- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 786
Jak nigdy mój sen trwał chwilkę...położyłem się o 23.30, a tu już 6.30! Taki sen „się zdarza raz”, a ja wiem, że jest to dar Boga. Dlatego za wszystko trzeba dziękować. Przybliżono mnie w sposób błyskawiczny...o 8 godzin do wieczności. Właśnie za oknem śpiewają ptaszki…
Ludzie nie wierzą w istnienie Królestwa Bożego. Pomyślałem o moich zapiskach, które są ewenementem na świat, bo jest to „Proces” Franza Kafki (ja jako fałszywy szpieg PRL) z przeżyciami duchowymi w których ujawniam metody działania Szatana!
Przygotowuję się do pracy, bo w wolne soboty „wal do roboty”, a z włączonego magnetofonu śpiewa mi Salvatore Adamo...”Tome la neige”. Nawet dzisiaj, gdy to przepisuję (13.03.2019) płaczę z poczuciem, że wszystko jest...wiecznie zapisane w Królestwie Bożym. Jak to będzie, gdy się spotkamy (jesteśmy równolatkami)...on nawet nie wie, że w moim sercu wywołał tęsknotę za Panem Jezusem z wołaniem:
„Jezu! Jezu mój!
Panie mojego serca, duszy i wieczności
Panie Jezu! Dlaczego tutaj jestem?
Panie! Nie sprawiaj mi bólu tą rozłąką...
Dopiero teraz mogę pojąć Twoje Opuszczenie na krzyżu, które trwa!
Dlaczego mnie opuściłeś Panie Jezu? Dlaczego?”
Przepiękny, słoneczny dzień..śpiewają ptaszki, a ja płaczę. Zrozum, że ja jestem typem zachowania „A”, a płaczę jako Dziecko Boże...najmniejszy brat Pana Jezusa! Ponownie wołam: „Panie. Ty jesteś tu! Jesteś ze mną! Jesteś tu w nocy i w dzień...ja wiem jedno: kocham, Cię!"
Teraz płaczę z ciężko chorą z powodu reumatoidalnego zapalenia stawów, która dodatkowo przebyła zabieg z powodu wylewu podpajęczynówkowego. Po operacji często płakała i prosiła, aby - zmarłego przed trzema miesiącami męża - wpuszczono do Nieba! Nie zrozumie nas człowiek bez łaski wiary...
Innej tłumaczę, aby z mężem skorzystali z pomocy Nieba: ona ma złamanie szyjki k. udowej i nie zgadza się na zabieg. Wyjaśniam jej działanie złych sił niewidzialnych, które chcą naszej udręki...daję przykłady i zalecam św. Hostię w tej intencji!
Na szczycie tęsknoty zbyłem pacjenta, aby wykonał ekg i z twarzą w dłoniach zawołałem: „Anioł Pański”, a przez szpary między palcami dobiegało słoneczko i śpiewały mi ptaszki (przychodnia jest w środku lasu)!
Teraz przeniosłem się na działkę, gdzie wzrok przykuła mrówka...”patrz! Czy ona ciebie widzi?...czy wy widzicie Mnie?, a potraficie już modyfikować kwiaty i manipulować genetycznie”.
- Och! Ojcze mój! Ojcze!...my nie widzimy Ciebie! Tak jak ta mrówka, ale Ty Jesteś...ja wiem o tym! Popłakałem się podczas przepisywania tej intencji (13 marca 2019), bo właśnie zaprosiłem Tatę do mojej izdebki, a z YouTube płyną tęskne piosenki.
Dzisiaj Pan Jezus z Całunu „uśmiecha się” z okładki książki „Prawdziwe Życie w Bogu”, która otwiera się na moim wołaniu do Boga: „Proszę Cię Ojcze, Ty, który jesteś Dobrocią Nieskończoną”...
Tata to dobroć nieskończona...zapaliłem lampkę pod krzyżem Chrystusa (jest niedaleko działki), a w budce - przed Panem Jezusem Miłosiernym - na kolanach wołałem: za tych, którzy nie proszą o pomoc, nie wzywają Boga Ojca i nie korzystają z owoców Męki Pana Jezusa.
Teraz biegnę do Domu Pana z sercem zalanym radością Bożą...bardzo pasuje cz. radosna różańca. Jakże zadziwiają z Nieba, bo Msza Św. jest cicha, siostra śpiewa pieśń o Jezusie klęczącym w Ogrójcu, a ja jestem tam z Panem, serce zalewa ból, a na ten moment prorok Ozeasz (Oz 6,1-6): „Chodźcie, powróćmy do Pana /../ żyć będziemy /../ aby poznać Pana”, który stara się o nas.
