- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 760
Do celebracji Mszy św. wyszło 7 kapłanów, a Pan Jezus powiedział: „(...) Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne." J12, 22-30
Te słowa są niezrozumiałe dla żyjących tym światem i nie uda się ich wytłumaczyć bez łaski wiary i „wiedzy”, że jest Niebo. My bierzemy wszystko rozumowo czyli dosłownie, bo każdy człowiek normalny kocha to życie.
Najlepiej wyjaśni to pobyt w obozie lub w więzieniu. Nie kochasz takiego życia, bo pragniesz wolności. Wg mnie jesteśmy na takim zesłaniu z miłości („obóz-ziemia”), gdzie Bóg dał nam wszystko potrzebne do przetrwania.
Proboszcz mówił o cywilizacji śmierci (ukochaniu tego świata) i cywilizacji życia. Pan Jezus uzdrawiał, rozmnażał chleb i ożywiał umarłych. Czynił wszystko dla życia.
Przypominają się słowa św. Pawła. „Bracia: Wy nie żyjecie według ciała, lecz według ducha (...) jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała, będziecie żyli. Rz 8, 9. 11-13
To bardzo trudny problem teologiczny, ponieważ większość nie ma pragnień duchowych i żyje tylko dla ciała. „Umrzeć” znaczy porzucić grzeszne życie, bo celem naszego życia jest zbawienie, ale tego pragnie 1/1000.
My nie mamy świadomości, że nasze ciało jest tylko opakowaniem dla duszy, która ma wrócić do Boga. Cały czas toczy się walka pomiędzy tymi częściami naszej osoby. Apostoł Paweł powie na ten moment: „Ciało nie jest dla rozpusty (...) kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy." Kor 6
Z zapisów przeniosłem na dzisiejszy dzień różne zdarzenia:
1. Pod figurę Matki Bożej podszedł do mnie „bardzo stary człowiek” i wyjaśnił, że żyje tak długo, bo każdej wiosny sprząta wokół figury Matki Bożej i prosi, aby mógł czynić to następnego roku. Dziwna i interesowna metoda na długowieczność!
- Nie widzę pana na nabożeństwach różańcowych.
- Stary jestem i słaby, nie mam siły dojść.
- Przecież do targu jest dalej...
2. Ludzkość nie pragnie zbawienia, bo: Palikot, a nawet lekarz Balicki podsuwa marihuanę, Meller rozebrane kobiety, celebryci zgniliznę moralną, „panowie tego świata” wabią władzą i profitami za oddanie wolnej woli, producenci żywności serwują smakołyki, które zawierają sól drogową, a europejczycy mamią „jednością w różnorodności”, ale bez krzyża!
Za nimi Jerzy Urban i Judasz Kotliński, którzy mówią Bogu „Nie”, dalej szyderca Wojewódzki (figura Jezusa ze Świebodzina to totem), a takze „katolicy”, którzy nienawidzą radia Maryja: Stefan Niesiołowski („Rydzyk powinien nadawać, ale w więzieniu”) oraz Wałęsa z MB Częstochowską w klapie...
3. Właśnie przechodzę obok marketu, gdzie ludzie robią zakupy w niedzielę.
4. Większość pokłada ufność w posiadaniu, a przecież zużywamy się jak ubrania, buty, samochody i wieżowce, a nawet „szwedzka stal”. Przez jakiś czas miałem zapalenie przyczepu ścięgnisto-okostnowego w stopie i taka drobnostka przeszkadzała w chodzeniu do kościoła. Podobnie było z krwiakiem w łydce, który wystąpił po gonieniu psa.
5. Lubimy też używki, bo „żyje się raz” (to prawda, ale wiecznie!). Wiem coś na ten temat, bo szatan chciał mnie zabić. Dobry Bóg sprawił, że złamałem sobie dwie kostki boczne, które zgoiły się bez gipsu! Chodziłem do pracy ze złamaną nogą!
6. Czas też dobrze przepływał podczas gry w karty. Nim się człowiek obejrzał, a już świtało. Właśnie „Fakt” pisze o listonoszu, który z emeryturami pojechał do kasyna! Teraz pójdzie do więzienia, nachodzi się po sądach, najeździ, a w tym czasie nie będzie miał z czego żyć.
