- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1089
Dzisiaj, po przebudzeniu się w środku nocy (03.01.2014) chwyciłem twarz w dłonie i wołałem do Boga z dziękczynieniem, bo przepłynęły sytuacje w których mogłem zginąć z powodu alkoholu.
Pojechałem na kurs i skończyłem go w barze. Innym razem zeskoczyłem z okna i mogłem zostać kaleką (złamanie kostek), nie wspomnę o ciężkich utratach przytomności.
Prawie chce się krzyczeć z powodu wyrzutów sumienia: „Boże przepraszam! Jezu! tylko z Tobą jest mi dobrze, bo naszych pragnień nie może spełnić stworzenie i ten świat”.
Z moją łaską wiary nagle widzisz Opatrzność Bożą, bo złamanie zrosło się bez gipsu i następstw. Ortopeda chwycił się za głowę, gdy mnie zobaczył.
Przykre jest to, że okupanci specjalnie rozpijali naród, a dzisiaj chcą przemycić marihuanę. Janusz Palikot wcześniej ostentacyjnie pił „małpki” na ulicy (nie piję, ale „smak mię naleciał”), a dzisiaj na blogu napisał, że: zmieniać kodeks...zmieńmy siebie, bo to łatwiejsze i skuteczniejsze.
Całkowicie się z nim nie zgadzam, bo nie możemy zmienić się „siłą woli” lub przy pomocy wizażysty. Szatan tylko czeka na nasze postanowienie poprawy! Bezbożnicy negują jego istnienie. To skąd biorą się ich pomysły...?
Nie dziwię się młodemu człowiekowi, który spowodował wielką tragedię (w Kamieniu Pomorskim), bo dopiero po czasie podano, że był też pościg za pijanym policjantem, który uciekł z miejsca wypadku. W chwili obecnej robi się żarty z Polaków zapełniając więzienia rowerzystami po piwie.
Na forum dyskusyjnym niejaki ~ dl pytał podobnie do mojej żony: „jak to jest, że chce się pić alkohol?”. Poprosiłem w modlitwie, aby Pan jej to pokazał. Któregoś dnia wypiłem wszystko…także resztkę jej wina stojącego w lodówce, a dla niepoznaki nalałem wody.
Wino zapomniałem odkupić, a ona miała wielkie pragnienie napicia się lampki wina. Nalała sobie wodę i nagle zrozumiała, co oznacza nałóg. Ja dzisiaj mam to za sobą, ale bez pomocy Boga trudno jest porzucić każde zniewolenie.
Wróćmy do tamtego czasu. W swoim fałszu piłem tylko do 24.00...wódkę, piwo i szampana, a rano miałem w głowie niechęć do świata, a nawet stałem się wg Stachury „wrogiem parafialnym”. Napływała też złość polityczna i chęć żartowania z władzy, bo została dokona „przewrotka ustrojowa” w sensie, że nie ma już wrogów ludu!
W smutku szedłem do pracy, a moje serce było puste, ponieważ miałem zabitą duszę! Pojękiwałem tylko: „Matko! Matko!” i zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.
W przychodni trafiłem na nawał chorych, bo większość postanowiła leczyć się od nowego roku, a w rejestracji jakaś kobieta wcisnęła mi przy wszystkich forsę do kieszeni. Brzydko i źle zacząłem pierwszy dzień Nowego Roku.
Dodatkowo, jakby na znak od Boga wezwano mnie do sąsiada, który zmarł nagle w samochodzie. Ciężki, bezwładny, siny - ot, zwłoki. W moim upadku i nędzy pojawiło się pocieszenie, bo po zmianie fali radiowej płynęły piosenki i melodie, które bardzo lubię.
Tak dotrwałem do 15.00, a to czas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego. Wolno i z namaszczeniem płynie „Ojcze nasz, Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij...”, ale za kogo mam dzisiaj wołać? Wzrok zatrzymała książeczka „służbowa": Jak rozpoznać, że dziecko bierze narkotyki?
