- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1295
Dzisiejsza doba duchowa zaczęła się w momencie wyjścia na rozpoczynające się Triduum Paschalne. Właśnie „spojrzała” figurka Pana Jezusa padającego pod krzyżem, która towarzyszy mi od zawsze. Słodycz, pokój i miłość zalały serce...
Przez chwilkę rozmawiałem ze znajomym i prosiłem go, aby zaciągnął ojca do kościoła, bo gaśnie w oczach. Mówiłem mu o Eucharystii, o tym, że rozpoznam kapłana fałszywego lub tego, który nie wypowie formuły Przeistoczenia, bo poda mi tylko opłatek.
Gdyby istniała możliwość pokazania stanu mojego serca przed i po Komunii św. to zobaczyłby różnicę. Przed zjednaniem z Panem Jezusem często jestem pełen złości, a po mogę każdego przytulić.
Nagle moją duszę zalała miłość Boga do wszystkich ludzi, a szczególnie do złych Polaków: starych komunistów, szkodników, złodziei i morderców oraz podobnych na całym świecie. Bóg kocha szczególnie tą część ludzkości. Napłynęło pragnienie spotkania tych ludzi w Królestwie Niebieskim i wspólnego cieszenia się ze zbawienia.
To radość, którą wyrażali nagle uzdrawiani przez Pana Jezusa. Wyobraź sobie przez chwilkę jak krzyczeli tacy biedacy, a szczególnie śmierdzący trędowaci. Jeżeli masz chore kolano lub niesprawną rękę to wiesz o czym piszę. Podobnie jest z chorobami duszy. Wiele ich miliardów to zgnilizna, trąd i zapach siarki.
W tych chwilkach Bóg pokazuje mi Swoją wszechogarniającą miłość do ludzi. Moje serce stało się cząstką Najświętszego Serca Pana Jezusa. To spadło tak nagle i trwało aż do wejścia w drzwi kościoła.
Taki nadprzyrodzony kontakt z Bogiem jest rzadki i trwa krótko, ponieważ jesteśmy słabi. Normalny człowiek nie może mieć takich przeżyć, ponieważ nie wiedziałby o co chodzi. Do takiego stanu nie można dojść też jakąś techniką, bo sprawia go Miłość Boża napływająca do serca.
Przez całe uroczystości trwały rozproszenia, bo diabeł nie lubi czcicieli św. Hostii. Jego działanie potrafię odróżnić od złej energii napływającej od ludzi. W nadbrzuszu czułem ucisk, któremu towarzyszył niepokój i rozmyślanie nad wieloma „ważnymi sprawami”. Nie można tego pokonać własnymi siłami. Wszystko minęło w momencie zjednania się z Panem Jezusem w Eucharystii.
U mnie dodatkowo Pan Jezus „mówi” poprzez część widzialną św. Hostii, która może być wielka, innym razem jako skrawek lub trójkątna (symbol Trójcy Świętej). Kiedyś Komunia św. wypadła, bo otrzymałem podwójną...zdążyłem chwycić w dłonie. Ponadto Komunia św. samoistnie pęka w różnym stopniu, a to wskazuje na czekające mnie cierpienia.
Pewnego dnia zaprosiłem Pana Jezusa, aby towarzyszył nam podczas wyjazdu. Po Mszy św. wyszedłem ze św. Hostią (w ustach) do samochodu i tak się stało, że z domu odruchowo zabrałem płytę z różańcem, który odmówiliśmy podczas drogi. Pan był z nami...
Wróciłem do Pana Jezusa o 21.00, a później w domu zapaliłem lampkę i wołałem "za moich winowajców". Towarzyszyło mi zdjęcie Cudu Eucharystycznego z Lanciano oraz J.P. II podający św. Hostię Hindusowi, który klęcząc trzymał twarz w dłoniach... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 877
Na Mszy św. rozpraszali potrzebujący spowiedzi, którzy biegali od konfesjonału do konfesjonału. Dopiero w takim momencie wiesz jaką łaską jest kapłan. Jego właśnie boli głowa i ma dość „plucia w ucho” o samogwałcie, przeklinaniu, obgadywaniu innych, itd., ale tylko on może w Imię Pana Jezusa nas oczyścić.
