- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1142
Nikt z nas nie zna przebiegu tego, co wydarzy się „za chwilę, za dzień i za rok”. W odróżnieniu od większości nic nie planuję. Nie bierz tego dosłownie, bo trzeba iść po chleb, na Mszę św. a w potrzebie odebrać pieniądze z bankomatu.
Zły namawiał mnie do przybycia tutaj wczoraj, bo miałem trafić tutaj dzisiaj. Teraz stoję w zimnie i wietrze zapatrzony w poświęcony ogień. Nagle moje serce zalała tęsknota za Panem Jezusem z pragnieniem śmierci.
To nie jest uczucie, które pojawia się w ekstazie, gdy następuje zjednanie ze Zbawicielem. Wówczas stajesz się kroplą w morzu Miłości Bożej i chcesz, aby to trwało.
Zawołałem ze łzami w oczach: „Panie! zabierz mnie stąd”, ale napłynęło, że „jeszcze nie teraz”. Wiem, że mam odrobić wydobycie z grobu i otrzymanie nowego życia. Bardzo chciałbym odkupić tą łaskę i opowiedzieć o wszystkim na jakimś zgromadzeniu. Bóg zna to pragnienie, ale nic nie spełnia „na zawołanie”.
Odnowiliśmy przyrzeczenie Chrztu św., ale przykro, bo wierni nie mieli gromnic. Po Komunia św. ponownie napłynęło pragnienie „śmierci w Panu”.
Zły kusił, abym zwrócił uwagę kapłanowi, bo żartował po Eucharystii w obecności Pana Jezusa leżącego w grobie. Opowiadał „śmieszne zdarzenie”, a później 3 x dziękował wiernym, że łaskawie przychodzą na nabożeństwa! Dobrze, że były przeszkody, bo straciłbym pokój.
Dlaczego zostałem zaproszony tutaj? To wyjaśniło się po uroczystościach, bo wszyscy uciekli, a przed grobem Pana Jezusa pozostała klęcząca dziewczynka. Po zawołaniu przez matkę pocałowała Zbawiciela oraz krzyż!
Zastąpiłem ją i pozostałem sam na Sam z Panem Jezusem. Serce zalała święta cisza. W tym stanie wracałem do domu: wolno, ostrożnie, zgodnie z przepisami i w całkowitym pokoju.
Około północy pojechałem na czuwanie do naszego kościoła, ale uciekłem, bo młodzież głośno grała i śpiewała przed Panem leżącym w grobie. Dopiero później czuwały niewiasty. Jedną z nich, ciężko chorą spotkałem rano...trwała przed grobem od 2.00.
Trzeci dzień nie włączyłem telewizora, a w zapisie z dnia 04.04.1993 r. na nagłym wyjeździe pogotowiem trafiłem do pacjentki obstawionej obrazami i żyjącej w ciszy tykającego zegara... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1108
Miałem problem; czy być na dzisiejszych uroczystościach w kościele czy w pobliskiej kaplicy, gdzie ciepło i przyjemnie. Zapyta ktoś jaki jest dowód na dobry wybór?
O tym zawsze świadczą przeżycia duchowe z całym ciągiem zdarzeń, a także atak demona. Jeżeli błędnie odczytasz Wolę Boga Ojca to zły da ci spokój, abyś nabrał przekonania, że postąpiłeś słusznie. To proste, a zarazem trudne, ponieważ bestia ma nieskończony repertuar pokus.
Proboszcz przygotował piękne rozważania drogi krzyżowej, a po każdej stacji lud śpiewał. Trwały zawołania i modlitwy tak jak lubię. To nabożeństwo postanowiłem dodać do moich modlitw...jako odpust zupełny "za moich winowajców".
Szatan nie lubi tego i intensywnie zalewał mnie nienawiścią do nich! Nie mogłem odsunąć tych agresywnie wpuszczanych myśli, którym towarzyszył ucisk w okolicy splotu słonecznego. Jeżeli nie wiesz dlaczego tak się dzieje to w końcu myślisz, że to płynie z twojego serca!
W dzisiejszych czytaniach odbywał się sąd nad Panem Jezusem, który wcześniej zapowiadał prorok Izajasz (Iz 52, 13-53.12): „(...) nieludzko został oszpecony jego wygląd i postać jego była niepodobna do ludzi. (...) Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści (...) Lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.
