Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

23.11.1994(ś)  ZA TYCH, KTÓRYM BRAK WDZIĘCZNOŚCI BOGU OJCU...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 listopad 1994
Odsłon: 244

      Rano napłynęła radość z załatwienia zakupu mieszkania i wróciła piosenka Seweryna Krajewskiego: "dzisiaj mam dobry dzień". Tak, ponieważ każdy dzień z Panem Jezusem jest dobry...

    Na kolanach podziękowałem za tę łaskę, a z radia w kuchni popłynie czytanie o przyjmowaniu cierpień czyli niesienie własnego krzyża. Zły sprytnie odciągał mnie od Mszy świętej o 7:00 z sugestią, aby wstąpić do kościoła w Radomiu, gdzie mam jechać (kontrola druków zwolnień z pracy).

     W jednym z kościołów trwa wieczna Adoracja Najświętszego Sakramentu. Chyba wiedział, że nie będę miał czasu, a rozdrażnienie wykluczy skupienie i modlitwę. Przecież wyższą wartość ma Msza święta niż adoracja Monstrancji!

      Przed kościołem z głośnika padły mocne słowa kapłana o łaskach Boga Wszechmogącego. Popłynie pieśń o Matce, która jest przy nas i pomaga oraz wysłuchuje nasze prośby...

     W Apokalipsie padną słowa (Ap 15,1-4) "Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów! Któż by się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty sam jesteś święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą, bo ujawniły się słuszne Twoje wyroki." A także zawołanie (Ap2,10c): "Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia."

Pan Jezus powiedział (Ewangelia: Łk 21,12-19): "Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. (..) I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich."

     Łzy zalały oczy, ponieważ jestem taką ofiarą...przekazałem swoje serce Panu Jezusowi. Padłem na kolana przed nowym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego. Po Eucharystii podziękowałem z krzykiem św. Józefowi, ziemskiemu ojcu Zbawiciela za pomoc.

     W drodze do Radomia zapaliłem lampki pod krzyżem Pana Jezusa, a serce zalał ból podczas odmawiania mojej modlitwy. Jak przekazać te niespodziewane smutki i bóle napływające od Zbawiciela do sługi, którym się czuję. Moje kłopoty zostaną wyjaśnione...nawet ucieszył krzyżyk zawieszony w gabinecie lekarki.

    W drodze powrotnej popłynie piosenka: "Świat nie jest taki zły". Dzisiaj będzie nawał ludzi, a to zarazem jest próba pomagania podczas ścisłego postu w intencji pokoju na świecie (nie piłem nawet kawy).

    Naprawdę była nieskończona ilość pacjentów, a każdy potrzebował coś innego: zaświadczenia, wpisy, odpisy, poświadczenia, sprawy rentowe. Mówiłem o tym jednej pacjentce, która uśmiechała się, ponieważ przy niej przybyło trzech takich właśnie...

    Tak zeszło do 15:00 i z biegiem trafiłem do pogotowia, a czekał na mnie daleki wyjazd. To zarazem daje odpocznienie od pacjentów w ambulatorium i mogę odmówić modlitwę. W czasie zapisywania tego świadectwa wiary z radia Maryja popłyną słowa o siostrze Faustynie Kowalskiej która 22 lutego 1931 roku ujrzała Pana Jezusa, którego teraz znamy z obrazu "Jezu ufam Tobie".

    Na następnym dalekim wyjeździe popłynie św. Agonia Pana Jezusa. Przypomniały się słowa z czwartego tomu "Prawdziwego życia w Bogu" (zapis orędzia z 22 października 1990) skierowane do mnie: "Bez najmniejszego wahania dla ciebie samego przyszedłbym powtórzyć Moją mękę; dla ciebie samego!"

     Wyjazd sprawił, że znalazłem się pod moim blokiem przed figurą Matki Najświętszej! Serce zalał ból, a w oczach pojawiły się łzy, bo trafiłem do staruszki (95 lat) u której był piękny obraz Pana Jezusa w Ogrójcu! Podobny jest mój stan, pełen smutku i skupienia z uciekaniem od ludzi! 

