- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 669
Wieczorem poprosiłem Pana Jezusa, aby w tym tygodniu chronił mnie przed napadami Szatana. Zawsze tak się dzieje przed Wielkanocą. To pora najgorszych pokus i wielkich upadków ludzi...
W środku nocy odmawiałem moją modlitwę, a w tym czasie napływały szyderstwa Jerzego Urbana... po przebudzeniu Obrzydliwiec podsunął mi: mafię ubecką, sowieckie świnie oraz wyzysk w pracy. W pogotowiu płacą grosze z dyżurami w piwnicznej izbie...natomiast w oddziale wewnętrznym nie dadzą, ale zastępstwo urlopowe wciskają.
Do tego doszła jeszcze osoba naszego kościelnego, który nie zakłada komży, nie nalewa wody święconej i nigdy nie pomaga kapłanowi. Powinien posługiwać, ale w świetlicy partyjnej. Zawsze po ostatnim nabożeństwie wypędza wiernych z kościoła...dzwoni kluczami, przesuwa głośno ławki i gasi światło. Delikatnie powiedziałem mu, że „porządek jest ważny, ale po Mszy św. obowiązuje cisza."
To były złe znaki, ale przed przebudzeniem napłynęło zalecenie: „bądź dzisiaj ze świętym Rafałem Kalinowskim na piersi” (1 września 1835 - 15 listopada 1907). To syn marnotrawny, którego początkowe życie było podobne do św. Augustyna i do mojego (wymodlone nawrócenia).
Chodzi o to, że był skazany na śmierć, którą zamieniono na 10 lat katorgi w kopalni soli na Syberii. To dla mnie przykład znoszenia cierpień, bo cóż oznaczają moje? Wyrok przyjął, wytrwale pracował w warzelni soli, nie buntował się i nie skarżył na swój los...można powiedzieć, że „żył w nim Chrystus”.
Kościół powinien ostrzegać...to przecież czas nauk, rekolekcji, spowiedzi i postu, a kapłan rekolekcjonista (prof.) poruszył kwestię zła i sumienia, ale nawet nie wspomniał o Szatanie i jego wysłannikach! Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.04.2019) tak samo mówi nasz proboszcz, a nauczał teologii w Seminarium. Podczas nauki krzyknąłem tylko: „Panie Jezu przyjmuję to cierpienie”...nie będę biegł do niego, bo i tak mnie zbędzie!
Na miejscu Szatana tak właśnie zalecałbym swoim wyznawcom...stąd ludzie są nieświadomi pomysłów, rozdrażnienia, złości na otoczenie, siebie samego i Boga Ojca. To jest podejrzany zakaz z Watykanu, który wg ks. Piotra Natanka powinno się odbić...
Ja rozumiem to w sensie przegonienia agentury i masonerii, która tam właśnie uwiła sobie gniazdko. Przecież znamy to, bo interesuję się teologią polityki z działania naszych „wyzwolicieli”...im wyżej we władzach tym mieli ważniejszych „razwiedczików”, a przecież Kościół katolicki to był prawdziwy wróg, bo walczył o dusze ludzkie.
Tacy rządzą...lubią piękne pogrzeby jako zasłużeni dla Partii oraz Msze św. za zmarłych z ich rodzin...w wielkie święta naszej wiary. To pchanie się na pierwsze miejsce w wydaniu ziemskim. Uważają błędnie, że takie nabożeństwa mają większą moc, a to puste oklaski.
Podczas takich ataków kręcę się rozdrażniony, a Bestia syknęła: „syneczek Mateczki”...wprost czułem „śmichy” za plecami! Później nie mogłem wyjść na Mszę św. bo w sercu pojawiła się diabelska wesołość: oto piesek „kłapouszek” z napłynięciem osoby prymasa Glempa.
W drodze musiałem omijać rogi i kluczyć, aby nie wchodzić na „znajomych”...w tym naszą lokalną „Stokrotkę” (przepisuję to 13.04.2019). Na Mszy św. przysypiałem, a serce otworzyła dopiero Konsekracja przed Eucharystią.
W takim dniu jest brak miłości dla biednych, cierpiących...pracujesz jak niewolnik. Narasta złość, a myśl o modlitwie nawet nie przeleci. Pod drzwiami gabinetu lekarskiego jako pierwszy czekał - mój „ulubiony pacjent” - symbol trwania napadu...
