- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 759
Cóż da ci zwiedzenie całego świata? - mówię do córki. Prawda jest nad tobą, blisko...tylko Pan Jezus może zaspokoić nasze pragnienia.
Teraz wskazuję żonie, że miłość do Boga pozna po miłości do ludzi: jesteś wówczas matką lub ojcem wielu dzieci. Nie można kochać jednych, a nienawidzieć innych.
Wyszedłem i w samochodzie słuchałem nagranej Mszy Św. radiowej (z niedzieli). "Panie Jezu spraw, abym znajdował radość w Twojej Służbie"...tak zmieniłem usłyszane zdanie. Nagle napłynęła siła do Służby Jezusowej.
Dzień pogodny, ludzie nie kłócą się i nie przepychają. Inwalida z poczuciem humoru opowiada jak zamieniono mu parasol i kapelusz na podobne i dodał: „znajomym mówię, aby śpiewali podczas niesienia mojej trumny”. Na odchodne rzucił: „niech Bóg pocieszy pana w dzieciach”...w podzięce za kawę, którą mu wręczyłem.
Teraz pocieszam matkę dziecka, któremu musi przygotowywać specjalne posiłki. Musi pojąć szczególną próbę, której jest poddana, musi wytrzymać. W celu uzyskania siły daję jej „Ojca Pio " i obiecuję "Joni"...dziewczyny z porażeniem czterech kończyn, która opisała swoje przeżycia z odnalezieniem Pana Jezusa.
Wchodzi piękna czarnula, bluzeczka w błękitne paseczki...badasz podziwiasz piękno i zaskoczenie, bo po 3 godzinach wypisz-wymaluj wchodzi jej 75-letnia ciotka !
-
Widziała i nie przepuściła pani?
-
Ta, przepuści..przepuści!
Pacjentka jest oburzona perfidnym mordem babci-pijaczki;
-
takim dawałabym karę śmierci!
-
i sama wykonywałaby ją pani?
-
tak, sama
-
a jakby okazałby, że morderca jest sąsiadem lub pani synem ?
-
no...no...nie wiem?
Bardzo źle znoszę wszelkie "podziękowania" i "podarunki". Nie mam siły na szarpanie się i denerwowanie. Właśnie oddałem kawę pielęgniarce, którą dała mi jej matka z prośbą o zrozumienie.
-
Czy gotuje pani jeszcze rosołek?...pytam pacjentkę i śmiejemy się.
Przed laty trafiłem pogotowiem do jej rodziny (w niedzielę)...na rosół i świeżo kluski, które były rozłożone po całym pokoju.
Nawał ludzi i jeszcze wizyta..."Jezu pomóż". Jadę wreszcie, może ukojenie znajdę w słuchaniu Mszy Św. Rozlega się kojące Słowo Boże: "Pracuj ze spokojem i jedź własny chleb!" Dalej były słowa Pana Jezusa o tym, że będę musiał przejść próby, które nadejdą...one będą świadectwem mojej wiary.
Drzwi do chatki z babcią otwiera siostra PCK..."ta ze zręczną ręką". W pierwszy dzień jej pracy zmarła poprzednia podopieczna. Mówię jej o tym i uśmiechamy się (babcia źle słyszy). Na ścianie pali się specjalna lampka (świecą się gwiazdki wokół małego Jezuska z Matką i Józefem). W sercu zrobiło się świątecznie.
-
Proszę zapisać mi to w testamencie!
-
Babcia uśmiecha się i wyraża zgodę.
Późnym wieczorem czytam rozważania Miłosza o naszej wierze..trochę to dziwne, dalekie od prostego życia Pana Jezusa i Jego nauki, a przy tym apodyktyczne. Nie wiem co o tym myśleć…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 828
Już widno..."Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”. Powtarzałem to kilka razy nabierając mocy. W błyskawicznym przyśnięciu ujrzałem piękny biały krzyżyk z Jezusem (jakby z kości słoniowej) oraz kilka trumien...na jednej z nich była plama krwi.
