- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 626
5.50 Wstałem i odmówiłem całą cz. bolesną różańca, a po wyjściu żony do sprawdziłem, gdzie schowała alkohol...w ten sposób znalazłem w barku wiersz-list, który napisałem do niej 27 IV 1989 r...
"W ciszy podamy Mu ręce...
On je dotknie, połączy i napełni miłością.
On co połączy...to świętość ze świętością zlana.
On jest we mnie i w tobie.
On Był, Jest i Będzie!"...
Nawet zaskoczyły mnie te słowa, chociaż pisane przeze mnie. Łza zakręciła się w oku; "Jezu. Jezu...to już wówczas tak czułem?" Poprosiłem Matkę Bożą o radę, czy mam brać w pracy wolny dzień. Mam zostać i przepisać tworzoną modlitwę...
Podczas zawołań przy "Biczowaniu" (u mnie "św. Rany i św. Krew") odczułem, że jestem jednym z biczujących na zmianę! "Uderzam Cię, Jezu kilka razy, z własnej chęci! Nie wołałeś mój Jezu i nie krzyczałeś, tylko cichy jęk i westchnienia towarzyszyły uderzeniom!
Łzy zalały oczy! Pisałem 6 godzin i z trudem zdążyłem na dyżur. Napłynęło, że "Pan Jezus odda mi ten czas z nawiązką"! Ta wymodlona modlitwa towarzyszy mi pawie każdego dnia (witryna strony), a teraz już wiem, że największą wartość ma rozważanie Bolesnej Męki Zbawiciela, współcierpienie i ofiarowanie tego w intencji każdego dnia.
Ułożenie tej modlitwy sprawiło smutek, bo zagłębiłem się w zabijanie Zbawiciela. Teraz nic już nie ukoi mojego cierpienia duchowego! Nie wystarczy modlitwa, bo pragnę Eucharystii. Tylko zjednanie z Ciałem Duchowym Pana łagodzi ból rozłąki i miłosną tęsknotę! Nic nie obchodzi mnie cały świat. Podczas przejazdu karetką słuchałem relacji z Sejmu RP, gdzie minutą ciszy uczczono ofiary akcji MSW.
Na ten czas trafiłem na relację Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata ks. Władysława Głowackiego, który tak relacjonował swoją działalność w Getcie; "Jeszcze dzisiaj mam obraz żydowskiego chłopca, który stał oparty o mur i anielskim śpiewem żebrał na kawałek chleba"!
Łzy wywołała serdeczność Żydów dla tego księdza, który był w Jerozolimie, Betlejem...w restauracjach nie brano od nich pieniędzy, a na drogach przejazdu stały samochody z napojami! Czy tak nie powinno być zawsze?
Jakże Stwórca nas szkoli...obok relacja o Stowarzyszeniu umarłych młodzieńców z kwartalnymi losowaniami samobójców! Narkotyki, seks, pożegnalna kolacja i samobójstwo, tego na którego padł los! To ewidentny satanizm !
Jakże chciałbym mówić do ludzi o Matce Bożej, ale w karetce jest dwóch ateistów...pocieszam pielęgniarkę i zalecam życie w łączności z Matką! Jak bardzo cierpią w Niebie, bo nikt o nic nie prosi, nie żyje wiarą w każdej chwilce...jak dzieciątko z matką!
Z powodu zimna wcześniej wszedłem pod kołdrę i poprosiłem Matkę, aby przyjęła ten dzień za zmarłego teścia, który był dobrym człowiekiem, a miał ciężkie życie. Zawołałem także; "Matko, proszę...spraw, abym znalazł się w Medziugoriu!"