- Pani chce być młodsza czyli głupsza?
- Kucharki pilnują, aby nikt nie kradł, tylko one!
- Teraz jest kapitalizm...z towarzyszami „kasy i pracy”, bo nie udało się zbudowanie raju na ziemi!
Na wizytach domowych trafiłem do dwóch staruszek:
-
Panie doktorze, proszę modlić się, abym umarła!...tak przywitała mnie pierwsza.
-
Czy jest pani przygotowana: jak ze spowiedzią i Eucharystią...czy jest to Wola Boga? Nie wolno modlić się woli własnej, bo to jest od diabła!
Podczas pożegnania trzymaliśmy się za ręce, a ona dziękowała. Nie wiem czy poprosiła kapłana, z Wiatykiem, bo takich właśnie straszy Szatan, a z drugiej strony namawia do samobójstwa.
Drugiej babci (85 lat) mówiłem z mocą, że „śmierć nie istnieje, a jest to pokazane na larwie z której wylatuje motyl", a strachy wpuszcza Zły i nie ma na niego siły oprócz Matką Bożej, Eucharystii i modlitwy różańcowej.
Słuchała tego z otwartym sercem, wszystko przyjmowała i podziękowała: „Bóg zapłać!” Po wyjściu od niej dowiedziałem się, że jest wyznania protestanckiego. W jednej sekundzie ujrzałem „sieroctwo” tych braci odłączonych, bo u nich nie ma kultu Matki Bożej oraz Wszystkich Świętych, a zarazem modlitw za dusze zmarłych.
Ten dzień zakończę w ciszy i na kolanach z poczuciem Bożej obecności...tak zasnąłem nad Biblią, gdzie Mojżesz czynił cuda, które miały uwolnić lud z Egiptu.
ApeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 715
W śnie ujrzałem ekipę łamiącą z trzaskiem krzyże. Krzyknąłem do odchodzących, a „co z nowymi?” Później - w takiej brygadzie - będziemy pracowali pod „moim” krzyżem, który wymagał metalowego wspornika, bo zgnił w ziemi...był majster z pomocnikiem. To jakby odwrotność scen ze snu.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (11 kwietnia 2019) żona zrobiła piękny wianek z żółtych bratków, który zawiesiłem na krzyżu i zapaliłem lampkę. Ten krzyż powalony przez czas podniosłem (leżał przy starej trasie E7). Na nim jest wielka figura Pana Jezusa, która złamała się na pół. To pewien symbol rozłamu w naszym narodzie.
To było niby było przypadkowe, ale zeszło się z moim nawróceniem (1986-1988). Od tego czasu opiekuję się tym świętym miejscem. Po śmierci spotkam tych, którzy go postawili...
Teraz Pan wskazał mi na resztki dziennika z 26.04.1989, gdzie w audycji radiowej „Nurt” były piękne słowa dotyczące dzisiejszej intencji:
Panie Jezu Chryste!
<<Przyszedłeś na ten świat i stałeś się jednym z nas. Przechodziłeś przez doświadczenia i próby, które są naszym udziałem. Pokazałeś, że powinniśmy być pokorni, posłuszni Bogu Ojcu i otwarci na potrzeby bliźnich.
Dziękujemy Ci za Twój Krzyż, który jest znakiem zwycięstwa i zbawienia wszystkich, którzy zawierzyli Tobie! Nie pozwól Panie Jezu, abyśmy byli zbyt pewni: swojej drogi i swoich sił. Spraw, abyśmy w codziennym życiu świadczyli o Twojej Miłości i Twoim Zbawieniu, które nam przyniosłeś>>…
Właśnie 4-5 kwietnia 1992 trwały relacje z symbolicznego (wojskowego) pogrzebu 38 obrońców Poczty Gdańskiej. Wzięto ich do niewoli 1 września 1939 r. Po długich przesłuchaniach i torturach zostali zamordowani 5 października 1939 r. a grób starannie ukryto.
Teraz odznaczono ich pośmiertnie z wystawieniem urn z odkrytymi 27 sierpnia 1991 r. szczątkami i resztkami pocztowych mundurów. Jakże Stwórca pokazuje nagrodę po latach! Przyjdzie taki czas, gdy każdy chwalebny czyn otrzyma swoją zapłatę...