      W telewizyjnym przekazie pokażą bombardowanie przez NATO pozycji Serbów - tyle czasu czekano! Popłakałem się, ponieważ to oznacza koniec wojny. Jakby na znak podano, że powstał Instytut ds. Dialogu z Judaizmem.    

     Wielka jest nasza nędza: prosisz o coś, otrzymujesz, ale nie podziękujesz. Przepraszałem za zło czynione teściom, bo zamiast wdzięczności za zamieszkanie u nich...siedziałem szereg lat. Zarazem widzę, że nie ma wdzięczności za łaskę wiary (jeden na stu jest wierzący) z posiadaniem Świątyni Boga na ziemi! Stąd wymawianie się po moich zaproszeniach! Mówią najczęściej, że "chodzą tylko w niedzielę" (czyli z obowiązku).

Radość zalała serce i w tym momencie pasuje cz. chwalebna różańca, a Pan Jezus powiedział do mnie z "Prawdziwego życia w Bogu" (tom 4 strona 111): "Wyprowadziłem cię z Egiptu (..) walczyłeś przeciw mnie (..)  Szatan wziąłby zupełnie w posiadanie twoja duszę i zabiłby cię!"

     Na ten czas popłynie informacja o Matce Teresie z Kalkuty, o zbrodniach i niszczeniu  przez tych, "którzy nie boją się Boga, nie znając strachu! Zarazem istnieje też  pomoc, miłosierdzie z dzieleniem się dobrami...to wszystko jest od Boga w Trójcy Jedynego! Prześladowano Pana Jezusa i to samo jest z Jego sługami.

      Podziękowałem Bogu za ten dzień... 

                                                                                                                             APeeL

22.11.1994 (w)  ZA BEZDOMNYCH...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 listopad 1994
Odsłon: 252

       Z powodu kaca szereg razy zrywało mnie pragnienie  i łapały kurcze mięśni...wypiłem dwa litry mleka i dużo wody. Mam lęk, ponieważ nie wiem czy wystarczy nam pieniędzy (załatwiamy zakup mieszkania). Poprosiłem św. Józefa o prowadzenie i ochronę...nawet zabrałem taki obrazek.

    W tym smutku napłynęło cierpienie bezdomnych! Pojawiły się obrazy z byłej Jugosławii, Rwandy, ucieczka św. Rodziny do Egiptu...przed Herodem! Napłynęła też osoba Pana Jezusa, który nie miał gdzie głowy przyłożyć.

    W sekundowych błyskach pojawiła się: żebrząca dziewczyna z Rumunii, rodzina na bruku, mieszkający pod mostami, itd. Niewyobrażalny ból zalewał serce...od dawna nie miałem tak wielkiego lęku. Zrozum teraz ludzi ze zniszczonymi domami na terenach okupowanych. Zważ, że jestem współcierpiącym...oczekując na zakup mieszkania.

    Trafiła się okazja, a podczas przejazdu zacząłem moją modlitwę...jak wielka to łaska Boga dla nas. Niektóre stacje Drogi Krzyżowej oraz św. Agonii powtarzałem "dziesiątkami". Kierowca wydający pieniądze za podwiezienie powiedział, że ma zręczną rękę (byłem pełen obaw czy przyjadą sprzedający, itd.).

     O 12:00 przywitałem się ze sprzedającymi, a po wejściu do mieszkania łzy zalały oczy, bo to łaska od Mateczki Najświętszej. Nie targuję się i chętnie przyjmuję zostawione sprzęty (lodówkę, pralkę, szafę i biblioteczkę) oraz szereg rzeczy z wyposażenia.