Okaże się, że zamordowano pacjentkę z mojego rejonu...zgłaszali się też po karty zgonu, ale od innych lekarzy. Zasada jest taka, że akt zgonu wydaje lekarz prowadzący.
- Matka czyniła tyle dobra dla niego, a on teraz napada na nas, zabiera ziemię i sądzi się...skarży się ofiara zaboru spadku.
- Cała wasza rodzina została poddana próbie: jak zachowasz się w czasie krzywdzenia za czynione wcześniej dobro. Wielu w takich wypadkach złorzeczy Bogu Samemu!
Dobrze jest radzić, ale dzisiaj, gdy to przepisuję sam znalazłem się w takiej sytuacji. Największe zdziwienie budzi pogańska zachłanność...
W telewizji pokazano film z pięknymi piosenkami i poezją, gdzie pojawił się Żyd Aleksander Rozenfeld, który ur. się 30 czerwca 1941 roku w Tambowie na Powołżu. Całą rodzinę losy wojenne rzuciły do ZSRR, a później - w stanie wojennym - wyjechał do Izraela, ale powrócił - przez Rzym - do Polski twierdząc, że tu jest jego ojczyzna.
Przez rok oczekiwania - na przywrócenie obywatelstwa polskiego - był pod opieką papieża Jana Pawła II. Wszystko opisał w książce „Rozenfeld w trybach historii", gdzie są dwie anegdoty:
1. Po egzaminie na KUL-u powiedział do - ówczesnego kardynała - profesora Karola Wojtyły: "Wasza eminencjo, jeśli na takiej uczelni nie ma choć jednego Żyda, to uczelnia jest nieważna".
2. Po czasie otrzymał na to odpowiedź od Jana Pawła II, który zaprosił go na obiad do Pałacu Prymasowskiego. Tam został przywitany słowami: "Panie Olku, jeśli na takim obiedzie nie ma choć jednego Żyda, to obiad jest nieważny."
Teraz z błahej rozmowy z córką demon zrobił zamieszanie.
-
Czy Pan Bóg pomaga we wszystkim? Odpowiedz mi naprawdę - pyta.
-
Tak we wszystkim...szczególnie jeżeli prosisz i modlisz się za innych.
-
To mogę prosić o zdanie na studia?
-
Proś o łaskę powrotu do Boga...resztę masz dodaną.
Jeżeli prośba nie zostanie spełniana to oznacza, że masz inną drogę lub przechodzisz próbę wytrzymałości i zawierzenia się Bogu.
Dzisiaj wskazałbym na wcześniejszą modlitwę o odczytania Woli Boga Ojca dotyczącej naszego powołania z prośbą o prowadzenie, bo później mamy pediatrę, który nie lubi krzyku dzieci, nerwową panią psycholog, dyspozytorkę rzucającą telefonem i kierowcę przeklinającego wyjazdy karetką.
Zły nie może pozwolić na taką rozmowę z córką, która się waha w wierze i łatwo dochodzi do kłótni. Uratowała nas żona, która obficie polała mnie wodą święconą…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 930
Podczas dalekiego wyjazdu karetką pogotowia ratunkowego myśl pobiegła do znajomego alkoholika. Nagle poczułem jego wielkie pragnienie napicia się alkoholu! On teraz nie pije, ale cierpienie trwa. Poprosiłem Pana Jezusa o odjęcie mu nałogu, bo on sam sobie nie poradzi...znowu upadnie, a to dobry człowiek.
Trafiliśmy do walącej się chatki z inwalidą mających pięcioro dzieci. Interweniowałem w ich sprawie w PCK, ale tam nie ma ludzi z prawdziwym sercem, bo działają z obowiązku (etat). Znowu prosiłem: „Jezu, pomóż im! Jezu, pomóż im!!”.
W mgle pokazał się motocykl (mężczyzna z kobietą), a napłynęła bliskością tych obcych ludzi...poczułem, że jestem z nimi. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Zarazem wiem, że została mi dana łaska, która pokazała wszechobecność Pana Jezusa.
