Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.12.1992(c) Za tych, którzy uważają, że wszystko im się należy...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 grudzień 1992
Odsłon: 708

   Późno, złość przenika serce, modlitwy niemożliwe, a Szatan podsuwa, że SB to solidarność bolszewicka i zaleca pilne wyjście do pracy, bo będzie dużo pacjentów...nawet mam się nie golić! Nie posłuchałem, bo napłynęło delikatne zaproszenie do zabrania obrazu Jezusa Miłosiernego, który mam zawiesić w moim starym gabinecie (obecnie jest tam laboratorium).

    Poprosiłem Boga Ojca, aby ten dzień był zgodny z Jego Wolą i przeczytałem ułożoną modlitwę. Trwa posiedzenie Sejmu RP, a to dla mnie zły czas. Już spotykam „przebiegających” i "moją" pielęgniarkę, a teraz zagaduje czuwający:

  • Co? Zima się zbliża!

  • Ja widzę, że pan się zbliża!

    Śmiejemy się, ponieważ wiemy o co chodzi i każdy zna swoją rolę. Nie mam żadnego żalu, bo to cierpienie przyjąłem i przekazałem Matce Bożej. W przychodni okazało się, że było tylko dwóch pacjentów. Dobrze, że nie posłuchałem „rad” Szatana: ogoliłem się, pomodliłem i przyjechałem samochodem!

   Zły nie dawał za wygraną, bo z radia płynęła drażniąca muzyka, kłócono się w sejmie, a  w pr. III radia propagowano zabijanie dzieci nienarodzonych (Kuratowska i "kapłanka" Labuda)...nawet miałem pokusę zadzwonić.

   Około południa stała się cisza zewnętrzna oraz w moim sercu pojawił się starszy pan - całujący po spowiedzi - kapłana w rękę...widziałem to w Krakowie podczas ostatniej wizyty papieża.

    Łzy zakręciły się w oczach, a serce doznało ucisku, bo ta ręka daje rozgrzeszenie „w Imię Pana Jezusa”. Można powiedzieć, że jest to Ręka Boga! Nagle poczułem, że Pan wrócił! Radość :zalała serce, a w tym czasie Niemen śpiewał: „wśród wielu ludzkich spraw pamiętaj, że nie jesteś sam”.

   Słusznie Szatan atakował, bo na ścianie laboratorium udało się przybić obraz Pana Jezusa Miłosiernego! Nawet zdziwiłem się, ponieważ laborantka zaczęła dziękować: „och, taki sam mam w domu, wiele modlitw kieruję, zam koronkę i ona sprawiła, że rzadko mam zaostrzenia depresji”...

- Wiedzą o pani w Niebie, bo to natchnienie napłynęło w kościele i dlatego przyniosłem! Sam zacząłem wołać: „Panie Jezu...Ty wiedziałeś, że oddasz życie za mnie i za moją rodzinę...teraz proszę Cię, abyś dał Światło żonie, przecież ona nie wie jak cierpię i nie mogę jej tego przekazać. Daj też Światło synowi i spraw, aby córka wyleczyła się z nałogu”.

   W tej sekundce pojawiła się pacjentka, która zawsze przychodzi w takich chwilkach, jakby realizując natchnienia od Złego. Nie mogłem ją namówić do przekazywania swoich cierpień Matce Bożej w różnych intencjach.

   Nagła niespodzianka, bo dzisiaj jest wypłata, a serce zalał smutek, ponieważ górnicy nie uzyskają odpowiedniej zapłaty na święta. Trafiłem też na „zbuntowanych” kierowców, którzy już dawno powinni opuścić pracę dla innych (mają inne dochody).

   Teraz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego: za tych, którzy uważają, że wszystko im się należy. „Jezu mój, bądź miłosierny dla nich, bo nie wolno uważać siebie za najważniejszego, pysznić się i buntować szkodząc innym".

