- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 680
Przed poranną Mszą św. o 7.00 w sekundowym śnie pojawił się Pan Jezus z otwartymi ramionami...przepasany skośnie różańcem z małym krzyżykiem.
Na jednej z wcześniejszych Mszy św. byłem zdziwiony pieśnią; "słuchaj Jezu jak Cię błaga lud." W tym czasie "patrzyła" MB Częstochowska, a pod Nią był maleńki krzyżyk (kieszonkowy)...taki chciałem właśnie mieć!
Tuż przed nabożeństwem Szatan atakował mnie grzechem, bo przyjąłem gratyfikację, a idę do Eucharystii. Dodatkowo, w drodze do kościoła natknąłem się na sukę z cieczką i liżącym ją psem! Tę scenę będzie wciskał w czasie Mszy św.!
Postaw na moim miejscu nieświadomych tego, że te myśli są od Kusiciela. Rozpraszało też zagubienie różańca z małym krzyżykiem (tego ze snu)...z klasztoru s. Faustyny.
Na początku nabożeństwa spojrzałem na dużą postać Pana Jezusa Dobrego Pasterza i odczułem z mocą czystość. Podczas Eucharystii zawołałem; "Panie Jezu daj łaskę czystości temu kapłanowi za niego jest ta Komunia św.!" Nadeszła też pomoc dotycząca przyjętych pieniędzy; całą sumę mam przekazać dać na tacę zbieraną dla Chorwatów, co uczyniłem.
"Panie Jezu, gdy Ty mnie dotkniesz stanę się czysty...Ty położysz Swoje Dłonie nad moim domem i weźmiesz mnie na Swoje Ręce jak owieczkę." Z moich zapisów wynika, że nasze życie toczy się dwutorowo; obok normalnego płynie duchowe, które powinno przewodzić!
Pozostałem w kościele prawie sam, w ciszy i ekstazie..."jak tu dobrze Panie u Ciebie!" Zrezygnowałem ze śniadania, a z powodu pragnienia samotności wyszedłem na działkę odmawiając moją modlitwę. Po drodze dołączył do mnie piesek przybłęda, a to był świetny towarzysz, ponieważ nie musieliśmy rozmawiać.
Później trafiłem na spotkanie z kandydatami na posłów z atrakcją (10 minut przelotu helikopterem za równowartość 15 dolarów). Z serca wyrwał się okrzyk; "Panie jak wielkie rzeczy tworzysz! Boże Ojcze, nikt nie pojmie Twojej Wielkości, Mocy i Mądrości...to wszystko od Ciebie dla nas, bo ma służyć ludziom!"
Zarazem napłyną obraz helikopterów strzelających w Wietnamie i rozrzucających napalm. W wielkim smutku i tęsknej miłości za Bogiem Ojcem zacząłem moją modlitwę, a w czasie "Ojcze nasz" helikopter wznosił się z hukiem. Jakże mieszał się ten i Tamten świat, jak pięknie mam ułożony każdy dzień mojego życia.
Podczas powrotu dziękowałem Panu Jezusowi za Mszę św. z Eucharystią i modlitwy, za wzrok i słuch, możliwość chodzenia, dom i działkę. Było mi przykro, że ludzie z dziećmi szukają atrakcji w czasie nabożeństwa różańcowego. Nasze ciała ciągną sprawy świata i wola własna, a dusza rwie się do Domu Prawdziwego z czekającym na nią Stwórcą.
Tak ważne jest nasze posłuszeństwo czyli szukanie Woli Boga Ojca. Pomaga w tym nasz Anioł Stróż, ale trzeba dać się prowadzić, a przynajmniej pragnąc tego...trzeba stać się jak małe dziecko! To oznacza, że mamy oddać otrzymaną wolną wolę, bo pójście własnymi drogami prowadzi na manowce, a jest to pokazane na niesfornych dzieciach...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 666
5.40 - daleki wyjazd, zimno...w oczekiwaniu na kierowcę w myślach pytam; od czego zacząć dzień? Po kilku sekundach zdecydowanie napływa, że mam odmówić różaniec Pana Jezusa.