Zbawiciel jest szczególnie z tymi, którzy mają różne cierpienia i kłopoty. Coraz bardziej zaciera się dystans pomiędzy codziennością, moją posługą i wewnętrznym odczuwaniem Boga. Wygląda na to, że Jezus pokazuje mi „nie kochaj mnie, ale ludzi, bo po miłości do stworzeń - zobaczę twoją miłość do Mnie”.
W wielkiej mgle pędzimy do zatrutego. W tym czasie słucham nagranie o bracie Albercie. To jest wielkie przeżycie typu duchowego, którego wcześniej nie zauważałem. W drodze powrotnej poprosiłem kierowcę, aby zabrał stojącego żołnierza (sentyment związany z pracą w jednostce wojskowej).
- Czy wierzy pan w pomoc poza sobą (nie wskazałem na Opatrzność Bożą)?
- Nie, nie wierzę...chyba nie rozumiał o co pytałem.
- Ja w to wierzę i dzięki temu jedziemy razem tą karetką!
Śmieliśmy się, a ja opowiedziałem mu o pastorze w Indiach, który nie jadł z rodziną już trzeci dzień i powiedział do Jezusa: „Panie Jezu, ja wiem, że tak ma być, pracuję dla Ciebie, ale zobacz moje głodne dzieci”. W tym momencie do drzwi zapukał sklepikarz i powiedział, że „coś kazało mu przynieść 3 litry mleka”.
Podczas późniejszego przejścia do kościoła rozmyślałem o prawie ziemskim i nadprzyrodzonym (Bożym). Przepisy ziemskie w swoim zamiarze mają utrudnienia (szczególnie uciążliwe dla ludzi prostych).
My odpowiadamy za przestrzeganie tych praw, a ktoś za ich tworzenie. Obłuda tworzy struktury pozorne. Np. Rzecznik Praw Obywatelskich: zgłosisz się tam, zanotują sprawę pod numerem np.3001 i czekasz! To właśnie spotka mnie w 2008-2009 roku...
Na Mszay św. znalazłem się pod moim wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego, który błogosławi nas, ale patrząc od dołu groził mi! W tym czasie demon zalewał mnie pustką, rozdrażnieniem i zalecał wyjście „na zewnątrz”.
Nie wiedziałem dlaczego Pan daje mi takie doświadczenie, ale miałem pokazaną „normalność” przeciętnego człowieka! Przedrzemałem nabożeństwo i nagle wstałem silny i wielki! W tym stanie mógłbym obudzić niejednego...dotarły słowa kapłana: „obudź się, bo to czas na nawrócenie...Jezus czeka na ciebie!".
Dzień chyli się ku zachodowi, a w telewizji satelitarnej pokazują prostytutkę rekordzistkę, która ma męża. To coś strasznego...moje serce przeszyła bolesna strzała. Napłynęła bliskość Pana Jezusa ze smutkiem i pragnieniem cichości i milczenia.
Dzisiaj, gdy to opracowuję (25.02.2017) św. s. Faustyna - w czytanym w radiu Maryja „Dzienniczku” - poprosiła Pana Jezusa o to, aby wszyscy umierający w tamtym dniu zostali uchronieni od Piekła. Zdziwiłem się, bo sam prosiłem o Boże wstawiennictwo dla potrzebujących...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 563
Wieczorem oglądałem film o hybrydach (mieszanka ludzi ze zwierzętami), a tak ma być na końcu tego świata. Kto tworzy i kupuje taką tfu!rczość? Film blokował rozważania o naszej prokuraturze, która została zorganizowana w systemie stalinowskim (nie podlega Ministerstwu Sprawiedliwości).
Otworzyłem książeczkę do nabożeństwa, gdzie trafiłem na dwa obrazki. Na jednym z nich była postać z palącą się świeczką trzymaną w ręku (symbolem niesionej światłości)...to św. Bernard z Clairvaux (ur. 1090 we Francji) ze snu.
-
Psy strasznie rozwalają śmietnik...mówi żona.
-
Od rana trzeba wznosić myśl ku Niebu, bo ona krąży u ciebie po targach i śmietniskach. Trzeba też dziękować za dobrą noc, szczęśliwe przebudzenie, ciepło i spokój!
-
Masz rację.