   Napłynął obraz Pana Jezusa obnażonego z szat, a łzy zalały oczy: „Jezu przyjmij moje wołanie, jak Ty zniosłeś to obnażenie...obdarcie ze wszystkiego? Boże to cierpienie Syna Twego za tych braci, miej miłosierdzie nad nimi”.

   W tym czasie żona płakała podczas czytania życzeń przysłanych z Towarzystwa chroniącego życie poczęte. Jakby na potwierdzenie intencji modlitw pokazano obóz uchodźców z b. Jugosławii (w naszej ojczyźnie). Małżeństwo z Kosowa dziękowało, a inni - zabrani z piekła na ziemi - złorzeczyli opiekunom dającym schronienie!

          „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień”…

                                                                                                                                       APeeL

 

 

 

 

16.12.1992(ś) Za dających siebie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 grudzień 1992
Odsłon: 767

    Po zawołaniu przez Stwórcę trudno jest już prowadzić normalne życie, ponieważ pojawia się inne poczucie grzeszności („podwyższona poprzeczka”): pragnienie czystości, milczenia i modlitwy, a to budzi wrażenie obrażonego.

   Musisz "opuścić" także żonę, co uzasadnia celibat, bo wówczas ostatnią miłością jest Pan Jezus. Nie możesz być też żadnym kierownikiem, chyba, że duchowym. Nie pojmie tego normalny człowiek. W zawołanych toczy się bój między światem widzialnym i niewidzialnym.

    Płyną modlitwy poranne, uciekłem wcześniej z domu na Mszę św. przed pójściem do pracy. Przykro mi dodatkowo z powodu dzieci: syn się nie odzywa, a córka wpadła w pogaństwo.

   Nagle Pan odmienił moje serce, bo dzisiaj nie ma pacjentów, a z radia popłyną piękne melodie...tak, jakby dla mnie!  „Jezu mój! Jezu! Panie całego mojego serca, gdzie nie ma już miejsca dla nikogo! Twoja Miłość nierówna żadnej, a bez kochania Ciebie nie można kochać nikogo. Twoje Serce w moim...och, kocham wówczas cały świat! Pochylam się wówczas nad narkomanem, dziwką i zboczeńcem! 

    Nie mogę odwrócić się od cierpiącego i szukającego drogi do Boga Ojca! Wybacz Jezu zło, które czynię z każdym oddechem. Wybacz! Jezu wybacz! Jezu mój! Czysty Panie od Początku do Końca. Jakże obrażają Cię bluźnierstwa tego świata!”

   Łzy zalały oczy, a serce ściskał ból, ponieważ przez sekundki odczułem Czystość i Niewinność Pana Jezusa. Napłynęła moc od Ojca. Tutaj spostrzeżenie: moc Boga zaczyna się, gdy łzy zaleją oczy. To nie ma nic wspólnego z mocą ludzi tego świata, którym towarzyszy telewizja, buta i ośmieszanie innych...np. moc pragnących zabijania nienarodzonych.

    Dzisiaj jest dzień porad: Jak odczytać Wolę Boga Ojca w wyborze kierunku studiów, wyjazdu za granicę, czy budowania lub rozbudowywania domu, a także odczytywania intencji modlitewnych. Wskazuję na modlitwy, wołania do Matki...dzisiaj „daję siebie ludziom”, bo wielu jest zagubionych. To tak jak przewodnik w górach lub w buszu.

    Właśnie trafiła się para św. Jehowy i umierająca pielęgniarka. Wskazuję jej na Matkę, Pana Jezusa, przekazywanie cierpień oraz Eucharystię z Wiatykiem, ale rozmawiamy różnymi językami. Pierwszy raz zrozumiałem tragedię „wierzących św. Jehowy”...czyli takich, którzy przystali do nich z czystym sercem w poszukiwaniu Prawdy! Tak było też z tą pielęgniarką, bo oni nie wierzą w duszę i życie wieczne.

