżących w grobie...zamiast o żyjących duszach! Zły nienawidzi mnie i tego, co głoszę, a drażni szczególnie w takich dniach. Przeszkadzał w modlitwie, bo zaczynasz, a coś się plącze. Jakże nieszczęśliwi są ludzie niewierzący.
W kościele radość trwała podczas pieśni: „Pójdź do Jezusa, do Niebios Bram”, ale później wróciło rozproszenie, napływały śmieszne sprawy, a obok mnie stanęła wysoka dziewczyna i wyglądałem żałośnie. Później uwagę przykuwał dukający kapłan, który czytał „wypominki", a nie miał „tej wady” podczas przekazywania Słowa.
Na szczycie kuszenia i mojego „niezadowolenia” zawołałem o pomoc i zauważyłem litery: „Alfa i Omega”. Pan Jezus wprost powiedział: „Patrz na Mnie...zostaw tego kapłana z jego nędzą”, bo miałem zamiar po Mszy św. zwrócić mu uwagę.
Wszystko stało się inne i jasne, przestało dziwić, a siostra dodatkowo zaśpiewała: „przyjdźcie do Mnie wszyscy”. Zacząłem wołać: „Jezu! nigdy nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę godzien, abyś przyszedł do mnie”, a w tym momencie przechodzący kapłan podszedł do mnie i podał mi Ciało Zbawiciela!
Opracowuję to po tylu latach (01.11.2014), a łzy płyną po twarzy, bo Sam Pan Jezus przybył do mnie...dosłownie, ponieważ kapłan szedł do oddalonych ludzi! Eucharystię ofiarowałem za dusze wszystkich zmarłych z którymi zetknąłem się w życiu.
Szatan nie lubi takich modlitw i w domu zepsuł radość i pokój, bo syn nie chciał przyjąć prezentów urodzinowych, a córka specjalnie rozgłosiła telewizor. Po chwilce snu zatkałem sobie uszy i odmawiałem koronkę do ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy oraz miłosierdzia Bożego. Ponadto wołałem do Boga ze wzniesionymi dłońmi w koronce do 5-ciu św. Ran Pana Jezusa! Prosiłem o pokój...
Czy wiesz co Pan sprawił? Córka wyciszyła się, a ja obdarowałem ją przez żoną, a syn poprosił o przyrządzenie kolacji. Wręczyłem mu pieniądze i powiedziałem: „tutaj na ziemi zastępuję ci Ojca Prawdziwego...ja do ciebie z darami, a ty odwrócony. Tak też ludzie czynią w stosunku do Boga”! Do rodziny wrócił Pokój Boży...żona spokojna, cichutko pracowała.
Z książki „Szatan istnieje naprawdę” Pan Jezus mówi: (...) dziś królestwo ciemności zaciemnia Królestwo Światłości - odpowiedzialni są wszyscy (...) nie sądźcie by szatan wraz ze swymi zastępami i licznymi sprzymierzeńcami na świecie wyrzekł się swego panowania (...)”.
To śmiertelny bój! Ja wiem jak wielu sprzymierzeńców (świadomych i nieświadomych) ma Bestia. Jedyna broń na niego...to modlitwa! Wraca moje pragnienie stworzenia filmu „Obóz Ziemia” - to trzeba ujawnić i pokazać! „Ojcze spraw niech będę narzędziem w tej walce. Ja jestem w środku życia i ujrzałem ten bój w Twoim Świetle”.
Z radia płynie audycja „Brat naszego Boga” o bracie Albercie (22.45!). Nie jest łatwo porzucić ten świat, gdzie przewaga zła (telewizja, praca, pokusy ciała, posiadanie).
Dzisiaj pokazywano polską lekarkę zatrudnioną w Tiranie (pediatra), która poszła tam za mężem (Albańczyk). Ja narzekam na pensję, a ona zarabia 7-10 x mniej i może tylko marzyć o przylocie do Polski.
To wszystko tak pięknie urządzone przez Boga Ojca. Wysyłamy do nich dary, ale tak samo jest z modlitwą...wołasz za innych, a Dobry Ojciec sprawia, że spływają na nich Jego łaski. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1149
Dzisiaj pracuję z energią, bo jestem w przychodni i zabezpieczam pogotowie. W biegu wyciągnąłem wielką drzazgę spod paznokcia kobiecie, której właśnie rosło ciasto! Natomiast odmówiłem pomocy pani, która chciała poświadczenia fałszywego telegramu!
Przybyło małżeństwo, które uszło z życiem po przebyciu ciężkiego wypadku...uważają, że spotkała ich kara Boża. Wyjaśniłem im, że „Bóg Ojciec nie karze w ten sposób za grzechy ziemskie”...to tajemnica cierpienia, które trzeba ofiarować w intencji pokoju w Jugosławi.