Pan Jezus w prowadzeniu skierował mnie do księgarni, gdzie trafiłem na jeden egzemplarz książki „Jezus". Łzy zalały oczy, bo to znak, że w mojej diabelskiej słabości Zbawiciel jest dzisiaj ze mną.
W domu ukoił sen, odmówiłem resztę modlitw, a wzrok zatrzymał Pan Jezus ukoronowany cierniami, a poprzez telewizję znalazłem się w kościele w Sarajewie, gdzie pięknie śpiewali mali chłopcy. Łzy zalały oczy i zawołałem: „Matko! Matko moja! Ty niesiesz im pokój”.
Na ten moment kupiona książeczka „Jezus" otworzyła się na obrazku pięknego Zbawiciela z małym chłopczykiem! Syn zobaczył ten obrazek i bardzo mu się spodobał...musiałem oddać ten skarb.
"Dziękuję Ojcze za ten dzień i za to świadectwo po latach...". APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 621
Po przebudzeniu w słabości ciała i ciężkości serca byłem zły na cały świat, a nawet na żonę stękającą z powodu bólu migrenowego, która chętnie rzuciłaby się na mnie, bo muszę mieć „na kolędę”...
Rozterkę rozwiązał Pan Jezus: „Wstań, Mój synu! Kościół potrzebuje ciebie”.* Natychmiast wiem, że mam mieć wolny dzień z Mszą św. o 7.00, bo Pan Jezus przychodzi dzisiaj do nas! Wczoraj zły kusił „wolnym dniem”, a dzisiaj „pracą”.
To jest typowy przykład, że nie wolno nic robić z własnej woli, bo zmieniamy ułożenie przebiegu dnia, a nawet życia! Wystawiamy się wówczas na pośmiewisko sił ciemności. To jest śmiertelny bój...
W pustym kościele zawołałem: „Jezu! Dobry Jezu! Kościół to dar Nieba”, ale moje zadziwienie dopiero nastąpi, gdy kapłan o którym myślałem we wstępnej modlitwie powie, że Kościół to dar Boga!
Poprosił też o modlitwę za Jana Pawła II, a mam w sercu przeczytane właśnie Słowa Pana Jezusa: „Z powodu odstępstwa i niegodziwości Mój Dom znajduje się w ciemnościach /../ Ach, Piotrze przychodzę do ciebie, bo wiem, że pozostałeś Mi wierny."
Teraz kapłan prosi o to, abyśmy potrafili odczytywać natchnienia Ducha Św. a potwierdzi to Pan Jezus: „Tych, którzy posłuchają obdarzę Moim Świętym Duchem Mądrości i Przenikliwości /../ Prawdy i Poznania /../".**
Św. Jan Apostoł wskaże (1J3, 7-10): „Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła”. Dodatkowo serce rozrywały słowa Ps 98/97: „Śpiewajcie Panu pieśń nową”, a w Ew (J1,35-42) mój imiennik Andrzej, brat Szymona Piotra poszedł za Panem Jezusem!
Tak właśnie dzisiaj pobiegłem za moim Zbawicielem i teraz dziękuję za to i przepraszam za wszystkich wrogów Kościoła Świętego, a także za wyśmiewających się i tych, którzy odrzucają naszą wiarę.
Serce zalało zadziwienie, pokój i miłość, a jeszcze przed chwilką byłem buntownikiem! Jakby na ten moment siostra śpiewa o „rzeczach niepojętych”. Tak, bo Pan Jezus przybył do królestwa ziemskiego Szatana i otworzył dla nas Niebo!
Padłem na kolana ofiarowując Eucharystię w intencji tego dnia. Nie mogłem wyjść z kościoła, stała się tak upragniona cisza! Teraz, gdy to przepisuję (04.01.2018) stwierdzam, że te same przeżycia mam obecnie, a to jest dowód na Prawdę! To zarazem jest śmiertelny bój o nasze dusze wymagający wyrzeczeń, modlitw, postów z uczestniczeniem w życiu naszej wiary.