Odczułem jakiś jęk zawodu na tę dziwną prośbę niezgodną z Wolą Stwórcy, ale ja miałem na myśli przeniesienie "duchowe"...i to dodałem. Wyraźnie odczułem, że mój Anioł stwierdził; "och...to tak!...to dobrze!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 505
Sąsiadka zwierzyła się żonie, że umiera z powodu nowotworu i przestraszyła ją. Powstaje istotny problem; jak umierać? „W wypadku śmiertelnej choroby o powolnym przebiegu trzeba ten czas ofiarować Panu Jezusowi, nikomu nie wolno o tym mówić i z nikim rozmawiać o chorobie.
Trzeba przerywać rozmowę, zmieniać jej tok i cały czas być pogodnym nawet pocieszać innych! Tak dajemy świadectwo ufności Bogu...w ten sposób - możemy ofiarować nasze umieranie w intencji przestraszonych śmiercią lub kochających życie w opakowaniu, jakim jest ciało!”
Ten stan może spotkać każdego...tak jak tę zdrową sąsiadkę, bo nagle pojawia się mały guzek w piersi lub przerzuty nowotworowe. Szatan na każdego ma coś innego; mnie atakuje bolszewikami, zbrojnym ramieniem ludu pracującego miast i wsi, złodziejami z różnych służb, którzy powinni być w więzieniu...
Spotkałem koleżankę dentystkę; „pani ma dalej do pracy, w drodze można odmówić całą cząstkę różańca...wówczas Matka położy Swoje Ręce na gabinecie!” Wiemy, że jej praca jest bardzo niebezpieczna (AIDS)...nie jest do śmiechu. Posłuchała zdziwiona mojej rady; czy skorzysta?
Dzisiaj mam wielką chęć do pracy i radość w sercu. Nawet płynie melodia; „jak dobrze, że Jesteś tak blisko!”. To dzień duchowy w którym serce ucieka do Pana Jezusa. Głuchego pacjenta stale przestraszonego, który wierzy we mnie informuję, że istnieje Niebo.
„Proszę nie wierzyć we mnie...nie biegać do mnie, bo można się przewrócić! Natomiast pokrzywionego pocieszam, że wewnątrz ma piękne ciało (duszę), ale musi w to uwierzyć! Trafiają też do siostry katechetki. W rozmowie wskazuję, aby na pytanie dzieci: kto stworzył Boga zalecać, aby kierowały je bezpośrednio do Boga Ojca.
Teraz malarka podziwia mojego Glinianego Jezusa (wykonała go w Inst. Reumatologii chora na rzs). To naprawdę piękna i prosta płaskorzeźba...ile tam zatroskania Zbawiciela. Ona sama ma podobną twarz. Zalecam jej proszenie Ducha Świętego o natchnienia przed malowaniem.
Na dodatek staruszka całuje mnie z radości, że nie biorę pieniędzy, a ja dodaję jej paczkę kawy i herbaty...przy tym śmiejemy się jak w rodzinie! Ciężko chora (prawdopodobnie pobita przez synalka) prosi o skierowanie do szpitala. Ile cierpień jest w ludziach i w tym gabinecie.
Około 13.00 do serca napływa zniewalająca słodycz. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) wiem, że było to działanie Ducha Św. Z mocą pocieszam młodą dziewczynę, aby wołała do Matki, bo tam wiedzą o jej problemach i pomagają...nawet proszą się o pomaganie. Jej oczy zalały łzy. „Jezu mój ile wokół jest udręki”.
Mam wielką chęć uczestniczyć w imieninach sekretarki (ciało), ale Matka czuwa i nagle zostałem wezwany na wizytę. Nie chciałem przyjąć, ale nad wszystkim czuwa Mądrość Ojca. Nie uzyskam już spokoju...muszę nawracać! Taki mój los.
Na miejscu okazuje się, że tam chodziło o duszę wzywającej. Chorą zbadałem, mamy czas, mieszkanie w obrazach, a 90-letnia babcia dziękuje za pomoc (może chodzić po lekach do kościoła). Z mocą mówię o duszy, zmartwychwstaniu i Panu Jezusie, a także o sztuczkach szatańskich. Wzywające to racjonalistka...jak wiele walki wymaga każda chwilka.