    Po załatwieniu zakupu, wielka radość zalała serce w której wróciłem do odmawiania mojej modlitwy za bezdomnych. Trafiła się ponowna okazja...pojazd zagraniczny w którym kierowca włączył kasetę z nieba, gdzie były słowa o dobrym dniu Krajewskiego. Dobry dzień to dzień przeżyty zgodnie z Wolą Boga Ojca! Z radości zacząłem mówić o Panu Jezusie, Bogu Ojcu, Matce i Szatanie.

    Wróciły obrazy telewizyjne o bezdomnych w byłej Jugosławii, ofiary zsyłek wywożone całymi wagonami na Syberię (śpiewał o tym Kaczmarski) oraz całe rodziny prześladowanych. Zarazem obecny wygląd Warszawy z wieżowcami i zatłoczonymi ulicami. Ile ludzi jest na ziemi, a Pan w swojej dobroci dał nam wszystko.

    Nagle zrozumiałem łaskę posiadania bezpiecznego mieszkania do którego nikt nie przyjdzie nocą. Pasuje teraz część chwalebna różańca z Wniebowstąpieniem Pana Jezusa. Niespodziewanie Pan pokazał mi zagrożenia:

- zerwała się wichura z deszczem

- włączył się alarm w urzędzie skarbowym i obudził całe osiedle 

- zbudziła się żona z migreną...

     Odeszła chęć spania, a w duszy popłynął śpiew: "Chwal duszo moja Pana", a w tym czasie pod powiekami błyskały gwiazdy na niebie, piękne girlandy i koronki. Podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                                   APeeL

21.11.1994(p) ZA NĘDZNIKÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 listopad 1994
Odsłon: 250

     Żona zerwała mnie do pracy mówiąc prawdę, że: "zamiast dziękować Bogu piłem alkohol!" Szybko poratowałem się setką koniaku i z dużym wysiłkiem pokonałem pokusę jechania samochodem. Nagle moje serce zalał wielki smutek z krzykiem: "Ojcze mój! Tato! Tatusiu!!" Dziękuję ci z całego serca i przepraszam za moją nędzę. Przepraszam, przepraszam. Tato! Tato! Tato!! Ile nędzy jest w każdym z nas!"

     Pierwszy raz w życiu poczułem się najgorszym na świecie. Taka jest prawda wobec mojego wezwania przez Boga Ojca. Zapatrzyłem się w ziemię, nie obchodzą mnie "towarzysze od towarzyszenia"...to bracia na tym zesłaniu! 

    Przez sekundkę wyobraź sobie, że jesteś w byłej Jugosławii (w środku wojny domowej). Co oznacza tam wielkość każdego z nas? Przenieś się teraz na druga stronę! Cóż pokażą Stwórcy ręce każdego z nas, a szczególnie moje?

     Teraz z włączonej kasety popłyną słowa początku Mszy świętej! "Dziękujemy ci Panie i Boże, że mamy zbierać się w Twoim Imieniu. Ja w tym czasie zawołałem: "Jezu! Jezusie mój! Jezu! Jezu!" Tam dalej były słowa...

  "Witaj Jezu, dzisiaj ku Tobie wznosimy ręce swoje, na znak szacunku, miłości, wdzięczności! Póki mego życia Panu śpiewać chcę! Błogosław duszo moja Panu! Alleluja. Bogu memu ufam! On prowadzi mnie, jak owce swe." Ja od siebie powtarzałem: "Błogosław duszo moja Pana!" Czy przypadkowo włączyłem tę kasetę? 

     Od 13:00 zastąpił mnie kolega, a demon skierował mnie do pogotowia, gdzie personel namówił mnie na kupna butelki wódki! Wracałem w wielkim bólu odmawiając moją modlitwę w intencji tego dnia. 

       Na ten czas Pan Jezus powiedział do mnie ("Prawdziwe życie w Bogu" tom V str. 188):

"Jak długo mam cię znosić? Mówisz, że twoja radość polega na byciu blisko Mnie. Jesteś całkiem nędzny! Małe, chwiejące się stworzenie, nie zapominaj, Kto podtrzymuje twoje stopy".