Nie ma żadnej spowiedzi bezpośredniej do Boga, „który jest wszędzie i mnie czarny jest niepotrzebny”. Spróbuj dostać się do swojego szefa, a zobaczysz: "w jakiej pan sprawie?, pan prezes nie przyjmuje pracowników, nie zapisujemy na żadne wizyty, proszę zgłosić się do swojego biura”.
We wszystkich urzędach Polski Rzeczpospolitej Ludowej jest podobnie; nie odpisują, odsyłają do innych lub informują, że sprawa nie kwalifikuje się do rozpatrzenia. Wyślesz pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich, a otrzymasz odpowiedź od urzędnika z pieczątka "upoważniona przez".
Inaczej będziesz załatwiany, gdy jesteś członkiem „państwa w państwie”. Wówczas jesteś mile witany, a "papiery już czekają". Nie możesz przyjść tam prosto z ulicy, bo trzeba sobie na to zasłużyć.
Piszę to, aby pokazać prostą drogę: każdy może przyjść do Pana Jezusa podchodząc do kratki konfesjonału! Jak ktoś mówi inaczej to jest od diabła.
Nie docierały czytania (złe nagłośnienie), a kapłan odprawiał nabożeństwo w birecie, bo boi się przeziębienia głowy. Komunia św. pękła „w sercu”. Pozostałem w kościele i dalej modliłem się „za moich winowajców”. Właśnie wypadło zawołanie Pana Jezusa na krzyżu: „Ojcze! Wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”.
Podczas opracowywania starego zapisu „za świadomie czyniących zło” Stefan Niesiołowski w rozmowie z Moniką Olejnik nazwał arb. Józefa Michalika kłamcą, bo popiera radio Maryja. Stwierdził też, że rozgrzeszenie otrzymuje, ale od innego kapłana. Nawet "Stokrotka" kręciła głową i pokazała mu Janusza Palikota, który tego sługę Pana nazwał chamem (w radiu Zet).
Trafiłem na jego stronę januszpalikot.natemat.pl i stwierdziłem, że zgniła mu dusza i żyje gorzej od zwierząt, bo te nie obrażają Boga Objawionego. Zaleciłem, aby się obudził, bo czeka go śmierć prawdziwa (duszy).
Dziki człowiek, który nie słyszał o Chrystusie także podlega zbawieniu, ale musi przestrzegać ustalonych norm. Nie można być dzikim w państwie prawa. Takiego czeka Sąd Boży, pełen okrucieństwa, bo sprawiedliwy.
Napłynęły obrazy gwałcicieli-morderców z Ukrainy, potomków mafii komunistycznej, którzy zwabili dziewczynę i jeszcze żywe zwłoki wynieśli do lasu i podpalili. Mieli pecha, bo przeżyła. Prokuratura mając wszystkie dowody wypuściła ich. U bolszewików okrutnicy są w cenie, bo zrobią wszystko, co im karzą. W ten sposób utrwalany jest szatański system kłamstwa i zbrodni.
Obrzydliwością w oczach Boga jest sianie zgorszenia. Właśnie oglądałem „Krzywe zwierciadło”, gdzie Mariusz Gzyl małpował kapłana kończącego Mszę św.! Składał ręce i mamrotał pod nosem "Pan z wami", a Kuba Wątły chichotał w tym czasie jak opętany.
W Internecie trafiłem na informację o podpaleniu w jednym z kościołów w W-wie krzyża z figurą Pana Jezusa. Przypomniały się szatańskie tańce przed Belwederem bezczeszczące ten najświętszy znak na ziemi. Także w ich intencji zapaliłem lampkę pod moim krzyżem.
Cóż dziwić się prostakom, gdy prominentni lekarze z mojego samorządu nie zareagowali na powalenie krzyża przez kolegę - psychiatrę. Większość z nich to „katolicy”, którzy lubią ważniejsze obrady zaczynać od Mszy św.!
Pismo w tej sprawie zakończyłem słowami, że: „Żadnemu lekarzowi nie wolno walczyć z wiarą, powalać krzyż, profanować miejsca święte, dyskryminować katolików, bić żony, przeklinać sąsiada, kraść portfele pacjentów, zostawiać świadomie wacik w sercu, a także zaocznie rozpoznawać choroby...".