Wiara jest nędzna, wiedza o Jezusie żadna, a myślenie ludzi prymitywne - w tych sprawach. Właśnie rozmawiamy z pacjentką...
-
Dlaczego pani martwi się o jutro?
-
Pan mi da?...pyta diablica, której nic nie brakuje oprócz pokory.
-
Zapomina pani o Opatrzności Bożej.
-
Tak, tak...za pieniądze wszystko można - jedna uzyskała dwa razy rozwód kościelny - syczy Szatan dalej!
-
Niech pani nie miesza Jezusa z kościołem jako hierarchią! Staliniści wymordowali prawdziwych komunistów (gdzie jest Wanda Wasilewska), a kościół często odgradza się od prawdziwych sług Jezusa.
-
Kto to wszystko wie?...był pan tam?
-
Innego Zbawiciela już nie będzie. Jezus przekazał wszystko. Pani jest niewierząca, to nie pani wina, ale nie wolno pani siać szatańskiego zwątpienia i niewiary. Dociera to do ludzi wahających się...
Czytam drugi raz książeczkę o współczesnych mistykach...podkreślone zdania, które dzisiaj dla mnie są już nieważne - ile tam błądzenia. Światło Pana Jezusa jest Czyste i Jasne. Po co szukać i błądzić? Szuka taki, szuka i nie może odpowiedzieć jaki jest prawdziwy sens jego życia. Na ziemi dobro nie może być oderwane od zła. Przez ten kontrast Pan Bóg pokazuje dobro...
Oto przykład; córka zbiła szybę, a syn ją naprawił. Wymiana kosztowała 15 tys. zł. (butelka dobrej wódki). Wykorzystałem moment i jako zakładkę do książki "Dialog" dałem córce te pieniądze. Nie chciała czytać. Po dwóch dniach zauważyłem, że czyta!
Właśnie pogotowiem mam wyjazd do poszkodowanych w bójce rodzinnej. Trwa to już 10 lat...w nędznej chatce ze spornym kawałkiem ziemi. Babcia (62 lata) ma połamane żebra, jej wnuczek i syn są poobijani, a mąż drugiej siostry jest poraniony. Dwoma wyjazdami załatwiam jednych i drugich. Opowiadają to samo, a ja powtarzam im...
-
Diabeł po pani skacze!
-
Nie, to po tam stronie!
-
Zgoda po tamtej duży, a po pani mały!
-
Obie siostry upojone nienawiścią, a pan jest wciągnięty w te głupoty...siedzą w pana głowie, sercu, języku, łazience i w łóżku małżeńskim.
Może nieprzypadkowo przywiozłem go do pogotowia, gdzie z pielęgniarką rozmawiamy o objawieniach w Medziugoriu.
- To tam są takie cuda?...pyta bijący się.
Podziękowałem Panu Jezusowi za możliwość mówienia o Nim w różnych sytuacjach. Dopiero teraz, po odkryciu Prawdy widzę nędzę tego świata. W moim sumieniu odbywa się walka pomiędzy "tak" i "nie"...w której rosnę. To, co wczoraj było dla mnie zakryte, dzisiaj jest jasne. Ludzie normalni nie prowadzą takiej walki.
Dzisiaj zrozumiałem, że najważniejsza jest Miłość z której wypływa wszystko. Spojrzałem na twarz jednej z dziewczynek ze zdjęcia podczas Objawienia w Medjugorju, a łzy zalały oczy. Dotarłem wreszcie do św. Bernarda z Clairvaux, którego największą zasługą było wykazanie błędów w mistyce chrześcijańskiej…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 709
Noc, pogotowie, piwniczna izba przypominająca spelunę...podczas gry w pokera „upływa szybko życie”. Nagle napłynęło pragnienie modlitewnego ukojenia. Nie mogłem bez powodu odejść...tylko bezwiednie rzuciłem karty oraz pieniądze do puli i wpadłem w milczenie.
To było wyraźne zawołanie przez Pana. Napłynęły zdania, które musiałem zapisać: „Kto ujrzy Światło musi iść. Nic nie opóźni pielgrzymowania. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie dziś, bo nie to światło i droga nieznana”.