   Podczas przejazdu na wizytę nie odzywałem się ani jednym słowem do kierowcy, ponieważ „umierałem” z powodu odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego: „za św. Jehowy”. Teraz wiem dlaczego zabrałem do pracy książkę Marcela Leveque: „Wierzę w życie wieczne”, bo umierającej śnią się zmarli pracownicy (w tym z pogotowia, gdzie pracowała szereg lat):

   „Jezu mój! Jezu przyjmij ich, miej miłosierdzie...przecież to bracia, wielu nie wierzy, ale są tacy, że to ich droga do Ciebie!” Ta żarliwość modlitwy i oddalenie od ciała upewniają mnie w słuszności moich odczuć...śmierć to nasze zmartwychwstanie!

    Jakby na potwierdzenie modlitwy trafiłem do chatki, gdzie na stole stała wielka i piękna Figura Jezusa z Gorejącym Sercem, Matka z Sercem Miłosiernym w koronie oraz obraz Pana Jezusa z Najświętszym Sercem.

   W otworzonej książeczce trafiłem na słowa o miłości bliźniego...tak wyraża się dawania siebie innym oraz wołanie do Boga i modlitw w ich intencji. Naprawdę przekazuję w nich swoje serce i swoją duszę.

    W czasie powrotu z pracy trwały zawołania modlitewne...na chwiejących się nogach, nie było dla mnie świata. Popłynie też koronka do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy i to będzie trwało do 16.00.

    Czułem też bliskość Pana Jezusa, a pogłębiało ją słuchanie pieśni żydowskich. Tam jest „Mamele” (Mamusia) - czy tak właśnie mówił Pan Jezus do Matki Bożej? W ręku mam książkę Janusza Korczaka, gdzie syn trzyma rękę ojca pijaka (miłość).

   Tuż przed snem padłem na kolana, aby odmówić różaniec Pana Jezusa...znalazłem się w Królestwie Bożym na ziemi. Dodatkowo przekazałem moją dzisiejszą czystość w intencji kuszonych kapłanów.

   W wyobraźni znalazłem się na drodze krzyżowej jako Szymon i Weronika...jawnie ocierałem Twarz Jezusa! Jakże piękny jest każdy dzień dzień mojego życia ze świadomością nieśmiertelności naszej duszy!

                                                                                                                                   APeeL

 

 

 

 

 

15.12.1992(w) ZA ZGRZYBIAŁYCH STARUSZKÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 grudzień 1992
Odsłon: 614

   W łasce wiary Szatan nęka koszmarami sennymi z różnymi formami kuszeń. Teraz napłynęła wielka radość z wcześniejszego wstania i „tracenia czasu” na rozmowę z Bogiem (moje modlitwy). Dobrze się stało, bo właśnie wysyłają karetką do umierającej staruszki, która do końca kochała obecne życie. Odejdzie do Pana jeszcze tego dnia o 16.00…

   W przychodni trafiłem na normalny „młyn”, a chciałem wyskoczyć do dentystki. Zły nękał mnie dodatkowo, wpuszczał złości oraz dał natchnienie, aby pojechać o 11.00, a było wówczas najwięcej ludzi. Dobrze, że rano poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo tego dnia, a wówczas jesteśmy prowadzeni innymi drogami...niby przypadkowo wpadłem na laborantkę rtg i zrobiłem sobie zdjęcie tego zęba.

   Już mam wyjść, ale Pan sprawił, że musiałem załatwić cały ciąg staruszek (nie mogłem ich zostawić), a to sprawiło, że z chorym zębem trafiłem do koleżanki jako ostatni...przy pustej poczekalni!

    Teraz, na wizycie domowej jestem u bardzo starego małżeństwa z dziadkiem mającym wygląd patriarchy (siwy łącznie z brodą), który stwierdził, że spowiedź powinna być międzynarodowa...inaczej można nakłamać księdzu.

    Tak poznałem intencję tego dnia i po koronce do Miłosierdzia Bożego popłynie moja modlitwa: „za zgrzybiałych staruszków”. Ten dzień zakończy wizyta u porażonej wylewem matki zmarłego kapłana. Ona także kochała to życie...nawet w jej dokumentach będzie moja karteczka (z 20 stycznia 1988 r.) ze słowami: „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie zachowa je na życie wieczne”.