Gaszą światła, wypędzają z Domu Pana, a ja chciałbym, aby taka Msza św. trwała godzinę. Gdzie i do czego spieszy się kapłan...po podaniu Ciała Zbawiciela? Po wyjściu trafiłem na TIR-a pędzącego na staruszkę przechodzącą przez przejście. Zjednany z Panem jestem w miłosnej radości...nawet nie drażnią „śledziewscy”, a każdego spotkanego „wroga” mam chęć ucałować i zaprosić do Domu Pana.
Syn zrobił nam niespodziankę...sprowadził dziewczynę i wypili całe wino. Teraz latają do ubikacji, trzaskają drzwiami...wychodzą i wracają, a zza okna dobiegają krzyki i przekleństwa pijanej młodzieży…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 729
W porannej słabości „spojrzała” figurka Pana Jezusa padającego pod krzyżem...”nie będziecie mieli w sobie życia”. Nasze ciało potrzebuje chleba powszedniego, a dusza Eucharystii.
W sercu nastąpiło drgnięcie, a samo wejście do Domu Pana sprawiło uniesienie duchowe. Napłynęła osoba zmarłego kolegi z ławy szkolnej, który był daleki od Boga. Prorok Ozeasz zawołał (Oz 14,2-10):
„Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną winę...nawróćcie się do Pana. Mówcie do Niego: Przebacz nam naszą całą winę.” Na to Pan odpowiada: „Uleczę ich niewierność i umiłuję z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich."
Jakże bliski jest mi naród żydowski, braci starszych w wierze. Wielu syjonistów nie kocha tak swojej ojczyzny jak ja. Teraz serce rozrywają słowa (Ps 81): "Wołałeś w ucisku, a Ja cię ocaliłem...Słuchaj, mój ludu, chcę cię napomnieć, obyś Mnie posłuchał...Jam jest Pan, Bóg twój”. Każde słowo wywołuje jęk w duszy: „Boże! Boże! Jezu mój! Jezu! Jezu!"
Natomiast Pan Jezus wskazał na pierwsze i najważniejsze przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego...Będziesz miłował bliźniego swego”, a zawołanie kapłana sprawiło odczyt intencji modlitewnej tego dnia.
Popłynie śpiew: „Przyjdź mój Jezu! Przyjdź mój Jezu!”...tak mi dobrze tutaj po zjednaniu ze Zbawicielem, skuliłem się w ciszy i nie istnieje dla mnie świat! W żaden sposób nie wyrazisz sekundowych kontaktów ze Stwórcą, a właściwie błysków Wszechogarniającej Miłości. Krzyczałem tylko w sercu, bo ból rozłąki mieszał się z Radością Bożą...wiem, że mam Ojca Prawdziwego, a przede mną jest życie wieczne.
Jakże trudno jest wybrać się do pracy, gdzie czeka na mnie bałagan, kłótnie kto ważniejszy oraz boleści różnego typu. Można powiedzieć, że z namiastki Nieba na ziemi trafię do przedsionka czeluści piekielnych. Taki mój los i muszę to przyjąć. Teraz są numerki, wielu lekarzy, a wówczas to był potop chorych.
Cichy i mały zaczynam pracę. Jak ja żyłem dotychczas? Jak można żyć bez Pana Jezusa, który sprawia, że przestajesz martwić się o jutro i nie boisz się śmierci...
-
Pani swoim smutkiem grzeszy, przecież wiemy, że mamy Ojca Prawdziwego i jesteśmy ludźmi nadziei!
-
Proszę nie walczyć z pijaństwem syna, trzeba prosić Matkę Prawdziwą, a Ona go odmieni! To dla mnie jasne...pani nie wie jak wielkim cierpieniem jest pragnienie picia alkoholu.
-
Te udręki, które sprawia pani córka...to próba poniżenia, którą trzeba każdego dnia dołączyć do Męki Pana Jezusa. Trzeba przyjąć wyrzeczenia za córkę i wołać do Nieba...
-
Ojciec prawdziwy dał nam - w Swojej nieskończonej Mądrości - rozum, wolną wole oraz sumienie...chcesz wolności! Proszę bardzo!
Serce falami zalewała miłość z pragnieniem niesiania pomocy bliźnim przy pełnej bezinteresowności. Każdego dnia towarzyszy mi złość i podenerwowanie, a dzisiaj Pan dał tę łaskę.