Tak, bo tam wypada "Zmartwychwstanie"! Jakże piękne przesuwały się krajobrazy; oto wstające słońce za mgłą, teraz za drzewami, raz z prawej oraz z lewej. Babuszka (73 lata) lubiąca pracę trafiła na chytrego kierowcę, który jechał na skróty...tlukł nas po dołach i zakrętach! Przy okazji były inne krajobrazy...
Nagle zauważyłem pomoc jaką otrzymałem od Matki Bożej podczas układania mojej rozszerzonej części bolesnej różańca (10 stacji drogi krzyżowej) oraz podobnej cząstki ("św. Agonii") podczas umierania Pana Jezusa na krzyżu (modlitwa jest na witrynie strony).
Pacjentka podarowała mi wizerunek MB Różańcowej z ulotką z której wyciąłem obrazy stacji, a na wizycie domowej trafiłem słowa Pana Jezusa do s. Menendez (w czasie drogi krzyżowej).
Wszystko udało się, a serce zalała moc i radość. W takiej chwilce mogę przenosić góry. Z całego serca podziękowałem...
Dopiero teraz idzie praca na działce i to przy gnoju z którego wyrosną piękne kwiaty...w tym pod "mój" krzyż! Zły przeszkadzał, bo nienawidzi mnie i mówił szyderczo; "spieszy się z modlitwą, aby w domu pić alkohol!" Nadeszło wyjaśnienie, bo Szatan nie lubi, gdy pije się alkohol i chwali Pana Boga (Tomasz Mann). To prawda, bo wówczas przeważnie ludzie w różny sposób bluźnią. W domu zaatakował nas syn, bo zapytałem go o niespodziewane wyjście na imieniny!
Teraz czytam zaleconą książkę "Imię róży" Umberto Eco. Po kilku stronach wiem wszystko. Przypuszczam, że to książka w której jest zawarta dysputa o wierze. Do wiary nie dochodzi się przez dyskusję, ale przez zawołania modlitewne.
Faktycznie - całe strony opisują słabości zakonników, wyśmiewają wiarę, podane są przykłady (opisy) seksualnych zboczeń, kompletne głupoty. To książka typu satanistycznego jak "Malowany ptak" Jerzego Kosińskiego. Demon podsuwa wrogość do naszej wiary w różnej formie...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 628
5.50 Wstałem i odmówiłem całą cz. bolesną różańca, a po wyjściu żony do sprawdziłem, gdzie schowała alkohol...w ten sposób znalazłem w barku wiersz-list, który napisałem do niej 27 IV 1989 r...
"W ciszy podamy Mu ręce...
On je dotknie, połączy i napełni miłością.
On co połączy...to świętość ze świętością zlana.
On jest we mnie i w tobie.
On Był, Jest i Będzie!"...
Nawet zaskoczyły mnie te słowa, chociaż pisane przeze mnie. Łza zakręciła się w oku; "Jezu. Jezu...to już wówczas tak czułem?" Poprosiłem Matkę Bożą o radę, czy mam brać w pracy wolny dzień. Mam zostać i przepisać tworzoną modlitwę...
Podczas zawołań przy "Biczowaniu" (u mnie "św. Rany i św. Krew") odczułem, że jestem jednym z biczujących na zmianę! "Uderzam Cię, Jezu kilka razy, z własnej chęci! Nie wołałeś mój Jezu i nie krzyczałeś, tylko cichy jęk i westchnienia towarzyszyły uderzeniom!
Łzy zalały oczy! Pisałem 6 godzin i z trudem zdążyłem na dyżur. Napłynęło, że "Pan Jezus odda mi ten czas z nawiązką"! Ta wymodlona modlitwa towarzyszy mi pawie każdego dnia (witryna strony), a teraz już wiem, że największą wartość ma rozważanie Bolesnej Męki Zbawiciela, współcierpienie i ofiarowanie tego w intencji każdego dnia.