W 1999 r. Pan Jezus obiecał: „My”, a to oznacza wzajemne współcierpienie...trwa to dotychczas, zawsze z ostrzeżeniem (załamaniem się. pęknięciem, a szczególnie złamaniem z rozejściem połówek Eucharystii).
Zbawiciel dotrzymał słowa i był ze mną - podczas ataku na mnie - we własnej Izbie Lekarskiej z zawieszeniem pr. wyk. zawodu lekarza (za obronę krzyża w 2007/2008). Gdybym powalił krzyż tak jak kolega psychiatra mógłbym pracować, szkolić młodych lekarzy i być dyrektorem szpitala, a nawet biegłym sądowym!
Właśnie trafiłem na resztkę zapisu z 09.12.1988, gdy podczas nocnego wyjazdu do pacjenta…napłynęło proroctwo dotyczące mojej osoby (nie wiem skąd jest ten tekst):
"Ciebie naznaczam cierpieniem
Tobie podsunę pokus wiele
Ty będziesz cieniem, otrzymasz rangę zapomnienia.
Tobie pokażę, to co dobre
Odczujesz całe zło świata
Dotkniesz Chrystusa umęczenie"…
Podobnie pisał w wierszu: "Ironia" Kazimierz Przerwa-Tetmajer (wyd. 1990 r.)
<<Znasz się, znasz los twój i wiesz, że bez winy
Cierpisz z przekleństwa swego Przeznaczenia —
Jestem przy tobie od pierwszej godziny
Twego ziemskiego istnienia>>.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.04.2019) otrzymałem łaskę zrozumienia stanu Pana Jezusa prowadzonego na zamordowanie. Idziesz wówczas na śmierć „jak baranek"...naprawdę jest to najlepsze porównanie.
Wówczas jesteś złączony z Bogiem, a zabicie czyli odebranie ciała nic nie oznacza. Nawet ujrzałem siebie - tak właśnie prowadzonego - ze związanymi przegubami rąk... poniżonego i źle ubranego ku radości wrogów!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 746
W drodze do kościoła Szatan zalał mnie niechęcią do modlitwy za ojca, a później okaże się, że miał dodatkowo ciężki zawał serca. Z tej diabelskiej niechęci „przebudziłem się” przy drodze krzyżowej i zacząłem wołać za niego.
Poświeciłem też w jego intencji poranną Mszę św. z Eucharystią oraz nabożeństwo do Najś. Serca Maryi...z wołaniem do Matki Bożej: „módl się za mojego ojca.”
Natomiast w drodze do pracy (dyżur w przychodni) odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji: „jego grzechów”. Napłynęła także postać zmarłego kolegi i przy okazji wołam za jego duszę.
Poczułem, że te dwie modlitwy są zgodne z Wolę Boga, przecież moja Prawdziwa Matka nie chce, aby ojciec ziemski miał kłopoty po śmierci, a pamięta także o koledze z ławy szkolnej.
„Och, Jezu mój, żył tak jak żyłem ja i większość...jakże grzesznie zachowałem się na jego ślubie, wybacz Panie!...wybacz Jezu przy okazji moje grzechy!”
W przychodni dopadł mnie przestraszony i zadyszany pacjent, a był tylko jeden...ostentacyjnie uciekłem do WC. Przez cały dyżur trwał spokój, a zły straszył „naporem” chorych...było ich raptem trzech! To był wynik prośby do Matki Bożej, bo chciałem przepisać zaległości.
Teraz na działce próbowałem w złości odmawiać narzucone sobie modlitwy, a Pan Jezus zapytał: „czemu ranisz Moje Serce?” W refleksji pomyślałem, że taka modlitwa nie jest przyjmowana...podobnie jak ustna (mantry). Na świecie modli się tylko garstka, kto o tej porze pamięta o Panu Jezusie? Ludzie tylko pracują i żyją dla życia.
Mam odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz drogę krzyżową ze „św. Agonią" Zbawiciela w intencji „ludzkości i wszystkich grzeszników.”
W czasie wyjścia do kościoła na Mszę św. wieczorną siostra wezwała mnie do chorego ojca w odległym szpitalu. Odpowiedziałem jej, że: „doprowadziłem go do spowiedzi”.