     Taka jest prawda! Pocałowałem wizerunek Pana Jezusa z Całunu ...Pan wie, że kocham Go naprawdę.

     Dzisiaj, gdy to przepisuję (środek nocy 17.10.2023) mogę stwierdzić, że Szatan chciał mnie zabić. Uratowały mnie modlitwy pacjentek oraz zamawiane w różnych Sanktuariach Msze św. Nawet ma odjęty nałóg alkoholizmu...od 20 lat nie interesuje mnie ten trunek w płynie. Nigdy go nie spróbowałem...

                                                                                                                                  APeeL

20.11.1994(n) ZA NARODZONYCH DLA KRÓLESTWA BOŻEGO...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 listopad 1994
Odsłon: 264

  

JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA

     Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo (nie jeździ się do porodów), a wówczas na koniec dyżuru trafił się daleki wyjazd z poszukiwaniem rodzącej w środku lasu. Zadziwiony stwierdziłem, że w modlitwie wypadło: "odnalezienie Pana Jezusa świątyni". Tak nam zeszło, że dzieciątko już się urodziło i znalazło się w moich ramionach. Daleko do szpitala  (obcy teren), płynie część chwalebna różańca. 

    W czasie przejazdu mówiłem do personelu o Bogu Ojcu, Jego oczekiwaniu na nas, oraz o niebie. Na zakończenie popłynęły do mnie słowa z włączonego radia karetki: "narodzony dla bluesa, któż jak on, któż jak on". Zważ, że mało mówi o Bogu Ojcu i Królestwie Niebieskim! Łzy zakręciły się w oczach...

     Ta "duchowość zdarzenia" sprawiła odczyt intencji: "za narodzonych dla Królestwa Bożego". Kilka razy przepływała osoba nawróconego Marka Kotańskiego. Serce ścisnął ból duchowy, bo tak samo było ze mną! Zobacz cały ciąg: poczęcie, ciąża i poród, zawołanie, nawrócenie i śmierć dająca powrót do Boga Ojca!

    Poratował głęboki sen od 5:00 do 7:00. W telewizji trafiłem na powtórkę "Słowa na niedzielę", gdzie była mowa o ziarnie, które Pan zasiewa w naszych sercach. Ja wiem, że zawołani mają wiele kłopotów z odrzuceniem ich przez środowisko z atakami Szatana! Oni są w wielkim niebezpieczeństwie.     

     Właśnie przepłynie świat, różne cywilizacje...trafię też na film o biedzie w Etiopii. Najbardziej chwalą Boga Ojca biedni i prymitywni! Widzą Go we wszystkim: zwierzętach, drzewach i w tańcu dziękuję za to, że nic nie mają!

    Łzy zalały oczy, ponieważ wierni chrześcijanie czynią to trzy dni w czasie Wielkiego Postu. Łzy zalały oczy, ponieważ nie zachowałem też czystości...mimo prośby Pana Jezusa (wzrok zatrzymała porcelanowa figurka Zbawiciela padającego pod krzyżem)! 

      Nagle napłynęło wielkie pragnienie uczestnictwa w Mszy świętej o 12:00, ale zły odciągał (w mojej osobie): "pójdę później" czyli nie wiadomo kiedy? W tym boju duchowym o "decyzję chwilki" musisz się ćwiczyć.

     Ze łzami w oczami biegłem na spotkanie z Panem, wróciła nocna modlitwa do Pana Jezusa w intencji wszystkich zawołanych, którzy narodzili się dla nieba. W tym momencie poprosiłem, aby Pan objął mnie i przybliżył w czystości do Swojego Serca.