Dręczono go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. (...) Po udręce i sądzie został usunięty (...) Zgładzono go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób mu wyznaczono między bezbożnymi (...)”.
Atak złego trwał około 1.5 godziny aż do momentu ucałowania krzyża Pana Jezusa. Podszedłem i pocałowałem jeden ostry cierń na Głowie Zbawiciela, a moje serce doznało skurczu. Wracałem ze łzami w oczach, padłem na kolana i długi czas nie mogłem dojść do siebie. Zostałem całkowicie zaskoczony, a całe nabożeństwo zaczęło się dopiero teraz.
Szatan uciekł z moimi „bardzo ważnymi” sprawami. Wyjaśnił się jego podły atak. Bestia wiedziała jakie będę miał przeżycie w kościele dlatego podsuwał kaplicę. To świadectwo jest ważne, bo taki wstrząs ciała zaznałem pierwszy raz w życiu.
Łzy i uniesienie w duszy są świadectwem prawdy. Przesunęły się obrazy tych, którzy nie wierzą w krzyż Pana Jezusa. Napłynął obraz HGW, która podczas akcji nocnej skasowała wszystkie krzyże przydrożne w W-wie. Wyobraź sobie, że opiekujesz się takim krzyżem, żegnasz się przechodząc obok, czasami stawiasz lampkę lub kwiatek, a rano widzisz puste pole! Zobacz sprawność "władzy"...
Pan kiedyś pokaże wszystko tej pani, która teraz szczyci się otwieraniem dróg i mostów, a także pogańskiego stadionu z równoczesnym ślimaczeniem się budowy Świątyni Opatrzności Bożej.
Komunia św. załamała się na pół. Popłakałem się, a właśnie płynęła pieśń: „Odszedł Pasterz nasz, co ukochał lud. O Jezu, dzięki Ci za Twej męki trud”. I tak cały czas, bo „Gdy na krzyżu konał, słońce się zaćmiło, ziemia się zatrzęsła (...) Boski Zbawca zamki śmierci skruszył (...) Zmiażdżył władze czarta.
Pozostałem na „Gorzkich żalach” oraz na Litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa. Wszystko trwało 4 godziny, a mnie nie chciało się opuścić Domu Pana.
Podczas wychodzenia z kościoła siostra zakonna w mojej obecności zdjęła zasłonę z krzyża, który kiedyś odnowiłem, a wzrok zatrzymały ciernie w Głowie Pana Jezusa. W domu wzrok zatrzymał VI t. „Poematu Boga-Człowieka”, który otworzył się na rozdziale: „Rozmowa z Kajfaszem”.
Jakie cierpienie spotka mnie dzisiaj (cierń i pękniecie św. Hostii)? Logując się do poczty na forum Onet.pl trafiłem na dyskusję o wierze katolickiej i cały wieczór broniłem naszej wiary... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1568
Dzisiejsza doba duchowa zaczęła się w momencie wyjścia na rozpoczynające się Triduum Paschalne. Właśnie „spojrzała” figurka Pana Jezusa padającego pod krzyżem, która towarzyszy mi od zawsze. Słodycz, pokój i miłość zalały serce...
Przez chwilkę rozmawiałem ze znajomym i prosiłem go, aby zaciągnął ojca do kościoła, bo gaśnie w oczach. Mówiłem mu o Eucharystii, o tym, że rozpoznam kapłana fałszywego lub tego, który nie wypowie formuły Przeistoczenia, bo poda mi tylko opłatek.
Gdyby istniała możliwość pokazania stanu mojego serca przed i po Komunii św. to zobaczyłby różnicę. Przed zjednaniem z Panem Jezusem często jestem pełen złości, a po mogę każdego przytulić.
Nagle moją duszę zalała miłość Boga do wszystkich ludzi, a szczególnie do złych Polaków: starych komunistów, szkodników, złodziei i morderców oraz podobnych na całym świecie. Bóg kocha szczególnie tą część ludzkości. Napłynęło pragnienie spotkania tych ludzi w Królestwie Niebieskim i wspólnego cieszenia się ze zbawienia.