Ułożenie tej modlitwy sprawiło smutek, bo zagłębiłem się w zabijanie Zbawiciela. Teraz nic już nie ukoi mojego cierpienia duchowego! Nie wystarczy modlitwa, bo pragnę Eucharystii. Tylko zjednanie z Ciałem Duchowym Pana łagodzi ból rozłąki i miłosną tęsknotę! Nic nie obchodzi mnie cały świat. Podczas przejazdu karetką słuchałem relacji z Sejmu RP, gdzie minutą ciszy uczczono ofiary akcji MSW.
Na ten czas trafiłem na relację Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata ks. Władysława Głowackiego, który tak relacjonował swoją działalność w Getcie; "Jeszcze dzisiaj mam obraz żydowskiego chłopca, który stał oparty o mur i anielskim śpiewem żebrał na kawałek chleba"!
Łzy wywołała serdeczność Żydów dla tego księdza, który był w Jerozolimie, Betlejem...w restauracjach nie brano od nich pieniędzy, a na drogach przejazdu stały samochody z napojami! Czy tak nie powinno być zawsze?
Jakże Stwórca nas szkoli...obok relacja o Stowarzyszeniu umarłych młodzieńców z kwartalnymi losowaniami samobójców! Narkotyki, seks, pożegnalna kolacja i samobójstwo, tego na którego padł los! To ewidentny satanizm !
Jakże chciałbym mówić do ludzi o Matce Bożej, ale w karetce jest dwóch ateistów...pocieszam pielęgniarkę i zalecam życie w łączności z Matką! Jak bardzo cierpią w Niebie, bo nikt o nic nie prosi, nie żyje wiarą w każdej chwilce...jak dzieciątko z matką!
Z powodu zimna wcześniej wszedłem pod kołdrę i poprosiłem Matkę, aby przyjęła ten dzień za zmarłego teścia, który był dobrym człowiekiem, a miał ciężkie życie. Zawołałem także; "Matko, proszę...spraw, abym znalazł się w Medziugoriu!"
Odczułem jakiś jęk zawodu na tę dziwną prośbę niezgodną z Wolą Stwórcy, ale ja miałem na myśli przeniesienie "duchowe"...i to dodałem. Wyraźnie odczułem, że mój Anioł stwierdził; "och...to tak!...to dobrze!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 507
Sąsiadka zwierzyła się żonie, że umiera z powodu nowotworu i przestraszyła ją. Powstaje istotny problem; jak umierać? „W wypadku śmiertelnej choroby o powolnym przebiegu trzeba ten czas ofiarować Panu Jezusowi, nikomu nie wolno o tym mówić i z nikim rozmawiać o chorobie.
Trzeba przerywać rozmowę, zmieniać jej tok i cały czas być pogodnym nawet pocieszać innych! Tak dajemy świadectwo ufności Bogu...w ten sposób - możemy ofiarować nasze umieranie w intencji przestraszonych śmiercią lub kochających życie w opakowaniu, jakim jest ciało!”
Ten stan może spotkać każdego...tak jak tę zdrową sąsiadkę, bo nagle pojawia się mały guzek w piersi lub przerzuty nowotworowe. Szatan na każdego ma coś innego; mnie atakuje bolszewikami, zbrojnym ramieniem ludu pracującego miast i wsi, złodziejami z różnych służb, którzy powinni być w więzieniu...
Spotkałem koleżankę dentystkę; „pani ma dalej do pracy, w drodze można odmówić całą cząstkę różańca...wówczas Matka położy Swoje Ręce na gabinecie!” Wiemy, że jej praca jest bardzo niebezpieczna (AIDS)...nie jest do śmiechu. Posłuchała zdziwiona mojej rady; czy skorzysta?
Dzisiaj mam wielką chęć do pracy i radość w sercu. Nawet płynie melodia; „jak dobrze, że Jesteś tak blisko!”. To dzień duchowy w którym serce ucieka do Pana Jezusa. Głuchego pacjenta stale przestraszonego, który wierzy we mnie informuję, że istnieje Niebo.