W sklepie z alkoholem spotkałem zmarnowanego z winem, całego zarośniętego. We wtorek pomogłem jego żonie i wołałem przed snem do Matki o pomoc dla tej rodziny. To dobrzy ludzie, chatka, bieda i pijaństwo...kupiłem mu małą butelkę i kilka razy prosiłem, aby wołał o pomoc do Matki Bożej.
Dzisiaj w modlitwie przebłagalnej wypada wołanie za rodziny i tych, którzy nie znają Pana Jezusa. Z płaczem prosiłem, aby pomógł tym rodzinom. „Matko. Matko Prawdziwa proszę Cię połóż Swoje Dłonie na tych domach i tych rodzinach. Proszę!” Solenizantce z pracy obiecałem modlitwę różańcową. Dzień zaczął się od rozmowy o umieraniu, a żona w pracy (biblioteka) czytała książeczkę małej Tereski na ten temat.
Teraz podczas zakrapianej kolacji w telewizji śpiewają staruszkowie; „przyjdź Jasieńku”, a jedna z babć mówi o „strzeleniu sobie kielicha”. Tak stało się ze mną...czy tak czyni sługa Jezusa? W smutku poszedłem spać…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 523
Koniec dyżuru w pogotowiu, płynie cz. radosna różańca z przepływaniem obrazów;
- Narodziny Jezuska w otoczeniu Aniołów! To „narodzenie” polegało na pojawieniu się Matki Bożej podczas śpiewu chórów anielskich.
- starzec Symeon, który rozpoznał przyjście Zbawiciela na którego czekał!
- Pan Jezus nauczający w świątyni!
Tak chciałbym dzisiaj przyjąć Eucharystię (na nabożeństwie różańcowym), ale brzydzę się „darami”...ja nie chcę tego, pragnę czystości. Wcześniej zacząłem przyjęcia chorych (jeden budynek), a już wchodzi spiesząca się paniusia. Uciekłem na teren pod drzewo, a za mną krzyczy biedny pacjent - później obdaruję go.
Dzisiaj pragnę pracować dla Matki Bożej i ofiarować ten dzień na Jej Ręce. Zły wcześniej kusił wolnym dniem, bo wiedział, że dzisiaj będzie nawał potrzebujących autentycznej pomocy na ciele i duszy...
- W pokusie palenia proszę łapać za różaniec!
- Boi się pani złodziei? Proszę przekazać dom Opiece Matki Bożej...przecież pani odmawia różaniec. Takiej opatrzności jest przekazana nasza ojczyzna.
- Nie ma leku na lęk przed śmiercią!...tylko Matka może pomóc!
- Pani umarła dla świata, pani ma prowadzić życie modlitewne...
- Proszę żyć w łączności z Matką...modlić się za zmarłego męża i przyjmować cierpienia zastępcze, bo Czyściec to ponure miejsce. Młoda wdowa słuchała mnie z otwartymi ustami i nawet potwierdziła, że chciałaby mnie mówi słuchać!
- Proszę nie palić tylko w piątek...prosić o pomoc św. swojej imienniczki, a później to rozszerzać.
- Jako ostatnia była biedna babcia od której nie przyjąłem pieniędzy, a która powiedziała; „niech Dobry Bóg zapłaci”!
Wszystkich przyjąłem, nikomu nie odmówiłem, a około 11.00 Matka Boża sprawiła, że pieniądze z darów oddałem biednej i dorzuciłem kawę, miód i ogórki. Dodałem, że „mieszkaliście w psiej budzie...teraz można się wykąpać, trzeba dziękować teściowej i siedzieć cichutko!
Przybyła też pijana matka z 10-letnią dziewczynką, która nie była w pracy...żal zalał serce po spojrzeniu na dziewczynkę. Jej matce dałem zwolnienie, a dziewczynce wciśnięte na wczorajszym dyżurze 10 dolarów. Zawołałem też; „Matko pomóż im, to dobrzy ludzi, miej miłosierdzie nad tym dzieckiem!”