7. Pod kioskiem prosiłem znajomego, który wydaje codziennie 10 zł na paczkę papierosów, aby zaczął walkę z nałogiem od tego piątku. Po spowiedzi i Komunii św. trzeba wyrzeczenie przekazać na ręce Matki Bożej. Później dołączyć środę i następne dni, a po czasie podeptać to świństwo...
Intencję odczytałem na spacerze. Pan zaprowadził mnie na działkę z dębami, które są symbolem długowieczności...z uciętych pni płynęły życiodajne soki. Odmówiłem całą moją modlitwę, a na końcu przypomniały się słowa Pana Jezusa (Rz 8,9 11-13):
„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je p r o s t a c z k o m"... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 874
W śnie dałem podpis w przedłożonym wykazie, a to oznacza, że na poczcie odbiorę jakieś pismo. Serce zalało rozproszenie, bo trwa stalking, którego dopuszczają się koledzy ubrani w białe fartuchy. Samo to powinno być ukarane, nie wspominając o psychicznym znęcaniu się.
Ja wytrzymuję, bo mam moc z Boga, ale zwykły człowiek popełnia w takich momentach samobójstwo. Tym specjalistom „od głowy” wolno wszystko. Ich kolega bezkarnie powalił krzyż Pana Jezusa, a uczynił to w kraju katolickim, demokratycznym, który jest członkiem UE.
Nie ma kary dla takich ludzi (prokurator oświadczył, że krzyż to „drzewo”). W tym czasie broni się kotki i pieski oraz "spółkujących inaczej".
Nie obchodzi to samorząd lekarski, a przecież wszystkie uroczystości zaczynają od Mszy św. i wielu kolegów uczestniczy w Eucharystii. Pan prezes Naczelnej Izby Lekarskiej w TV Trwam mówił „szczęść Boże”, wspominał też o spowiedzi i pokucie.
Przykład idzie z góry od reprezentujących religijność faryzejską. Doktór Ewa przed ostatnimi wyborami modliła się „na różańcu” w pobliskiej kaplicy. Trzy razy dziękowano jej za łaskawe przybycie do tego świętego miejsca, a przecież kłamała w oczy na temat sekcji ofiar i przekopywaniu terenu katastrofy w Smoleńsku. Tacy lekarze są wzorem, ale bezkarności...
Koledzy są w pełnej dyspozycji: trzeba badać Jarosława Kaczyńskiego? Proszę bardzo! W tym samym czasie dyrektor więzienia-zabójca staje się „chorym”, bo nie miał świadomości tego, co czynił w momencie kłucia nożem!
Niepoczytalność, ale do akcji był przygotowany, wiedział którego więźnia trzeba wyprowadzić, aby ofiara została sama! Podpalającego samochody w Warszawie koledzy ukryli w szpitalu psychiatrycznym. Dajcie mi człowieka, a znajdę mu chorobę. Czym różni się zabijający przy pomocy pistoletu od psychiatry, który komuś wynajduje chorobę?
Jakby na ten moment od ołtarza płyną słowa proroka Jeremiasza: „Pan mnie pouczył (...) przejrzałem ich postępki. (...) nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany (...)”. Ir 11, 18-20
Pana Jezusa spotkało to samo. Tyle wieków oczekiwano na Zbawiciela, a w końcu stwierdzono: „Teraz wiemy, że jesteś opętany”. J 8, 51-59 Później podarowano Mu czerwony płaszcz. Tylko Nikodem się upomniał: "Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?" J 7, 40-53
Psalmista zawołał w moim imieniu: „Panie, mój Boże, Tobie zaufałem (...) do Ciebie się uciekam, wybaw mnie i uwolnij od wszystkich prześladowców. (...) Niech ustanie nieprawość występnych (...) Bóg jest dla mnie tarczą (...)”. Ps 7
Komunia św. pękła na pół, a to oznacza niechybne cierpienie duchowe. Faktycznie zaburzono mój dzień życia i straciłem czas na pisanie, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Serce ściskał ból spowodowany pogaństwem kolegów i ich życiem w przekleństwie, a szczyt smutku napłynął o 15.00, gdy s. Faustyna powiedziała, że nie ma większej łaski niż upokorzenie!