To radość, którą wyrażali nagle uzdrawiani przez Pana Jezusa. Wyobraź sobie przez chwilkę jak krzyczeli tacy biedacy, a szczególnie śmierdzący trędowaci. Jeżeli masz chore kolano lub niesprawną rękę to wiesz o czym piszę. Podobnie jest z chorobami duszy. Wiele ich miliardów to zgnilizna, trąd i zapach siarki.
W tych chwilkach Bóg pokazuje mi Swoją wszechogarniającą miłość do ludzi. Moje serce stało się cząstką Najświętszego Serca Pana Jezusa. To spadło tak nagle i trwało aż do wejścia w drzwi kościoła.
Taki nadprzyrodzony kontakt z Bogiem jest rzadki i trwa krótko, ponieważ jesteśmy słabi. Normalny człowiek nie może mieć takich przeżyć, ponieważ nie wiedziałby o co chodzi. Do takiego stanu nie można dojść też jakąś techniką, bo sprawia go Miłość Boża napływająca do serca.
Przez całe uroczystości trwały rozproszenia, bo diabeł nie lubi czcicieli św. Hostii. Jego działanie potrafię odróżnić od złej energii napływającej od ludzi. W nadbrzuszu czułem ucisk, któremu towarzyszył niepokój i rozmyślanie nad wieloma „ważnymi sprawami”. Nie można tego pokonać własnymi siłami. Wszystko minęło w momencie zjednania się z Panem Jezusem w Eucharystii.
U mnie dodatkowo Pan Jezus „mówi” poprzez część widzialną św. Hostii, która może być wielka, innym razem jako skrawek lub trójkątna (symbol Trójcy Świętej). Kiedyś Komunia św. wypadła, bo otrzymałem podwójną...zdążyłem chwycić w dłonie. Ponadto Komunia św. samoistnie pęka w różnym stopniu, a to wskazuje na czekające mnie cierpienia.
Pewnego dnia zaprosiłem Pana Jezusa, aby towarzyszył nam podczas wyjazdu. Po Mszy św. wyszedłem ze św. Hostią (w ustach) do samochodu i tak się stało, że z domu odruchowo zabrałem płytę z różańcem, który odmówiliśmy podczas drogi. Pan był z nami...
Wróciłem do Pana Jezusa o 21.00, a później w domu zapaliłem lampkę i wołałem "za moich winowajców". Towarzyszyło mi zdjęcie Cudu Eucharystycznego z Lanciano oraz J.P. II podający św. Hostię Hindusowi, który klęcząc trzymał twarz w dłoniach... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1143
Na Mszy św. rozpraszali potrzebujący spowiedzi, którzy biegali od konfesjonału do konfesjonału. Dopiero w takim momencie wiesz jaką łaską jest kapłan. Jego właśnie boli głowa i ma dość „plucia w ucho” o samogwałcie, przeklinaniu, obgadywaniu innych, itd., ale tylko on może w Imię Pana Jezusa nas oczyścić.
Nie ma żadnej spowiedzi bezpośredniej do Boga, „który jest wszędzie i mnie czarny jest niepotrzebny”. Spróbuj dostać się do swojego szefa, a zobaczysz: "w jakiej pan sprawie?, pan prezes nie przyjmuje pracowników, nie zapisujemy na żadne wizyty, proszę zgłosić się do swojego biura”.
We wszystkich urzędach Polski Rzeczpospolitej Ludowej jest podobnie; nie odpisują, odsyłają do innych lub informują, że sprawa nie kwalifikuje się do rozpatrzenia. Wyślesz pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich, a otrzymasz odpowiedź od urzędnika z pieczątka "upoważniona przez".
Inaczej będziesz załatwiany, gdy jesteś członkiem „państwa w państwie”. Wówczas jesteś mile witany, a "papiery już czekają". Nie możesz przyjść tam prosto z ulicy, bo trzeba sobie na to zasłużyć.
Piszę to, aby pokazać prostą drogę: każdy może przyjść do Pana Jezusa podchodząc do kratki konfesjonału! Jak ktoś mówi inaczej to jest od diabła.