O mały włos poszedłbym w demonicznej złości do pracy, a Ty nie przeczytałbyś tego świadectwa wiary po 25 latach! Przykro mi, że bracia Polacy marnują czas na pilnowanie mojej osoby...z filmu dowiem się, że nie jestem już „wrogiem ludu”, ale „wrogiem parafialnym”!
Po powrocie poprosiłem Pana Jezusa o utrzymanie czystości (wzrok zatrzymała figura Zbawiciela „porcelanowego”). Niestety, nie opanowałem ciała, a na wszystko jest odpowiedni czas, bo miłość małżeńska jest piękna, ale dzisiaj odwiedzi nas Sam Chrystus. Zobacz nasza nędzę…
Podczas modlitwy napłynęło znajome małżeństwo lekarskie z Kościoła Zielonoświątkowego (brak Eucharystii). Teraz słucham świadectwa wiary prof. Mieczysława Gogacza (dzisiaj, gdy to przepisuję ma 92 lata)...to groźna broń dla szatana!
Profesor pięknie mówił o Bogu Ojcu, Aniołach, Matce Bożej,Panu Jezusie, życiu wiarą, proszeniu, a za ks. prof. Józefa Tischnera dał na Mszę św. wieczystą! Napisałem list do Pana Profesora (jest poniżej z data 04.01.1994)
Z powodu utraty czystości, a intencja jest tak poważna (Szatan wiedział o tym) „nie idzie” modlitwa...nie ma żaru ze współcierpieniem z Panem Jezusem! Im większe święto, poważniejsza intencja tym większy atak Bestii i upadek! Przekazuję to pewnym swego, „świętym”, którzy w każdej chwilce mogą pomylić nogę lewą z prawą i się wywrócić.
APeeL
* „Prawdziwe Życie w Bogu” T 2 str. 192
** „Prawdziwe Życie w Bogu T 3 str. 362
Pan Profesor dr hab. Mieczysław Gogacz
Z łaski Boga, ponieważ jestem prowadzony obejrzałem wywiad z Panem Profesorem, który przekazała red. programów katolickich! Bardzo rzadko możemy usłyszeć lub przeczytać świadectwo wiary, a Szatan zna moc tego (program Pana Profesora był zablokowany Teleexpresem).
Dlaczego piszę? Moje poszukiwania trwały około 10 lat...teraz wszystko jest jasne dzięki działaniu Ducha Św. Chciałbym skontaktować się z Panem Profesorem i przekazać moje doświadczenie w odczytywaniu Woli Ojca, a także porównać przeżycia związane z działaniem złych sił niewidzialnych.
Moje doświadczenia duchowe przedstawiłem w Krakowie (maj 93) na I Festiwalu pisma "Nie z tej ziemi” i potwierdzam spostrzeżenia Pana Profesora o ewidentnej pomocy Nieba.
W codziennej praktyki lekarskiej (por. ogólna i reumatologiczna) wyraźnie widzę jak siły szatańskie omamiają ludzi: straszą śmiercią, przeszkadzają w codziennym życiu, wpędzają w nałogi i podsuwają „dobre" pomysły.
Bardzo dużo ludzi wierzących pada pod działaniem tych sił („ja tam z szatanem nic nie mam, bo jestem wierząca”), a ludzie wierzący są bardziej uderzani. Kościół nie mówi o Szatanie. W modlitwach prosiłem o pomoc i wyczuwam, że stąd nasze spotkanie. Nie mam możliwości przekazania tych doświadczeń, bo prasa, telewizja, radio - wszystko stoi na lewej nodze!
W dniu wysłuchania audycji miałem intencję modlitewną <<za tych, którzy odrzucają jedność Kościoła Katolickiego>>...stąd wzmianka o ks. prof. Józefie Tischnerze, który wyłamuje się, a Prawda jest Jedna! Serdecznie pozdrawiam i proszę o kontakt...