W tym czasie trwało zniechęcenie, a to straszna broń szatana. Masz jakiś kłopot, a on już jest przy tobie. Wyświeciłem mieszanie, a wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej (w mojej modlitwie jest to „św. Poniżenie”).
Przez chwilkę wyobraź sobie rozbawienie okrutników kłaniających się i klękających przed „królem”, któremu wcześniej nałożono na skronie koronę cierniową... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 665
Po zawołaniu:„Panie Jezu weź mój krzyż, a ja odciążę Twój”. Postanowiłem odnaleźć zapis z dnia pogrzebu ojca (01.12.1992) i zdziwiony stwierdziłem, że wówczas była intencja: „za wrogów Kościoła katolickiego”.
Ja przyjąłem krzyż Pana Jezusa, a otrzymałem pomoc w modlitwie za duszę ojca ziemskiego. W tamtym czasie wzrok zatrzymała figurka MB Fatimskiej z Gorejącym Sercem w koronie cierniowej, bo właśnie o tej porze ojciec zmarł w szpitalu. Zapragnąłem być przy nim i umyć jego ciało. Podczas ówczesnego przejazdu i wołania do Pana Jezusa łzy zalewały oczy.
Pisałem od 3.00 do 5.30, ale zerwałem się na pierwszą Mszę św. ze świadomością, że mam uczestniczyć w normalnej drodze krzyżowej, bo rano jest „dla emerytów”.
Podczas modlitwy ucieszyłem się żyjącą 90-ką wyglądającą przez okno, która zawsze klękała przed przyjęciem Komunii świętej. Teraz trudno jej dotrzeć do kościoła. Jakże chciałbym takich wiernych zwozić na Mszę św., bo ci, co mają zdrowe nogi i samochody nie przybywają na spotkania się z Panem Jezusem.
Właśnie koło sklepu kręci się kobieta interesu w wieku 70 lat, którą wielokrotnie zapraszałem do kościoła, ale dla niej ważniejsze jest "dorabianie się". Przypomina się wierny w Afryce, który bez nóg przyczołguje się codziennie na Mszę świętą.
Wrócił dzień 01.12.1991, gdy dowiedziałem się, że rodzice byli u spowiedzi i Komunii świętej. Wówczas na kolanach ujrzałem, że większość ludzi nie zna Daru Ojca: Eucharystii w której Zbawiciel stale przychodzi do nas.
Zrozum! Jezus przychodzi do ciebie, a ty nie idziesz na takie spotkanie! Wówczas, w kościele mój wzrok zatrzymał się na wielkiej figurze Pana, a kapłan zaczął odmawiać litanię do Najśw. Serca Jezusa! To piękny czas, który powinien trwać i trwać.
Dzisiaj Komunia św. była lekka i unosiła się. Nic nie zapowiadało współcierpienia z Panem Jezusem. Napłynęło, że mam odwiedzić grób ojca ziemskiego i w jego intencji poświęcić ten dzień z modlitwami oraz uczestnictwem w drodze krzyżowej (w kościele rodzinnym). W ten sposób jego dusza uzyska odpust zupełny.
Dzisiaj Pan Jezus sprawił, że żona nie mogła jechać ze mną. Przez godzinę odmawiałem modlitwę na jego grobie w intencji: „rozbijających jedność Kościoła katolickiego”, a później uczestniczyłem w drodze krzyżowej, Mszy św. z nauką rekolekcyjną i Eucharystią.
Pozostałem z ludem na czuwaniu przed Monstrancją, gdzie odmówiliśmy litanię do Najśw. Serca Pana Jezusa w której wołałem: „zmiłuj się nad duszą ojca ziemskiego” oraz koronkę do Miłosierdzia Bozego. Wszystko trwało 3.5 godziny.
Wrócił czas jego śmierci, której nie przeżywałem na sposób ludzki, a nawet pojawiła się ulga, że wyzwolił się z ciała. Ile kłopotów niesie śmierć. Ile różnych spraw jest do załatwienia. W drodze do kapłana odmawiałem za jego duszę koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Wszystko się składało, bo pomagała Matka Boża: trafiliśmy na kapłana, kościelnego i grabarza. Pogrzeb wyznaczono na 1-wszy piątek miesiąca, a Msza św. miała odbyć się w kaplicy cmentarnej. Po wszystkim zawołałem: „dziękuję Matko!...dziękuję”! Nawet powiedziałem o tym rodzinie i prosiłem, aby nic nie zmieniać!