To było na dyżurze w pogotowiu sprzed kilku dni. Już na jego początku przekazałem Matce Bożej moje pragnienie odwiedzenia chorego ojca (musi trafić się odpowiedni wyjazd)...wprost byłem pewny, że Matka pomoże. Nie z mojej winy trafił się poturbowany przez konia.
Miałem problem czy pacjent nie wymaga skierowania do innego szpitala. Moją metodą zawołałem do Nieba i w odpowiedzi zrozumiałem, że mogę jechać na chirurgię ogólną tam, gdzie przebywa ojciec. Kupiłem pomarańcze, odwiedzam ojca i ustaliłem jego zgłoszenie się do spowiedzi z Wiatykiem (kapłan będzie za dwa dni). Na odchodne pocałowałem go w rękę...
Wyraźnie widziałem działanie Matki Bożej z pewnością, że ojciec przeżyje te dwa dni! Przez serce przepłynął dreszcz miłości Bożej. To sekundka, bo więcej nie wytrzyma nasze nędzne ciało. W radości odmówiłem pozostałe części modlitwy różańcowej.
Po ponownej Mszy św. wieczornej chciałem pozostać i odmówić całą modlitwę, ale kościelny ma metodę na wyganianie wiernych: robi szum, przesuwa ławki i dzwoni kluczami...nigdy nie powinien posługiwać w Domu Boga Ojca.
Z kuzynem pojechałem ponownie do ojca, który nie przetrzymał zabiegu chirurgicznego i zawału serca…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 882
W środku nocy moje serce przeniknął wielki smutek, bo to czas „św. Pojmania” Pana Jezusa z policzkowaniem i wtrąceniem do Ciemnicy. Przeżegnałem się, padłem na kolana i zacząłem rozważać początek Bolesnej Męki: „Jezu mój! poddałeś się, milczałeś, gdy na Ciebie krzyczano i nie groziłeś nikomu”. Przekazałem te cierpienia Pana Jezusa w intencji dusz oziębłych.
Każdy moment Męki Zbawiciela może służyć jako modlitwa przebłagalna...zakrwawiony na krzyżu nie mógł otrzeć św. Oblicza! W każdy piątek - w momencie zakończenia życia przez Pana Jezusa - odczuwam radość z powodu Jego uwolnienia od straszliwych cierpień, a zarazem mojego odkupienia.
W drodze do kościoła - w intencji dusz oziębłych - odmawiałem moją modlitwę, a w tym czasie Zły zalewał moje serce niechęcią do różnych łudzi. W momencie wejścia do świątyni trafiłem na błogosławieństwo Monstrancją i pieśń: „Pod krzyżem klękam...krzyża się nie wstydzę".
Od Ołtarza popłynęły czytania wprost do mojego serca: prześladowcy mają zwiększyć udręki Jezusa, uderzać w Niego z całą mocą i zabić Go...jeżeli to Syn Boży, to Ojciec Go uratuje! Zobacz ziemską logikę...
Dzisiaj są obrady różowego Sejmu RP, a to oznacza, że towarzysze w gotowości bojowej. Nie wiem w jaki sposób zagrażam władzy okupacyjnej? „Panie Jezu! dziękuję Ci za łaskę uczestniczenia w Twojej Męce”.
Po Eucharystii serce zalał Pokój Boży, który po wczorajszych udrękach stał się wielką ochłodą. Przez 15 minut siedziałem skulony i nie było mnie dla świata. Po zjednaniu z Panem Jezusem mam modlić się „za dusze oziębłe". W drodze do pracy prawie omdlewałem, deszcz rytmicznie uderzał w parasol, a ja wołałem: „dla Jego Bolesnej Męki miej miłosierdzie"...
Zaczynam dzień pracy w Imię Jezusa! W czasie przyjęć miałem wielkie pragnienie modlitwy, ale był nawał chorych...
- Pani mąż był dobrym człowiekiem, ale żył tylko tym światem. Trzeba go wspomagać modlitwami, wyrzeczeniami, ograniczeniami...później pani podziękuje, bo wszyscy o nim zapomnieli!
- Pani mąż umiera, a zły próbuje wciskać nadzieję i stąd różne „preparaty, ratujące życie"...to błędna droga. Pani dodatkowo trzyma go w oszustwie, a jemu jest potrzebna spowiedź z całego życia! Pani teraz odpowiada za jego duszę!
- Pani jest zdrowa (68 lat), ale brak pani pokoju w sercu, a tą łaskę rozdają w Niebie.