    W tej próbie wiem, że kapłan nie może mieć żony. Tutaj nie chodzi nawet o współżycie seksualne ale o Wolność Bożą, a to oznacza wypełnianie Woli Boga Ojca! Mojej modlitwie towarzyszyła piękna pogoda, ale serce było zalane bólem - bólem, ponieważ poznałem swoją nicość! Właśnie popłynie pieśń o Panu Jezusie, który woła nas, tak jak matka swoje dzieci. A ilu go słucha? Ukradkiem wycierałem łzy z oczu, a ból dalej zalewał serce. "Przepraszam Panie Jezu, przepraszam".

    W momencie ogłoszenia przez kapłana informacji o dzisiejszym wielkim święcie, uświadomiłem sobie prośbę Pana Jezusa o czystość, przecież ja już należę do Niego, Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata! Jakże bliskie jest mi Królestwo Boże! Wróciły obrazy z mojego wystąpienia w Krakowie na Festiwalu pisma "Nie z tej ziemi".

     Przepłynęła budowa świata nadprzyrodzonego oraz nasze zesłanie ("Obóz Ziemię), gdzie jest namiastka wszystkiego, a zarazem 90% zwiedzionych z garstką opętanych! W czytaniu była mowa o Królestwie Bożym...

Prorok Daniel w widzeniu nocnym (Dn 7,13-14) ujrzał Zbawiciela, któremu Bóg Ojciec powierzył wieczne panowanie na ludzkością...chyba po naszym odkupieniu.  Jest to pokazane na porwaniach wojennych lub pójściem za synami zatracenia: Hitlerem, Stalinem i ich obecnymi naśladowcami...

Psalmista zawołał (Ps 93,1.2.5): "Pan Bóg króluje, pełen majestatu"...

W Apokalipsie  padły słowa (Ap 1,5-8): "Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący". Jest tam pean na cześć naszego uwolnienia przez męczeńską śmierć Syna Bożego. 

Natomiast w Ewangelii Pan Jezus powie do Piłata (J 18,33b-37): Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata (..) Ja się na to narodziłem (..) aby dać świadectwo prawdzie." Przepisuję to, a poczucie bliskości Pana Jezusa sprawia kurcz w sercu, bo "będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi."

     Przed zjednaniem z Panem Jezusem (w Eucharystii) padłem na kolana i chciałbym tak trwać, ale my do końca nie rozumiemy otrzymywanej łaski. Nawet mało ludzi podchodzi, a proboszcz już czyta ogłoszenia parafialne! Jeszcze będzie litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Łzy leciały z powodu tak pięknie przebiegającego Misterium jakim jest Msza święta!

     O 15:00 na działce z płaczem i na kolanach odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wzrok zatrzymała Matka Boża Pokoju, Jezus Miłosierny i Apostołowie. Książeczka od św. Jehowy otworzyła się na słowach: "będziesz żyć wiecznie w raju na ziemi".

     To jest ich błąd, tak sobie wyczytali...jak wszyscy, którzy dążą do stworzenia takiego systemu, ale bez Boga! Na ten czas w kabarecie jest mowa: "po przejrzeniu albumu rodzinnego wiem, że pochodzę od małpy!"

     Natomiast w katechezie płynącej w radiu będzie mowa o wykonywaniu Woli Boga Ojca, która daje Wolność Prawdziwą, bo wybranie woli własnej to niewola! Ja wiem, że Pan Jezus pragnie mojego powrotu...czeka na mnie, aby spełniło się moje pragnienie życia w Królestwie Bożym! Z tej radości zacząłem grać na akordeonie, a nawet zakręciło się w głowie.

     Lech Wałęsa w linii specjalnej mówił, że nie mógł spowodować przelania krwi...właśnie "spojrzał" Pan Jezus w koronie cierniowej. "Jezu! Jezu". Szatan nie lubi, gdy cieszymy się z wykonywania Woli Boga Ojca i radości z tego powodu. Jego zadaniem jest wskazywanie na przypadkowość wszystkiego.