    Ta kobieta kilka razy uciekała od śmierci, bo miała śmiertelne obrzęki płuc. Prawdopodobnie została wysłuchana w żarliwych modlitwach i dlatego „żyje”: wszystko rozumie, cierpi, ale nic nie mówi. Nad jej łóżkiem wisi Jezus Miłosierny, a w domu panuje cudowna energia. Jakże chciałbym tutaj siedzieć.

    Córce zalecam odczytanie Woli Ojca i przekazanie próśb modlitewnych o uruchomienie chorej lub jej zabranie (życie roślinne). W podzięce podarowano mi książkę o życiu wiecznym.

   Zmęczony dyżurem, pracą w przychodni, chorym zębem i atakami demona padłem śmiertelnie zmęczony. W tym czasie przepłynęły obrazy niedołężnych staruszków z mojego rejonu lekarskiego: ateisty, umierającego, bojącego się śmierci, głuchej jak pień, chorego na astmę oraz stale dyskutującego. Ogarnij cały świat.

    Przepisuję to (18 grudnia 2018 r.), a właśnie zmarł Kazimierz Kutz (85 lat), który pod koniec życia powiedział, że głupieje na starość normalnie (coś w tym stylu)...znam to, bo sam grzybieję w tempie przyspieszonym (75 lat). Jeszcze nie garbię się, ale ciągną mnie drzemki w ciągu dnia...

    Wiedz, że w tym wieku ubytki kory mózgowej sięgają 30-50%, są kłopoty z koncentracją, pojawia się zaburzenie pamięci i uczenia się oraz:

usztywnienie poglądów (Bolek)

parcie na szkło (Schetyna)

pragnienie przybycia na białym koniu (Donald mniejszy)

bycie prezydentem (Biedroń)

dziwactwa (u mnie jest to dążenie do świętości)

pieniactwo (Niesiołowski)

zbieractwo (np. butów u „Stokrotki”)

mówienie do siebie i do telewizora (jestem w tej grupie, ale nie wiadomo ilu jest takich)

wyskoki (Kukiz: piłeś nie pisz!)

marzenie o powrocie do władzy (Komoruski)

zakochanie się w sobie (Gesslerowa)

chlapanie (Artur Petru z partii 6 królów),

a na końcu wymaganie opieki (02 stycznia 2019 r. otrzymam dodatek opiekuńczy)…   

- Panu Bogu wszystko się udało oprócz starości...mówili moi pacjenci.

- A co Pan Bóg pokazuje przez starość?

- Nie wiem!

- Proste: nie pokładaj ufności w ciele!

     Wpisz: memy: „Stary człowiek i morze”…

                                                                                                                                      APeeL

14.12.1992(p) ZA WIĘŹNIÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 grudzień 1992
Odsłon: 331

     W nocy miałem koszmarne sny o charakterze symbolicznym, które potwierdziły się;

- oto widzę znajomego z pięknym orderem na piersi (rozmawiałem o orderze dla kolegi lekarza)

- jakiś wywiad do mikrofonu (mówiłem z mocą o wierze)

- idę ulicą, a płynie muzyka rockowa (mówiłem, że jest to muzyka szatańska)

- napastowali mnie młodzi natręci (tak było z samego rana, koniecznie chcieli dostać się do mnie)

- pojawiły się dwie kupki gnoju: mała śmierdząca (lewy zysk) i duża (wypłata)/

- rozmawiam o pośle Stefanie Niesiołowskim...

   Dzisiaj nie mogę modlić się, bo demon zalewa mnie wyrzutami sumienia. W takich momentach wzywałem pomocy: „Matko! Jak mogłem to uczynić? Tak nie wolno! Matko przebacz!” Ja wiem, że wyrzuty sumienia pochodzą od złego, ponieważ grzechy mam raz na zawsze przebaczone!