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 582
Po północy na dyżurze w pogotowiu zerwano na wyjazd, a wzrok zatrzymał krzyżyk Pana Jezusa na ścianie: już wiedziałem, że jadę do zgonu! Przed godziną byłem w oddziale wewnętrznym, gdzie personel był smutny z powodu nagłego zgonu ich znajomego (62 lata).
Przy okazji poprosiłem salową, aby - podczas krzątaniny przy chorych - kierowała ich ku kapłanowi, bo wielu ginie bez Boga.
Podczas przejazdu karetką w ciszy nocnej zacząłem moją modlitwę: za nagle umierających. Stoimy teraz nad młodym mężczyzną bez oznak życia...pod oświetlonym barem. Nic przyjemnego, wiatr, zimno, czekamy na policję. Przy denacie znaleziono bilet PKS-u - może ustalą nazwisko, przecież w domu czeka matka lub żona. Właśnie wołam za takich w koronce do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w ciemnicy...
Dodatkowo napadł na mnie Szatan i wpuszcza w myśli złość na chorych...z tego powodu "mam mieć wolny dzień” (za nadgodziny). Moje serce przedstawiało okropny stan...dobrze, że towarzyszył mi Pan Jezus Miłosierny i Matka Boża, którą poprosiłem o prawidłowe odczytanie Woli Ojca! Po chwilce napłynęła pewność, że mam być w pracy, bo wielu chorych miałoby kłopoty!
Tak było w przychodni, bo Zły nasłał mi dodatkowo wielu "chorych":
-
dwie młode przestraszone śmiercią
-
ucznia po lewe zwolnienie
-
dwie ciężarne po L4 przed porodem
-
przepitych
-
wielu po powtórki leków, a to poniedziałek
-
stary pacjent wpadł o 12.00, a wie, że jest to dla mnie wytchnienia (5-8 minut)!
Wielu chorych jest krzywdzonych przez władzę wciąż "ludową", pozbawianych pracy, rent, a oni przychodzą do mnie jak do swojego zbawcy! Często pragną uzyskać u mnie pewność dalszego życia, odsunięcia śmierci, utrzymani sprawności więdnącego ciała.
Takim oddaję moje serce, pomagam szczególnie biednym, przepraszającym, że nie mają się czym odwdzięczyć! Wyjaśniam także sens naszego istnienia i kierunek pragnień (zbawienie). Prawie padałem, ale nikomu nie odmówiłem...
Umęczenie dla Matki sprawiło, że znalazłem się w Przedsionku Nieba, a mojego stanu nie ukoi nic...oprócz modlitwy! Jakże chciałbym gdzieś paść na kolana i odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia.
Z odruchowo włączonego radia popłyną słowa piosenki: „tylko Ty mnie rozumiesz”, a moje serce i duszę zalała radość Boża...nie wyrażę słowami. Wiem, że jest to łaska Pana za przybycie do pracy mimo złego poczucia.
Po powrocie do domu nie mogłem oderwać się od modlitwy, a z telewizora popłynął obraz szopki z demonem. Właśnie dzisiaj, pierwszy raz ujrzałem słabość diabła...w sensie utraty mocy tam, gdzie wkracza Pan Jezus oraz Matka! On może uczynić tylko tyle, na ile ma pozwolone od Boga Ojca! Tylko nie zarzucaj głupio, że Dobry Bóg nasyła na nas diabła!
Zacząłem wołać do Pana Jezusa o pokój, bo wielu w złości przeklina z wołaniem, aby to wszystko „szlag trafił”. Nie wolno tego czynić...trzeba zawsze prosić o błogosławieństwo oraz ochronę św. Michała Archanioła. Nie zagłębiaj się w tajemnice śmiertelnego boju o dusze ludzkie, bo ja mam to dopiero ukazywane: promyczek po promyczku!