     Przed północą przeczytałem zapiski Janusza Osterwy i pomyślałem, że kiedyś ktoś skorzysta z moich, i to na świecie ze względu na wskazywanie: "Jak odczytać Wolę Boga Ojca!" Przecież prosimy o to w "Modlitwie Pańskiej" ("Ojcze nasz"). Zawołałem na kolanach...

"Dziękuję Boże!

Ojcze mój Najświętszy!

Niech będzie błogosławione Twoje Imię. 

Niech każdy zrozumie, że Jesteś. 

Panie mojego serca i duszy, mojego życia. 

Ojcze mój, Tatusiu! Trzeba Cię chwalić każdym uderzeniem serca... 

      Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia z Bogiem Ojcem zgodnie z Jego Wolą. Już tutaj jestem w niebie na ziemi.  "Ty, ojcze Każdego dnia jesteś ze mną i tak jest z każdym, który woła do Ciebie! Twoje Serce jest z moim."

     Popłakałem się, ponieważ Bóg Ojciec wprost mówi: "Ciesz się!" Tak też się stało i to w jednej sekundzie, bo serce pełne smutku z powodu rozstania z Bogiem stało się pełne radości Bożej.                           Podziękowałem za wszystko...

                                                                                                                                   APeeL

 

 

 

19.11.1994(s) ZA ŻYJĄCYCH TYLKO TYM ŚWIATEM...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 listopad 1994
Odsłon: 271

       Podczas przejazdu na Mszę św. z radia Maryja popłyną słowa kapłana o życiu wiecznym oraz traktowaniu chrześcijan jako ludzi nienormalnych, ponieważ nie głosimy tego czego pragnie ziemia!

      Właśnie tak postępuję mówiąc: że Królestwo Boże istnieje, a Bóg Ojciec Jest! Stąd jestem nawiedzony, nienormalny, ponieważ nie chcę być na wygnaniu!

     Podczas zakupu prasy wzrok zatrzymało pismo "Nie z tej ziemi". Przypomniało się moje wystąpienie  w Krakowie na ich festiwalu (1993), gdzie mówiłem: "Jak odczytać Wolę Boga Ojca?"

    Istnieje życie wieczne, ale chodzi o to, aby wrócić do Prawdziwej Ojczyzny. Napłynęły wyrzuty sumienia, a przez ciało przepłynął dreszcz! Przy wchodzeniu do kościoła zauważyłem napis w gablocie: "wszyscy spotkamy się w Niebie".

      Trafiłem na cichą Mszę świętą z kapłanem, który czytał Słowo z dostojeństwem, wolno i wyraźnie. Apostoł Jan przekaże to, co miał pokazane w wizji Apokalipsy (Ap 11,4-12)...wówczas dotyczące Sodomy oraz Egiptu.

W zawołaniu padną słowa (Por. 2 Tm 1, 10b), że nasz Zbawiciel śmierć zwyciężył. Natomiast w Ewangelii (Łk 20,27-40) wyjaśnił saduceuszom kwestię dotyczącą zmartwychwstania. "Godni udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych" już umrzeć nie mogą, "gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi (..) Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych (..)".

    Przepłynęły osoby znajomych, odwróconych, żyjących tylko tym światem z przeświadczeniem, że muszę się za nich modlić! Chwilami chwytałem twarz w dłonie, a w tym czasie napłynęła intencja modlitewna!  Przecież Bóg Ojciec w swoim nieskończonymi miłosierdziu pokazuje drogę wszystkim swoim dzieciom, nawet tym, które Go nie chcą! Z moich obserwacji jest to 90% ludzkości. W tym jest cała masa obojętnych i 1/4 wrogów wiary!

     Święta Hostia powaliła mnie na kolana, z trudem wstałem, bo trzeba biec na dyżur, a już czekał wyjazd! Teraz, gdy jedziemy karetką wzrok zatrzymała nazwa baru "E D E N" oraz gołębie na niebie, a Królestwo Boże było na wyciągnięcie ręki. Natomiast serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża.