„Proszę nie wierzyć we mnie...nie biegać do mnie, bo można się przewrócić! Natomiast pokrzywionego pocieszam, że wewnątrz ma piękne ciało (duszę), ale musi w to uwierzyć! Trafiają też do siostry katechetki. W rozmowie wskazuję, aby na pytanie dzieci: kto stworzył Boga zalecać, aby kierowały je bezpośrednio do Boga Ojca.
Teraz malarka podziwia mojego Glinianego Jezusa (wykonała go w Inst. Reumatologii chora na rzs). To naprawdę piękna i prosta płaskorzeźba...ile tam zatroskania Zbawiciela. Ona sama ma podobną twarz. Zalecam jej proszenie Ducha Świętego o natchnienia przed malowaniem.
Na dodatek staruszka całuje mnie z radości, że nie biorę pieniędzy, a ja dodaję jej paczkę kawy i herbaty...przy tym śmiejemy się jak w rodzinie! Ciężko chora (prawdopodobnie pobita przez synalka) prosi o skierowanie do szpitala. Ile cierpień jest w ludziach i w tym gabinecie.
Około 13.00 do serca napływa zniewalająca słodycz. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) wiem, że było to działanie Ducha Św. Z mocą pocieszam młodą dziewczynę, aby wołała do Matki, bo tam wiedzą o jej problemach i pomagają...nawet proszą się o pomaganie. Jej oczy zalały łzy. „Jezu mój ile wokół jest udręki”.
Mam wielką chęć uczestniczyć w imieninach sekretarki (ciało), ale Matka czuwa i nagle zostałem wezwany na wizytę. Nie chciałem przyjąć, ale nad wszystkim czuwa Mądrość Ojca. Nie uzyskam już spokoju...muszę nawracać! Taki mój los.
Na miejscu okazuje się, że tam chodziło o duszę wzywającej. Chorą zbadałem, mamy czas, mieszkanie w obrazach, a 90-letnia babcia dziękuje za pomoc (może chodzić po lekach do kościoła). Z mocą mówię o duszy, zmartwychwstaniu i Panu Jezusie, a także o sztuczkach szatańskich. Wzywające to racjonalistka...jak wiele walki wymaga każda chwilka.
W sklepie z alkoholem spotkałem zmarnowanego z winem, całego zarośniętego. We wtorek pomogłem jego żonie i wołałem przed snem do Matki o pomoc dla tej rodziny. To dobrzy ludzie, chatka, bieda i pijaństwo...kupiłem mu małą butelkę i kilka razy prosiłem, aby wołał o pomoc do Matki Bożej.
Dzisiaj w modlitwie przebłagalnej wypada wołanie za rodziny i tych, którzy nie znają Pana Jezusa. Z płaczem prosiłem, aby pomógł tym rodzinom. „Matko. Matko Prawdziwa proszę Cię połóż Swoje Dłonie na tych domach i tych rodzinach. Proszę!” Solenizantce z pracy obiecałem modlitwę różańcową. Dzień zaczął się od rozmowy o umieraniu, a żona w pracy (biblioteka) czytała książeczkę małej Tereski na ten temat.
Teraz podczas zakrapianej kolacji w telewizji śpiewają staruszkowie; „przyjdź Jasieńku”, a jedna z babć mówi o „strzeleniu sobie kielicha”. Tak stało się ze mną...czy tak czyni sługa Jezusa? W smutku poszedłem spać…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 525
Koniec dyżuru w pogotowiu, płynie cz. radosna różańca z przepływaniem obrazów;
- Narodziny Jezuska w otoczeniu Aniołów! To „narodzenie” polegało na pojawieniu się Matki Bożej podczas śpiewu chórów anielskich.
- starzec Symeon, który rozpoznał przyjście Zbawiciela na którego czekał!
- Pan Jezus nauczający w świątyni!
Tak chciałbym dzisiaj przyjąć Eucharystię (na nabożeństwie różańcowym), ale brzydzę się „darami”...ja nie chcę tego, pragnę czystości. Wcześniej zacząłem przyjęcia chorych (jeden budynek), a już wchodzi spiesząca się paniusia. Uciekłem na teren pod drzewo, a za mną krzyczy biedny pacjent - później obdaruję go.