Właśnie rozbił się Tu-144, zginęło 120 osób. Wszystkie modlitwy odmówione, ale nie ustaje współcierpienie z Panem Jezusem i dlatego płynie koronka do św. Ran i św. Krwi Pana Jezusa. Podczas wołania zostałem oderwany od tego świata...modlitwy trwały od 15.00 - 19.30!
Teraz „spojrzał” uśmiechnięty Pan Jezus z Całunu i powiedział do mnie: „chcę, aby wszyscy ci, którzy Mnie kochają modlili się, modlili się, aby skończył się ten Bunt”.*
W tym dniu nie pasowała obfita kolacja ze wzmocnieniem, ale wówczas tak siebie nagradzałem, a na ten moment Pan Jezus powiedział: „Moje Najświętsze Serce nie chce widzieć was upadającymi”.**
APeeL
* „Prawdziwe Życie w Bogu” t. II str. 342
** „Prawdziwe Życie w Bogu” t. II str. 406
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 995
6.10...zrywa budzik, ciężko...ciężko, ale trzeba iść do Domu Pana! Zza okna płynie muzyka, a ja mruczę: „skąd ludzie mają takie zdrowie”? Na to żona powiedziała z przekąsem: „a ty jaki byłeś?...po trzy dni hulałeś!" Pojawił się obraz siostry tańczącej ze zmarłym szwagrem, bo lubili „balety”.
Pokręciłem tylko głową, bo faktycznie byłem „trupem duchowym” i wiem jak wielka łaska Boża mnie spotkała! Pomyślałem, że dzisiejsza intencja będzie dotyczyła dziękczynienia!
Miałem tego jeszcze nie edytować, ale dzisiaj (21.10.2015) po sygnale dzwonka i otworzeniu drzwi ujrzałem w nich wysokiego osobnika w białym stroju do ziemi z koszyczkiem...prośba o ofiarę! Nie widziałem jego głowy i byłem tak zaskoczony, że się przebudziłem!
W tamtym czasie przywitał mnie rozświetlony kościół i śpiew kolędy, a serce i duszę zalało wielkie skupienie...nawet nie budziła niechęci sztywność posługi poprzedniego proboszcza, bo słowa jego wstępnej modlitwy przeszyły moje serce: „Ojciec Prawdziwy w swoim wielkim miłosierdziu dał nam Dzieciątko, Synka...Słowo!”
Z jakąś wielką jasnością przenikałem to wszystko...padół ziemski i Słowo Wcielone, a właśnie ktoś prosił w intencji własnej o Miłosierdzie Boże! Ja zawołałem o błogosławieństwo Boże dla wszystkich z mojej rodziny, żyjących i zmarłych, którzy po Tamtej Stronie czekają na moje dziękczynienie i aż dziwię się, że tyle lat żyłem w ciemności!
Wdzięczność jest przymiotem każdego dobrego ojca ziemskiego, który jest bladym cieniem Deus Abba! Nie uda się opisać wszystkich zdarzeń, ale czy przypadkowo pięknie śpiewała za mną jakaś pani?
Płynęły trudne czytania o Mądrości Bożej (Syr.24,1-2;3-12), a św. Paweł mówił (Ef 1,3-6:15-18): „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa (...) Z miłości przeznaczył nas dla Siebie jako przybranych synów (...) przeto i ja (...) nie zaprzestaję dziękczynień!”
Kapłan mówił o Imieniu Jezusa, a ja zrozumiałem, że w codziennej modlitwie wielokrotnie wołam: „0 Jezu! Miłości moja, miej miłosierdzie i zmiłuj się". Ból zalewał serce i duszę, ale wiem, że jestem na drodze do Nieba.
Eucharystia była w intencji tego dnia, bo w wielkiej jasności (łaska) ujrzałem swoje obdarowanie. Jeszcze bardziej zrozumiałem to w pokoju lekarskim, bo przypadł mi dyżur w pogotowiu ratunkowym. Pokój, cisza, kawa, praca. Jakże chciałbym mówić o Bogu Ojcu, Panu Jezusie i życiu prawdziwym, bo radość i lekkość zalewała duszę i serce, a od Anioła napłynęło: „za wszystko dziękuj”!