Pan sprawił, że jadę do dzieciątka, a z umęczenia zasnąłem w karetce. Po szpitalem odmawiałem moją modlitwę...przez serce i duszę przepływała tęskna rozłąka za Panem Jezusem. To krzyż miłości, bo „kochając za nich się kona!” Większość odeszła od Boga, nie wraca i ginie.
Chwilami obcieram łzy, bo kierowca włączył kasetę z piosenkami o miłości. W tym czasie ofiarowuję Bogu Ojcu cierpienia Pana Jezusa w ciemnicy...”Ojcze miej miłosierdzie i spraw, aby wrócili do Ciebie ci, którzy odeszli."
10-krotnie powtarzam słowa Pana Jezusa na krzyżu: „Ojcze, odpuść im, ponieważ nie wiedzą co czynią” i „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił.” Ja wołam: „Jezu! Nie opuszczaj ich...nie opuszczaj córki. Ojcze daj im łaskę powrotu do Ciebie.”
Jak wyrazić moje konanie z Panem Jezusem...z miłości do braci? Ich dusze zanurzam w 5-u św. ranach Zbawiciela. Na ten czas Pan Jezus powiedział do mnie: „upiększaj Moją Głowę, zastępując koronę cierniową koroną z róż”.*
Do personelu mówiłem z mocą: „Jest tylko jeden wybór: idziesz za Panem Jezusem lub nie! To jest pokazane na dwóch łotrach. Nie ma śmierci, nasze dusze są doczepione do błota...jesteśmy w Wielkim Poprawczaku!”
Dzisiaj pościłem...wypiłem tylko 1 kawę. Podziękowałem Panu Jezusowi za dzień...
APeeL
* „Prawdziwe Życie w Bogu*
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 736
Nie jest lekkie życie figuranta, który widzi więcej, a zarazem łaska wiary sprawia, że jest nękany dodatkowo przez Przeciwnika Boga, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji w czynieniu zła.
Ciężko, ciężko, bo już czas na Mszę Św. o 6.30! Na ten moment Bestia podsuwa w mojej osobie, że „Pan nie chce mnie dzisiaj!”, a żona dodaje: "już nie zdążysz!" Opisuję wciąż rozpoczynanie dnia, bo to czas boju duchowego...pozostanie w ciepłym łóżeczku całkowicie zmieniłoby jego przebieg.
Przy garażach chciało się krzyknąć do „towarzysza”, bo system, który służył utrzymaniu „władzy ludowej”...wciąż trwa! Przykre jest to, że 70% narodu dalej wybiera pilnowanie „tych, co nie z nami”. Tacy są niepewni i nie wiadomo, co mogą uczynić...szczególnie „latający do kościoła”.
We wrotach Domu Pana trafiłem na początek mojej Mszy Św. Napłynął obraz posłanki Labudy, która pociąga za sobą innych („Bez Dogmatu”)...w końcu życia stanie się kapłanką bredzącą o duchowości na Kongresie Kobiet w 2018 r.
KAI pokazuje zebranie kardynałów. Szatan wie, że takie obrazy wywołują niechęć do wiary, a ja wprost widzę manipulatorów, którzy sprawiają odchodzenie ludzi od Boga!
W czytaniu płynie czytanie z Księgi Jeremiasza o odszczepieńcach, którzy pójdą własną drogą (Jr 7,23-28); "Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę /../ Ale nie usłuchali ani nie chcieli usłuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca../../..Uczynili twardym swój kark, stali się gorszymi niż ich przodkowie /../ przepadła wierność”...
Pan Jezus w Ewangelii (Łk 11,14-23) doda: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”. W tym czasie kapłan zawołał „za szerzących niewiarę”, a ja wiedziałem, że jest to intencja modlitewna tego dnia. Z serca wyrwał się krzyk rozpaczy z powodu cierpienia Pana Jezusa, a na ten moment pojawił się niewidomy, który z laską skierował się ku ołtarzowi.
Po Eucharystia, radość zalała serce, a świat wokół stał się inny...nawet przestało padać. Napłynęło natchnienie dające poznanie, że Pan Jezus już w dzieciństwie znał swoje posłannictwo. Przy tym nie miał takich warunków do życia jak ja.
W drodze do pracy trafiłem na nauczycielkę, przewodniczkę dzieci...zatrzymała mój samochód. Dzisiaj są strajki, wszystko obstawione, a w rejestracji czekał na mnie komitet powitalny...nie czuję się w swojej ojczyźnie.