Nie docierały czytania (złe nagłośnienie), a kapłan odprawiał nabożeństwo w birecie, bo boi się przeziębienia głowy. Komunia św. pękła „w sercu”. Pozostałem w kościele i dalej modliłem się „za moich winowajców”. Właśnie wypadło zawołanie Pana Jezusa na krzyżu: „Ojcze! Wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”.
Podczas opracowywania starego zapisu „za świadomie czyniących zło” Stefan Niesiołowski w rozmowie z Moniką Olejnik nazwał arb. Józefa Michalika kłamcą, bo popiera radio Maryja. Stwierdził też, że rozgrzeszenie otrzymuje, ale od innego kapłana. Nawet "Stokrotka" kręciła głową i pokazała mu Janusza Palikota, który tego sługę Pana nazwał chamem (w radiu Zet).
Trafiłem na jego stronę januszpalikot.natemat.pl i stwierdziłem, że zgniła mu dusza i żyje gorzej od zwierząt, bo te nie obrażają Boga Objawionego. Zaleciłem, aby się obudził, bo czeka go śmierć prawdziwa (duszy).
Dziki człowiek, który nie słyszał o Chrystusie także podlega zbawieniu, ale musi przestrzegać ustalonych norm. Nie można być dzikim w państwie prawa. Takiego czeka Sąd Boży, pełen okrucieństwa, bo sprawiedliwy.
Napłynęły obrazy gwałcicieli-morderców z Ukrainy, potomków mafii komunistycznej, którzy zwabili dziewczynę i jeszcze żywe zwłoki wynieśli do lasu i podpalili. Mieli pecha, bo przeżyła. Prokuratura mając wszystkie dowody wypuściła ich. U bolszewików okrutnicy są w cenie, bo zrobią wszystko, co im karzą. W ten sposób utrwalany jest szatański system kłamstwa i zbrodni.
Obrzydliwością w oczach Boga jest sianie zgorszenia. Właśnie oglądałem „Krzywe zwierciadło”, gdzie Mariusz Gzyl małpował kapłana kończącego Mszę św.! Składał ręce i mamrotał pod nosem "Pan z wami", a Kuba Wątły chichotał w tym czasie jak opętany.
W Internecie trafiłem na informację o podpaleniu w jednym z kościołów w W-wie krzyża z figurą Pana Jezusa. Przypomniały się szatańskie tańce przed Belwederem bezczeszczące ten najświętszy znak na ziemi. Także w ich intencji zapaliłem lampkę pod moim krzyżem.
Cóż dziwić się prostakom, gdy prominentni lekarze z mojego samorządu nie zareagowali na powalenie krzyża przez kolegę - psychiatrę. Większość z nich to „katolicy”, którzy lubią ważniejsze obrady zaczynać od Mszy św.!
Pismo w tej sprawie zakończyłem słowami, że: „Żadnemu lekarzowi nie wolno walczyć z wiarą, powalać krzyż, profanować miejsca święte, dyskryminować katolików, bić żony, przeklinać sąsiada, kraść portfele pacjentów, zostawiać świadomie wacik w sercu, a także zaocznie rozpoznawać choroby...".
Kończę, a w National Geographic płynie program o Kainie (bratobójstwo), ale gorszą zbrodnią jest dzieciobójstwo (aborcja dzieci poczętych z gwałtu, kazirodztwa, z zespołem Downa lub u chorej mamusi). W mojej ojczyźnie zabijanie dzieci specjalnej troski jest usankcjonowane i popiera je „katolik” Bronisław Komorowski oraz faryzeusz Donald Tusk... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1054
W śnie widziałem gołąbki (pokój), mignął Cejrowski (obrona wiary) i rodzice z małym dzieciątkiem (kłopoty). Nie wolno tłumaczyć snów, ale to wszystko się sprawdzi.
Nic nie zapowiadało cierpienia, bo nadrobiłem zaległości w zapisach, słońce zalało świat, a żona była cała w skowronkach.
Nagle moje mieszkanie odwiedził rzecznik praw lekarzy (TVN „Dzień dobry”), który pięknie mówił o agresji chorych. Napisałem do Jolanty Pieńkowskiej, aby zapytała kolegę jak broni lekarzy przed agresją „swoich” kolegów?