„Matko moja serdecznie dziękuję za natchnienie do dzisiejszej pracy...za łaskę pomagania ludziom i możliwość mówienia o Tobie!”
Wreszcie uciekłem na obiad w piwnicy, ponieważ wpakowały się trzy baby na raz! Natomiast w kuchni 5-6 kobiet głośno rozmawiało o niczym. Gdyby na świecie modlono się „karabiny same wypadałaby z rąk”. Z twarzą w dłoniach znalazłem się z Panem Jezusem w Ogrójcu.
W tym czasie napłynął obraz dzwonienia sygnaturką w zakonie braci Albertynów w Zakopanem...ciągniesz sznur i podczas dzwonienia odmawiasz modlitwę! Wielką radość sprawiła wizyta domowa u chorej, która obiecała mi przekazanie po śmierci pięknej figurki Pana Jezusa pod krzyżem. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) Zbawiciel towarzyszy mi w pracy na Poletku Pana Boga.
Nawet dążyłem do kościoła i przystąpiłem do Eucharystii. Dopiero na działce w ciemności popłynie moja modlitwa z pomysłem zapalenia kuchenki gazowej, która wybuchła...opaliłem sobie brwi. Nie lekceważ Szatana…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 521
Trwała nawałnica z trzaskającymi w pobliżu piorunami (1.00), ale nie wyszło czuwanie z Panem Jezusem, bo złapała mnie wielka senność. Ten dzień pragnę poświęcić za moich prześladowców i już o 5.00 udało się odmówić całą cz. Bolesną Różańca.
W drodze do pracy użyłem dwa razy wody święconej jakby wyczuwając zły dzień. Już na początku zapomniałem o zaplanowanej intencji tego dnia. Szatan zalał mnie wielką złością i poczułem się jak niedźwiedź na łańcuchach.
Zacząłem szukać winnego zarejestrowania wielkiej ilości chorych...nawet napadłem na sąsiadkę; „pani nie jest z mojego rejonu”, a przychodzi od lat. To bunt niewolnika, bo faktycznie takim jestem...
Po przeżyciu tego dnia wyjaśniło się natchnienie użycia wody święconej (ostrzeżenie przed napadem Szatana). Jeszcze jestem słaby w tym boju, w przyszłości będę silniejszy. Zważ, że ta właśnie sąsiadka wierzy w życie wieczne i mogę z nią porozmawiać. „Och, Jezu...Jezu! Matko Prawdziwa dlaczego nie ma we mnie Pokoju Bożego? Przepraszam Matko!
- Pan chce robić to, co przyjemne, a nie to co zesłane z Nieba?
- Pani lubi stale żartować, tak czynią złe siły, bo to sprawia rozproszenie, wyklucza możliwość modlitwy, a język jest po to, aby chwalić Pana. Proszę zatrzymywać w myślach napływające żarty i łapać się za różaniec, który zmusi panią do milczenia
- Dzieciątko jest mądre, ponieważ zaczyna mówić...ja będę mądry, gdy zacznę milczeć!
Kłótnie, krzyki, przepychanki, nie można wyjść nawet do WC, ciężko, ciężko! Rano odnalazłem modlitwę „Anioł Pański” i ponownie wspomniałem o niej na obiedzie. A jedna z fałszywych kucharek powiedziała, że w jej rodzinie odmawiają różaniec wieczorem.
Przede mną stoi zupa, a w sercu ta modlitwa z przypomnieniem śpiewu siostry organistki. Kilka razy do duszy napływało; „Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego. Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według słowa Twego. A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”...
Dalej trwał pośpiech i złość. Podczas badania pacjentki spojrzałem na Glinianego Jezusa, zrobiło mi się nijako, bo Pan dzisiaj jest smutny, ale są takie dni. Dodatkowo zły budził zwątpienie i z tego powodu nie przyjąłem kuzynki, ciężko chorej inwalidki...mimo, że napływała rada; „zbadaj, przyjmij, zdążysz”.