Wówczas trwała moja modlitwa w której przeszkadzał szatan, bo podsuwał mi różne obrazy: oto ojciec bijący mnie, gdy miałem 3-4 lata (1 x w życiu), pojawiały się też jego grzechy, a z drugiej strony napływało, że zawsze chwalił się krzyżykiem w warsztacie. Łzy zalewały oczy: „Jezu mój! Matko! Pomóżcie".
Pod "moim" krzyżem zapaliłem za niego dwie lampki i zawołałem „Boże! odpuść mu, ponieważ nie wiedział, co czynił”! Tamten dzień zakończyłem na kolanach odmawiając koronkę do 5-u św. Ran Pana Jezusa. Łzy zalewały oczy, a serce wołało: „Jezu mój! Bracie...Jedynego Ojca”.
Szatan nie lubi, gdy chwalimy się pomoc Matkę Bożą. Uśmiechano się, gdy mówiłem o tym. Poprzez bratową wprowadził zamieszanie: zmieniono miejsce nabożeństwa...z kaplicy na cmentarzu na kościół, a później nie miał kto nieść zwłok na odległy cmentarz! Niewierzący przykładają wagę do zewnętrznej oprawy pogrzebu.
Łaska wiary to wielkie cierpienie. Napłynęła bliskość Pana Jezusa, bo już razem odpowiadamy za innych! Te dwa dni zlały się w jeden dar wynagradzający. Wiem, że Pan Jezus uprosi u Boga łaskę zbawienia dla duszy ojca ziemskiego.
„Ojcze! Dziękuję Ci za Pana Jezusa, za Matkę i za Ducha Św."!
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 859
Tuż po wstaniu napłynęło, abym włączył radio z transmisją Mszy św. (6.00). Trafiam na słowa kapłana, że w świecie miłości nic tak nie rani jak zdrada. Zdrada to wielkie przewinienie, a w moim sercu: Judasz i Roman Kotliński...
Za ten czyn w mafii komunistycznej jesteś zabijany, a twoja rodzina nie zazna nigdy spokoju. Ten, którego zwabiają nie wie, że nie można się „wypisać” z tego związku bratniego.
Specjalnie dałem takie porównanie, bo mafia komunistyczna jest symbolem działania szatana na ziemi, gdzie za wierność jesteś nagradzany stanowiskami i swoją bezkarnością. Niektórzy sprzedają się bez wahania...
Kto nas wyzwoli z okupacji całych band "samych swoich"? Czym różnimy się od Korei Północnej, gdzie skaczą po głowach przeciwników, szczególnie wyznawców Boga Objawionego. U nas czyni się to samo, ale w sposób „cywilizowany”, bo jest „demokracja”. Tak jest, gdy rządzą poganie dla których nie istnieje Dekalog. ..
Tylko Bóg może nas uratować. Z serca wyrwało się, że „Panie Jezu! To moja zdrada zaprowadziła Cię na krzyż”. Wprost znalazłem się na drodze krzyżowej, gdzie Zbawiciel mówi do niewiast jerozolimskich, aby nie płakały nad Nim tylko nad sobą i swoimi dziećmi.
Z takim sercem szedłem na Mszę św., a podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego napłynął obrazek Pana Jezusa opartego o Tabernakulum. Czytaj: „zdrada Boga może być zmazana w jednej chwilce, bo wystarczy otwarcie serca i Sakrament Pojednania. Trafisz wówczas wprost w otwarte ramiona naszego Ojca”.
To przebaczenie dobrej matki ukochanemu dzieciątku z przytuleniem go do piersi, a przecież: „Pan jest (...) pełen miłosierdzia.(...) Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, wszystkich wzywających Go szczerze”...
Pan rzekł do Mojżesza: "(...) sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. (...) utworzyli sobie posąg cielca ulany z metalu i oddali mu pokłon (...) lud ten jest ludem o twardym karku. (...) Chcę ich wyniszczyć (...)”. Wj 32, 7-14
Nasuwa się pytanie. Czy Bóg może zniszczyć naród? Może, bo kładzie przed nami błogosławieństwo i klątwę (wykluczenie ze Swojej społeczności). Tak też czyni ojciec ziemski, gdy wyrzeka się swojego syna.