   Trwa nawał ludzi i spraw. Proszę Pacjentkę, aby korzystała z pomocy Nieba...wołania do Matki Bożej, a nie do zmarłego męża!

   Dzisiaj jest post w intencji pokoju w Jugosławii (środy i piątki), który świetnie znoszę (spożyję tylko 2 kawy, 3 kawałki chleba i 3 jabłka).

   Nie cieszą mnie datki od ludzi, nie chcę tego, krępuję się...wolę dawać niż brać. Napłynęła radość z powodu obdarowania złej córki. Wczoraj prosiła o pieniądze, a ja dopiero przy jej wyjściu chwyciłem się za kieszeń i dałem.

   Już czas koronki...niechętnie załatwiam wypuszczonego z więzienia, a on czekał cierpliwie od rana! Wszystko napisałem mu na maszynie i obdarowałem kawą i czekoladą. Podziękował za list, który przed laty napisałem do niego, gdy był w więzieni. Nie dano mu, ale przeczytano. Wyobrażam sobie tę scenę: jakiś wychowawca czyta na głos moje słowa o Panu Jezusie i o przyjęciu cierpienia.

   Nad tym wszystkim jest Mądrość Boga Ojca. Smutek zalał serce i w takim stanie pobiegłem do pokoju lekarza dyżurnego w pogotowiu, gdzie padłem na kolana i w całkowitej ciemności odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego: za uwięzionych, aby Pan Jezus przyjął ich w Swoim Miłosiernym Sercu…”Ojcze miej miłosierdzie nad więźniami”.

   Natchnienie sprawiło, że dodałem koronkę do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy (nazywam ją w skrócie UCC). Popłynie też moja modlitwa aż do słów Pana Jezusa na krzyżu: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?”

   Po chwilce snu jedziemy karetką, migają światłą, szumi silnik, deszcz pada na szyby, a ja sercem jestem na festiwalu pisma „Nie z tej Ziemi” w Krakowie, gdzie mam przedstawić problem odczytywania Woli Ojca…

   Przed północą dobrowolnie zgłosiłem się na wyjazd za kolegę, aby odmówić wszystkie modlitwy. Na miejscu zostałem zadziwiony, bo trafiłem do wielkich bogaczy, którzy mnie obdarowali.

   Wracamy ze szpitala, a ja z natchnienia tłumaczę personelowi (neopoganie), że posiadamy duszę, śmierć oznacza tylko odrzucenie ciała fizycznego...ostrzegam ich, że nie będą mogli powiedzieć: nie wiedziałem! Wskazałem, że mówię to od Boga Ojca jako wiedzący.

   Podziękowałem Bogu za ten dzień i poprosiłem o błogosławieństwo następnego dnia, a właśnie wybiła północ. „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus".

                                                                                                            APeeL

 

13.12.1992(n) W INTENCJI INTERNOWANYCH W STANIE WOJENNYM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 grudzień 1992
Odsłon: 753

   Tuż po wstaniu serce zalała nieokreślona złość i niechęć od Szatana, a właśnie jest rocznica stanu wojennego (13 grudnia 1981 - 22 lipca 1983). Wielki smutek zalał serce, nic nie można czytać, a telewizja wprost odraża! Nie istnieje dla mnie ten świat... 

    Przykro mi, bo kocham moją ojczyznę, całym sercem jestem oddany chorym i codziennie uczestniczę w Mszy św. Bardzo lubiłem żołnierzy, którym służyłem w jednostce jako lekarz. Dla służb stałem się obiektem ćwiczeń, bo: ”jak to?...nie ma u was szpiegów?”  Na dodatek trzaska podgląd...

   Serca skrzywdzonych są wydawane na żer Szatana, który w tym momencie zalewa mnie złością na „czuwajów”...jest we mnie żmija, lew i wilk, a ja nie mam takiego serca! To zarazem sprawia niechęć do władzy wciąż ludowej, bo rządzi stary układ. Lech Wałęsa nic nie zmienił, a po latach okaże się „Bolkiem”.