Chodziło mi o pożegnanie z córką, która wyjeżdża na drugi rok studiów. Teraz wołam; „Duchu Św. otwórz jej serce i poprowadź mój monolog”. Pobłogosławiłem ją i podarowałem jej mały różaniec umoczony w wodzie od s. Faustynki! Wysłuchała moich intymnych przeżyć ze wskazaniem na walkę o duszę; czyli bój o życie po Bożemu. Wskazałem, aby była w łączności modlitewnej z Matką Bożą z proszeniem o wszystko i staraniem się odczytywać Wolę Boga Ojca!”
Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) wiem, że mój zły dzień był od Szatana, który pilnował, aby córka nie wymknęła się z jego sieci. To stanie się, bo opęta ją intelektualnie. Dlatego podpowiadał mi; „przyjmuj pieniądze, daj je córce przed żoną, a Matka wynagrodzi”. Ona słuchała mnie, bo wiedziała, że dam jej pieniądze. Zobacz jego podłe metody; straszne zamieszanie, złość, rozproszenie i gadatliwość z utratą bezinteresowności.
Teraz już na dyżurze w pogotowiu personel piecze kiełbaski na ognisku i popija wyproszony alkohol, a ja modlę się w ciszy serca przez godzinę i w duszy powtarzam; „jak dobrze Matko” z prośbą o prowadzenie córki. Ta modlitwa będzie trwała dodatkowo na dalekim wyjeździe. Ponadto przeczytam o Objawieniu Matki Bożej w Gietrzwałdzie (27VI-16 IX 1877 r)...przedstawiającej się jako; „Najświętsza Panna Niepokalanie Poczęta”.
Jakby na znak trafiłem do odległej wioski, gdzie w chatce z obrazami staruszka miała „ostry brzuch”, a na odejściu jej córka dała mi 2 dolary...w czasie odmawiania przeze mnie różańca! „Panie Jezu wiem, że to jest złe, ale do końca nie wiem jak mam walczyć z tymi darami...wiem Jezu, że nie podoba się Tobie moje postępowanie, ale ja tego nie chcę! Jezu, Jezu, Jezu mój!” Serce zarazem zalała radość, ponieważ babcia 88-letnia na szyi miała różaniec.
Podczas dalekiej drogi odmówiłem wszystkie modlitwy. Na ten czas otworzyłem „Dzieje duszy" małej Tereski, gdzie trafiłem na słowa, że wartość ma tylko to, co sprawia przyjemność Panu Jezusowi…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 603
Na koniec wczorajszego dyżuru w pogotowiu postanowiłem, że - na złość chorym - dzisiaj w przychodni wezmę wolny dzień; niech zobaczą jak jest beze mnie! W końcu poprosiłem Matkę Bożą o znak.
W czytaniu duchowym uwagę przykuły słowa, aby nie tracić czasu i oddać serce Jezusowi i Maryi. Natychmiast wiedziałem, że mam pracować z ofiarowaniem tego dnia Matce Bożej. Jakby na szczęście pielęgniarka budząc mnie zbiła moja nietypową szklankę...
Przed wyjściem do przychodni napłynęło zalecenie, abym pomodlił się i użył wody święconej! Naprawdę to natchnienie potraktowałem poważnie.
Nie spodziewałem się tak wielkiego nawału chorych, a już pierwsze małżeństwo sprawiało moje rozdrażnienie. Wielu chorym musiałem dzisiaj wyjaśniać różne sprawy, prostować je i doradzać.
- Oto pacjent z zatkanym kanałem nosowo-łzowym (łzy nie lecą do nosa, ale płyną po policzku). Gdyby tak kogoś zapytać; czy lecą panu łzy do nosa?...zdziwiłby się, bo nie wie, że ma tę łaskę, a nie dziękuje.