Wierzącą z sąsiedniej parafii poprosiłem, aby przekazała proboszczowi, bo oszczędza na oświetleniu korony na głowie Matki Niepokalanej przy kościele. Po udrękach w przychodni trafiłem na wizytę do starszej kobiety z odjętą nogą, leżącą od kilku lat. Rozmawialiśmy o Bogu, duszy, a Nowy Testament otworzył się na wskrzeszeniu Łazarza.
Jej opiekunka jest św. Jehowy, a oni właśnie są ślepymi przewodnikami, szerzą niewiarę...nie mamy duszy, raj będzie na ziemi, Jezus jest zwykłym człowiekiem, itd.
W bólu popłynie moja modlitwa, a w domu trafię na modlącą się żonę i aktora Kolbergera deklamującego wiersz ks. Twardowskiego. Natomiast w telewizji będzie dyskusja o ruchach pseudoreligijnych, które walczą z Kościołem Pana Jezusa!
Chciałbym wyjść na modlitwę, ale wówczas jestem szczególnie podejrzany, bo o co mi chodzi? Nie chcę robić kłopotów wielu braciom, bo DTV, a figurant wychodzi z domu. Łzy zakręciły się w oczach...
Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień.
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 291
Z pragnienie serca biegnę na spotkanie z Panem Jezusem, a wszystkie rogi są obstawione, ponieważ trwają strajki...cóż ja mam do tego jako niewolnik w przychodni? Jakby na ten czas płynie ostrzeżenie od Boga (Pwt4,1.5-9); nauczyłem was praw i nakazów, abyście je wypełniali. Strzeżcie ich, bo one są waszą mądrością. "któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Bóg nasz, Pan, ilekroć Go prosimy?"
Natomiast Pan Jezus przestrzegał przed zniesieniem nawet jednego z Przykazań! W tym czasie przepływały obrazy wojny na terenach arabskich oraz Federacja Rosyjska z byłą Jugosławią. Tak odczytałem intencję modlitewną, bo chciałem odmawiać moją modlitwę.
Pozostałem na część następnej Mszy św. i wolno szedłem do pracy, skulony, malutki, daleki od ziemi. Ból zalał serce, gdy zobaczyłem grób zmarłego policjanta - cały w kwiatach...nawet nie wyjętych z opakowań, a przed figurą Matki były sztuczne z przewróconym wazonem.
Nie cieszy mnie już to życie (w ciele). To nie jest uczucie chorego na depresję, ale świadomość zesłania. Pracę z naporem chorych skończyłem umęczony o 14.30! W tym czasie młodemu człowiekowi narysowałem schemat naszego "Poprawczaka ziemskiego", gdzie Szatan dysponuje mass-mediami i bronią zagłady, aby - przez swoich nieświadomych wyznawców - zniewalać ludzkość.
Właśnie z radia płynęły głupoty o diecie makrobiotycznej, ale nie wolno mówić o poście! Na to trafiła się matka umęczona jadłowstrętem psychicznym swojego syna! Zacząłem moją modlitwę "za zniewalających narody", a jakby na potwierdzenie tej intencji z telewizji, którą oglądał syn padną słowa prezydenta Jaruzelskiego; "ja nie zniewalałem narodu" (chodziło o stan wojenny).
Później trafię na art. w „Życiu W-wy” „Nie wszystko było złe, czyli bitwa o pamięć z generałem.” Czerwony sztywniak ocalił przy pomocy WRON trwanie PRL. Dzisiaj, gdy to mam edytować (19.11.2019) mogę powiedzieć, że sprawił trwanie tego systemu dotychczas; chodzi o agentów wpływu, leśnych dziadków (SLD) oraz dinozaurów (PO) z opanowanie wszystkiego; od Domów Kultury (chałtury) do ubeckich samorządów zawodów zaufania społecznego, gdzie są ciepłe posadki z szacunkiem dla kacyków przy zerowej ich odpowiedzialności („państwa w państwie”).
Te służby zniewalają "swoich" i "tych, co nie z nami". Nie wiedzą, że ich przywódcą jest Szatan, który dzieli i rządzi. Wielu Polaków wie o co chodzi. Padłem na kolana i w ciemności pokoju popłynie moja modlitwa.
"Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"…
ApeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1052
Zdziwi tytuł intencji, ale nie ma ona nic wspólnego z tytułem książki aktora Jana Nowickiego, któremu na starość zebrało się na wspomnienia. Nawet napisałem do niego, bo nie wypada przed śmiercią wracać do głupot.