Zaleciłem, aby nic nie szukali, ponieważ szkoda czasu (oboje po 60-tce), a prawda jest tam gdzie dzwonią! W wątpliwościach trzeba wołać do Nieba.
- To jakaś łaska, że pana spotkaliśmy!...potwierdzili.
Starsza pacjentka podczas badania skarżyła się na „niewdzięczne dzieci”, a ja zobaczyłem chłopców, którzy spryskali dezodorantem ciasto oraz moje „pociechy”, która na złość mamie nie chciały jeść obiadu!
„Jezu! Jezu mój!” Pojawił się Ojciec i Syn, ale w wydaniu ziemskim, który mówi: „tak tato, dobrze, tak zrobiłem jak kazałeś...jedna wola i jedno działanie”!
Teraz płacze u mnie starszy pan z powodu nagłego odejścia żony. Wskazuję mu na działanie demona, który ją skusił (złamała wierność małżeńską).
Natomiast słaby człowiek przyjechał „na groby” i pyta czy może wypić? Odpowiedziałem mu, że to święto duchowe, a ludzie szorują marmury na cmentarzach. Trzeba iść na Mszę św. ponieważ zmarli czekają na nasze modlitwy, wyrzeczenia oraz Eucharystię!
- Zrozumiałem pana.. dziękuję.
Przybyła jeszcze opuszczona przez dzieci oraz wierząca, ale modląca się tylko „interesownie”, a także znerwicowana, która boi się śmierci i z tego powodu chce popełnić samobójstwo!
W międzyczasie trafiłem do 42-latka, który przestał palić dopiero po drugim zawale serca! Po powrocie do pogotowia trafiłem na personel oglądający film porno ze sceną nagiej Ewy w wannie. „Panie Jezu! wybacz im!”.
Na stole w pokoju lekarza dyżurnego postawiłem krzyżyk, zapaliłem małą lampkę, zapachniało kawą i popłynęła koronka pokoju...także za moją rodzinę i Kościół święty.
Czy ja jestem „opieczętowany” i czy jestem takim sługą? Każdy musi to rozpoznać, ponieważ nie wolno zmarnować daru Boga Ojca. Po rozmowie duchowej z obcym lekarzem moje serce zalał wielki smutek. Padłem na kolana i zawołałem:
„Boże mój!
Panie Światła i Wszechwiedzy, który zawołałeś do mnie po imieniu.
Twoje Serce, Ojcze mój pragnie powrotu każdego.
Twoje Serce, Ojcze mój jest pełnią Światła i Miłości.
Twoje Serce...
Ty, dobry Panie dałeś mi uczestnictwo w Twoim dziele. Spraw Ojcze mój, dobry i miłosierny, abym przyprowadził do Ciebie wielu szukających, zagubionych, skołowanych, złych, smutnych i zaćmionych. Dziękuję za wszystko. Dziękuję Ojcze! Dziękuję!”
Można powiedzieć, że Pan Jezus wytycza niektórym drogę „ucisku” ku Bogu Ojcu. Ewangelia „otworzyła się” na słowach zachęty do życia świętobliwego, a w „Słowie Powszechnym” trafiłem na zdanie: święci zawsze są wśród nas.
„Jezu! Pomóż w dążeniu do świętości! Oczyść, abym żył dla Twojej chwały”. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 341
Od rana napływał pokój i dobro...z radością. Początek modlitwy, a wzrok zatrzymało wschodzące słońce, drgające na wietrze liście drzew oraz kwiaty na kaktusie, a także obraz Matki Bożej ze złożonymi dłońmi (w modlitwie). Jakże piękne byłyby obrazy telewizyjne z nałożonym szeptem "Zdrowaś Maryjo". Wczorajszy film o św. Brygidzie wykonał człowiek "normalny" i niezbyt mu wyszło.
Jadę do pracy, płynie Różaniec Pana Jezusa: "Panie Jezu...może w tym dniu była taka właśnie pogoda? Przepływają różne obrazy. "Ojcze nasz", a serce zalewa radość, dobro i piękno. Nie wypowiesz tego...
W "Słowie na dzień"...powiedzą do mnie: "Radosnego daninę miłuje Bóg", a w gabinecie biedna wdowa, którą proszę, aby mówiła z mocą o Niebie, duszy, życiu, naszym Kościele, potrzebie modlitw, postów, czuwań, wyrzeczeń.