Około 2.00 w nocy zacząłem wołać do Pana Jezusa o pocieszenie dla matki dwojga synów alkoholików. Wierzę, że Jezus jej pomoże. Może młodszego skieruje do mnie i porozmawiam z nim. Tak stanie się po latach...razem ze mną będą uczestniczyli w codziennej Mszy Św.
Teraz podczas przyjęć w przychodni napływa, abym nie brał datku: „kiedyś zobaczysz ile jest to warte...cóż, że teraz schowasz pieniądze pod kartę?” Po napisaniu recept przypiąłem babcine 3 tysiące do zaleceń, które pisałem na maszynie. Nie będę się szarpał...
Na koniec przyjęć zostałem wysłany do podobnych pań, które Bóg oderwał od ciał! W domach zmarłych zawsze odbieram dobrą energię:
1. pierwsza zmarła była malutka i chudziutka, leżała już w trumnie z monetami na powiekach. Wyglądało to trochę śmiesznie. W pokoju było zimno ze świętą ciszą. Za karty zgonu trzeba płacić, ale rodzina nigdy nie pyta, a ja się nie upominam.
2. druga zmarła leżała za zasłonką w kuchni, bo willa była przygotowywana do wesela! To wielki pech. Proś zawsze o śmierć dobrą (z sakramentem) i godną, bo możesz narobić kłopotu. Wypisuję kartę zgonu, rodzina stoi w ciszy, a z piętra dobiega śpiew i śmiechy malutkich dzieci!
W domu zdziwiłem się otwartą butelką spirytusu (kilka otrzymaliśmy od matki na przechowanie). Tak zapewniała sobie spokojna starość. Nie wiedziała, że ojciec w tym czasie zamieniał spirytus w wodę...
W audycji katolickiej trafiłem na relację anonimowego alkoholik, a zarazem wojujący ateista, który opowiadał o darze jaki otrzymał od Boga: nagle odjęto mu pragnienie picia alkoholu. Przekazał swoje odczucie, że Bóg przez to pokazał mu: patrz, ludzie się siłują, męczą, chcą, ale nie mogą - ty nie będziesz miał żadnego łaknienia.”
Według niego jest to dowód na istnienie Boga. Dodał jeszcze, że ludzie kochają nas, gdy spełnimy ich oczekiwania, a Pan Bóg przyjmuje nas takimi jakimi jesteśmy...
W tym momencie przypomniało się nagranie z Oazy Miłości, gdzie wierni otaczają alkoholika i trzymając ręce nad jego głową lub mając wyciągnięte w jego kierunku wołają:
„Szatanie rozkazuję ci w Imieniu Jezusa opuścić tego człowieka. Wiążemy twoje moce i wyganiamy ducha alkoholizmu z niego: rozkazujemy ci opuścić go, nie przychodzić do niego, roztaczamy nad nim moce Światła. Panie napełnij go miłością. Panie objaw się i pokaż kim Ty Jesteś. Jezu Panie wypełnij Miłością wszystkie jego puste miejsca i przestrzenie życia, aby zobaczył dla kogo żyje”.
Dodam, że po latach sam zostanę uwolniony przez Boga od tego nałogu (odjęcie)...w wyniku modlitw żony i moich pacjentek, które zamawiały w mojej intencji Msze Św. w różnych Sanktuariach… APeeL
- 16.11.1989(c) Co jest dobre, a co złe?...
- 15.11.1989(ś) Bój się Boga, a nie śmierci...
- 14.11.1989(w) ZA WYZWOLONYCH PRZEZ ŚMIERĆ
- 13.11.1989(ś) Wołam do Ciebie Panie...
- 12.11.1989(n) Za ludzi cierpiących z różnych powodów...
- 11.11.1989(s) Nawrócenie to światło we mgle...
- 10.11.1989(pt) Pan Jezus nade wszystko!
- 09.11.1989(c) Początki mojego bujnego życia...duchowego
- 08.11.1989(ś) Jezu nie opuszczę Cię aż do śmierci...
- 07.11.1989(w) Zamiana kolejki...