- Innemu opowiedziałem o chorym, któremu wycinano język z powodu raka i zalecono powiedzieć coś ostatecznego; „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus".
- Pani musi czerpać siłę z przebiegu Męki Jezusa...mówię do jednej pacjentki.
- A pani musi zwrócić się do Matki Bożej...tyle razy rozmawialiśmy i nadszedł już czas złapania za różaniec, bo pani odpowiada za dusze rodziny!
Łzy zakręciły się w oczach, bo przybył też oficer polityczny z byłej jednostki sowieckiej, gdzie pracowałem, a ja ujrzałem łaską noszenie munduru żołnierza. Podobnie jest z policjantem, który w - w majestacie prawa ziemskiego i Bożego - może zabić, ale może też oddać własne życie za kogoś (zasłonić ciałem).
Oficer polityczny to mocny człowiek, ateista, specjalnie szkolony, aby odciągać ludzi od wiary…
- Dlaczego Bóg głodzi ludzi w Bangladeszu?...zapytał zaczepnie.
- Czy nie dał środków dla wszystkich dzieci na ziemi? Przecież nierówność widać także w naszym mieście!
Dodałem jeszcze; zmarli panu rodzice, a ja powiem teraz od nich; „synku to wszystko prawda...można prosić o znak lub wyjaśnienie przez Matkę Bożą!” Proszę to sprawdzić, bo pan potrzebuje namacalnego dowodu na istnienia Boga!
Umęczony wracałem z pracy modląc się i jakby na pocieszenie spotykałem moją dawną pacjentkę, która wiozła wnuczkę o imieniu Marta! Zajrzałem do wózeczka i ujrzałem twarz Matki Bożej z figury na grobie. Powiedziałem jej o tym skojarzeniu, a do serca wrócił pokój.
Trafiłem na wizytę do modlącej się całe noce, a na miejscu okazało się, że choruje dziadek o kulach...pięknie klękający przed Eucharystią. Pomogłem mu z serca (ingerencja Matki); dałem swoje leki, porozmawiałem z modlącą się, a od niej otrzymałem książką „Jezus Chrystus”...może ona złagodzi czas mojej tęsknej rozłąki ze Zbawicielem? W sercu sam chciałbym coś napisać o Panu Jezusie! Może to się spełni?
Teraz trwają modlitwy, a z przekazu s. Menendez czytam przesłania Pana Jezusa. W słowach orędzi jest zalecenie, aby prosić o łaskę uzdrowienia duszy! Ja znam to z gabinetu lekarskiego, gdzie lud woła o zdrowie ciała, a całkiem zapomina o posiadaniu duszy...nie mówiąc o jej uzdrowieniu.
Natomiast Pan Jezus - na prośbę Matki - rozłożył Swoje Ręce i płaszcz nad naszą ojczyzną. Łzy zalały oczy, bo wprost „ujrzałem” Zbawiciela błogosławiącego nasz kraj. Przypomniał się mój powrót z wczasów z zapytaniem; „czy wiesz, że Pan Jezus pobłogosławił twoją jazdę”? Jeszcze teraz nie mogę pojąc tej łaski...
APeeL
- 29.09.1991(n) ZA MORDOWANYCH PRZEZ WYZWOLICIELI...
- 28.09.1991(s) Pragnienie rozgłaszania Dobrej Nowiny...
- 27.09.1991(pt) Kolorowe domki...
- 26.09.1991(c) Serce Stajenką Betlejemską...
- 25.09.1991(ś) Co można zamiast...s ł u ż e n i a Jezusowi
- 24.09.1991(w) Jesteś nieśmiertelny...
- 23.09.1991(p) Marsz do r o b o t y...
- 22.09.1991(n) Wybór jest prosty; pobożność i bezbożność...
- 21.09.1991(s) Proszący o wstawiennictwo Matkę Pana Jezusa...
- 20.09.1991(pt) Nasza nadzieja jest w śmierci...