Jakby dla niej przeczytam Słowa Matki z kalendarza Medziugorie (25.06.1985): "Różańcem pokonacie wszelkie zło jakim szatan ma zamiar prześladować Kościół Katolicki". Proszę ją, aby to czyniła, ponieważ kamienie wołać będą. Niech doda jeszcze 5 sobót dla Matki.
Pan dał niespodziewaną przerwę (były karty, ale bez pacjentów), a ten czas wykorzystuję napływającym zawołaniami modlitewnymi, ale już wzywają do omdlenia! "Jezu jakże to ciężki bój!"
Szatan jest niezmordowany: rano przerwał modlitwy na wyprostowanie wygiętego dna patelni. Chodzi o to, że patelnia z tłuszczem nie zsunie się z palników. Uderzyłem, ale zapomniałem, że śpi syn!
Wróciłem do modlitwy, serce zalewała tęsknota oddalenia od Pana Jezusa, a zarazem bycie z Nim na Drodze Krzyżowej. Z twarzą w dłoniach bujałem się w ciele w rytm wołania: "przez zasługę św. Ran i św. Krwi Ojcze Miłosierny zmiłuj się nad wszystkimi poganami świata"! Nawet sam zdziwiłem się tym, że "wszystkimi poganami świata", ale tak popłynęło przeze mnie, a w św. Poniżeniu: "za pogan z mojego otoczenia"!
Droga Krzyżowa płynie wolno, a ja każdą stację przekazuję:
- za sprzeciwiających się wierze
- za zmorzonych wiarą
- za pogan kochających siebie
- za tych, którzy nie chcą jednoczyć się w cierpieniach
- za zdradzających Jezusa za małą zapłatę
- za porzucających Jezusa dla ludzkiej czci i poważania
- za nie podejmujących Krzyża Jezusa
- za słuchających świata
- za dusze nad przepaścią nie wracające do Jezusa
- za tych,którzy nie potrafią porzucić dóbr ziemskich"...
Na zakończenie pracy zrobił się nawał chorych, bo ostatni nie będą czekali...tak minęła godzina święta (15.00). Modlitwa ustna jest Bogu niepotrzebna, bo ma to być "rozmowa", a nie "klepanie" słów. Z doświadczenia wiem, że później nadejdzie ten czas.
Ponadto mam wielkie pragnienie zapalić lampkę na Krzyżu Jezusa, a moja dusza jest daleka od świata. Wcześniej dziwiłem się, że dzisiaj zły nie atakuje i nie wiedziałem, że pułapka już była zastawiona!
Niespodziewanie zostałem wysłany (przez żonę) po zakup magnetowidu! Nie mam pojęcia o technice, ale trzeba zadowolić dziecko...na 19-letnie urodziny! Wyczuwam coś w eterze i cały czas wołam do Matki "Pod Twoją Obronę", ale starczyło na magnetowid i telewizor!
Nie wiedziałem, że to wszystkie nasze pieniądze. Matka sprawiła,że magnetowid został wniesiony z napisem "wykonano w Korei". Żona pogniewała się i wszystko odwiozłem. To był czas niestosowny na ten zakup.
W smutku usiadłem w samochodzie, popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego. Dodałem: "Jezu mój! Jezu! Wszystko jest w Tobie...nie ma nic ciekawego poza Tobą. Cóż oznacza magnetowid? To strata pieniędzy i czasu dla syna oraz klub w domu, a wokół tyle biedy! Panie Jezu miej miłosierdzie nad tymi wszystkimi na świecie, przecież takich jest większość!"
Pojechałem i zapaliłem lampkę pod krzyżem, a radość wróciła do serca. Tam podczas "św. Agonii" zawołałem: "Jezu mój...na chwilkę opuścisz, a ja już upadam, nie wiem co czynię. Przecież już tutaj jestem w Raju, a na dodatek dałeś mi Matkę Prawdziwą!
Wracałem smutny z pochylona głową, a po chwilce w oddali ujrzałem figurę Świętej Bożej Rodzicielki!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 327
Dzisiaj trwa Sejm i przykra sprawa, ponieważ każdy mój krok jest śledzony. Ile wysiłku ludzi idzie na nic! Ja nie mogę żadnej z tych osób nic powiedzieć. Nie czuję, abym miał to robić. Wielu z nich szczerze mnie nie nienawidzi, że spotkał ich taki los! O to właśnie chodziło Moskalom, gdzie dalej się panoszą ze zniewolonymi wcześniej.
-
Proszę swoje smutki przekazać Matce Prawdziwej...sama pani nie poradzi, a taka przychodzi pani od 10 lat! Ja nie wiem co Niebo czyni ze smutkami...może przekuję je wesołkom? Wystarczą słowa: "Matko przekazuję Ci moje smutki!"