Kończę, a w National Geographic płynie program o Kainie (bratobójstwo), ale gorszą zbrodnią jest dzieciobójstwo (aborcja dzieci poczętych z gwałtu, kazirodztwa, z zespołem Downa lub u chorej mamusi). W mojej ojczyźnie zabijanie dzieci specjalnej troski jest usankcjonowane i popiera je „katolik” Bronisław Komorowski oraz faryzeusz Donald Tusk... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 779
W śnie widziałem gołąbki (pokój), mignął Cejrowski (obrona wiary) i rodzice z małym dzieciątkiem (kłopoty). Nie wolno tłumaczyć snów, ale to wszystko się sprawdzi.
Nic nie zapowiadało cierpienia, bo nadrobiłem zaległości w zapisach, słońce zalało świat, a żona była cała w skowronkach.
Nagle moje mieszkanie odwiedził rzecznik praw lekarzy (TVN „Dzień dobry”), który pięknie mówił o agresji chorych. Napisałem do Jolanty Pieńkowskiej, aby zapytała kolegę jak broni lekarzy przed agresją „swoich” kolegów?
Zaproponowałem, aby w Wielkim Tygodniu poruszyli dyskryminację katolików i los obrońcy krzyża Pana Jezusa, ale wiadomo, że dworaki boją się prawdy i wolą gotowanie przez cały post.
To była pierwsza próba, która miała wykazać moje wzrastanie w świętości, a Bóg ma ich nieskończony repertuar i są podsuwane aż do ostatniego uderzenia serca! Ciało ("ja") ciągnie do dochodzenia swego, a dusza pragnie przyjęcia cierpienia i przebaczania 77 razy.
Nie wiedziałem, że następne uderzenie otrzymam po odebraniu pisma od prezesa umiłowanego samorządu lekarskiego. W wyniku kuszenia pisałem wiele godzin i upadłem sromotnie, bo kolegom przebaczyłem i wołałem za nich do Boga, a wszystko zostało przerwane. To wielkie cierpienie...poczułem się jak zdrajca!
Popłakałem się z powodu upadku duchowego, a wzrok zatrzymał śpiewnik „Wspólnota w drodze”, który otworzył się na pieśni „radość tchnij w serce me”. Z kasety płynęła tęskna melodia, a z piętra dobiegał krzyk dziecka. W wyobraźni ujrzałem tatusia, który bierze malucha na ręce, przytula, pociesza i całuje.
Tak też stało się ze mną, bo ból i łzy zostały zamienione w radość. Pan przytulił mnie po upadku i serce zalał pocieszeniem, którego nie znałem dotychczas. Jak Pan Bóg to wszystko pokazuje!
W tej radości trafiłem do kościoła, a w oczekiwania na Mszę św. śpiewały mi ptaszki. Psalmista właśnie zawołał: „W Tobie, Panie, ucieczka moja (...) Ty jesteś moją opoką i twierdzą. (...) Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją (...) Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, od łona matki moim opiekunem.”. Ps 71
Stałem w drzwiach kościoła, a w sercu pojawił się św. Piotr, który 3 x zaparł się Nauczyciela i później zapłakał z tego powodu. Napłynęły wyrzuty sumienia, bo przepływały obrazy moich nieprawości. Aż krzyczałem „Panie Jezu! Boże!”.
Jak wielką łaską i mądrością Boga jest tracenie pamięci. Wyobraź sobie, że do końca życia masz pamięć fotograficzną i napływają słowa, myśli i czyny, którymi obrażałeś Boga...jakby stały się przed chwilką!
Pomyślałem o spowiedzi z powodu upadku, ale wzrok zatrzymały gwoździe częściowo wyciągnięte z rozbieranego rusztowania. Jeden z nich, powyginany znalazł się w moim ręku. Pan wprost mówi: "tamte grzechy masz już zmazane, a płacz po obecnym upadku sprawił natychmiastowe przebaczenie, bo Bóg zna twoją nędzę".
To prawda, bo oglądając się wstecz grzeszymy brakiem ufności w miłosierdzie Boże! Często takie „wyrzuty sumienia” są podsuwane przez szatana.