- Jeżeli pani zginie to przez telewizję damy zdjęcie wnuczki (bardzo podobna)! Ja pani nie zwalniam z uczestnictwa w Mszy św. bo może pani przyjechać do naszego kościoła (jest z innej parafii), bo stąd jest blisko do pogotowia!
- Na zakończenie przyjęć zły przysłał mi „kochających to życie", a tacy latają niepotrzebnie po lekarzach!
Ten piękny dzień duchowy zepsuły „dary": jakiś koniak i parę groszy wciśnięte na siłę. W tych pieniądzach były te, które przyjąłem z radością, bo z tą babcią zawsze żartujemy!
Kiedyś byłem u umierającej w „ludzkiej norze” z piękną figurką Pana Jezusa padającego pod krzyżem. Poprosiłem opiekunkę i s. Faustynę, aby po śmierci chorej trafiła do mnie. Wracamy z wyjazdu pogotowiem, a ja wołam z zamkniętymi oczami: „Matko moja...niech ta figurka trafi do mnie”! Otworzyłem oczy, a właśnie przejeżdżaliśmy obok figury MB Niepokalanej. Po śmierci chorej przyniesiono tą figurkę i towarzyszy mi do chwili obecnej (grudzień 2017).
Późno, daleki wyjazd...płynie koronka do św. Ran i św. Krwi za zbrodnię „dzieciobójstwa”. Wychodzę właśnie z chatki, gdzie poparzyła się młoda dziewczyna, a jesteśmy naprzeciwko wiejskiego kościółka!
Zbliża się północ: „Niech będzie pochwalony Bóg Ojciec, Pan Jezus, Matka, Aniołowie, święci, wszyscy pokorni, cisi, wierni, cierpliwi. Matko bądź dzisiaj ze mną przy pracy pod krzyżem (mam zrobić kwietnik)”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 665
Od rana zaczął się bój: „czy mam brać wolne czy iść do pracy?” Powiesz: jaka to sprawa? Bardzo ważna, bo Szatan w takiej rozterce będzie przeszkadzał w odczycie i kusił „dobrem”...zawsze odwrotnie. Trzeba być posłusznym w małym, bo zły krok w górach sprawia ruszenie lawiny...
Zapisuję to dla poszukujących odczytywania Woli Boga Ojca. Właśnie - jakby dla Ciebie - przysłano Echo Medziugorja z aktualnym Orędziem MB Pokoju...ze słowami o Szatanie, który „igra z wami i z waszymi sercami”.
Naprawdę nikt nie zna mocy złego i jego możliwości igrania z nami i naszymi sercami. Matka Boża wie o tym, ostrzega i bardzo boleje, że nie bierzemy Jej Słów poważnie. To bardzo ciężki bój...bój o odczytanie w danej chwilce Woli Boga. Zły wkłada wiele wysiłku, aby w tym przeszkodzić i zawsze działa perfidnie (odwrotnie):
1. wolne?...”idź i pracuj dla Matki Bożej”, ale jeżeli posłucham go to stracę czystość, bo naśle wdzięcznych pacjentów!
2. pozostanę w domu...będzie przeszkadzał, bo syn już gra na aparaturze i może dać natchnienie córce, aby właśnie przyjechała (tak się stanie i będą z nią dyskutował)...
Strona zła:
Szatan zalewał moją osobę rozdrażnieniem, nie mogłem się skontaktować z rejestracją oraz podsuwał „dobro”: zrób zapiski, reparacja kontaktu i telewizora, poczta, samochód, sprzątanie i krzyk żony, bo syn nie miał klucza, czekał na mnie.
Ja w tym czasie czytałem na ławeczce przy bloku z zachwycaniem się moją wielkością przez przechodzących, aż zrobiło się niesmacznie! To powtórzy się na poczcie: „uszanowanie dla pana doktora....witał mnie kierownik, a zza jego pleców wypada zziajany syn. Nie denerwowałem się na te wyrazy chwały, bo wiedziałem, że są od Bestii! Ponadto młody człowiek zagadał;
- Może pogramy w lotkę, jak za dawnych lat?
- Mecz chrześcijan z poganami?..odpowiedziałem i śmiejemy się.
Strona dobra:
Mam mieć dzień wolny, modlitwy za kapłanów, bo dzisiaj jest pierwszy czwartek m-ca...dalszy post po środzie, Msza św. z Eucharystią i odmówienie mojej modlitwy.