Psalmista zawołał: „(...) Zapomnieli Boga, który ich ocalił, który wielkich rzeczy dokonał (...) przedziwnych (...) zdumiewających nad Morzem Czerwonym (...)”. Ps 106
Pan Jezus powiedział: "Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. (...) Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli". J 5, 31-47
Żydzi trwają w swej zdradzie, a my jesteśmy tacy sami. W nocy czytałem słowa Pana Jezusa, Drugiej Osoby Boga: „Byłem Człowiekiem i dlatego cierpiałem widząc zdrajcę i niewdzięczników (...) wzdrygałem się i płakałem nad duchowymi z w ł o k a m i Judasza”. *
Dobrze, że Matka Pana Jezusa powstrzymuje karząca Rękę Boga, który chce nas wytracić! Przeciętny człowiek nie wierzy w Jego Moc, ale sami możemy zniszczyć całą ziemię.
Komunia św. była lekka, kilka razy odwracała się w ustach bez uszkodzenia, a słodycz zalewała serce. To Cud Boga naszego dający zbawienie. Łzy zalały oczy, a w duszy pojawiła się moc oraz pokój.
Pan sprawił, że trafiłem na zapis z dnia 28.03.94, gdzie przed św. Hostią wołałem: „Jezu! Panie Jezu! Ty żyłeś w ojczyźnie, która była okupowana. Ciebie skrzywdzili donosiciele i zdrajcy. Ja też żyłem pod okupacją sowiecką z której nie możemy się wyzwolić. Jezu mój! miłosierdzia dla zdrajców!”.
Tamten i ten dzień poświęciłem w ich intencji. W tamtym dniu i dzisiaj odmówiłem całą moją modlitwę. Zesłabłem podczas omawiania drogi krzyżowej, bo napływała góra różnej maści Judaszów.
Podczas powrotu wzrok zatrzymało jałowe pola z chwastami. Taki jest stan mojej ojczyzny, którą rządzą zdrajcy. Co się zmieniło od tamtego czasu? Z tygodników krzyczą tytuły: „Za wiarę i wolność na pohybel zdrajcom”...„Nihilizm III RP” (o zdradzie)...„Ile już sprzedali, ile jeszcze sprzedadzą”.
W żenującym spotkaniu z młodzieżą Joanna Senyszyn atakowała wiarę katolicką, a także moją ojczyznę. Przeciwko gnębicielom ludu pracującego miast i wsi ponownie protestuje „Solidarność”. Przed wejściem do Urzędu Rady Ministrów postawili trumnę ze zdjęciem Donalda Tuska i zapalili znicze... APEL
* „Poemat Boga- Człowieka” Maria Valtorta ks 2 cz. 1 str. 312
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 837
Bardzo lubię Mszę św. o 6.30, bo wówczas już rano mam wiele przeżyć. W drodze odmówiłem koronkę do miłosierdzia i zacząłem wołać „za rozbijających jedność Kościoła”. My kompletnie nie zdajemy sobie sprawy jak święty jest ten czas i jaki cud odbywa się na Ołtarzu. Większość ludzi traktuje Pana Jezusa jako figurę lub obrazek.
Od wiernych powinno żądać się szacunku dla miejsca świętego, bo ludzie spóźniają się, wchodzą do kościoła beztrosko, trzaskają drzwiami i butami, nie żegnają się wodą święconą, kucają podczas przechodzenia przed Tabernakulum, podchodzą do Komunii św. jak do bankomatu, uśmiechają się ze wstydu, a nawet rozmawiają w kolejce.
Dzisiaj jakby na złość ktoś szeleścił folią, jedna z niewiast uporczywie kasłała, a kapłan odwrócił się od ołtarza i kichnął z całej siły!
Tuż po Komunii św. serce zalało pragnienie pielęgnowania Tabernakulum, gdzie stale przebywa Pan Jezus! Wszystko powinno lśnić w otoczeniu zawsze świeżych kwiatów. Dziwne, że odkryłem to dopiero dzisiaj, a przypomniało się żałowanie na tacę...jak się wskaże właśnie ten cel!