-
Ze strachu budzi się pani po nocach, niepokoi męża...proszę wołać do Matki, przecież zły panią straszy...co będzie z panią, mężem i dziećmi? Trzeba żyć tylko tą chwilką!
-
Pani jest wierząca, mieszka bliska Sanktuarium, gdzie większość jest odwróconych i mówi pani o śmierci "jako akacjach"? Tak twierdzą niewierzący. Proszę mówić o Niebie! Nasza śmierć to nasz początek życia! Większość nie wierzy w życie wieczne!
-
Rozmawiałem ze smutną wdową i zalecałem jej "oddanie smutku Matce, ponieważ sami nie możemy zbytnio się zmienić!" Mówiłem jej też, że nie ma śmierci i cmentarze są bezsensowne (w sensie spotykania się tam ze zmarłymi) i to w alejach zasłużonych, jeszcze po śmierci. Spotkania ze zmarłymi powinny mieć wymiar duchowy.
-
Pani jest biedna, całe życie ciężkie...proszę przekazać całe po Sakramencie Pojednania w intencji pokoju w Jugosławii. Biedę też można określić w czterech stopniach...czwarty w Indiach oznacza człowieka na ulicy.
Mogę odmówić modlitwy, ponieważ opóźnił się obiad. Jak wielka to radość. Jak to wszystko pięknie ułożone każdego dnia! Teraz jest u mnie chora ateistka ("dobry ormowiec"). Natchnienie sprawia, aby przekazać jej, że dobrze wie o swojej sytuacji zdrowotnej (odjęta k. dolna, a druga zagrożona).
Poprosiłem ją, aby pogodziła się z Bogiem. Dodałem, a przekazuję to, co zalecono z Królestwa Bożego. W momencie śmierci będzie miała obie nogi, tak jak niewidomy wzrok. Mówiłem o duszy i naszym dalszym istnieniu! Zaleciłem wezwać kapłana (jutro będzie w szpitalu).
Wyszedłem i trafiłem na przechodzący pogrzeb...uciekłem do sklepu monopolowego, gdzie właścicielka narzekała na kapłana, który dużo zarabia. Jaka to sprawiedliwość, aby tacy młodzi umierali (aktyalny pogrzeb). Próbowałem coś tłumaczyć o naszym wygnaniu, Ziemskiej Syberii oraz Prawdziwej Ojczyźnie, ale to wywołało tylko jej złość! "Tyle pan studiował...co pan jehowa, trzeba leczyć". Na odchodne powiedziałem, że nie mam mocy nad śmiercią.
Serce zalał smutek, ale to spotkanie pomogło w odczycie intencji modlitewnej: "za niewierzących w istnienie nieba". Za takich zapaliłem lampkę pod "moim" krzyżem Pana Jezusa i postawiłem piękne kwiaty. Wszystko wyczyściłem...kolega nazywa to "cyrkiem". Po czasie będzie sprzątał na grobie żony lub matki i to jest normalne. Z telewizora Jan Paweł II powiedział, że "biada nam, gdybyśmy nie głosili Ewangelii".
Późno płynie film o św. Brygidzie, gdzie Pan Jezus mówi do niej: "Słuchaj Mego Głosu (...) żyj wg Woli Mojej". Ja odnoszę to do siebie. Rano wołałem "Ojcze niech się stanie Wola Twoja" i tak przepłynął ten dzień!
Pojawiała się osoba Jerzego Urbana, poprosiłem Boga w jego intencji, ponieważ gubi wiele dusz. "Matko daj mu znak, przecież pisał, że Jesteś Żydówką. Daj mu znak!"
APeeL
- 28.10.1992(ś) ZA WYSŁANYCH DO UCZESTNICTWA W DZIELE ZBAWIENIA
- 27.10.1992(w) ZA NISZCZĄCYCH SIEDZIBY LUDZKIE...
- 26.10.1992(p) ZA MATKI ZABIJAJĄCE SWOJE DZIECI
- 25.10.1992(n) ZA RELIGIJNYCH ZABÓJCÓW DUSZ...
- 24.10.1992(s) ZA OBSESYJNYCH MORDERCÓW...
- 23.10.1992(pt) ZA ZABIJAJĄCYCH DUSZE MŁODYCH LUDZI
- 22.10.1992(c) MATKA BOŻA WIE O NASZYCH PROBLEMACH...
- 21.10.1992(ś) ZA ZDECHŁYCH...
- 20.10.1992(w) CIĄGNIE MNIE DO CIERPIĄCYCH DUCHOWO...
- 19.10.1992(p) ZA OKRUTNIKÓW SEKSUALNYCH