Tak będzie dzisiaj, bo teraz dziękuję za kawę i ciastka, za pokój, za możliwość uczestnictwa w Mszy św. oraz za dzisiejszy dyżur, a wcześniej denerwowałem się, że „znowu niedziela”, a przecież żaden listek z drzewa nie spadnie bez woli Boga Ojca!
Dziękuję także za możliwość słuchania Mszy św. radiowej i za przepisanie moich przeżyć...wówczas nie wiedziałem, że jeszcze za mojego życia będziesz mógł przeczytać to świadectwo wiary. Skąd miałem siły, aby to wszystko „wystukać na maszynie”. Przecież nie wiedziałem także, że będzie możliwość konwertowania!
Pan dał daleki wyjazd, a wówczas mogę odmówić swoje modlitwy i bardzo lubię, gdy przejeżdżamy obok figur Matki Bożej i w pobliżu kościołów. To już nie jest normalne życie - to życie w Bogu! Dzisiaj jest mało pracy, trochę czytania, kilku pacjentów, ale szatan często tak usypia, bo w momencie odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego wezwano nas do „napadu szału”!
Trafiłem do biednej wiejskiej rodziny (cztery pokolenia) całkowicie skołowanej przez złego ducha, bo 68-letnia babcia jest zakochana w gospodarstwie, córka wyzywa ją przy mnie, a sama jest przeklinana przez swojego syna. Dodatkowo dwóch braci właśnie bije się, a wśród nich jest młoda niewiasta w ciąży i jako jedyna ma serce pełne miłości!
Mówię im o braku śmierci, potrzebie rozejścia się, szacunku dla rodziców, a babci radzę, aby zakochała się w Niebie! To znak także dla mnie, bo Pan pokazał mi rodzinę niewdzięczników, którzy mają dobre oczy, nogi, słuch, mowę i ręce...wszystko to używają przeciw sobie! Ilu takich jest na świecie?
W środku nocnego dyżuru padłem na kolana i odmawiałem koronkę do ukrytych cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy (nazywam ją UCC) za wszystkich niewdzięczników z mojego życia i obecnego otoczenia oraz za dusze takich.
Rano z włączonego telewizora trafiłem na słowo: „dziękuję”...wiedziałem, że tą drogą napłynęło to mnie z Królestwa Niebieskiego! APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 596
Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
Pacjentka z zawałem serca została zostawiona na oddziale wewnętrznym bez lekarza dyżurnego. Teraz pędzimy z nią na sygnałach...podałem narkotyk i dużą dawkę hydrocortisonom (cechy wstrząsu). Po powrocie do bazy trafiłem na stany zagrażające życiu:
niedrożność przewodu pokarmowego
podejrzenie krwotoku wewnątrzczaszkowego
krwotok w hemofilii.
Tego chłopca poprosiłem, aby swoje cierpienie od dziecka przekazał - po Eucharystii - w intencji pokoju w Jugosławii. Później - w pokoju lekarskim - padłem na kolana i w wielkim smutku serca odmówiłem koronkę do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy. Nikt i nic nie przeszkadzało w modlitwie i tak dotrwałem do św. Poniżenia Pana Jezusa!
Napłynęła bliskość Boga Ojca i oddalenie od tego świata...nie da się tego wyjaśnić naszym językiem. Po powrocie do domu Zły sprawił niespodziankę, bo córka zaprosiła do domu swojego kolegę, a wcześniej krzyczała i ubliżała nam. Tak jest, gdy nie masz światła, a wówczas nie możesz ujrzeć kim są rodzice ziemscy.
W cichości serca popłynie dalsza część mojej modlitwy w intencji pokoju dla umierających z oddaleniem od spraw tego świata, a to jest łaska Pana Jezusa. Nawet wiem i czuję, że jest nas garstka, bo nic nie mówią wypełnione kościoły...to był nawet szatański fałsz: „u nas religia cieszy się swobodą, więc o co chodzi?”