Zdziwiony słuchałem Ew. J13, 21-33. 36-38, gdzie właśnie Pan Jezus zapowiada zdradę Judasza oraz mówi do Piotra: "Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: kogut nie zapieje, a ty trzy razy się Mnie wyprzesz". APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 933
Po przebudzeniu ciało fizyczne zalało zniechęcenie. Jak dobrze, że Pan dał samochód, bo właśnie zerwała się ulewa. Po drodze do kościoła zabrałem pielęgniarkę, której mówiłem o podłości władzy. Przykład idzie z samej góry i podobnie działają wszelkie „samorządy”, w tym izby lekarskie.
Na zebraniu wyborczym były cztery osoby, a później dowiedziałem się, że zaocznie „wybraliśmy” delegata: nieobecnego dyrektor sanepidu! Kto napisał protokół i podrobił podpisy? Po ujawnieniu machlojki dyrektor został „odwołany”. Przed Mszą św. podałem mu rękę ze słowami: „witam pana delegata”. Uciekł ode mnie.
Zobacz demokrację w wydaniu „doktorskim”. Praca w takim samorządzie to fajna fucha. Bronisz kogo trzeba, masz uznanie i tam, gdzie cię zapraszają machasz „Kodeksem etyki lekarskiej”. Za to masz pewną gażę, bo lekarze muszą płacić haracz za który otrzymują miesięczniki („prezesówki”) w których władza chwali sama siebie.
Jeszcze niedawno piano na temat „katoliczki” dr Ewy...najlepszej minister po wojnie, która za „patrzenie w oczy i kłamanie” powinna być ukarana, a została marszałczycą! Dr Bartosza od wykluczonych też chwalono, bo nasz niezastąpialny działacz, lekarz Andrzej Włodarczyk współpracował z nim (był „w rządzie i samorządzie”).
Wiceprezes naczelnej rady lekarskiej jest równocześnie członkiem okręgowej rady lekarskiej, a zarazem szefem struktur europejskich, a oprócz tego ma prywatną przychodnię. Rusz takiego...
Nagle odwiedził mnie rzecznik praw lekarzy (TVN „Dzień dobry”), który pięknie mówił o kolegach, którzy padają ofiarami agresji ze strony pacjentów. Ten starszy pan zamiast udzielić mi pomocy przysłał list pełen oburzenia na moją krytykę „swoich” kolegów, których wybrano demokratycznie!
Na początku Mszy św. zły nadal wpuszczał rozproszenia i podsuwał nienawiść do tych, którym już przebaczyłem. To bardzo sprytne.
Dzisiaj Bóg zapowiada posłanie Syna, który „przyniesie narodom Prawo”. Tak się stanie, bo Pan Jezus „(...) otworzył oczy niewidomym (...) z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności". Iz 2, 1-7
Nagle ujrzałem podłość ówczesnej władzy, bo arcykapłani postanowili obok Jezusa „(...) stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa”. J 12, 1-11
Nic się nie zmieniło od tamtych czasów, bo sadyści w zmowie to samo uczynili z ks. Jerzym Popiełuszką i Krzysztofem Olewnikiem. To zaćmienie nienawiścią, która płynie wprost od Kłamcy. Ci ludzie szerzą fałsz intelektualny i zabijają dusze ludzkie.
Prezydent Bronisław Komorowski szafuje odznaczeniami. Nawet Order Orła Białego przypina „lewym” i prawym, a w tym czasie jego „lufty i dworaki” uczestniczą w kasowaniu TV Trwam. Ten „dobry wujek” zajął miejsce Lecha Kaczyńskiego jeszcze przed jego ostygnięciem i nic nie zrobił w sprawie zamachu w Smoleńsku. Teraz zaprosił rodzinę b. prezydenta na Mszę św. w Belwederze (10.04.2012), bo „zgoda buduje”.
Idzie taki do Komunii św., a diabły klaszczą. Pan Jezus dostaje nudności wchodząc do takiej duszy! To „prosty chłop” w myśleniu duchowym, a właściwie "grób pobielany". Ciekawe, co radzi mu osobisty kapelan?
Napływa postać Judasza pytającego: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?" J 12, 1-11 Podobne pytanie zadał „Fakt”, „Rzeczpospolita” i „Gazeta wyborcza”: czy dać pieniądze na budowę Świątyni Opatrzności Bożej czy na biednych?