     Lubię dalekie wyjazdy, na których odmawiam różaniec, który chwilami płynie z serca, a  chwilami z obowiązku (ustnie), a to jest nikomu niepotrzebne! Wzrok zatrzymały dwa przydrożne krzyże, każda chwilka z Panem Jezusem jest inna, nigdy się nie nudzisz!

    W nędznej chacie trafiłem na starego człowieka, ledwie żywego, który stwierdził, że chyba idzie do Abrahama. Nie odezwałem się, bo w tym czasie z obrazu patrzył na mnie Pan Jezus z Sercem w koronie. U następnego, ciężko chorego dziadka też był obraz Pana Jezusa z Sercem.

                                                                           Jezus z sercem w koronie

     Jakby na ten moment z włączonego radia płynie piosenka Niemena: "już wracać czas (..) To smutny lata zmierzch (..) Nikt nie żegna tu". To prawda, bo często umieramy w bałaganie, szumie, pośpiechu przy braku pożegnania! Jest to wynik tego, że wszyscy traktują śmierć jako zło oraz jako nicość (grób). W radości padłem na kolana - jak wielką łaską Boga jest różaniec, a już czas na Anioł Pański 12:00.

     Z telewizji popłynie informacja o łapaniu przestępców na granicy, przecież tak samo jest z przejściem na tamten świat! Nie uda się oszukać, ponieważ każdy zostanie dokładnie prześwietlony, zawrócą lub ukażą.

     W tej wielkiej radości rozgłosiłem radio z którego płynęły kantaty. Także to piękne, bo tu szum świata, zalew informacyjny, a Pan prowadzi w tym, co jest nam potrzebne w tej chwilce! Natomiast w "Wiadomościach lekarskich", które leżały w szafie od 1987 roku przeczytałem wzmiankę o pastorze - lekarzu protestanckim pochowanym w Węgorzewie 3 Stycznia 1748 roku, któremu przeznaczono epigram Jana Reyena:

     "Pasterza obowiązek spełniam i lekarza. Jak dobrze łączą się oba w tobie, albowiem leczysz ciało i zarazem duszę". Wiem, że są to słowa Pana do mnie, nawet zdziwiony kręciłem głową, bo takim lekarzem jestem.

     Teraz, gdy to przepisuję (13 października 2023 r.) doznałem wstrząsu, ponieważ z tego powodu zawieszono mi prawo wykonywania zawodu...tuż przed przejściem na emeryturę od 1 stycznia 2009 roku! Moja wiara to choroba (mistyka = psychoza).

     Dopiero w tym momencie zrozumiałem dobro jakie mają czynić moje świadectwa wiary! Wszystko czyniłem nieświadomie prowadzony przez Boga Ojca...od Niego miałem moc w czynieniu tych zapisów!

     Podczas wyjazdu na obiad napadli mnie "czuwaje", w tym mrukliwy sąsiad udający głupiego. Jakby na ten czas płyną obrazy z życia hien, większość pokonuje lwicę! Tak jest z bolszewikami, którzy nienawidzą zabijanych współbraci.

    Ponownie trafił się wyjazd, a radość zalała serce, bo pasuje ta część różańca, a wzrok zatrzymują figury Mateczki na tej trasie. Wyraźnie widzę, że ten dyżur jest dany z nieba (oddał mi kolega).

     U babuszki znowu będzie Pan Jezus z Sercem, a nędzna chatka cała była wystrojona wizerunkami świętych obrazów. Tak jest dzisiaj u mnie! Pojechaliśmy do szpitala, a w drodze powrotnej okazało się, że pacjentka jest bardzo wierząca, a przy tym skołowana przez szatana.         Wyjaśniam jej, że "starość to radość, a śmierć to wesele"! Przekazałem jej że śmierć to życie, powrót duszy z wygnania. Mówiłem też o piekle i niebie, a ona nie mogła nadziwić się, że spotkała bratnią duszę. Z tej radości dała mi pieniądze, a ja przyjąłem je na szczęście!