Dzisiaj pragnę pracować dla Matki Bożej i ofiarować ten dzień na Jej Ręce. Zły wcześniej kusił wolnym dniem, bo wiedział, że dzisiaj będzie nawał potrzebujących autentycznej pomocy na ciele i duszy...
- W pokusie palenia proszę łapać za różaniec!
- Boi się pani złodziei? Proszę przekazać dom Opiece Matki Bożej...przecież pani odmawia różaniec. Takiej opatrzności jest przekazana nasza ojczyzna.
- Nie ma leku na lęk przed śmiercią!...tylko Matka może pomóc!
- Pani umarła dla świata, pani ma prowadzić życie modlitewne...
- Proszę żyć w łączności z Matką...modlić się za zmarłego męża i przyjmować cierpienia zastępcze, bo Czyściec to ponure miejsce. Młoda wdowa słuchała mnie z otwartymi ustami i nawet potwierdziła, że chciałaby mnie mówi słuchać!
- Proszę nie palić tylko w piątek...prosić o pomoc św. swojej imienniczki, a później to rozszerzać.
- Jako ostatnia była biedna babcia od której nie przyjąłem pieniędzy, a która powiedziała; „niech Dobry Bóg zapłaci”!
Wszystkich przyjąłem, nikomu nie odmówiłem, a około 11.00 Matka Boża sprawiła, że pieniądze z darów oddałem biednej i dorzuciłem kawę, miód i ogórki. Dodałem, że „mieszkaliście w psiej budzie...teraz można się wykąpać, trzeba dziękować teściowej i siedzieć cichutko!
Przybyła też pijana matka z 10-letnią dziewczynką, która nie była w pracy...żal zalał serce po spojrzeniu na dziewczynkę. Jej matce dałem zwolnienie, a dziewczynce wciśnięte na wczorajszym dyżurze 10 dolarów. Zawołałem też; „Matko pomóż im, to dobrzy ludzi, miej miłosierdzie nad tym dzieckiem!”
„Matko moja serdecznie dziękuję za natchnienie do dzisiejszej pracy...za łaskę pomagania ludziom i możliwość mówienia o Tobie!”
Wreszcie uciekłem na obiad w piwnicy, ponieważ wpakowały się trzy baby na raz! Natomiast w kuchni 5-6 kobiet głośno rozmawiało o niczym. Gdyby na świecie modlono się „karabiny same wypadałaby z rąk”. Z twarzą w dłoniach znalazłem się z Panem Jezusem w Ogrójcu.
W tym czasie napłynął obraz dzwonienia sygnaturką w zakonie braci Albertynów w Zakopanem...ciągniesz sznur i podczas dzwonienia odmawiasz modlitwę! Wielką radość sprawiła wizyta domowa u chorej, która obiecała mi przekazanie po śmierci pięknej figurki Pana Jezusa pod krzyżem. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) Zbawiciel towarzyszy mi w pracy na Poletku Pana Boga.
Nawet dążyłem do kościoła i przystąpiłem do Eucharystii. Dopiero na działce w ciemności popłynie moja modlitwa z pomysłem zapalenia kuchenki gazowej, która wybuchła...opaliłem sobie brwi. Nie lekceważ Szatana…
APeeL
- 01.10.1991(w) SPRAWIAĆ PRZYJEMNOŚĆ JEZUSOWI
- 30.09.1991(p) Dzień pracy ofiarowany Matce Jezusa...
- 29.09.1991(n) ZA MORDOWANYCH PRZEZ WYZWOLICIELI...
- 28.09.1991(s) Pragnienie rozgłaszania Dobrej Nowiny...
- 27.09.1991(pt) Kolorowe domki...
- 26.09.1991(c) Serce Stajenką Betlejemską...
- 25.09.1991(ś) Co można zamiast...s ł u ż e n i a Jezusowi
- 24.09.1991(w) Jesteś nieśmiertelny...
- 23.09.1991(p) Marsz do r o b o t y...
- 22.09.1991(n) Wybór jest prosty; pobożność i bezbożność...