Kuszenie trwało aż do przyjęcia Ciała Pana Jezusa, które rozpłynęło się w ustach, a pokój zalał serce na wiele godzin. Do znajomego mówiłem o braku błogosławieństwa Bożego dla obecnego rządu, który oddał sprawę badania zamachu w Smoleńsku w ręce Rosjan. Nie pozwolono, aby wybitny specjalista był dopuszczony do sekcji zwłok ofiar.
Na Ukrainie jest podobnie. Oto Oleksandr Płachotnik jest „świadkiem” zlecenia przez premier Julię Tymoszenko płatnego zabójstwa przeciwnika politycznego. Zobacz parszywość władzy bolszewickiej: sfingujesz proces, więzisz niewinnego i dalej wynajdujesz „zbrodnie”.
To samo jest u nas. Przecież nagle „umarł” prowokator z WSI płk Leszek Tobiasz, który wpadł w pułapkę, bo miał zeznawać przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. Zasłabł biedak po jakimś świństwie, którego nie wykryjesz, bo wyznaczony do śmierci umrze w sobotę, a prosektoria nieczynne.
Jak sądzić zleceniodawców takich zbrodni? Bóg zna nasze myśli i wszystko widzi: na pewno będzie łagodniejszy dla idących za instynktami! Okrutna jest surowość Boga dla zleceniodawców zabijających z zimną krwią. Ból zalał moje serce, bo Pan kocha tych braci - żyjących gorzej niż dzikie zwierzęta - bardziej ode mnie i wciąż czeka na ich zawołanie.
Janusz Palikot zrobił pielgrzymkę po więzieniach i znalazł się w Rawiczu. Robi wszystko, co mu wymyślą i karzą, aby odwracać uwagę od Boga i spraw mojej ojczyzny. Na jego stronie januszpalikot.naszasprawa.pl napisałem:
„Czy znalazł Pan już dla siebie odpowiednie więzienie, bo powinien Pan tam trafić za krzyż z puszek po piwie. Proszę zgłosić się dobrowolnie, bo lubi Pan szokować i wybrać sobie celę bez krzyża. Zwolennicy ruchu nie dadzą Panu zrobić krzywdy: za łóżko wystarczy drewniana prycza, a woda będzie w kranie, bo oblucje przeszedł Pan już w Gangesie".
Premierowi też wysiadają nerwy, bo w sejmie Piotra Dudę zrównał z pętakiem. Nie posłuchał mnie w 2008r. i nie zrezygnował. W krótkim czasie zdemolował moją ojczyznę i źle skończy. Nie nadawał się na premiera od początku. Nadal jest dużym chłopcem chorym na władzę, który powinien być szefem związku piłkarzy.
Idę ponownie do Pana, a w bólu płynie moja modlitwa. Właśnie wypada: „przybijanie i podniesienie Pana Jezusa na krzyżu...za moich winowajców”. Św. Hostia była dobra jak chleb, a serce otworzyło się na oścież: „Jezu w Hostii utajony”...
Kończę zapis, a w TV „Historia” płynie film dokumentalny o Stefanie Kisielewskim („Legendy dziennikarstwa: Kisiel). To był wielki Polak (1911-1991), który ówczesną władze określił „dyktaturą ciemniaków” za co został pobity przez ormowców. Właśnie wspomina 1956 rok, gdy zwolniono więźniów, kardynała Stefana Wyszyńskiego, skasowano kołchozy i pozwolono na stworzenie „Znaku”.
Jego „Dzienniki” otworzyły się na „chybił trafił” (str. 480):
„Polska dzisiejsza to niewątpliwy i klasyczny dom wariatów. (...) Kraj z tajemniczą, nikomu nie znaną >elitą< na górze (...) z prawami dziwacznymi i zawile sformułowanymi (...) nie informowany o niczym (...) gdzie wszyscy boją się czegoś nie nazwanego, nikt natomiast nie boi się oszukiwać i naciągać (...). Jak z domu wariatów wyłonić się ma normalny naród? Chyba, że dom wariatów rozszerzy się na cały świat. (...) Wtedy my okażemy się (...) zaprawieni.”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 634
Dzisiaj Syn Boży wjeżdża do Jerozolimy. Młody człowiek pięknie śpiewał z chórem przebieg Męki Pana naszego. Serce chwycił ból, a w oczach zakręciły się łzy, ponieważ znalazłem się wśród witających oczekiwanego Zbawiciela. Nawet teraz, gdy to piszę dreszcz przepływa przez ciało.