Jakby na tą chwilkę z Mszy św. radiowej płyną słowa o dzieciach odrzucających własnych rodziców. Popłakaliśmy się z żoną. Płyną kolędy, a serce ukoił rys. Gustawa Dore z pierwszej strony „Gazety Polskiej”.
Teraz wzrok zatrzymało pismo „Twój styl”, które otworzyło się na wywiadzie z dyr. Filharmonii Narodowej Kazimierzem Kordem, który ma dokładny rozkład swojego życia...wie, co będzie czynił za 2 lata o 6.00! Właśnie wspomniał czas wojny, gdy szedł ze swoją matką...12 km po mleko!
"Usiedliśmy, by odpocząć i ogarnęło mnie uczucie nieskończonego szczęścia, że jestem z nią. Nie chciało się wracać, nie chciałem, żeby to się skończyło. Chciałem zatrzymać czas." Ja tak czuję się, gdy przychodzi do mnie Matka Prawdziwa, a o tym samym szczęściu mówił kapłan w kazaniu...o szczęściu dzieci z zespołem Downa. Wiele matek zabija te dzieci...przed narodzeniem, aby nie cierpiały! Te dzieci są pełne miłości!
Po śniadaniu chwyciła mnie senność, ale poprosiłem, aby obudzono mnie z Nieba o 11.10! Tak się stało...dokładnie o 11.10! Uśmiechnąłem się kręcąc głową. Nie wiem dlaczego, ale dzisiaj towarzyszy mi Matka Boża Pokoju...ot zabrałem z pracy zużyty kalendarz. To wszystko jest niby przypadkowe, ale ułożone w piękną całość!
Razem z żoną idziemy na Mszę św. a w kościele serce rozrywały słowa kolęd i czytania: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże /../ Niech zwróci ku tobie Swoje Oblicze i niech cię obdarzy pokojem /../ nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej”.
Eucharystia była w intencji pokoju dla umierających w dniu dzisiejszym. Towarzyszyła jej przepiękna kolęda dotycząca dzisiejszych czytań (Łk 2,16-21)...Anioł i pasterze, światłość w postaci krzyża nad Betlejem!
Szatan wpuszczał niechęć do Matki Bożej! Ponownie wrócił ból i smutek, bo telewizja zabija dusze rodaków, nawet katolików. W telewizji dano piosenkę ośmieszającą Matkę Zbawiciela! „Jezu wybacz im”.
To Dzień Pokoju, a Serbowie ostrzelali Sarajewo z placówką ONZ-tu, a w telewizji specjalnie dali filmy pełne brutalności i zabójstw...coś strasznego! Po wyłączeniu tej tuby Szatana popłynie „Koronka Pokoju”, a Stanisław Brzozowski napisze, że: „człowiek styka się bezpośrednio z Bogiem”. Tak jest dzisiaj z moją osobą, od pierwszych chwil tego roku.
APeeL
- 31.12.1993(pt) ZA ZBRUKANYCH SEKSEM
- 30.12.1993(c) ZA OKRUTNIKÓW PEWNYCH BEZKARNOŚCI..
- 29.12.1993(w) ZA UPADAJĄCYCH KAPŁANÓW...
- 28.12.1993(w) ZA BUNTUJĄCYCH SIĘ...
- 27.12.1993(p) ZA SŁUGI CIEMNOŚCI..
- 26.12.1993(n) ZA WYBIERAJĄCYCH ŻYCIE DOCZESNE...
- 25.12.1993(s) ZA LUD O TWARDYM SERCU
- 24.12.1993(pt) ZA DZIECI ŚWIATŁOŚCI BOŻEJ...
- 23.12.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIDZĄ OBDAROWANIA
- 22.12.1993(ś) ZA ODDANYCH BOGU NA ZAWSZE...