   Napłynęły obrazy nagle aresztowanych i uwięzionych w stanie wojennym. Dla zmylenia osadzono też Lecha, aby później mieć alibi do zrobienia go opozycyjnym prezydentem wszystkich Polaków. Co ja mam do tego wszystkiego?

   Zaplanowałem Mszę św. o 12.00 w sąsiedniej parafii, a zły kusił do bycia w moim kościele o 10.15. Nie podałem się, a po wejściu do tej pięknej świątyni i znalezieniu się - przed Panem Jezusem z Gorejącym Sercem oraz Matką trzymającą dwie korony - moje serce zalała radość Boża!

   Dlaczego świat szuka atrakcji poza wiarą? Z czym można je porównać, bo ja urzeczony wciąż dziękowałem Bogu Ojcu. Krzyknąłem tylko „Och! Jezu mój! Jakże Pan wynagradza”. Przecież jest to pokazane na małym dziecku, które z płaczem woła: "ja chcę do tatusia!" 

   Płyną czytania o radości Bożej (Izajasz), ale świat nie zna tego. Takie łaski spływają nagle, a to wyjaśnia poranny atak Złego, który ma dostęp do przebiegu dnia naszego życia.

   Teraz już wiem dlaczego kościoły nie podobają się złemu? To Raj na ziemi i Niebo dla wierzącego. Patrzę migające świece, obrazy i figury i nie mogę zrozumieć tego obdarowania w dniu dzisiejszym.

    Usiadłem w miejscu skąd widać Ołtarz św. z Jezuskiem, Matkę z o. Kolbe, krzyż z Panem Jezusem i św. Antoniego z Dzieciątkiem. Nie mogłem oderwać oczu. Niech nikt nie twierdzi, że błędne jest oddawanie czci obrazom i figurom! To wszystko wywołuje w moim sercu pokój i radość Bożą, a od twarzy św. Antoniego nie moglem oderwać wzroku! Jak wyrazić moje pokorne pochylenie głowy z zamknięciem oczu?

    To, co piszę jest wynikiem zadziwienia i radości napływającej od mojego Prawdziwego Ojca! „Ojcze mój, który Jesteś w Niebie...święć się Imię Twoje” z namaszczeniem odmawiałem Modlitwę Pańską. Dusza w tym czasie krzyczała: „nie godzien, nie godzien, nie godzien”, a do Eucharystii podeszło tylko kilka osób.

      W domu, na kolanach odmówiłem całą moją modlitwę w intencji tego dnia. Moje serce zalewał smutek i poczucie osamotnienia rodzin internowanych w stanie wojennym! „Panie Jezu - Ty także byłeś osamotniony od Getsemani aż do śmierci na krzyżu. Przebacz tym wszystkim, którzy odwrócili się od Ciebie i Ojca, także z tamtego czasu"...                                                                                                                                                                                                                                                               APeeL

 

 

  1. 12.12.1992(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE SŁUCHAJĄ PANA JEZUSA
  2. 11.12.1992(pt) ZA MAŁPUJĄCYCH NASZĄ WIARĘ...
  3. 10.12.1992(c) ZA IDĄCYCH ZA WOLĄ WŁASNĄ
  4. 09.12.1992(ś) ZA PRAGNĄCYCH DAWANIA ŚWIADECTWA WIARY
  5. 08.12.1992(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIERZĄ W NIEPOKALANE POCZĘCIE MATKI BOŻEJ...
  6. 07.12.1992(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ POMOCY...
  7. 06.12.1992(n) Dziękczynienie Panu Jezusowi
  8. 05.12.1992(s) DZIĘKCZYNIENIE MATCE BOŻEJ...
  9. 04.12.1992(pt) POGRZEB OJCA ZIEMSKIEGO
  10. 03.12.1992(c) NA TYM ZESŁANIU ODPOWIADAM ZA WIELU...

Strona 1965 z 2287

  • 1960
  • 1961
  • 1962
  • 1963
  • 1964
  • 1965
  • 1966
  • 1967
  • 1968
  • 1969

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1120  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?