Wracałem do domu całkowicie zdruzgotany naszym zachowaniem w stosunku do Eucharystii. Napłynął obraz neokatechumenów przyjmujących św. Hostię do ręki i na siedząco! „Panie wybacz! Zmiłuj się nad tymi braćmi i nad ich przewodnikami duchowymi, a także nad hierarchami zezwalającymi na to”.
Tak jest, gdy „po ludzku” podchodzisz do Słowa Bożego...”bierzcie i jedzcie”. Jak kapłan może podawać w ten sposób Pana Jezusa komuś kto ma nogi i język. Dodaj do tego przyjmujących Eucharystię świętokradzko, dla zmylenia innych, żartu, a także dla praktyk demonicznych.
Kolega lekarz moje klękanie przed przyjęciem Pana Jezusa z przeżegnaniem się określił „aktorstwem”. Nie wiem dla kogo miałbym to czynić od 30 lat!
To cierpienie napłynęło w kilka sekund, a łzy zalały oczy. Moje serce doznało skurczu, ciało zadrżało aż zesłabłem i chwiałem się na nogach. ”Panie! wybacz mi, bo nigdy nie byłem godny, nie jestem i nie będę godny”!
Zobacz co sprawia cierpienie duszy. Ile chorób ludzkich wynika z zaburzeń ducha, ponieważ jesteśmy jak dwie zębatki w skrzyni biegów. Taką chorobą duszy jest niegodne przyjmowanie Pana Jezusa.
Teraz "nie mam ciała", pragnę odosobnienia („bycia na pustyni”), aby trwać ze Zbawicielem, a tu nękanie przez policję, bo dzisiaj w Warszawie jest "dzień gniewu". Czy naprawdę nie ma innych zagrożeń oprócz zjednanego z Panem Jezusem? „Panie Jezu weź mój krzyż, a ja odciążę Twój. Dziękuję za ten cierń. Dziękuję Ci za Twoją łaskę współcierpienia. Panie! Przytul mnie, bo pęknie mi serce. Przytul mnie, przytul”...łza spłynęła po policzku.
Za chwilkę przeczytam Słowa Boga do mnie: "Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. (...) Ja nie zapomnę o tobie!" Iz 49, 8-15
Dziwne, bo otworzył się plik z moim listem do „Idziemy” z dnia 29.01.2012 dotyczącym art. „Kościół naszym domem” o. Jacka Salija OP, gdzie moje rozważania:
<< Każdy może poprosić Boga o ukazanie czym jest Sakrament Pojednania. Po czasie pojawi się: słodycz i pokój, ciepło w okolicy serca, uniesienie w duszy z poczuciem bezpieczeństwa, odejście lęków i "ważnych spraw" tego życia. Raz zaznasz tego daru Bożego i niczego już więcej nie będziesz pragnął! Wówczas zawołasz za prorokiem: "jak miła jest Świątynia Twoja Panie" i nie będziesz chciał wyjść z kościoła. >>
Dzisiaj psalmista zawołał (Ps 95): „Przyjdźcie, uwielbiajmy Go, padając na twarze, zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył”. Tak właśnie czynią buddyści przed swoją świątynią w Tybecie, a ja wymieniłem kwiaty pod krzyżem Pana Jezusa, które przygotowała żona i zapaliłem lampkę... APEL
- 20.03.2012(w) ZA CHORYCH BŁAGAJĄCYCH O POMOC
- 19.03.2012(p) ZA ZATROSKANYCH O OJCZYZNĘ
- 18.03.2012(n) ZA NIECHĘTNYCH KOŚCIOŁOWI KATOLICKIEMU
- 17.03.2012(s) ZA ROZBIJAJĄCYCH JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA
- 16.03.2012(pt) ZA POZBAWIONYCH SZACUNKU DLA BOGA
- 15.03.2012(c) ZA OFIARY NAPADU
- 14.03.2012(ś) ZA PRAGNĄCYCH BYĆ Z PANEM JEZUSEM
- 13.03.2012(w) ZA KOCHAJĄCYCH SWOJĄ RODZINĘ
- 12.03.2012(p) ZA BEZBOŻNIKÓW
- 11.03.2012(n) ZA MANIPULUJĄCYCH PRAWEM