Wówczas po przebudzeniu o 6.00...z trudem zacząłem „Anioł Pański” i powoli mówiłem: „Zdrowaś Maryjo...łaskiś pełna, Pan z Tobą...módl się za nami grzesznymi”. Pomyślałem i zawołałem do Matki Chrystusa za wszystkie kobiety spotkane od dzieciństwa.
Przepłynęły obrazy z podwórka, matka i babcia, szkoła z pierwszą miłością, studia, praca ze specjalizacją. „Mateczko! Wspomóż je wszystkie, a szczególnie moją matkę chrzestną...”.
Jakże pięknie zaczął się ten dzień! Myśl uciekła do biednej i umorusanej, którą wczoraj obdarowałem, a moje serce zalała wielka radość Boża...jakby Pan chciał wynagrodzić ból naszego wczorajszego rozstania. Nie potrafię jeszcze wszystkiego odczytać, ale czuję, że „wczoraj”...minęło bezpowrotnie!
Radość Boża w duszy to wielki dar, a spływa na nas niespodziewanie. Nie pragniesz wówczas niczego, a właśnie przede stygnie ulubiona zupa mleczna! W takim stanie dusza sprawia sytość naszego ciała fizycznego. Wielu świętych bardzo mało jadło, a ojciec Pio żywił się głównie Eucharystią! Na ziemi dowiaduje się o tym tylko garstka...„Jezu mój! Jezu!”
Dopiero w pracy wyjaśniła się ta łaska, która później będzie napływała przed demonicznymi „nalotami” chorych, aby mnie udręczyć. Nazywałem ją „słodyczą wzmacniającą”...kto tylko raz to przeżył to wie o czym piszę, a Ty poproś, aby Pan dał poznać Ci tą łaskę.
Dzisiejsze uderzenie szatana było celne, bo dzień ofiarowałem za niewiasty, a już na samym początku pojawił się specjalny ich zestaw: bardzo mocnych, rządzących, nie znoszących sprzeciwu, a nawet narzucających rozpoznanie i leczenie.
Wprost odczuwałem "obecność" jakiejś demonicznej siły, która przeszkadzała w skupieniu się, zebraniu myśli, wywoływała zaburzenia wegetatywne (poty i drżenie rąk)...nawet niemożliwe było zrobienie kawy.
Jakby temu na przekór...dzisiaj kobiety biorę poza kolejką, nie denerwuję się kłótniami, z korytarza poprosiłem gadającą jak katarynka, ale zastąpił ją głuchy dziadek, który znalazł wolne słuchaczki!
Właśnie zgłosiła się grupa pań do badania na kurs kierowców, a z radia płynęła straszna muzyka. Nie mogłem wyjść na obiad...cały byłem spocony.
O 13.40 znalazłem się w wiejskiej chatce (wizyta domowa) z wielkim obrazem św. Józefa, który podawał - małemu Jezuskowi trzymanemu przez Matkę - drewnianą zabawkę. Łzy zakręciły się w oczach, bo św. Józef też był zapracowany.
Wracałem umęczony, ale szczęśliwy...niepotrzebnie do starszej pani powiedziałem, że zbliża się czas koronki do Miłosierdzia Bożego (15.00), bo po chwilce zadzwoniła do mojego domu i przerywała nam modlitwę! Padłem w kojący sen, a syn siostry zgłosił się po receptę dla niej!
Teraz wiem, że szatanowi chodziło o udręczenie mnie i wyprowadzenie z równowagi, ale nie udało się...nie licząc senności na Mszy św. w intencji niewiast z mojego życia! APEL
- 07.03.1994(p) ZA WIELBIĄCYCH PANA JEZUSA
- 06.03.1994(n) ZA ŻERUJĄCYCH NA KOŚCIELE ŚWIĘTYM
- 05.03.1994(s) Pień pusty w środku...
- 04.03.1994(pt) ZA CHORYCH NA WIARĘ
- 03.03.1994(c) W INTENCJI UZDROWIENIA CÓRKI
- 02.03.1994(ś) ZA UCISKAJĄCYCH BRACI
- 01.03.1994(w) ZA UMĘCZONYCH PRACĄ
- 28.02.1994 (p) ZA BEZWSTYDNYCH
- 27.02.1994(n) ZA BARDZO KOCHAJĄCYCH ŻYCIE
- 26.02.1994 (s) ZA BŁĄKAJĄCYCH SIĘ BEZ CELU