Wróciło wczorajsze czytanie: "Oto wybieram Izraelitów spośród ludzi (...) uczynię ich jednym ludem (...) nie będą się kalać swymi bożkami i wstrętnymi kultami (...) Ja będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem”. Ez 37, 21-28
Dzisiejszy zapis to urywki wielkiej wizji Marii Valtorty dotyczącej wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy. Specjalnie poszukałem jej dla Ciebie, bo może nie masz tych 15 tomów pisanych do upadłego pod dyktando Pana Jezusa.*
Zbawiciel przed wjazdem do Miasta Świętego objął je wzrokiem i zapłakał.
<< To miasto jest Zepsuciem (...) I tylko Najwyższy wie, jak bardzo chciałbym ją uświęcić, wnosząc tu Świętość, przychodzącą z Niebios. (...) Na miejscu zwodniczych świątyń wzniosą się świątynie Boga prawdziwego. Serca pogan będą adorować Chrystusa. (...)
A ty, miasto, które pragniesz swej ruiny, nad którym płacze, wiedz, że twój Chrystus modli się o twoje ocalenie. (...) nadejdzie dzień, że przypomnisz sobie tę chwilę! Zbyt późno będzie wtedy na płacz i żal! (...) Będziesz jęczeć, zanim zostaniesz zniszczone (...)”.
Wszyscy wokół byli w wielkim uniesieniu. Bogaci pielgrzymi nakryli ubraniami osiołka, a jeden przykląkł i pochylił się do ziemi robiąc stopień dla Pana. Wokół rozlegały się okrzyki: „Hosanna, Synowi Dawidowemu. Szalem...”. Wśród witających były matki z dziećmi, a jeden ojciec trzymał chłopca na barana. Wszyscy mieli gałązki oliwne i palmowe, rzucali kwiaty na ziemie jak podczas naszych procesji.
Jezus uzdrowił - szerokim gestem ręki - licznych chorych, którzy krzyczeli z radości: <<Hosanna Jezusowi z Nazaretu, Królowi królów, Panu Panów!>>
Lud zaczął rozkładać swoje płaszcze jako dywan: << (...) droga miała pośrodku wielokolorowe pasmo szat rozścielonych na ziemi. (...) Na drogę rozlewano wonności dające zapachy i rzucano gałązki oraz kwiaty (...) wokół rozlegał się krzyk (...) „Błogosławiony ten, który idzie w imię Pana (...) Bóg jest z nami! (...) Chwała Bogu za Jego Chrystusa (...) godzina Pana nadeszła”! >>
Kilka razy podobnie czułem się podczas procesji z Monstrancją w której Pan Jezus jest z nami. Nawet pisałem, że to p r a w d a, bo wielu zarzuca nam obrzędowość, a „Fakty i mity” kult przejęty od pogan.
Pana Jezusa witała też grupa dziewic ubranych na biało z koszykami pełnymi kwiatów. Jedna z nich, Annalia zmarłą nagle, a Pan Jezus powiedział zdziwionemu Piotrowi, że stało się to << Z miłości, z ekstazy. Z nieskończonej radości. Szczęśliwa śmierć! >>
APEL
* „Poemat Boga-Człowieka” Maria Valtorta ks. 6 "Wjazd Jezusa do Jerozolimy".
- 30.03.2012(pt) ZA OFIARY ZMOWY
- 29.03.2012(c) ZA TYCH, KTÓRZY ROZUMOWO PODCHODZĄ DO SPRAW BOŻYCH
- 28.03.2012(ś) ZA PRZYJMUJĄCYCH NIEZASŁUŻONE CIERPIENIE
- 27.03.2012(w) ZA TYCH, CO W SŁUŻBIE BOŻEJ
- 26.03.2012(p) ZA PODDANYCH PRÓBIE
- 25.03.2012(n) ZA KOCHAJĄCYCH TO ŻYCIE
- 24.03.2012(s) ZA UPOKORZONYCH
- 23.03.2012(pt) ZA ODPUST ZUPEŁNY DLA DUSZY ZMARŁEGO OJCA
- 22.03.2012(c) ZA ZDRAJCÓW BOGA I OJCZYZNY
- 21.03.2012(ś) ZA NIEGODNIE PRZYJMUJĄCYCH EUCHARYSTIĘ