Wchodzę do prawie pustego kościoła, gdzie młodzież śpiewa: „Weź moje serce jakie jest!, Wielu w drodze upada - z Tobą nie ustanę.” Łzy zalały mi oczy, ponieważ dotyczy to mojej obecnej sytuacji.
„Ojcze, Panie Jezu, Matko kapłanów...proszę w intencji prawdziwie powołanych, niech zostaną umocnieni...ja to wszystko wiem i słabnę w kuszeniach i napaściach szatańskich...proszę, aby zostali umocnieni". W tej intencji przekazałem dzisiejsze modlitwy oraz Mszę św. z Eucharystią...
Tuż po tych wołaniach przysiadł się do mnie mój "opiekun" i w pustym kościele kazał "przesunąć się" w ławce! Serce zalał ból, ponieważ są to ludzie „wierzący”...uczestniczą w każdych większych uroczystościach kościelnych („etatowi”).
Dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a ja zagrażam bezpieczeństwo naszej ojczyzny. Przykro mi, ponieważ „opiekun” podszedł do świętokradczej Komunii św. Dziwne, bo przepisuję to 10 kwietnia 2019 r. i tak właśnie przyjął Ciało Pana Jezusa marszałek Senatu RP kolega, lekarz Stanisław Karczewski.
Na początku zrobienia ze mnie wariata (2007/2008 r.) za obronę wiary i krzyża Pana Jezusa otrzymał ode mnie płytę z wyczynami kolegi psychiatry i moimi słowami: to jest próba na pana wiarygodność!
Od „opiekuna” uciekłem na drugą stronę, gdzie skulony usłyszałem pieśń o Matce, która „wytrwała do do końca...Sama została pod Krzyżem z Synem.” On natomiast cierpliwie czekał na mnie i zaproponował „mały koniaczek”.
- Pan jest niewierzący i pan nie wie jaką wartość w tej chwilce - po przyjęciu Eucharystii - ma moja dusza...pan nie wie co to oznacza, ja muszę teraz modlić się, a alkohol to zabójca duszy.
W wielkiej radości płyną modlitwy i sygnał: „spotkanie z Bogusławem Kaczyńskim”, który przybył do naszego miasteczka i opowiadał o świecie gwiazd, a nawet o wizycie u starego człowieka, który nic nie miał, a był szczęśliwy. Wspomniał też o małych wioskach, gdzie żyją ludzie i mają cmentarze.
- Jaki jest sens naszego życia?
- No wie pan, życie jest smutne...to na pewno realizacja zamierzeń! W moim wypadku zostanie dyrektorem Teatru Wielkiego! Spotkały go oklaski!
- To spaczony cel życia, niech pan szuka. Stwórca dał panu różne obrazy świata, obarczył cierpieniem w którym pan upadł (opisał prześladowanie w książce)...sam nie wyjdzie pan z tego cierpienia. Jeżeli zostanie pan dyrektorem z Woli Stwórcy...będę klaskał! Jednak widzę, że pan pragnie ziemskiej wielkości z woli własnej, a jest to krzyż diabelski.
Zapaliłem Matce lampkę, a żona zapytała:
- teraz masz największy problem...czy lampka pali się czy zgasła?
- wierz mi, że to mój największy problem, ponieważ pragnę, aby tam lampka płonęła i to wiecznie!
APeeL
- 01.04.1992(ś) ZA PRAGNĄCYCH SŁUŻYĆ PANU
- 31.03.1992(w) ZA OSZUKANYCH PRZEZ SZACHRAJA
- 30.03.1992(p) ZA MODLĄCYCH SIĘ BEZ SZACUNKU DLA BOGA
- 29.03.1992(n) ZA PRAGNĄCYCH NAWRACANIA
- 28.03.1992(s) ZA DUSZE POBOŻNE I WIERNE W SOWIETACH
- 27.03.1992(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MAJĄ ODPOCZNIENIA
- 26.03.1992(c) AGONISTYKA DUCHOWA...
- 25.03.1992(ś) ZWIASTOWANIE PAŃSKIE...
- 24.03.1992(w) ZA KUSZONYCH FAŁSZYWYM DOBREM
- 23.03.1992(p) Mów swoimi słowami do Prawdziwego Ojca…