Zaproponowałem, aby w Wielkim Tygodniu poruszyli dyskryminację katolików i los obrońcy krzyża Pana Jezusa, ale wiadomo, że dworaki boją się prawdy i wolą gotowanie przez cały post.
To była pierwsza próba, która miała wykazać moje wzrastanie w świętości, a Bóg ma ich nieskończony repertuar i są podsuwane aż do ostatniego uderzenia serca! Ciało ("ja") ciągnie do dochodzenia swego, a dusza pragnie przyjęcia cierpienia i przebaczania 77 razy.
Nie wiedziałem, że następne uderzenie otrzymam po odebraniu pisma od prezesa umiłowanego samorządu lekarskiego. W wyniku kuszenia pisałem wiele godzin i upadłem sromotnie, bo kolegom przebaczyłem i wołałem za nich do Boga, a wszystko zostało przerwane. To wielkie cierpienie...poczułem się jak zdrajca!
Popłakałem się z powodu upadku duchowego, a wzrok zatrzymał śpiewnik „Wspólnota w drodze”, który otworzył się na pieśni „radość tchnij w serce me”. Z kasety płynęła tęskna melodia, a z piętra dobiegał krzyk dziecka. W wyobraźni ujrzałem tatusia, który bierze malucha na ręce, przytula, pociesza i całuje.
Tak też stało się ze mną, bo ból i łzy zostały zamienione w radość. Pan przytulił mnie po upadku i serce zalał pocieszeniem, którego nie znałem dotychczas. Jak Pan Bóg to wszystko pokazuje!
W tej radości trafiłem do kościoła, a w oczekiwania na Mszę św. śpiewały mi ptaszki. Psalmista właśnie zawołał: „W Tobie, Panie, ucieczka moja (...) Ty jesteś moją opoką i twierdzą. (...) Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją (...) Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, od łona matki moim opiekunem.”. Ps 71
Stałem w drzwiach kościoła, a w sercu pojawił się św. Piotr, który 3 x zaparł się Nauczyciela i później zapłakał z tego powodu. Napłynęły wyrzuty sumienia, bo przepływały obrazy moich nieprawości. Aż krzyczałem „Panie Jezu! Boże!”.
Jak wielką łaską i mądrością Boga jest tracenie pamięci. Wyobraź sobie, że do końca życia masz pamięć fotograficzną i napływają słowa, myśli i czyny, którymi obrażałeś Boga...jakby stały się przed chwilką!
Pomyślałem o spowiedzi z powodu upadku, ale wzrok zatrzymały gwoździe częściowo wyciągnięte z rozbieranego rusztowania. Jeden z nich, powyginany znalazł się w moim ręku. Pan wprost mówi: "tamte grzechy masz już zmazane, a płacz po obecnym upadku sprawił natychmiastowe przebaczenie, bo Bóg zna twoją nędzę".
To prawda, bo oglądając się wstecz grzeszymy brakiem ufności w miłosierdzie Boże! Często takie „wyrzuty sumienia” są podsuwane przez szatana.
Zdziwiony słuchałem Ew. J13, 21-33. 36-38, gdzie właśnie Pan Jezus zapowiada zdradę Judasza oraz mówi do Piotra: "Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: kogut nie zapieje, a ty trzy razy się Mnie wyprzesz". APEL
- 02.04.2012(p) ZA PODŁĄ WŁADZĘ
- 01.04.2012(n) ZA BŁOGOSŁAWIONYCH, KTÓRZY IDĄ W IMIĘ PAŃSKIE
- 30.03.2012(pt) ZA OFIARY ZMOWY
- 29.03.2012(c) ZA TYCH, KTÓRZY ROZUMOWO PODCHODZĄ DO SPRAW BOŻYCH
- 28.03.2012(ś) ZA PRZYJMUJĄCYCH NIEZASŁUŻONE CIERPIENIE
- 27.03.2012(w) ZA TYCH, CO W SŁUŻBIE BOŻEJ
- 26.03.2012(p) ZA PODDANYCH PRÓBIE
- 25.03.2012(n) ZA KOCHAJĄCYCH TO ŻYCIE
- 24.03.2012(s) ZA UPOKORZONYCH
- 23.03.2012(pt) ZA ODPUST ZUPEŁNY DLA DUSZY ZMARŁEGO OJCA