     Teraz popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji dnia, a zarazem mogę powiedzieć, że Szatan udowadnia nam, że Piekło to nasze życie!

    Udało się spełnić pragnienie zapalenia lampki pod krzyżem Pana Jezusa...ryzykownie wyskoczyłem z dyżuru! Dyspozytorka chciała wysłać mnie na lewy wyjazd na wesele sanitariusza, ale odmówiłem, bo jest to grzeczne!

      Zerwano do młodego człowieka z zawałem serca, będę jechał koło mojego krzyża z płonącą lampką...słusznie Zły odciągał mnie od jej zapalenia!

     Znowu nędzna chata i Pan Jezus z Sercem. Ponownie pędzimy do szpitala. W sercu pojawił się kolega, który wpadł w nałóg zażywania Relanium...umarł z tego powodu! On żył tylko tym światem, i kręcił się przy władzy ludowej. Tacy lubią napuszczać jednych na drugich, nawet swoich na swoich! Ile przy tym mają zabawy...

    Wiele bólu sprawiało moje wołanie do Boga. Przypomniała się stacja drogi krzyżowej z otarciem Twarzy Zbawiciela przez Weronikę. Tę stację drogi krzyżowej powtarzałem 10 razy. Ja czynię to w tym dniu poprzez uczestnictwo w Mszy św. z Eucharystią, pomaganie z serca oraz modlenie się w uniesieniu duchowym (modlitwa serca).

     Wracałem z wyjazdu od następnej staruszki koło mojego krzyża i powtórzyłem 10 razy: Podniesienie Pana Jezusa ukrzyżowanego! "Ojcze! Wybacz im. ponieważ nie wiedzą co czynią"!

     Następna została pobita przez synową, która zakochała się w psiej budzie. Powiedziałem, aby się pogodzili, bo gdyby tak czynił Pan Jezus dotychczas nasze mieszkania w Niebie byłoby zamknięte. Wróciłem do bazy wraz ze słowem: Amen!

      Na pewno nie wierzysz w potępienie, a właśnie dwóch więźniów na przepustce zamordowała własnego lekarza więziennego i jego żonę. Otrzymali karę śmierci i pozbawienie praw publicznych na zawsze!  Pan był zadowolony dzisiaj ze mnie, cały czas uśmiechał się z Całunu!

     Po chwilce odpoczynku zaczął się ruch: zatruta lekami, mały chłopczyk z zapaleniem gardła oraz nastolatka z biegunką. Zatrutej po udzieleniu pomocy podarowałem książkę mająca podnieś ją na duchu, a chłopczykowi podałem swoją penicylinę (wówczas robiło się bez prób). Wyraźnie widziałem pomoc Pana. Podziękowałem za ten dzień.

                                                                                                                          APeeL

  1. 18.11.1994(pt) ZA OFIARY REPRESJI...
  2. 17.11.1994(c) ZA ZAPISANYCH W KSIĘDZE ŻYCIA
  3. 16.11.1994(ś) ZA IGRAJĄCYCH Z ŻYCIEM...
  4. 15.11.1994(w)  ZA BRACI LETNICH W WIERZE...
  5. 14.11.1994(p) ZA SPRACOWANYCH...
  6. 13.11.1994 (n) ZA OFIARY OBŁĘDU...
  7. 12.11.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY PRZELEWAJĄ KREW NIEWINNĄ...
  8. 11.11.1994(pt) ZA ŻYJĄCYCH WG PRAWA PAŃSKIEGO...
  9. 10.11.1994(c) ZA BŁĄDZĄCYCH PO BEZDROŻACH...
  10. 09.11.1994(ś) ZA NIOSĄCYCH POMOC...

Strona 1965 z 2427

  • 1960
  • 1961
  • 1962
  • 1963
  • 1964
  • 1965
  • 1966
  • 1967
  • 1968
  • 1969

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2223  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?